wika
Uganda to państwo wielkości Rumunii leżące w środkowej Afryce nad Jeziorem Wiktorii i graniczy z DRK, Rwandą, Sudanem, Tanzanią i Kenią. Uganda leży w 84% na Wyżynie Wschodnioafrykańskiej a zamieszkują ją w 66% ludy bantu (Banyankole) i ok 33% ludy nilockie (Acholi).
Uganda to słabo rozwinięty kraj trudniący się przede wszystkim rolnictwem (bataty, kukurydza, banany) oraz hodowlą bydła co zresztą jest utrudnionym przedsięwzięciem z powodu muchy Tse-tse, która przenosi groźne choroby tj. śpiączka afrykańska.
Tereny dzisiejszej Ugandy od XIX w. były penetrowane przez Brytyjczyków, którzy w 1900 r. rozciągnęli nad tymi terenami swój protektorat jako składnik Brytyjskiej Afryki Wschodniej. Brytyjczycy nie przejęli jednak pełni władzy, jak to miało miejsce np. w koloniach francuskich, a poszczególnymi urzędami dzielili się z wodzami plemiennymi. Wytworzono ugandyjski styl rządów gdzie funkcjonowały 2 organy państwowe Rada Wykonawcza oraz Rada Prawodawcza z ograniczonymi kompetencjami względem Londynu.
Pierwsze dekady XX w. przyniosły Ugandzie szybki wzrost gospodarczy. Rozwijano uprawy trzciny cukrowej, herbaty oraz bawełny. Postawiono również na walkę z analfabetyzmem, powstawały szkoły, a w 1937 r. pierwszy uniwersytet. Warto zaznaczyć iż Brytyjczycy posiadali w Ugandzie duże poparcie elit ugandyjskich co przełożyło się potem na czynne uczestnictwo Ugandyjczyków w drugiej wojnie światowej. W tym czasie do Ugandy napływało także wielu Hindusów, którzy imali się przede wszystkim handlem co przynosiło państwu wymierne korzyści.
Lata 50. to początki kształtowania się ugandyjskich organizacji politycznych. W 1952 r. powstał Narodowy Kongres Ugandy, który domagał się uzyskania niepodległości, a w 1956 r. lewicowy Ludowy Kongres Ugandy na czele z Miltonem Apollo Obote. Pod koniec lat 50. na mocy porozumienia między Brytyjczykami a danymi ugandyjskimi politykami, zwołano konferencje konstytucyjną, w celu opracowania ustawy zasadniczej dla Ugandy. Brytyjczycy zgodzili się na niepodległość, którą proklamowano 9 października 1962 r. w ramach brytyjskiej Wspólnoty Narodów. Na pierwszego prezydenta wybrano króla Bugandy, Mutesa II, a na czele pierwszego rządu stanął Obote. Uganda miała charakter państwa federalnego gdzie regiony Buganda, Bunjoro, Ankole i Toro posiadały odrębne organy ustawodawcze.
Pierwsze lata nowego państwa zdominował konflikt prezydenta-króla Mutesa II z przeciwnym mu premierem Obote. W 1966 Obote wyprowadził wojsko na ulicę i dokonał zamachu stanu. Usunął prezydenta, a na mocy nowej konstytucji zniósł ustrój federalny likwidując autonomie powyższych regionów. Program Obote zmierzał w kierunku wyznaczonym przez państwa demokracji ludowej. W 1969 wprowadził jednopartyjne rządy, ogłosił program nacjonalizacji przemysłu i handlu oraz nawiązał współpracę z krajami komunistycznymi. Dzięki wsparciu wysokimi pożyczkami z bratnich państw, Uganda zaczęła się ponownie rozwijać.
Niestety okres względnego spokoju nie trwał zbyt długo bo już w 1971 r. zamachu stanu dokonał gen. Idi Amin Dada, który diametralnie zmienił politykę swojego państwa. Zerwał z państwami bloku komunistycznego i zawarł współpracę z Brytyjczykami, RPA i Izraelem. Po zawieszeniu konstytucji, rozwiązaniu parlamentu, zakazie funkcjonowania partii politycznych, ogłoszeniu się dożywotnim prezydentem, Idi Amin w ciągu 5 lat doprowadził do upadku gospodarczego Ugandy. Już w 1972 r. wysiedlił wszystkich Hindusów w liczbie 150 tys. w rękach których znajdował się handel i rzemiosło. Pozostawione przez nich firmy i przedsiębiorstwa zostały upaństwowione, co przyniosło konflikt dyplomatyczny z Wielką Brytanią co finalnie zakończyło się w 1977 zerwaniem wzajemnych stosunków. Idi Amin swoją nieodpowiedzialna polityka zraził także Izrael, który już w 1973r. zerwał stosunki dyplomatyczne sprzeciwiając się hołdowaniu przez nowego dyktatora, idei nazizmu i holocaustu. Uganda pogrążała się w izolacji międzynarodowej, co zmusiło Amina do nawiązania kontaktów z Chinami i państwami islamskimi.
W 1978 r. Uganda sprowokowała konflikt z Tanzanią (gdzie wcześniej uciekł Obote) i tamtejszym prezydentem Juliusem Nyerere. Do wojny miedzy Tanzanią, a Ugandą wmieszała się ugandyjska opozycja z Frontu na Rzecz Wyzwolenia i Ocalenia Narodowego (FROLINASA) oraz Narodowego Frontu Wyzwolenia Ugandy (UNFL) na czele z Miltonem Obote. Po zdobyciu Kampalii, Amin Dada uciekł do Libii, a opozycja na mocy porozumienia doprowadziła do wyborów prezydenckich, które wygrał Obote. Tym razem jednak, mimo reaktywacji lewicowego Ludowego Kongresu Ugandy, Obote nie powrócił do komunistycznego modelu państwa i zachował pluralizm polityczny. Przez 9-letni okres sprawowania rządów przez Idi Amina zginęło w wyniku represji ok.. 300 tys. osób.
Po 1980 r. Ugandę pochłonęły konflikty międzyplemienne podsycane często przez poszczególne partie polityczne. Na czele opozycji wobec rządu stanął Yoweri Museveni z Narodowego Frontu Oporu. Uważał on, że scena polityczna została zdominowana przez ludy nilockie Acholi co miało być potwarzą wobec Banyankole, których był przedstawicielem. Proponował równouprawnienie i stworzenie jednego narodu ugandyjskiego. Wojna domowa systematycznie osłabiała rząd i Obote, który tracił kontrolę nad Ugandą. W 1985 r. gen. Tello Okelo dokonał przewrotu i obalił Obote. Ostatecznie jednak, władze przejął Museveni z Narodową Armią Oporu (NRA), który w 1986 rozwiązał wszystkie partie polityczne, co jednak nie oznaczało zakończenia wojny domowej w Ugandzie.
W tym czasie rozpoczęła działalność organizacja religijna Ruch Ducha Świętego z Alice Aumą jako główną mentorką. Nie była to stricte partia polityczna, a raczej ruch społeczny oparty na wierzeniach chrześcijańskich połączonych z wierzeniami animistycznymi. Zgodnie z objawieniem ducha Lakwema, jakiego doznała Auma, to lud Acholi miał doprowadzić do zjednoczenia zwaśnionej wewnętrznie Ugandy. Liderce tego ruchu udało się zgromadzić ponad 10 tys. wojowników, którzy zdecydowali się zaatakować Kampale. Całe przedsięwzięcie zakończyło się sromotną klęską, Auma uciekła do Kenii, jednakże znalazł się jej następca i kontynuator w osobie Josepha Kony’ego. Był to człowiek religijny, który wkrótce zaczął wykorzystywać religię do prywatnych celów wobec swoich towarzyszy. W połowie lat 80. utworzył Armię Bożego Oporu (lub Armią Oporu Pana) – LRA, w szeregi której weszło wielu byłych żołnierzy Museveniego. Kony chciał zjednoczenia Ugandy, pod przewodnictwem Acholi i budowy nowego, bożego państwa. Partyzantka LRA przez pierwsze kilka lat swojej działalności skupiał się jednak na terroryzowaniu ludności.. Acholi. Kony chciał w ten sposób oczyścić Acholich z niewiernych i w ten sposób zbudować nowe, silne plemię panów. Cała ideologia LRA oparta była o mieszankę wierzeń chrześcijańskich, afrykańskich i muzułmańskich. Członkowie armii musieli np. odmawiać pacierz z twarzami zwróconymi w kierunku Mekki. LRA siało na terenie Ugandy brutalny, masowy terror który był usprawiedliwiany „cudownymi objawieniami” Kony’ego. W ten sposób manipuluje on swoimi ludźmi do dnia dzisiejszego. W tym miejscu trzeba zaznaczyć, że większość żołnierzy LRA to dzieci miedzy 12 a 16 rokiem życia. Różne źródła podają tutaj liczby nawet do ok. 3 tys. nieletnich.
Kony wraz ze swoimi oficerami, ażeby zwiększać liczebność swojej fanatycznej armii, dokonuje masowych porwań podczas eksterminacji jakiejś wioski. Celem są dzieci, gdyż to one najłatwiej ulegają ideologicznemu praniu mózgu jakie się im serwuje. Wobec porwanych dzieci stosuje się szereg rytuałów inicjacyjnych. Pierwszym krokiem jest przymus zamordowania członka swojej rodziny, co ma na zawsze zerwać wszelkie więzi rodzinne na rzecz armii. Istnieje w LRA także droga awansu na podoficera. W chwili skończenia 14 roku życia, kandydat ma za zadanie brutalnie zamordować pałką lub maczetą 7 jeńców. Co ciekawe partyzanci LRA w zasadzie nie używają broni palnej. Kony wmówił mianowicie swoim podkomendnym iż wkrótce zapanuje „świat ciszy” gdzie broń palna przestanie działać, a tylko ludzie używający maczet zdołają przetrwać. Niewątpliwa charyzma którą posiada Kony sprawia, że jest on zdolny wmówić swojej armii dosłownie wszystko. Żołnierze wierzą bowiem w świętą wodę, którą noszą przy sobie, a która ma ich chronić przed kulami. To samo tyczy się świętych kamieni, które rzucone za siebie podczas ucieczki mają wytworzyć tajemniczą moc osłaniającą ich przed wrogiem. Każdy żołnierz i zwolennik LRA ma również za obowiązek płodzenia nowych wyznawców Kony’e. Dlatego też bardzo często rebelianci porywają kobiety które potem przetrzymują w swoich wioskach i systematycznie gwałcą. Sam Kony posiada około 64 żon i ponad 120 dzieci.
Rebelia LRA wobec rządów Museveniego w 1987 r. toczyła się w kilku etapach, ze zmiennym szczęściem. Mimo znacznej przewagi sił rządowych nie udało się im stłamsić tego konfliktu, który stał się konfliktem międzynarodowym jaki rozlał się na sąsiednie państwa tj Sudan i DRK gdzie obecnie ukrywa się najprawdopodobniej Joseph Kony’e.
Tymczasem Uganda, mimo ciągłego nękania poprzez fanatyków z LRA, utrzymuje względną stabilizację. Rządy w Kampalii nadal sprawuje (od 1986) Yoweri Museveni, który wedle znawców tematu jest jedynym gwarantem pokoju i rozwoju swojego kraju.
Jeżeli kogoś zainteresowała tematyka Lord's Resistance Army to zapraszam do googla, gdzie wyjatkowo dużo pisze się o tej organizacji, także w języku polskim.
Uganda to państwo wielkości Rumunii
Znamienne, że jak się patrzy na mapę samej tylko Afryki, to aż nie odczuwa się wielkości tamtejszych państw. A tu proszę - taka Uganda wielkości Rumunii, a ile przecież o większych krajów znajduje się na tamtym lądzie.
Warto zwrócić uwagę też na pobliską - Ugandą i Ruandę, tam też toczy się cały czas wojna.
W sąsiednim Kongu (d. Zair) też pełno rebeliantów po dżungli.
Cóż tak Murzyni zarządzają swoimi murzyńskimi państwami.
Warto zwrócić uwagę też na pobliską - Ugandą i Ruandę, tam też toczy się cały czas wojna.
O tym piszę tutaj ale chyba chodziło ci raczej o Ruandę i Burundię...
Jestem zdania, że winą za obecny stan rzeczy w Afryce należy obarczać tylko i wyłącznie szeroko pojęty Zachód.
Ja z kolei jestem zdania, że gdyby Afrykańczycy z tzw. "Czarnej Afryki" (Maghreb to inna rzeczywistość - tam jakoś się da) mieli choć szczątkowe poczucie przynależności państwowej, czy narodowej, to nie dawaliby tak łatwo sobą manipulować.
Owszem. Zdaję sobie sprawę z faktu, że dzisiejsze granice państwowe w Afryce to spadek kolonialny, gdy nie liczono się konfliktami plemiennymi i wrogów grupowano w ramach jednego bytu państwowego.
Ale z drugiej strony fakt, że dla nich liczą się przede wszystkim powiązania plemienne, świadczy źle o nich, a nie o Europejczykach. W Europie ten problem został rozwiązany przed tysiącem lat (a zasadniczo do końca średniowiecza zniknęły dawne dzielnicowe partykularyzmy).
Jeśli w Afryce nie potrafią się z tym uporać do tej pory, to jest to w przytłaczającej mierze wina ich samych, a nie "wrednych białych". Zachód można co najwyżej obarczyć odpowiedzialnością za korzystanie z tego. Ale bądźmy realistami: kto by nie korzystał ? W polityce liczą się interesy, a nie sentymenty. Czarna Afryka o swoje interesy najczęściej nie potrafi zadbać.
Ale z drugiej strony fakt, że dla nich liczą się przede wszystkim powiązania plemienne, świadczy źle o nich, a nie o Europejczykach. Jak zacofanie danej cywilizacji w konfrontacji z inną może źle o niej świadczyć ? Nie możemy obarczać winą mieszkańców Afryki za brak poczucia narodowego, czy też za chęć przynależności do danego plemienia. Szczególnie, że jak to ująłeś, tym „wrednym białym” szczególnie nie zależało na wytworzeniu w Afrykanerach poczucia jakiejś narodowej wspólnoty.
Błędów jakie świat popełnił względem Afryki jest cała masa, bo nikomu szczególnie nigdy nie zależało na tych ludziach (oprócz czasów niewolnictwa - silni Murzyni byli w cenie). Zainteresowanie Afryką wzrosło w chwili kiedy okazało się że można się dorobić na jej bogactwach. Także przez wieki dominuje przeświadczenie że: Afrykanin ma pracować, a nie myśleć.
Nikt nie chciał edukować, nikt w zasadzie nie myślał o rozwoju szkolnictwa, nikt nie myślał o przygotowaniu Afrykanerów do odpowiedzialności za swój los. Pewnego dnia po prostu, biała administracja spakowała się i zostawiła tamtejszych zwykłych ludzi na pastwę dzikich, uzbrojonych band – których jedynym celem było/jest jak najszybsze „nachapanie” się bogactw i zdobycie uznania – za wszelką cenę.
Możemy chyba tylko spróbować wyróżnić Brytyjczyków którzy faktycznie zupełnie inaczej podchodzili do problemów swoich kolonii. Francuzi czy Belgowie myśleli tylko o zysku.
Jak zacofanie danej cywilizacji w konfrontacji z inną może źle o niej świadczyć ?
Wiem, że to niezbyt elegancko, ale muszę odpowiedzieć pytaniem: A od kiedy to zacofanie świadczy dobrze o kimkolwiek ?
Odnoszę wrażenie, że cała Twoja wypowiedź obraca się wokół kwestii tego, ile biali "nie zrobili" dla czarnych.
A moje pytanie brzmi: dlaczego biali mieli robić dla nich cokolwiek ?
Europejczycy, czy później Amerykanie (tutaj chodzi mi o niewolnictwo) nie skolonizowali Afryki w średniowieczu.
Do czasu poważnej kolonizacji (XVIII/XIX wiek, z naciskiem na XIX) Afrykanie mogli robić ze sobą co chcieli. To o nich świadczy źle, że nie stworzyli żadnej liczącej się cywilizacji, a jedynie ugrzęźli w walkach międzyplemiennych.
Wiem, że to niezbyt elegancko, ale muszę odpowiedzieć pytaniem: A od kiedy to zacofanie świadczy dobrze o kimkolwiek ?
Absurd. To, że Mieszko stworzył zręby państwa polskiego dopiero w 18 wieków później niż Romulus i Remus założyli Rzym, źle świadczy o Polakach? Co tu porównywać. Jakie perspektywy rozwoju miała Europa z jej antycznym dziedzictwem, a jakie Afryka?
Afryka to zupełnie inny krąg cywilizacyjny, którego nie da się porównać do państw europejskich – dlatego też protestuje wobec twojej próby zestawienia dwóch różnych cywilizacji.
Absurd. To, że Mieszko stworzył zręby państwa polskiego dopiero w 18 wieków później niż Romulus i Remus założyli Rzym, źle świadczy o Polakach?
Chciałbym zauważyć, że pierwszy człowiek podobno pojawił się w Afryce, a nie w Europie. Czyli wychodzi, że w tej analogii to Afryka jest Rzymem, a Europa Piastami
Poza tym - potomkowie Lecha jakoś dostosowali swoje rubieże do poziomu Europy Zachodniej mimo, że antyk ich ominął.
Chciałbym zauważyć, że pierwszy człowiek podobno pojawił się w Afryce, a nie w Europie. Czyli wychodzi, że w tej analogii to Afryka jest Rzymem, a Europa Piastami Suuper, a Adam i Ewa żyli na terenach Mezopotamii Porzućmy ten wątek.
Zeszliśmy z tematu i przez to spieramy się o poczatki cywilizacji, kolonizację, a tracimy główny wątek, czyli sytuację Afryki w XX i XXI wieku.
Jestem zdania, że winą za obecny stan rzeczy w Afryce należy obarczać tylko i wyłącznie szeroko pojęty Zachód.
Ujmę to tak: po Twojej ostatniej wypowiedzi zupełnie nie rozumiem, skąd wzięło się powyższe zdanie.
Ale ok. Zakładam, że nie wszystko muszę rozumieć
To znaczy po jakiej wypowiedzi? Nie wiem czego nie rozumiesz…
Powtórzę się więc po raz kolejny. Problem Afryki wynika z konsekwencji eksploatowania jej przez Zachód. Polityczne decyzje względem tego regionu były bardzo często błędne, co doprowadziło do destabilizacji otoczenia. Na domiar złego Europejczycy bardzo często antagonizowali poszczególne plemiona np. (Tutsi i Hutu w Rwandzie i Burundi) bo taki był ich interes. tak jak w tym przypadku Belgom, tak i w innych, kolonizatorom zależało na dezintegracji społeczeństwa. Dlatego też w chwili kiedy mówisz. że Afrykanie są sami sobie winni bo nie wytworzyli ponad plemiennego państwa narodowego to ja się zastanawiam skąd ten pomysł, bo nie wierze, że wynika on z braku wiedzy.
Kolejnym zarzutem kierowanym w stronę polityki zachodu jest właśnie sprawa tej przysłowiowej ryby zamiast wędki – nie będę już do tego wracał bo w tym się zgadzamy.
Dodać jeszcze należałoby że do ryby, świat często dodaje jeszcze broń którą eksportuje w rejony konfliktów. Ale to już pominę...
Na koniec też wrócę jeszcze do mojego pierwszego postu odpowiadającego NRohirrimowi, który poruszył kwestię obecnych konfliktów międzyplemiennych. Otóż ponownie podkreślam ze bardzo często konflikty w Afryce środkowej są generowane przez międzynarodowe koncerny wydobywcze taki chociażby jak America Mineral Fields Inc., Heritage Oil, Ridgepoint Overseas Development, etc. Wszystkie te grupy kapitałowe działają w Kongo gdzie jak obliczono w 2006 r. działało 16 prywatnych armii przez nie wspieranych. Jedynym celem tych grup jest ciągła destabilizacja w perspektywie dalszej eksploatacji kongijskich złóż.
W Afryce jest powszechny pogląd że bogactwa naturalne tego kontynentu są tak naprawdę przekleństwem jego mieszkańców.