ďťż

wika

„Zniszczcie Wandeę, a uratujecie Ojczyznę . Trzeba wyniszczyć doszczętnie tę buntowniczą rasę, podpalić ich lasy, ściąć zbiory, zniszczyć ich stada!” - Barere
Czy to co miało miejsce w Wandei można określić mianem ludobójstwa ?? Jedno z pojęć określających zagadnienie ludobójstwa mówi, że ludobójstwem jest zaplanowana akcja unicestwienia pewnej ludności. W moim przekonaniu Wandea jak bardziej spełnia to kryterium.
Pokrótce spróbuje przypomnieć historie powstania wandejskiego. 10.III.1793 r. ludność departamentu Wandea chwyciła broń „za wiarę i króla” przeciwko rządom w Paryżu.
Zrobiła to, gdy nowa władza przeprowadzała wręcz czystki i ścigała wszelkich wrogów rewolucji. Na słynnej gilotynie spadło ok. 17 tys. głów. Poza tym kontrrewolucjonistów zsyłano do licznych obozów koncentracyjnych m.in. na Gujanie. Wybuchały krwawe pogromy, w jednej tylko „masakrze wrześniowej” z 1792 roku zginęło ok. 1400 osób.
W I.1793 roku ścięto Ludwika XVI, a niedługo po tym władze ogłosiły przymusowy pobór 300 tys. rekrutów do armii. Wszystko to sprawiło, że Wandejczycy chwycili w końcu za broń.
Wandejczycy mając w pamięci walki z protestantami w XVI i XVII wieku, w których zasłynęli z niesamowitej waleczności, szli bo walki z różańcem. Na piersiach nosili szkaplerze z Najświętszym Sercem Jezusa, które stało się ich symbolem. Przyjęli nawet nazwę Armii Katolickiej i Królewskiej.
Początkowo władze zlekceważyły powstańców, później jednak – 1.VIII.1793 roku wydano dekret o eksterminacji Wandei.
Wymordowano ponad 400 tys ludzi a Wandea legła w zgliszczach.
„Nie ma już Wandei, obywatele republikanie. Wraz ze swymi kobietami i dziećmi zginęła pod naszą wolną szablą. (...) Zgodnie z rozkazami, któreście mi dali, miażdżyłem dzieci kopytami koni, masakrowałem kobiety, które nie będą już rodzić bandytów. My nie bierzemy jeńców (...) litość to nie jest rewolucyjna sprawa” - republikański generał Westermann, zwany Rzeźnikiem.


Wydarzenia w Wandei to zapewne czarna karta francuskiej historii. Bez zawahania można nazwać stłumienie owego powstania ludobójstwem. „Lud gigantów”, jak nazwał ich za swoje poświęcenie i ducha walki Bonaparte, został bestialsko potraktowany przez jakobinów. Początkowo powstańcy wandejscy odnosili sukcesy w walce z rewolucjonistami. Jednak w pewnym momencie rozeszli się oni na żniwa.. co spowodowało zaciśnięcie się sznura wokół ich szyi. Postanowiono ostatecznie rozwiązać kwestię wandejską. Był to wyrok śmierci, do Wandei wysłano najlepsze oddziały rewolucyjnej armii, nakazując im wytępienie zbuntowanej ludności.
Wandea miała zostać symbolem. Rewolucja nie chciała ażeby cokolwiek zostało po bohaterskim zrywie. Postanowiono więc zupełnie zniszczyć ten departament i wymordować każdego kogo się napotka. Jak powiedział Turreau: "Wandea musi stać się narodowym cmentarzem".
Metody pozbywania się tamtejszej ludności przyprawiają o gęsią skórkę. Stłaczano np. kilkaset osób na starej barce i zatapiano ją. Zatruwano także studnie, pożywienie etc. Dochodziło nawet do wygarbowania ludzkiej skóry, którą potem noszono jako spodnie (nosili je dwaj generałowie, Beysser i Moulin). Eksperymentowano również nad robieniem mydła z ludzkiego tłuszczu…
Ja natomiast słyszałam o tym, że jakobini nie bawili w pojedyncze zabójstwa. Słyszałam o wspomnianym juz przez Szymka zatapianiu ale ponoć większa część ludzi zginęła przez armaty. Gwarantowały one rozwiązania sprawy buntu szybko i "hurtowo", bez specjalnych wysiłków ze strony jakobinów. Armaty były wręcz genialnym środkiem do wymordowania mieszkańców Wandei. Sprawę załatwiły szybko i małym kosztem. Straszne jest to jak ludzie mogą być pomysłowi w wymyślaniu kolejnych metod zabijania.
Oto kilka z raportów jakie składali zabójcy, które dają obraz ich bestialstwa :
„Cały czas poluję. Każdego dnia moi myśliwi przynoszą mi co najmniej 20 głów bandytów, by sprawić mi przyjemność. [...] ilość zwierzyny jednak się zmniejsza". "Zabijamy ich po dwa tysiące dziennie". "Wolę podrzynać gardła, by oszczędzać naboje". "Paliłem i ścinałem głowy jak zwykle". "Było ich zbyt mało, by urządzić prawdziwą rzeź" (gen. Hoche, po wymordowaniu 700 osób w La Gaubretiere). "Dzień męczący, ale owocny" (gen. Cordelier, którego żołnierze wymordowali mieszkańców Lucs-sur-Boulogne i ostrzelali z armat kościół, gdzie schronili się starcy, kobiety i dzieci (110 poniżej siedmiu lat, wśród nich jedno 15-dniowe). W 1794 r. w Angers wojska wymordowały ok. 2 tys. ludzi, w większości prostych chłopów, w tym kobiety, starców i dzieci.”
Aby przyspieszyć eksterminację, rewolucyjny komisarz na Wandeę jakobin Jean Carrier opracował technologię ludobójstwa zwaną noyad. Stare barki z przedziurawionymi i prowizorycznie zatkanymi kadłubami spuszczano na Loarę z setkami ludzi - kapłanów, starców, kobiet i dzieci. Na środku rzeki wyjmowano zabezpieczenie i barki szybko tonęły wraz z więźniami. Od 16 listopada 1793 do 13 lutego 1794 roku doszło do wielu masowych egzekucji: 23 grudnia - 800 osób, 24 grudnia - 300, 25 grudnia - 200, 27 grudnia - 400, 5 stycznia 1794 r. - 400, 17 i 18 stycznia - po 300 osób. Po utopieniu w Loarze 5 tys. skazańców Carrier cieszył się: "Cóż za rewolucyjny potok z tej Loary!".


Jak widać na razie w tym temacie panuje całkowita zgodność. Chyba nikt nie ma wątpliwości, iż tragiczne wydarzenia, jakie miały miejsce na obszarze Wandei, można z pełnym przekonaniem określić jako masowe ludobójstwo.

Po raz kolejny okazuje się, iż Europejczycy byli zdolni do niewyobrażalnego okrucieństwa nie tylko wobec ludów zamieszkujących odległe krainy (np. Indian lub Murzynów), ale także mieszkańców starego kontynentu.
Wandea była ludobójstwem, ale jakoś nikt specjalnie nie napiętnuje tego wydarzenia w podręcznikach, nawet nie wszystkie o tym wspominają. Dlaczego? Bo jakoś kłóci się z oświeceniowym triumfem rozumu nad żądnym krwi i zabobonu średniowieczem. Słuszna racja potrafi usprawiedliwić wiele, a w Wandei mordowano w "słusznej sprawie". Mówi się wiele o dorobku rewolucji, o jej wzniosłych ideach, ale o zbrodniach rewolucji lepiej nie mówić za głośno - temat niemodny i niezbyt mile widziany, nie tylko we Francji.

Mówi się wiele o dorobku rewolucji, o jej wzniosłych ideach, ale o zbrodniach rewolucji lepiej nie mówić za głośno - temat niemodny i niezbyt mile widziany, nie tylko we Francji.

Oj nieprawda, nieprawda. Zbrodnie rewolucyjne są obecne w podręcznikach, które z kolei są pisane w oparciu o pewną podstawę programową i określoną ilość godzin lekcji historii w szkołach. Najwięcej miejsca poświęca się oczywiście jakobinom, ale o Wandei też się wspomina. Trudno jednak, żeby wspominano absolutnie o wszystkim

Wandea z całą pewnością była ludobójstwem, ale nie rozumiem tej całej debaty nad tym, bo nie powinno się oceniać przeszłości patrząc przez pryzmat teraźniejszości. Równie dobrze można byłoby się zastanawiać nad tym, czy podobną zbrodnią nie było zdobycie Teb przez Aleksandra Wielkiego. Pewnie było, ale jakie to wtedy miało znaczenie? To samo pytanie dotyczy Wandei.

nie rozumiem tej całej debaty nad tym, bo nie powinno się oceniać przeszłości patrząc przez pryzmat teraźniejszości. Równie dobrze można byłoby się zastanawiać nad tym, czy podobną zbrodnią nie było zdobycie Teb przez Aleksandra Wielkiego. Pewnie było, ale jakie to wtedy miało znaczenie? To samo pytanie dotyczy Wandei.

Pozwolę sobie nie zgodzić się: w przypadku starożytnej Macedonii mowa jest o stosunku "władca-poddany", a nie "przedstawiciel-obywatel".
Co za tym idzie: bardziej usprawiedliwiony jest "typowy monarcha" - Aleksander, który nie planował rewolucji społecznej, a jedynie przewroty polityczne, niż szermujący pojęciami "wolność, równość, braterstwo", którzy postanowili wybić cały departament. To tak, jakby Aleksander postanowił wymordować całą prowincję.
I on formalnie mógłby sobie na to pozwolić bez cienia hipokryzji. Natomiast "obywatele-rewolucjoniści" absolutnie nie. Odpowiedzialność zbiorowa i do tego bez sądu - to było zaprzeczenie ideałów rewolucyjnych.
Aleksander grał wg zasad - rewolucjoniści łamali te, które sami chcieli narzucić.
Przykład z Aleksandrem przyszedł mi pierwszy do głowy tym bardziej, że to był środek nocy Nie miałam zamiaru porównywać sytuacji z Teb do Wandei, chodziło mi tylko o ukazanie bezzasadności rozwodzenia się nad tym, czy było to ludobójstwo, czy nie.


Aleksander grał wg zasad - rewolucjoniści łamali te, które sami chcieli narzucić.

Ale przecież nie czynili tego w celach, że tak powiem - hobbistycznych
stosując taką filozofię każde ludobójstwo można usprawiedliwić, bo z reguły służy jeszcze innym poza hobbystycznym celom. W związku z tym trudno nie usprawiedliwić ludobójstwa dokonywanego przez hitlerowskie Niemcy, Sowietów, czy też bliższych nieco zbrodni...
Nie ironizuj Edwardzie, przecież nie o to mi chodziło

Ale przecież nie czynili tego w celach, że tak powiem - hobbistycznych

Wybitnie tego nie rozumiem.
A są mordy na masową skalę w celach hobbystycznych ?
Robili to, co robili, bo okazało się, że część narodu ma w serdecznym poważaniu ich "postęp" i woli swoje przyzwyczajenia rodem z "ciemnogrodu". To i postępowcy się wnerwili.
nie ironizuje. Po prostu pokazuje do czego prowadzi fascynacja - usprawiedliwiania wszystkiego, nawet ludobójstwa. A co do ukazywania rzeczywistości rewolucji w podręcznikach do historii na poziomie szkolnym to mogę coś na ten temat powiedzieć, bo akurat uczę. I układ jest jednoznaczny - wszystko było super osiągnięciem, a o Wandei pojawia się w niektórych kilka słów: "Do największych zamieszek doszło w biednej katolickiej prowincji - Wandei. Pod hasłem walki w obronie wiary katolickiej i króla wybuchło tam powstanie, krwawo tłumione przez siły rewolucyjne". Jakoś o ilości ofiar trudno wyczytać... A potem następuje gruntowna przebudowa Francji (jaki ładny eufemizm)
Pojęcie ludobójstwa w czasach Wandei za bardzo nie istniało, co więcej czas pojawienia się tego terminu jest dość odległy od tych wydarzen. W związku z tym rozważanie z jego użyciem tego co działo się tam wydaje mi się trochę niecelowe. Równie dobrze można utyskiwać nad tym, że ustrój starożytnego Egiptu był niedemokratyczny. Przykład w celu lepszego uwypuklenia o co mi chodzi.
przed II wojną światową też nie istniało, a jednak zbrodnie dokonane w czasie wojny zostały uznane za ludobójstwo. To, że nie istniało jakieś pojęcie jeszcze nie oznacza, że nie mordowano na skalę, którą można uznać za ludobójstwo.
Wiesz, z tym pojęciem jest jeszcze taki problem, że o ludobójstwie może być mowa, gdy ktoś chce wymordować cały "lud", stąd też np. problem z Katyniem, bo tam nikt całego narodu polskiego nie chciał wymordować. A tutaj z Wandeą też można się pod tym kątem zastanawiać. W kwestii nieistnienia pojęcia, jest dość spory dystans czasowy.

przed II wojną światową też nie istniało, a jednak zbrodnie dokonane w czasie wojny zostały uznane za ludobójstwo

A potem osądzono i skazano paru ludzi gwałcąc w ten sposób jedną z najważniejszych zasad prawa: prawo nie działa wstecz. Właściwie to wszystkie wyroki, które zapadły na procesie w Norymberdze były nielegalne.

Wiesz, z tym pojęciem jest jeszcze taki problem, że o ludobójstwie może być mowa, gdy ktoś chce wymordować cały "lud",

Termin "ludobójstwo" dotyczy również "części grupy narodowej" (posiłkowałem się Wikipedią, ale ta z kolei powołuje się na Konwencję ONZ w sprawie Zapobiegania i Karania Zbrodni Ludobójstwa; niech się wypowie ekspert od międzynarodowego ). Także wdrażany plan wymordowania ludności całego departamentu można uznać za ludobójstwo. A przynajmniej za jego usiłowanie.
Zresztą. Tu nie chodzi nawet o samą nazwę (jest rzeczą oczywistą, że nie funkcjonowała w okresie rewolucji), ale o stan faktyczny, który określamy przy użyciu dzisiejszego słownictwa.
Jak dla mnie działania rządu rewolucyjnego względem Wandei noszą znamiona ludobójstwa, jakkolwiek ta zbrodnia nie nazywała się tak w XVIII wieku. Także teraz nie tworzymy jakiejś nowej jakości, tylko fakt przeszły nazywamy teraźniejszym mianem.
W 1915 roku też zdaje się to pojęcie nie istniało, ale mimo wszystko mówimy o ludobójstwie jeśli chodzi o rzeź Ormian sprokurowaną przez Turków.
Formalnie rzecz ujmując w czasie II Wojny też nie popełniono "ludobójstwa".


Termin "ludobójstwo" dotyczy również "części grupy narodowej" (posiłkowałem się Wikipedią, ale ta z kolei powołuje się na Konwencję ONZ w sprawie Zapobiegania i Karania Zbrodni Ludobójstwa;

Wszystko się zgadza. Konwencja pozostaje w mocy, a art. II stanowiący o zbrodni ludobójstwa został żywcem włączony do statutu MTK (art. 6, tekst dostępny jest tutaj ), co świadczy o jego wadze. Dodatkowo statut został poszerzony o definicje zbrodni przeciwko ludzkości i zbrodni wojennych, a jurysdykcja MTK obejmuje poza nimi również zbrodnię agresji - to tak w ramach uzupełnienia, bo w dyskusji to już nie bardzo się mieści.


Jeśli powstanie w Wandei było w istocie powstaniem, a tak przecież było, to w takim razie chyba trzeba zmienić kwalifikację prawną z "ludobójstwa" na "zbrodnię przeciwko ludzkości", ponieważ nie wyczerpuje ono znamion ludobójstwa jeśli się już sztywno trzymać terminologi prawnomiędzynarodowej.

Tylko wyjaśnij mi w miarę prostymi słowy, dlaczego zabijanie wszystkich jak leci to ludobójstwo, a zabijanie wszystkich jak leci w powstaniu to zbrodnia przeciw ludzkości.

W Wandei nie zabijano wszystkich jak leci, represje dotykały tylko chłopów, bo to oni chwycili za broń (jak się mylę to mnie popraw), a ich zaś trudno zaliczyć do grupy narodowej, etnicznej, rasowej czy religijnej jak chce tego konwencja. W tym przypadku moim zdaniem powinno się mówić o "zbrodni przeciwko ludzkości" - zgodnie z art. 1 ust. 1 i 2 statutu MTK jest to: "którykolwiek z następujących czynów, popełniony w ramach rozległego lub systematycznego, świadomego ataku skierowanego przeciwko ludności cywilnej".
Sam atak jest to: "atak skierowany przeciwko ludności cywilnej" oznacza sposób działania, polegający na wielokrotnym dopuszczaniu się czynów opisanych w ustępie 1 skierowanych przeciwko ludności cywilnej, podjęty stosownie do lub dla wsparcia polityki państwowej lub organizacyjnej zakładającej dokonanie takiego ataku".

No, ale można polemizować


W Wandei nie zabijano wszystkich jak leci, represje dotykały tylko chłopów, bo to oni chwycili za broń (jak się mylę to mnie popraw), a ich zaś trudno zaliczyć do grupy narodowej, etnicznej, rasowej czy religijnej Biorąc pod uwagę, że owi chłopi wystąpili w obronie religii katolickiej i między innymi za to byli wycinani, bo nie chcieli uznać prawa państwa do nominowania duszpasterzy, można uznać, że były to represje za przekonania religijne. A zatem można je podciągnąć pod ludobójstwo. O takim tle powstania w Wandei mówią nawet szkolne podręczniki (przynajmniej te, które mówią).

Jest taka książeczka "Ponadustawowe prawo i ustawowe bezprawie".

Niech zgadnę - Radbruch?

"Mieszkańcy Wandei występowali przeciw poborowi do szeregów wojskowych, a także w obronie księży niezaprzysiężonych, których wbrew wszelkim tradycjom i zwyczajom też pociągano do służby w wojsku".
Bazylow, Historia powszechna 1789-1918

To też podręcznik szkolny, a tło zupełnie inne. Wystąpienia w obronie religii były jedną z kilku przyczyn, a nie jedyną, a co do samej kwalifikacji czynu to tak jak już pisałam - wszystko zależy jak to uargumentować
napisałem: "między innymi za to byli wycinani". O tym, że były jeszcze inne powody, pisałem sam - jak chociażby poparcie dla króla. Ale fakt, że kryterium religii było dość istotnym elementem w działaniach rewolucji, jest niepodważalny. I dlatego można by, stosując dzisiejsze kategorie pojęcia ludobójstwa, uznać to za ludobójstwo. Poza tym dużą nieścisłością wielu podręczników do historii jest to, że chcą sprowadzić powstanie w Wandei do niezadowolenia chłopów - czytaj prostych, niewykształconych, brudnych, zacofanych - w przeciwieństwie do "oświeconych" zwolenników rewolucji. Owszem, masy chłopskie stanowiły większość, ale nie tylko chłopi wystąpili przeciwko nowemu "porządkowi".
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dagmara123.pev.pl
  •  
    iany,cud.php">Laserdisc - zapomniany cud?
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mieszaniec.xlx.pl
  •