wika
brakowało tu tego tematu chyba, zwłaszcza że własnie pojawiła sie trzecia część. Ja szczerze mówiąc jakoś się w to nei wciagnąłem. Obejrzałem pierwszą częśc na VHS, spodobała mi się rewelacyjna scena wprowadzenia postaci Jacka, którą przewinąłem sobie z 5 razy zanim zacząłem oglądać dalej i.... no własnie... i nic. Fakt, Johnny jest fajny, ale on jest taki prawie zawsze, Bloom jest niefajny jak prawie zawsze kiedy akurat nie jest elfem, a poza tym jakoś nic mnie nie ruszyło, choć nie mówię, że oglądało się źle, bo oglądało się nawet, nawet, ale szczerze mówiąc to nawet nie pamiętam jak się ten film skonczył
Po jedynce, która niezbyt mnie poruszyła, dwójka nie wzbudziła mojego zainteresowania i do tej pory jej nie widziałem więc na trójkę do kina nie pójdę. Może sobie kupię wszystkie na DVD jak będzie gdzieś kiedyś neizbyt drogo.
Najlepszy film przygodowy od czasów Jonesa i Parku jurajskiego. Z początku mnie odrzucił - w pierwszych minutach pierwszej części aktorzy grają jakby nie byli pewni czego się od nich oczekuje; podobnie reżyser - niby wprowadza humor, ale nieśmiało, ostrożnie, nie wiedząc na co może sobie pozwolić. Jednak w miarę trwania film nabiera rumieńców i rozpoczyna się szalona przygoda. Co najlepsze, sequel bije oryginał, bo twórcy już wiedzą, czego chcą. Jutro idę na trzecią część - jestem nastawiony absolutnie pozytywnie. Piraci górą!
Najlepszy film przygodowy od czasów Jonesa
Były to pierwsze słowa, które wypowiedziałem po zobaczeniu piratów.
Co najlepsze, sequel bije oryginał, bo twórcy już wiedzą, czego chcą. Może nie powiedziałbym że bije, ale też stawiam Skrzynię ponad Klątwą. Miło mi, że nie tylko ja tak uważam.
PS. Mam nadzieję, że trójka cię nie zawiedzie
O trzeciej odsłonie przeczytałem już tyle złego że z pewnościa sobie daruję wyprawę do kina. Kusiło mnei trochę żeby kupić sobie ten zestaw dwóch pierwszych filmów, i potem jednak pójść, ale potem stwierdziłem, że bez sensu kupować box z dwoma częsciami trylogii i potem stawiać obok niego częśc trzecią, zwłąszcza że nawet dodatków w tym boxie nie ma.
Poza tym chyba bajkowa konwencja tej serii do mnie nie przemawia, a że lubię morskie kino więc sięgnę prędzej po "Master & Commander" którego jeszcze nei widziałem (tak przy okazji - w polskim tłumaczeniu Piraci 3 i Pan i Władca mają ten sam podtytuł )
Gieferg, Master & Commander to świetny film do momentu... sam zresztą zobaczysz, do którego momentu.
Mi też średnio podeszli "Piraci...", podobnie widziałem tylko pierwszą część i nie zamierzam oglądać reszty. Nie powiem, że jest to złe kino, choć przereklamowane na pewno.
Fenomenalne jest wprowadzenie na ekran Sparrowa, może nie tak genialne jak przedstawienie Harmonijki albo Franka w "C'era una volta il West" czy Normana Stansfielda w "Leonie" ale wspaniale charakteryzuje postać. Dalej niezły Rush i jeszcze trochę przewrotności w rozwiązaniach fabularnych... i tyle. Realizacja sprawna, ale szalenie poprawna, wykalkulowana aby młodzieżowy widz dostał wszystko to czego oczekuje. Da się zauważyć, że film sporo zrzyna z "Karmazynowego Pirata". Może dziesięć lat temu byłbym zachwycony, ale teraz nie potrafię oglądać filmów gdzie na ekranie pałęta się bezpłciowy Orlando Bloom i równie drewniana anorektyczka Keira Knightley, w której jest tyle wdzięku i dziewczęcości (kobiecości) co w desce do prasowania. Ot sztandarowa produkcja ze stajni Bruckheimera dokładnie skalkulowana pod kasowy sukces.
Pewnie zostanę mocno zjechany, ale przyznam że znacznie bardziej podobało mi się kilkakrotnie oglądane "Cutthroat Island" Renny Harlina. Film na którym krytycy nie zostawili suchej nitki i przez który splajtowała wytwórnia Carolco. Dla mnie ma urok oldschoolowej, bezpretensjonalnej rozwałki w stylu lat 80 (tyle że w pirackim kostiumie) podczas gdy "Piraci..." kojarzą mi się z marketingową kalkulacją, plastikiem MTV i modnymi młodzieżowymi idolami.
Ogląda się to wcale nieźle, ale samo intro programu "Morze" miało w sobie więcej pirackiej zadziornej energii niż cała rozwlekła "Czarna Perła":
http://youtube.com/watch?...related&search=
Mi też średnio podeszli "Piraci...", podobnie widziałem tylko pierwszą część i nie zamierzam oglądać reszty. Nie powiem, że jest to złe kino, choć przereklamowane na pewno.
Miałem tak samo, ale poczułem to COŚ... w ostatniej minucie seansu "Skrzyni Umarlaka", a konkretnie gdy po schodach schodzi... Wtedy coś mi się odkręciło w mózgu, zacząłem zupełnie inaczej patrzeć na te filmy, pokochałem je.
Dlatego też wstrzymaj osądy, obejrzyj do końca "Skrzynię". Może poczujesz to, co ja.
poczułem to COŚ... w ostatniej minucie seansu "Skrzyni Umarlaka", a konkretnie gdy po schodach schodzi... Wtedy coś mi się odkręciło w mózgu, zacząłem zupełnie inaczej patrzeć na te filmy, pokochałem je. Za każdym razem gdy oglądam "Skrzynię..." czuję w tym momencie ten przyjemny dreszcz
Ogląda się to wcale nieźle, ale samo intro programu "Morze" miało w sobie więcej pirackiej zadziornej energii niż cała rozwlekła "Czarna Perła":
http://youtube.com/watch?...related&search=
Na tej (początkowej) scenie film "The Pirate Movie" mógłby się śmiało zakończyć i świat by na tym nie stracił. Ta zajefajna scena w zajechu...ym filmie jest ewenementem na skalę światową.[/quote]
O ile się nie mylę, to te sceny pochodzą z jeszcze starszego filmu. W Pirate Movie dodano do tego muzykę i wykorzystano na początku. Film jest kiczem nieziemskim
To ja bym się chętnie dowiedział z jakiego to filmu (no chyba że rzecyzwście tylko z tego "Pirate Movie" ). Pamiętam to z dzieciństwa, jak się zaczynał program MORZE a ja miałem jakieś 7 lat to skakałem po meblach jak to leciało
PS. trafiłem na stwierdzenie, że to pochodzi z filmu o tytule "Black Swan"
A ja na tym kończyłem oglądanie tego programu
Jaskółki mówiły, że to z tego:
http://www.filmweb.pl/Cza...e,Film,id=97447
To i ja bym się chętnie dowiedział, bo do tej pory myślałem (i dopóki nikt mnie nie wyprowadzi z błędu będę myślał tak dalej), że ta scena jest z filmu "The Pirate Movie".
P.S.: "The Black Swan"? No, no, no - trzeba będzie to sprawdzić. Ale i tak piosenki Mike'a Brady'ego tam nie będzie.
A ja na tym kończyłem oglądanie tego programu
ja również ale zdaje się że na końcu też leciało
A ja na tym kończyłem oglądanie tego programu
ja również ale zdaje się że na końcu też leciało
To kiepsko sobie to wymyślili - powinni dawać tylko na końcu to program miałby większą oglądalność i może by go do dzisiaj nie zdjęli
Ten fragment był zarówno na początku jak i na końcu programu, dlatego też jednym okiem na ów program zawsze zerkałem.
powinieneś dodać do ankiety opcje : Nienawidzę tej serii
Widzę, że nie jestem jedynym któremu ta czołówka utkwiła w pamięci. Samego programu nie pamiętam wcale (bo go nie oglądałem), nie potrafię powiedzieć nawet kto go prowadził, za to czołówka... Mniam.
Zaraz lecę na koniec świata.
Kiedy juz obejrzałem całą trylogię, stwierdzam: Skrzyna umarlaka jest de best. Jeśli miałbym oceniać poszczególne części, wyglądałoby to tak:
Klątwa - 10\10
Skrzynia - 11\10 (ideał kina przygodowego)
Kraniec - 9+\10
Tak jak Romeck, też z początku nie byłem przekonany do Piratów, przekonały dopiero ostrzeliwujące się statki, które przypomniały mi... właśnie tę czołówkę, którą ktoś zalinkował powyżej. Pokochałem tę serię i teraz, cóż, dumnie mogę nazwać się jej fanem.
EDIT:
Dla czołówki regularnie oglądałem "Morze", tzn. początek, a potem przełaczałem program. Świetna muzyka.
Głosowałem na Kraniec świata, bo ta część wydaje mi się mieć najlepiej wyważone wątki, najlepiej pokazała bohaterów i ma najlepsze sceny akcji jakie ostatnio widziałem.
Wszystkie części 10/10.
P.S.: "The Black Swan"? No, no, no - trzeba będzie to sprawdzić. Ale i tak piosenki Mike'a Brady'ego tam nie będzie.
Potwierdzam, to ten film
http://www.youtube.com/watch?v=f75TUtNWdas
Making of Na krańcu świata. Pewnie niedługo zniknie, więc kto chce, niech się pospieszy.
Obejrzałem wczoraj Skrzynię umarlaka i przyznam, że jest w niej kilka całkiem fajnych nawiązań do tego, co stanie się w następnej części. Oczywiście jeśli się jej nie widziało, można te nawiązania przegapić... Szczególnie przypadł mi do gustu dialog w chacie Dalmy:
Tia: (opowiadając o Jonesie): Uległ temu, czemu ulega w końcu każdy mężczyzna.
Piraci zgadują o co chodzi, w końcu Jack mówi:
Jack: Miłość!
Pintel: Do kobiety?
Gibbs: Słyszałem, że chodzi o morze.
Tia: Wiele wersji, każda prawdziwa.
Szkoda, że już w tej części nie napomknięto o paru innych innowacjach wprowadzonych do historii w "trójce".
A ja sie przyznam że jestem frajer i żadnej części nie widziałem
Ale obejrzę wkrótce (mam nadzieję)
A to ciekawe. ;)
Dzisiaj miałem zły dzień... spadły na mnie jedno po drugim trzy nieszczęscia dwa malutkie i jedno całkiem spore, co mnie dosyć zdołowało więc nie zastanawiając się długo kupiłem sobie na pocieszenie ten zestaw Piratów na DVD . No a skoro już wydałem tą kasę, to chyba nie mam innego wyjścia jak obejrzeć te filmy i je polubić
W zasadzie to mimo że Klątwę raz widziałem, to jednak chyba tak "naprawdę" obejrzę ją po raz pierwszy dopiero teraz, bo to co wcześniej widziałem to była wersja VHS z lektorem i obrazem 4:3
EDIT:
No i własnei odświerzyłem "klątwę" po 3 latach od pierwszego obejrzenia i... musze przyznać, że tym razem film trafił do mnie o wiele bardziej niż za pierwszym. Choć parę rzeczy jak strzelanie widelcami trochę mnie drażni, a walki z zombiakami chwilami zaczynają przynudzac, to jednak rewelacyjny Johnny nam to wszystko wynagradza z nawiązką, a poza tym film ma świetny klimacik. Na tą chwilę dają 8/10 a wkrótce zabieram się za "Skrzynię".
EDIT 2:
No i "Skrzynia" zaliczona. Klimat się zrobił jeszcze bardziej lekko-bajkowo-przygodowy, trochę przesadzono z tym całym jeżdżeniem w różnych kołach, klatkach itp. Załoga Jonesa raziła nieco sztucznością, choć sam Davy zrobiony był na medal. Sceny z Krakenem świetne, Kraken na ekranie to było coś co chciałem zobaczyć od lat (do tej pory jedyną namiastką takiej akcji była walka z kałamarnicą w 20000 leagues under the sea, co ciekawe Davy Jones przypominał trochę kapitana Nemo, ne dość że grał na takim samym ...instrumencie, to również miał okręt ...podwodny ). Ogólnei film mi się podobał, całe szczęście, że poczekałem z jego obejrzeniem aż do teraz, bo nie muszę teraz czekać na trzecią część, wystarczy wybrać się do kina . Czy lepszy od częsci pierwszej to na razie nie wiem, trudno to porównać bo jednak dwójka nie jest w pełni samodzielnym filmem, a cała trylogia ma konstrukcję taką jak w Matrixie, na szczęscie jednak nie ma tu takiego spadku jak w trylogii Wachowskich która po świetnym początku z hukiem rozbiła się o skaliste dno
ach Gieferg... :)
myślałem, że ten drugi statek to okręt-widmo, bezzałogowy, z dna piekieł. pod koniec okazało się, że to zwykła łajba i czar prysł.
myślałem, że ten drugi statek to okręt-widmo, bezzałogowy, z dna piekieł.
LOL
chyba ci się filmy pomyliły.
Wlasnie Mental, to zart, prawda? ;)
film oglądałem raz, w dodatku bardzo dawno temu i powołuje się na wyblakłe już nieco wrażenia. pamiętam moje rozczarowanie faktem, że statek okazał się "zwykłą" łajbą, a nie bezzałogową marą, błąkająca sie po oceanie. po prostu przez cały czas miałem nadzieje, że wrogi okręt, który ostrzelał załogę Aubreya, będzie czymś więcej niż wrogim okrętem... to wszystko.
No to chyba spałeś na tym filmie, bo na samym początku była mowa o tym kogo szukają (francuski okręt "Acheron"), i przez cały czas było wiadomo że to własnie ten francuski statek którego szukali ich ostrzelał, (zwłaszcza że marynarze nawet zrobili jego model bo jeden go widział jeszcze w stoczni czy coś w tym guście) a o widmie tylko parę razy powiedział któryś z marynarzy. Na całe szczęscie jednak nie było tak jakbyś sobie tego życzył, bo w tedy własnie musiałbym powiedzieć, że film był świetny, ale tylko do pewnego momentu.
No i przede wszystkim Master&Commander to film niezykle realistyczny, momentami wrecz naturalistyczny, w ktorym nawet nie znalazly sie jakiekolwiek zalazki elementow 'nie z tego Swiata'.
M&C to film chyba wyłącznie dla męskiej części widowni, a głównie dla tych, którzy interesują się historią - to prawdziwa zabawa w wojnę na morzu w najciekawszym okresie pod tym względem w historii świata, a przy okazji trochę historii nauki (Galapagos).
Motyw z midmem jest rzeczywiscie rewelacyjny - człowiekowi się czasami przez odosobnienie (w sensie oseparowania od lądu) potrafią w głowie wytworzyć takie banialuki (odsyłam np. do "Touching Void").
Dla mnie ideał (10) - film bez słabej sceny; Weir w najlepszej formie.
A co do Piratów, próbowałem oglądać pierwszą część w kinie domowym, ale skończyło się na przewijaniu gdzieś tak od połowy (dla mnie straszna nuda).
M&C to film chyba wyłącznie dla męskiej części widowni,
Chyba nie.
Oglądałem razem z dziewczyną (jak wszystko zresztą, sam oglądam tylko filmy, które już wcześniej obejrzeliśmy razem) i stwierdziła że film jej się podobał.
co do Piratów, próbowałem oglądać pierwszą część w kinie domowym, ale skończyło się na przewijaniu gdzieś tak od połowy (dla mnie straszna nuda).
Nie czaisz klimatu
To jest kwestia tego, czy kobietom się w ogóle mogą podobać tzw. filmy all-male-cast, a więc bez aktorek, bo mi się wydawało, że nie(zazdroszczę ci dziewczyny Gieferg).
Inne przykłady tego typu filmów: GlenGarryGlenRoss, Reservoir Dogs,12 Angry Man - prawdziwe perły.
A tak na marginesie, znacie może jakiś film all-female cast?
To jest kwestia tego, czy kobietom się w ogóle mogą podobać tzw. filmy all-male-cast, a więc bez aktorek, bo mi się wydawało, że nie Mogą
(zazdroszczę ci dziewczyny Gieferg).
jest czego wszystko się z nią da obejrzeć, czy to Alien, czy SpiderMan czy nawet Mortal Kombat Annihilation, oczywiście dla równowagi "babskie filmy" też muszę oglądać
Skończmy moze już tego offtopa, założę osobny temat
EDIT:
założony: http://forum-kmf.fc.pl/vi...1678&highlight=
A tak na marginesie, znacie może jakiś film all-female cast?
Chasey in pink
Szansa na kolejne częsci Piratów wydają sie całkiem prawdopodobna:
Wygląda na to, że powstanie kolejny sequel "Piratów z Karaibów". Jego realizacją są żywo zainteresowani Johnny Depp i Geoffrey Rush.
Głównym bohaterem będzie odtwarzany przez Deppa kapitan Jack Sparrow. Za kamerą ponownie stanie Gore Verbinski.
Fabuła filmu ma przypominać opowieści Juliusza Verne'a, więc nie wiadomo czy czasem ulubieni piraci nie wylądują w... kosmosie. Jednym z bohaterów ma być najpotężniejszy wynalazca, który posiada w swoim arsenale niespotykaną latającą machinę. Jego marzeniem jest zawładnąć nie tylko oceanami, ale całym wszechświatem. Poza tym Sparrow i Barbossa - jedyni bohaterowie, którzy powrócą w kontynuacji z oryginalnej załogi Czarnej Perły - zmierzą się z najpotężniejszym piratem wszech czasów.
Źródło: http://film.onet.pl/0,0,1556940,wiadomosci.html
Z tym kosmosem to chyba lekka przesada, ale Jack i Barbossa w rolach głownych bez Willa - z tego może wyjść na prawdę coś fajnego, szkoda tylko że reszta załogi ma nie powrócić, ale jak na razie to tylko plany, więc daleka jeszcze droga by Jack ponownie pojawił sie na ekranach kin.
Jestem za. Za. Za za za za za. Piraci to jedyny współczesny cykl, który mogą kontynuować bez końca. Właściwie to jedyny taki cykl w ogóle - jeśli tylko utrzymają poziom trylogii. W takim Obcym powiedziano już wszystko, co można było powiedzieć bez psucia zabawy (bo jakby pokazać żywą rasę "pilotów", to prysnęłaby cała magia). Ale świat Piratów ma jeszcze ogromny potencjał...
Ale będzie żenada...
Odświeżyłem sobie częśc drugą przed obejrzeniem trójki na DVD. Wrażenia jak poprzednio. Fajnie się to ogląda, ale poziom durnoty niektórych scen trochę przekracza moje granice tolerancji. Rozumiem, konwencja i te sprawy ale jakieś granice przyzwoitości można by zachować - chodzi mi tu o głownie dwie sceny - uczieczka Jacka przed kanibalami z tyczką na plecach, oraz walka na toczącym się młyńskim kole.
No i wciśnięty na siłę bullet time w tym filmie mi wyjątkowo przeszkadza.
PS> podczas pierwszej wizytu i Tii Dalmy, widać nogi Barbossy na łóżku w pomieszczeniu z tyłu, tam gdzie biegnie małpka.
Z tymi dwoma durnymi scenami, to mam dokładnie takie same odczucia na ten temat.
uczieczka Jacka przed kanibalami z tyczką na plecach Owszem, przesadzone, ale tak, taka to konwencja, poza tym scena wyjątkowo zabawna i pomysłowa.
oraz walka na toczącym się młyńskim kole. Co w tym durnego? Skoro dało się to rzeczywiście tak nakręcić że walczyli na tym kole ludzie (oczywiście zachowując kontrolę nad samym kołem) to czego się czepiać?
No i wciśnięty na siłę bullet time w tym filmie mi wyjątkowo przeszkadza. Uwielbiam ten moment.
Ostatnio w ciągu 8 dni oglądałem Na krańcu świata dwa razy i mogę ostatecznie powiedzieć że 3 jest moją ulubioną częścią.
Owszem, przesadzone, ale tak, taka to konwencja,
A ja taka konwencję nei do końca dobrze trawię niestety. Na Piratach to tylko chwilowe i niezbyt silne mdłości, ale już na KIng Kongu...
Co w tym durnego? Skoro dało się to rzeczywiście tak nakręcić że walczyli na tym kole ludzie (oczywiście zachowując kontrolę nad samym kołem) to czego się czepiać?
Poza ogólna absurdalnością jest kilka rzeczy które mnie w tym irytują:
po 1 - scena jest za długa ( w ogóle cała ta walka trzech gostków jest na siłę przeciągnięta i tym samym w pewnym momencie zaczyna niemiłosiernie nudzić), kojarzy mi się to z badziewnymi i również zbyt długiki scenami w King Kongu Jacksona którego to filmu szczerze nienawidzę.
po 2 - Jack wchodząc pierwszy raz do koła zaraz dostaje w łeb jakąś rurką/poprzeczką whatever, jak wchodzi drugi raz jakoś biegnie i nic go nie uderza.
Po 3 - nie podoba mi się moment kiedy koło "wkręca" Jacka, wcześniej myslałem, że były w nim liczne regularnie rozmieszczone otwory, po bliższym przyjrzeniu się wygląda na to, że otwór był tylko jeden. Rozumiem, że konwencja ale ilez można mieć tych fuksów?
Po 4 - w tym filmie już wcześniej była scena z toczeniem się (w klatce) więc odczuwam to jako pewną powtarzalność, co jest zawsze minusem.
Ostatnio w ciągu 8 dni oglądałem Na krańcu świata dwa razy i mogę ostatecznie powiedzieć że 3 jest moją ulubioną częścią.
Na krańcu świata raczej sięmoją ulubioną częscią nie stanie z kilku powodów:
- wielu Jacków - za pierwszym razem śmieszne, za kolejnymi irytujące
- motyw z odwracaniem statku na drugą stronę głupi niemożebnie, nawet w ramach konwencji.
- zmarnowanie okazji na pokazanie wielkiej bitwy morskiej - tego nie mogę wybaczyć.
- zmarnowanie Krakena, zmarnowanie Sao-Fenga
- zupełnie beznadziejny motyw z rosnącą Calipso, który przywodzi na myśl równie beznadziejny motyw z wielkim Sandmanem w Spider-manie 3 - po prostu nei znoszę takich rzeczy.
- absurdalny wygląd miasta piratów czy jak się to tam zwało. ZBYT NIEREALNE nawet jak na ten film.
- kilka innych nieścisłości i dziur w fabule, które przypomnę sobie jak obejrzę film po raz drugi, a które irytowały mnie za pierwszym razem ale już dokładnie ich nie pamiętam.
Oczywiście trójka ma parę zalet, np zakończenie bardzo mi się podobało no i ogólnie jest na tyle dobra że kupiłem dwupłytowe wydanie DVD, ale moja ocena to coś około 7-7,5/10
W ankiecie zagłosowałem na częśc pierwszą i nie sądzę, bym miał zmienić zdanie.
Rozumiem, konwencja i te sprawy ale jakieś granice przyzwoitości można by zachować - chodzi mi tu o głownie dwie sceny - uczieczka Jacka przed kanibalami z tyczką na plecach, oraz walka na toczącym się młyńskim kole.
teoretycznie się zgadzam, ale kocham jedno ujęcie z tej całej ucieczki - moment, gdy Jack spada, potem tyczka, a na końcu owoce boskie
poza tym dla mnie cały film jest przesadnie długi.
Obejrzałem własnie trójkę na DVD, uczucia mam mieszane. Podobnie jak w przypadku Spider-mana 3 jest to zdecydowanie najsłabsza część seri, choć mimo wszystko ogląda się ją przyjemnie i absolutnie nie żałuję kasy wydanej na dwupłytowe wydanie DVD.
Oczywiścei Jack Sparrow to wciąż mocny punkt filmu, choć już nie tak mocny jak w poprzednich częściach, fakt, że tutaj to Barbossa chwilami bardziej "przejmuje ster".
SPOJLERY JAK CHOLERA
Niestety jest to film marnujący tak wiele fajnych motywów i postaci że aż trudno chwilami w to uwierzyć. Pojawia się całkiem ciekawie się zapowiadający Sao Feng ale cóż, z tego skoro okazuje się tylko pionkiem, który ma posłużyć jedynie do tego żeby przekazać uprawnienia Elizabeth i szybko zostaje udupiony. Pojawia się barwny i interesujący trybunał braci, z którym wiąże się cały motyw mobilizowania piratów do wzięcia udziału w wojnie, lecz cóż z tego skoro cały wątek niczemu w zasadzie nie służy bo cała ta malownicza hałastra nie zrobi absolutnie nic poza wiwatowaniem w odpowiednich momentach Pojawia się cała wielka flota, ale cóż z tego, skoro widzimy ją tylko z oddali, a po tym jak traci jeden okręt nagle odpływa bo widać przewaga 50:1 to zbyt ryzykowna sprawa, żeby podjąc walkę... Pojawia się ponownie Norrington, ale cóż z tego, skoro jest na ekranie jakieś 5 minut tylko po to żeby zostać bezsensownie zabity. Pojawia się nawet kraken, niestety martwy, do tego zabity poza kadrem, ja rozumiem, że nie było sensu robić kolejnej walki z krakenem bo tego było dosyć w części drugiej ale takie potraktowanie takiego stwora jak kraken to jest gruba przesada. Pojawia się przerośnięta Kalipso, ale jej rola ogranicza się do zrobienia wiru (jaki w tym sens?), pojawia się gubernator Swann i podobnie jak Kraken zostaje usmiercony poza kadrem, a jego rola ogranicza się do przekazania informacji która w zasadzie to nie wiem skąd wziął, ale mniejsza z tym.
Poza tym filme jest długi i przegadany. Poza akcją na początku i świetną sekwencją końcową (pomijam już fakt, że mogła być o wiele lepsza gdyby zaangażowano w walkę inne okręty) mamy tu wyłacznie gadanie, spiskowanie i jeszcze więcej spiskowania.
Na tle innych tegorocznych blockbusterów oceniam POTC 3 może nieco wyżej niż Spider-Mana 3 ale już na pewno niżej niż Transformers.
Pojawia się całkiem ciekawie się zapowiadający Sao Feng ale cóż, z tego skoro okazuje się tylko pionkiem, który ma posłużyć jedynie do tego żeby przekazać uprawnienia Elizabeth i szybko zostaje udupiony. Z początku też byłem tym trochę rozczarowany. Tak znany aktor i dali mu tylko trzy sceny, ale po trzecim obejrzeniu filmu już mi to nie przeszkadza.
Pojawia się cała wielka flota, ale cóż z tego, skoro widzimy ją tylko z oddali, a po tym jak traci jeden okręt nagle odpływa bo widać przewaga 50:1 to zbyt ryzykowna sprawa, żeby podjąc walkę... Kompania wiedziała jak niebezpieczny jest Latający Holender, bo sama z niego korzystała, więc logiczne, że się wystraszyli. A że mieli aż taką przewagę to już druga sprawa... ale to jak dyskutowanie o podobnych bzdurach podczas bitew we Władcy Pierścieni, dlatego tego nie robię.
Pojawia się ponownie Norrington, ale cóż z tego, skoro jest na ekranie jakieś 5 minut tylko po to żeby zostać bezsensownie zabity. A to mi się właśnie podoba. Może faktycznie jest go za mało, ale nie mam zastrzeżeń że zginął.
Pojawia się nawet kraken, niestety martwy, do tego zabity poza kadrem, ja rozumiem, że nie było sensu robić kolejnej walki z krakenem bo tego było dosyć w części drugiej ale takie potraktowanie takiego stwora jak kraken to jest gruba przesada. Beckett kazał (co logiczne) uśmiercić Krakena. Nie rozumiem co wniosłaby do filmu scena w której ten gigant wypływa na brzeg i zdycha?
Pojawia się przerośnięta Kalipso, ale jej rola ogranicza się do zrobienia wiru (jaki w tym sens?) To również mi się podoba. Wir ma taki sens, że Kalipso ingeruje w walkę (do czego może posłużyć taki wir właśnie nam pokazano), ale nie opowiada się bezpośrednio po żadnej ze stron.
pojawia się gubernator Swann i podobnie jak Kraken zostaje usmiercony poza kadrem, a jego rola ogranicza się do przekazania informacji która w zasadzie to nie wiem skąd wziął, ale mniejsza z tym. Jak wyżej, nie mam zastrzeżeń. O jakiej informacji mowa bo nie kojarzę?
Co do końcowej bitwy: wydaje mi się, że reszta statków nie zaangażowała się w walkę:
1) z powodu wiru, który by ich ściągał w swoim kierunku
2) bo czekali na wynik starcia dwóch głównych okrętów swoich flot
Dlatego wydaje mi się to nawet logiczne.
Kompania wiedziała jak niebezpieczny jest Latający Holender, bo sama z niego korzystała, więc logiczne, że się wystraszyli.
Jest tak niebzepieczny, że jeden statek mógł prowadzić z nim skutecznie walkę Cała flota powinna zrobić z niego miazgę.
Wir ma taki sens, że Kalipso ingeruje w walkę (do czego może posłużyć taki wir właśnie nam pokazano), ale nie opowiada się bezpośrednio po żadnej ze stron.
No i własnie, dla mnie taka ingerencja jest bez sensu (tzn owszem jest sens - Kalipso ingeruje w walkę żeby mogła powstać megahiperefektowna scena która spowoduje opad szczęk widzów).
Jak wyżej, nie mam zastrzeżeń. O jakiej informacji mowa bo nie kojarzę?
Że ten kto przebije serce Jonesa musi go zastąpić. Przy okazji - to założenie samo w sobie jest jakieś lewe. Co gdyby serce przebił ktoś, kto by nie miał ochoty dostąpić takiego zaszczytu i nie byłby akurat umeirający jak Will, no i nie dał sobie wyciąć serca tylko dał dyla ?
Aha, to co się stało z okrętem flagowym Becketta też było durne. Beckett doznał szoku a reszta oficerów i załogi uznała, że w takim razie powinni dac się rozp***lić w drobny mak nawet nei oddając strzału bo tak.
Tak czy inaczej ewentualną częśc czwartą powitałbym z owtartymi ramionami i liczę, że pierwsze skrzypce graliby tam oczywiscie Barbossa i Sparrow a do tego jakieś zupełnie nowe postacie. Will i Elizabeth już potrzebni nie są.
Rozumiem twoje zarzuty, ale nie chcę się zagłębiać bo to i tak nie ma sensu. To są dokładnie takie same rzeczy, których można się czepiać choćby we Władcy Pierścieni.
PS. Ojciec Elizabeth mógł o tym wiedzieć, bo była to znana "legenda"?
To są dokładnie takie same rzeczy, których można się czepiać choćby we Władcy Pierścieni.
o TFach nie wspominając. a tak w ogóle to dziwnie brzmią w ustach Gieferga zarzuty pod adresem Piratów. mało wiarygodnie.
Mental - jeśli nie widziałeś Piratów 2 i 3 to sie lepiej nie odzywaj.
na temat filmu sie nie wypowiadam. wypowiadam sie na temat skrajnej, rażącej niekonsekwencji jednego z forumowiczów :)
Jeśli nei widziałeś filmu to nic nei wiesz o mojej rzekomej niekonsekwencji, którą nie wiem skad wytrzasnąłeś, skoro lubię i Piratów i Transformery tyle że te ostatnie trochę bardziej, a po czterokrotnym obejrzeniu i w TF wielu rzeczy bym się uczepił ale się nei uczepię bo ktoś uznał, że należy zamknąć temat im poświęcony.
widziałem część 1 i 3. czy teraz pozwolisz mi wypowiadać sie w tym temacie?
NIE!
Ciekawostka - o ile sie nie mylę muzyka z Prince of Thieves jest wykorzystana do reklamowania filmów Disneya na DVD z Piratami 3. Trzeba przyznać, że pasuje jak ulał
to dobrze, ze nie - i tak nie zamierzałem wywoływać kolejnej burzy. I'm too old for this shit :)
Ciekawostka z dvd: w kawałku (moim ulubionym zresztą) "Parlay" na gitarze gra Gore Verbinski
Zagłosowałem na Klątwę Czarnej Perły. Dwójka odpadła już w kinie, po scenie z kołem (wiem, że to bajka, ale brakło w tej scenie nie tylko wyczucia, ale też logiki), i ta scena z tyczką. Nie był to zły film, ale już aż nad to przekombinowany, jakby wiele rzeczy na siłę. W moim odczuciu, znacznie słabsza cześć. 3-ciej niestety nie widziałem, żeby oceniać i porównywać.
M
heh, idę dziś na enemefa piratów - idealny test na wytrzymałość mam nadzieję, że nie zasnę przed 3
no i byłem. Wrażenia? Hmm..generalnie dobry trening przed dvd, ale po kolei...tja, spoilery są.
POTC 1 - już klasyka. Kapitalny kawał kina pirackiego, klątwa, świetne efekty, muzyka, zdjęcia, no i przede wszystkim ciekawa fabuła i postaci. Film kapitalny pod każdym względem. Zresztą znam go już na pamięć.
POTC 2 - tu już gorzej. Film przede wszystkim niepotrzebnie wydłużono, dodając masę zbędnych gagów, które pasują tu, jak pięść do nosa. W dodatku całość zbacza nieładnie w stronę fantasy. Na całe szczęście Davy Jones i jego banda stanowi tak olbrzymi plus, że całość, choć chwilami nużąca i przesadzona (tu pojedynek, tam pojedynek - każdy z każdym, wszyscy ze wszystkimi), to podoba się i jest warta obejrzenia (jedynie finał nie satysfakcjonuje). Film widziałem zresztą po raz 3.
POTC 3 - Film widziałem po raz pierwszy, więc będzie dłużej i ostro. Czemu? Bo to taki kicz, że głowa mała. Po dwóch udanych częściach dostaliśmy tak maksymalnie durną i niezjadliwą papkę, że człowiek tylko łapie się za głowę. Ze świetnego filmu o piratach zrobiono jakąś durną, niepotrzebnie pogmatwaną opowiastkę, w której piraci są tylko dodatkiem. Całość to już czystej krwi przygodowe fantasty dla 12 latków, w którym mamy tez western, love story - w dodatku wprost z telenowel, slapstick, niby horror i bóg wie co jeszcze. Kicz, kicz, kicz!
Tu nic nie ma sensu, a jeszcze więcej scen jest w ogóle niepotrzebnych. Przykładowo mamy cały wątek Tia Dalmy (która w 2 była ciekawą postacią drugoplanową, a tu raz, że w wkurza od początku do końca, a dwa, że totalnie nic nie wnosi i ma dopisaną historię z dupy) jest niepotrzebny. Całe zebranie, wyzwalanie bogini, etc - a w końcu jej postać znika i nic się nie dzieje. WTF??
Inny przykład: masa statków płynie na bitwę, a koniec końców tylko 3 ze sobą walczą. Reszta co niby robi? Zakłady? Co to ma kurwa być? Verbinski miał tu możliwość zrobienia jednej z najbardziej pamiętnych i widowiskowych bitw morskich, a wyszła mu kupa.
Przykład nielogiczności: ekipa płynie na kraniec świata, wokół zimno i wszystko zamarza - jest tak lodowato, że jeden z załogantów odrywa sobie palec u nogi. Ale nasi piraci, na czele z "boskim" Orlando łażą wokół z podwiniętymi rękawami i gołymi klatami i nic sobie nie robią. No ja cię sorry!
Czepiam się, ale jest czego, bo takich debilnych scen/wątków/rozwiązań jest mnóstwo.
Zmultiplikowanie Jacków to całkowicie chybiony pomysł, ale to i tak nic w porównaniu z krabami, które niosą starek. A film trwa 3 godziny!!! Ja się pytam jak do tego doszło? Widząc takie sceny, jak początek w Singapurze, to można uzasadnić to tylko brakiem montażu - Elizabeth płynie sobie przez miasto śpiewając piosenkę, a kiedy dopływa, to Barbossa nagle wychodzi zza rogu i mówi "Jestem z nią". Pieknie!
Do tego znaczna część scen ma porzucony brak logiki na rzecz efektów albo humoru. I tak np Kraken, który budził lęk w poprzedniej części, leży sobie zdechły na plaży - i nic! Ani jak zginął, ani dlaczego, ani co. Nic!
Dalej - Jack rozwiązuje zagadkę mapy. Zamiast podzielić się tą nowiną z towarzyszami, on biega po łajbie w te i we wte, robiąc za wioskowego głupka, aż reszta wpadnie na to, że to co robią, to rozbujanie łajby (kolejny debilny pomysł) - i tak w kółko. Już w Skrzyni były momenty przesadzone, gdzie wiele wątków i postaci nakłada się każda z każdą i wszystkiego jest za dużo. Tutaj zostało to tylko spotęgowane, przez co film wypada naprawdę żenująco w stosunku do poprzedników i jest zrobiony chyba tylko dla efektów i widowiskowości (zresztą przesadnie napuszonej i nijakiej). Ponadto postaci z poprzednich części zostały równo pogrzebane - ojciec Willa nagle nic nie pamięta i jest częścią statku, ale o dziwo to on zrywa się i zabija komodora. Davy Jones z budzącego grozę, ale i masę ludzkich uczuć potwora, zrobiono pustaka, który tylko lata w te i we wte i mówi, że kocha albo nie kocha. Jedynie główny czarny charakter pozostaje do końca wysublimowanie zły i konsekwentny w swoich poczynaniach.
No, ale żeby nie było, to teraz plusy. W zasadzie zdjęcia i muzyka są oczywiste. Aktorsko film wypada oczywiście gorzej, nawet jeśli idzie o Jacka (z pirata, który może i wyglądał jak naćpany, ale był mimo wszystko bystry i sprytny zrobiono klauna, który jest bardziej głupi niż zwykle - choć i tak wszystkich wyprowadza w pole). Zostają poszczególne sceny, z których najbardziej podobały mi się:
- początek i pieśń piratów;
- finał 1: rozstrzelanie statku federacji
- finał 2: Jack raz jeszcze, choć niestety zakończenie dające widoki na kolejną część, za którą podziękuję
- niektóre onelinery są fajne, choć z reguły nie pasują do sceny albo scena nie pasuje do nich
- scena w Singapurze: - To nie nasz człowiek!
- ojciec Jacka - perfecto, choć scena, w której się pojawia znowu durna i niepotrzebnie rozciągnięta
- scena z umarłymi w łodziach i pod wodą - oczywiście też zepsuta przez zbędny humor i niekonsekwencje (najpierw mowa o tym, że ich nie widzą i traktują jak duchy, ale po chwili Elizabeth prowadzi dialog z ojcem - a takich niekonsekwencji jest masa)
- postać Sao Fenga - świetnie zagrana i pokazana, ale oczywiście w ostatecznym równianiu zbędna i jej potencjał nie został zupełnie wykorzystany
- (post) miłosna scena między Orlando a Keirą - ładne, proste, stylowe i kładzie na łopatki cały związek Jonesa z Kalypso
i chyba tyle...
Reasumując: film za długi, za durny, przesadzony, niepotrzebnie efekciarki i śmieszny, niepotrzebnie fantastyczny, za dużo w nim wszystkiego. Odradzam.
Sprawa jest więc prosta: część 1 - niezapomniane kino pirackie w starym dobrym stylu, ale z dzisiejszymi efektami i tempem; część 2 - to samo, tylko więcej, śmieszniej i dłużej (niepotrzebnie). Daje radę głównie dzięki efektom, niedopowiedzeniom i Jonesowi; część 3 - dno, z kilkoma jasnymi punktami, kicz nieprawdopodobny, za który powinni oddawać kasę. Szczerze myślałem, co by sobie sprawić całą trylogię, ale to pogrzebało te nadzieje (no chyba, że cena spadnie do 30 zł ) - chyba lepiej wydać kaskę na dwie pierwsze części i się nie denerwować kolejną pogrzebaną serią.
Zasadniczo zgadzam się z powzyszym postem Mefisto, ale nie do końca. Tzn większość, rzeczy o których wspomina jest głupia, wkurzająca i bez sensu, ale pomimo tego wszystkiego i tak dobrze mi się oglądało ten film, co nie zmienia faktu, że jest słabszy od poprzednich części.
A film trwa 3 godziny!!! bez napisów 2,5 h
wiesz, znacznie lepiej by się go oglądało, gdyby nie był taki długaśny - a tak masz masę niepotrzebnych scen, których masakrycznie napuszona akcja po prostu nudzi, a losy bohaterów przestają interesować. Jak zresztą pisałem, to już druga część się dłuży. Nie ma to jak jedynka
Dodam jeszcze że trudno mi traktować poważnie ludzi którzy oceniają ten film na 10/10
Jeszcze rozumiem, jeśli sa to jakieś nastoletnie fanki Orlando Blooma, ale...no cóż..., takie Transformers nawet w chwilach największego zaślepienia oceniałem max na 9, a aktualnie na 7,5-8 (po dwóch kolejnych obejrzeniach w ciągu ostatnich kilku dni).
Dodam jeszcze że trudno mi traktować poważnie ludzi którzy oceniają ten film na 10/10
to tak samo kuriozalne jak napisać: "Końcowe 20 minut tego filmu to NAJLEPSZE SCENY AKCJI JAKIE KIEDYKOLWIEK KTOKOLWIEK NAKRĘCIŁ. Bay jest moim nowym idolem"
:)
Dodam jeszcze że trudno mi traktować poważnie ludzi którzy oceniają ten film na 10/10 Wcale nie widać do kogo pijesz w tym zdaniu... whatever. I don't care.
tak w ramach przypomnienia 4 część jest oficjalnie potwierdzona.. i będzie nosić tytuł:
Pirates of the Caribbean: On Stranger Tides
Scenariusz ma się opierać na jakiejś tam książce pod tym samym tytułem. W skrócie: Jack udaje się na poszukiwanie 'the Fountain of Youth' (co można było zauwazyc na końcu części 3). Reżyser filmu nie znany Udział w nim potwierdzili Johnny Depp i Geoffrey Rush. Nie wiem jak wy.. ale ja nie mogę się doczekać co Jack Sparrow znowu odpierdzieli
Ja tak samo jak się nie mogę doczekać (choć to też umiarkowanie), nie mogę się też pozbyć myśli że "czwórka" będzie po prostu słaba. Szkoda że powstanie tej części opiera się chyba tylko na skoku na kasę, bo cała piracka trylogia to naprawdę kapitalne filmy do których bardzo często wracam i oglądam z taką samą przyjemnością. Niby "At world's and" miało jakieś tam otwarte zakończenie i można się było spodziewać kolejnej części, ale mnie cały ten pomysł nie przekonuje.
Ja myślę że będzie lepsza niż 2 poprzednie części... mają czas na napisanie scenariusza (nawet na tak kapitalnego jaki był w Klątwie) dodatkowo nie będzie Blooma i Keiry...oni mi nie pasowali do tego zatęchłego świata ukazanego w trylogii...więc myślę że nie będzie tak źle. Chociaż i tak wiadome że to skok na kase...dziwne gdyby tego skoku nie wykonali no ale zobaczyć nowe przygody Jacka w wykonaniu Johnnego - bezcenne.
Drink up me hearties yoo hoo
No tak, przecież każdy wie, że poprzednie części zrobione zostały z artystycznych pobudek... :)
eee tam... pierwsze słyszę
Klątwa - 9,5/10
Skrzynia - 8/10
Kraniec - 6/10
Klątwa to rewelacyjne kino pirackie, wskrzeszenie gatunku i w ogóle czadzior. Całościowo kapitalny film.
Głównym grzechem skrzyni jest to, że poszli w troszkę innym kierunku, klimat był zdecydowanie inny, a film ogólnie nierówny miejscami. Ale miał kapitalny pojedynek 3 postaci, rewelacyjnego Davy Jonesa no i krakena.
Na Krańcu Świata to najbardziej nierówny film. Fabularnie to wymieszane wymiociny, poziom humoru upadł na pysk, tandetne zagranie ze zwielokrotnieniem Jacka Sparrowa... ogólnie bida straszliwa i niesmak, że zmarnowano taką trylogię fatalną trzecią częścią (która kończy się fatalnym finałem).
Więc czemu tak wysoko? Bo muzyka w tej części jest najlepsza - to poprawiona, wzbogacona wersja tego co grało w całej trylogii, do tego miejscami po prostu genialne, genialne zdjęcia. Czyli film jako taki miałby 4/10, ale ocenę wyciągają detale i oprawa.
W tym kontekście czwórka może być kupsztalem... W końcu najlepiej zarobiła trójka, dla tępaków w skórzanych fotelach to wskazanie, że kolejna część powinna być w tym stylu. Do tego grozi nam wciśnięcie kolanem, na siłę Willa i Elizabeth - no bo jakże bez nich... Ale cóż - może ktoś stwierdzi - pójdźmy w klimaty jedynki.
Reżyser czwartej części już znany
Jak dla mnie bardzo dobry wybór..tylko żeby z filmu.. musicalu nie zrobili
Czemu nie, musicalowe wstawki pasowały by do filmu
Kiepsko to widzę. Marshall w chwili obecnej to, podobnie jak np. Howard, hollywoodzka małpka do taśmowego wypuszczania wygładzonych, prooscarowych filmów. Verbinsky przynajmniej ma ciekawą wyobraźnię wizualną i super awangardowe poczucie humoru (Mexican czy nawet Ring nisko się kłaniają), filmy Marshalla wyróżniały się jak dotąd in plus jedynie fajna muzyką. Inna sprawa, jaki jest niby sens kontynuowania tej serii (poza oczywistym - finansowym)?
Jest ten oczywisty + więcej płynów rozrodczych między nogami kobiet jak Depp będzie na ekranie.
http://www.filmweb.pl/Jac...2,News,id=58445
http://www.filmweb.pl/Wie...2,News,id=59094
Cieszą mnie 2 rzeczy.Po pierwsze powyższe wiadomości obsadowe(Cruz w parze z Deepem-to może być coś zajebistego). A po drugie jestem zadowolony z tego, że fabuła nie zostanie rozbita na dwa filmy tak jak było to w przypadku części 2 i 3, które na tym ucierpiały.
A ja szczerze to naprawdę nie chcę tego filmu. "Trójka" może nie była jakaś super, ale moim zdaniem na niej spokojnie mogłaby się cała seria zakończyć. A teraz ta 4 część, bez połowy obsady, bez Verbinskiego. A szczerze Penelope Cruz mi zupełnie do tego filmu nie pasuje. Oj, czarno ten film widzę.
Keira Knightley i Orlando Bloom?? Za brak tych aktorów płakać nie będe. Najistotniejsze że w filmie pozostaje najważniesza postać. Do tego powróci Barbossa. Lekkie obawy mam jedynie do reżysera.
Mnie podobnie jak koronexa cieszy najbardziej brak Keira Knightley i Orlando Blooma. Najważniejsi bohaterowie pozostają, fabuła ma potencjał (poszukiwanie źródła młodości - fucking yeah !) ma pojawić się postać Czarnobrodego w którą wcieli się Ian McShane no i Penelope ... z całym szacunkiem dla Keiry Cruz ma większe zdolności aktorskie i jest po prostu ładniejsza \ bardziej kobieca.
Pożyjemy, zobaczymy ...
Dokładnie. Obsada jeszcze lepsza niż w poprzednich częściach, tylko reżyser słaby - po "Chicago" dobrego nic nie nakręcił, ale może tym razem mu się poszczęści. Gorsze od trzeciej części to nie będzie raczej na pewno.
Gorsze od trzeciej części to nie będzie raczej na pewno.
Nie mów tak - powiedziałem tak po drugim Matrixie.
Zarówno kontynuacje Matrixa jak i Piratów nie powinny być rozbite na w osobne filmy.Temu pierwszemu może i wiele by to nie pomogło ale Piratom owszem, bo fabułę miały ok, tylko niepotrzebnie to rozwleczono.
A mnie się "trójka" nawet podobała i wolałbym, aby na niej się seria zakończyła.
A co do Penelope Cruz to ja do niej nic nie mam tylko mi po prostu nie pasuje do tego filmu. Można o Knightley i Bloomie powiedzieć co się chce, ale oglądając te filmy to sobie mogłem mówić o a to Will, a to Elisabeth. A tutaj czuję, że to będzie wyglądało tak: o a to Penelope Cruz Chyba coś strasznie mące, ale może ktoś mnie choć po trochu zrozumie
Chyba coś strasznie mące, ale może ktoś mnie choć po trochu zrozumie Ja nie rozumiem, rozpraszają mnie uśmieszki. Penelope Cruz jest fantastyczną aktorką i z odpowiednim materiałem może to być coś w rodzaju żeńskiego Sparrowa. Oczywiście wspomniany "odpowiedni materiał" to podstawa, nawet taka aktorka jak Cruz nie jest w stanie niczego zdziałać gdy musi pracować ze scenariuszem-rolką srajtaśmy (Sexicośtam, Sahara).
Ja też zbytnio nie mam nic do Willa i Elizabeth, nie uważam także aby były to postacie doczepione na siłę, wręcz przeciwnie-odpowiednio dopełniają fabułę. Tylko że aktorzy(szczególnie Bloom) jakoś mi nie przypasili tym bardziej zestawiając ich z Deepem czy Geoffrey Rushem, których postacie są o wiele lepsze i lepiej zagrane.
Dobra to teraz bez uśmieszków staram się wytłumaczyć:
Ja widzę dwie opcje, z których każda według mnie skazana jest na niepowodzenie:
1) Rola Penelope Cruz ma się w sumie ograniczyć do takiej "eye-candy" czyli ma ładnie się prezentować w filmie, przyciągnąć także widzów urodą i nazwiskiem. Jak i też dobry chwyt promocyjny, jakie to u nas gwiazdy nie grają.
2) Rola Penelope Cruz jako żeński odpowiednik Jacka Sparrowa. OK może być ciekawa kreacja, ale dla mnie to już jednak zbyt duże przekombinowanie i dla mnie też jednak brak pomysłowości twórców. Mama jednego wariata/świra, to zróbmy jeszcze wariatkę/świruskę to będzie dopiero ciekawie.
Tylko, aby było jasne, ja nie mam nic do Penelope Cruz. Tylko mam po prostu bardzo wiele co do tego filmu. I z ciekawości, kto w ogóle ze starej ekipy i nie mam tu na myśli tylko aktorów jest w tym filmie?
A co jeśli nie będzie wariatką, a po prostu dostanie fajną rolę i fajnie zagra?
koronex1989, Depp, for Christ's sake!
Ale rola Deppa to też jest eye-candy. Zapewniam, że gdyby Bloom i Knightley byli chętni na nakręcenie 4 części, a Depp nie, to nie byłoby 4 części On jest sercem i duszą tej serii. Bez niego to tylko kretyńska kolorowa wydmuszka z kretyńską fabułą. Z nim zresztą też jest, ale przynajmniej można się czasem pośmiać A Cruz to dobra aktorka i zgadzam się z Mierzwiakiem, że jak dadzą jej dobry scenariusz to może być ciekawie. I nie jest to według mnie przekombinowanie, ale właśnie dobry pomysł - wreszcie jest okazja na pojawienie się kogoś kto zrównoważy kreację Deppa i nie będzie kradł ekranu. W 3 części doszło pod tym względem do kuriozum, gdy właśnie z braku pomysłów twórcy postanowili go fizycznie powielić bo co dwa Deppy to nie jeden...
A ze starej ekipy chyba wiele osób nie ma, z czego osobiście się cieszę, bo może trochę mroczniej będzie. Choć po nazwisku reżysera nie spodziewam się tego...
Mroczniej?! Ja chcę fun! Kino przygodowe! Indianę Jonesa! Uncharted! Firefly! Klątwę Czarnej Perły!
Nuuuuuuuuuuuudyyyyyyyyyyyyyyyyyy
A co jeśli nie będzie wariatką, a po prostu dostanie fajną rolę i fajnie zagra?
Tu mnie masz. Dobra poddaję się
A ze starej ekipy chyba wiele osób nie ma, z czego osobiście się cieszę, bo może trochę mroczniej będzie.
Widzę, że jest dalej Wolski jako operator, a więc jakaś ciągłość jest. Obawiam się, że za muzykę to już raczej Hans Zimmer nie odpowiadał, tylko raczej jakiś wyrobnik od niego (RCP mam na myśli) Efekty Knolla już nie widzę
A dlaczego od razu musi być mroczniej? Według mnie może być nawet bardzo pogodnie byleby było dobrze.
Zobaczymy, zobaczymy co to będzie, ale "I have a bad feeling about this". A poza tym ten film i tak raczej osiągnie sukces komercyjny, to i nakręcą później 5 część, a potem 6 i tak się nam tasiemiec a la "Halloween" zrobi
Nuuuuuuuuuuuudyyyyyyyyyyyyyyyyyy
E tam Zaczyna mnie już męczyć ten lans na "pseudomroczność". Ostatnio jak się jakiś film pojawia to akcja promocyjna wygląda tak, że aktorzy i producenci chwalą się jaki to ich film jest mroczny. "Pirates of the Caribbean" to kino przygodowe, ja chcę się dobrze bawić w kinie i dla mnie może być super jaaaasno, a nie mrocznie byleby było dobrze
Polejcie mu!
Również się zgodzę Po prostu pomyślałem, że skoro 3 skręciło właśnie nieco w stronę "mroczności" - to trzeba kontynuować ten trend. Poza tym trzeba tu jednak rozróżnić "pseudomroczność" i "mroczność". Oczywiście, że wolę fajnie zrobione luźne widowisko niż zrobienie komputerowej burzy z piorunami, ale miło by też było zobaczyć coś poważniejszego niż 20 gadających do siebie Deppów
ale oglądając te filmy to sobie mogłem mówić o a to Will
a to jest Will. Will jest zasraną piczą bez jaj.
A tej kukiełki Penelope nie lubię.
Ale żeby nie było OT. Tak jak Will i Elizabeth byli osią trylogii, tak ich wątki się skończyły i w kolejnych częściach są równie niepotrzebni jak po pierwszej części niepotrzebne były kontynuacje.
przecież z dwójki głównie się zapamiętywało sceny w dzień na wyspie (koło, dzikusy... w sumie nic innego z tego filmu nei pamiętam. A, chyba kraken był na końcu).
Ja mam takie trochę banalne pytanie: Czy Marshall został już oficjalnie potwierdzony jako reżyser?
Tak. Robi sobie przerwę od dennych musicali. Albo właśnie zrobi musical z Piratów
Tak. Robi sobie przerwę od dennych musicali. Albo właśnie zrobi musical z Piratów
Penelope Cruz już chyba jest, to teraz brakuje tylko dalszych osób z obsady "Nine"
Ja tam nic do niego nie mam, mimo że "Chicago" i "Nine" mi się nie podobały. "Memoirs of Geisha" lubię. Tylko jakoś on mi jako reżyser takiego filmu nie pasuje.
Megan Fox ma zagrać podobno syrenę w Piratach. Tak donosi moje źródło informacji. http://www.pudelek.pl/art...ach_z_karaibow/
Twoim źródłem informacji jest pudelek
Poprostu lubię ten portal Źródłem informacji to on na pewno nie jest. Mimo wszystko w takiej roli myślę że Megan zagrałaby się świetnie
Ciekawe czy jeśli do tego dojdzie potraktują to jako cameo, czy normalną rolę.
Litości jeszcze tego by brakowało żeby Lisiczka uraczyła tę serię filmową swoim wybitnym aktorstwem. Jeśli już to lepiej niech nie ma wspólnych scen z Deppem, raczej z jakimiś skorupiakami. Ten sam poziom wyrazu.
Po prostu nie rozumiesz prawdziwego piękna, Mierzwiak.
Jak będę chciał "prawdziwego piękna" to zajrzę tutaj: http://megan-fox.net/gallery/
Granie w filmach zostaw aktorkom, które posiadają coś więcej niż urodę i sex appeal.
O rety to tylko jakaś plotka z pudelka, więc nie ma co nad nią debatować. Zwłaszcza, że teraz po zerwaniu umowy z "TF3" będziemy pewnie ciągle bombardowani informacjami o nowych projektach Megan Fox. Chociaż sam nie ukrywam, że angaż Megan Fox na pewno zwiększyłby moje zainteresowanie tym filmem, który mnie na razie mało obchodzi.
Czy mi się wydaje, czy rozgorzała tutaj dyskusja po przeczytaniu newsa na pudelku?
Lol:P
Co do tematu, nie powinno być dyskusji. Fox to beztalencie jakiego dawno nie było w holyłód. Przypomnijcie sobie w jaki sposób Megan zdobyła rolę w Transformers. Dziwię się wciąż, dlaczego ktokolwiek ją jeszcze angażuje do filmów.
Dupa i cycki to nie wszystko.
Przypomnijcie sobie w jaki sposób Megan zdobyła rolę w Transformers.
Przepraszam, ale ja nie czytam pudelka. Oświecisz mnie?
Umyła Bayowi samochód w miniówie.
Dokładnie tak wyglądał casting. Przyszła Bayowi umyła samochód i dostała rolę w Transformers. Niezła heca:)
no cóż... casting stosowny do roli.
Drętwa seryjka, pierwsza część to nudnawe filmidełko z dobrym w swej roli Deppem wybijającym się ponad resztę stawki. Od reklamówek świata rozrywki z Disneya wolę prawdziwsze podjęcie tematu dalekie od modelu familijnej słodyczy dlatego znacznie bardziej podobali mi się "Piraci" Polańskiego na przykład. Z podobnych mu w klimacie dzieł lepiej sprawdza się stary klasyk "Karmazynowy pirat" a do najlepszej przygodówki ever czyli "Indiany..." to temu baaaardzo daleko. Dwójka jak pamiętam podobała mi się nieco bardziej, trójki dotąd nie widziałem i póki co nie zamierzam. Od tego dziecinnego syfu lepiej się bawię na produkcjach z Hong-Kongu.
Fox to beztalencie jakiego dawno nie było w holyłód.
Ale cycki ma niczego sobie
Haha, boski komentarz idealnie opisujący jej karierę..
Ludzie błagam nie róbmy z tego forum pudelka. Będzie potwierdzona informacja to wtedy będzie można było porozmawiać. A na razie nie ma żadnego potwierdzenia, więc po co to wszystko i po jakieś inne pudelkowe informacje wywlekać.
Ale cycki ma niczego sobie
Masz rację, nie pogardziłbym:P
Ludzie błagam nie róbmy z tego forum pudelka. Będzie potwierdzona informacja to wtedy będzie można było porozmawiać. A na razie nie ma żadnego potwierdzenia, więc po co to wszystko i po jakieś inne pudelkowe informacje wywlekać.
Potwierdzenia co do jakości jej cycków?
Chodzi chyba o to, żeby za dwa tygodnie nie okazało się, ze Meganka nie zagra w "Piratach...", bo wtedy okaze się, że zrobilismy offtopa
ale nasze spekulacje są chyba na miejscu? Nieważne.
Skoro mowa o 4tej części, to mimo obcięcia budżetu o połowę, to tego 3D będą się trzymać za wszelką cenę... Hollywood jest chore.
ale nasze spekulacje są chyba na miejscu? Nieważne.
Ot co. Nieważne, bo o cyckach zawsze warto pogadać. A nawet pospekulować.
Jeśli chcecie porozmawiać o cyckach to załóżcie osobny temat
Kapitan Jack Sparrow powraca
Czy mi się wydaje, czy Depp jest spasiony jak świnia?
No właśnie.. Na początku myślałem że to charakteryzacja..ale na zdjęciach z 'The Tourist' też ma trochę brzucha
kolejna porcja zdjęć jednak Johnny się tak nie spasł
Jack powraca. Powiało zajebistością.
E tam zajebistością. Depp jako śmieszny pirat pasuje elegancko, rola dobra, lepsze to niż odcinanie kuponych w jakiejś bidzie u Burtona, ale gorsze niż występ u Manna.
Sama forma takiego filmiku reklamowego to całkiem niezły pomysł, doskonale pasujący do charakteru całej serii i postaci Sparowa.
Zdjęcia z planu. Penelope Cruz - HOT.
Babossa wygląda świetnie na tych zdjęciach!
Co kto woli