wika
Dopiero niedawno zapoznałem się z tym serialem i muszę przyznać - cudo!
Świetnie napisany, świetnie zagrany, i odważnie nakręcony. Wielką zaletą jest tu przesympatyczna główna bohaterka i scenariusz. Niektóre wątki są zabawne, inne trochę mniej, wszystko to taki słodko gorzki mieszaniec, którego ogląda się świetnie Końcówki niektórych odcinków są prawie tak emocjonujące jak te z Lostów, czy z pierwszego sezonu Prison Breaka
Gra tu świetny Justin Kirk, z Aniołów w Ameryce, nieznana mi wcześniej Mary - Louise Parker, którą podziwiać można na obrazku niżej
Z bardziej znanych twarzy na chwilę pojawia się Zooey Deschanel.
Własnie skończyłem drugi sezon, który ma chyba najbardziej chamski cliff-hanger w dziejach Słyszałem różne opinie że 3 sezon jest o wiele gorszy od dwóch pierwszych. Czy to prawda?
Wiem że nie jest to jakieś oryginalne stwierdzenie, ale Showtime robi świetne seriale
Każdemu kto w ciągu ostatnich dwóch lat przegapił ten serial, gorąco polecam, i dziękuję Green_Eyes za polecenie go
Zassałem właśnie pierwszy sezon; zaczął bym wcześniej, ale mialem niedawno faze (wymuszoną przez finanse) na rzucenie THC, więc raczej wolałem do tego nie podchodzić.
A wydawałeś się takim grzecznym, odpowiedzialnym człowiekiem
Podziel sie wrażeniami jak obejrzysz
Ależ prosze bardzo, zawsze do usług ;)
A serial zaiste genialny, ciekawe postacie [chociazby kobiety Andiego... każda następna bardziej popieprzona od wcześniejszej], genialny humor, odważne sceny łóżkowe [chociaż niewiele ich, szkoda] i mimo wszystko zaskakujące zwroty akcji ;)
Czy sezon trzeci jest gorszy? Może faktycznie odstaje, ale nie aż tak żeby twierdzić że poziom spadł na łeb na szyje, jest pare ciekawych... momentów ;) W każdym razie, oglądać, oglądać, po trzykroć oglądać
Oglądałem na comedy central, zdaje się że wyemitowali tylko pierwszy sezon. Green_Eyes, czy I sezon kończy się twistem z agentem DEA?
Serial świetny a Elizabeth Perkins wymiata.
Tak, 1 sezon tak się kończy.
2 ma jeszcze lepszy twist
Potwierdzam :)
Snuffi ubiegłeś mnie... Żadnego szacunku dla starszych ;)
Phi, kto pierwszy ten lepszy
No i tak w ogóle to jest to mój temat, z pięknymi zdjęciami. Phi
Ten serial jest jednym z najbardziej uzależniających jakie znam. 4 godziny temu skończyłem 2 sezon, a już nie mogę wytrzymać do kolejnego odcinka
Nikt nie wspomniał o znakomitej czołówce, z naciskiem na tę piosenkę; jest po prostu boska i taka... zabawna?
Mierzwju, "kup" drugi sezon, tam w każdym odcinku inny wykonawca śpiewa tą piosenkę
No i 2 sezon jest zdecydowanie lepszy od pierwszego.
Obejrzałem całość kilka miesięcy temu. Sympatyczny, wciągający i nieźle zrobiony serial. Główna bohaterka to wyluzowana mamuśka, sprzedająca trawkę i rżnąca się co i rusz z innym facetem. Pozostali domownicy niemniej ciekawi. Dużo kapitalnych kawałków w finałowych scenach odcinków(moim faworytem jest utwór "You fucked up, You Bitch!":)) nie wspominając o utworze z czołówki, gdy już zaczął się nudzić i zacząłem go przewijać(jak to zazwyczaj bywa przy oglądanych "hurtem" serialach) twórcy wpadli na genialny pomysł coverowania go na przeróżne sposoby. Tym sposobem nie miałem sumienia przewijać czołówki, tym bardziej, że niektóre wersje naprawdę kopały zad. Po finale trzeciego sezonu obawiałem się, że całość definitywnie zakończono, okazało się jednak, że nie i od sierpnia rusza czwarty sezon, co mnie cieszy niezmiernie.
Obejrzałem dzisiaj 1 sezon! Wow!
Showtime, podobnie jak HBO, to dobra jakość seriali. Kolejny raz stacja bazuje na kontrowersji- najpierw dobra dilerka marihuany, a teraz dobry seryjny morderca Dexter. Jeśli stacja jest niezależna i bez cenzuty to z tego korzysta.
Zawsze kochałem Mary-Louise Parker za jej małe rólki. Teraz można czerpać przyjemność z każdego ujęcia z jej udziałem. Naprawdę niesamowicie sympatyczna aktorka.
..i genialne nawiązanie do Ojca Chrzestnego w ostatnim odcinku
ps. to dlatego, że Dextera oglądałem wcześniej
Raczej na odwrót, najpierw dobra dilerka marihuany, później dobry seryjny morderca. Przypominam, że Weeds ma już trzy sezony.
Mnie niestety trzeci sezon "Weeds" zawiódł. Nie dorównuje niestety dwóm wcześniejszym (rewelacyjnym zresztą) sezonom. Ciekawe jak wypadnie w związku z tym sezon czwarty, który startuje już w czerwcu...
W czerwcu? Ja słyszałem o sierpniu. Tak w ogóle po obejrzeniu finału trzeciego sezonu myślałem, że to już definitywny koniec. Dobrze, że tak się nie stało. Ciekawe czy akcja się teraz przeniesie do nowego miejsca czy jednak wrócą do wzgórza małych pudełek
Właśnie. Nawet to zakończenie trzeciego sezonu takie nie teges - dotychczas kończyło się czymś mocnym i trzeba było rok czekać jak to się rozwiąże. Teraz nie ma takiego uczucia - z drugiej strony, ciężko by było przebić zakończenie drugiego sezonu
Co do czwartego sezonu to startuje w czerwcu. Na oficjalnej stronie już są reklamy: http://www.sho.com/site/homepage/index.html
Serial sredni.
Z sezonu na sezon coraz bardziej odważny, choć momentami na sile!
Koncze ogladac 3 sezon i dla mnie jak 2 poprzednie to 6/10 i nie wyzej.
Jedynie co mi sie podoba to rozne wykonanaia tytulowej piosenki.;)
little boxes on the hillside...
bardzo pozytywny serial sprawnie łączący dramat z komedią. chwilami szalenie cięta satyra społeczna, znakomicie nakreślone wszystkie postacie serialowe, ogólnie taki feel-good serial przypominający mi od czasu do czasu "Six Feet Under", trochę "Desperate housewives".
trzeci sezon zdecydowanie odstaje od znakomitych dwóch pierwszych. ale i tak jest ciekawszy niż większość telewizyjnych produkcji. dobry, niebanalny serial.
4 sezon zaczął się z niższym sezonie- trzeba przyznać. Ostatni odcinek (czwarty) jednak jest na marę poprzednich sezonów.
Genialna Mary-Louise Parker (uwielbiam ją!), przyjemny humor i świetne czołówki (4 sezon, odcinek 4. hahaha ).
Z przykrością oznajmiam, że czwarty sezon jak na razie jest chyba nawet gorszy od trzeciego. Widziałem na razie trzy epizody, a podobno czwarty nieco lepszy... Cóż, zobaczymy...
rzeczywiście - słabe te pierwsze 4 odcinki.
dla mnie 4 odcinek bomba.
1, 2, 3 to czyste średniaki.
Serial dalej na znacznie niższym poziomie.. Fabuła coraz gorsza.
..ale pojawia Julie Bowen z boski tyłeczkem
yeah!
Nie zgadzam się z przedpiścacmi w kwestii 4 sezonu. Po 5 odcinkach - nadal dobre clifhangery po każdym epizodzie, nadal słodkie "break evry rule of american family series", nadal cholerny relatywizm, ruja i porubstwo (choć bohaterka jednak nie kupczy swym ciałem - przynajmniej na razie). Tytułowej piosenki nie ma, ale wprowadzenie tytułu na świeczce w odcinku z żydowską żałobą - świetne. w ogóle świetne jest tu wszystko. Co tak Was rozczarowało?
A właśnie, od dawna nosiłem się z zamiarem napisania, że brnę z poważnymi problemami przez czwarty sezon. Zdecydowanie najgorszy ze wszystkich, irytujący, nudny fabularnie, w ogóle nie wkręcający w wydarzenia na ekranie, z wymuszonymi cliffhangerami, na które odpowiadam przeciągłymi ziewnięciami. Bleh.
Ja już obejrzałem cały 4 sezon i nie jest źle. Może nawet trochę lepszy od trzeciego w ogólnym rozrachunku, ale i tak nie dorównuje w żadnym stopniu pierwszym dwóm seriom. Dobrze, że chociaż "Californication" nie straciło formy
Oj. 4 sezon był słabiutki. Nie było właściwie żadnego pomysłu na fabułę. Słodkie minki Mary-Louise Parker i prymitywne dowcipy nie wystarczyły.
Właściwie to miał być serial komediowy? Przecież to dramat opowiadający o samotnej matce, która nie radzi sobie z dziećmi ... 1/2 sezonu to użalanie się...
andy: Do you realize if I married a non-Jew, I couldn't go to rabbinical school? I can go if I'm gay and my lover's Jewish. I can go if I'm single. But I'm not eligible if I marry a beautiful shiksa with blond, silky pubes, waxed into the shape of a shamrock.
co wam sie nie podobalo w 4 sezonie? (jestem w polowie: tak, pierwsze trzy sezony tworzylyby idealna, zamknieta calosc; tak, drazni wykopanie kilku z kluczowych postaci i tytulowej, jak widac na swoj sposob kultowej juz, piosenki; ale nie, czwarty sezon jako taki nie jest porazka). z sezonu na sezon watki sensacyjne staja sie w zielsku coraz bardziej wykrecone (aby nie powiedziec: wydumane), ale jest w tym jakas lekkosc - oj, ta niejednoznaczna degeneracja idealnej rodziny z przedmiescia! mary-louise parker kochalam, kocham i kochac bede (amen), ale justin kirk i elizabeth perkins tez kopia tylki. podobnie mloda obsada - alexander gould i allie grant to dzieciaki irytujace niezmiernie, ale z jaka klasa! fajna sprawa, to zielsko.
Znalazłam na Zsypie fajną opinię o Zielsku i pozwalam ją sobie tu przytoczyć, bo idealnie odwierciedla to, co ja myślę o czwartym sezonie. Pomijając już to, co napisałam powyżej, i pomijając fakt, że motyw z Poczęciem mi nie podszedł, bo poczułam się zazdrosna.
Ze Zsypu:
Weeds - scenarzystka znowu postanowiła dojebać Nancy a ja stwierdziłem, że trochę przesadza, chociaż nieoczekiwana końcówka sezonu tchnęła w me serce odrobinę nadziei, że jeżeli powstanie kolejna seria (a pewnie powstanie), to Nancy przestanie być w końcu jebana tak mocno. Wujek Andy i Doug jako 'kind and gentle coyotes'[4] rozbijali mnie na każdym kroku i stanowili absolutnie genialny duet komediowy. Na plus liczę też nagą Mary-Louise Parker w wannie, chociaż akurat ta scena jest ciężka.
No.
Czy tylko ja mam wrażenie, że z każdym kolejnym sezonem Weeds ma się coraz gorzej? Wątki nijakie, wszystko strasznie zwolniło, jest bardziej przygnębiająco niż śmiesznie (a przecież to ponoć serial komediowy!) i dodatkowo aktor grający Shane im starszy tym gorzej gra..
nawet trawki nie ma.. nie czuję tego jarania!
Niestety to prawda - odpuściłem po dwóch odcinkach 5 sezonu..
a przecież to ponoć serial komediowy! Oglądałem na Comedy Central od 1 sezonu i nigdy nie nazwałbym Weeds serialem komediowym.
A jednak wszędzie występuje jako serial komediowy.
IMDB: Comedy
Nagrody Emmy: Najlepszy serial komediowy
Ok. Nie mówię, że ten serial to tylko komedia, bo zdecydowanie tak nie tylko.
ba! jest znacznie bardziej obyczajowy i dramatyczny.
Natomiast jeśli mam porównać humor podczas 1, 2, a nawet 3 sezonu przeciwko 4 i 5 to jest ogromna różnica. W 5 sezonie nie zaśmiałem się jak na razie w ogóle.
nom ja tez, ale nadal ogladam z przejmnoscia, choc widac spadek formy:)
Gdzies czytalem, ze Parker ma zamiar skonczyc z tym serialem po 5 sezonie, a tworcy planuja ciagnac to dalej. Weeds bez Nancy?
hahaha, tylko dla Mary dalej oglądam Weeds,
chociaż ona też lekko (na pewno nie tak jak serial) spada formalnie w dół.
edit: obejrzałem 6 odcinek. jednak Mary Louise Parker wciąż jest nieziemsko piękna.
No przecież gdyby nie była nieziemsko piękna i nieziemsko neurotyczna, to bym jej nie kochała:)
Też trwam przy piątym sezonie, chociaż dowcip i błyskotliwość pierwszych trzech serii gdzieś wyparowała. Humor niższych lotów, nie licząc Celii. Taaak, Celia potrafi ocalić każdy odcinek: DEAD MEXICAN!!, a co!
Eh, serial początek miał świetny. Świetna czołówka, zabawna i trafna krytyka społeczna... a od kiedy z czołówki zniknęły 'Little boxes...' to coraz gorzej, zabrneło już tak, że niewiadomo co to właściwie już jest. Wątki z ponownymi uprawami są jak odgrzewane po raz dziesiąty kotlety. Doug debil, niby z zamierzenia lecz jest mnie już doprowadza do irytacji, nie zbyt dobrze się ci wszyscy bohaterowie posklejali w serialu od pożaru... Ten serial już nie ma takiego samego wyrazu.
Mary-Louise kończy dzisiaj 45 lat. Czy tylko mi trudno w to uwierzyć?
Mary-Louise kończy dzisiaj 45 lat. Czy tylko mi trudno w to uwierzyć?
Niespodziewałem się zupełnie, szok Świetnie się trzyma. A ile ona ma w serialu lat?
Tak dalej patrze, Elizabeth Perkins (Celia) ma 49 lat. W sumie, jeśli Shane ma z ~15 lat a Silas ~19(?) to chyba trzeba było oczekiwać, że Mary może (w serialu) przekroczyć 40stke.
Silas miał w pierwszym sezonie piętnaście albo szesnaście lat, więc musi być już po dwudziestce...
Mary-Louise kończy dzisiaj 45 lat. No. Fucking. Way. Dałbym jej maks 36.
W Smażonych była już po dwudziestce...
Ona się generalnie mało zmienia. Przy czym w Weeds ma wyjątkową okazję się zaprezentować jako kobieta... zgrabna, giętka, gibka. Na maskach samochodów. Biurkach. W wannach. Rozumiecie.
Obejrzałem pierwszy sezon. Przyjemny serial, fajnie się ogląda, choć szału wielkiego nie ma. Największa zaleta to oczywiście główna bohaterka i świetnie napisane dialogi. Czasem niestety lekko przynudza.
Emocjonujące to są końcówki sezonów:)
Sezony 2 i 3 są znacznie lepsze, w jedynce Nancy dopiero się rozkręca:)
Przesada, ani razu nie poczułem "emocjonującej końcówki" tak, żeby od razu sięgać po następny odcinek.
Jak skończysz drugi sezon to zacytuje to z dopiskiem 'hahaha' : )
Możesz dopisywać to "hahaha" Sezon drugi jest świetny, lepszy humor więcej się dzieje i pojawia się Zooey. O zakończeniu nawet nie piszę tylko idę oglądać 3 sezon
Przesada, ani razu nie poczułem "emocjonującej końcówki" tak, żeby od razu sięgać po następny odcinek.
Hahaha
No. Jak dla mnie 3 sezon lekko obniżył loty, ideałem w temacie Weeds pozostaje nr 2. Ogląda ktoś jeszcze 5?
Ogląda. To już nie to samo, ale kończy się mocnym uderzeniem
Po średnim sezonie czwartym (w którym najlepszy był w zasadzie finał), specjalnie mi się nie spieszyło do piątego. Ale jakoś tak zainspirowany dyskusją z Artemis podczas ENH postanowiłem jednak nie zwlekać z tym tygodniami. No i jest zdecydowanie lepiej, wciąż nie ma wielkiego WOW, ale na pewno lepiej się to ogląda od poprzedniego sezonu, fabuła jest ciekawsza, a czasem to i nawet zdarza mi się roześmiać, a to już coś :)
to na Weeds można się roześmiać? :)
Owszem, przy odpowiednim nastawieniu psychicznym
to na Weeds można się roześmiać?
W drugim sezonie jak najbardziej tak
Jasne. W scenie, gdzie Andy przez parę minut opowiada Shane'owi o masturbacji to nawet się popłakałem ze śmiechu. Chyba moja ulubiona scena spośród wszystkich sezonów.
To znaczy, że nie widziałeś wykładu Nancy na temat kompleksu Edypa w 4 sezonie:)
Widziałem
Trzeci sezon tylko minimalnie gorszy od drugiego, a zakończenie równie dobre. Czwarty sezon zaczyna się ciekawie, mam nadzieję, że nie skończyły się twórcą pomysły. Najlepsza postać serial (oprócz Nancy oczywiście) to Doug Wilson
Konkret!
Elizabeth Perkins odchodzi z serialu
Co do samego serialu, pierwsze 2-3 sezony były znakomite, ale to co twórcy zaserwowali w w trzech następnych woła o pomstę do nieba. Udała im się wielka sztuka, czyniąc z Nancy, jednej z moich ulubionych serialowych postaci, jedną z najbardziej znienawidzonych. Momentami miałem ochotę po prostu wyjebać jej w ryj za jej debilne zachowanie. Uczucie jakie towarzyszyło mi podczas oglądania tych sezonów można opisać jednym słowem - wkurwienie.
Nie wiem czy jeszcze wrócę do tego badziewia, bo to co mnie przy nim trzymało to Doug, Andy i Celia.