ďťż

wika


4 czerwca 1989 r. odbyły się pierwsze, częściowo wolne, wybory parlamentarne. Polska jako pierwszy kraj bloku wschodniego dała szansę swoim obywatelom na dokonanie demokratycznego wyboru swoich przedstawicieli.

W tym roku obchodzimy okrągłą rocznice tego historycznego wydarzenia. Niestety data 4 czerwca nie zjednoczyła polskich polityków wokół chociażby wspólnych obchodów. Pomijając jednak polityczne rozgrywki chciałbym was zapytać jak oceniacie samo zdarzenie jakim były wybory roku 1989.
Czy 4 czerwca naprawdę można uznać za koniec komunizmu?

Może ktoś z Was uczestniczył w tych wydarzeniach i chciałby się podzielić swoimi wspomnieniami, atmosferą jaka wówczas panowała wśród Polaków, etc.
Zapraszam.



Czy 4 czerwca naprawdę można uznać za koniec komunizmu?
Nie można, bo w Polsce nigdy komunizmu nie było


No i wreszcie same wybory, wszyscy tłumnie na nie walili, Z tym gremialnym marszem do urn to chyba nie ma co przesadzać. Frekwencja wyniosła bowiem wówczas zaledwie ok. 60%. Z drugiej strony warto zadać sobie pytanie czy to było tylko 62% czy może aż??
Dzisiaj słuchałem wywiadu z panem Andrzejem Olechowskim, który bardzo krytycznie odniósł się do aspektu frekwencji wyborów z 1989. Przyznam, że nie podzielam tej opinii i po jakimś głębszym przeanalizowaniu sytuacji jestem w stanie zrozumieć ludzi, którzy wówczas nie ruszyli do urn.
A ja z kolei nie bardzo rozumiem, dlaczego tak zawsze trzęsiemy się nad frekwencją wyborczą. Jak dla mnie nie ma znaczenia, czy idzie 60%, czy 10%.
Może nawet lepiej, gdy idzie 10%, bo wtedy przynajmniej wiadomo, że głosują ci, którym na tym zależy i którzy czegoś chcą. A jak pójdzie 80%, to możemy być pewni, że idą do urny, bo telewizja kazała, bo kogoś lubią, to na niego zagłosują, bo ktoś im się podoba, itp.
Nigdzie nie jest powiedziane, że do demokracji dorosła cała populacja.
Są kraje, gdzie głosowanie jest obowiązkowe i jakoś tam demokracja wcale nie jest "lepsza" od naszej - przykładem niech będzie Belgia (kraj de facto na granicy rozpadu).

Jestem ciekaw opinii, że w Polsce nie było komunizmu.
Fakt, że nie udała się kolektywizacja wsi, nie świadczy jeszcze o braku komuny.
Gospodarka centralnie planowana, kretyńskie działania w imię ideologii (np. postawienie Huty na niezwykle żyznych terenach dawnej wsi Mogiła pod Krakowem) - to wszystko jest domena ideologii komunistycznej.
Wybaczcie tego de facto OT, ale wybory za pasem i znowu człowiek irytuje się nagonką na to, żeby iść głosować. Podejrzewam, że tu chodzi o to, że niska frekwencja będzie obywatelskim wotum nieufności dla rządzących.



Jestem ciekaw opinii, że w Polsce nie było komunizmu.
Fakt, że nie udała się kolektywizacja wsi, nie świadczy jeszcze o braku komuny.

W Polsce budowano socjalizm, a komunizm był dopiero na horyzoncie - oddalał się w miarę przybliżania. To tak może co do zasady. Komunizmu nie było. Budowano socjalizm, ale też nie wyszło do końca.

Z tym gremialnym marszem do urn to chyba nie ma co przesadzać. Frekwencja wyniosła bowiem wówczas zaledwie ok. 60%. Z drugiej strony warto zadać sobie pytanie czy to było tylko 62% czy może aż??
Szymku, ale ja jestem z Trójmiasta, u nas była wyższa frekwencja, wierz mi, że na żadne wybory ludzie tak nie szli, jak właśnie na te. Swoją drogą, 60% w skali kraju, to też niezły wynik.

No i w pełni zgadzam się z wypowiedzią Edwarda

Pozdrawiam.

W Polsce budowano socjalizm, a komunizm był dopiero na horyzoncie

Hm... jeśli w Polsce budowano socjalizm, to jak się nazywa to, co panuje w Szwecji, czy Danii ? Bo tam to jest chyba socjalizm "pełną gębą". I raczej nie był budowany na bazie wywózek na Sybir, rabunkowej gospodarki i na przymusie wszelkiego rodzaju (o egzekucjach nie wspomnę) ?
Napisałbym raczej, że budowano komunizm, a wyszedł baaardzo siermiężny socjalizm.

Ew. może inaczej: co rozumiecie w takim razie pod pojęciem "komunizm" ?
"komunizm" udało się zbudować tylko w jednym miejscu na świecie i to nie w XX wieku. Przynajmniej tak ja to oceniam. Udało się to uczynić jezuitom na misjach w Ameryce Południowej wśród Indian Guarani.
Co do demokracji zachodnich, to pewnie myślisz o rozwiązaniach socjalnych funkcjonujących w społeczeństwie. Ale ani Dania, ani Szwecja nie powiedzą, że ustrojem u nich panującym jest socjalizm. Sam fakt istnienia partii socjalistycznej, jako partii rządzącej nawet, nie świadczy o ustroju socjalistycznym. Nie ocenia się istniejącego systemu także przez pryzmat metod, jakimi jest budowany. Wywózki, procesy i morderstwa, o których mówisz świadczą o totalitaryzmie ustroju, a nie o komunizmie. Demokracje zachodnie przyjęły rozwiązania socjalne, które zawarte są w programach partii socjalistycznych, ale to nie oznacza, że państwa jako takie są państwami socjalistycznymi. Na podstawie samych kacyków partyjnych działających w PZPR można dojść do wniosku, że socjalizm wciąż był w Polsce i w innych demoludach budowany. Zbudowany nie został, bo upadł. A do wprowadzenia komunizmu było daleko.
No dobrze. To w takim razie czym ów mityczny komunizm jest ?
Skoro nie było go u nas, skoro poza Ameryką Południową nie było go nigdzie, to w takim razie jakie są jego wyznaczniki, cechy szczególne, czy cokolwiek...
Pytam serio.
Bo skoro w ZSRR był "socjalizm totalitarny", u nas "socjalizm", w Szwecji i Danii jest "kapitalizm z bardzo ludzką twarzą", to strach pomyśleć, czym może być ten komunizm...
A i jeszcze jedno pytanie: to, co jest w Korei Północnej, to też socjalizm totalitarny ?
Wczoraj oglądałem wywiad M.Olejnik z gen.W. Jaruzelskim, szkoda że, nikt tego człowieka nie słucha ze zrozumieniem, a argumentacja jego kwitowana jest jednym słowem - komuch !
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dagmara123.pev.pl
  •