wika
Od kilku tygodniu jesteśmy świadkami nowego procesu w dziedzinie stosunków między państwami, przypominającego nieco ekspansję kolonialną z czasów renesansu. Tym razem obszarem ekspansji jest jednak Biegun Północny oraz obszar Arktyki. Coraz więcej krajów (m.in. Rosja, Dania oraz USA) prowadzi badania dna oceanicznego, mające na celu dostarczecznie dowodów uzasadniających roszczenia wspomnianych państw do tych obszarów. Gra toczy się o wysoką stawkę, ponieważ według geologów w tej części naszego globu znajduje się 1/4 nieodkrytych jeszcze złóż ropy naftowej oraz gazu ziemnego. Mam nadzieję, że ten swoisty "wyścig o Biegun Północny" nie doprowadzi w przyszłości do pogorszenia stosunków lub nawet otwartego konfliktu pomiędzy państwami.
To prawda, że coraz częściej słyszy się o badaniach części arktycznych naszego globu oraz dna oceanicznego. Ja jednak jestem nastawiona bardziej pesymistycznie. Wyścigi terytorialne zawsze prowadziły do konfliktów. No i trawa jest zawsze bardziej zielona po stronie sąsiada...
Z drugiej strony tego typu badania są bardzo dobre dla pogłębienia naszej wiedzy o Ziemi. Aby wydobyć złoża, potrzebne będą również kolejne ulepszenia maszyn, a więc rozwój technologiczny. Mam nadzieję, że zanim wybuchnie otwarty konflikt (bo ciche już są, jak widać na przykładzie Rosji i USA), problemy będą rozwiązywane drogą dyplomatyczną.
Mnie najbardziej smuci to, że, z tego, co wiem, Arktyka, jako teren wyjątkowy pod względem ekologicznym, miała pozostać terytorium neutralnym.
W tym wszystkim bardzo smutne jest to, jak słabe okazują się wszelkie umowy międzynarodowe czy takie struktury jak ONZ. Wydawałoby się, że w czasach, kiedy większość zdolnych do powzięcia poważnych działań militarnych państw ma związane ręce poprzez takie czy inne obietnice i zapewnienia prowadzenia pokojowego, ekologicznego i demokratycznego żywota, wojna, głód i zagłada nie powinny nam grozić. Jednak okazuje się, że takie potęgi jak Rosja czy USA mogą sobie gwizdać na wszelkie umowy, a obrońcy waleni, lasów deszczowych i podstawowych wartości etycznych mogą jedynie zgrzytać zębami i tupiąc nogą mówić "przecież obiecywaliście..."
Jednak okazuje się, że takie potęgi jak Rosja czy USA mogą sobie gwizdać na wszelkie umowy
Te umowy zawierają furtki, które każdy by chciał obejść (Rosja stara się udowodnić ciągłość swojego nadmorskiego szelfu ze strefą arktyczną, podobnie inne państwa).
Myślę, że tak Arktykę jak i Antarktydę człowiek prędzej czy później opanuje. To tylko kwestia czasu. Myślę, że największe szanse w tym regionie ma Rosja. Z nią nikt nie chce zadzierać.
Konflikty wojenne zazwyczaj toczyły się właśnie o nowe tereny. A tak bogate złoża jakie podobno znajdują się pod Arktyką są wielce łakomym kąskiem. W dzisiejszych czasach kto ma ropę, gaz i złoto jest mocarstwem. Rosja tymczasem ciągle chce być tą największą siłą której wszyscy będą się podporządkowywać.
Samo zatknięcie flagi rosyjskiej na dnie oceanu świadczy że nie była to stricte wyłącznie naukowa podróż. Najprawdopodobniej wyścig o bogactwa znajdujące się gdzieś pod powierzchnia lodu rozpoczął się na dobre. Oby nie było z tego jakiegoś nieszczęścia..
PS.
Swoją droga tak się trochę zastanawiam gdzie są w tym przypadku ekolodzy. Otóż w Polsce mamy gorącą sprawę Rospudy gdzie planowana jest autostrada przez środek unikatowego ekosystemu. Ciekaw jestem czy tacy ekolodzy odezwaliby się gdyby Rosjanie rozpoczęli eksploatowanie Arktyki.. Skażenie jakie by tam wówczas powstało zapewne miałoby tragiczniejsze skutki niż nasza autostrada…