wika
Pod tą nazwą przeszło do historii jedno z najbardziej kuriozalnych wydarzeń w historii kościoła. Chodzi o sąd, jaki nakazał w styczniu 897 r. odprawić papież Stefan VI nad swym poprzednikiem Formozusem, czy też raczej nad jego zwłokami (!) W ramach tego ponurego spektaklu wyciągnieto z grobu rozkładające się zwłoki zmarłego przed kilkoma miesiącami Formozusa, ubrano je w szaty pontyfikalne i posadzono na tronie. Formozus został oskarżony min. o krzywoprzysięstwo, pogwałcenie kanonów zakazujących przenoszenia biskupów (Formozus zanim został papieżem, był biskupem Porto) i pożądanie tronu papieskiego. Obok trupa Formozusa stał diakon, który w jego imieniu udzielał odpowiedzi. Formozus został uznany winnym zarzucanych mu czynów, a wszystkie jego czynności, łącznie z udzielonymi przeż święceniami, ogłoszono jako nieważne. Zwłoki, po odcięciu trzech palców, którymi posługiwał się przy składaniu przysięgi i udzielaniu błogosławieństwa - zostały pochowane w masowym grobie. To jednak nie zadowoliło Stefana, który po pewnym czasie kazał Formozusa ekshumować po raz drugi, a następnie wrzucić do Tybru.
Interesują mnie motywy, jakimi kierował się Stefan VI, aranżując "trupi synod". Pozornie najbardziej logiczną (i najłatwiejszą) odpowiedzią byłoby to, że był on po prostu niepoczytalnym psychopatą. Ale czy na pewno? Moim zdaniem było inaczej. Wiadomo, że Stefan, zanim został został biskupem Rzymu, został konsekrowany na biskupa Anagni przez... Formozusa. Było to oczywiste pogwałcenie ówczesnego prawa kanonicznego, które zakazywało przenoszenia biskupów pomiędzy diecezjami. Formalnie, mogło to być przyczyną do podważenia legalności sprawowania urzędu papieskiego przez Stefana. Tak więc, zorganizował on proces, w wyniku którego wszystkie święcenia udzielone przez Formozusa (w tym konsekracja Stefana na biskupa!) okazały się nieważne! Tym samym znikła jedyna formalna podstawa do kwestionowania legalności pontyfikatu Stefana! Iście makiaweliczny to pomysł, ale logiczny, prawda?
Ja już kiedyś dałem wzmiankę o tym arcy ciekawym sądzie.
To wydaję się aż niemożliwe. Ale no cóż czytając lekturę dotyczącą historii papiestwa, więcej było ciekawych rodzynków de Villarsie. Jamiałem tę książkę pożyczoną od kolegi. Ale była świetna. :mrgreen:
po śmierci Stefana VI ciało poprzednika zostało jednał wyłowione z Tybru i pochowano na Lateranie. Jednym z oskarżen była na tym trupim synodzie apostazja i właśnie za apostazję został on skazany na "śmierć" po śmierci.
po śmierci Stefana VI ciało poprzednika zostało jednał wyłowione z Tybru i pochowano na Lateranie. Jednym z oskarżen była na tym trupim synodzie apostazja i właśnie za apostazję został on skazany na "śmierć" po śmierci.
Ale co potem stało się z samym Stefanem VI.
Czyż lud rzymski nie zbuntował się przeciwko Stefanowi VI, czyż nie uznano potem Formozjusza za niewinnego, czyż nie było wyleczeń, czyli cudów za sprawą Formozjusza.
To jest też historia kościoła, do której bardzo trudno się przyznać. I o tych faktach wie mało ludzi. Bo czym się tu chwalić.
Papież Teodor II wycofał decyzje Stefana II, takze jego nominacje. W stosunku do Formozusa, jak napisałem, jego ciało zostało ponownie pochowane ze czcią.
Owszem jest to część historii Kościoła, część historii Europy. Mało znana, ale jednak znana.
Owszem jest to część historii Kościoła, część historii Europy. Mało znana, ale jednak znana.
To są jej czarne mroki. Ci którzy wiedzą, to rzeczywiście wiedzą, ale reszta lepiej niech nie wie. Dlatego takie informacje nie są oglądane na porządku dziennym, bynajmniej kościół nie jest zainteresowany ich rozgłosem.
To samo dotyczy któregoś z papieży, który w wieku 17 lat został wybrany papieżem, nie będąc nawet w tedy osobą duchowną. To też miało miejsce.
A i innych bardzo poważnych spraw by się znalazło bez liku.
Ale co potem stało się z samym Stefanem VI.
Postępowanie Stefana oczywiście nie spodobało się ludowi rzymskiemu. Liczni wśród niego zwolennicy Formozusa, interpretując zapadnięcie się Bazyliki Laterańskiej jako karę bożą - podnieśli bunt przeciwko papieżowi. Stefan VI został wtrącony do więzienia i wkrótce tam uduszony (w sierpniu 897 r.).
nie będąc nawet w tedy osobą duchowną Prawo kanoniczne nie stawia wymogu bycia osobą duchowną, by zostac wybranym papieżem. W przypadku wyboru osoby świeckiej pojawia się jednak wymóg, by przed objęciem wladzy Piotra, dokonana została konsekracja biskupa, gdyż władza papieża to wladza biskupa Rzymu. Wg prawa zatem i dzis moze być wybrany papieżem człowiek, który duchownym nie jest
[ Dodano: Pią Lut 03, 2006 10:57 pm ]
I tu jawi się meritum, które ja chciałbym przekazać i przekazuję innym.
Jeśli w tym czasie dochodziło do takich rzeczy, to jak ma mi się jawić dogmat o nieomylności papieskiej.
Nawet gdyby chodziło tylko i wyłącznie o wiarę.
a co to ma wspolnego z wiarą? nic, to tylko nominacje i ich cofanie.
Warto także uwzględnic to, co bylo gdzieś w tle tego trupiego synodu i calego postępku wobec oskarżonego na nim papieża. W dużej mierze była to zemsta stronnictwa Spoletan.
Owszem, kwestia koronacji Arnulfa mogła mieć tu znaczenie, ale chyba nie decydujące. Unieważnić bowiem decyzje poprzedniego papieża chyba można było, bez aranżowania tak makabrycznej ceremonii. Natomiast to, że do niej doszło, i sam jej kształt, w moim odczuciu wskazuje na Stefana VI jako na osobiście w nią zaangażowanego i żywotnie zainteresowanego jej wynikiem.
a co to ma wspolnego z wiarą? nic, to tylko nominacje i ich cofanie.
Tyle ma to wspólnego z wiarą, że przecież dotyczyło spraw wiary. Jeden zarzucał drugiemu, że nie ma racji, a inni opowiedzieli się albo po jednej, albo po drugiej stronie. A że przy tym doszło do makabry, to cóż , nie pierwszy i nie ostatni raz.
jeden się mścił na drugim , bo byli zwolennikami dwóch różnych rodów. Zemsta dotykała także godności, które jeden czy drugi nadał. Ale to nie jest poziom wiary, tylko jurysdykcji.
To kiedy występuje poziom wiary.