ďťż

wika

Kiedy Hiszpanie przybyli do Ameryki, Indianie uważali ich za bogów. Widząc człowieka siedzącego na koniu, myśleli, że jest to jedno stworzenie. Chciałabym się teraz zastanowić nad istotą takiego pojmowania rzeczy. Dlaczego Indianie przez długi czas uważali najeźdźców za bogów?

Jest pewna legenda, która poniekąd tłumaczy ten fakt: w dawnych czasach bóg Quetzalcouatl żył pośród ludzi. Nauczył ich wszystkiego, dał im prawa i stworzył dla nich państwo. Musiał jednak opuścić swój lud, a zabrał ze sobą wszystkie swoje prawa i pisma. Jak mówi legenda bóg udał się nad morze i sam siebie spalił. Inna wersja jest nieco inna: bóg wsiadł w swój okręt i odpłynął do kraju z którego przybył ( Kraj Wschodzącego Słońca). W każdym razie Quetzalcouatl obiecał, że jeszcze wróci. Najważniejszy jest jednak wygląd boga. Nosił on białą szatę i miał białą ( siwą?) brodę.

Jako, że w każdej legendzie jest ziarnko prawdy, naukowcy zastanawiali się co jest prawdą w tym podaniu. Czy biała szata nie oznaczała przypadkiem białego koloru skóry? A broda? Przecież Indianie właściwie nie mieli zarostu. Niektórzy badacze są zadnia, że Quetzalcouatl był tak naprawdę misjonarzem ( pasowałoby stwierdzenie, że przybył ze wschodu i miał białą szatę) i datują go na VI wiek naszej ery! Jeżeli coś takiego by się potwierdziło byłoby to naprawdę sensacyjne odkrycie.


W pojęciu Indian Ameryki Południowej bóg Quetzalcoatl znaczył - Pierzasty Wąż.
W takiej bowiem postaci ówcześni Indianie wyobrażali sobie swoje bodaj najważniejsze bóstwo.
Legenda, albo może i prawda?...którą ja słyszałem mówiła, że w dniu kiedy pierwsi konkwistadorzy wylądowali u wybrzeży Ameryki Płd., wielu Indian przyglądało się im i ich okrętom z brzegów.

Kiedy Hiszpanie wyszli na brzeg, wielu z nich miało na sobie świecące zbroje i hełmy.
Nie pamiętam już dokładnie czy to Hernan Cortes?... czy Francisco Pizarro?... miał na głowie hełm ozdobiony gęstymi, długimi piórami lub ich imitacją.

Na widok jednego z tych konkwistadorów Indianie zaczęli klękać pochylając głęboko głowy ku ziemi.
Prawdopodobnie widzieli w jednym z tych nieznanych im do tej pory ludzi swoje bóstwo które czcili jako boga Quetzalcoatla, i chyba zaczęli oddawać mu cześć.
Działo się tak być może dlatego, że jedna z ówczesnych legend mówiła, iż pewnego dnia Quetzalcoatl wyjdzie z morza w pełni światła i blasku swojej boskości, a wówczas zapanuje na świecie całkowity ład, dobro i porządek.

Ile jednak w tym faktycznej prawdy?...tego nie odważę się ocenić.

Pozdrawiam.

Nie pamiętam już dokładnie czy to Hernan Cortes?... czy Francisco Pizarro?... miał na głowie hełm ozdobiony gęstymi, długimi piórami lub ich imitacją.

Wydaje mi się, że chodziło o Hernanda Corteza. Był on właściwie pierwszym konkwistadorem, i państwo Azteków również zostało podbite jako pierwsze. Wspomniałeś RA o hołdzie jakie Indianie oddali mu na brzegu morza. Faktycznie, początkowo mogli utożsamiać go z Quetzalcoatlem ale później zorientowali się, że Cortez nie jest bogiem. Cesarz Azteków- Montezuma II przyjął przecież Corteza jak kogoś obcego i daleki był od czci dla niego. Wydaje mi się, że lud, który powitał Corteza na kolanach, nad brzegiem morza to nie tyle Aztekowie co Tlaskalanowie, którzy do końca byli wierni hiszpańskim oddziałom. Ale Tlaskalanów w porównaniu z Aztekami była garstka
Mówiąc o Quetzalcoatl trzeba rozróżniać, że raz oznacza to boga, a innym razem człowieka - kapłana. Sam kapłan cieszył się wielkim szacunkiem i traktowano go jak boga. Był także nauczycielem Azteków. Był jednocześnie człowiekiem dbającym o własną doskonałość, prowadził dość surowy tryb życia. Wg mitologii azteckiej sam bóg Quetzalcoatl został wypędzony przez swojego przeciwnika - Tezcaltipoca. Oddalając się, zapowiedział swoje przybycie. Jego powrót był przepowiadany i oczekiwany. Miał powrócić morzem, ze wschodu. Przybycie Hiszpanów uznano za spełnienie tej przepowiedni (obietnicy). Wiara w powrót po podboju nowego świata była często także motywem do różnych powstań przeciwko Hiszpanom.


Wygląda na to, że każde z nas zna nieco inną wersję legendy ale wszystkie są zgodne w jednym punkcie: Quetzalcoatl miał powrócić morzem od wschodu. Faktem jest, że kapłani i wróżbici Montezumy II zapowiadali przybycie boga i odczytali nawet kilka znaków zapowiadających rychłe jego nadejście ale nadal pozostaje dla mnie niewyobrażalne żeby 400 ludzi Corteza wygrało z w pełni rozwiniętym i przeżywającym swoja świetność państwem! Oczywiście, początkowo przewagę mieli Hiszpanie ale w krótkim okresie czasu Aztekowie zorientowali się z kim mają do czynienia i stanęli do walki. Mimo przerażającej przewagi liczebnej przegrali.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dagmara123.pev.pl
  •