wika
Ostatnio wdaje się w rozmowy z ojcem o tym który ustrój jest lepszy - "komunizm" (polski socjalizm) czy dzisiejsza polska pseudo-demokracja. Rozmowy te przekształcają się w kłótnie ponieważ do mojego starszego nie docierają żadne argumenty, że komunizm jest systemem chorym, że jeśli do dzisiaj byłby on w Polsce mielibyśmy drugą Białoruś, że za Gierka było dobrze, ale na kredyt (on mówi, że teraz dług jest jeszcze większy, ale za Gierka to chociaż budowali drogi i bloki). Dla niego komuna była lepsza bo każdy miał tak samo, ludzie mieli kasę, była równość i.t.p. Zepsuła się wersalka to od razu tekst "ku*** za komuny to wersalka 20 lat się nie psuła, a teraz to szajs robią". I jeszcze mi wmawia, że nauczyciele w szkole (aktualnie studia - politologia:) mi wmawiają, że kapitalizm jest dobry. Ludzie pomóżcie jakich mam argumentów użyć żeby go przekonać??? Ja rozumiem, że polska demokracja nie jest idealna, że mieliśmy po 89 szansę której nie wykorzystaliśmy, ale nie można z tego powodu gloryfikować komuny.
Żadne argumenty nie zadziałają jeśli np. patriotyczna historia twojej rodziny odnosiła sie do poparcia dla Armii Ludowej. Mój dziadek był partyzantem w AK i nikt w rodzinie nie śmie gloryfikować czasów niewoli radzieckiej, których silne wpływy odczuwamy do dzisiaj.
Ja nie rozumiewm w ogóle jak można tęsknić za komuną.
Sam za bardzo nie wiem jak to było ale znam to z opowiadań.
I co z tego że niby jak to powiedziałeś "kasę" skoro nic nie mogli za nią kupić.
Cały czas żyło się w strachu.
A co do tej równości to to tak nie jest.
Niby byłeś równy wobec innych obywateli a jednak nie.
Bo np. nie byłeś równy wobec władzy.
Nie miałeś na nią wpływu (teraz też nie ma się aż takiego wpływu ale jednak).
Przecież wtedy wszyscy na siebie donosili.
Nie mogłeś się nawet wypowiedzieć na temat polityczny bo pracownicy SB wszędzie byli.
I to wcale nie było lepsze niż teraz jest.
Witam.
gilo199... Z Twoim ojcem dzieli Cię bariera nie do przeskoczenia, a jeśli chcesz postawić na swoim, to muszę Ci powiedzieć, że masz przed sobą "pracę" iście syzyfową.
Wyjaśnienie takiego stanu rzeczy jest prostsze niż myślisz. To nic innego jak różnica pokoleń. Twój ojciec, podobnie jak miliony ludzi, w jego wieku, nie zna praktycznie innego życia niż te w tzw. komunie. W niej dorastali i z niej także czerpali wszelkie wzorce.
Nie zgodzę sie z przeczytaną w tym dziale opinią, że komunizm zmuszał swoich obywateli do przedsiębiorczości. Według mnie nagminna w PRL-u kradzież i konieczność kombinowania żywności poprostu nią nie jest. Słowo "przedsiębiorczość" kojarzy mi się z czymś innym...
Ale wracając do tematu dysput z Twoim ojcem... Nie dziw się, że jest przerażony dzisiejszymi czasami. Dziś do wszystkiego musisz dojść sam i to praktycznie w każdej dziedzinie życia. Musisz rozpychać się łokciami, być aktywny i właśnie przedsiębiorczy oraz sam dokonywac wyborów. Za tzw. komuny sprawa miała się inaczej. To władza Ci mówiła jakich wyborów masz dokonać, jak postępować i co jest dobre, a co złe.
Wybacz, ale to narzekanie na jakość dzisiejszych wyrobów i mówienie, że za komuny było inaczej jest po prostu zwykłą złością i nie ma nic wspólnego z rzeczywistością.
Udało mi się przeżyć w "komunie" kilkanascie lat i muszę Ci powiedzieć, że człowiek był otoczony szarymi i burymi bublami na codzień (ach te wybuchające telewizory ;) ).
Mam podobną sytuację do Twojej. Jednak dzięki starszemu bratu, który notorycznie kłócił się z moim ojcem na ten temat, wiem że rozmowy takie do niczego nie prowadzą. Co tu można poradzić: unikaj tego tematu w rozmowie z ojcem, wierz mi nie przekonasz go do swoich racji.
Pozdrawiam.
A ja doszłam do wniosku, że istnieje jeszcze jeden czynnik warunkujący sposób patrzenia osób starszych na komunizm. Wydaje mi się, że może to mieć związek z tym, że w czasach PRLu przeżywali oni swoje najlepsze lata, byli młodzi, przyszłość stała przed nimi otworem. Większość tych ludzi teraz jest w wieku podeszłym i chyba miło wspomina te czasy, kiedy byli młodzi i piękni
A ja doszłam do wniosku, że istnieje jeszcze jeden czynnik warunkujący sposób patrzenia osób starszych na komunizm. Wydaje mi się, że może to mieć związek z tym, że w czasach PRLu przeżywali oni swoje najlepsze lata, byli młodzi, przyszłość stała przed nimi otworem. Większość tych ludzi teraz jest w wieku podeszłym i chyba miło wspomina te czasy, kiedy byli młodzi i piękni
Pełna zgoda.
Młodość pozwala patrzeć z optymizmem na każdą rzeczywistość, nawet tę najokrutniejszą, jaką była choćby okupacja.
Pamiętam jak Stefan Korboński stwierdził, że rzeczywistość okupacyjna w Warszawie, była obrazem z piekła rodem. Codziennie ginęło kilkaset osób.
Młodzi ludzie żyli wówczas w ciągłym zagrożeniu i niepewności. Panował powszechny głód i strach. Mimo to, to właśnie młodość pozwalała im patrzeć w przyszłość z optymizmem.
Pozdrawiam.
Ja nie rozumiewm w ogóle jak można tęsknić za komuną. A ja czytając wypowiedzi gilo199, rozumiem co się dzieje u niego w domu i rozumiem co ma na myśli jego ojciec. W pewnych aspektach w czasach PRLu było dużo lepiej, w pewnych dużo gorzej. Nie ma sensu demonizacja PRLu, że był do szczętu zepsuty. Tak jak nie ma sensu go gloryfikować. Prawda stoi gdzieś pośrodku. Dla mnie PRL miał wiele zalet, ale przegrał ze swoimi wadami.
Zalety były chociażby takie, że wszystko było jakieś spokojniejsze. Nie było tylu dziwacznych problemów. Jak ktoś był relatywnie bezkonfliktowy, to sobie po prostu żył. Jeśli był niezaangażowany w opozycję, a tylko sobie spokojnie żył, to był spokój. Spokój typu "cisza przed burzą", ale jednak. Większość ludzi z władzą nie miała za dużych problemów, żyła sobie, biednie, ale jednak nie tak jak co poniektórzy dziś, że boją się by dożyć jutra w swoim domu. Strach przed problemami ekonomicznymi był mniejszy niż dziś. Najgroźniejsze były służby bezpieczeństwa, a nie gospodarka.
Mniejsze były dysproporcje między najbogatszymi i najbiedniejszymi. Mniejszy był strach o jutro - pomimo prześladowań opozycji, pomimo cenzury etc. Jednak większość się nie bała o to, że nie będzie miało pracy. Nie było bezrobocia w dzisiejszym tego słowa znaczeniu, większość jednak miała kasę potrzebną na życie - oczywista, że nie było to życie kolorowe, ale jednak dla tych najbiedniejszych było wtedy lepiej.
Ludziom było źle, mało przyjemnie, ale pewnie wielu najbiedniejszych, tych, którzy w III RP poznali co to znaczy być ofiarą kapitalizmu - cóż, dla nich PRL był rajem. Rajem, który nie zmuszał do myślenia, który dawał jakieś życie w ramach społeczeństwa, a nie tak jak teraz - poza nim...
Zgadzam się, że człowiek ma skłonność do idealizacji przeszłości. I bardzo dobrze rozumiem tęsknotę za poprzednią epoką. Chociaż akurat w moim domu takiego spokoju nie było i raczej osobiście nie za dobrze wspominam tamten czas. Ale cóż, na pewno poprzednia epoka dawała poczucie pewnej stabilności, ułudę troski państwa o "swojego" obywatela, któremu nie mogła dziać się krzywda. Istniało także, w dużej mierze dzięki propagandzie, poczucie sprawiedliwości - biednie, ale równo, wszyscy. Z pewnych wydarzeń robiono wielkie święto - na przykład transport cytrusów. Ponadto istniało złudzenie bliskości władzy, życzliwości władzy - te wszystkie "niezapowiedziane wizyty" pokazywane w tv itp.
Dziś bardzo wielu ludziom brakuje tego poczucia bezpieczeństwa, stabilności, więc nie ma się co dziwić, że pojawiają się tęsknoty. To tak, jak Izraelici na progu ziemi obiecanej - konieczność wysiłku obudziła tęsknotę za Egiptem, gdzie mogli jest cebulę. Nie wspominali już tego, że byli niewolnikami zmuszanymi do wyrobu cegieł, ale pamiętali fakt pełnej miski - ubogiej, ale pełnej...
Ludzie szybko zapominają, że za komuny też grosze zarabiali i do tego nie bardzo co mieli za to kupić. PRL to jedno wielkie dziadostwo, kraj w którym oficjalnie nie można było posiadać $ (pracujący na kontraktach mogli i po to powstała Baltona i Pewex - kpina, żeby rzeczy dostępne dziś w każdym osiedlowym "warzywniaku" kupować za dolary). Jedyną zaletą tego ustroju były tanie rozmowy telefoniczne (o ich jakości nie wspomnę).
PRL to jedno wielkie dziadostwo Nie przesadzaj, wielu znajomych moich dziadków ma pozytywny obraz tych czasów. Zresztą, nie tylko o to chodzi. Wiadomym jest powszechnie, że pewne rzeczy w PRL działały lepiej niż w III RP - jak chociażby sądy, które teraz nie działają prawie w ogóle, a w PRL były dość sprawne. Oczywiście w kwestie "sprawiedliwości" nie wnikam, chodzi mi głównie o samą ideę czasu oczekiwania na rozpatrzenie sprawy itp.
Nie przesadzaj, wielu znajomych moich dziadków ma pozytywny obraz tych czasów.
Ja nie przesadzam, pisze co myślę i wiem, że teraz jest lepiej. Za nic w świecie nie chciałbym żyć w takim ustroju.
Wiem, że nie było kłopotów z dostaniem pracy, wypłatami na czas itp.
Były kłopoty z dostaniem pracy. Też trzeba było czasem pojeździć po Polsce, że znaleźć w lepszą pracę, stąd tylu przyjezdnych np. na Śląsku. W PRL istniało bezrobocie tylko było ono ukryte. Niekoniecznie każdego było stać na pralkę, telewizor czy samochód.
Co do przestępczości i patologii. Istniały też w PRL, Karol Kot też mieszkał w naszej ludowej ojczyźnie.
Wiadomym jest powszechnie, że pewne rzeczy w PRL działały lepiej niż w III RP - jak chociażby sądy, które teraz nie działają prawie w ogóle, a w PRL były dość sprawne
Trudno, żeby w państwie represyjno - policyjnym było inaczej. Przecież w przeciwnym razie cały ten ustrój od razu by się rozp... . Szkoda, że "wolna Polska" nie odziedziczyła tego spadku sprawnego sądownictwa po PRL. A to dziwne prawda, zwłaszcza, jak spojrzy się, że w wiodącymi postaciami w naszej sprawiedliwości są ci sami ludzie co wtedy. No ale widocznie jak się chciało, to można było sprawnie działać, teraz się to nie opłaca, albo nie ma sensu.
PRL ma swoje dobre i złe strony.Ja też opieram sie na swoich dziadkach i rodzicach
bo niby skąd mam pamiętać ,jak było w PRL.Na pewno życie było prostsze i dużo łatwiejsze.Często stykam sie z ludźmi którzy tęsknią za komuną.Kiedyś nawet jedna kobieta stwierdziła, że kiedyś to pojechała tam, czy tam. Dzisiaj mało kogo stać żeby pojechać sobie na wczasy zagranice.Do pracy owszem.