wika
tutaj wypisujemy (dla czystej hecy i jałowego erudycyjnego popisu) najbardziej wnerwiające filmowe banały. chodzi o ograne motywy, a nie głupkowate amerykanizmy w rodzaju "20-letnia blondyna, koleżanka Batmana, na stanowisku prokuratora generalnego". na początek te bardziej oczywiste:
1. jest wojna, bohater zostaje ranny i tuż przed śmiercią wręcza kumplowi list z wyraźnym poleceniem: "Powiedz [tutaj nazwa odbiorcy], że dzielnie walczyłem." list może być zaadresowany do kogokolwiek, ale najczęściej spotykane warianty to: ukochana żona wraz z dziećmi, narzeczona, dziewczyna, babcia, brat. po takim wyznaniu kolo umiera. nawet w tak zajebistym filmie jak Szeregowiec motyw z listem był mocno wyeksponowany - zakrwawiona karteczka wędrowała z reki do ręki. w pewnym momencie naszły mnie obawy, czy aby na pewno list zostanie doręczony w trybie zgodnym z ostatnią wolą konającego - wszak kolejni wojacy padali od kuli niczym muchy w upalne lato (?).
2. w filmach akcji w finałowej scenie bohaterowie całują się na oczach grupy ludzi, nierzadko zupełnie obcych, którzy entuzjastycznie bija im brawo. nie ma co - afirmacja życia jak nic. nie jest to może jakoś specjalnie głupie (głupot tu nie wypisujemy), ale tak banalnie spontaniczne, że w zażenowaniu zmuszony jestem obserwować radość prostego ludu przez place.
3. mega banalne, nic nieznaczące pytania w stylu: "Wszystko w porządku?" tudzież narzekanie bohatera, zazwyczaj starszego, który zarzeka się, że jest na coś za stary, na przykład na bieganie po dachach. podkreślanie bycia za starym znajdziemy choćby w prologu jednej z najgenialniejszych sensacji ever - To Live and die in LA.
4. zajebistym banałem zajeżdża, praktykowany zwłaszcza w slasherach, pewien typ epizodycznego bohatera o nazwie: dziadek-ostrzeżenie "Nie idźcie tam". bez jaj - spróchniały, przepity wodą redneck pojawia się w co drugim horrorze, w którym grupa młodzieży jedzie: w góry, do lasu, nad jezioro.
5. znowu slasher i tym razem kara za seks. kto zażywa uciech cielesnych, ten prędzej czy później umrze. naprawdę chciałbym w końcu obejrzeć film (niebędący samoświadomą parodią gatunku) w którym pod siekierę idzie sie za coś innego, np. za odmowę uczestnictwa w grupowej orgii.
6. szef złych z zajęczą wargą, blizną "przez oko", inhalatorem oraz innymi deformacjami ciała, które czynią zeń postrach gawiedzi przed telewizorami oraz obiekt zniesmaczenia kobiet.
na razie tyle.
Mental, popraw numerki.
7. kamery przemysłowe w filmach mają nieograniczoną rozdzielczość. Podczas śledztwa, gdy przegląda się taką taśmę i nasz detektyw coś zauważy, wykonuje się kolejne, kolejne, i kolejne zoomy, a obraz cały czas pięknie się wyostrza.
8. stare slashery pokroju Piątków 13-ego - uciekająca/próbująca się schować bohaterka zawsze natknie się na zwłoki, które nagle wejdą w kadr od góry (!!!), chociaż nie wiadomo co miałoby je tam trzymać.
9. Mnie powoli zaczyna irytować, że WSZYSTKIE samochody w filmach akcji (i nie tylko) jeżdżą chyba na samych oparach w baku - wystarczy lekka stłuczka i mamy eksplozje jak po wybuchu bomby atomowej.
10. Strzelanie z broni palnych (im większe tym lepiej), czy nawet panzerfausta to bułka z masłem dla filmowego bohatera - zero jakiegokolwiek odrzutu, czy zachwiania równowagi.
-- morderca, w jakimkolwiek gatunku filmowym, który usilnie stara się zabić głównego bohatera, w finale, kiedy już ma okazję to zrobić, ma problemy z naciśnięciem na spust [czytaj: po prostu tego nie robi] i zamiast brać się do roboty wygłasza monologi mające wyjaśnić jego motywację tudzież ewentualne niejasności fabuły.
-- psychopatyczni mordercy mieszkają w mrocznych mieszkaniach, palą świeczki, oblepiają ściany dziwnymi obrazkami, kolekcjonują dziwne przedmioty i przyozdabiają otoczenie poprzerabianymi laleczkami. Prowadzą też oczywiście dziwne zeszyty w które wklejają wycinki z gazet i inne takie.
-- ci sami psychopatyczni mordercy prowadzą oczywiście grę w kotka i myszkę z głównym bohaterem, a na miejscu zbrodni zostawiają wskazówki. Jest duże prawdopodobieństwo, że padnie zdanie "On chce być złapany".
-- próby dostania się do jakiegoś systemu poprzedzone oczywiście intensywnym, bezsensownym stukaniem w klawiaturę kończą się wielkim napisem "ACCESS DENIED". Wypowiadający te słowa damski, komputerowy głos również jest mile widziany.
2. w filmach akcji w finałowej scenie bohaterowie całują się na oczach grupy ludzi, nierzadko zupełnie obcych, którzy entuzjastycznie bija im brawo.
w filmach akcji? raczej w kom-romach i takich tam :>
Khet, chyba zamiast oparow maja w baku paliwo rakietowe albo ogniwa termojadrowe :)
Od siebie dodam, ze w thrillerze/horrorze z maniakalnym morderca, pod koniec zawsze znajdzie sie jakis glupi gliniarz, ktory dostanie po lbie aby glowna laska mogla wziac od niego bron, ktora zabierze jej morderca, po to by w kretynski sposob ja stracic, a dziewczucha mogla go przez to zastrzelic :)
9. Mnie powoli zaczyna irytować, że WSZYSTKIE samochody w filmach akcji (i nie tylko) jeżdżą chyba na samych oparach w baku - wystarczy lekka stłuczka i mamy eksplozje jak po wybuchu bomby atomowej.
10. Strzelanie z broni palnych (im większe tym lepiej), czy nawet panzerfausta to bułka z masłem dla filmowego bohatera - zero jakiegokolwiek odrzutu, czy zachwiania równowagi.
to akurat nie sa banały - to głupota.
* wizje/sny, które zaczynają męczyć bohatera/kę przed jakimś strasznym odkryciem
* morderca zaatakuje akurat, gdy będziesz pod prysznicem
* mordercą okaże się ktoś, kogo znasz bardzo dobrze lub już wcześniej spotkałeś
* przeszłość (stare fotografie, pamiątki, zapiski) prawdę ci powie
* poszłaś do łózka z dupkiem, który cię później porzucił? nie przejmuj się, bo zaraz zjawi się mega dobry/poczciwy/przystojny/inteligentny/ szlachetny rycerz na białym koniu, który okaże się twoją drugą połówką
* jak nęka cię duch, wysłuchaj go i spełnij jego ostatnie życzenie odkrywając jego/jej ukryte ciało
* nawet jeśli ogłuszyłeś, zastrzeliłeś mordercę obejrzyj się za siebie, bo ciało złoczyńcy ma najczęściej właściwość ulatniania się
to akurat nie sa banały - to głupota.
Ale serwowana uparcie w 95% filmów
- Kiedy gaśnie światło świat robi się niebieski
- Kołdra ma kształt litery L tak, że zakrywa piersi kobiety a klata faceta jest odsłonięta.
- Bad guy zdradza swój zbrodniczy plan porwanej ukochanej swojego bohatera
- Detektyw nie rozwiąże sprawy, póki nie zostanie mu ona odebrana
- Szef detektywa zawsze ma inny kolor skóry niż jego podwładny
A mnie wkurza, ze we wszystkich wojennych filmach postryanowskich jest obecna scena, w ktorej grupa zolnierzy zbiera sie wokol postrzelonego kolesia i robia nad nim kupe halasu. To bylo emocjonujace dwa razy - w Szeregowcu i Kompanii. Z tym zastrzezeniem, ze w Kompanii tego patentu uzywano za czesto. W BHD to juz ordynarny plagiat. Przebieg akcji jest bowiem zawsze takim sam: postrzelonego klada na noszach, stole czy czymkolwiek, po czym otacza go grupa, w ktorej:
a) jeden koles jeczy, ze o maj god, on umrze
b) drugi koles pociesza, ze wszystko bedzie dobrze, stay with us, Johnny!
c) trzeci koles wyzywa na tych pierdolonych Niemcow\terrorystow\kogokolwiek
d) czwarty i piaty koles probuja zatamowac krwawienie lub wygrzebac kule, ale nic nie widza bo za duzo krwi
e) medyk przybywa za pozno lub nic nie moze zrobic
Wyglada na to, ze w kazdych wojskach szkola na wypadek takich sytuacji - kazdy zawsze wie jaka role odegrac i zadna postawa sie nie powtarza.
- Kołdra ma kształt litery L tak, że zakrywa piersi kobiety a klata faceta jest odsłonięta. Ugh dobija mnie uporczywe powtarzanie tego, sorry, idiotycznego tekstu, to już nie wiem który raz kiedy się z nim spotykam. Przecież w taki sposób da się przykryć normalną kołdrą, litości, nie wymyślajmy bzdur po to żeby napisać że w filmie jest bzdura.
Mi się ten tekst bardzo podoba.
- Samochód głównego bohatera nigdy nie chce zapalić w krytycznym momencie. Najczęściej zapala jednak w ostatniej chwili.
Don Vito, te teksty krazyly po necie w epoce kamienia lupanego.
Wczesniej nawet. Archeolodzy odkryli pierwsze teksty zapodane przez Witka jeszcze we wczesnym bananie łupanym :)
Główny badass jest niepokonany. Probowało zniszczyć go już wielu. On nigdy nie popełnia błędów. Jednakże, ten jeden raz popełni taki malutki, prawie nic nie znaczący, który pozwoli naszemu bohaterowi go dopaść.
Wypisujemy głupoty czy banały?
Pewna prawidłowośc występująca w Anime pokroju Dragon Ball:
Zawsze jest bos z którym walczy drużyna głównych bohaterów. Bos jest niepokonany i tak silny, jak jeszcze żaden inny. Bosa udaje się pokonać, po czym po jakimś czasie pojawia się kolejny, jeszcze silniejszy od poprzedniego, który przecież był najsilniejszy w historii.
Bohaterowie zdają sobie sprawę z czegoś (że to ten zabił, że kochają tą osobe) kiedy jest już praktycznie za późno, ale jednak zdarżą złapać tą osobą/wyznać sobie miłość. Motyw występujący w tanich sensacyjniakach i tanich kom-romach.
- żólnierze zawsze narzekają na jedzenie w stołówce
- kiedy mężczyzna i kobieta uciekają, kobieta potknie się, a mężczyzna zawróci, żeby pomóc jej wstac
- kiedy bohater korzysta z komputera, nigdy nie używa myszki, tylko wali z zatrważającą szybkością w przypadkowe klawisze
- jeśli bohater jest na wojnie i opowiada znajomym o planach na przyszłośc, napewno zginie
-- Nasz bohater, trener, dostaje pod opiekę najgorszą drużynę w stanie. Kilka przegranych meczów, treningów i patetycznych przemów w szatni na temat wiary w siebie później stają się najlepsi i w finale wygrywają mecz o mistrzostwo.
-- Podczas sceny pościgu, któryś z samochodów obowiązkowo musi wjechać w uliczny straganik z warzywami.
-- Jesteś bohaterem horroru i słyszysz hałas? Daruj sobie sprawdzanie, to szczur/kot/ptak który wyskoczy nagle i tylko cię przestraszy.
- żólnierze zawsze narzekają na jedzenie w stołówce
To chyba banał życiowy, nie filmowy. ;)
Nasz bohater, trener, dostaje pod opiekę najgorszą drużynę w stanie. Kilka przegranych meczów, treningów i patetycznych przemów w szatni na temat wiary w siebie później stają się najlepsi i w finale wygrywają mecz o mistrzostwo.
O właśnie, widziałem poprostu identyczny film, jakież było moje zdziwienie jak piłkarz nie strzelił ostatniego karnego i przegrali.
A drużyna prowadzona przez Samuela L. Jacksona odpadła na początku elitarnego turnieju
Od każdego schematu są jakieś wyjątki
-- Film opowiada o jakimś wielkim, żądnym krwi zmutowanym stworze lub po prostu przerośniętej kurze? Na bank na końcu filmu lub po napisach końcowych okaże się że to wciąż żyje lub zostawiło po sobie mnóstwo jaj.
-- Jeden z porywaczy jest sympatyczny i przynosi porwanemu jedzenie mimo sprzeciwu szefa? Pomoże w uwolnieniu porwanego, sprzeciwi się szefowi i zginie.
- sex można uprawiać w ubraniu/bieliźnie.
- bohaterowie uprawiają sex wiele razy bez żadnych środków antykoncepcyjnych, ale i tak kobieta nie zachodzi w ciążę.
- w więzieniu zawsze musi być zły strażnik, pedofil i murzyn, który załatwia narkotyki.
- zły człowiek to narkoman i alkoholik.
- bohaterowie uprawiają sex wiele razy bez żadnych środków antykoncepcyjnych, ale i tak kobieta nie zachodzi w ciążę.
Oczywiście on i ona ZAWSZE dochodzą jednocześnie.
Nie mowiac juz o tym, ze koncza z reguly w ciagu kilkunastu sekund.
Swoja droga, nazywanie niebieskiego oswietlenia po ciemku 'banalem' to jakas glupota.
* szeryf to gruby i przysadzisty prostaczek, co rusz rzucający mądrości konczące się dodaniem "chłopcze" lub "synku"
* szeryf cię nie lubi, bo jesteś nie stąd
* policjanci na zadupiu, to policjanci fajtłapy/nieudacznicy/sfrustrowani/aroganccy
* chcesz dogryżć policji? wmieszaj FBI, i wzajemne dosrywanie sobie gotowe
sex można uprawiać w ubraniu/bieliźnie
no czasami sytuacja wymusza pośpiech:) np. kiedy robisz TO w windzie zjeżdżającej na parter z 27 piętra:)
Sana: bardzo trafiające w sedno przejawy banalizowania.
Don Vito, kuźwa jego mać, nie piszemy tu o bzdurach filmowych, ale o BANAŁACH, rzutujących na nasz odbiór danej sceny.
military dał swego czasu dobry przykład filmowego mega banału. Robocop 2:
Pamietacie scene, w ktorej bad guy zmusza dzieciaka do patrzenia na "operacje" wykonywana na policjancie? Troche to zalatuje klisza. O ile lepiej by to wygladalo, gdyby dzieciak odwrocil wzrok, bad guy zas skwitowal to krotkim "co ci jest?". Dzieciak odpowiedzialby "nic" i sam, z wlasnej woli ogladalby spektakl, tylko po to zeby zaimponowac szefowi. Na mnie zrobiloby to duzo wieksze wrazenie niz obecne w miliardzie filmow wykrecanie glowy (nigdy nie rozumiem, czemu w takiej sytuacji koles nie zamknie powiek).
-- Podczas sceny pościgu, któryś z samochodów obowiązkowo musi wjechać w uliczny straganik z warzywami.
albo w hydrant
tera banał wyjątkowo dokuczliwy, bo z miejsca ustawia mój stosunek do postaci dobrego. otóż na ciele dobrego po odniesionych ranach albo przebytych torturach zostają zawsze uszlachetniające blizny, podkreślające jego męskość i zwiększające szanse znalezienia zajebistej lasi. mam tu na myśli super blizny na twarzy ala "twardziel z mieczem" albo rany postrzałowe, cudownie omijające kości. dobry bohater nigdy nie straci władzy w rekach/nogach (np. w wyniku postrzału w bark albo w plecy), nigdy nie zgubi zębów w trakcie bitki na pięści i nigdy nie dozna poparzeń trzeciego stopnia (góra stopień drugi i 15% powierzchni ciała). do najpopularniejszych ran odniesionych przez dobrych bohaterów zaliczam:
- postrzał w ramię, omijający kości i pozwalający bohaterowi machać ręką;
- postrzał w udo w pobliżu fiuta, ale fiut oczywiście nietknięty;
- stylowa blizna "przez oko" - bardzo kultowa i działająca na lasie jak magnes;
- zajebiste blizny po kulach na klacie, które każda lasia pragnie pieścić ustami;
- rana postrzałowa nogi, powodująca tymczasowe utykanie;
- obolała szczęka;
- heroiczne blizny na plecach po biczowaniu za nieposłuszeństwo;
i inne...
a oto przykłady ran "kompromitujących":
- konkretnie rozcięty nos Nicholsona w Chinatown;
- zmasakrowane uzębienie Hoffmana w Maratończyku;
- szpetny i budzący odrazę rozkład blizn i poparzeń na licach złego w Plutonie;
-- cool goście zawsze idą w zwolnionym tempie w stronę kamery w tym samym momencie detonując ładunek, który cool wybucha za ich plecami, na co nawet nie mrugną okiem.
Wkurzające, banalne dialogi:
- "Wszystko będzie dobrze. Obiecuję."
- "Robimy wszystko co w naszej mocy."
- "Mommy, where's daddy?" wypowiadane słodkim głosikiem przez jeszcze słodszą dziewczynkę.
kwestia permanentnie wkurzająca i banalna do tego stopnia, że mało brakowało, a wyłączyłbym 30 days of night po jej usłyszeniu. otóż mała dziewczynka, w 1/4 wampir, w 1/4 zainfekowany zombiak, w 1/4 sadystyczny duszek i w 1/4 niewinne dziecko we władaniu złych mocy robi groźną minę i mówi I wanna play albo I don't want to play, albo Let's play the game.
Kiedy juz masz zostac zastrzelony, pada dezorientujacy strzal, ktory wedlug naiwniakow cie wlasnie zabil, ale nie, to zza plecow twego niedoszlego oprawcy wypalil ktos, kto myslales przez caly final, ze nie zyje lub byl zajety swoimi sprawami i postanowil ci pomoc setna sekundy przed twoim zgonem i oczysiscie trafil zabijajac oprawce.
Hitch, idealnie trafiłeś. i nie tylko o strzelanie tu chodzi. może też być tak, że "podobno martwy" bohater chwyta złego za gire dokładnie w momencie, gdy ten rzuca się w pogoń za swoją ofiarą (remake Halloween - panie Zombie, czemu taki banał?!). inna możliwość: "podobno od dawna martwy" bohater zjawia się nagle w kulminacyjnym punkcie akcji i krzyczy do głównego dobrego, że ma uciekać, po czym poświęca własne dogasające siły witalne, zamykając się sam na sam z potworem w pomieszczeniu, w którym przyjdzie mu dokonać żywota, ale już poza kadrem.
neutralni dla fabuły bohaterowie nigdy nie wierzą w zapewniania dobrego, że za drzwiami czai się zło. w sumie wszelkie dialogowanie próbujące przekonać niedowiarków, żeby nie robili tego, co zamierzają, jest krańcowo niekomunikatywne.
-- gdy bohater(ka) rozgląda się po jakimś złowrogim miejscu, oczywiście "coś" musi przemknąć tuż przed kamerą przy akompaniamencie nagłego uderzenia muzyki. Bohater najwyraźniej słyszy tę muzykę, bo odwraca się gwałtownie mimo że to coś przemknęło bezszelestnie.
trochę o złych:
- zły rozkoszujący się widokiem fizycznego cierpienia;
- zły oblizujący z lubieżną przyjemnością nóż;
- złe babsko próbujące uwieść otyłego faceta (np. strażnika);
(- przy okazji: otyły facet uwodzony przez rozochoconą lasie i niepodejrzewający, że uwodzenie to podstęp)
- zły facio przymilający sie do dziecka, żeby uzyskać informacje na temat dobrego;
- zły zabijający swoich ludzi, żeby pokazać jak bardzo jest zły;
- zły uważający, że otaczają go debile i mówiący to na głos;
- przyboczny złego, umiejący karate i będący trudniejszym przeciwnikiem do pokonania niż szef złych;
- zły obciążony fizyczną deformacją, podkreślającą drzemiące w nim czyste zło;
- zły z inhalatorem (wystarczy rzut kamieniem: Nieodwracalne i Casino Royale);
- wygląd zewnętrzny narzeczonej złego, akcentujący jej seksualne rozpasanie, brak wierności i cyniczną przebiegłość w planowaniu;
- relacje na linii: zły - kobiety (przedmiotowe traktowanie, bicie, sado-maso i inne banały, mające zaznaczyć, że oto mamy do czynienia ze złem wcielonym, np. Payback);
troche z innej beczki: wiecie, czym różni się bohater czarnego kryminału od bohatera współczesnego czarnego kryminału? ten pierwszy udaje złego i cynicznego, ale w gruncie rzeczy spoko z niego koleś. ten drugi natomiast brutalnie bije i gwałci żonę, po czym idzie do pracy, odbiera wezwanie i będąc na miejscu zbrodni odciąga płaczące dziecko od ciała zamordowanej matki, przytulając je jak swoje własne.
- W finałowym starciu bohater obrywa wielokrotnie po mordzie i kiedy leży już pół żywy i zdaje się, że nie powinien powstać, pod wpływem jakiegoś impulsu nagle podrywa się i jednym, dwoma ciosami wykańcza wielkiego i złego - mega klisza B klasowych sensacji, filmów karate i bokserskich.
- Amerykańscy wojskowi to zguba ludzkości.
- Przystojnemu hero towarzyszy super lasia i gamoniowaty przydupas pełniący funkcję błazna.
- Kiedy postanowisz darować życie swojemu śmiertelnemu wrogowi, ten za twoimi plecami sięgnie po nóż lub pistolet i będziesz musiał go dobić
- kiedy bohater wchodzi do swojego mieszkania i zauważa, że ktoś w nim był/jest, to nigdy nie zapala światła, tylko łazi po ciemku obijając się o meble i wystawiając się prosto pod nóż lub przed lufę :p Dotyczy zarówno horrorów jak i akcyjniaków.
chodzi po omacku, bo zły wykręcił wszystkie żarówki:)
-- kiedy bohater(ka) idzie do jakiegoś w założeniu budzącego grozę, nawiedzonego domu czy coś w tym stylu, przed wejściem musi przystanąć, z trwogą w oczach obejrzeć budynek od fundamentu aż po dach, po czym dopiero wchodzi do środka.
-- główni bohaterowie są niesamowici. W scenie pełnej napięcia pobierają na dyskietkę dane, a gdy ktoś już zbliża się do drzwi i wchodzi do środka, w ciągu dwóch sekund zdążyli pobrać dane, mimo że trochę procent jeszcze zostało, wyłączyć komputer i bezszelestnie czmychnąć przez okno/szyb wentylacyjny, oczywiście zamykając za sobą kratkę.
- jeśli bohaterowi pomaga jakaś panienka, to pod koniec filmu napewno się zejdą, jeśli powstanie sequel, na początku okaże się, że się rozstali, jednak pod koniec wrócą do siebie
- jeśli bohaterka ma do wyboru niesamowicie seksownego, odjazdowego faceta albo spokojnego, kulturalnego mężczyznę, napewno zdecyduje się na tego drugiego
- nawet obcokrajowcy, którzy płynnie posługują się angielskim, nigdy nie mówią "Mr." ani "Thank you" tylko np. "Senior" i "Gracias"
- wszyscy rosjanie mowia miedzy soba po angielsku, acz z dosc twarda wymowa (i natretnie wciskaja kamrad/tawarisz)
- niezaleznie od tego czy to Arabia Saudyjska czy Stany czy Polska, zawsze mamy ta sama pore dnia (to akurat podpada pod bzdury)
- mimo, ze bohater nie wie nawet jak trzymac bron, w finalowej walce i tak pokona mega-zajebista maszyne do zabijania (Collateral/Aliens :)
- od premiery Pulp Fiction kazdy gangsta musi wyglaszac jakis "cool" tekst o czyms bez sensu :)
- pogoda tez sie smuci - w trakcie 90% pogrzebow pada deszcz
- morderca okazuje sie osoba z potencjalnie najdurniejszym motywem, pokroju: Twoja matka sypiala z moim ojcem, dlatego chodzilem z Toba, zabilem Twoja matke, a rok pozniej zabije nielubianego dyrektora i wszystkich znajomych, zeby na koncu Ci powiedziec, ze to wszystko JEJ wina i Ty tez musisz zginac :)
- nawet majac tuzin dziur w brzuchu, bohaterowi zawsze starczy czasu na a) zabicie zlego w najlepszym momencie (Reservoir Dogs) b) zastrzelenie zlego (strasznie spartaczona scena w L.A.Confidential) c) wygloszenie durnego monologu
- 5 minut treningu pod okiem mentora wystarczy zeby zostac ekspertem w czyms co nam nigdy nie wychodzilo :)
- majac tysiac szans na zabicie cool-bohatera, bezmyslne, krwiozercze stworzenie z kosmosu i tak go zostawi na koniec. Bo tak.
- Czas zycia dowcipnych ludzi to srednio godzina. 30 minut jesli jest czarny
- Najfajniej uzbrojony koles zawsze zginie w polowie filmu
- W Stanach dawno temu powinni sprzedawac niemieckie samochody. Wyobrazcie sobie BMW, ktore nie chce zapalic, gdy bad guy leci w nasza strone z siekiera (dobra, w polskich realiach bad guy zawsze siedzi w bmw:) Albo audice ktora psuje sie na bezdrozach. Albo Merola ktory wybucha bo ktos rozbil zderzak.
- Wszyscy ludzie, ktorzy za za madrzy, albo za fajni musza zginac.
- inwazje rewelacyjnie uzbrojonych kosmitow, mozna zawsze zatrzymac przy uzyciu: szklanki wody, kawalka badyla, grypy albo wirusa kompatybilnego z kazdym systemem
- piekne i z pozoru glupie kobiety tak naprawde maja wspaniale marzenia, ogromna wiedze i podkochuja sie w najwiekszym geeku w szkole
- jesli chcemy aby ktos uchodzil za pierdole, musi jezdzic na rowerze:)
Deckard, połowa przykładów jak najbardziej - ok, druga połowa - jak najbardziej nie ok:)
dobra, tera mega banał - król filmowych komunałów: zły czyni zło. przydałoby się w końcu, żeby jakiś zły chciał dobrze, ale wyszło mu źle:) przydałoby sie też, żeby źli troche częściej kapowali, że czynia zło i stawali się z lekka neutralni w robieniu złych rzeczy, np. tak jak Norton w American History X. bardzo wiarygodna metamorfoza ze złego naziola ze swastą w dobrego "zwykłego" zioma.
Tez tak mysle :)
Coz...sklecone na szybko. A co do Twojego ostatniego przykladu... podobno ostantio ogladales "The Rock" :)
Niech bedzie jeszcze: zabicie glownego "zlego", jest rownoznaczne z uniewinnieniem za 50 innych morderstw, zniszczenie polowy miasta i zbrodnie o ktora bylo sie wczesniej nieslusznie oskarzonym.
A i bonus: jezeli w filmie pojawiaja sie kolorowe gadajace roboty, wiadomo, ze dalej bedzie tylko gorzej...
-- Jeśli pod nogami bohatera plącze się jego małoletnia latorośl, pytając po dziesięć razy na godzinę, czy aby na pewno tatuś przyjdzie na jego mecz, możemy być w 90% pewni, że ojciec nie da rady przyjść.
-- Niemożność przybycia ojca na zawody sportowe, w których bierze udział jego dzieciak, wzrasta o kolejne 5%, jeżeli oboje rodzice są w separacji albo podczas rozwodu, ewentualnie kiedy tata-gliniarz niespodziewanie wpadnie na ważny trop prowadzonej przez siebie sprawy.
-- Kiedy małolat nie zobaczy ojca kibicującego mu na trybunach, jest to jego życiowa tragedia, po której nic już nie będzie takie samo. Przez resztę filmu bachor będzie wrakiem człowieka, apatycznym robotem, snującym się z kąta w kąt.
-- Gdy jednak po wielu perypetiach i wyrzeczeniach tata w dniu kolejnego meczu zasiądzie na trybunach – i to zupełnie niespodziewanie dla synka – będzie świadkiem strzelenia przez niego arcyważnego gola, przełomowego zagrania, genialnego odbicia itp. Oczywiście po tym na powrót staną się przyjaciółmi i szczęśliwą rodziną.
* tylko zły/drugoplanowy kończy wystrzałowo bawiąc się w rosyjską ruletkę.
* zła kobieta, to kobieta mega seksowna i urodziwa
* potrzebujesz gangsta boy'a, dilera, cwaniaczka lub upierdliwego policjanta? zatrudnij Afroamerykanina
* bomba to plątanina kabelków z zegarkiem cyfrowym. na nic cała przebiegłość złego. dobry zawsze przetnie odpowiednie (dwa!) przewody
* jeśli występujesz w thrillerze i zdechnie ci pies/ papużka/ świnka morska, bądź pewien, że zło już sobie ostrzy na ciebie zęby
* jesteś samotną kobietą? lepiej wynieś się z sypialni, bo możesz tego nie przeżyć
* ścigasz grożnego psychola? bądź pewien, że twoja ukochana pozna go osobiście
* gdzie dwóch się siłuje o postolet, tam jeden obrywa kulkę
* w miasteczku zaczynają dziać się dziwne rzeczy akurat kiedy ty się tam zjawisz
* nie ważne ile razy, czym i z jaką mocą oberwiesz w pysk, zawsze będziesz na tyle przytomny, aby ostatecznie wykończyć złego
* najlepszym schowkiem na giwerę jest twoja szafka na bieliznę
* psychola po muzyce klasycznej poznasz
a) jeden koles jeczy, ze o maj god, on umrze
b) drugi koles pociesza, ze wszystko bedzie dobrze, stay with us, Johnny!
c) trzeci koles wyzywa na tych pierdolonych Niemcow\terrorystow\kogokolwiek
d) czwarty i piaty koles probuja zatamowac krwawienie lub wygrzebac kule, ale nic nie widza bo za duzo krwi
e) medyk przybywa za pozno lub nic nie moze zrobic
Wyglada na to, ze w każdych wojskach szkola na wypadek takich sytuacji - kazdy zawsze wie jaka role odegrac i zadna postawa sie nie powtarza.
Wygląda na to, że ty malo wiesz.
W sytuacji, kiedy masz rannego kompana najpierw dostarczasz tej osobie pomocy medycznej (wedle wiedzy/mozliwośc), i nie ważne co - otuchy. Niosłem człowieka rannego przez trzy kilometry wraz z kompanami, i wiem co to znaczy dobre słowo dla poszkodowanego. Jeżeli uważasz takie sceny za płytkie to: a) mało lub gówno wiesz b) nigdy nie niosłeś rannego c) jestes ingorantem wobec cierpienia innych.
To się nazywa "pisanie jadowitych bredni". Zastanów się chłopie, albo idź się przewietrzyć, że już o czytaniu ze zrozumieniem i obowiązkowym dla tego tematu dystansem, nie wspomnę. Mod.
Originally posted by dj.grzechu:
- żólnierze zawsze narzekają na jedzenie w stołówce
Jak znajdziesz mi takiego co nie marudzi na żarcie w JW, to ma dodaktową porcję kaszy z niedogotowaną watróbką ode mnie.
Ale jeden banał się zawsze sprawdza: bohater moe dobić przeciwnika i jakos zawsze , miast to zrobić, gada jak opętany...
* tylko zły/drugoplanowy kończy wystrzałowo bawiąc się w rosyjską ruletkę.
A łowca jeleni ?
* jeśli występujesz w thrillerze i zdechnie ci pies/ papużka/ świnka morska, bądź pewien, że zło już sobie ostrzy na ciebie zęby
następstwem tegoż jest, że jeśli bad guy zabije psa/papużkę/świnkę morską głównego bohatera, to wiemy już, że nie ujdzie on z życiem, a zemsta będzie długa i okrutna
Po odświeżeniu sobie pierwszego Indiany Jones-a, dwa banały z filmów przygodowych:
- Bohater może bez większego wysiłku, przy pomocy jedynie siły własnych mięśni, może rozbujać, a potem przewrócić 2 tonowe obiekty (w tym wypadku wielki 5m granitowy posąg).
- Szkielety (mumie), choć nie żyją już od tysięcy lat, to nadal potrafią wyskakiwać znikąd, i o dziwo wydawać przy tym mrożące krew w żyłach odgłosy!
Originally posted by dj.grzechu:
- żólnierze zawsze narzekają na jedzenie w stołówce
Jak znajdziesz mi takiego co nie marudzi na żarcie w JW, to ma dodaktową porcję kaszy z niedogotowaną watróbką ode mnie.
Ale jeden banał się zawsze sprawdza: bohater moe dobić przeciwnika i jakos zawsze , miast to zrobić, gada jak opętany...
No dobrze, ale chodziło mi o banał filmowy. Stołówka: żólnierze akurat jedzą. I co? Wszyscy marudzą na jedzenie, żartują sobie, że gdyby poczęstowac tym wroga, to już by wygrali wojnę... Nie wiem, jak w prawdziwym życiu, ale takie sceny w filmie nic nie wnoszą. Może żólnierzom jedzenie niesmakowac, ale po co muszą nas informowac o tym?
W horrorach jest najczęściej tak ( tych słabych ): Zło czai się za bohaterem, podczas tet-a-tet i chociaż partnerka wrzeszczy, że on zaraz zginie to on się uśmiecha i sądzi że to żart. Nic to, że babie oczy ze strachy omal nie wypadną...
Wygląda na to, że ty malo wiesz.
W sytuacji, kiedy masz rannego kompana najpierw dostarczasz tej osobie pomocy medycznej (wedle wiedzy/mozliwośc), i nie ważne co - otuchy. Niosłem człowieka rannego przez trzy kilometry wraz z kompanami, i wiem co to znaczy dobre słowo dla poszkodowanego. Jeżeli uważasz takie sceny za płytkie to: a) mało lub gówno wiesz b) nigdy nie niosłeś rannego c) jestes ingorantem wobec cierpienia innych.
NIgdy nie nioslem rannego? Stary, ja codziennie mam z dwunastu do poniesienia! Np. wczoraj, ide z bulkami ze sklepu - patrze - ranny. No to co mi szkodzi - mysle - poniose go sobie. Nie doszedlem do domu, a tam kolejny, i znow trzeba niesc. Caly czas nosze rannych. W dodatku w srodku wojny, z ranami postrzalowymi. Tu nie ma nic innego do roboty.
Ale niestety nie mam wlasnej druzyny zolnierzy do dyspozycji, wiec nie jest nas wystarczajaco duzo zeby obsadzic role Panikarza i Napierdalajacego na Niemcow. Zapewne w twojej grupie wszystkie role byly dobrze obsadzone. Bo instrukcja mowi:
1. postaraj sie pomoc rannemu
2. zapewnij go, ze wszystko bedzie dobrze
3. wyznacz jedna osobe do narzekania na niemcow
4. wyznacz druga osobe do panikowania
5. upewnij sie, ze medyk nie przyjdzie na czas
Daj spokój military, człowiek nie zrozumiał co przeczytał i z zacietrzewieniem i jadem musiał podkreślić, że jest weteranem Pustynnej Burzy.
Nie kontynuujcie tego wątku (role żołnierzy), bo ani chybi będzie przepychanka.
A może wybrać te najsensowniejsze i walnąć jakiś artykulik na KMF?
Dobry pomysł, ale potrzeba tego znacznie więcej, aby wybrać najlepsze. Chyba, że by kiedyś napisać część II.
Stary, ja codziennie mam z dwunastu do poniesienia! Np. wczoraj, ide z bulkami ze sklepu - patrze - ranny. No to co mi szkodzi - mysle - poniose go sobie.
:)
-- Główny bohater glina, awanturuje się z innym gliną? Ten drugi zostanie zamordowany a cień oskarżenia padnie na głównego bohatera.
-- Gdy kobieta rodzi, oczywiście zamiast skupić się na samym porodzie, demonicznym głosem wyzywa wszystkich wokół, zwłaszcza swojego męża.
-- Główny bohater glina, awanturuje się z innym gliną? Ten drugi zostanie zamordowany a cień oskarżenia padnie na głównego bohatera.
ten banał można jeszcze uogólnić
- Amerykańskie telefony komórkowe nie posiadają opcji sms (taką opcje posiadają jedynie specjalne telefony służb specjalnych do powiadamiania o zagrożeniach vide infiltracja)
- bohater zawsze rozbraja bombę na sekundę przed wybuchem
- jeśli bohaterka daje bohaterowi łańcuszek ze słowami "To cię ochroni", pod koniec filmu łańcuszek zatrzyma kulę wystrzeloną przez badguy'a i bohater będzie mógł wstac, aby go wykończyc; dozwolony jest również inny przedmiot, pod warunkiem, że bohaterka podkreśli "Noś to przy sercu"
- jeśli rodzina wprowadza się do nawiedzonego domu, małoletnia córeczka napewno zacznie opowiadac o "nowym przyjacielu", którym okaże się duch
-- Najpopularniejsza w szkole dziewczyna jest cheerlederką i chodzi z najpopularniejszym chłopakiem w szkole, który jest kapitanem drużyny footbolowej.
-- W scenach podwodnych obowiązkowo któremuś z bohaterów musi się w coś zaplątać stopa.
-- Zapałka/zapalniczka/papieros rzucone by zapalić rozlaną benzynę zawsze lecą w zwolnionym tempie.
-- Podczas wspinaczki w górach ktoś zawsze postawi stopę na kawałku skały, który pod wpływem ciężaru odpadnie. Ujęcie spadających w przepaść kamyków i gwarantowane.
-- Seksowne kobiety zawsze rozbierają się przy oknie, ale kiedy już mają zdjąć stanik odchodzą.
- gdy po upojnej nocy z żoną/córką/... swojego znienawidzonego szefa lub głównego przeciwnika odstawiasz ją do domu, to on lub jego czarnuchy już tam czekają.
-- Zapałka/zapalniczka/papieros rzucone by zapalić rozlaną benzynę zawsze lecą w zwolnionym tempie.
ale to nie jest banał - to po prostu ładnie wygląda
ja bym powiedział więcej: w sytuacjach ostatecznych, eschatologicznych wszystko zdaje się dziać w zwolnionym tempie - niedopałek tudzież zapałka rzucane do kałuży z benzyną są przykładem takiej granicznej sytuacji, w której ludzkie życie wisi na włosku. osoba obserwująca lot zapałki odnosi wrażenie spowolnienia czasu obiektywnego...
poza tym slo-mo daje bohaterowi czas na ucieczkę i łatwiej montować takie sceny:)
-- Najpopularniejsza w szkole dziewczyna jest cheerlederką i chodzi z najpopularniejszym chłopakiem w szkole, który jest kapitanem drużyny footbolowej.
W dodatku kapitan szkolnej drużyny futbolowej to przeważnie palant, paker myślący muskułami, a nie mózgiem. Otoczony grupką podobnych sobie popleczników, często jest ulubieńcem trenera-sadysty. Regularnie spuszcza wraz z kolesiami manto największej szkolnej ofermie, na którego uwziął się z powodów, których zazwyczaj nie potrafiłby przedstawić. Ot, trzeba kogoś lać, tak dla sportu i już.
Rajt. Bo w życiu kierowałyby nim przyczyny o głęboko filozoficznym podłożu.
jeszcze pare kolejnych :
najpierw o wyważaniu drzwi:
1. Każde drzwi które chcemy wyważyć otwierają się do wewnątrz
2. Każde drzwi da się wyważyć, najczęściej zwykłym kopniakiem, w sytuacjach wyjątkowych taranem.
oraz
- każdego da się obezwładnić uderzeniem w tył głowy. Najczęściej traci przytomność, jednak nie ma ani wstrząsu mózgu ani poważniejszych obrażeń typu wylew wewnętrzny
Sory że tak po czasie i w ogóle, ale ....
1. Każde drzwi które chcemy wyważyć otwierają się do wewnątrz
Przez chwilę pomyśl, ile znasz drzwi wejściowych do mieszkań/gabinetów/itp, które otwierają się na zewnątrz.
Nie do mnie pytanie, ale ja np. znam dużo. Sam mam takie i w domu, i na działce, i w KAŻDYM pomieszczeniu w pracy, które ma drzwi prowadzące na jakieś "zewnątrz"..
Drzwi do mieszkania otwierają Ci się na klatkę? :)
PS. Żeby nie było: ten wątek jest tak nieznośnie upierdliwy, że i ja się do niego dostosowuję, tylko w drugą stronę :)
Drzwi do mieszkania otwierają Ci się na klatkę?
Oczywiście. Jak większość antywłamaniowych.
Mnie się w domu w ten sposób otwierają trzy sztuki
O podwójnych nie mówię; takich i tak w filmie nie będą wyważać ;)
sporym banałem zionie scena wchodzenia do saloonu - na ogół składa się z identycznych ujęć, różniących się od siebie nieistotnymi szczegółami, ewentualnie kolejnością posklejania.
1. kamera za plecami bohatera, który idzie w stronę saloonu;
2. w saloonie atmosfera imprezowa, nagle zapada cisza, pianino przestaje grac, słychać szepty dookoła - znak, ze intruz lustruje wnętrze swoim rentgenowskim spojrzeniem;
3. ujecie na otwierane wahadłowe drzwi;
4. kamera pokazuje skonsternowane ryje zastygłe w oczekiwaniu;
5. lekka panorama na kowbojki, koleś wchodzi do środka, stuka podeszwami o deski baru,
6. zbliżenie na skwaśniałą paszczurską morde jednego ze stałych bywalców - redneck mierzy bohatera nieprzychylnym okiem;
7. ostrogi wędrowca wydaja charakterystyczne metaliczne cos-tam:)
w tych klimatach filmowany jest co drugi twardziel przekraczający próg saloonu. potrafię zrozumieć sens filmowania w ten sposób: oto do cuchnącego potem świata twardzieli-rewolwerowców wkracza samotny twardziel-rewolwerowiec, nieznający strachu, wciska sie pomiędzy dwóch nieumytych łebków opartych o ladę i wychylających kolejnego whiskacza, po czym twardzielskim głosem zapytuje barmana o imię dziewczyny, która właśnie stawia laske czterem klientom przy stole do remika.
obecnie (przynajmniej u mnie) duża większość drzwi jest otwierana na zewnątrz
2. w saloonie atmosfera imprezowa, nagle zapada cisza, pianino przestaje grac, słychać szepty dookoła - znak, ze intruz lustruje wnętrze swoim rentgenowskim spojrzeniem;
eee - to dopiero jak koleś przekracza próg saloonu
Zly wiedzac, ze ma do czynienia z niezniszczalnym twardzielem, dorzuca jeszcze do pieca, zabijajac mu przyjaciela/ukochana zerujac tym samym swoje szanse na wygrana :)
Jak można było pominąć banał, na którym opiera się kilka niezłych filmów .
Jeżeli zestawimy ze sobą dwóch kompletnie odmiennych policjantów, to na bank obaj okażą się tymi dobrymi i pod koniec filmu zostaną najlepszymi przyjaciółmi.
Zawsze, ale to zawsze (no dobra, z wyjatkiem Poszukiwaczy Zaginionej Arki, ale to inna historia:) bohater walczy golymi rekami z najwiekszym badguyem - wczoraj przypomnialem sobie, w trakcie przypominania sobie Indy'ego.
- filmowe matki nosza ubrania w pastelowych, stonowanych kolorach, wszystko ladnie zakrywajacych, maja lekki, prawie niewidoczny makijaz, ich wlosy sa gladko uczesane - ogolnie przekaz taki, ze matki sa ucielesnieniem dobroci i spokoju
- liceum w USnA sklada sie z malolatow podzielonych na wyrazne grupy (kazda ma swoje stoliki w stolowce). Nowy uczen wchodzacy w to srodowisko musi sie zakumplowac ze szkolnymi nieudacznikami bo inne grupy nie chca go do siebie przyjac
- po upojnej nocy gdy rano kobieta sie budzi, jest pieknie owinieta przescieradlem jakby sie po nim rolowala (nie chce wspominac o fryzurze i makijazu bo to juz glupota)
- zazwyczaj ma sie dwojke dzieci - chlopca i dziewczynke (tak wlasciwie to jest sztandarowy schemat w reklamach)
Hmm, zastanowiło mnie z tymi drzwiami. Czy nie jest tak, że powinny zawsze otwierać się do mieszkania, co by nie blokować w jakikolwiek sposób drogi ewakuacyjnej (w tym wypadku korytarza, wtedy gdy np. braknie światła podczas rzeczonej ewakuacji?).
W filmie Jumping Jack Flash jest fajna scena z drzwiami. Ilekroć widzę wszelkie wyważanie na ekranie to właśnie ta scena mi się przypomina. Policjantka kopie w drzwi i się odbija z krzykiem. Boskie odejście od schematu.
Coś, co po prostu dla mnie zniszczy NAJLEPSZY film. Coś, co sprawi, że po takiej scenie wyłączę telewizor i soczyście przeklnę. Coś, za co powinni kastrować:
- sceny w których mistrz strzelec/łucznik ma trafić w badguya, i normalnie trafi w oko jastrzębia w locie, ale nagle jego zdolności znikają magicznie, i trafia wszystko tylko nie tego badguya. No nie ma zmiłuj - ostatnia strzała/pocisk ale ON go nie trafi, bo nagle nie może!
Od dawnych lat zapamiętałem taką scenę jako młodziak, kiedy to w drugiej serii Robin Hood'a - Robin trafiał w naciągniętą linę (i zapewne w luźną też), a nie mógł trafić w badguya podczas walnej bitwy pod Sherwood.
(świetna parodia tego schematu w Hot Shots: Part Deux, motyw z kurą).
M
O...jak już o tych filmach akcji napisałeś to przypomina mi się inny - bardzo podobny banał. Otóż gdy mamy strzelaninę (dwóch czy kilku gości) to zanim w siebie strzelą zmarnują cały magazynek, a gdy już będą sam na sam z wycelowaną bronią nagle okaże się że jest pusta bądź zacięła się...
mega banal: krwawe napisy na scianach.
jak ja tego nienawidze...
W "Nietykalnych" też?
chodzi glownie o horrory albo filmy o seryjnych mordercach. w Nietykalnych scena w windzie robi jak najbardziej pozytywne wrazenia.
Drzwi do mieszkania otwierają Ci się na klatkę?
zasada jest bardzo prosta - koledzy wyciagaja faceta na piwo (jedno, dwa, trzy, ...) po czym odstawiaja go do domu. Oczywiscie drzwi sa zamkniete, wiec opieraja go o nie. Rano zona otwiera drzwi i gosciu wpada automatycznie do srodka
a tak na powaznie to drzwi powinny sie otwierac "na zewnatrz" ze wzgledu bezpieczenstwa - otwierasz i wychodzisz a nie otwierasz, cofasz sie i dopiero wychodzisz oraz z punktu widzenia wlamania - wywaz drzwi otwierane "do srodka ", a drzwi otwierane "na zenatrz". Zreszta w wielu filmach to widac
mega banal: krwawe napisy na scianach.
Ale na podłodze są ok, co?
tylko jesli wystepuja w takich filmach jak SE7EN:)
Coś dużo tych wyjątków :P.
teraz mi tak wpadło do głowy; każdy amerykański komisariat (oprócz tych z głębokiego Południa) jest okupowany przez wypindrzone prostytutki (najczęściej czarne)
Mnie sie najbardziej podoba moment, w ktorym bohater wysiada z autobusu\samochodu\autostopu\czegokolwiek i zatrzymuje sie na chwile zeby zbadac okolice zimnym wzrokiem. Ja tam najczesciej ide i sie rozgladam. Moze jakbym byl swiadomy obecnosci kamery to bym sie zatrzymal zeby im dac lepsze ujecie.
Nie wiem, czy to podlega pod tą kategorię, ale ujmę to krótkim równaniem.
Polski serial = Radio ZET
To nadaje się raczej tutaj: http://www.forum.film.org.pl/viewtopic.php?t=1888
Mnie sie najbardziej podoba moment, w ktorym bohater wysiada z autobusu\samochodu\autostopu\czegokolwiek i zatrzymuje sie na chwile zeby zbadac okolice zimnym wzrokiem. Ja tam najczesciej ide i sie rozgladam.
A teraz uważaj. Dziś widziałem wóz straży miejskiej. Zatrzymał się przy krawężniku, od strony pasażera wysiadł strażnik. Stanął i rozejrzał się DOKŁADNIE tak jak w filmach i dopiero potem ruszył.
Booya!
;)
Jak dla mnie to to może być skutek oglądania filmów z takimi właśnie momentami. Jeśli jakieś cytaty z filmów przechodzą na codzienne życie, to czemu całe zachowania nie? Nie zrobiliście nigdy niczego "tak jak w filmie"? Pozatym akurat przykład wojskowego jest taki, że po prostu niektórzy się zatrzymują i rozglądają a inni idą i się rozglądają.
Mnie denerwują takie sceny: jakieś zamieszanie, tłum, gdy bohater idzie i nic szczególnego nie robi, to wszyscy statyści coś mówią, krzyczą itp. jednak gdy bohater musi coś zrobić/zauważyć/powiedzieć coś, to nagle wszyscy siedzą cicho, jakby wiedzieli, że ważny gość się zatrzymał i musi w spokoju coś zrobić. W ogóle denerwują mnie wszystkie sceny w których bohater jest traktowany jak bohater filmowy, chociaż niczym się nie wyróżnia.
mnie najbardziej wkurza retrospekcja/sen/wspomnienie/inne głównego bohatera widziane jego oczami, w której widać jego samego
Dlatego RoboCop rządzi :].
Dla mnie banałem trąci "zamykanie" laptopa w momencie, kiedy ktoś wchodzi od pokoju/pomieszczenia, w którym postać korzystająca z komputera przegląda coś, co chciałaby zachować w tajemnicy
Chodzi mi o to, że niemal we wszystkich filmach widze ten, moim zdaniem, dość nietypowy odruch. Wiem z własnego doświadczenia, że dużo wygodniejsze i szybsze jest zminimalizowanie aplikacji lub jej zamknięcie (przynajmniej nie sugeruje to wchodzącemu, ze chce się coś przed nim ukryć).
Z zamykaniem laptopa nie pamiętam wielu przypadków, a minimalizowanie też nie jest najbezpieczniejsze(patrz: 6 sezon "24" gdzie szef przyłapał jedną kobitę na tym)
No, ja znam widziałem to wiele razy: jak już ktoś przegląda coś, na czym nie chce być przyłapany i korzysta z laptopa, to na 99% kiedy ktoś wejdzie, zamknie laptopa. Dla mnie banał.
A minimalizowanie lub zamykanie aplikacji jest wg mnie jedynym bezwarunkowym odruchem w takiej sytuacji (sam tak parę razy miałem), no i poza tym dyskretniejsze jest, jakby na to nie patrzeć
Strasznym banałem jest pełne napięcie ściąganie/kopiowanie danych. Oczywiście jest jakiś kosmiczny system operacyjny, a pasek postępu zajmuje cały ekran. Bohater ściąga dane, a za chwilę ktoś wejdzie do pokoju... i wchodzi! Nie dość że przed chwilą do końca było jeszcze kilka procent, to:
- pobieranie magicznie się skończyło
- komputer jest wyłączony
- bohater zniknął z pokoju (lub bezgłośnie schował się pod biurkiem)
Ten motyw był fajnie rozwiązany w "Iron manie" .
uwaga, banal - rozwalajaca sie w gruzy swiatynia/jaskinia w finalowej scenie filmu przygodowego.
E...to już wolę
Syn twojej dawnej znajomej...na pewno okaże się twoim synem.
Nie wiem, czy to już padło, ale kiedy jedna postać ogląda ważnego newsa w telewizorni (zaginął, poszukujemy, złapano, oskarżono...) i w trakcie trwania materiału dzwoni do innej postaci z zaleceniem "włącz TV na kanał któryśtam i oglądaj, a potem przyjeżdżaj do mnie), to ta druga postać włącza odbiornik w środku newsa i wie z niego wszystko, jakby oglądała od początku.
no to akurat banał telewizyjny, a nie kinowy - wiem, bo osobiście się sprawdził podczas 9.11
Adi - swietny przyklad. Mnie rowniez wkurzaja takie zagrywki, z tym ze czesto je mozna spotkac w jeszcze bardziej naciagnietym kontekscie sytuacyjnym. Zamiast dzwonic koles np. przyjezdza do domu powiedzmy grupki znajomych, ktorzy akurat graja w karty. No i pyta sie: co tak siedzicie? Nie ogladaliscie wiadomosci? Znajomi wlaczaja zatem kanal 5-ty i patrza na swoje facjaty wyswietlane w newsie. Ehh..
a ten banał akurat łatwo obejść moim zdaniem. zamiast telewizji wprowadzić gazetę
ktoś dzwoni do bohatera i mówi, żeby przeczytał jakiś tam artykuł. od razu znika pretensjonalna i podejrzana biegłość bohatera w temacie reportażu telewizyjnego, włączonego w połowie
No, akurat gazety mają informacje sprzed całego dnia, a zazwyczaj w filmach chodzi o wydarzenia dosłownie sprzed momentu, góra kilku godzin, więc gazetka odpada, mam za to jeszcze lepszy pomysł. Bohater dostaje telefon, żeby rzucił okiem na internet
Dla mnie największym banałem jest to wytwarzanie sztucznego napięcia podczas przecinania drucików bomby, zawsze gdy do końca zostaje 10 sekund bohater w jakiś magiczny, tylko sobie znany sposób rozbraja ładunek.
To samo z przeglądaniem kaset z monitoringu, zawsze na ostatniej coś jest
Dla mnie największym banałem jest to wytwarzanie sztucznego napięcia podczas przecinania drucików bomby
ale dla montażysty takie rozciąganie rzeczywistości to sam miód i esencja pracy
Sytuacja: finał filmu, ten zły ma zakładnika którego używa jako żywej tarczy, trzyma przy jego głowie pistolet i rozkazuje temu dobremu, by rzucił broń bo inaczej … . Ale ten dobry, w milczeniu dokładnie celuje, strzela, i rozwala na drobny mak czerep tego złego. I to mimo tego iż głowa budgya ledwo wystawał znad ramienia zakładnika.
Powyższe bardziej podlega pod głupoty filmowe, ale wiąże się z tym kilka banałów:
1) Sytuacja taka przytrafia się temu dobremu po raz drugi. Pierwszy raz miała miejsce na początku filmu. Ale wówczas spełnił żądania przestępcy i odłożył broń. Mimo to badguy i tak zabił zakładnika. Od tej pory ten dobry dusi w sobie silną traumę spowodowaną przez to wydarzenie.
2) Przestępca z początku filmu i przestępca z finału to często jedna i ta sama osoba.
3) Jeżeli jednak przestępca z początku, to nie ten sam osobnik co w finale, to zaraz po tym jak zastrzelił zakładnika, oberwał serie w głowę, a potem drugą w klatę. Oczywiście dlatego że ten dobry, mocno zdegustowany niedochowaniem umowy przez badguya, w sekundzie chwycił za broń, która leżała na podłodze, i z bojowym okrzykiem na ustach oddał celne strzały. W sytuacji kiedy przestępca ginie na początku, zakładnikiem był członek rodziny tego dobrego (najczęściej żona). Bohater, mimo pomszczenia bliskiej osoby w chwili jej śmierci, jeszcze długo będzie nosił traumę po tym wydarzeniu.
4) Zabicie przestępcy w finale okaże się być zresztą doskonałym remedium na ową traumę. Po dekapitowaniu badguya ten dobry na powrót zacznie cieszyć się życiem.
Zresztą zabicie tego złego w finale świetnie się spisuje jako lekarstwo na inne rodzaje traumy, np. spowodowanej tym że bohater kiedyś, przypadkiem, zabił niewinnego dzieciaka (Szklana pułapka)
Inne banały:
I) Po czym poznać że psychopata, odpowiedzialny za kilka morderstw popełnionych w okolicy to kobieta?
Jeśli jesteś Główną Bohaterką:
Jedna z twoich koleżanek próbuje się do ciebie fizycznie upodobnić. Bez przerwy oferuje ci swoją pomoc: jest z tobą na zakupach, odwiedza cię w pracy i przynosi wówczas drugie śniadanie, pomaga w domu. Gdy poskarżysz się jej że masz kłopoty w pracy i nienawidzisz swojego szefa, szef ginie następnego dnia. Ciągle informuje cię że nie opowie ci jak żyło się jej w domu rodzinnym. Zawsze za to relacjonuje ci co ostatnio robił twój chłopak/mąż i z kim się widział. W ogóle jest bardziej zazdrosna o twojego chłopaka/męża niż ty sama.
Jeżeli u pacjentki pojawiają się powyższe objawy, pamiętaj, droga Głowna bohaterko, jeżeli twój chłopak/mąż niedawno zginął, teraz kolej na ciebie.
Jeżeli jednak jesteś Głównych Bohaterem:
Dziewczyna którą przypadkiem poznałeś, już następnego dnia zalewa cię falą liścików, bukietów i prezentów, podkreślających jej uczucie do ciebie. Histerycznie reaguje na wzmiankę o twojej dziewczynie/żonie. Bardziej jej zależy na przespaniu się z tobą, niż tobie samemu. Gdy jej kilkakrotnie odmówisz udział w „pożyciu intymnym”, jej prezenty będą miały wyraźny charakter erotyczny (np. będą to jej pornograficzne zdjęcia), a twoją dziewczynę/zonę ktoś anonimowy będzie notorycznie informował o tym że masz jakoby romans. Ma w domu poświęcony twojej osobie ołtarzyk. W dziwnych okolicznościach weszła w posiadanie zdjęć na których jesteś ty z twoją dziewczyną/żoną, ale na jej miejsce wkleiła swoją podobiznę.
Jeżeli u pacjentki pojawią się powyższe objawy, pamiętaj drogi Główny Bohaterze: … akurat Główny Bohater nie ma się o co martwić, bo ani on, ani jego dziewczyna/żona nie zginą, za to całe wydarzenie poprawi relacje między nimi.
II) Jedyni znajomi bohaterki żyjącej samotnie w małym mieszkaniu w wielkim mieście to najczęściej:
- sąsiad homoseksualista z boku
-przyjaciółka pochodząca z owego wielkiego miasta, która pomogła się jej sprowadzić i urządzić
- jej ukochany, który (jeśli to thriller, kryminał) albo się rozwodzi albo jest rozwodnikiem do którego b.żona ciągle wydzwania; (jeśli to z kolei kom. rom.) jest atrakcyjnym kawalerem i jej szefem
- jej kolega/ koleżanka „ostatnia życiowa pierdoła” z pracy.
III) Co się stanie jeżeli dwie postacie idą chodnikiem i się kłócą, albo mają odrobinę ostrzejszą wymianę zdań, gdy w następnym ujęciu jedna z nich wejdzie na przejście dla pieszych?
Odwróci się aby powiedzieć coś na odczepnego. Gdy skończy… nagle wyjedzie autobus, który ją rozjedzie. Kierowca oczywiście zatrąbi dopiero w momencie zderzenia. Całą akcja będzie filmowana w jednym ujęciu, a przejechany będzie pokazywany w planie amerykańskim, autobus wyjedzie zaś z lewej strony kadru.
Odwróci się aby powiedzieć coś na odczepnego. Gdy skończy… nagle wyjedzie autobus, który ją rozjedzie. Kierowca oczywiście zatrąbi dopiero w momencie zderzenia. Odnośnie takich scen ogólnie - zanim zostanie potrącona, osoba ta jest na ulicy zazwyczaj co najmniej kilka sekund, uderzenie nie następuje od razu po zrobieniu kroku na ulicę. Wniosek: kierowcy są ślepi.
No ale o tym mówię. Jak przez tych kilka i więcej sekund kierowca może nie widzieć że na ulicy ktoś stoi?
A..to spoko. Usilnie proszę o wybaczenie
Właśnie a propos ostatniej kwestii potraconego. Dzielą się one na dwa typy:
- I typ, czyli kwestie właśnie w stylu: "Zejdź mi z oczu", "Mam nadzieję że więcej cię nie spotkam" albo "Nie chcę cię więcej znać"- główny przekaz tej sceny: nie rzucaj słów na wiatr. Jej zadaniem jest zaś takie zrycie psyche świadka, aby zmienił on swoje wcześniejsze postępowanie.
-II typ, to kwestie typu: "Uważaj na siebie", "Bądź ostrożny w tym co robisz" itd. Przekaz tej sceny to: a sam se zachowaj ostrożność. Jej zadaniem jest sprawić aby bohater sam naprawdę zachował większą uwagę.
Bohaterowie horrorów, o których wiadomo że zginą, w pewnym momencie filmu stają tyłem do jakiejś mrocznej dziury, okna lub czegokolwiek innego. Wygłaszają jakiś tekst w stylu "Po moim trupie" lub inny luzacki, po czym zostają wciągnięci przez potwora/mordercę.
nie wiem, czy to podpada pod banal (swoja droga, kwasibor rzadzi), ale uderzylo mnie ostatnio ciekawe zjawisko - nazwac je moge z braku laku "planszowaniem filmu". o co loto?
film Kubricka z poczatku lat 60 o grupie kolesi, ktorzy jumaja utarg z wyscigow konnych obyl sie bez plakietek w rodzaju: "Ksywka tego bohatera to ZIELONY". nie minelo 30 latek, Tarantino nakrecil Pieski i co widzimy? plakietki z ksywkami, zeby glupi widz nie pomylil ryja ZIELONEGO z ZOLTYM.
dlaczego 30 lat temu widownia kumala, kto jest kto, a dzisiaj trzeba ja naprowadzac planszami? to chyba najlepszy dowod na koniecznosc przedefiniowania pojecia ewolucji. przynajmniej w sferze kina.
ps
tylko mi tu nie mowcie, ze kiedys fabuly byly proste, a dzisiaj to jest full komplikacja na poziomie kwantowej teorii grawitacji.
Te ksywki to pochodziły z jakiegoś filmu, więc to było po prostu kolejne nawiązanie (hołd:), a nie konieczność uświadamiania widza żeby ryjów nie pomylił.
Ale po Psach Tarantina widac bylo jeszcze te plansze w jakichs 20 filmach, nie mowiac o polskich klasykach: Klan, Zlotopolscy itp. Tez mnie to podpisywanie bohaterow wkurza.
Mental, ja nie chcę nic mówić, ale pewien włoski reżyser, już 40 lat temu wstawił plansze przypasowujące twarze trójki bohaterów do przydomków wymienionych w tytule, i to o zgrozo dwa razy, na początku i na końcu filmu
dlaczego 30 lat temu widownia kumala, kto jest kto, a dzisiaj trzeba ja naprowadzac planszami? to chyba najlepszy dowod na koniecznosc przedefiniowania pojecia ewolucji. przynajmniej w sferze kina. Marzy mi się dzień, w którym wchodzę na forum i nie widzę kolejnego ględzenia w stylu "20 lat temu to coś tam".
Może oglądam za mało filmów albo mam słabą pamięć, ale podpisywanie postaci kojarzę tylko z dwóch filmów - Wściekłe psy właśnie i Kill Bill. Oba to filmy Tarantino, który lubi tego typu zabiegi. Po co od razu wstęp do eseju na temat "ewolucji" kina - nie rozumiem.
Snatch, Bullfighter, Kill Bill, Reservoir Dogs i jakis polski syf co go nie chce pamietac - wszystkie te filmy maja podpisanych bohaterow. A pewnie jest jeszcze masa takich, ktorych nie widzialem. Co za duzo to niezdrowo...
chocby przyklad wczorajszy - brazylijski film policyjny Tropa De Elite. plansze z napisami w rodzaju: MARCUS (teraz, drogi widzu, bedziesz ogladal ryj Marcusa), MAX (o, a teraz dla odmiany Max)...
Snatch, Bullfighter, Kill Bill, Reservoir Dogs i jakis polski syf co go nie chce pamietac - wszystkie te filmy maja podpisanych bohaterow. A pewnie jest jeszcze masa takich, ktorych nie widzialem. Co za duzo to niezdrowo... To nie banał, tylko zrzynanie z Tarantino. Chociaż znając życie on skądś to pewnie zaczerpnął, ale to jego wszyscy kopiują.
Nie ten temat moim zdaniem, tym bardziej że to po prostu drobny zabieg formalny.
film Kubricka z poczatku lat 60 o grupie kolesi, ktorzy jumaja utarg z wyscigow konnych obyl sie bez plakietek w rodzaju: "Ksywka tego bohatera to ZIELONY". nie minelo 30 latek, Tarantino nakrecil Pieski i co widzimy? plakietki z ksywkami, zeby glupi widz nie pomylil ryja ZIELONEGO z ZOLTYM.
dlaczego 30 lat temu widownia kumala, kto jest kto, a dzisiaj trzeba ja naprowadzac planszami? to chyba najlepszy dowod na koniecznosc przedefiniowania pojecia ewolucji. przynajmniej w sferze kina.
Po to reżyser ma mózg, by rodziły się w nim pomysły. Osobiście nie dość, że mi takie "plakietki" nie przeszkadzają to jeszcze np. w Snatch nadały filmowi konsekwentnego klimatu "pół serio". Chyba film nie musi być od początku do końca taki zasadniczy, hę ?
No ale przejdę do moich typów na banały:
- piloty do TV w filmach wymagają przy wyłączaniu odbiornika nie tylko naciśnięcia przycisku, ale także energicznego wstrząśnięcia urządzeniem. Wszystko po to by podreślić gest wyłączania. Na szczęście ostatnio coś już rzadko spotykam ten element w nowym kinie.
- kompletnie luzują mnie sceny tuż przed np. napadem na bank, gdzie stoją kolesie za murem i nagle jeden do drugiego: "pamiętasz plan?", po czym zapytany klepie po kolei co i jak będą robić. Sztuczka oczywiście dla widza, który musi się dowiedzieć co i jak ma przebiegać.
- policjant goni niedobrego pana i w wyniku pościgu trafia do dużego kompletnie pustego pomieszczenia lub w inne miejsce gdzie w każdą stronę mamy około 10 - 15 metrów wolnej przestrzeni. Kamera ląduje tuż za ramieniem policjanta - ten kręci się dookoła jakieś 3-4 razy zastanawiając się, w którą stronę dalej pobiec. W pewnym momencie obraca się znów plecami do kamery by w następnej sekundzie dostać w łeb łopatą od niedobrego pana. Cóż... policjant widzi tyle na ile kąt widzenia kamery pozwala
- rozbrajające jest także "dwuetapowe grożenie bronią". W sytuacji, gdy być może za chwilę w ciągu ułamków sekund policjant będzie musiał pociągnąć za cyngiel nie podejmuje od razu desperackiego kroku odbezpieczenia broni. Przeprowadza natomiast pojedynek psychologiczny z niedobrym panem na groźby i deklaracje o chęci oddania strzału w jego kierunku, tudzież informuje o śmiertelnych skutkach nie podporządkowania się policyjnym procedurom aresztowania. Dopiero w momencie gdy w 50% przypadków policjant mógłby łyknąć kulę w czoło następuje oczekiwana chwila i broń zostaje odbezpieczona. Niedobry pan wie w tym momencie, że żarty się skończyły i stać do rana w ten sposób nie będą. O ile takie historie można jeszcze jakoś tłumaczyć takimi, a nie innymi przepisami (nie wiem czy w policji są takie wytyczne) o tyle przykład ten można dopasować także do terrorystów i innych kolesi, których procedurki nie obowiązują.
- filmy ścigankowe typu "Szybcy i Wściekli" mogą pochwalić się sporym nagromadzeniem uproszczeń mających na celu podkręcenie emocji. Niekończąca się ilość biegów to jeden z najbardziej ewidentnych bzdetów. Zapierniczają kolesie po 280 km/h, ale zawsze w zanadrzu mają jeszcze ten jeden bieg, który i tak za chwilę okaże się być tym przedostatnim. Z tym wiąże się kolejna bzdura, bo okazuje się, że w ułamku sekundy po zmianie biegu auto odskakuje przeciwnikowi z nienaturalną wręcz skutecznością, co przy takich prędkościach nie jest możliwe nawet w F1. Do tego oczywiście dorzucę ogólny trend do "tasowania" się samochodów w tego typu filmach jakby jechały z prędkością 50, gdzie dociśnięcie gazu faktycznie mogłoby powodować nagły przyrost momentu obrotowego, mocy i oczywiście prędkości. Zresztą osobną kwestią jest zmienianie biegu na niższy przy maksymalnej prędkości na dłuuuugiej prostej. W jakiś magiczny sposób to również powoduje zwiększenie prędkości auta
A z moich obserwacji wynika, że praktycznie zawsze ludzie wchodzący czy do swojego czy do obcego domu/mieszkania w serialach/filmach nie zdejmują butów, oprócz Ala Bundy'ego, który buty zdejmuje przed siąściem na kanapę, ale też po samym wejściu do domu tego nie robi. A jakie jest wasze zdanie na ten temat?
Nasze zdanie jest takie, że wynika to z tego, iż najczęściej tak właśnie się robi na zachodzie. Wręczanie gościom już na progu kapciuszków to polski zwyczaj
W zimie też? Bo w polskich serialach/filmach to wygląda tak, że choćby nie wiem jak waliło mokrym śniegiem na polu, to jak już ktoś pojawia się w drzwiach to wygląda, jakby kurtke i buty założył tuż przed progiem, więc nic dziwnego, że nie musi butów ściągać
A z moich obserwacji wynika, że praktycznie zawsze ludzie wchodzący czy do swojego czy do obcego domu/mieszkania w serialach/filmach nie zdejmują butów, oprócz Ala Bundy'ego, który buty zdejmuje przed siąściem na kanapę, ale też po samym wejściu do domu tego nie robi. A jakie jest wasze zdanie na ten temat?
No ale wyobraźmy sobie scenę, w której czekamy na ważny dialog, bo koleś się 5 minut rozbiera Np. przychodzi z deszczu, odkłada parasol, kurtkę, czapkę chowa do rękawa, po czym jeszcze rozwiązuje glany, zakłada kapcie i jeszcze chodzi po mieszkaniu (domu?) gospodarza pytając np. "te ściany sam malowałeś?" albo "panele są klejone czy zatrzaskowe?"
Rzuciła mi się przy okazji inna bzdura, która jednak musi istnieć w filmie, bo szlag by widza trafił. Zawsze jest tak, że jak jeden dzwoni do drugiego to tamten jest bezwarunkowo dyspozycyjny. Odbiera i rozmawiają. Nigdy problemów z zasięgiem, albo, że nie odebrał bo siedział na tronie. Wyjątek stanowią sceny, w których oczywiście musi nie odebrać, bo inaczej fabuła filmu się walnie, więc np. policjanta nigdy nie ma na stanowisku by odebrać telefon od ściganej przez mordercę ofiary.
A propos policjantów, jest coś, co chyba trochę podpada pod banał, ewentualnie ograny chwyt. Jest sobie jakiś wyższy rangą oficer. Do jego biura przyprowadzają na rozmowę kogoś niepokornego, konfliktowego albo kogoś, kto właśnie coś przeskrobał. Najczęściej jest to gliniarz, eksgliniarz, wojskowy (lub eks), kryminalista (lub eks) albo w ogóle jakiś desperat wyznaczony "na ochotnika" do zadania specjalnego. Siedzą po obu stronach stołu. W którymś momencie (często na samym początku) oficer teatralnym gestem wyjmuje teczkę, otwiera ją i jakby od niechcenia (czasem nawet nonszalancko odchyla się do tyłu) zaczyna czytać dane faceta po drugiej stronie stołu. Pełen zestaw danych zazwyczaj wygląda tak: data i miejsce urodzenia, pełne imię i nazwisko, imiona rodziców, ważniejsze szkoły, przebieg służby, lista odznaczeń bojowych (zazwyczaj robiąca wrażenie), lista wykroczeń i konfliktów z przełożonymi (wrażenie jeszcze większe), lista więzień, wyroki i tak dalej. Delikwent słucha tej litanii ze znudzoną miną, przewraca oczami w geście "tak, wiem, sporo tego", ewentualnie cmoka ze zniecierpliwieniem, jakby mówiąc "no i co z tego, wiem, co nabroiłem" itd. Ale – nie przerywa. Nigdy nie walnie pięścią w stół, wołając "co to ma być, k..., jestem na spowiedzi? wiem, gdzie się urodziłem!". Najwidoczniej cały ten rytuał służy jedynie temu, aby sylwetkę takiego gościa przybliżyć widzowi. (No i słusznie – ja osobiście spadam z krzesła, kiedy słyszę, że twardziel ma na koncie Medal Honoru, trzy Purpurowe Serca i 15 lat za wsadzenie jakiemuś generałowi w dupę jego własnego cygara).
No ale wyobraźmy sobie scenę, w której czekamy na ważny dialog, bo koleś się 5 minut rozbiera Np. przychodzi z deszczu, odkłada parasol, kurtkę, czapkę chowa do rękawa, po czym jeszcze rozwiązuje glany, zakłada kapcie i jeszcze chodzi po mieszkaniu (domu?) gospodarza pytając np. "te ściany sam malowałeś?" albo "panele są klejone czy zatrzaskowe?"
niekoniecznie, że przytoczę chociaż Glengarry Glen Ross - Jack Lemmon wchodzi do mieszkania prosto z deszczu, rozbiera się, odkłada parasol, etc. i w tym momencie już trwa dialog - wygląda to jak najbardziej naturalnie i, co ważne, jest filmowe
Możliwe że było
Kiedy facet mówi swojej dziewczynie/znajomej/żonie komplement, to jeśli powie "ładne buty/zegarek/sukienka/cokolwiek innego" to ten element odegra jakąś rolę w filmie. Jeśli kobieta nie ma takiego elementu garderoby, to dziewczyna usłyszy "ładnie dziś wyglądasz".
Urzędnik, którego główny bohater próbuje przekonać do jakiejś nietypowej inicjatywy, zgodzi się dopiero, gdy główny bohater obieca mu sławę.
Jeśli chcesz kupić telefon na kartę, wystarczy pójść do sklepu i powiedzieć "telefon na kartę proszę". Sprzedawca nie będzie zadawał żadnych pytań, tylko szybko zapakuje Ci telefon.
Czy ktoś już wspomniał, że to jest wątek pod tytułem "Dlaczego film jest filmem"? :P
jeśli głównym bohaterem jest mężczyzna i ma on łazienkę do dyspozycji, to możemy być niemal pewni, że zacznie się golić - co więcej, z pewnością w pewnym momencie zatnie się on, robiąc znaczące "syyy!", co będzie zwiastunem dalszych, złych wydarzeń lub pozostałością po nich. Do tego rana z pewnością będzie jeszcze potem widoczna i zacznie nagle krwawić przy śniadaniu, czytaniu gazety, rozmowie, innej czynności. A i tak główną winą należy obarczyć samego bohatera, który jak dupa zwykle goli się pod włos
A i tak główną winą należy obarczyć samego bohatera, który jak dupa zwykle goli się pod włos
A jak sie ma golic? Tak zeby zostawic sobie warstwe szarego zarostu wygladajacego jak kacowy efekt czterodniowego picia?
no może i się zapędziłem - to w sumie zależy od prywatnych predyspozycji
Znanazłem inny banał... Kiedyś (za małolata) to mi się nawet podobało, ale teraz jest... banalne.
- w filmie, w którym wystepuje jakiś macho-pan-wpierdziel, zawsze gdy jest jakikolwiek problem, to wszyscy chcą mu od razu wpierdzielić ( bez próby dialogu), ale okazuje się, że to oni zbiorą lanie...
- jak macho-pan-wpierdziel zleje pięciu śmiałków, to na koniec wyskoczy trzech najsilniejszych w knajpie i dostaną tak samo wpierdziel, tych pierwszych pięciu...
- przedmioty codziennego urzytku, takie jak butelki, krzesła, stoły sa tak króche, że wystarczy sie o nie oprzeć, aby się rozpadły w drzazgi.
- samochody sa kuloodporne, i można z łatwościa się za nimi chować, unikając tym samym trafienia...
"Większość" kina to tzw. konflikt dobra ze złem. Nie mogliby wznieść się w końcu na wyższy poziom abstrakcji ? Może jakiś film, w którym etyka i moralność nie determinowałyby akcji filmu, np. spojrzenie na ludzkość oczami Boga, albo jakiś political fiction, gdzie ludzie byliby tylko "zasobami ludzkimi" w pełnym tego słowa znaczeniu. Nie chodzi mi tutaj o amoralność czy niemoralność (czyli drugą stronę medalu, która już kilkudziesiątkrotnie została sfilmowana), tylko o sytuację, w której wybory moralne byłyby niemożliwe i niepotrzebne (przez przyjęty punkt widzenia, np. Boga), albo byłyby pewnym zbytecznym, niemerytorycznym luksusem typu np. komfort psychiczny (np. film o dyplomacji).
- jak macho-pan-wpierdziel zleje pięciu śmiałków, to na koniec wyskoczy trzech najsilniejszych w knajpie i dostaną tak samo wpierdziel, tych pierwszych pięciu... Bardziej prawdopodobne że po pokonaniu piątku na pozostałych trzech nasz twardziel tylko spojrzy (lub rzuci jakiś tekst) a oni rzucą trzymane butelki i nogi od krzeseł i natychmiast zwieją.
Wszyscy ludzie w USA mają takie same dzwonki w komórkach. Gdy 5 gości stoi razem i nagle zadzwoni telefon to wszyscy sięgają po swoje komórki.
Można to też wytłumaczyć tak, że są tacy głupi że nie wiedzą jaki dzwonek ustawili.
O tym że numery telefonów składają się tylko z 7 cyfr, z czego trzy to 555 chyba nie trzeba wspominać (chyba że ktoś o tym pisał, nie pamiętam).
Inne banały około telefoniczne:
- zapisywanie numerów na serwetkach
- wyrywanie stron z książek telefonicznych w budkach
- zapisywanie numerów na serwetkach
banałem jest raczej nagminne zmazywanie się numerów z tych serwetek, szczególnie jeśli jest to numer do miłości życia
Amerykańskie garnizony i więzienia mają ze sobą wiele wspólnego:
- w każdym jest sierżant/strażnik sadysta uwielbiający znęcać się fizycznie i psychicznie nad grupą głównych bohaterów.
- wśród żołnierzy/więźniów znajduje się Grupa Trzymających Sztamę twardziel, uwielbiająca dyktować w garnizonie/więzieniu własne warunki, i spuszczająca grupie głównych bohaterów regularny wpierdol.
- w grupie głównych bohaterów jest jedna wrażliwa jednostka, nieprzystosowana do panujących w garnizonie/więzieniu warunków, która najchętniej biegałaby po umajonej kwieciem łące wśród ptaszków i motylków. Gość zresztą ciągle opowiada o najszczęśliwszych chwilach swego dzieciństwa, przytaczając takie mniej więcej obrazki. To właśnie ten typ bohatera dostaje największe baty od sierżanta/strażnika i Grupy Trzymającej Sztamę. Grupa głównych bohaterów stara się go zresztą jakoś chronić, ale koleś albo zostaje skopany na śmierć, albo wiesza się w kiblu.
W filmach więziennych obowiązkowe są sceny widzeń gdzie bohater rozmawia:
- przez szybę- ze swoją dziewczyną, żoną, matką
- przez kratę -z prawnikiem
- bezpośrednio- ze swoją córką lub gliną prowadzącym śledztwo w jakiejś związanej z więźniem sprawie. W ostatnim wypadku, jeżeli towarzyszy im strażnik, więzień zaatakuje rozmówcę.
W filmach "garnizonowych" oprócz strażnika sadysty pojawia się jeszcze postać sierżanta "dam wam wycisk bando panienek" instruktora. Facet bardzo głośno krzyczy na bohaterów i każe biegać wokół poligonu z rękoma w górze. Bohaterowie z początku go nienawidzą, ale szybko okaże się że ów sierżant to tak naprawdę dusza człowiek, któremu bardzo zależy na tym aby chłopaki wrócili z akcji w takim samym stanie liczbowym, w jakim się na nią wybrali. Łapią więc z nim nić porozumienia.
W ostatnich scenach filmu sierżant zasalutuje bohaterom. Da im tym znać że żywi do nich szacunek, że jest z nich dumny, i tak naprawdę ma o nich jak najlepsze zdanie- wiadomo bowiem że prawdziwi mężczyźni nie mówią nikomu takich rzeczy wprost. Bohaterowie świetnie to rozumiejąc wyprostowują się, poprawiają mundury, i odsalutowują. W tle leci ckliwa muzyczka podkreślająca nastrój tej magicznej chwili, tak ważnej w życiu każdego, prawdziwego, twardego, amerykańskiego żołnierza. Kamera wznosi się i pokazuje dumnie łopoczący na wietrze sztandar...
Kiedy bohater wybiera w telefonie numer i już po sekundzie rozmawia, jakby ten po drugiej stronie odebrał jeszcze w czasie pierwszego sygnału! Tak jest zazwyczaj, wrr. Przecież nikt normalnie nie czeka przy telefonie, aż ten zadzwoni...
powiedz to mojemu listonoszowi
A kojarzycie takie sceny, glownie z filmow mega-akcji typu gniotow Baya, w ktorych ludzie w miescie obserwuja przelatujace im nad glowa mysliwce? Albo ogolnie jakiekolwiek ujecie, w ktorym ktos przelatuje nad ludzmi tuz nad ziemia? (Sparodiowano to niezle w Hot Shots). Zwykle wtedy z gardel obserwatorow wydobywaja sie ochy i achy, albo ludziska kucaja i zaraz wstaja i kontynuuja egzystencje. Otoz ostatnio nad centrum miasta, dosc nisko przelecialy dwa mysliwce - a ja bylem w samym srodku tej "akcji", tzn. tuz pod nimi. Ludzie prawie sie powywracali, a szyby ledwo utrzymaly sie w oknach. Przez piec minut nikt nic nie slyszal, taki byl huk a po nim echo. Kiedy odzyskalismy sluch, jedyne co wydobywalo sie z gardel to siarczyste wiazanki. Jesli wiec w filmie np. zolnierze z radoscia machaja do pilota, ktory smignal im nad glowa zeby zbombardowac wroga pozycje - to glupota i banal. Tak naprawde staliby ogluszeni przez dobra chwile.
Cholera, temat się rozrasta, więc nie wiem czy to nie będą powtórki:
-- pełne sztucznego napięcia powolne zbliżanie się do szafy, otwarcie, po czym niespodzianka! szafa jest pusta. Albo wyskakuje z niej kot przy akompaniamencie głośnego i nagłego uderzenia muzyki.
-- gdy bohater(ka) ma wejść do strasznego, mrocznego budynku, przed wejściem zawsze przystaje, a kamera ślicznie pokazuje nam budynek.
jeśli w filmie pada zdanie o czyichś zdolnościach/poświęceniu/charakterze (najczęściej: (s)He's good), tudzież pada pytanie o to jak głęboko dana afera/spisek/cokolwiek innego sięga albo też jak trudna jest dana misja/zadanie/osiągnięcie jakiegoś celu, to odpowiedzą, którą usłyszymy na 90% będzie: "You have no idea".
Pozostały procent zajmują z reguły: "You wouldn't/won't believe", "Very (deep, dangerous, annoying, etc.)" albo przeciągłe i wypowiedziane z przekąsem "Oh, yes..."
Jeśli bohater filmu interesuje się filozofią, to żeby to pokazać zawsze reżyser wkłada mu do ręki "Tako rzecze Zaratustra" Nietzschego. Sądze, że gdybym interesował się filozofią, to Nietzsche poszedłby na pierwszy ogien, potem czytałbym mniej znanych, ale oczywiście według filmowców filozofia=czytanie Nietzschego, czemu akurat on? Pewnie tylko dlatego, że jest najbardziej znany.
oczywiście według filmowców filozofia=czytanie Nietschego, czemu akurat on? Pewnie tylko dlatego, że jest najbardziej znany.
A jest? Naprawdę bardziej charakterystycznych filozofów niet?
Ja coś nie mogę sobie przypomnieć żadnego filmu, w którym bohater wspominałby coś o Nietzschem. ;) Zresztą jest masa znacznie bardziej znanych filozofów niż on.
Nie kojarzę konkretnego tytułu, ale Nietzsche przewija się w filmach dość często.
Ja tam przerzucam się na Johna Locke'a:)
Wg mnie jakby spytać kogoś o jakąkolwiek filozoficzną książkę to "Tako rzecze Zaratustra" będzie na czele. No bo co innego? "Uczta" Platona, czy "Polityka" Arystotelesa są mniej cool. Zresztą nie ja wybieram jakie książki mają czytać bohaterowie filmów, tylko zauważam, że prawie zawsze jest to Nietzsche.
Na pewno jest tego więcej, ale ja zwróciłem na to uwagę po "Little miss sunshine", gdzie mamy zamkniętego w sobie chłopaka, który robi za mądrego bo czyta Nietzchego, oraz "Skins" w którym najbardziej luzacka, kozacka i w ogóle postać czyta po szkole "Tako rzecze zaratustra"
Owszem, przewija się, ale raczej ze względu na treść. W Nietzschem lubią się zaczytywać różne podejrzane albo pseudoindywidualne filmowe typy.
No tak, sprowadza się to do prostego schematu - jesteś ponury, więc czytasz bezwzględnego Nietzschego. Jesteś zdolniachą o szerokich horyzontach, więc czytasz Nietzschego, żebym mieć się potem czym chwalić.
czytasz Nietzschego, żebym mieć się potem czym chwalić.
Mhm. Vide Kevin Kline w "Rybce zwanej Wandą".
Jeny, prawda jest taka: w filmach rzeczy takie jak to, co czyta bohater, mają w sposób superskrótowy i odwołujący się do opanowanych przez widza stereotypów scharakteryzować bohatera. Dlatego skrótem do filozoficznego ponuractwa jest Nietzsche, a nie... jakiś inny ponuracki filozof, o którym nie słyszałem, bo nie znam się na filozofii, więc nie wiedziałbym nawet, że jest ponuracki. Proste.
co nie zmienia faktu, że simek ma rację :)
O tym że numery telefonów składają się tylko z 7 cyfr, z czego trzy to 555 chyba nie trzeba wspominać (chyba że ktoś o tym pisał, nie pamiętam).
Na KMF czytałem, że po jakimś filmie z Marilyn Monroe jakiś facet otrzymywał ciągle telefony od fanów filmu, w którym to ten numer przypadkowo się znalazł. Odtąd wprowadzają takie numery, by nie były czasami prawdziwe
Ja z numerami nie zauważyłem żadnej reguł. Jak sobie reżyser chce to zdarzają się 4 cyfrowe, a jak trzeba to 7, 8, czy 9.
a zauważyliście - nie wiem, czy to banał czy nie, prędzej haniebne niedopatrzenie reżyserskie - że jak facet wstaje rano z wyra, to nie występuje u niego bardzo rozpowszechnione i całkowicie naturalne zjawisko tzw. porannego wzwodu, wywołanego przez nagromadzony testosteron, względnie uciskający pęcherz moczowy?:) ba, rzadko się nawet po jajach drapie? nie wkurza to was?:) bo mnie tak:) a ile potem problemów z oddawaniem moczu jest - ja w tym widzę wielkie pole do popisu dla reżysera i operatora i szanse na odbanalnienie filmu:)
Mental, w USA nie ma sie porannych wzwodow, jest to zakazane w 47 stanach, w Utah grozi za to do 15 lat wiezienia
cholera, Mental, myślałem, że tylko mnie to wkurza :)
W "40 year old virgin" i serialu "SKINS" był poranny wzwód!
Jak i w wiekszosci sensacji z lat 80-tych. Czyzby jest zakaz na pokazywanie amerykanskiej mlodziezy morning glory?
bucho, pokaz mi film sensacyjny z lat 80-tych, w którym bohater ma postawiony maszt z rana. nie ma takiego filmu. po jajcach drapią się aż miło, ale porannej erekcji nie odnotowałem.
Chodzilo mi o drapanie wlasnie, a przynajmnie o tym myslalem piszac o sensacjach.
Morning glory w filmie z US and A praktycznie brak
Bo wszyscy cierpią na "Deadwood" : P
problemem byłaby kwestia wywoływania takiej erekcji - albo naturalnie poprzez podniecenie, albo CGI:)
Heh . CGI to nawet dobry pomysł, bo cenzura pewnie by to zaakceptowała. Wiadomo, że jak cyfra, to wszystko gra.
Z drugiej strony po jaką cholerę cenzurować zasłoniętego drąga?
Penis w CGI, to ja bym sobie zazyczyl taki ze swiecaca koncowka, a co tam.
dorabianie CGI-penisów skutkowałoby brakiem realizmu - znając życie, aktorzy życzyliby sobie maszty o wysokości 10 cali wzwyż i nici z możliwości utożsamienia się z bohaterem:)
bucho -->
moja końcówka migałaby jak dioda albo światełka kolorofonu na dysce.
Mental poruszyl ciekawa kwestie, co mnie zawsze w jakis sposob smieszy w filmach, to nawet jak jest scena seksu (jakas ostra) i nagle cos przerywa owa scene bardzo milosna, nie wazne czy zona nakrywa meza na zdradzie, czy dziwka z nadmiaru wrazen zdycha na kiju, to nagle gdy koles jest pokazany w calej okazalosci penis przypomina wysuszona sliwke. Do czego zmierzam, bohaterom w filmach nie staje i uprawiaja froteryzm, albo maja super zdolnosc do pozbycia sie wzwodu w ulamkach sekundy. Taka refleksja...
PS
Wlasnie odkrylem, ze jestem gejem
PS 2
Pomysl z kolorofonem w pyte!
Mnie zawsze irytuje następujący schemat:
Kobieta/Mężczyzna dzwoni na Policję. Policjant (zazwyczaj główny śledczy) odbiera telefon, słucha zeznania i zapisuje sobie adres na kartce po czym mówi "wiem gdzie to jest". Strasznie wkurzające
albo
Notoryczny motyw z filmów akcji lat 80. Pościg samochodowy. Z drugiego wozu wychyla się badguy i strzela z karabinu do ściganego - kule trafiają w ziemię, po czym kamera idealnie pokazuje, że one właśnie tam trafiają.
jak jest scena seksu (jakas ostra) i nagle cos przerywa owa scene bardzo milosna, nie wazne czy zona nakrywa meza na zdradzie, czy dziwka z nadmiaru wrazen zdycha na kiju, to nagle gdy koles jest pokazany w calej okazalosci penis przypomina wysuszona sliwke.
to jeszcze nic. w skądinąd genialnym filmie sensacyjnym friedkina to live and die in LA widać czarno na białym, jak petersen dobiera się do informatorki, a penis wisi mu jakby zdechł z niedokrwienia. nie kumam tego - w hollywoodzie najwyraźniej dragi, alkohol i nadmiar kobiet powodują ogólne zblazowanie:)
Aye, to samo było w Trainspotting. Dokładnie to nawet pokazali - ujęcie z penisem dobrze naświetlonym oraz kryjącym się w cieniu, ale widocznym, jako że McGregor stał do kamery profilem.
Każdy się temu przyjrzał : P.
tera mi sie przypomniało: czemu żaden z męskich bohaterów nie leje do zlewu? wszyscy tacy porządni i siusiu robią do kibleka, potem spłukują, a potem - o zgrozo - myją ręce. widzieliście kiedyś film, w którym dobry/zły bohater oddaje mocz do zlewu? reżyserzy mają dostęp do całego repertuaru odbanalniających patentów, a z żadnego nie korzystają. dziwne.
Widziałem taką reklamę, jakiegoś środku czystości. Frajer z reklamy jest bardziej badass, niż filmowi twardziele.
Kutcher w What Happens in Vegas... lal do zlewu. Zgroza, zeby taki ktos wykonywal typowo meski badassowy numer ;P [chociaz do samego aktora nic nie mam, jako Kelso w sam raz pasowal w Rózowych latach... ]
Wlasnie odkrylem, ze jestem gejem
ja myślałem, że wiedziałeś to od naszego spotkania na Brokeback
w komediach to wiele rzeczy jest. ale ja chce to zobaczyć w czymś na serio - wszak temat wymaga poważnego potraktowania. jak byłem młodszy, poranne erekcje stanowiły dla mnie problem, bo z pokoju do kibla miałem kawał drogi do przebycia:)
O taki banał z odklejaniem taśmy.
Porwali laskę. Facet odnajduje ją. Odkleja jej usta, ona albo mówi "auu" albo krzyczy, że to pułapka...
Skins jest w miarę poważne, a koleś jedzie na viagrze, to mu stoi przez cały odcinek
w komediach to wiele rzeczy jest. ale ja chce to zobaczyć w czymś na serio - wszak temat wymaga poważnego potraktowania. jak byłem młodszy, poranne erekcje stanowiły dla mnie problem, bo z pokoju do kibla miałem kawał drogi do przebycia:)
W Skins jest tak po prostu, na serio, przynajmniej w tych dwóch przypadkach. Scena z porannym wzwodem jest po prostu piękna i romantyczna. Chłopak śpi. Dziewczyna budzi się obok niego, zauważa wzwód. Uśmiecha się i puka go dłonią... po kroczu. ;) Dla zainteresowanych: http://www.youtube.com/watch?v=DeELPGWlJ4w (od 2:45) :)
nie będę was ściemniał: szansa, ze w tym życiu obejrzę skins jest mniejsza niż prawdopodobieństwo zestrzelenia boeinga z procy:)
;)
Zapytałeś dlaczego żaden to czy tamto, to powiedzieliśmy z Mefisto, że jednak gdzieś to czy tamto jest. Dziękuj nam za filmową wzwodową edukację, a nie wydziwiaj, chamie! :)
Już myślałem że coś ze mną nie tak i tylko ja zauważam brak wzwodów we wspomnianych sytuacjach:)
Już myślałem że coś ze mną nie tak
No widzisz, a to po prostu z wami wszystkimi jest coś nie tak To forum właśnie osiągnęło nowe... yy... wyżyny? Tak, to chyba to słowo.
Skins jest w miarę poważne, a koleś jedzie na viagrze, to mu stoi przez cały odcinek
To obejrzyj sobie "True Blood" - tam taka sytuacja dostała doprowadzona do hardcore'owej ostateczności .
nie będę was ściemniał: szansa, ze w tym życiu obejrzę skins jest mniejsza niż prawdopodobieństwo zestrzelenia boeinga z procy:)
Mental nigdy nie był nastolatkiem!
Swoją drogą, dodam, że po scenie z laniem po plastikowej zasłonce wanny Chris idzie do kuchni i znajduje kopertę z forsą. Matka odeszła. Pojawi się dopiero pod koniec drugiego sezonu, kilka minut przed... Oczywiście nieświadomie. Spotka tylko Cassie.
Po większej rozwałce lub jakimś innym spektakularnym punkcie kulminacyjnym grupa ludzi wychodzi z jakiejś "skryjówki" powolutku, ledwie krocząc, z poważnymi minami i mądrymi spojrzeniami, jakby właśnie byli w trakcie procesu zrozumienia, co się stało. Patrz: Pamięć absolutna i Ziemia żywych trupów.
Podobnie czasem jedna postać, nierzadko główny bohater, patrząc np. w ziemię, zaczyna powoluśku odwracać wzrok w stronę czegoś, by dopiero po chwili wybuchnąć radością lub zesrać się ze strachu.
Może to nie będzie przykład samego w sobie banału, bo takie teraz nie przychodzą mi do głowy, ale ostatnio podczas wieczorka filmowego dane było mi obejrzeć film, który był jednym wielkim, okropnym w dodatku, banałem. Chodzi mi tutaj o tytuł "Dziennik nimfomanki". Naprawdę większego syfu w życiu nie oglądałem. Cała historia jest tak denna, niby uduchowiona, wspaniała, a tak naprawdę płytka jak cholera. Nie będę opisywał całej historii, bo mógłbym komuś zepsuć oglądanie, kto oglądał myślę, że wie co mam na myśli ( szczególnie chodzi mi o samą końcówkę, w deszczu... ). Nie mam pojęcia dla kogo jest ten film i na kim ma robić wrażenie, na mnie na pewno zrobił, ale niestety bardzo negatywne.
tera mi sie przypomniało: czemu żaden z męskich bohaterów nie leje do zlewu?
Hank Moody! [2x08]
To mnie wkurza coś takiego:
Bohater leży lub czołga się. Widzi przed sobą buty. Patrzy w górę i powoli zdaje sobie sprawę, że przed nim stoi człowiek/wróg/cokolwiek. To jest dla niego zaskoczenie takie jak dla widza - a przecież będąc tam i czołgając się, powinien widzieć tego kogoś od dawna. W Dobrym, złym i brzydkim taka scena doprowadza mnie do szału (Blondyn widzi nogę, łapie za nią, patrzy w górę - okazuje się, że to pusty but - nosz kurna).
Nie wiem, jak to się stało, że wcześniej nie trafiłem na tę stronę. Tak czy inaczej: dzięki ci, XKCD.
http://tvtropes.org/
Bawcie się dobrze
świetne co prawda nawigacja mogła by być lepsza, ale sama zawartość naprawdę fajnie się prezentuje
Tylko czemu czasami trzymanie sie konsekwencji jest uznane tu za banal? Np. bohater krwawiacy po zranieniu?
To nie jest strona o banałach. Zlinkowałem tutaj, bo to najlepsze miejsce, ale:
Tropes are devices and conventions that a writer can reasonably rely on as being present in the audience members' minds and expectations. On the whole, tropes are not clichés. The word clichéd means "stereotyped and trite". In other words, dull and uninteresting. We are not looking for dull and uninteresting entries. We are here to recognize tropes and play with them, not to make fun of them.
To ze strony głównej.
10. Strzelanie z broni palnych (im większe tym lepiej), czy nawet panzerfausta to bułka z masłem dla filmowego bohatera - zero jakiegokolwiek odrzutu, czy zachwiania równowagi.
No a przecież w "Bonnie i Clyde" Bonnie aż odskoczyła, jak za pierwszym razem strzelała.
Już tyle tego powymienialiście, że trudno będzie być odkrywczym, ale - let's try:
- komputery nigdy się nie psują;
- sopacja jest przereklamowana;
- Enter wciska się pod sam koniec wpisywania skomplikowanego zestawu komend, przed samym wciśnięciem obowiązkowa jest efektowna pauza, częstio też ostateczny komunikat przed wciśnięciem Enter widniejący na ekranie monitora to: Execute? Y/N;
- jeśli kobiecie zależy na mężczyźnie, to idąc w swoją stronę po zakończeniu pełnej flirtu rozmowy, zatrzyma się w pół kroku, by się odwrócić i jeszcze raz na niego spojrzeć;
- ateistów albo nie ma, albo giną;
- 90% mijanych na ulicy kobiet to istne modelki, facetów zresztą też to dotyczy;
- w filmach sportowych ze wczesnych lat 90. - gdy bohater, kiedyś-niedołęga-obecnie-sportowy-maestro w końcu strzeli tego gola (czy cokolwiek), najpierw rozlegnie się... Cisza. Potem trener zacznie powoli klaskać (odstępy kilkusekundowe pomiędzy poszczególnymi klask - klask), publiczność podejme te oklaski i cytując Antoniusa Proximo z "Gladiatora" - "(...) wzmagają się, potężnieją, jak burza. Jakbyś to ty sam był bogiem piorunów";
- przeciwna drużyna w młodzieżowych filmach sportowych to zawsze sukinsyny;
- pokoje w akademikach zawsze są wyposażone, niczym eksluzywne apartamenty w x-gwiazdkowych hotelach;
- w komórce padnie bateria / zasięg, akurat gdy będzie najbardziej potrzebna;
- (dotyczy nowych filmów) papierosy palą tylko bad guy'e;
- palacz na 90% usłyszy tekst "to g*wno kiedyś cię wykończy" i możemy mieć pewność, że to właśnie papieros przyczyni się do jego późniejszego zgonu;
- każdy posiadany przez bohatera przedmiot się przyda, nawet jeżeli bohater biorąc go ze sobą, miał dla niego zupełnie inne zastosowanie, albo wziął go przez pomyłkę (zupełnie, jak w komputerowych przygodówkach);
- każda umiejętnośc / informacja, choć wydaje się przy okazji wprowadzenia kompletnie nieprzydatna, albo ma znaczenie humorystyczne, okaże się istotna przy wychodzeniu cało z opresji (wybijanie sobie barku przez Gibsona w Lethal Weapon 2)
- nie ma to, jak motywująca przemowa dowódcy do swoich wojsk;
- psychopata zawsze wycina z rodzinnych fotografii twarz swojej przyszłej ofiary;
- w horrorach z grupy nastolatków przetrwają tylko facet i dziewczyna, zakochani w sobie rzecz jasna;
- zawsze musi być jakiś Murzyn, Azjata niekoniecznie, ale Murzyn - obowiązkowo;
- jak zaczynasz wypowiadać słowo "motherfucker" istnieje 99% szansa, że z jakiegoś powodu urwiesz w połowie (dotyczy filmów PG-XX)
- w komórce padnie bateria / zasięg, akurat gdy będzie najbardziej potrzebna;
to akurat życiowe
Prawda
Jeszcze garstka:
- policyjni partnerzy dobierani są na zasadzie kontrastu (gruby i chudy, czarny i biały, etc.);
- świeżak na posterunku zostaje przydzielony do pracy ze starym wygą, który będzie się wzbraniał przed szkoleniem żółtodzioba, ale w końcu i tak zostaną przyjaciółmi;
- policjanci uwielbiają pączki, a Murzyni - kurczaki;
- jedyne dopuszczalne parry mieszane to biały + Azjatka;
- postaci są zawsze dokładnie w połowie czytanej książki;
- nie ma potrzeby wydawania reszty przez kasjerki / ekspedientki - kwota jest zawsze, albo wyliczona, albo bohater mówi "keep the change";
- każdy amerykański twardziel ma piwo w lodówce, pije je chodząc po domu w białej koszulce bez rękawów i jeansach;
- jeden "mach" jointa gwarantuje natychmiastowy odlot przypominający jazdy po LSD;
- w TV nie ma reklam;
- w Internecie też nie;
- Internet w USA jest diabelnie szybki, wszystkie zdjęcia pojawiają się od razu, także filmiki odtwarzają się bez buforowania;
- hasło blokujące dostęp do Bardzo Ważnych Danych nigdy nie jest przypadkowym ciągiem znaków, zawsze natomiast jest to słowo wiążące się jakoś z owego hasła autorem
- każdy amerykański twardziel ma piwo w lodówce, pije je chodząc po domu w białej koszulce bez rękawów i jeansach;
Nie wiem czy było, ale skoro taki alkoholowy podpunkt trafił, to ja bym do tego dodał, że w KAŻDYM polskim filmie, jak się pije wódę, to nie ma opcji, zeby ktokolwiek (celuje w tym najbardziej główny bohater ale i w sumie to też jego ziomki, chociaż ogólnie jest to coś, co przeważnie dotyka wszystkich bez wyjątku) taki trunek popił jakimkolwiek sokiem czy czymkolwiek innym. U nas ZAWSZE pije się bez popity! No i tylko od czasu do czasu się czymś zagryza, ale to tylko w mega wyjątkowych przypadkach. Kraj mega twardzieli, którzy nie wykrzywiają ryja od byle wódy
ateistów albo nie ma, albo giną;
Richard Dawkins byłby z ciebie dumny - trafne spostrzeżenie!
Taką nietypową w sumie ranę ma Clive Owen w "The International" - żadne tam "superhero wound" ale zwyczajny i dosyc przypałowy postrzał w (każdy, który widział, wie w co ). No ale kulka między nogi, to chyba tylko w "The Wire" przechodzi, chociaż znowu niekoniecznie jeśli chodzi o te pozytywne postaci
zdaje se sprawe, że to nie rana, ale w Mannowskim 'zakładniku' jest kapitalna scena, jak vincent rozwala krzesłem szybę i potem obala się o to krzesło, wybiegając z pokoju. dobra rzecz i w sumie nie wiem, czy planowana czy cruise po prostu zaliczył glebe niechcący, a reżyserowi tak się to spodobało, że zachował ujęcie dla potomności.
No patent rzeczywiście świetny i co by nie mówić, dodający tej troche mimo wszystko 'slaszerowej' końcówce niezbędnego realizmu. Chociaż nie wiem, czy to był akurat Cruise (raczej jego dubler), to scena nakręcona świetnie i pewnie jako ta, która najgorzej wyszła, została wrzucona do finalnej wersji. A krzesło jak krzesło - złośliwość rzeczy martwych. Efekt finalny - rewelacja
Kraj mega twardzieli, którzy nie wykrzywiają ryja od byle wódy
Ja tam twardzielem nie jestem, ale też nie lubię popijać wódy Takie dolewanie czegokolwiek w trakcie picia procentuje ciężkością w żołądku i cisnieniem na pęcherz... Zdecydowanie jestem zwolennikiem nie popijania, jakkolwiek nie żeby mi tam po tym ryja nie wykrzywiało, skądże. Po pierwszym zawsze mi wykrzywia
- Enter wciska się pod sam koniec wpisywania skomplikowanego zestawu komend, przed samym wciśnięciem obowiązkowa jest efektowna pauza, częstio też ostateczny komunikat przed wciśnięciem Enter widniejący na ekranie monitora to: Execute? Y/N;
no popatrz, to tak jak niemal w każdej komendzie windowsowskiej - zwyczajnie trzeba potwierdzić
Mefisto - ale miałem na myśli wiersz poleceń. Tam niby też potwierdzasz, ale czemu nikt z mego niesamowitych "hakierów" w filmach występujących, nie potrafi zrobić czegoś, co ja potrafiłem w wieku, bo ja wiem, lat 11:
deltree c: /y
Ano tak, bo trzeba by było nacisnąć spację
To jeszcze trochę:
- unicestwienie USA równa się unicestwieniu świata;
- spadające meteoryty zawsze obierają sobie za cel najbardziej charakterystyczne tereny USA (także najbardziej zaludnione)
- słuchanie przez zapracowanego biznesmena muzyki ze swojej młodości (najczęściej rock albo blues z lat 70.) to jednoznaczny dowód na to, że odmłodniał duchem;
- młodzież nie słucha "starej" muzyki, nie ogląda też "starych" filmów;
- w filmach popdejmujących temat boskiej ingerencji:
"Tysiące ludzi ginie w katastrofie lotniczej? Przepraszam, nie mój wydział... Wojny wyniszczające całe narody? Nie za bardzo mam teraz czas. Dziecko pragnące, bym dopomógł mu połączyć się z rodziną? Anioły - czyńcie swoją powinność!"
(luźno zaadaptowane z recenzji Nostalgia Critic'a - 90s Sports Montage")
- "piracą" jedynie nastoletni "hakierzy";
- nastoletni "hakier" mieszka z matką / babcią, która non stop wkurza go wołając na obiad;
- oczywiście jego pokój przypomina piwnicę (albo nią jest);
- ten sam "hakier" jest maniakalnym fanem "Star Trek" albo "Star Wars";
- w mówieniu nikt się nie myli, nikt nie wstawia też "eee" tudzież "yyy" między słowami (chyba, że umiera);
- najdalej na drugiej randce idzie się z dziewczyną do łóżka (wypraszam sobie żarty w stylu: te, loser! potrzebujesz więcej niż dwóch randek, by zaciągnąć partnerkę do łóżka? What a sucker )
- kobiety z alkoholi piją wyłącznie czerwone wino;
- jeśli dziewczyny zdecydują się założyć zespół rockowy, perkusistą i tak będzie facet
Mefisto - ale miałem na myśli wiersz poleceń. Tam niby też potwierdzasz, ale czemu nikt z mego niesamowitych "hakierów" w filmach występujących, nie potrafi zrobić czegoś, co ja potrafiłem w wieku, bo ja wiem, lat 11:
deltree c: /y
Ano tak, bo trzeba by było nacisnąć spację
no dobra, ale film musi trafić do wszystkich, stąd takie komputerowe brednie, stąd też w większości filmów nikt nie mówi żargonem komputerowym, naukowym, wojskowym, uczelnianym, etc. a jeśli nawet mówią, to i tak za chwilę muszą to tłumaczyć dla głównego bohatera (publiczności)
Banał banałem, ale prawdą jest, że bez niektórych banałów filmów nie dałoby się oglądać
Bez większości przytaczanych tutaj punktów nie wyobrażam sobie kina. Chyba, że irańskie kino moralnego niepokoju, ale chyba nie po to oglądamy filmy
I jeszcze jedno
- jak ktoś umiera, albo zaraz coś dramatycznego się wydarzy, obowiązkowe jest krzyknięcie NIEEEEE!!! (nawet moi ukochani "Watchmen" się tego nie ustrzegli). Względnie - imię bohatera plus NIEEE!!!
(zaadaptowane z tvtropes.org) - OGROMNE DZIĘKI ZA TEN LINK, Negrin, zarwałem przezeń noc!
Bez większości przytaczanych tutaj punktów nie wyobrażam sobie kina.
szczerze? bez większości przytoczonych tu punktów kino spokojnie by sobie poradziło
Szczerze? Nie.
(I w ten oto sposób popełniłem najbardziej merytoryczny post w mojej karierze na forum).
uargumentuj - na dyskusje o Bogu, których nikt nie czyta Ci starcza chęci, a na to nie?
Objętość mojej argumentacji jest wprost proporcjonalna do wartości wątku i mojego zainteresowania tematem.
Uargumentuję jednym zdaniem; powiedzmy, że na tyle wątek zasługuje: lwia część rewelacji wpisywanych w tym wątku (dodajmy, że jednym z bardziej daremnych na forum) to elementy filmowych konwencji, ułatwiających narrację, uatrakcyjniających treść bądź umożliwiających pominięcie elementów nieistotnych dla fabuły. Nie proś o wskazanie przykładów, bo świadomemu kinomanowi powinny nasuwać się same, a mnie naprawdę nie chce się poświęcać temu tematowi więcej uwagi, niż już to zrobiłem
lwia część rewelacji wpisywanych w tym wątku (dodajmy, że jednym z bardziej daremnych na forum) to elementy filmowych konwencji, ułatwiających narrację, uatrakcyjniających treść bądź umożliwiających pominięcie elementów nieistotnych dla fabuły.
wystarczy spojrzeć choćby na tą jedną stronę, aby wiedzieć, że tak nie jest
Bohater pokonuje przeciwnika nokautując go. Ten leży na ziemi. Oczywiście bohater nie może sprawdzić czy owy osobnik umarł/stracił przytomność, woli od razu przejść do 'swoich codziennych zajęć' . Oczywiście przeciwnik wciąż czuwa, a za chwilę nasz bohater zostanie zaatakowany od tyłu :]. Ostatnio zauważone w: Live Free or Szklana Pułapka.
wystarczy spojrzeć choćby na tą jedną stronę, aby wiedzieć, że tak nie jest
Niestety, wbrew sobie, czytam ten wątek na bieżąco...
Właśnie trafiłem na Grey's Anatomy na kanale Fox Life i przypomniał mi się wyjątkowo irytujący motyw:
podczas oglądania porno bohaterowie zawsze jednocześnie przechylają głowę i wypowiadają jakieś bzdury w stylu "Nie miałam pojęcia że to możliwe". Ugh.
Banał powtarzający się w większości filmów wojennych od lat 80. Dowódcą niskiego szczebla jest czarny doskonale znający się na robocie i uwielbiany przez żołnierzy. Zaś jego zwierzchnikiem jest biały dupek bez doświadczenia który dopiero co ukończył West Point.
podczas oglądania porno bohaterowie zawsze jednocześnie przechylają głowę i wypowiadają jakieś bzdury w stylu "Nie miałam pojęcia że to możliwe". Ugh.
tudzież wykazują obrzydzenie i zadają pytanie w stylu "jak to może rajcować", twierdzą (kobiety), że prawdziwy mężczyzna (w domyśle ich chłopak) nie ogląda porno, lub coś w tym guście
Banałem, jak dla mnie, trącą wszystkie sceny, gdzie główny bohater, lub w ogóle jakiś bohater spotyka jakegoś ważnego gościa (szefa gangu, czy innego ważniaka - przeważnie bohater ów jest przemocą sprowadzony przed jego oblicze...) a ten mu "wyjaśnia zasady", bądź mówi, o co mu chodzi, nie przerywając w tym czasie, na przykład gry w golfa, bilard, strzelania do rzutek, lub innego mniej, lub bardziej dziwnego zajęcia - oczywiście prawie w ogóle nie spoglądając na "nieszczęśnika".
Mam nadzieję, że rozumiecie, o co mi chodzi.
Mam nadzieję, że rozumiecie, o co mi chodzi. :)
ja rozumiem. to jeden ze znaków rozpoznawczych, czy mamy do czynienia z poważnym kinem dla dorosłych czy z jakąś super duper cool gangsterską popierdółką. dajmy na to w MV jest jedna z najlepszych scen spotkania głównego bohatera z bossem. mocno zasadnicza, RZECZOWA, pełna napięcia, z dominującym monologiem szefa. jak mowie, po tym poznacie dorosłe kino:)
Przecież takie sceny, gdzie gościu gra w golfa i tłumaczy, pochodzą głównie z komedii. Tam zwykle jakiś nieudolny bohater dostaje Wielką Szansę (tudzież jest wrabiany w coś), przy okazji której ma okazję spotkać się z samym Szefem - który na niego leje. Gdzie takie wątki w sensacji?
no przecież podkreśliłem: w poważnej sensacji nie ma. w młodzieżowych mutacjach tejże - jak najbardziej.
Ostatnio widziałem coś takiego w Fast & Furious. I tak się mi nasunęło, że taki motyw pojawia się często w filmach. Taka wariacja na temat poważnego bossa głaszczącego jakieś zwierzątko
Sceny kłótni - jedna postać się wkurwia i zaczyna wychodzić/wybiegać z miejsca gdzie się kłócili, a ta druga osoba, która najczęściej powiedizała coś głupiego co sprawiło, że ta pierwsza wychodzi krzyczy do tej pierwszej pare razy jej imię i tak średnio próbuje ją zatrzymać, zamiast krzyczeć to co się ma do powiedzienia i powstrzymać drugą osobę od wyjścia to większośc bohaterów malowniczo stoi sobie(oczywiście ujęcie zza pleców tej postaci+wychodząca postać na drugim planie) jak słup soli i krzyczy po imieniu. Nie wiem jak wy, ale ja się w życiu z takim zachowaniem nie spotkałem - albo się ma coś komus do powiedzienia i się to mówi, albo nie.
Filmowi twardziele w zamkniętych pomieszczeniach nigdy nie strzepują popiołu ze szluga, ani nie używają popielniczek :)
Jeśli żołnierze idą na jakąś superważną misję z przewodnikiem z innej "agencji", nigdy nie wiedzą, jaki jest prawdziwy cel zadania. W końcu, kiedy już polegnie co najmniej połowa, ktoś zapyta - "o co tu tak naprawdę chodzi?".
Jeśli jesteś żołnierzem i masz w zanadrzu list, który mają dostać twoi rodzice po twej ewentualnej śmierci - umrzesz na 100%.
Podczas skradania się ktoś zawsze kichnie albo nadepnie na suchą gałązkę. A najlepiej - zbierze mu się na kichnięcie, ktoś w ostatniej chwili go powstrzyma, ale nadepnie na suchą gałązkę.
To drugie na bank było.
Dowód:
1. jest wojna, bohater zostaje ranny i tuż przed śmiercią wręcza kumplowi list z wyraźnym poleceniem: "Powiedz [tutaj nazwa odbiorcy], że dzielnie walczyłem." list może być zaadresowany do kogokolwiek, ale najczęściej spotykane warianty to: ukochana żona wraz z dziećmi, narzeczona, dziewczyna, babcia, brat. po takim wyznaniu kolo umiera. nawet w tak zajebistym filmie jak Szeregowiec motyw z listem był mocno wyeksponowany - zakrwawiona karteczka wędrowała z reki do ręki. w pewnym momencie naszły mnie obawy, czy aby na pewno list zostanie doręczony w trybie zgodnym z ostatnią wolą konającego - wszak kolejni wojacy padali od kuli niczym muchy w upalne lato (?).
Od siebie dodam, że klasyczny banał to schodzenia się dwóch skłóconych na początku partnerów (mężczyzny i kobiety) Nawet u mojego ulubionego Ludluma taki finał to standard. Mało takich zakończeń jak w Holcroft Covenant, a szkoda.
PS. Nieszablonowy byłby wątek, gdyby partnerami było dwóch facetów, a na koniec - gejowski romans
PS Albo lesbijski
Ten banał zauważyłem podczas oglądania trailera 2012 , dlaczego w każdym filmie od 24
godzin prezydent musi być murzynem.
bo murzyna trudniej skojarzyć z socjalistą - brąz odwraca uwagę od czerwieni:)
Główny bohater zraniony - pomieszczenie przeważnie winda , drzewo lub inny daszek ponad wrogiem. Pech chce że krewka za każdym razem musi idealnie skapnąć na ramie bad guya, który za późno się zreflektuje i przeważnie marnie kończy .
Dotyczy polskich filmów i tanich filmów zagranicznych. Naśladowanie Kamińskiego w Ryanie. Tam kamera podczas walki trzęsła się, by wyglądało to jakby operator biegł za żołnierzami (pewnie zresztą tak było). W dzisiejszych zwiastunach Janosika czy innego WuDe-40 kamera trzęsie się, bo to jest cool. Tylko że operator nie popierdziela za aktorami, ale macha kamerą ustawioną na statywie. Tylko po to, żeby machać. Wygląda to sztucznie, głupio, odrzuca mnie od ekranu. Pełna amatorka.
Takie cuś mi się rzuciło ostatnio - facet budzi się rano w łóżku i ma prawie idealna fryzurę. Nawet jak ma dłuższe włosy. Zero koguta, wystarczy tylko ręką przejechać i wszystko wraca do normy. To samo dotyczy par po całonocnym, dzikim seksie.
Ja uwielbiam taki motyw, jak np. w "Spidermanie" widzianym wczoraj w TV - coś wielkiego (ściana burzonego budynku, samolot, cokolwiek) spada na jakąś osobę (dziecko, blondynkę, krowę w ciapki, cokolwiek). Tłum wokół w panice ucieka, a ta ofiara stoi jak wmurowana i patrz jak to wielkie coś na nią leci. I oczywiście tylko superbohater jest w stanie ją w ostatniej chwili uratować. To takie sztuczne, nienaturalne i drażniące w kinie.
Mnie rozwala, kiedy w filmie słyszę typowy dialog (przypomniało mi się, bo dziś słyszałem w jakimś trailerze):
- jak masz na imię?
- to bez znaczenia (warianty: a jakie to ma znaczenie? / to nieistotne / itp. sraty taty)
Nosz kurna, to nie można powiedzieć normalnie "Beata", zamiast uprawiać tanią filozofię? :] Imię ma znaczenie choćby takie, że nie trzeba się nawoływać per "ej, ty!". Eeech. Banał, jak w mordę strzelił.
Od razu mówię, że mogą się powtarzać, bo nie zadałem sobie tego trudu przejrzenia tych wszystkich 10 stron. W każdym razie co mnie najbardziej irytuje:
1. wytrącenie jakiegoś przedmiotu z rąk, czyli tzw. końskie zaloty. Jest to chyba najbardziej popularny sposób na podryw w amerykańskich młodzieżówkach -najczęściej wpadnięcie na jakąś nieśmiałą kujonkę okularnicę w bibliotece niosącą stertę książek o życiu. Ale i również oblanie tej, co ci wpadła w oko jakimś płynem czy kubkiem z kawą - choćby i banalny Notting Hill. Irytuje mnie także ten moment, już niekoniecznie muszą być książki, często są to pomarańcze lub inne niezwykle pożywne owoce, ten moment zbiegnięcia się spojrzeń, kiedy jakiś "przypadkowy" przechodzień pomaga zbierać te owoce kobiecie, za którą zapewne ożeni się pod koniec filmu lub przynajmniej zaciągnie do łóżka
2. Kiedy pod udanym lub nie- seksie, jedno z nich się budzi od niechcenia przecierając druga stronę łoża, gdzie jeszcze kilka godzin wcześniej działo się a działo, a teraz partner jak gdyby nigdy nic się zabrał i zawinął, a często jeszcze zostawia jakąś durna kartkę w stylu "poszedłem sobie, nie chciałem ci sprawiać więcej kłopotów" albo co gorsza w momencie przebudzenia tego "co sprawdza" ten drugi wskakuje w spodnie czy zapina akurat rozporek
3.I na koniec nieśmiertelne "włącz szybko telewizor, akurat cię pokazują!" i kiedy by nie włączył tego telewizora to zawsze trafi idealnie na ten program i na ten moment, który miał zobaczyć
3.I na koniec nieśmiertelne "włącz szybko telewizor, akurat cię pokazują!" i kiedy by nie włączył tego telewizora to zawsze trafi idealnie na ten program i na ten moment, który miał zobaczyć
Zazwyczaj ten motyw-banał jest prezentowany w postaci jakiegoś ważnego newsa (wypadek, zabójstwo...), co ktoś przed chwilą w TV zobaczył/usłyszał, przybiega do drugiej osoby włącza TV i news leci idealnie od początku. Akurat dzisiaj to widziałem w "2012".
Mnie dobija coś innego. To nie typowa klisza scenariuszowa i pewnie tak jest w rzeczywistości, ale dobija mnie owijanie ludzi w koce po interwencji policji. Te cholerne koce!
Nieważne czy zimno czy ciepło, po akcji bohaterowie zawsze siedzą w kocach. W tych cholernych kocach!
siedzą okutani w koce, a w dłoniach trzymają gorący kubek. w takiej sytuacji kubek dobija mnie bardziej niż koc:)
Aaaaaargh!
Heh, jakby Mental nie napisał o kubkach to nie skojarzyłbym sytuacji, bo myślałem, że chodziło Ci o takie złote folie w które się zawija rannych, albo materiał w który się owija trupy. Ale uwaga jak najbardziej słuszna, chociaż jak na mój rozum to pewnie w usa mają takie przepisy, że każdego świadka czegoś stresującego trzeba owinąć w koc i dać herbatę.
http://www.spike.com/vide...-top-10/3327701 - Top 10 od AVGN. Trochę zbędne są motywy z trailerów, ale sam top wart obejrzenia.