wika
Czy jest coś, co chcielibyście o filmach powiedzieć, ale boicie się w obawie, że zostaniecie uduszeni kablem od myszki przez innych forumowiczów? Na pewno wiele osób ma poglądy nt. kinematografii, które dla innych mogą się wydać kontrowersyjne. Oto miejsce dla was! Piszcie o wszystkim tym, co dla innych jest solą w oku. W tym wątku będziecie bezpieczni - obowiązuje zakaz mordowania za niesłuszne przekonania.:)
Może zacznę...
- filmy Kubricka to przeciętniaki
- ocenianie filmów pod kątem "a ja chciałem\spodziewałem się\wolałbym, żeby tutaj było tak a tak..." jest głupie
- do filmów powinno się podchodzić uczciwie - idziesz na Mortal Kombat, to nie oczekujesz głębokiej fabuły; idziesz na film Zanussiego, to nie czepiasz się że nie ma akcji
- polskie filmy to plama na światowej kinematografii
- Wajda kręci dobre filmy. Jak na standardy kina moralnego niepokoju lat 60-tych.
- kino moralnego niepokoju w większości przypadków jest żenujące, nudne, zbędne
- Dzień świra to jeden z tych żenujących, kretyńskich, niepotrzebnie wulgarnych, przeforsowanych filmów
tyle na początek... postarajcie się nie komentować, ale dopisywać własne propozycje;)
Za "Dzień Świra", to Cię kiedyś zamorduję.
Świetny temat, odgrzewany ze Starego Forum (chlip chlip):
http://przyjaciele.esensj...?t=1197&start=0
Polecam zapoznać się, a może nawet przenieść co ciekawsze tezy.
Przednia i bezkarna zabawa - mówię Wam.
P.S.: Chyba przeniosę temat do Filmów zagranicznych, ale jeszcze nie wiem.
Przenieś, może będzie popularniejszy...
A co do tematu z poprzedniego forum - a więc to tak! Tak myślałem, że już kiedyś taki temat był, ale nie mogłem go znaleźć, to założyłem nowy.:)
Bluźnierca, bluźnierca, po stokroć bluźnierca Spalić go
A teraz coś od siebie:
-Robert Rodriguez jest słabym reżyserem.
-Military jest heretykiem
z tego starego tematu des mial nawet napisac artykul, ale znikl gdzies... szkoda....
- Polskie filmy w 95% są cienkie, nudne i bez sensu
- nie podoba mi się "MIŚ"
- Władca Pierścieni - Druzyna Pierścienia to jeden z moich dwóch ulubionych filmów i wolę ekranizacją Jacksona od książki która potrafi przynudzać (co nie zmienia faktu, że jest genialna i czytałem ją 3 razy) cała trylogia Jacksona to dla mnie genialne arcydzieło filmowe
- Pulp Fiction jest dla mnie takim sobie niespecjalnym filmem.
- Lubię sequele Highlandera (nie twierdzę, że są dobre bo nie są, ale i tak je lubię)
- Najlepszy Batman to ten Nolana
Stare forum... łezka się kręci w oku, nie? Tylko nie rozumiem, dlaczego Des uznał że "najlepsze filmy animowane pochodzą z Japonii" za kontrowersyjną opinię. Przecież wiadomo, że nic japońskiemu anime nie dorówna zarówno jakością, jak i treścią ;))).
- Polskie filmy w 95% są cienkie, nudne i bez sensu
To jest offtop miały być opinie niepopularne, a to do góry to powrzechna opinia wielu ludzi
A teraz moje typy:
-Lubie Władce Pierścieni Jacksona
-Niebieski jest nudnym filmem
-Crash jest gorszy od Brokeback Mountain
-Equilibrium jest świetnym filmem SF
-Powrót do przyszłości to przeciętny film
Narazie tyle jak coś sobie przypomne to dopisze
- Pan Wołodyjowski jest lepszy od Potopu ;)))
- Brokeback Mountain jest filmem średnim
- Skazani na Shawshank są filmem co najwyżej dobrym
- Zielona mila to film co najwyżej średni
- Władca Pierścieni sprawdza się jako ekranizacja
- Pasja byłaby filmem żenującym, gdyby nie szatan i Bellucci w roli Marii Magdaleny
- Niezniszczalny jest filmem znakomitym
- Walki w "Matriksie Reaktywacji" są średnio zrobione pod względem technicznym
- Pianista to jeden z gorszych filmów Polańskiego (ale to chyba takie kontrowersyjne nie jest ;)
- Dziewiąte wrota zostałyby uznane za film przynajmniej bardzo dobry, gdyby nie nazwisko reżysera, po którym wszyscy spodziewali się nie wiadomo czego
- Egzorcysta nie straszy
- Dawno temu w Ameryce nie jest geniuszem w czystej formie, tylko co najwyżej filmem rewelacyjnym ;)))
-oglądając "pasje" cieszył mnie widok brutalnych scen.
śmiałem sie z koleżanek i kolegów ktorzy byli zieloni a nawet płakali po pasji
- Lubię "Atak klonów"
- Każda kolejna część filmowego Władcy Pierścieni jest lepsza (choć, do każdej można też się coraz bardziej przyczepić).
Wiecej kontrowersyjnych (chyba) pogladów nie pamiętam, ale żadnych nie żałuję i ani myślę się poprawiać
Na marginesie:
Military, chcę to zobaczyć własnoręcznie napisane (lub skopiowane i wklejone ) bo niedowierzam :
- "Odyseja Kosmiczna 2001" to przeciętniak
- "Dr Strangelove" to przeciętniak
- "Mechaniczna pomarańcza" to przeciętniak
-oglądając "pasje" cieszył mnie widok brutalnych scen.
śmiałem sie z koleżanek i kolegów ktorzy byli zieloni a nawet płakali po pasji
Nie myślałeś o przymusowym leczeniu Na "Martwicy mózgu" chyba sikałeś ze śmiechu.
martwicy nie widziałem...
w końcu niepopularne poglądy czyż nie??
a trzeba przyznać że w psji bardzo "ładnie" to wszystko pokazali
Gonzo:
- Odysei nie widziałem (całej), więc się nie wypowiem
- Dr Strangelove - no jasne! To niby komedia, ale nieszczególnie śmieszna. Dobra, pokazuje bałagan panujący "na górze", jest parę zabawnych tekstów, ale Peter Sellers zawsze był dla mnie marnym komikiem (Różowej pantery też nie lubię - tak przy okazji:P), zaś poza nim tylko George C. Scott jest tu warty uwagi
- o Mechanicznej pomarańczy już pisałem. Pierwsza połowa nieprzeciętna, doskonała, ale kiedy Alex dostaje się do więzienia - film nudzi, brak mu już polotu. Wyciągając średnią - przeciętniak
Parę innych rzeczy:
- Predator 2 jest lepszy niż 1
- brakuje mi Chevy'ego Chase'a (co się z nim w ogóle dzieje? on jeszcze żyje?)
- "Taksówkarz" jest nudny, pod koniec niezamierzenie komiczny i w żadnym wypadku nie zasługuje na tak wysokie oceny
P.S.
Na Martwicy mózgu sikałem ze śmiechu.:D Ale Pasja mnie tylko nudziła..
-oglądając "pasje" cieszył mnie widok brutalnych scen.
śmiałem sie z koleżanek i kolegów ktorzy byli zieloni a nawet płakali po pasji
Ja też ja też Na Martwicy też się śmiałem
- Terminator 1 jest lepszy niż 2, który jest przykładem autoplagiatu (co wyraźnie widać zwłaszcza jak się je obejrzy jeden po drugim w krótkich odstępach czasowych) mimo to nadal uważam T2 za świetny film.
Gonzo:
- "Taksówkarz" jest nudny, pod koniec niezamierzenie komiczny i w żadnym wypadku nie zasługuje na tak wysokie oceny
taksówkarz jest wspaniały co nie zmienia faktu że ta końcówka... ajajaj... strasznie żałuje że nie wyłączyłem po tym jak dostał
- "Taksówkarz" jest nudny, pod koniec niezamierzenie komiczny i w żadnym wypadku nie zasługuje na tak wysokie oceny.
Aby docenić "Taksówkarza" musisz być masochistą z rozkoszą taplającym się w chorej atmosferze Nowego Jorku. Może nim nie jesteś i stąd twoja opinia ;)
A na Matwicy to chyba wszyscy kwiczą ze śmiechu ;)))
-tańcząc w ciemnościach... mimo że jeden z najlepszych filmow jakie widziałem... to nie mogłem patrzeć na te wszystkie "musicalowe" wstawki. myślałem że sie zrzygam w pewnym momencie. dobrze że końcówka mi to zrekompensowała... film wspaniały
Również wolę pierwszą część Terminatora od drugiej.
To już wiem dlaczego military nie lubisz Kubricka- jego filmy nie epatują krwią (no, może poza niektórymi scenami w "Lśnieniu") i nie można na nich- jak to powiedziałem- sikać ze śmiechu z tego powodu. Końcówka "Taksówkarza" jest dla ciebie komiczna, ponieważ jest w niej najwięcej krwi. Coś tu jest nie tak.
EDIT: W "Martwicy..." niektóre wstawki mnie śmieszyły, np. sceny z "dzieckiem" w parku czy kiedy zombie sie wesoło zabawiały. I to wszystko
Apone, co za wnikliwa psychoanaliza.:) Ciekawe co powiesz na to, że nawet reżyserowi (skorsezowi? de palmie? marcinowi chyba...) końcówka wydała się zabawnie brutalna? Ale musiał zrobić taką, a nie zamierzoną, bo studio naciskało.
A mnie się wydaje, że pochodzisz z Afryki (bo pierwszy człon ksywki to "ape") równie trafny wniosek:P
ta krwawa scena z taksowkarza mi sie podobała. nie podobało mi sie to co sie stało potem... "zabili go i przeżył". wspaniale! USA cieszy sie z kolejnego bohatera...
Nick "apone" pochodzi od nazwiska sierżanta z pewnego filmu (jak mi powiesz z którego, będziesz miał u mnie dużego plusa), a małpy można spotkać nie tylko w Afryce. Twoja ksywka za to kojarzy mi się z wojskiem (powie mi ktoś dlaczego? )
Co do zakończenia "Taksówkarza"- innego sobie nie wyobrażam (może nie chcę?). A Scorsese może sobie uważać, że jest ona brutalna, w końcu sam ją nakręcił. I chwała Bogu, że w jego filmach również nie ma tyle krwi- inaczej wszyscy sikaliby ze śmiechu
Powiem ci tyle, że to nazwisko pochodzi z mojego ulubionego filmu.;)
Przypominam też, że nie na tym polega wątek! Robi się offtop! Wróćcie do formy tego działu! Żeby was zdopingować:
- Zaginiony świat to dobry sequel Jurassic Parku. Nie rewelacyjny, ale też nie tak zły jak krytyka mówi
- Jurassic Park 3 to beznadziejny film
- 13 wojownik to porządny film, na niekorzyść którego podziałała jedna, wielka nielogiczność, jednak sprzedana w całkiem gładki sposób
- filmy Emmericha są dobre, bo zabawne:)
- do filmów powinno się podchodzić uczciwie - idziesz na Mortal Kombat, to nie oczekujesz głębokiej fabuły; idziesz na film Zanussiego, to nie czepiasz się że nie ma akcji
Reszta ladnie bluzniercza, przyznaje, zwlaszcza Kubrick, ale ten myslnik to w zasadzie cos oczywistego, a nie 'niepopularny poglad'.
- nie lubię Quentina T. Wszystkie jego filmy to tandeta i nie pomaga tłumaczenie, że takie miały być. NUDA, NUDA, NUDA. Pulp Fiction to NUDA tak samo jak Kill Bill. I jescze bardziej mnie dobija to, że mu za to płacą. Quentin T.~Uwe B.
jezu Guzepe zwariował
Ja nie lubię Roberta Rodrigueza, choć stylistykę filmów obu panów dzieli niewiele. Jednak Tarantino trzyma wszystkie swoje filmy na równym, wysokim poziomie, a Rodriguez ma u mnie plusa jedynie za "Sin City", resztę swoich dzieł po prostu spartolił.
Dżizas k***a ja p******ę! Ten topik jest świetny
*Scarlett Johanson jest brzydka
*Brad Pitt jest przereklamowany, zarówno odnośnie wyglądu jak i talentu
*Angelina Jolie jest brzydka i jest słabą aktorką
*Star Wars to filmy słabe, nudne i głupie
*Kubrick jest przereklamowany (nie zmienia to faktu, że kilka jego filmów bardzo lubię )
*Lśnienie jest słabym, pozbawionym napięcia, nudnym filmem
*Jim Carrey jest bardzo uzdolnionym aktorem
*Lost in Translation jest przereklamowane, ogląda się przyjemnie ale nie posiada głębi, jest pusty
*LotR to dobre kino rozrywkowe ale ZDECYDOWANIE nie zasłużył na deszcz Oscarów
Na razie tyle, z pewnością wezmę jeszcze udział w tej wściekłej wyliczance
Czy ktoś kwestionuje to, że Scarlett jest brzydka?
Wiele osób uważa, że SW są słabe i głupie, a już tym bardziej tzw. "nowe epizody"
Jim Carrey jest bardzo uzdolnionym aktorem, ale heca! No jasne, że jest, to też nie nowość
O Miedzy slowami wielu krytyków pisało mało pochlebne opinie
LoTR nie zasłużył na deszcz Oscarów? Przecież 2/3 ze Złotych Rycerzy dostaje się za sprawy techniczne, a kto w tamtym roku mógł "Władcy" podskoczyć? ;)
To na początek:
-Zemsta sithow to najgorsza część SW(mowie to bo po ostanio slyszalem i wyczytalem wiele opinni ze to najlepszy film wszechczasow)
-mam sentyment do dirty dancing
-nie zrozumialem filmu "IDIOCI"
Dobra, Massif, niech ci będzie ;)
Kolejne typy:
- "Diuna" Lyncha to dobry film ;)
- "Kevin sam w NJ" jest tak samo dobry jak jedynka
- Johnny Depp w "Marzycielu" zagrał słabo
- film "Ojciec chrzestny" jest lepszy od książki
- "Chłopcy z ferajny" powinni mieć przynajmniej o 30 minut mniej (co nie zmienia faktu, iż jest to film znakomity)
- "Romeo + Julia" bije na głowę szekspirowski oryginał ;)
(po tym ostatnim to już nie żyję...)
Teraz moja kolej:
-nie podobała mi się ŻADNA część "Matrixa"
-analogiczna sytuacja z "Gwiezdnymi Wojnami"
-Ben Affleck śmiesznie gra
-"Łowca Jeleni" jest nudny
-widziałem dziką wuchtę filmów lepszych od "Łowcy Androidów"
-military ma rację w kwestii polskiej kinematografii
-azjatyckie horrory nie są straszne
-biali POTRAFIĄ skakać
-polskie komedie z czasów PRL-u mnie nie śmieszą
-uważam, że Rachel Weisz jest ładniejsza od Angeliny Jolie
-"Jan Paweł II" to jeden z najgorszych filmów, które widziałem w swym krótkim życiu
-filmy gore śmieszą mnie bardziej od komedii
-"Monachium" zrobiło na mnie większe wrażenie niż "Miasto Gniewu"
-polskie filmy są źle udźwiękowione
-Eminem ma jednego Oscara- tyle samo Nagród Akademii ma AL PACINO! ROZBÓJ W BIAŁY DZIEŃ!
-"Shreki" i inne "komputerowe bajki" nie są śmieszne
-Amerykanie potrafią stworzyć DOBRE filmy
-nie rozumiem kultowatości "Pulp Fiction"
-Ralph Fiennes powinien dostać Oscara za rolę Amona Goetha
-są lepsze filmy wojenne od "Szeregowca Ryana"
-"Wróg u Bram" jest badziewny
-"Człowiek z Księżyca" jest lepszy od "Truman Show"
-"Adwokat Diabła" został skrzywdzony przez Akademię, do tego perfidnie
heh, normalnie nie wiem co napisać, bo swoje poglądy wyrażam zazwyczaj w stosownych topikach...
Ten topik służy kumulacji własnych, niepopularnych poglądów w jednym temacie, a nawet poście. Nie powinno to być szczególnie trudne
a jednak Napisałbym w zasadzie tylko to samo, co już kiedyś gdzieś tam napisałem
Później Romeck użyje tajnej opcji <<Spal topic na stosie>>, i wszyscy będziemy jak jeden mąż wyznawać Jedyne Słuszne Poglądy.
-Śmieszy mnie Jackass i Viva la Bam
-Akademia Filmowa zazwyczaj się myli
-uważam, że Rachel Weisz jest ładniejsza od Angeliny Jolie
TAK!
-uwielbiam wiekszość Akademii policyjnych śmieszą mnie do teraz
- to skandal, że kiedy ja piszę że Kubrick to przeciętny reżyser a Lśnienie jest słabe, wszyscy się rzucają, a kiedy pisze to Massif, nikt nawet o tym nie wspomni
- Dina Meyer ma najohydniejsze piersi na świecie (patrz: Starship Troopers)
- Złote Maliny - nominacje do nich są najczęściej chybione
- Wojna światów Spielberga była dobra, Cruise zagrał dobrze
-czytanie czy też sluchanie jakichkolwiek informacji o filmie jest IDIOTYZMEM... no dobra można wiedzieć kto gra i kto nakręcił... ale po co znać nawet skrawek fabuły... nie znosze oglądać kiedy znam choć opisaną jedną scene z filmu. kocham ten moment zaskoczenia. dziwi mnie i bulwersuje że jak mowie znajomym że widziałem wspaniały film to oni sie pytaja "tak? a o czym??". ZWARIOWALI!
Moze i jest to herezja dekady, ale uwazam, ze De Niro jest przereklamowany. Nie wazne czy gra w Deer Hunterze, Roninie czy Meet the Prants- mine ma zawsze taka sama.
LOTR to najwiekszy gowno swiata. z 3 czesci wyszlam z kina. Nigdy wczesniej mi sie to nie zdazylo.
Wes Anderson to obecnie najlepszy rezyser from da USA.
Ali G (show, nie film) jest cholernie inteligentnym programem.
i na zakonczienie, jako odpowiedz do postu Azgarotha, Niebieski jest filmem genialnym i najlepszym z Trylogii. Mistrzostwo <3
-Powtórzę się: Rodriguez jest beznadziejnym reżyserem.
-Kubrick był, jest i będzie najlepszym reżyserem świata.
-AvP to gniot, a Paula W.S. Andersona powinni za to ukrzyżować.
-Polskie kino nie jest takie złe (wyłączając "Gulczasy" i inne takie)
-Uma Thurman jest piękna, precz z tymi kaczorami z okładek "TO & OWO" (Angeliny Jolie, Scarlety Johanson i inne)
-"Sprzedawcy" są najlepszym filmem spod ręki Kevina Smitha.
-Pierwsza część Terminatora jest lepsza od drugiej (to samo tyczy się Predatora)
To i ja coś niepopularnego od siebie dodam
"Requiem dla snu" to film, który poza oprawą wizualną niczym nie się nie wyróżnia; nie doprowadził mnie do katharsis; nie mówi nic nowego o problemach uzależnień; jest jednym z najbardziej przecenianych filmów ostatnich lat.
Dziękuje . Teraz poczułem katharsis
-requiem requiem... nie widze nic antynarkotykowego w tym filmie. a już slyszałem opinie w stylu "jak ktoś widział ten film to odechce mu sie dragów do końca życia" BZDURA. po za tym ten film strasznie mi sie podobał
PS nie jestem ćpunem
AvP to gniot, a Paula W.S. Andersona powinni za to ukrzyżować.
-Pierwsza część Terminatora jest lepsza od drugiej (to samo tyczy się Predatora)
To ma być niepopualrny pogląd? (tzn chodzi o AVP i Predatora 1) chyba niezbyt...
Wielu osobom AvP się podobało (w tym samemu Cameronowi), a dla jeszcze większej liczby osób Predator 2 jest lepszy od poprzedniej części. Prawdę mówiąc to byłem pewien, że ktoś się będzie czepiał Umy Thurman
jakbyś dostał tyle kasy co Cameron, to też by Ci się podobało
Dodam jeszcze, ze Solaris Soderbergha jest lepsze niz Tarkowskiego.
A ja dodam coś od serca- Monica Bellucci jest ładniejsza od 90% holywoodzkich "piękności".
No ba!
Ale to całkiem popularny pogląd... ;)))
Lubię Terminatora 3 i uważam, że jego zakończenie to świetne i przy tym jedyne logiczne zakonczenie trylogii - oby tylko nie powstały kolejne częsci...
Powstaną kolejne części, jak tylko Arnoldowi skończy się kadencja ;)
Dla mnie "Matrix" jedynka to najgorsza część trylogii.
A "Leona Zawodowca" uważam za mocno średni film, a ze wszystkich filmów, do których rękę przyłożył Besson, lubie najbardziej "Yamakasi Współcześni samurajowie".
Don Vito to heretyk i bluźnierca, szykujcie stos
ale to taki topic...
DON VITO, JAK MOŻESZ TAK MÓWIĆ O MATRIKSIE JEDYNCE? ;)))
A mnie tam się w ogóle Matrixy nie podobają, skoro temat na to zszedł... I uważam, że Fishburn zagrał kiepsko - mówić z kamienną twarzą to i Arnold potrafi. No i Carrie Ann Moss jest koszmarnie brzydka. A soundtrack do tego filmu jest beznadziejny.
ale to taki topic...
DON VITO, JAK MOŻESZ TAK MÓWIĆ O MATRIKSIE JEDYNCE? ))
Matrix Matrixem, ale on się Leona czepia
A mnie tam się w ogóle Matrixy nie podobają, skoro temat na to zszedł... I uważam, że Fishburn zagrał kiepsko - mówić z kamienną twarzą to i Arnold potrafi
No właśnie, on również potrafi. Tylko dlaczego Arnolda się nikt nie czepia? Może to on powinien zagrać Morfeusza Szczerze mówiąc wolałbym Fishburne'a w tej roli
Military, nie znasz się na kobietach ;)
[satyra mode on]
Widzę, że ostro tutaj jedziecie. Ciężko się przebić. To ja może spróbuje tak:
"Omega Doom" to najlepszy film wszechczasów. Lepszy od "Ojca chrzestnego", "Skazanych na Shawshank" i całej reszty z dwustu pięćdziesięciu najlepszych filmów wg użytkowników IMDb.
I jak? Dobrze było? Postarałem się, co?! Nie spodziewaliście się, aż tak niepopularnego poglądu! Ha, nikt nie spodziewa się hisz... eeeeeee to znaczy takiej... Dobra wchodzimy jeszcze raz... Ha, nkt nie spodziewa się takiej karkołomnej apologii "Omega Doom"!
[satyra mode off]
Ja nie cierpię wszystkich Matrixów, ale jedynki w szczególności. "Leona" się czepiam, bo go nie rozumiem. Nie rozumiem, co w nim jest takiego wielkiego (o fabułę mi chodzi).
"Omega Doom"? Coś mi ten tytuł mówi, ale on mi się kojaży bardziej z filem w stylu "strzelaj ile wlezie". Ale cóż, każdy ma swoje zdanie...
Co wielkiego? Ano historia Leona i Matyldy jest piękna ;). Ale miało nie być opinii, więc już się zamknę ;).
Carrie-Anne Moss jest naprawdę ładna... Chyba, że ty kojaŻysz jakąś inną Carrie-Anne... Ładniejsza w każdym razie od Keanu... Ale TO jest dopiero kontrowersyjna opinia, wiem ;)
A ja nie widzę w historii Matyldy i Leona nic pięknego. Wydaje mi się ona wręcz idiotyczna, bardziej z powodu Leona, bo odbieram go jako ekscentrycznego dziwaka.
Trzymajcie mnie, bo nie wytrzymam. Rozumiem - kontroweryjny pogląd itd., ale TY akurat mieszasz fakty (przepraszam, ale tak jest - nie chcę Cię w żaden sposób urazić, jakby co). Leon "ekscentrycznym dziwakiem"? Przecież to najbardziej prostolinijny i uczciwy hitman, jakiego znał świat ;). Co jak co, ale "ekscentrykiem" Leona nazwać nie można i już ;))).
Tak bardzo porstolinijny... śpi na siedząco, pije tylko mleko, kocha swój kiwatek, jak nic innego na świecie. Nie ma rodziny, nie wiadomo skąd się wziął, nie umie czytać i pisać. Nie ogląda TV, nie ma znajomych. Cały czas siedzi w domu, albo jest na zadaniach, a na dodatek uczy zabijać 11-letnią dziewczynkę. Dla mnie to dziwak.
A dla mnie to piękny film o miłości i przebaczeniu. O tym, że kochać może nawet teoretycznie potwór i że nie każdy teoretycznie dobry jest tak naprawdę dobry. Wiem, że było milion filmów właśnie z taką wymową, ale ten jest pięknie nakręcony i świetnie zagrany, a Leon nie jest dziwakiem tylko co najwyżej outsaiderem
Nie wiem, jaka jest definicja dziwaka, ale Leon chyba nawet nie zdaje sobie sprawy, że robi coś dziwnego. Jest na to zwyczajnie za mało bystry. Naiwny, niemalże dziecięcy - poza pracą kieruje się uczuciami, nie wybiega jakoś tam super nie wiadomo jak daleko w przyszłość... I to jest prostolinijność. Poczciwy człowiek. Nie jestem chodzącą encyklopedią, ale na ekscentryka to on mi jakoś nie za bardzo pasuje.
o znalazłem coś czego dawno nie mówiłem Nie cierpię Francuskiej Nowej Fali !!! Po prostu nie znoszę (poza paroma wyjątkami) i tyle !!!
Aktorzy w Matrixach kiepsko przyłożyli się do treningu sztuk walki. Walczą sztywno, nienaturalnie i na odwal się. Bardzo średni poziom prezentuje Laurence Fishburne, jednak Keanu Reeves to już totalny przykład gwiazdora, który sądzi, że się czegoś nauczył i stara się popisać. Chociaż jakiś czas po premierze ostatniej części Matrixa, na pytanie "czy po treningu na planie Matrixów, pokonałby Jeta Li", odpowiedział - "Jet Li rzuciłby mną o podłoge jak szmacianą lalką." Szkoda, że takiego podejscia nie mial Joel Silver i wyglaszal texty typu "Pracowalem z Jetem i Keanu, i musze stwierdzic, że Keanu ma porównywalny poziom umiejetnoasci!". Walki w Matrixach są nudne, przeładowane linkami i efektami specjalnymi i wogóle pan Ping słabo się przyłożył (ale można mu to wybaczyć pod uwagę biorąc słaby materiał na fajterów) w porównaniu z takim chociażby Fist of Legend. Klase jedynie w Matrixach pokazali prawdziwi specjaliści, Collin Chou i Daniel Bernardt (ale też nieco "przystopowani" jako, że grali słabszych zawodników...). To wszystko co mam do powiedzenia na ten temat
ode mnie:
- najnowszy "King Kong" to film przeciętny
- John Williams jest przereklamowany
- Peter Jackson to rzemieślnik, który kręci filmy bez duszy
- "Kasyno" to kiepski film, a w roli Sharon Stone nie ma nic wielkiego
- Tom Sizemore w "Gorączce" jest lepszy niż Val Kilmer
- Michael Madsen to cholernie niedoceniony aktor
- "Między słowami" to pusty film
- Harrison Ford jest średnim aktorem
- historia miłosna to najsłabszy element "Moulin Rouge", między Kidman a McGregorem nie ma chemii
- zakończenie "Psychozy" jest skopane
- Joaquin Phoenix jest przystojny:)
- John Williams jest przereklamowany
Zgadza się
Hans Zimmer trochę też
John Williams jest magiczny i tyle :P. Nagrał kilka kultowych motywów a teraz mu dają nominacje do Oscara za samo nazwisko ;).
A Morricone za jedną z najpiękniejszych ścieżek dźwiękowych wszechczasów dostał tylko BAFTĘ. Chodzi mi rzecz jasna o "Once upon a time in America" ;) Ale to nie ten temat, prawda?
najnowszy "King Kong" to film przeciętny
Jak dla mnie to jest żenujący
- zakończenie "Psychozy" jest skopane
Pierwszy raz coś takiego słyszę (a raczej widzę)
A można wiedzieć jak je sobie najchętniej wyobrażasz, jeżeli miałabyś kręcić "Psychozę" ?
widzę, że te poglądy zaczynają być po prostu głupie
-ja mam takie zboczenie co do filmów podzielonych na epizody. strasznie mnie jara kiedy pojawia sie moment przerwy np czarny ekran z jakimś napisem i potem zaczyna się zupełnie co innego albo w innym miejscu albo w innym czasie albo o innej tematyce albo każde z tych wymienionych wydaje mi sie wtedy że zamiast obejrzeć jeden film ogladam 3, 4, 10, 20 róznych filmów
znacie jakieś filmy podzielone na epizody ? procz filmów jarmuscha, tarantino i filmu "Wszystko co chcielibyście wiedzieć o seksie, ale baliście się zapytać."
jeszcze coś było ale nie mogę sobie przypomnieć teraz.
- "Mroczne Widmo" jest lepsze od "Ataku Klonów"
- "Dzień świra" to dno. Świetna rola Kondrata, ale sam film został przeceniony. Sam nie wiem za co te wszystkie nagrody i opinie jakie to strasznie ambitne i jaka to perełka polskiej kinematografii
- "Misja" to szalenie nudny film, którego nie ma w sobie nic prócz ciekawych kreacji aktorskich i dobrej muzyki
Może mi coś później przyjdzie jeszcze do głowy...
- Miasto Gniewu jest nudne i mało tam się dzieje
- Najlepszą częścią Star Wars jest Zemsta Sithów
- V jak Vendetta to nejlepsze, co udało się zrobić Wachowskim
A można wiedzieć jak je sobie najchętniej wyobrażasz, jeżeli miałabyś kręcić "Psychozę" ?
wycielabym scene z wykladem. Wlasnie to uwazam za skopane - niepotrzebne wylozenie wszystkiego kawa na lawe po kolei lopata do glowy.
"Mroczne Widmo" jest lepsze od "Ataku Klonów"
To taki niepopularny pogląd? Dla mnie to rzecz oczywista, bo "Atak Klonów" to totalne g*wno.
O przepraszam - ja w wiekszości spotykam sie z opiniami mówiącymi o wyższości "Ataku Klonów" nad "Mrocznym Widmem".
By nie szukać daleko:
http://www.forum.film.org...hp?t=30&start=0 -przeglądnij ten topic jeśli masz jakieś wątpliwości.
No cóż, dla mnie Atak Klonów to plama na honorze Gwiezdnych Wojen, ale cóż, widać nie wszyscy tak myślą...
Pamiętem taki topic. pokłóciłam się wtedy z kimś o kubricka <ja w obronie>. W sumie, to po czasie mogę przyznać, że ten temat czegoś mnie nauczył, np. nie burzyć się na Bluźnierstwa, które były tu dozwolone i Święte.
-Najlepszym filmem Finchera jest "Se7en".
-nie widziałem żadnego filmu Kubricka
-nie wiem czemu wszyscy tak jeżdżą po trzeciej części trylogii Coppoli
-widziałem 3 filmy Tarantino: "Rezerwowe Psy", "Pulp Fiction" i "Kill Bill vol.1". Debiut jest zdecydowanie najlepszy
-mam odruchy zwrotne gdy słyszę/widzę perfidną natintepretację filmu (patrz: "Pulp Fiction")
-lubię sequele "Piątku 13-go" (są śmieszne )
-"Rezerwowe Psy", "Pulp Fiction" i "Kill Bill vol.1". Debiut jest zdecydowanie najlepszy
I ma takie oryginalne tłumaczenie tytułu ;)
-mam odruchy zwrotne gdy słyszę/widzę perfidną natintepretację filmu (patrz: "Pulp Fiction")
To ze strony? ;)
King Kong jest lepszy od całej trylogii LoTR.
-wściekłe psy są lepsze od od zmierzchu do świtu
po za tym heh co to znaczy że mam fioletową gwiazdkę ?
http://www.forum.film.org...der=asc&start=0
A że Wściekłe psy są lepsze od Od zmierzchu do świtu? Ok, uczeń uczniem, ale jednak to mistrz jest geniuszem...
Oczywiście że "Wściekłe psy" są lepsze, ale czy to jest taki niepopularny pogląd ? :>
Kolejny typ:
Leonardo DiCaprio był świetny w "Titanicu", oczywiście nie jest to jedna z lepszych jego ról, niemniej nominacja do oscara nalezała mu się bardziej niż krowiastej, wcale nie tak rewelacyjnej Winslet ;).
Oczywiście że "Wściekłe psy" są lepsze, ale czy to jest taki niepopularny pogląd ? :>
Chcesz niepopularnego poglądu? "Od zmierzchu do świtu" jest lepsze od "Wściekłych psów"
A tak w ogóle nie nie spotkałem się w ciągu swojego marnego życia z porównaniem tych filmów. Równie dobrze mogę powiedzieć, że "Pulp Fiction" jest lepsze od "Hostela" - i co z tego? D:
trzecia część ojca chrzestnego jest świetna
a mała copolla w nim grająca była kapitalna, naturalna i nie należały się jej maliny <może tylko troche kiepski jej przypisali scenariusz>
dobra dobra już wiecej takiego niepopularnego poglądu nie dam
-ojca chrzestnego part II nie obejrzałem do końca znudził mnie straszliwie... to nie to samo co jedynka.
trzecia część ojca chrzestnego jest świetna
a mała copolla w nim grająca była kapitalna, naturalna i nie należały się jej maliny <może tylko troche kiepski jej przypisali scenariusz>
Jak grała w tym filmie to miała 19 lat więc taka mała to już nie była. Z całą resztą się absolutnie nie zgadzam, no ale tutaj nie można krytykować, więc uznajmy, ze ja tego nie pisałem
'mała' w sensie - Copolla junior.
hehe, Tyler, teraz po każdym poscie w tym temacie, który mi się nie podoba, powiem "nie zgadzam się z tym wcale, gówno prawda, no ale przecież tu nie można krytyować..";)
hehe, Tyler, teraz po każdym poscie w tym temacie, który mi się nie podoba, powiem "nie zgadzam się z tym wcale, gówno prawda, no ale przecież tu nie można krytyować..";)
Nic z tego. Niestety ten numer działa tylko raz
-"Mroczne Widmo" jest najlepsze z nowej trylogii Star Warsów
-"Hannibal" to zdecydowanienajlepsza część trylogii
-"Władca Pierścieni" jest rewelacyjny
-"Matrix Reloaded" jest dobrym filmem, prawie tak dobrym jak jedynka, a "M:Revolutions" to nieporozumienie
-"Crash" nie zasługiwał nawet na jednego Oscara, w przeciwieństwie do
"Brokeback Mountain"
-"Kill Bille" są tragiczne
-"Lord of War" jest nie doceniany
-polacy też umieją robić dobre filmy
-"Pluton" nie jest filmem genialnym
-skośnoocy nie umieją kręcić filmów ale Japończycy robią świetny animacje
-"Mroczne Widmo" jest najlepsze z nowej trylogii Star Warsów
no ba, "Mroczne Widmo" to najlepszy epizod Star Wars (pomijając współczynnik kultowości).
Cieszę się, że ktoś popiera moje poglady
Tylko "Mroczne Widmo" ma namiastkę tego klimatu którym mogą poszczycić się epizody IV-VI, a który został zabity w następnych częściach. A walka z Darth Maulem to mistrzostwo na skalę całej serii. No i ten gumowy Yoda...
Tymczasem "Zemsta Sithów" bez rewelacji...
-"Władca Pierścieni" jest rewelacyjny :!:
"M:Revolutions" to nieporozumienie
-"Crash" nie zasługiwał nawet na jednego Oscara, w przeciwieństwie do
"Brokeback Mountain"
-skośnoocy nie umieją kręcić filmów ale Japończycy robią świetny animacje
A propos Japończyków - dlaczego to ma być kontrowersyjny pogląd? Na starym forum z czymś takim Desjudi już wyskoczył. Dla mnie w ogóle nie ma o czym gadać, anime to jest zupełnie inny poziom zaawansowania i wydaje mi się, że nie jestem w tym poglądzie odosobniona ;).
- to ja rzękne: nie znosze anime i mangi tfu! nie wiem czemu to takie popularne.
Temu, że ktoś tam jednak znosi
A propos Japończyków - dlaczego to ma być kontrowersyjny pogląd? Na starym forum z czymś takim Desjudi już wyskoczył. Dla mnie w ogóle nie ma o czym gadać, anime to jest zupełnie inny poziom zaawansowania i wydaje mi się, że nie jestem w tym poglądzie odosobniona .
Też oczywiście nie uważam tego za kontrowersyjny pogląd, bo znam wielu fanów anime
Chciałem po prostu zaznaczyć, że mimo wszystko istnieją japońskie filmy które mi się podobają i nie przekreślam wszystkiego co azjatyckie.
z azjatyckich rzeczy najlepsze są podkoszulki.. osobiście poza paroma wyjątkami kina japonskiego (np Mifune) , azjatów w kinie nie cierpię - nie rozumiem podniecenia azjatyckimi horrorami czy np. old boyem- śmieszą mnie skośnoocy i ich piskliwe głośiki a wynalazek zwany mangą- srangą wraz ze wszystkim czarodziejkami z księżyca, duchami w skorupie i innymi bzdetami wysłał bym w jakieś odosobnione miejsce. A najbardziej denerwuje mnie to, że nie da się tego oglądać w wersji bez lektora albo bez napisów.. zresztą kto wie na ile własciwe są tłumaczenia? Za cholere nie da się tego zweryfikować jeśli nie jest się sinologiem .. fuj
Oni to samo moga powiedziec o tobie i polskim przmysle rozrywkowym.
jasne.. ale to chyba nie konkurs na najbardziej obiektywną wypowiedź, prawda?
jasne.. ale to chyba nie konkurs na najbardziej obiektywną wypowiedź, prawda?
Nie. Dlatego skonczcie robic tego offtopa, przyjdzie zły i rozgoni towarzystwo [/b]
nie lubię filmów almodovara.
mam nadzieje, że nie skończy się na linczu, na samym wstępie.
anime to jest zupełnie inny poziom zaawansowania i wydaje mi się, że nie jestem w tym poglądzie odosobniona .
Szczególnie, że 90% tej 'sztuki' to badziewie przeokrutne i tandeta do potęgi. Jeśli liczyć egzotyczność (wciąż jeszcze, niestety) jako zaletę, to faktycznie - anime jest przecudne.
PS. Tak, wiem, te 90% odnieść można do jakiegokolwiek nurtu/gatunku. Stąd też generalizowanie w tym przypadku to nieporozumienie.
PS2. Jestem miłośnikiem animacji, tym bardziej tej dobrej toteż anime lubię, jednak przez te parę (kilkanaście?) lat zdążyłem nabrać do tego nurtu nieco dystansu.
Szczególnie, że 90% tej 'sztuki' to badziewie przeokrutne i tandeta do potęgi. Jeśli liczyć egzotyczność (wciąż jeszcze, niestety) jako zaletę, to faktycznie - anime jest przecudne.
Ale mimo wszystko - najlepsze filmy animowane, jakie widziałam, były właśnie produkcji japońskiej... Z resztą, na tyle się nie znam, by oceniać "całokształt", po prostu w Ameryce i "u nas" film animowany MIMO WSZYSTKO kojarzony jest głównie z filmami dla dzieci lub dla dzieci i dorosłych (nurt shrekowców i tak dalej), co znacznie obniża ich standard... a szkoda. No i produkuje się ich mniej, jak coś zachodzi bardziej ostrożnie, to wiadomo, że mniej wpadek będzie, prawda?
Moim zdaniem X-Men jest lepsze od X-Men 2.
Moim zdaniem X-Men jest lepsze od X-Men 2.
A ktoś twierdzi że jest inaczej?:twisted: "X2" trzyma wysoki poziom poprzednika ale trochę przegięli z ilością wątków.
Większość wypowiedzi jakie słysze jest taka, że X2 jest lepsze... że to adaptacja doskonała itp.
to dlatego, że X-men jest mniej dynamiczne. Ja tam traktuję oba zwei jako całość
Jak dla mnie najlepsza część Omena to część druga... pewnie dla tego, że to była pierwsza (tego jak miałem 11 lat i srałem przy jedynce nie liczę) którą oglądałem.
siemanko mój pierwszy post a już się naraże, ale co mi tam a więc:
- Kill Bill to jeden z najgłupszych filmów jakie widziałem,
- Tarantino jest mocno przereklamowany,
- im częściej oglądam filmy z de Niro tym coraz bardziej go nie lubię (ten jego idiotyczny wyraz twarzy)
- Polański i Wajda to strasznie słabi reżyserzy ( delikatnie mówiąc),
- Titanic bardzo mi się podobał (jeden z lepszych filmów),
- Jest dużo bardzo dobrych amerykańskich filmów. W ogóle tamtejsze kino jest najlepsze,
- większość europejskich filmów jest strasznie nudnych, a są tak wysoko oceniane za samo pochodzenie podobnie jak filmy azjatyckie,
- to samo tyczy się filmów niskobudżetowych, które są chwalone tylko dlatego, że właśnie są niskobudżetowe,
- Leonardo Dicaprio to bardzo utalentowany aktor ( pokazał to choćby w "Co gryzie Gilberta Greapa")
dobra to na razie tyle. Czekam na linczowanie
- Leonardo Dicaprio to bardzo utalentowany aktor ( pokazał to choćby w "Co gryzie Gilberta Greapa")
Właściwie masz racje, ale i tak go nie lubię
Teraz ja:
- kino europejskie jest snobistyczno-onanistyczne;
- amerykańskie kino jest pod każdym względem lepsze niż europejskie;
- kino polskie puka w dno od spodu;
- kino polskie offowe to największe żenujące badziewie filmowe, jakie można obejrzeć;
- Kubrick to najwybitniejszy reżyser we wszechświecie;
- Antonioni to ultra mega nudziarz;
- Edgar Gosiewski to największy kozak w polskiej polityce;
- "Gorączka" to najlepszy film w dziejach kina;
- religijność w Polsce oscyluje od dewocji do bigoterii;
- porównywanie filmu i książki, na bazie której film powstał, jest bezsensowne;
- religijność w Polsce oscyluje od dewocji do bigoterii;
Jakby nie liczyć Chrześcijan, takich prawdziwych, gorliwych młodych ludzi, to masz rację.
*"Dom latających sztyletów" jest idiotycznym, nielogicznym i niespójnym filmem
*wpierniczyłam sie na forum nie mówiąc nawet 'dzień dobry' wiec pora sie zreflektować - dzien dobry, witam
*indywidualność jest ważniejsza od dobra ogółu społeczngo pomimo że ma to detrukcyjne nieraz skutki
*to że ktoś pali skręty i gra na gitarze nie oznacza że się wybił i jest oryginalny
*Orlando Bloom we wszystkich filmach w których występuje jest mdły i bez wyrazu
*pomimo że hollywood ostatnio podupada to wciąż góruje nad większością europejskich produkcji (miejmy nadzieje że to sie niedługo zmieni)
*Brad Pitt stał się cieniem aktora którym był grając m.in. w 'seven', 'fight club' czy 'wywiadzie z wampirem'
*uważam że kino 'bollywood' (czy jak to nazywają) jest niewiele warte i nie niesie ze sobą nic prócz kolorowych strojów i jazgoczących głosów
*'Napoleon Dynamite" jest przykładem na to, że ludziom kończą się pomysły na film
*'oscary' tracą wartość
pomimo że hollywood ostatnio podupada to wciąż góruje nad większością europejskich produkcji (miejmy nadzieje że to sie niedługo zmieni)
Jeżeli Hollywood w swoim AKTUALNYM stanie góruje nad kinem europejskim, to w takim razie czy potrafisz wskazać w historii kina okres, w którym nie górowało? Zmierzam do tego, że jeżeli jest tak, jak twierdzisz, tzn. że OBECNE kino amerykańskie, pomimo ewidentnie beznadziejnego poziomu, nadal góruje nad kinematografią europejską, to wcześniej musiało górować co najmniej milion razy bardziej.
_Mark Knopfler to gitarowy onanista.
_Boolywood- ehh..; "Czasem słońce, czasem deszcz" poziomem absurdu przerasta monty phytona i south park razem wzięte.
_"Pan Tadeusz" Wajdy to kapitalny film
_Mark Knopfler to gitarowy onanista.
Jeśli powiesz mi, co rozumiesz przez pojęcie "onanista", być może na tym zakończę dyskusję.
- "Sin City" to wcale nie jest fajny film;
Teraz to już musisz zginąć
Skoro zeszliśmy z filmów na życie to dołoże coś od siebie:
- nienawidze poprawności politycznej
- pedał to pedał, a nie homoseksualista
- gdyby nie totalitaryzmy ludzie nie mieli by celu w życiu
- wkurza mnie kult Papieża-Polaka teraz on będzie Bogiem w Polsce
- jedyne co może uratować Afryke to nowy kolonializm
- precz z religią w szkołach
Podobno temat religii jest na tym forum zakazany...
- gdyby nie totalitaryzmy ludzie nie mieli by celu w życiu
- jedyne co może uratować Afryke to nowy kolonializm
Rozwiń jak możesz ta myśl z totaliryzmami bo nie mam pojęcia co przez to rozumiesz.
Gdyby nie kolonializm to afryce nie trzeba by było wogóle pomagać, a pomóc mogą im jedynie zagraniczne inwestycje, rozwinięcie gospodarek i edukacji nie koniecznie w formie kolonii. Bo szczepionki, jedzenie i gumki to pomoc ale tylko dla naszych sumień
- gdyby nie totalitaryzmy ludzie nie mieli by celu w życiu
- jedyne co może uratować Afryke to nowy kolonializm
Rozwiń jak możesz ta myśl z totaliryzmami bo nie mam pojęcia co przez to rozumiesz.
Gdyby nie kolonializm to afryce nie trzeba by było wogóle pomagać, a pomóc mogą im jedynie zagraniczne inwestycje, rozwinięcie gospodarek i edukacji nie koniecznie w formie kolonii. Bo szczepionki, jedzenie i gumki to pomoc ale tylko dla naszych sumień
Rozwijam: człowiek wg mnie żeby mu się nie wydawało, że jego życie nie jest bez sensu musi mieć jakiś cel. Totalitaryzmy dają wspaniałą możliwość walki o wolność lepsze jutro itd. Widać to po USA, które spełniają się w swojej walce i mają jakiś tam cel. Po obaleniu wszystkich możliwych totalitaryzmów, życie człowieka stało by się jałowe, życie dla samego trwania. Dlatego na świecie musi istnieć przynajmniej jedno państewko totalitarne, żeby ludzkość miała jakiś cel do którego będzie dążyć.
Oczywiście moja teoria może okazać się idiotyzmem, więc nie traktowałbym moich wypocin zbyt serio
A co do Afryki, sami afrykańczycy doprowadzają do upadku kontynentu, głównie dzięki różnym dyktatorom i plemiennym walkom. Wojskowa kontrola Afryki, sprawne zażądzanie i wprowadzenie edukacji może poprawić ich sytłacje, ale sami afrykańczycy nie są w stanie sobie z tym poradzić. Kolonializm to może radykalny sposób, ale myśle, że przyniósłby efekty znacznie szybciej niż pomoc humanitarna.
Rozwijam: człowiek wg mnie żeby mu się nie wydawało, że jego życie nie jest bez sensu musi mieć jakiś cel. Totalitaryzmy dają wspaniałą możliwość walki o wolność lepsze jutro itd. Widać to po USA, które spełniają się w swojej walce i mają jakiś tam cel. Po obaleniu wszystkich możliwych totalitaryzmów, życie człowieka stało by się jałowe, życie dla samego trwania. Dlatego na świecie musi istnieć przynajmniej jedno państewko totalitarne, żeby ludzkość miała jakiś cel do którego będzie dążyć.
Wyskokowo-karkołomna teoria :)
Moje zdanie jest takie: totalitaryzm to rezultat dopuszczenie do władzy PSYCHOPATY o skłonnościach nekrofilskich. Takich delikwentów powinno się zabijać na miejscu, bez sądu. Gdyby to ode mnie zależało, oddałbym Saddama narodowi Irackiemu - obdarliby go ze skóry, powiesili na drzewie i spoko. Niech zdycha. Jak w średniowieczu: komu miecz, temu miecz, komu śmierć, temu śmierć.
AZGAROTH, apeluję o przymknięcie buźki, na tym forum NIE rozmawia się o PAPIEŻU I KOŚCIELE (szacunku trochę!) oraz o POLITYCE. Żeby nie było kłótni. Ten topic jest po to, by wyrażać swoje kontrowersyjne, niepopularne opinie związane z FILMEM (bo to forum FILMOWE jest jakby co), a nie Z ŻYCIEM.
Jak chcesz pogadać na temat Afryki i totalitaryzmów, to odwiedź jakieś inne forum i w pijackim amoku nie wypisuj takich rzeczy, bo mozesz kogoś urazić, jakby co.
A jeżeli chodzi o różnicę pomiędzy homoseksualistą a gejem, to polecam jeden z felietonów RAZa, chyba jest gdzieś w necie, a jakby co, to można go znaleść we "Viagra mać".
Jak chcesz pogadać na temat Afryki i totalitaryzmów, to odwiedź jakieś inne forum i w pijackim amoku nie wypisuj takich rzeczy, bo mozesz kogoś urazić, jakby co.
Tej no na ten temat to chyba można gadać. W końcu to paplanina - dział ten powstał po to, żeby nie zasmiecac działów stricte filmowych. Azgaroth trochę się zapędził z tym totalitaryzmem, ale podjął ciekawy temat.
Co do kościoła i paieża i polityki - tutaj się zgadzam.
Tej no na ten temat to chyba można gadać. W końcu to paplanina - dział ten powstał po to, żeby nie zasmiecac działów stricte filmowych. Azgaroth trochę się zapędził z tym totalitaryzmem, ale podjął ciekawy temat.
ale to cały czas polityka (romeck...?). możemy o tym porozmawiać gdzie indziej, jak najbardziej, jestem za, ale tutaj są pewne zasady, jak nie ma polityki, to nie ma, i tyle.
Tak, to jest paplanina, ale nie będzie tu ŻADNEJ POLITYKI I RELIGII.
- kino europejskie jest snobistyczno-onanistyczne;
Nie zawsze :)
- amerykańskie kino jest pod każdym względem lepsze niż europejskie;
Oczywiście. Bo ma Burtona i Lyncha.
- Kubrick, Leone i Peckinpah to najwybitniejsi reżyserzy w histroii kina
Jedni z wybitniejszych napewno... Nie, nie, źle napisałam: TAK, Kubrick jest najwybitniejszym reżyserem wszechczasów ;)
- Sprajt jest lepszy od innnych gazowanych syntetyków;
Ja stawiam na pepsi
- "Sin City" to wcale nie jest fajny film;
Rozwiń ;)
- Florencja to najcudowniejsze miasto na kuli ziemskiej;
Dowodem na to są szkice katedry Santa Maria del Fiore by Hannibal Lecter ;)
- największym arcydziełem literatury jest "Proces" Kafki;
Nudziarstwo
- Polska to kraj hipokrytów;
Kontrowersja
- jestem fajny;
Serio?
- porównywanie filmu i książki, na bazie której film powstał, jest bezsensowne;
1) zależy kiedy
2) porównanie filmu genialnego wizjonera opierającego się o pewną powieść a nędznego serialu nakręconego na podstawie scenariusza by autor owej powieści może odmienić twoje życie
- adaptacje Szekspira osadzone w realiach późniejszych są do bani (ulatuje klimat przełomu wieków);
A ja i tak wolę "Romeo + Julię" od "Romea i Julii"
- średniowiecze to największa epoka w dziejach świata;
Nieprawda... Ja stawiam na starożytność. Za sprawą jej bogactwa przede wszystkim.
Byc moze krzywdze wielu europejskich tworcow...ale trudno, takie moje zdanie.
Nie przejmuj się, i tak Almodovar wkrótce dostanie 57 Złotą Palmę :)
AZGAROTH, apeluję o przymknięcie buźki, na tym forum NIE rozmawia się o PAPIEŻU I KOŚCIELE (szacunku trochę!) oraz o POLITYCE. Żeby nie było kłótni. Ten topic jest po to, by wyrażać swoje kontrowersyjne, niepopularne opinie związane z FILMEM (bo to forum FILMOWE jest jakby co), a nie Z ŻYCIEM.
Jak chcesz pogadać na temat Afryki i totalitaryzmów, to odwiedź jakieś inne forum i w pijackim amoku nie wypisuj takich rzeczy, bo mozesz kogoś urazić, jakby co.
A jeżeli chodzi o różnicę pomiędzy homoseksualistą a gejem, to polecam jeden z felietonów RAZa, chyba jest gdzieś w necie, a jakby co, to można go znaleść we "Viagra mać".
Dobra już się zamykam, pisane to było pod wpływem chwili, ale nie w pijackim amoku czym mnie urażasz, a apelujesz żebym ja nikogo nie uraził. Najlepiej będzie jak wszystkie polityczne posty wywali moderator będe miał nauczkę żeby następnym razem siedzieć cicho (Tak nawiasem lubie rozmawiać o polityce )
Ok. Widziałem "Payback". Film bez kompa, bez wielkiej kampanii reklamowej, bez napisów w stylu: "Tarantino nakrecił sceną za dolara. Musisz to zobaczyć".
Ja "Payback" nie widziałam
A tak w ogóle to "Sin city" wcale nie było aż takie złe, ale też nie było aż takie fajne. Tzn. ja w przeciwieństwie do niektórych nie umiem podniecać się efektami specjalnymi, a zwłaszcza wtedy, gdy przytłaczają one cały film.
Akurat dla mnie "Sin City" to uczta dla oka, wysmakowane wizualnie widowisko, ruchomy komiks - oglądając ten film, wcale nie myślę o tym, że prawie wszystko jest tu wykreowane za pomocą komputerów. A poza tym - kopalnia "motywów i motywików", świetna muzyka, wykrzywione mordy bohaterów, fascynujący, brutalny świat Miasta Grzechu. Efekty specjalne nie przytłaczają tu filmu - one poprostu kreują filmową rzeczywistość.
"Max Payne" jedynka to jedna z najlepszych komputerowych gier i boje się, że jeśli kiedyś ktoś zdecyduje się na ekranizację, to wyjdzie z tego coś na kształ "Sin City". Będzie za bardzo cool i na czasie. Ja bym ten film widział w konwencji pierwszych czterech filmów z Seagalem + długie ujęcia a la Sergio Leone + scena strzelaniny w kasynie z "3000 mil do Graceland". Zadnego kompa, zadnego bullet tajmu i innych takich motywów. Twarde, męskie, brutalne kino z motywem zemsty w tle. Powrót do złotej dekady kina akcji przełomu lat 80/90.
Ej, zaraz, zaraz, "Max Payne" i 'Sin City" to dwie różne bajki. "Sin City" zostało nakręcone jako doskonała adaptacja KOMIKSU, oddające w, powiedzmy, 80% klimat komiksów Franka Millera. "Max Payne" nie zostanie zapewne nakręcony tak, jakbyś chciał (chociaż twoja koncepcja jest całkiem interesująca), ale też nie tak jak "Sin City". Jeżeli kiedyś dojdzie do ekranizacji tej gry, to jakiś rzemieślnik wykona lepszą lub gorszą robotę, sklejając przeciętny film akcji "z zemstą w tle" ("ale ta zemsta to już i tak oklepany motyw jest, pozostawmy ją gdzieś tam na szarym szarym końcu").
Urażam cię, pisząc, że skrobnąłeś tego posta "w pijackim amoku"? To przepraszam, ale naprawdę większość forumowiczy nie obraziłaby się za coś takiego, jeżeli NAPRAWDĘ poczułeś się dotknięty, to sorry .
No to pokój i koniec tego wątku, filmy mimo wszystko to rozsądniejszy temat do rozmów
Ej, zaraz, zaraz, "Max Payne" i 'Sin City" to dwie różne bajki.
Nic bardziej mylnego. Obie historie osadzone są w podobnej przestrzeni (miasto-moloch, skażony brudem świat), obie pełne są wyrafinowanej przemocy, obie opowiadają o zemście, w obu napotykamy efektowne sceny strzelanin, w obu zło jest wszechobecne (skorumpowani gliniarze, narkotyki, psychopaci, zdrajcy etc). Analogiczne uniwersum.
"Sin City" to jeden wielki EFEKT SPECJALNY. Rozumiem, żefilm Rodrugueza może się podobać, bo rzecz zrobiona jest fachowo, nie zalatuje fuszerką, jak większość hollywoodzkiej kaszany. Problem w tym, że to samo można pokazac "normalnie" ("Payback", "Czarny deszcz"). Ale "normalnie" nie jest dzisiaj w modzie. Inna sprawa to kwestia przemocy - znowu dostajemy tarantinowską groteskę. Wszystko ujęte w ogromny cudzysłów, zero jakiegokolwiek przejęcia losami bohatera. Wiem, że TAK MIAŁO BYĆ i na taki odbiór byłem przygotowany, ale powiem szczerze, że gówno mnie obchodziło, czy Willis uratuje tę laskę czy nie.
Tego rodzaju groteskowaść niweczy dramaturgię obrazu. Mam w dupie, kto wygra, kto przegra, kto przeżyje, a kto umrze.
Zgadzam się z Mentalem. Sin City jako klasyczne noir z kilkom tylko niezbednymi elementami wersji Rodrigeza byłoby znacznie lepsze.
A "Max Payne" to gra - zdaje się, że nieprzypominająca komiksów Millera, prawda?
"Max Payne" to też komiks, tylko że w wersji komputerowej. Zagraj to się przekonasz. Ale je*** konwencje - obie historie zanurzone są w tym samym uniwersum.
Zgadzam się z Mentalem. Sin City jako klasyczne noir z kilkom tylko niezbednymi elementami wersji Rodrigeza byłoby znacznie lepsze.
Trafiłeś w dziesiątkę. Słowo "klasyczne" to fundament, na którym powinny się wznosić tego typu filmy.
PS. Warto by utowrzyć osobny topic i przeniesć tam rozmowę o "Sin City". Ciekawie się rozwija.
W 'sin city' jakos te efekty specjalne mnie nie razily i pasowaly do filmu. Mysle ze jest on zrobiony z 'pomyslem'. Moze postacie nie wzbudzaja specjalnego zaangazowania, ale ten zolty ludzik (Roark Junior) tak mnie wkurzal ze nie moglam sie doczekac kiedy Hartigan go zalatwi (sama nie zrobilabym tego lepiej )
Najbardziej znienawidzonym przeze mnie reżyserem jest Lars von Trier. Uosabia wszystko, co w kinie europejskim "wymiotne". Gość okupuje jeden z biegunów filmowej ekstrawagancji. Na biegunie przeciwnym znajdują się reżyserzy, którzy gotowi są wyeliminować żywych aktorów z procesu produkcji, tak bardzo zaufali komputerowym trikom. "Sin City" to filmowy eksperyment - eksperyment udany i mam nadzieję, że ostatni.
Od pewnego czasu zastanawia mnie nie tyle twórcza indolencja hollywoodzkich reżyserów, ile jakaś dziwna niechęć tamtejszego przemysłu do korzystania z tradycyjnych form ekspresji. Fabuła musi być zbudowana w taki sposób, by na końcu okazało się, że to, co widzieliśmy, nijak się ma do tego, co zaraz zobaczymy. Zamiast gumowych potworów i odręcznego makijażu mamy wygenerowane komputerowo demony i spreparowaną komputerowo krew. Jest w tym pewien paradoks: filmy kosztują coraz więcej, a reżyserzy sięgają po efekty komputerowe (bo szybciej i taniej). Dawniej film miał budżet rzędu 6-13 milionów i jakoś można było zrobić kapitalny makijaż kolesiowi z "Robocopa" (finałowy pojedynek w opuszczonej walcowni, gdy jeden z oprychów uderza furgonetką w zbiornik z kwasem). Nikt nie płakał, że za dużo czasu i pieniędzy ubywa.
.
Od pewnego czasu zastanawia mnie nie tyle twórcza indolencja hollywoodzkich reżyserów, ile jakaś dziwna niechęć tamtejszego przemysłu do korzystania z tradycyjnych form ekspresji. Fabuła musi być zbudowana w taki sposób, by na końcu okazało się, że to, co widzieliśmy, nijak się ma do tego, co zaraz zobaczymy.
Problem w tym ze tworcom i producentom przejadly sie 'tradycyjne formy ekspresji' i szukaja czegos nowego na wlasna reke. Brak pomyslu i talentu chca nadrobic 'oryginalnoscia'. Aby ktos zgodzil sie na dofinansowanie filmu, tworca musi dzis wychodzic ze skory aby go czyms zainteresowac i zadziwic i niekoniecznie musi to byc historia. Byc moze tak bylo z 'sin city' ale i tak film ten mi sie podoba
Mnie też :) Ale nie tak bardzo, jakbym sobie tego życzył.
Ale to nie byłoby już "Sin City"...
Masz rację. To byłoby coś lepszego niż "Sin City".
We wspominanym przezemnie Running Scared był użyty mądrze i jego obecność nie razi widza.
No ktoś na pewno, skoro ciągle robią filmy z bullet tajmem. Bohater idzie po zakupy, leci motyl - trzeba to pokazać metodą bullet tajm. Gliniarze się strzelają, z lufy wylatuje nabój - bullet tajm. Moja stara robi kupę - bullet tajm, nieźwiedzie śpią - bullet tajm. Czekam tylko na sceny erotyczne w bullet tajmie.
Czekam tylko na sceny erotyczne w bullet tajmie.
myślę że to by było dosyć ciekawe
Wyścig do komórki jajowej w bullet time...? Bomba!
No ktoś na pewno, skoro ciągle robią filmy z bullet tajmem.
Pamiętaj Mental, ktoś jednak daje pieniądze na produkcje Uwe Bolla ;)
Scena erotyczna w bullet time była w Cube 2.
Ale nie TAKA ;)
A ja widziałem :) to znaczy nie w filmie, a w filmiku wyśmiewającym się z amerykańskich trędów.
Ale zaraz, zaraz, co jest złego w bullet time użytego z głową i umiarem - tak jak w pierwszej części "Matrixa"? Dla mnie wirujące w powietrzu kule, przy zwolnionym tempie, tak, jak w tańcu - to jakiś dziwny rodzaj piękna ;).
Ale zaraz, zaraz, co jest złego w bullet time użytego z głową i umiarem
Artemis, daj se powiedzieć: w Matriksie bullet tajm ssprawdził się z dwu powodów: 1) bo był nowością w kinie amerykańskim; 2) bo stanowił element tamtego świata, element konieczny (coś jak woda w "Gdzie jest Nemo" albo deszcz w "Łowcy androidów"). Zastanów się, jaki sens ma użycie metody bullet tajm do filmy sensacyjnego? Zaden! Tu chodzi wyłącznie o EFEKCIARSTWO. Chodzi o to, żeby gimnazjalista z IQ równym 3 podniecił się na seansie jak na widok Claudii Sziffer w katalogu z damską bielizną. Bullet tajm to element świata Matriksa i jako taki nie może być przenoszony byle gdzie, byle było fajnie. Nawet z umiarem.
To samo tyczy się grafiki komputerowej w "Sin City", choć ja i tak jestem zdania, że stylistyka czarnego kryminału podniosłaby rangę tego filmu. Jeśli coś dzieje się w komputerowym świecie, wiadomo z góry, że to na maksa naciągane. A tak to chociaz drzewa byłby naturalne, uschnięte i smutne. Mnie na kompa nikt nie poderwie.
- Jak dla mnie ekranizacja Dooma, czy Qake'a (bo słyszałem, że ma powstać) ma taki sam sens jak ekranizacja FIFY, czy NBA Live.
- Komiks powinien zostać na papierze, chyba, że ktoś ma wizję, a nie tylko kasę.
- Obcy 5 to dobry pomysł
- Powinien powstać sequel Tożsamości Bourne'a z 1988
- "Pewnego razu w Meksyku" to gówno jadące na sławie "Desperado".
- Vito Corleone w wykonaniu Marlona Brando to najlepsza rola wszechczasów.
- Najlepszą rolą Banderasa (oprócz Depserado) jest "Filadelfia"- nadaje się na wrażliwego homoseksualistę.
A ja ci powiem tak, Don Vito - według mnie zarówno komiks, jak i książka powinny stanowić punkt wyjścia, a nie dojścia ("Lśnienie" Kubricka). A jeśli jakiś fan będzie pikietował przed kinem, że tę scenę nakręcili, a tamtą wywalili, temu bohaterowie dorobili wąsa, a tamtemu nie - to trza mu dać po ryju kilka razy :)
apropos bullet time - w matrixie mi się podoba, nigdzie indziej mi się nie podoba. O ile Matrixie robiono rózne nadzwyczajne rzeczy bo był towłasnie element tego świata i jego charakterystyczna cecha, tak potem zaczęto to dowalać wszędzie gdzie się da, i kiedy zobaczyłem np strzelaninę w pan i pani Smith (nie chodzi teraz o bullet time, tylko o to że stoją sobie na środku pomieszczenia, z wszystkich stron ktoś do nich strzela i za nic nie może trafić) to myslałem ze nie obejrzę tego (dennego jak cholera) filmu do końca.
Jak zobaczyłem skaczącego Facehuggera w bullet time w AVP to już miałem dosyć.
A ja ci powiem tak, Don Vito - według mnie zarówno komiks, jak i książka powinny stanowić punkt wyjścia, a nie dojścia ("Lśnienie" Kubricka). A jeśli jakiś fan będzie pikietował przed kinem, że tę scenę nakręcili, a tamtą wywalili, temu bohaterowie dorobili wąsa, a tamtemu nie - to trza mu dać po ryju kilka razy
To bym miał dużo siniaków...
Nie chodzi mi o wąsa, czy kolor sukienki. Wiadomo sceny można zmieniać, modyfikować, ale np. bohaterowie powinni być sobą. Jeżeli ktoś powołuje się na znakomitą powieść np. Grishama, to postaci powinny być takie jak w książce (nie chodzi o wygląd). A nie coś co zrobili z "Klientem". Z wrażliwego małego, zagubionego chłopca zrobili krzykacza, który wszystko wiedział najlepiej. Czy ekranizacja polega na kompletny zmienieniu charakteru postaci? Jeśli tak, to niech książki zostaną na papierze.
Artemis, daj se powiedzieć: w Matriksie bullet tajm ssprawdził się z dwu powodów: 1) bo był nowością w kinie amerykańskim; 2) bo stanowił element tamtego świata, element konieczny (coś jak woda w "Gdzie jest Nemo" albo deszcz w "Łowcy androidów").
Nie tak agresywnie! ;) Nie odpowiadałam tobie, tylko Don Vito, który nie sprecyzował, że chodzi mu o bullet time POZA "Matrixem" ;)
Zastanów się, jaki sens ma użycie metody bullet tajm do filmy sensacyjnego? Zaden! (...) Bullet tajm to element świata Matriksa i jako taki nie może być przenoszony byle gdzie, byle było fajnie. Nawet z umiarem.
Pokaż, gdzie napisałam, że bullet time poza "Matrixem" ma sens ;). Napisałam tylko, że użyty z umiarem, tak jak w "Matriksie", jest fantastycznym efektem. W kinie sensacyjnym jednak go nie widzę, tak jak ty - więc o co ta dyskusja?
To samo tyczy się grafiki komputerowej w "Sin City", choć ja i tak jestem zdania, że stylistyka czarnego kryminału podniosłaby rangę tego filmu. Jeśli coś dzieje się w komputerowym świecie, wiadomo z góry, że to na maksa naciągane. A tak to chociaz drzewa byłby naturalne, uschnięte i smutne. Mnie na kompa nikt nie poderwie.
Drzew z "Sin City" nie pamiętam zbyt dokładnie, ale jeżeli nie były naturalne i smutne, to dobrze - bo to jest komiks na ekranie, więc musi być nienaturalny ;).
A mnie np. wnerwia jak ktoś czepia się tego nieszczęsnego facehuggera w bullet-time. Jakbyście tego tak nie wypominali, to prawdopodobnie nie zauważyłbym tego trwającego UŁAMEK SEKUNDY UJĘCIA. Rzeczywiście, to niszczy CAŁY FILM. Ten film jest kiepski z innych powodów.
Bullet time (to znaczy, tam było takie coś, że Blade łapał kolesia, zwolnienie- ułamek sekundy- i potem nim rzucał) w Blade II wyszedł niczego sobie.
Tak mi się przypomniało - gdyby dzisiaj ktoś nakręcił "Dziką bandę" Sama, wówczas wszystkie bez reszty sekwencje strzelanin byłby inkrustowane bullet tajmem :) Nie dlatego, że jest potrzeby (bullet tajm nie jest do niczego potrzebny), lecz dlatego, że fajnie wygląda w kadrze.
Gdyby to ode mnie, że tak się wyraże, zależało, zastosowałbym do Maxa Payne'a klasyczne zwolnienie czasu - tak, jak robił to Peckinpah.
A tak w ogóle to zrobiły nam się dwa ciekawe wątki - "sin city" i bullet tajm.
Ale, ale, hola, hola! Max Payne jest w inspirowany Matrixem, toteż bullet time jest nieodłączną częścia świata w MP. Jest do dyspozycji gracza zawsze a i nawet w komiksowych przerywnikach pojawiaja sie lecace kule
Teraz w wielu grach mamy bullet time ;).
Btw, Ah Niu, mógłbyś ZMIENIĆ AVATARA? Straszym forumowiczom twoja miniaturka naprawdę może się źle kojarzyć ;).
Mi sie podoba. I jak już mówiłem, Blejdowi się nie przyda a szkoda marnować takie fajne okularki
A co do bullet time, to Max Payne jako jeden z niewielu dobrze korzysta z dobrodziejstw efektownego zwolnienia czasu. Moment wysadzenia drzwi na stacji metra czy lecąca snajperska kula to niezaprzeczalnie, niezapomniane momenty
Czekam tylko na sceny erotyczne w bullet tajmie.
Był taki jeden film Finchera...
To niezbyt bullet tajm jak na moje oko - raczej efekt rozmycia :)
-uważam że "ekranizacje" gier komputerowych to idiotyzm. to zwykłe nabijanie kasy na otępiałych komputerem 13latkach, którzy są przekonani że jeżeli spędzili 20h przed ekranem pocinąjąc w jakąś rąbanke to film stanie sie dziełem wszechczasów.
Niektórym po prostu umyka fakt, że gry komputerowe są _interaktywne_, toteż inaczej skonstruowane, oparte na powtarzalności pewnych sytuacji i fabułę traktujące jako pretekst do wykonywania określonych zadań. Na tym opiera się ich urok, a znika on przy serwowaniu z góry określonej historii na której przebieg nie mamy wpływu.
A ja uważam, że się mylisz. Nie spędzam pół życia przy grach, ale nie ukrywam, że czasem pograć lubię. I miło zobaczyć interpretację jednego z ulubionych tytułów na ekranie (Silent Hill). Nie oczekuję po czymś takim arcydzieła, ale solidnej rozrywki. Jak dotąd bodaj trzy ekranizacje gier wyszły zadowalająco - Mortal Kombat, Doom, Silent Hill.
Z moich poglądów: nienawidzę, po prostu NIENAWIDZĘ jak w amerykańskich filmach podczas scen rozgrywających się na cmentarzu, najczęściej gdy bohater odwiedza grób starego kumpla-żołnierza, włącza się charakterystyczna smętna muzyka, używana przy takich okazjach w co drugim filmie (TA SAMA!). Szczególnie chętnie wykorzystywano ją w latach 80-tych. Może to jakiś freeware był?
Rozwinę myśl więc. Nie widzę najmniejszego sensu w ekranizacji gier, stanowią one równoległe do filmu (multi)medium i jako takie nie powinny być okrajane z możliwości oddziaływania, interakcji, sprzężenia zwrotnego. Równie inteligentnym pomysłem byłoby dokonywanie nowelizacji komiksu - tworząc książkę poprzez usunięcie warstwy graficznej tegoż.
Military, piszesz, że miło jest zobaczyć interpretację ulubionego tytułu. Chwytów marketingowych jest wiele, jak i pomysłów na sprzedanie kilka razy tej samej idei. Smutne, że znajdą się tacy, którzy kilka razy tę samą rzecz kupują.
Jak dotąd bodaj trzy ekranizacje gier wyszły zadowalająco - Mortal Kombat, Doom, Silent Hill.
Street Fighter II the animated movie też jest niczego sobie, ale to anime.
Równie inteligentnym pomysłem byłoby dokonywanie nowelizacji komiksu - tworząc książkę poprzez usunięcie warstwy graficznej tegoż.
Nie do końca się z tym zgadzam, przecież nikt nie każe się ograniczać do usuwania, można przecież wymyślić nową historię w ramach danego uniwersum.
Nie do końca się z tym zgadzam, przecież nikt nie każe się ograniczać do usuwania, można przecież wymyślić nową historię w ramach danego uniwersum.
Nie chodziło mi o metody konstruowania fabuły, czy zagłębiania się w universum wykreowane przy produkcji danej gry. Chodzi o fakt, że gra komputerowa, operując identycznym jak film instrumentarium, jest tworem odmiennym. Są jednak tacy, którzy naiwnie oczekują, że możliwe jest dosłowne przełożenie gry na film i uzyskanie przy tym powalającego efektu. Dream on, suckers.
topic warto odświeżyć jak miło, że na pierwszej stronie ktoś wspomniał o podobnie brzmiącym temacie obecnym na starym forum esensji jakby nie było, kilka przemyśleń mniej lub bardziej kontrowersyjnych:
- "Brokeback Mountain" zasługiwał na Oscara za najlepszy film
- Daniel Craig świetnie wygląda jako Bond
- "King Kong" Petera Jacksona jest lepszy niż oryginał z 1933
- "World Trade Center" to dobry film
- w ostatnich 2 latach w polskim kinie pojawiło się co najmniej 7 znakomitych filmów
- "Ocean's 11 & 12" to rewelacyjne kino sensacyjne.
Jak dla mnie raczej mniej lub wcale. Chyba jednak zgadzamy się w kilku sprawach
- w ostatnich 2 latach w polskim kinie pojawiło się co najmniej 7 znakomitych filmów ...z czego dwa to "Nigdy w Życiu" i "Tylko mnie kochaj" :)
- "Brokeback Mountain" zasługiwał na Oscara za najlepszy film
- Daniel Craig świetnie wygląda jako Bond
- "King Kong" Petera Jacksona jest lepszy niż oryginał z 1933
- "Ocean's 11 & 12" to rewelacyjne kino sensacyjne.
czy ja wiem, czy to takie niepopularne. zawsze się z tym zgadzałam i nigdy nie spotykało się z powrzechnym oburzeniem
hOPS: Ty wiesz co ;p
Salad: ładne foto Tak się ładnie komponujemy wtrójkę
Beo: co? :P
Salad: a kto na foto? Sympatia? :)
W sumie już nic, w końcu dostosowałeś się do tematu
"Salad: a kto na foto? Sympatia? "
Ty to jak dowalisz
czy ja wiem, czy to takie niepopularne. zawsze się z tym zgadzałam i nigdy nie spotykało się z powrzechnym oburzeniem
a może mi się poglądy stępiły?
Des, słabo się starasz
Napisz chociaż, że Lynch jest przeceniany albo że Arronofsky to kupa
a może mi się poglądy stępiły? ta, za stary dziadu jesteś.
hops: nie sympatia
albo że Arronofsky to kupa
Albo że ma brzydką żonę
Teraz ja:
(...)
- Mark Knopfler to największy gitarzysta w historii muzyki;
Amen
A znowu ad rem:
- Jim Carrey jest pierwszorzędnym aktorem.
- Podobał mi się pierwszy Mortal Combat.
- Do tego stopnia nie pojąłem głębi Lady in the water, że wyszedłem z kina w połowie seansu.
- Bardzo, bardzo, bardzo podobał mi się film The Village. I nie miało znaczenia zakończenie - jak dla mnie, mogło być dowolne.
- Kupiłem sobie stone'owskiego Aleksandra na DVD. I byłem na tym dwa razy w kinie. I nadal uważam, że jest bardzo dobry.
- Od początku do końca uwielbiam film Jay & Silent Bob strike back.
- Anime Miyazakiego cenię bardziej niż te z kręgu GitS, Akira itp.
- Podobała mi się Diuna Lyncha :]
- Matrix jest wtórny, płytki i efekciarski. Ale lubię oglądać pierwszą część - właśnie ze względu na efekciarstwo
- Nie interesuje mnie zupełnie kto i za co dostał / dostanie Oscara.
- Nie podoba mi się Monica Bellucci.
- W obu cześciach Kill Bill podobają mi sie tylko wybrane fragmenty.
- Usypiam z nudów na japońskich horrorach, za to podobało mi się Silent Hill.
A na koniec bluźnierstwo wszechczasów:
Million dollar baby jest filmem nudnym, przewidywalnym, naładowanym niby-ideologią na siłę przyszytą do mordobicia. Punkt tylko za poruszenie ważnego problemu etycznego - za nic więcej.
POWIEDZIAŁEM TO! Dzięki za ten wątek :]
Million dollar baby jest filmem nudnym, przewidywalnym, naładowanym niby-ideologią na siłę przyszytą do mordobicia. Punkt tylko za poruszenie ważnego problemu etycznego - za nic więcej.
Hehehehe . Podpisuję się pod tym.
łoooo, ja też. 3 razy TAK.
- Jim Carrey jest pierwszorzędnym aktorem.
- Podobał mi się pierwszy Mortal Combat.
- Do tego stopnia nie pojąłem głębi Lady in the water, że wyszedłem z kina w połowie seansu.
- Bardzo, bardzo, bardzo podobał mi się film The Village. I nie miało znaczenia zakończenie - jak dla mnie, mogło być dowolne.
- Kupiłem sobie stone'owskiego Aleksandra na DVD. I byłem na tym dwa razy w kinie. I nadal uważam, że jest bardzo dobry.
- Od początku do końca uwielbiam film Jay & Silent Bob strike back.
- Anime Miyazakiego cenię bardziej niż te z kręgu GitS, Akira itp.
- Podobała mi się Diuna Lyncha :]
tu miałeś wysokie notowania
- Matrix jest wtórny, płytki i efekciarski. Ale lubię oglądać pierwszą część - właśnie ze względu na efekciarstwo
- Nie interesuje mnie zupełnie kto i za co dostał / dostanie Oscara.
- Nie podoba mi się Monica Bellucci.
- W obu cześciach Kill Bill podobają mi sie tylko wybrane fragmenty.
- Usypiam z nudów na japońskich horrorach, za to podobało mi się Silent Hill.
z tym bym się nie kłócił i tyle
A na koniec bluźnierstwo wszechczasów:
Million dollar baby jest filmem nudnym, przewidywalnym, naładowanym niby-ideologią na siłę przyszytą do mordobicia. Punkt tylko za poruszenie ważnego problemu etycznego - za nic więcej.
natomiast tutaj zaprzepaściłeś swoje wszelkie szanse
Soon the hunt will begin
hehehe Ale jak na razie po mojej stronie Mocy jest nas troje przeciwko Tobie Chyba że reszta z Was jest zajęta czyszczeniem broni
no tak, ale Salad jest zbyt urocza, a Romeck dostanie swą szansę na żywo
hehehe Ale jak na razie po mojej stronie Mocy jest nas troje przeciwko Tobie
To teraz jest 3:2
Niepopularne poglądy? Proszę bardzo - CZŁOWIEK Z BLIZNĄ to nie arcydzieło. To nawet nie bardzo dobry film. Poprawny, tak. Ale nie świetny.
Ileż to się nasłuchałem i naczytałem o tym filmie. Mimo to nie miałem wobec niego jakichś szczególnie wygórowanych oczekiwań, ale po obejrzeniu było wielkie zdziwienie - o co tyle szumu? Pacino świetny, co raczej nie dziwi, parę fajnych scen, młoda Miśka Pfeiffer, plus frajda z wyłapywania którymi scenami inspirowali się twórcy GTA3. I to wszystko.
Jakieś polowania i romanse (Mefisto wstydziłbyś się ;p) sie porobily, od siebie dodam, że MDB ani mnie ziębi, ani grzeje, ale film to dobry jest
W sumie sam nie mam z czym za bardzo wyskoczyć, ale czy np. pogląd, że "Van Wilder" jest jedną z najlepszych komedii, się nadaje?
P.S. Bart, Lady in the Water nie ma głębi, to bajka na dobranoc
CZŁOWIEK Z BLIZNĄ to nie arcydzieło.
kurcze pieczone, kolejny niepoplarny pogląd, z krótym się zgadzam. tylko wydaje mi się, że jestem w błędzie- tzn. nie uważam go za arcydzieło, ale mam wrażenie, ze brakuje mi do tego filmu jakiegoś klucza, że go jeszcze chyba nie rozgryzłam wystarczająco...
...więc dorzuce kolejene bluźnierstwo:
wbrew pozorom, Lyncha nie trzeba rozszyfrowywać
urocza?:oops: nie znacie mnie....
kolejny niepoplarny pogląd, z krótym się zgadzam. Uff, nie jestem sam
Nie podszedł mi ten film i tyle, ale sam się zastanawiam czemu, bo takiej opinii jak moja - z wyjątkiem Ciebie - jeszcze nie słyszałem.
hehe, ten topic robi się jak spotkanie AA. Każdy nieśmiało przyznaje się do swojej skłonności, która jest pod prąd opinii, ktoś inny mu przyna racje, od razu robi się lżej na sercu, znika poczucie pustki...
Niepopularne poglądy? Proszę bardzo - CZŁOWIEK Z BLIZNĄ to nie arcydzieło.
Oczywiscie, ze nie. Powiedzialbym nawet, ze ci, ktorzy twierdza, ze to arcydzielo, glosza niepopularne poglady.
Krytyk z "Gazety telewizyjnej" nie zna się na filmach: Dać 2 gwiazdki "X-Menom", to jeszcze zrozumiem, ale dać 3 "Spider-Manowi"? To przekracza granice. Ale mało tego: Beznadziejny Spider-Man został postawiony na równi z bardzo dobrą "Krucjatą Bourne'a", a jakby tego było mało, to "Omen" dostał również trzy gwiazdki. Brawa dla tych ludzi.
urocza?:oops: nie znacie mnie....
opieram się jeno na avatarkowych zdjęciach - mi się bardzo podobają
To się też dołączę - bardzo ładne
Tylko Salad, nie wysyłąj mi za to żadnych wirusów mailowych
ROTFL, teraz już wiem o co chodziło z tym "pojechaniem" za sympatię ;)
Wybacz, mieszkanko Suwałk :)
ROTFL
cytując klasyka:
"Aaah... moments of enlightenement... those moments of unspeakable joy"
aaa, nie mam już co powiedzieć, mogę się tylko zburaczyć
Nie buracz się :)
Chociaż, może wyglądasz z tym uroczo, więc rób jak uważasz :)
1. Batman Początek to durny film, sekta ninja jaką stworzyli scenarzyści to bzdura- połączenie XIII wiecznych assasynów z mnichami szaolin; postać Morgana Fremana dawała Bruceowi Wayne'owi większość sprzętu o którym trąbiono w tv i się nie połapał, ogólnie nikt z korporacji Wayne'a się nie połapał, no a najgorsze jest to, że Jocker nie zabił rodizców Bruce'a
2. Twórczość Tolkiena to syf pod każdą postacią.
3. Blade, Drakula 2000 itp. wywołują u mnie odruchy wymiotne
4. Gwiezdne Wojny są nudne
To narazie tyle
Pozdr.
no a najgorsze jest to, że Jocker nie zabił rodizców Bruce'a
No comment.
Chyba Joker...
No wreszcie jakieś poglądy, z którymi się całkowicie nie zgadzam
EDIT: Lekki rumieniec zawsze dodaje uroku
no a najgorsze jest to, że Jocker nie zabił rodizców Bruce'a
W orginale czyli komiksie również rodzice Bruca nie zgineli z rąk Jokera.
Specyfika tego tematu jest taka, że można w nim napisać każdy pogląd i nie podlega on osądowi w tym temacie. Innymi słowy nie komentujemy poglądów pisanych tutaj - można pisać co się chce zupełnie bezkarnie. Także nie piszmy, że jakiś pogląd jest głupi, albo dlaczego się nie zgadzamy, bo nie o to tu chodzi.
Romeck, specyfika specyfiką, ale nie chodzi tylko chyba o napisanie czegoś, tylko także o możliwośc skomentowania tegoż
Przynajmniej ja tak to widzę. Skoro Azgaroth uznał to za zły pogląd, to może wywiąże się z tego jakaś szersza dyskusja, a to przecież jest celem forum
Źle to widzisz. W tym temacie nie dyskutujemy. Zresztą zgodnie z tradycją wyniesioną z analogicznego tematu ze Starego Forum:
http://przyjaciele.esensj...opic.php?t=1197
Gdyby miało być tak, jak Ty to widzisz, to wiele z tych poglądów nie zostałoby w ogóle napisanych.
A to forum nie jest do dyskusji? Nie twierdzę, że mają to być kilometrowe (ewentualnie milowe, w zależności od systemu metrycznego) dyskusje, ale przynajmniej wymiana zdań Ale chyba rzeczywiście muszę iść do okulisty, bo zdawało mi się, że kilka pomniejszych dyskusji nawet do tego tematu się wśliznęło, choćby i o uroku jednej z forumowiczek
P.S. Przeglądnąłem pobieżnie linka, któego zapodałeś, a i tam zauważyłem jakieś przejawy dyskusji Chyba od okulisty paduje mi się przejść do psychiatry
Łomatko, co za człek.
Wślizgnęło się, bo zawsze się jakieś wślizgną. Przejawy dyskusji kiedyś były, ale zostały stępione.
Nie dyskutujemy tutaj i kropka. Czy naprawdę trzeba Ci to WIELKIMI LITERAMI wykładać? Chcesz dyskutować - załóż temat, wyprowadź (swoją) kontrowersyjną tezę i voila!
Zastanów się nad tym, czy chociaż połowa z tych poglądów zostałaby napisana, gdyby nie to, że można je tutaj pisać bezkarnie. I przestań pierunie jasny zaburzać stan faktyczny ustalony już dawno temu (kurde mać!).
I najlepiej wróć do początku tego tematu wyposażony już w odpowiedniej grubości szkła.
Źle to widzisz. W tym temacie nie dyskutujemy. Zresztą zgodnie z tradycją wyniesioną z analogicznego tematu ze Starego Forum:
http://przyjaciele.esensj...opic.php?t=1197
Gdyby miało być tak, jak Ty to widzisz, to wiele z tych poglądów nie zostałoby w ogóle napisanych.
Przez te dyskusje w temacie zapomniałem, że dyskutowac nie można Zasad ze starego forum tym bardziej nie pamiętam, bo mnie wtedy zwyczajnie nie było (na forum, na świecie chyba już istniałem ). Autor posta nie będzie już dyskutowac, a za wprowafzoną dyskusję karnie wytaża się w pineskach.
Koniecznie mają być zardzewiałe!
Łomatko, co za człek.
Jestem niczym Don Kichot
Ale dobrze, już się potulnie dostosuję, lecz nigdzie się nie będę tarzał
Ja mam 2 niepopularne poglądy: "hops ma dobry gust" oraz "hops zna się na kinie" :)
całe szczęście mozna tu bezkarnie wygadywać największe bzdury
:(
"jestem dzisiaj podku++iony. Trzymać się z dala dla własnego dobra".
hłe, hłe, hłe...
Jak napiszę, że wszyscy mnie nienawidzą, to mod przeniesie moją wypowiedź gdzie indziej, albo skasuje, bo będzie nie na temat w tym akuratnym wątku :(
Napisz, to się pod przykrywką uzna za niepopularny pogląd
z tego starego tematu des mial nawet napisac artykul, ale znikl gdzies... szkoda.... Des się pojawił, to niech i pisze ;)
kamon des!
spoko, się zrobi, teraz romeck mam nadzieję, że coś obrabia, w html obrabia, może niekoniecznie właśnie o tym, ale temat mozna będzie kontynuować, co też chętnie uczynię
romeck się dzisiaj za to "coś innego" weźmie. Ostatnio mam dużo zleceń. Wczoraj na przykład "obrabiałem" hOPSa.
"Nie wiedziałem, nie jestem maniakiem orginalnych, starodawnych komiksów, jako dziecko oglądałem bajki i tyle i jako przeciętny konsument takiego filmu nie obchodzi mnie w ogóle to jak tam było gdzies tam, ale to, że ma mi to przypominać to co lubie. "
Ale możesz uznać fakt, że to co lubisz w oryginale było inne,a co za tym idzie zostało delikatnie wypaczone.
"To ma być dla mnie prosta rozrywka, bazująca na pozytywnych skojażeniach i jest to chyba jedna z najważniejszych genez telewizji"
1. Jak coś to kina
2. Czy rozrywka musi być zawsze prosta, a tych co starają się ją bardziej komplikować należy ganić?
Romeck, nie bij
Dobrze, że nie Don Vito
Nie ośmieliłbym się
Swoją drogą czy to byłby niepopularny pogląd?
Bollywood jest durne, nudne i dziwne
Nie wydaje mi się żeby to był niepopularny pogląd (chyba, że mieszkasz w Indiach )
Heh, w KMFie więce fanów hinduskich filmów niż przeciwników i to mnie zmyliło
-Piła 1 i 2 to bardzo dobre horrory.
Rozczaruję Cię Azgaroth, to akurat BARDZO popularny pogląd. Co mnie akurat dziwi, bo o ile pierwsza część jest ok, tak druga jest koszmarnie zła.
No nie wiem, jakoś na forum nie znalazłem entuzjastów tych filmów, a dwójka jest podobna do jedynki więc nie wiem co w niej takiego złego.
Tutaj może nie ma entuzjastów, ale powołuję się na stopklatkowo-filmwebowy plebs + opinie na zagranicznych stronach.
Jedynka mimo iż irytująco kopiująca Siedem itp, miała w sobie mimo wszystko coś świeżego i naprawdę trzymała w napięciu.
Dwójka była żałosną kalką Cube'a przeniesionego w inną scenerię plus oczywiście była kalką kalki, czyli pierwszej Piły. No i miała okroooooopne aktorstwo. Tak, wiem, w jedynce też było, ale tam było sporo rzeczy które je rekompensowały.
Sugeruję zapoczątkowaną dyskusję o piłach przenieść do subforum o filmach zagranicznych :)
Japońskie filmy z Godzillą (mówię na podstawie obejrzanych 10- tytułów nie pamiętam) to nic nie warte, kiczowate, tandetna gówna. Nie warto na to nawet tracić czasu. Wolę amerykańską wersję*.
*- nie mówię, że mi się podobała, bo tak nie było, ale z dwojga złego wolę Amerykanów.
Don Vito ale to jest popularny pogląd...
-ja uważam, że filmy japońskie z Godzillą są świetne (ale nie w kategorii sf tylko komedii). Godzilla vs Motra jest super, albo jak bylo kombo, godzilla, mechagodzilla, biogodzilla (?) i motra
-Archiwum X przynudzało, szczególnie ostatnie serie (najlepsze były te aż do powstania filmu, szczególnie pierwsza)
Pozdr.
To dla czego ciągle czytam, że Godzilla z 1998 to wielkie nieporozumienie i nawet nie dorównuje japońskim wersjom?
Większość japońskich filmów o Godzilli ma efekty specjalne na poziomie pierwszej serii Power Rangers
Większość japońskich filmów o Godzilli ma efekty specjalne na poziomie pierwszej serii Power Rangers Nie można tego uznać za wadę filmu, zresztą jak kto uważa, ale taki sobie obrali styl twórcy tych filmów. Ludzie przebrani w gumowe wdzianka depczący makiety to znak rozpoznawczy serii.
Zresztą lepiej że stosują (stosowali) takie efekty a nie CGI, co w przypadku "Godzilla: Final Wars" skończyło się katastrofą. Zresztą cały ten film to katastrofa.
Godzilla japońska jest urocza! Widziałem większość odcinków i wszystkie (oprócz najnowszych) oglądało się doskonale.
Godzilla amerykańska jest... cóż - jako potwór całkiem fajna, jako film głupia, ale lekka i rozrywkowa. Widziałem Godzillę made in USA już tyle razy, że teraz już mnie raczej nudzi, ale mimo wszystko mam do tego filmu jakiś sentyment. Jak do wszystkich filmów Emmericha - po prostu je lubię (szczególnie ID4 i Patriotę), bo czego jak czego, ale walorów rozrywkowych nie można im odmówić.
Naprawdę, więc musisz mieć sentyment do tej wersji. Osobiście nie podzielam tej fascynacji. Wole zdecydowanie jednak amerykański produkt, bo gdy spotkałem się z japońską wizją tej historii, czuje sie jak bym oglądał Power Rangers. Walki potworów są zrealizowane tak jakby ktoś bawił się figurkami tych właśnie stworów przed kamerą (dobrze chociaż że nie widać dłoni animujących te postacie). Co ciekawe, Godzilla made USA nie przyjeła sie na japońskim gruncie, ale to chyba dlatego, że to dziwny kraj. Dziwny dla mnie bo nie rozumiem mentalnosci i zwyczajów.
już ktos wspomniał o Power Rangers
Wymyśliłem coś takiego: Dzień niepodległości jest dla filmów i książek sf dziełem na miarę ekranizacji Władcy pierścieni. W ogóle te dwa filmy są w pewnym sensie bardzo podobne. Dlaczego?
ID4 i WP powstały w oparciu o powieści będące kamieniem milowym w gatunku, wprowadziły do nich sporo zmian, ale zachowały ducha pierwowzorów, w efekcie czego powstało kino DIABELNIE efektowne, piękne, emocjonujące, choć niepozbawione wielkich błędów logicznych (wirus komputerowy w ID4 i to, że nazgul widział Froda w Osgiliath w WP).
niektóre się pewnie powtórzą z tym co już wcześniej napisałem, ale przynajmniej wszystko będzie skondensowane w jednym poście:
- lubię (i to nawet bardzo) Terminatora 3
- Terminatora 2 uważam za bezczelny autoplagiat
- Cameron spraprał zakończenie Aliens, aż zgrzytam zebami chwilami
- wolę Batman Begins od batmanów Burtona (choć te ostatnio to kawał mojego dzieciństwa i też badzo je cenię)
- najlepszym Bondem jest Daniel Craig
- wolę LOTRa filmowego od książki (którą czytałem 3 razy) podobają mi się zmiany jaki ezrobił Jackson
- uważam ż John Williams to totalnie przereklamowany i wtórny do bólu kompozytor (oczywiście motywy przewodnie tworzy genialne, ale poza tym nudzi).
- Predatora 2 stawiam na równi z częścią pierwszą
- uwielbiam soundtrack do Transformers The Movie (1986)
- najlepszym epizodem Star Wars jest epizod III
- wolę amerykańską godzillę
-Wolę Matrixa Rewolucje od Reaktywacji.
-Wylaczylem odyseje kosmiczna po kilku minutach ogladania.
-Wolę "X-men Ostatni Bastion" niż "X-men".
-Podobał mi się "Batman vs Dracula".
-Najlepsze SW to Zemsta Sithów i Powrót Jedi.
-lubię spagethi bez mielonego miesa
-lubię spagethi bez mielonego miesa
O nie
- Uważam 'Skazani na Shawshank' za kicz
- Nie lubię filmów Kubricka
- Nie oglądałem Star Warsów, Matrixów, Batmanów Burtona i nie mam zamiaru
- Uważam Daniela Craiga za najgorszego Bonda
- Nie podoba mi się Angelina Jolie
- Lubię Matta Damona
- Lubię filmy Jima Jarmuscha
- Nie lubię dużej ilości brutalności i przeklinania w filmach
- Nie uważam 'Ludzkie dzieci' za arcydzieło
- Nie lubię serialu '24'
- Nie lubię 'Miś'
Też mogę się powtarzać:
- Nie cierpię Tarantino
- Lubię filmy produkowane przez Bessona- nie wszystkie oczywiście
- "Święci z Boston" i "Lucky Number Slevin" biją na głowę większość filmów Tarantina.
- Pasja to świetny film
- Lot 93 to najlepszy film tego wieku
- Najlepszym polskim filmem są "Psy"
- "American Pie" jest dużo lepszym filmem niż "Drżące ciało" Almodovara, który swoją drogą jest marnym reżyserem.
- Czekam na sequel Infiltracji.
- Nienawidzę polskiego kina;
- Kino europejskie i azjatyckie nudzi mnie niemiłosiernie;
- Uważam "Infiltrację" Scorsese za gówniany film;
- T3 to produkcja ze szkolnymi ujęciami, standardowa, bez pomysłu;
- A:R to film lepszy od T3, jeśli rozpatrywać obie produkcje osobno, bez nawiązań to poprzedników;
- Kubrick to najwybitniejszy reżyser, jaki kiedykolwiek chodził po ziemi;
- "Milczenie owiec" to średni film, przereklamowany, w zestawieniu z SE7EN blednie w oczach;
- Polskie kino jest do dupy :)
- Batman Begins to jeden z najbardziej dziecinnych filmów, jakie widziałem;
- King to bardzo nierówny pisarz (czego najlepszym przykładem jest "Bastion");
- Lubię Tomasza Lisa :)
- Uważam, że media nie kłamią - to ludzie są głupi;
- Pofordowski western (Leone, Hill, Peckinapha, Eastwood) to najlepszy gatunek filmowy
- "Gorączka" Manna to najlepszy film w historii kina (moim zdaniem);
- MV Manna to film wybitny;
- Komiksowa groteska to lep na młodzież;
- 100% ekranizacji gier komputerowych to potworna repeta
Topic nie dotyczy pogladow na temat kary smierci, Iraku itp... Poza tym poraszanie kwestii politycznych, swiatopogladowych i innych takich jest na forum niemile widziane, zeby nie powiedziec zakazane.
Mod
- nie będę oglądał Star Wars i mam gdzieś, że "grzeszę"
- "Ludzkie Dzieci" poza świetnymi zdjęciami nie mają nic więcej
- podobało mi się "To właśnie miłość"
- Brian de Palma lubi nam pokazywać jak bardzo jest słaby w reżyserii (naturalnie są wyjątki)
- zasnąłem oglądając "Odyseję Kosmiczną"
- "Cienka czerwona linia" i "Fight Club" to nadal najlepsze filmy jakie widziałem
- na samą myśl o francuskim kinie robi mi się niedobrze
- Tarantino jest geniuszem
- "Old boy" mnie nudził i przez to nie obejrzałem do końca. I wcale nie mam zamiaru
- film "Skazani na Shawshank" jest lepszy od opowiadania Kinga
- "LOTR" w wersji pisanej jest średnie. Jako film jeszcze gorsze.
- "Zagubioną autostradę" widziałem chyba 14 razy i powoli zaczynam rozumieć o co w niej chodzi
- totalnie NIE CIERPIĘ filmów Burtona
- lubię "Czas Surferów"
- uważam Małaszyńskiego za wspaniałego aktora (tak naprawdę to prowokacja )
Tarantino jest geniuszem
Strasznie niepopularny pogląd
Topic nie dotyczy pogladow na temat kary smierci, Iraku itp... Poza tym poraszanie kwestii politycznych, swiatopogladowych i innych takich jest na forum niemile widziane, zeby nie powiedziec zakazane.
Mod
tytuł topicu jest mało precyzyjny i to mnie zmyliło.
- "Zagubioną autostradę" widziałem chyba 14 razy i powoli zaczynam rozumieć o co w niej chodzi
Ja oglądałem jakieś 10 razy i dalej nie rozumiem o co chodzi (u Lyncha raczej o to chodzi). Zaś Mulholland Drive po 1 oglądnięciu mniej-więcej zrozumiałem:)
- nie lubię filmów Żuławskiego, Kubricka (wyjątek Mechaniczna Pomarańcza), Lyncha (wyjątek Twin Peaks), von Triera, Jacksona, Almodovara, Shyamalana
- Tajemniczy Ogród i Całkowite Zaćmienie to najlepsze filmy Holland
- nie znoszę musicali, filmów karate, starego polskiego kina, gore; filmy na podstawie gier to już dno dna
- Polański jest lepszym reżyserem od Wajdy
- Symfonia Grozy jest beznadziejna, Memento nudne
- Władca Pierścieni i Sin City to najbardziej przereklamowane filmy
- kino Brytyjskie jest najlepszym na świecie
- Batman Forever jest tak samo dobry jak poprzednie dwa; Batman Begins byłby naprawdę świetnym filmem gdyby nie beznadziejna fabuła
- Kiler mnie irytuje, a jeszcze bardziej robią to Pazura i Machulski
- Penelope Cruz nie nadaje się na aktorkę
- Lolita Lyne'a bije na głowę Lolitę Kubricka
- Pachnidło jest dobre do połowy, a potem zaczyna się absurd
- Harry Potter jest świetnie napisaną i poprowadzoną serią
- Mrożek i Gombrowicz nie zasługują na laury
- Cienka czerwona linia jest drażniąco wydumana
- Burton jest w pierwszej trójce najzdolniejszych amerykańskich reżyserów
- Pluton prowadzi w kategorii filmu wojennego
- Bogart mógłby wygrać w kategorii na najbardziej drewnianego aktora, podobnie Bloom
- nie lubie filmow w ktorych mowia innym jezykiem niz angielski albo polski (wyjatek filmy kung fu i japonskie horrory)
- obydwie Pily jak i pewnie trzecia to tandetne gowno. Ani to zaskakujace ani nowatorskie. To dopiero przereklamowany film.
- Bad Boys to bardzo dobry film.
- Bad Boys 2 byloby jeszcze lepsze gdyby nie wepchniete na sile efekty specjalne, niektore akcje, brak postaci z pierwszej czesci (Julie, Sanchez, Ruiz) i brak motywu muzycznego z jedynki.
- Batman Nolana jest nudny i przekombinowany, walki sa zmontowane jak przez debila.
- Czas Surferow jest lepszy niz Chlopaki Nie Placza.
- Oficer i Oficerowie to NAJLEPSZY polski serial.
- Seriale produkowane przez Polsat to najgorsze gowno w swiecie seriali.
- Polacy robia tandetne kino akcji <- Juz pasuje drogi Romualdzie?
Właśnie próbowałem obejrzeć Casino Royale (zresztą zachęcony tak przez KMF, jak i przez Esensję), więc mogę walnąć kolejne bluźnierstwo: nuuudaaaa.... Wyłączyłem w połowie
- Polacy nie umia robic kina akcji.
- Niektórzy nie umieją mówić po polsku.
Tarantino jest geniuszem
Strasznie niepopularny pogląd
Równie wiele osób go nie lubi
Dodałem jeszcze trochę do swojego posta.
A tak BTW. - wam też się trochę krew w żyłach gotuje jak czytacie wypowiedzi niektórych? To jest dopiero dobry post na ćwiczenie cierpliwości i wyrozumiałości.
A tak BTW. - wam też się trochę krew w żyłach gotuje jak czytacie wypowiedzi niektórych?
Gotuje się.
Ale właśnie o to chodzi!
[bezkarność gwarantowana i zakaz komentowania w tym temacie ]
To jest dopiero dobry post na ćwiczenie cierpliwości i wyrozumiałości.
eeee... jakby mi strasznie zależało, czy jakiś Zenek uważa Titanica za kicz czy nie lub jakiego kina nie lubi; to raczej fajny post pokazujący dewiacje kinomanów
huh, ale wam się zebrało na zwierzenia.
Wkurza mnie przerabianie katastrof na filmy. (lot93) Potężnie wkurza. (lot93)Zatrudnianie fachowców od "wyciskania łez" (greengrass) żeby sprzedać jakąś tragedię na wielkim ekranie. (szykujesięfilmoosetii)
Jeśli jest jakieś nieszcześliwe wydarzenie, o którym można zrobić film, to jestem za - ale jeśli opowie o nim ktoś na miarę Olivera Stone'a. Bo on nie robi filmów o tym, jak to - chlip chlip - smutnie i potwornie ludzie zginęli. On robi film o przyczynach i skutkach. To mnie interesuje, a nie pokazywanie tego, co wyobrażały sobie rodziny zabitych. (przemilczmyWTC,boniewidzialem)
Jeśli jest jakieś nieszcześliwe wydarzenie, o którym można zrobić film, to jestem za - ale jeśli opowie o nim ktoś na miarę Olivera Stone'a. Bo on nie robi filmów o tym, jak to - chlip chlip - smutnie i potwornie ludzie zginęli. On robi film o przyczynach i skutkach. To mnie interesuje, a nie pokazywanie tego, co wyobrażały sobie rodziny zabitych. (przemilczmyWTC,boniewidzialem)
Zaluj, ze nie widziales, bo wowczas raczej nie napisalbys tego, co powyzej.
Jeśli jest jakieś nieszcześliwe wydarzenie, o którym można zrobić film, to jestem za - ale jeśli opowie o nim ktoś na miarę Olivera Stone'a. Bo on nie robi filmów o tym, jak to - chlip chlip - smutnie i potwornie ludzie zginęli. On robi film o przyczynach i skutkach. To mnie interesuje, a nie pokazywanie tego, co wyobrażały sobie rodziny zabitych. (przemilczmyWTC,boniewidzialem) Problem w tym military, że Stone nakręcił taką hallmarkową bułę o tym jak to rodziny płaczą, jak wspominają, jak myślą, jak przeżywają i tak dalej bla bla bla. To nie jest film o 11 września, tylko "uniwersalna opowieść o czymś tam" (sic!).
Jak już pisałem, nie widziałem WTC. A Stone'a, jego kunszt reżyserski, jego podejście do historii, będę cenił po wsze czasy za Pluton, Urodzonego 4 lipca, JFK, The Doors, Urodzonych morderców czy Aleksandra (yes! bardzo lubię ten film). Każdemu może trafić się spadek formy, więc nawet jeśli obejrzę WTC, i nawet jeśli mi się nie spodoba - wciąż będę Stone'a szanował. Ale jak Greengrass weźmie się za film o Osetii, bo w Locie dobrze mu wyszło granie na emocjach - tzn. jeśli zrobi drugi film hurtem - to nie będzie godzien czyszczenia butów Edowi Woodowi.
Lubisz "Aleksandra"? O tak, to zdecydowanie odpowiedni temat żeby podzielić się z innymi ta informacją
- MV Manna to film wybitny;
Ech, az kusi zeby zacytowac pierwszy wpis Mentala o MV:
"Najnowszy film Manna jest po prostu do dupska. Wszystko w nim do dupska prócz ostatniej strzelanki i sceny ze snajperami rozrywającymi kolesi w samochodzie. Najbardziej dupowaty jest w tym utworze Kolin Farel, który wygląda tak, jakby miał się zaraz rozpłakać. No i te pedałkowate gęste brwi nad jego oczami. Ich kuriozalny układ sprawia, że oglądając film nie wiedziałem, czy Kolin się dziwi, czy tylko tak ma od urodzenia. Foxx też do dupska. Żaden tam z niego gliniarz, jeno jakiś ostrzyżony przy użyciu kątomierza popowy raper amerykański. Tyle o bohaterach, którzy - jak już ktoś słusznie zauważył - w ogóle nie przypominają ludzi. Ot, tekturowe pamperki, nic więcej. Ani nie gadają ze sobą, ani nie krwawią, nawet żaden w ryj nie dostanie. Kuloodporne, wodoszczelne debeściaki, co potrafią jedynie latać samolotami, pływać motorówkami i dzwonić komórkami. Mann pod postacią Kroketa i Tabsa sprezentował mi ten typ gliniarza, za którym delikatnie mówiąc nie przepadam: twardo-przystojno-seksownego speca od wszyastkiego."
;P
niepopularnie podzielam z military jego pogląd dotyczący Aleksandra
Greengrass z tego co czytałem ma robić film o Iraku. I bardzo sie z tego powodu cieszę. A "Lot 93" to dla mnie arcydzieło i jeżeli Greengrass dalej będzie kręcił takie filmy, to założę jego fanklub
Równie wiele osób go nie lubi
Na prawdę? A ja myślałem, że poza filmwebowym plebsem, tylko ja nie znoszę Tarantina.
- Uwielbiam Greengrassa. Uwielbiam jego styl, sposób pokazywania historii i to w jaki sposób gra na emocjach i wyciska łzy. Uważam, że sprawdził się w kinie rozrywkowym robiąc "Krucjatę Bourne'a", a "Ultimatum Bourne'a" potwierdzi jego kunszt.
A propos Bourne'a - to chyba nie będzie niepopularny pogląd, ale warto się wykrzyczeć skoro można - Tożsamość Bourne'a (nowa wersja) byłaby nawet całkiem przeciętnym sensacyjniakiem (drastycznie odartym z cech pierwowzoru - znowu mogę porównać ekranizację do ekranizowania LOTRa, tylko że z pieskami preriowymi zamiast hobbitów, i z welonem zamiast pierścienia). Jak mówię - TB BYŁABY zjadliwa, gdyby nie arcygłupia scena spadania na trupie. To tak, jakby pośrodku dość smacznego naleśnika ktoś nawalił wielką, dymiącą kupę. Albo inne porownanie - to tak, jakby w końcówce Predatora wkroczyły gumisie i załatwiły kosmitę Promieniem Tęczowej Miłości.
Ale w "Krucjacie" już takich akcji nie było. Dla mnie "Tożsamość" jest dobrym kinem sensacyjnym- takim, jakie lubię Ale wersja z 1988 jest dużo lepsza i nie chodzi tu tylko o zgodność z książką.
A skoro już zacząłem o Tożsamości z 88 to: Uważam ją za bardzo dobry film, który gdyby nie Chamberlain i zakończenie, byłby idealną ekranizacją dzieła Ludluma. Film z 88 to fajny film sensacyjny, nieskażony komercją, jak nowa wersja.
ps. Military a gdyby ten film nazywał się "Pamięć Smitha", lub jakkolwiek inaczej i w napisach nie byłoby "Based on the novel by Robert Ludlum" nie czepiałbyś się go? Nie warto traktować filmu Limana jako ekranizacje książki, bo można się tylko zawieść.
ps. Military a gdyby ten film nazywał się "Pamięć Smitha", lub jakkolwiek inaczej i w napisach nie byłoby "Based on the novel by Robert Ludlum" nie czepiałbyś się go? Nie warto traktować filmu Limana jako ekranizacje książki, bo można się tylko zawieść.
Oczywiście, że nie czepiałbym się, bo wtedy twórcy mają wolną rękę. Jak można z książki o pogoni za (prawdziwym!) zabójcą zrobić takie coś? Nie będę pisał co, bo tego widz dowiaduje się w końcówce.
Nie pojmuje takiego myślenia. Gdyby ten sam film, z tą samą obsadą, muzyką, reżyserią itp nosił inny tytuł i inaczej się nazywali bohaterowie, byłby lepszy? Gówno prawda. Byłby taki sam, tylko zarobiłby mniej, bo nie byłby reklamowany, jako adaptacja prozy Ludluma.
Według twojego myślenia, Matrix mógłby nazywać się Star Wars: Matrix - i byłoby ok, po prostu sprzedałby się jeszcze lepiej. Albo LOTR: Matrix.
Filmowa Tożsamość Bourne'a fabularnie nie ma NIC wspólnego z książką. Sam motyw utraty pamięci nie jest ani wymysłem Ludluma, ani niczym rzadkim w kinie. Nazwanie filmu tak jak książki to oczywisty skok na kasę (potrzebny, moim zdaniem, bo gdyby nie tytuł lubianej książki, ja na przykład w życiu bym tego przeciętniaka nie obejrzał). Przy okazji to oczywiste zmarnowanie ciekawego materiału.
Gdyby "Psy" nazywały się "Ojciec chrzestny", to też byłoby ok? W końcu i to i to w miarę podobne - o przestępstwach. I strzelają się czasem. Po takim zabiegu przynajmniej więcej osób obejrzy ten całkiem w porządku film.
Ech, az kusi zeby zacytowac pierwszy wpis Mentala o MV:
"Najnowszy film Manna jest po prostu do dupska. Wszystko w nim do dupska prócz ostatniej strzelanki i sceny ze snajperami rozrywającymi kolesi w samochodzie. Najbardziej dupowaty jest w tym utworze Kolin Farel, który wygląda tak, jakby miał się zaraz rozpłakać. No i te pedałkowate gęste brwi nad jego oczami. Ich kuriozalny układ sprawia, że oglądając film nie wiedziałem, czy Kolin się dziwi, czy tylko tak ma od urodzenia. Foxx też do dupska. Żaden tam z niego gliniarz, jeno jakiś ostrzyżony przy użyciu kątomierza popowy raper amerykański. Tyle o bohaterach, którzy - jak już ktoś słusznie zauważył - w ogóle nie przypominają ludzi. Ot, tekturowe pamperki, nic więcej. Ani nie gadają ze sobą, ani nie krwawią, nawet żaden w ryj nie dostanie. Kuloodporne, wodoszczelne debeściaki, co potrafią jedynie latać samolotami, pływać motorówkami i dzwonić komórkami. Mann pod postacią Kroketa i Tabsa sprezentował mi ten typ gliniarza, za którym delikatnie mówiąc nie przepadam: twardo-przystojno-seksownego speca od wszyastkiego."
Jakuzzi, nie musisz mnie cytować :) Ten akurat wyimek przytaczałem już wielokrotnie jako dowód mojej małości i nieprzygotowania. Posypałem głowe popiołem i wyrzekam się tych bzdur.
Aha, JFK Stone'a i "Urodzeni mordercy" to maksymalnie wybitne arcydzieła (sorry za tautologię :))
Posypałem głowe popiołem i wyrzekam się tych bzdur.
takie słowa w ustach Mentala... niezle
topic o MV jest zapisem mojego oświecenia :)
Mental, żeby następnym etapem Twojego oświecenia nie było założenie fanklubu Colina Farrella;)
Według twojego myślenia, Matrix mógłby nazywać się Star Wars: Matrix - i byłoby ok, po prostu sprzedałby się jeszcze lepiej. Albo LOTR: Matrix.
[...]
Gdyby "Psy" nazywały się "Ojciec chrzestny", to też byłoby ok? W końcu i to i to w miarę podobne - o przestępstwach. I strzelają się czasem. Po takim zabiegu przynajmniej więcej osób obejrzy ten całkiem w porządku film.
Jakkolwiek by się Matrix nie nazywał, dla mnie to zawsze będzie szmira. Gdyby "Psy" nazywały się "Ojciec Chrzestny" byłoby dla mnie ok. Co innego, jakby był reklamowany jako ekranizacja powieści Puzo. W przeciwieństwie do "Psów" w "Tożsamości", jak i w "Krucjacie" jest pełno nawiązań do pierwowzorów. Owszem fabuła została gruntownie zmieniona, ale jest kilka nawiązań. Z resztą ja w filmach Limana i Greengrassa widzę klimat powieści. Filmy MAJĄ coś wspólnego z książkami:!: I to chyba niepopularny pogląd
Mental, żeby następnym etapem Twojego oświecenia nie było założenie fanklubu Colina Farrella;)
O to się akurat nie martw :) Jaki jest Farrell, każdy widzi. Uważam jednak, że postać zblazowanego gliniarza zagrał lepiej niż Don Johnson (to zapewne bardzo niepopularny pogląd), co więcej, pełnometrażówka MV podoba mi się bardziej niż serial (przypominam, że jestem bezkrytycznym miłośnikiem kina lat 80, uwielbiam ówczesną stylistykę i wogle :))
Jakkolwiek by się Matrix nie nazywał, dla mnie to zawsze będzie szmira.
Nie mówimy o jakości tych filmów.
Gdyby "Psy" nazywały się "Ojciec Chrzestny" byłoby dla mnie ok. Co innego, jakby był reklamowany jako ekranizacja powieści Puzo.
Aaaa, czyli Tożsamość Bourne'a to tylko przypadkowa zbieżność tytułów! Nie no, to ok, nie czepiam się (i udaję, że nie wiem o istnieniu praw autorskich).
W przeciwieństwie do "Psów" w "Tożsamości", jak i w "Krucjacie" jest pełno nawiązań do pierwowzorów. Owszem fabuła została gruntownie zmieniona, ale jest kilka nawiązań.
To skoro w Star Warsach jest kilka nawiązań do Odysei, nazwijmy je tak jak dzieło Homera. Skoro w Shreku jest kilka nawiązań do Matrixa, nazwijmy go Matrix. Chłopie, czy ty masz świadomość bzdur, jakie wypisujesz? Przyznajesz, że jest ledwo KILKA NAWIĄZAŃ do rzekomego pierwowzoru - czy to daje autorom prawo do reklamowania filmu jako opartego na powieści Ludluma?
Z resztą ja w filmach Limana i Greengrassa widzę klimat powieści. Filmy MAJĄ coś wspólnego z książkami:!: I to chyba niepopularny pogląd
Jak cholera, bo poza tytułem, nazwiskiem bohatera i motywem amnezji - nie ma tu NIC wspólnego. Treść książki to głównie dialogi, poszukiwanie utraconej tożsamości, przypominanie sobie strzępków przeszłości - nie ma tam szybkiej akcji, a jeśli jest np. strzelanina, to jest opisana dokładnie, szczegółowo; nie chodzi o to, żeby było szybko i mocno. Film to typowy przeciętny akcyjniak, w ktorym chodzi o wybuchy, strzelaniny i pościgi. Zekranizuj Batmana jako film o człowieku zmutowanym w nietoperza, który zabija na statku kosmicznym zwanym Gotham. Będzie to miało tyle wspólnego z pierwowzorem, co i Tożsamość Bourne'a. Bardziej obrazowo nie potrafię tego wyłożyć, ale pewnie i tak to cię nie przekona, bo przecież lubisz ten film - i nic innego się nie liczy...
Uznaję odstępstwa w fabule, jeśli nie zmieniają sensu filmu ani znacząco nie ingerują w ważne elementy. Lubię filmowego LOTRa, bo to, czy Froda ratuje Arwena czy Elrond, to szczegół. Lubię Park Jurajski, bo sam autor książki pracował przy scenariuszu i chciał, żeby tak właśnie przełożyć słowa na obraz - nie zmieniając sensu. Nie lubię m.in. Tożsamości Bourne'a, bo tutaj zmieniono wszystko (na gorsze!), zostawiając tylko kilka elementów, które pozwoliły nazwać film tak jak się nazywa.
Szczerze mowiac jak na akcyjniak to malo w Bornie akcji jest zarowno w pierwszym jak i w drugim.
Bourne nie jest akcyjniakiem, tylko sensacyjniakiem.
Przyznajesz, że jest ledwo KILKA NAWIĄZAŃ do rzekomego pierwowzoru - czy to daje autorom prawo do reklamowania filmu jako opartego na powieści Ludluma?
Tak, jeśli sam autor pracował na planie i zatwierdził scenariusz.
Jak cholera, bo poza tytułem, nazwiskiem bohatera i motywem amnezji - nie ma tu NIC wspólneg
Wcale nie ma poszukiwania utraconej tożsamości, wcale nie ma człowieka, na którego nie wiadomo czemu polują zabójcy, których nie zna. Wcale nie ma w Krucjacie motywu z fałszywym Bournem. Wymieniać dalej?
Z resztą, jak Hitch mądrze zauważył mało akcji w tym "akcyjniaku".
Tak, jeśli sam autor pracował na planie i zatwierdził scenariusz.
To miło wiedzieć, że duch Ludluma (zmarły w 2001) pojawił się na planie tego filmu (w 2002). Jest o tym na bonusowej płycie?
Wcale nie ma poszukiwania utraconej tożsamości, wcale nie ma człowieka, na którego nie wiadomo czemu polują zabójcy, których nie zna. Wcale nie ma w Krucjacie motywu z fałszywym Bournem. Wymieniać dalej?
Czy skoro w grze Freelancer bohater z amnezją szuka tożsamości, atakowany przez nieznanych zabójców, to mogę ją nazwać gierkową ekranizacją Tożsamości Bourne'a?
Z resztą, jak Hitch mądrze zauważył mało akcji w tym "akcyjniaku".
Sensacyjniaku, niech będzie.
To miło wiedzieć, że duch Ludluma (zmarły w 2001) pojawił się na planie tego filmu (w 2002).
Pomyślmy... zdjęcia do filmu odbywały się w 2001 i chyba jeszcze przed zamachem na WTC.
Na potwiedzenie mych słów: z imdb:
Produced by
Patrick Crowley .... producer
Richard N. Gladstein .... producer
Doug Liman .... producer
Robert Ludlum .... executive producer
I z filmwebu:
# Carter Burwell miał napisać muzykę do filmu, jednak opuścił projekt po tym jak zdjęcia zostały przedłużone w 2001 roku.
Czy skoro w grze Freelancer bohater z amnezją szuka tożsamości, atakowany przez nieznanych zabójców, to mogę ją nazwać gierkową ekranizacją Tożsamości Bourne'a?
A jest tam postać Marie St. Jacques aka Marie Kreutz? Jest (choćby odpowiednik) Tredstone, Conklina (nie zaprzeczysz temu, że jest w filmie)? Są wyraźne nawiązania do książki? Jeśli tak, to możesz tą grę nazywać komputerową wersją Tożsamości Bourne'a.
Jak cholera, bo poza tytułem, nazwiskiem bohatera i motywem amnezji - nie ma tu NIC wspólnego.
Poza masą nawiązań i wspominanym wcześniej klimacie. I nie chodzi to o to, że lubię ten film i nic więcej się nie liczy. Owszem lubię go i nie nazywam go dobrą ekranizacją, tylko dobrym filmem. Właściwie, to nie traktuje tego tak jak ekranizację, bo bym się zawiódł i głosił na lewo i prawo, że film jest beznadziejny, bo nosi tytuł "Tożsamość Bourne'a", a nie "Pamięć Smitha".
Zekranizuj Batmana jako film o człowieku zmutowanym w nietoperza, który zabija na statku kosmicznym zwanym Gotham.
Jeśli byłby to film dobry, to nie krzyczałbym, że jest kiepski, bo ma mało wspólnego z oryginałem.
Przecież cały czas mówię, że jako film ujdzie, ale jako ekranizacja ssie jajka... Więc po co ta rozmowa?
Trzeba sobie parę postów nabić
Dobra a tak na serio. Kiedy ktoś mówi, że film byłby lepszy pod innym tytułem, z innym reżyserem (ale resztą nie zmienioną) i inne temu podobne rzeczy, to tracę nad sobą panowanie. Pewnie stąd ta dyskusja
Nie mówię, że byłby lepszy czy gorszy. Mówię, że wtedy nie czepiałbym się, że jest cieniutką ekranizacją.
Dla mnie Drakula Coppoli to szczyt chały, kiczu i tandetnego efekciarstwa. Jeśli chodzi o filmy z wampirem w roli głównej to stoi u mnie nawet poniżej Blade'a, co jest nie lada wyczynem. Nawet Garry w fioletowym wdzianku, przywodzącym na myśl teledyski hip-hopowe, i zielonych lenonkach, nie jest w stanie uratować tego obrazu.
No, no. Dawno nie bylo tak jednoznacznego i zdecydowanego, niepopularnego pogladu. Szacun.
- "Ojciec chrzestny" to przeciętny film ( choć czuję, że muszę go obejrzeć drugi raz - mam wrażenie, że go nie zrozumiałem)
- "Imię Róży" to jeden z najgorszych filmów jakie widziałem i największe rzoczarowanie mojego życia - zepsuć tak genialną książkę to chyba trzeba mieć talent
- "Harry Potter i Więzień Azkabanu" jest najlepszym filmem sagi
- Michael Gambon w roli Dumbledore'a sprawdza się lepiej niż Richard Harris ( z całym szacunkiem dla tego drugiego)
- Jennifer Connely w "Requiem dla snu'' zagrała lepiej od Ellen Burstyn (z całym szacunkiem dla tej drugiej)
- trzeci sezon "Zagubionych" jest równie dobry co dwa poprzednie
- usta Angeliny Jolie są brzydkie
- muzyka z "Gladiatora" jest przeciętna - jak i cały film
- "Kod da Vinci" to niezły film
- "Harry Potter i Więzień Azkabanu" jest najlepszym filmem sagi
- Michael Gambon w roli Dumbledore'a sprawdza się lepiej niż Richard Harris ( z całym szacunkiem dla tego drugiego)
- usta Angeliny Jolie są brzydkie
- muzyka z "Gladiatora" jest przeciętna - jak i cały film
Z tymi punktami absolutnie się zgadzam.
Dragon Ball (bez GT!) jest madrzejszy od Matrixa i lepiej oraz ciekawiej wykorzystuje odniesienia do buddyzmu. Potrafi tez w bardzo prostych sytuacjach przekazywac cenne prawdy moralne.
A teraz niech zaczna sie gromy
- "Przeminęło z Wiatrem" to baaaaardzo kiepski film
Załóż topic, chciałbym się dowiedzieć dlaczego
- Doom to dobry film. Nie odkrywczy, nie genialny, nie bardzo dobry. Po prostu dobry. Mający odpowiednio mroczą atmosferę, dość brutalny, trzymający w napięciu (mnie - i parę innych osób które znam).
"Kruk" to głupi i zupełnie pozbawiony klimatu film
"Francuski numer" jest wogóle nieśmieszny i nie pojęte dla mnie jest kiedy ktoś płacze ze smiechu na nim i wychwala go nad niebiosa
Majeicej Sztur niedorasta do pięt Jerzemu Szturowi
"Piraci z karaibów 2" to zajbeisty film, gorszy od jedynki ale i tak boski
"Francuski numer" jest wogóle nieśmieszny i nie pojęte dla mnie jest kiedy ktoś płacze ze smiechu na nim i wychwala go nad niebiosa
Majeicej Sztur niedorasta do pięt Jerzemu Szturowi
Tego akurat nie nazwałbym niepopularnymi poglądami. Szczególnie pierwszego punktu.
Czy ja wiem, niektórzy sie bulwersują jak im mowie że junior Sztur jest gorszy od starego
- Jedyną częścią Die Hard, którą mogę oglądać jest trzecia część. Dwóch pozostałych nie trawię.
- Mission Impossible 2 nie jest złym filmem. Jest takim sobie przeciętniakiem 5/10. Scena w której Tom Cruise i Thandie Newton patrzą sobie w oczy w czasie "pościgu". Cudeńko
- Patos na końcu "Black Hawk Down" nie jest taki zły, wręcz bardzo dobrze, że się tam znalazł.
"Kontrolerzy" to ścierwo przez które ledwo przebrnąłem.
Ja na "kontrolerach" nie wytrzymałem i usnąłem.
Kontrolerzy to genialny film