ďťż

wika

Chciałbym ,ażebyście podzielili się ze mną Waszymi wspomnieniami o najlepszych Waszych nauczycielach(wykładowcach).
Chodzi o to jakimi ludźmi byli?....jaki przedmiot wykładali?....co wnieśli w Wasze życie?...itp.

Zapraszam.


Nie moge nie wspomnieć tu o moim nauczycielu historii z gimanzjum, który w bardzo ciekawy sposób o historii mówił i potrafił zainteresować ucznia swoimi wywodami :D. Później ten pan zaczął uczyć w moim liceum, ale niestety nie moją klase :(.
Chodziłam za to na kółko historyczne, które prowadził i naprawde miło tamten okres wspominam. Raz- wielu rzeczy się nauczyłam, Dwa- zawsze było ciekawie, troche faktów, sporo humoru [pan Przemek potrafił rozbawić nas do łez]. Człowiek czuł się fajnie. Angażował się, zwracał uwage na sprawy których wcześniej nie zauważał.
Chyba sorka z gimnazjum która uczyła mnie języka polskiego. Jest niesamowitą, ciepłą, otwartą kobietą. Lubiłam z nią rozmawiać. Tylko w trzeciej klasie jakoś się zepsuło, a szkoda...
Ja najlepiej wspominam mojego nauczyciela z liceum. Mialem z nim historie. Wykladalal bardzo ciekawie, zawsze z pewna doza humoru. Zawsze byl u niego spokoj na zajeciach. Koles cale zajecia zawsze z glowy opowiadal mial tylko na kartce jakies krotkie punkty pozapisywane zeby nie zapomniec o czym ma powiedziec. To jest prawdziwy nauczyciel z powolania a nie jakis facet ktory przyjdzie i z laski wyklepie kilka regulek wyuczonych na pamiec


Ja muszę wspomnieć o dwóch nauczycielach(kobietach) z czasów Technikum.
Jedna wykładała historię,a druga język polski.
Ta druga nauczycielka ucząc polskiego,potrafiła do każdego przerabianego tematu wplatać przepiękne wątki historyczne.Robiła to tak ciekawie,że nieraz jeszcze po dzwonku klasa siedziała jak zamurowana i słuchała z zapartym tchem.
Druga była typowym historykiem.Jej zasób wiedzy był tak wielki,że nie mogliśmy za nią nadążyć.Do tego opowiedziała nam już wówczas fragmenty tej historii o której dzisiejsze podręczniki zaczynają dopiero pisać.
Wiem że z tego powodu miała niemałe kłopoty z ówczesnymi władzami i to bynajmniej nie tylko tymi szkolnymi.
To chyba ona zaszczepiła mi tego bakcyla historii,z którym idę przez życie do dziś.

Pozdrawiam.
Moja Mama!

Niezależna jak zawsze, długi, nieokrzesany jęzor. A jednak w czasach komuny mówiła nam o Katyniu i innych niewygodnych sprawach. Zawsze dziesiątki pomocy naukowych - żmudnie zbieranych latami oryginalnych skarbów. Wiele cennych przedmiotów zginęło w szkole (nasze prywatne książki a także cenne dary od miejscowych ludzi - np. kolekcja szabli...).

Każda lekcja była emocjonująca wyprawą w czasie...
Czasami mówiła wierszyki (każde dziecko w okolicy wie kto to eunuch "Egipt to kraina bajek, eunuch to jest chłop bez....") czasami śmieszne anegdoty.

Co ciekawe bada historie z wielu stron.

Teraz jest już na emeryturze. Ale i teraz wieczorami dzwonię do niej i mówię" A Ty wiesz co wyczytałam?????....... No i kończę (albo i nie) zdanie a ona... "Hmmm.... tak a nie napisali o tym i o tym? :| Dosłownie ta kobieta wie wszystko....

Kiedyś rozmawiałyśmy o przewrocie majowym. Dzwonie do niej i coś tam mówię o ofiarach śmiertelnych i już się próbowałam rozkręcić a ona tak 392 osoby śmiertelne itd, itd....

Encyklopedia historii.... 8) 8) 8)
Moim najlepszym nauczycielem historii jest Pan Profesor, który dał mi ciekawe i ambitne zadania i duzo swobody. Prawdziwa wolność, w której "chce sie chcieć". Poznaję wiec powoli historie, która kiedys wydawała mi sie zbyt obszerna i moze nawet nudnawa :? . Niech zyje Pan Profesor, ole!
W podstawówce i gimazjum miałem świetnych nauczycieli historii ( w 6 podstawówki zdobyłem dzięki historyczce wyróżnienie w krakowskim konkursie "Renesans w Krakowie" ). Swego rodzaju zainteresowanie ( w pewnym stopniu ) historią pozostało. Chwała Im! Chwała Im! Chwała Im!
Bez wątpienia nauczyciel fizyki w technikum, w moim przypadku. Mówił lapidarnie, rzetelnie, rozkładał akcenty we właściwym momencie, zdaje się intuicyjnie. Dobry był. Chciałbym być choć w pobliżu jego możliwości pedagogicznych.
Wreszcie znalazłam miejsce, by oddać hołd mojej polonistce z liceum.
(kto chodził do VILO w Krakowie wie, o kim mówię!)
Jest to naprawdę niesamowita osoba.
Umiała w każdym temacie odnaleźć coś interesującego, wiedziała, jak podejść do młodzieży, nie szczędziła nam anegdotek z życia poetów i pisarzy, umiała także w kilku zdaniach wprowadzić klimat i realia omawianej epoki, odwołując się do znanych nam wydarzeń historycznych i wywołując wrażenie, że historia literatury to nie nudziarstwo oderwane od rzeczywistości, ale przedmiot związany z historią świata i Polski. Przy tym wszystkim zachowywała dystans i poczucie humoru, nie wymagała, byśmy padali na kolana przed Wielką Poezją, ale uczyła nas kształtowania własnych opinii, pozwalała na żarty i ironię pod adresem Wielkich Poetów, a na jej lekcjach zawsze coś się działo. Uważam, że tak powinno wyglądać nauczanie tego przedmiotu.
Czytając niektóre z powyższych postów zaczynam coraz bardziej zazdrościć Wam znakomitych pedagogów. W swojej "karierze" udało mi się oczywiście trafić na dwóch, może trzech wyjątkowych nauczycieli, ale upłynęło na razie chyba zbyt mało czasu, abym mógł ich odpowiednio ocenić. Bez wątpienia zawsze będę dobrze wspominał moją nauczycielkę języka polskiego z gimnazjum. Prawdziwy pedagog z powołaniem. Myślę, że nie bez powodu jej uczniowie (w tym również ja ) osiągali sukcesy podczas rozmaitych konkursów. Innym wartościowym nauczycielem jest mój obecny profesor od historii i wosu. Naprawdę potrafi zmotywować do pracy, a na jego lekcjach nie można się nudzić. W moim liceum jest również pewien znakomity nauczyciel języka polskiego. Miałem z nim niestety tylko jedną lekcję. Wystarczyło to jednak, aby poznać, że ten człowiek ma prawdziwy dar. Szkoda, że na codzień nie jest moim nauczycielem. Cóż, nie można mieć wszystkiego
podstawówka p. Anna Skadłubowicz (historia, j. rosyjski) Zaraziła mnie pasją do przedmiotów których uczyła!

Następnie musze wymienić nauczycieli, którzy rozwijali moje zainteresowania:
gimnazjum p. Dariusz Pera (historia) p. Z. Królikowski (wos, historia) p. Danuta Krotofil (j. rosyjski)
L.O. p. Danka Tożewska (j. rosyjski) p. S. Szuba (historia) p. E. Lewandowska (wos)

Studia: tu wymienie ludzi którzy imponują mi ogromną wiedzą oraz motywują do dalszego pogłębiania wiedzy dr M. Krotofil (Międzynarodowe stosunki polityczne, Współczesne systemy polityczne),dr Iwona Massaka (WSP) oraz p. dr Wołos (HSP)...

Dziękuje tym ludziom, że mogłem ich spotkać na swej drodze... Szczególnie dziękuje p. Skadłubowicz takich nauczycieli jak ona można policzyć na palcach.
Ja bardzo dobrze wspominam swoją pierwszą nauczycielkę z podstawówki. To była bardzo ciepła i wyrozumiała kobieta. Naprawdę życzyłbym każdemu takiego nauczyciela jak pani Katarzyna Nałęcz na samym początku swojej edukacyjnej drogi.
Kolejnym wielkim nauczycielem była Pani Magdalena Jaworska. Prowadziła ona w liceum zajęcia z .. historii. I można by powiedzieć że to od niej wszytko się zaczęło. Zainteresowałem się wówczas historia co spowodowało ze obrałem takowe studia. Naprawdę nigdy nie byłem wstanie nadziwić się jej wielkiemu autorytetowi i wiedzy. Nie było w szkole człowieka który by jej nie szanował. Była szalenie wymagająca, twarda, ale także wielkim poczuciem humoru. Wielka indywidualność a w pewnych sprawach wydawała się nawet szalona (w dobrym tego słowa znaczeniu).
No ja tam żadnego nauczyciela z podstawówki raczej nie wspominam jakoś wybitnie - same odwalacze roboty
Jeśli chodzi o liceum natomiast to tam poznałam nauczyciela (choć w tym momencie nie moge skojarzyć jego nazwiska) i to on właśnie swoimi wybitnymi wykładami i sposobem prowadzenia zajęć zainteresował mnie historią i to pod wpływem Jego wybrałam studia obecne. Druga strona medalu jest jednak taka, że lubił pytać wszystkich i stawiać 1 od góry do dołu i wówczas niezbyt Go lubiłam
Moja mentorka historyczna z liceum też lubiła odpytywać i dręczyć.. jednakże ja nigdy nie zostałem przez nią zapytany.. bo wiedziała, że ja wiem..
Po za tym jej uwagę skupiały przeważnie dziewczyny i to one stawały się najczęstszymi ofiarami pani „profesor”.

Co do okresu studiów to jak na razie poznałem jednego człowieka, który mnie po prostu zadziwił swoim sposobem bycia. Niewiarogodna kultura osobista, niesamowicie pozytywna postawa do studenta, po za tym wybitny umysł. Facet zna chyba się na wszystkim.. Mój zdecydowany idol i wzór. Profesor Maciej Kokoszko.

Jeśli chodzi o studia to właśnie zasadniczo tutaj zaczęli pojawiać się ludzie niesamowici, pełni pasji, którzy prawie konają z zachwytu nad tym co wykonują. Tacy ludzie zawsze robią na mnie ogromne wrażenie.
Przytoczyć tu musze, podobnie jak Szymek postać wybitnego prof. Kokoszki ale także prof. i jednocześnie dziekana mojego wydziału - prof. Pusia, który uczynił z epoki której nie specjalnie lubiłam -arcydzieło, coś co naprawdę mnie wciągnęło.
Mozna by tak wymienić jeszcze kilka postaci, z jakimi się zetknęłam bo tak naprawdę wydział ten oferuje tylu niezwykłych ludzi, tylu pasjonatów, że tak naprawdę dla mnie co jeden jest moim ulubionym wykładowcą.

Moja mentorka historyczna z liceum też lubiła odpytywać i dręczyć.. jednakże ja nigdy nie zostałem przez nią zapytany.. bo wiedziała, że ja wiem..

Ja miałam tak samo do momentu w którym na lekcjach zaczynało się omawianie rozbiorów, powstań etc., czyli wszystkiego tego, co w historii mi się najmniej podobało - jak mnie raz złapano na mocno nadwątlonej wiedzy to potem miałam już przerąbane do końca, ale i tak nijak się do miało do efektu, jaki miał być osiągnięty, bo ja i tak się nie uczyłam Niechęć do współczesności przeszła mi dopiero na studiach po cyklu wykładów u prof. Radosława Żurawskiego vel Grajewskiego. Naprawdę świetny wykładowca, mimo, że strasznie dużo wymaga

prof. Radosława Żurawskiego vel Grajewskiego. Naprawdę świetny wykładowca, mimo, że strasznie dużo wymaga
i pod tym sie podpisuję. Radosław jak i Przemysław ŻvG to świetni wykładowcy, przedstawiciele prawdziwej inteligencji. Jestem pod ogromnym wrażeniem tych panów a i nie dziwie się dość nieprzychylnej (w moim przekonaniu) opinii na ich temat, danej części środowiska akademickiego.
Nie wiem skąd wynika ta nieprzychylna opinia, no bo chyba nie z tego, że są wymagający? To nie ma nic do rzeczy. Jasne, że jest trudniej, ale przecież to są studia, a nie przedszkole. Pamiętam jak zarobiłam 5 u prof. ŻvG - cały tydzień chodziłam szczęśliwa i usatysfakcjonowana, że mi się udało Może się wybiorę do niego na seminarium, jeszcze nie wiem.

A który z nich został w zeszłym roku najlepszym wykładowcą UŁ? Wiem, że któryś na pewno wygrał, ale niestety ich nie odróżniam, bo nie dość, że są bliźniakami, to jeszcze nawet imiona mają podobne W każdym bądź razie, który tego tytułu nie dostał, był on całkowicie zasłużony.
Tak bracia ŻvG rządzą. Na swoich studiach to nawet na 6.30 przychodziłem by mieć z nim zajęcia dodatkowe . Dokładnie z Przemysławem.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dagmara123.pev.pl
  •