ďťż

wika



Zapewne wielu z Was miało przyjemność oglądnąć "Wywiad z wampirem". Co sądzicie o tym filmie? Czy według Was wniósł wiele do kina wampirycznego?

O fabule wiele mówić nie trzeba:
Pointe du Lac ma dość życia z kilku poważnych powodów. Na próżno jednak poszukuje śmierci. Z pomocą przychodzi wampir Lestat i daje mu wybór: śmierć, lub życie wampira pełne nocnych balang, krwii... i. No właśnie. Życie krwiopijcy wcale nie jest takie piękne.

Cały film ocenić muszę bardzo wysoko. Właściwie jest dopracowany praktycznie pod każdym względem. Przede wszystkim aktorstwo. Oczywiście najbardziej utkwił mi w pamięci Tom Cruise, który pokazał, że znakomicie radzi sobie, jako czarny charakter. Co ciekawe zaowocowało to nominacją do... Złotej Maliny. Za co? – ja się pytam. Dalej Pitt i Banderas pozostają nieco w cieniu Toma, ale trudno mieć do nich zastrzeżenia. Spisali się na medal. Świetna jest również muzyka Elliota Goldenthala, scenografia... I można by tak długo.

Co najważniejsze film (wszystko zaczęło się oczywiście od książki) wniósł naprawdę wiele do tematyki wampirów. Wykreował ich nowy, wręcz wspaniały wizerunek. Stwory obdarzone małym IQ, zamieniające się w nietoperze itp. odeszły już w niepamięć. Wampiry w "Wywiadzie..." to istna arystokracja. Inteligentne, otaczające się przepychem oraz podobne do ludzi. Zarówno z zewnątrz, jaki i wewnątrz. Oznacza to oczywiście, że nasze problemy nie są im obce... Poza tym dużo trudniej je uśmiercić. Krzyże i kołki na nic się nie zdadzą. Pozostaje jednak światło dzienne.
Tak więc ten wizerunek prezentuje się nienajgorzej. Na pewno dla człowieka, który widzi w pobliżu kły ta opcja będzie lepsza od tej oklepanej już w wielu filmach i książkach .


Moja wypowiedź będzie krótka: nienawidzę wszelkich filmów wampirycznych. Nietoperki, drakule, trumny, srebrne kulki, dębowe kołki odbytowe - to nie dla mnie. Nudza mnie, śmieszą, irytują, stąd unikam ich jak ognia. Jednak IWTV jest tym JEDYNYM wyjątkiem. Ten film lubię, ten film mi się podoba. Ma klimat, ma świetnie opowiedzianą historię, scenerię, plejadę znakomitych aktorów, dramaturgię i pewien specyficzny, fenomenalny... jakby to powiedzieć... jakbym był w teatrze i siedział na widowni. Wielka klasa w tym filmie.

A złote maliny to niech jadą na eksport (najlepiej do Holandii - skoro polskie im szkodzą, to niech żrą złote).
Romeck a "Nieustraszeni Pogromcy Wampirów" też ci się nie podobali?

Co do "Wywiadu z Wampirem" jak dla mnie najlepszy film o wampirach. Oglądając go pewnie wielu zamarzyło się życie wieczne w wiecznym mroku
Jak np. mi

Oglądając go pewnie wielu zamarzyło się życie wieczne w wiecznym mroku
Jak np. mi


Ja juz chyba wyrosłem z takich marzeń . Zresztą film pokazał, jakie może być życie wampira. Bardzo podobne do naszego, lecz jeśli życie trwa wieczność, to problemy również.



Jak dla mnie "Wywiad z wampirem" to najlepszy film o wampirach Nie przepadam ogólnie za wampirami, ale film naprawde mi się podobał chociaż oglądałem go dosyć dawno i już za wiele nie pamiętam
Widzę, że temat spadł na prawie sam koniec listy, więc go wyciągam na światło dzienne... ;)

"Wywiad z wampirem" w swoim wydźwięku kojarzy mi się - nie wiem, czy słusznie - z tragedią antyczną. Gorzkie, bolesne studium namiętności. Pojedynek z wiecznością. Pułapka bez wyjścia. Pułapką tą jest, paradoksalnie, nieśmiertelność, czyli coś, za czym człowiek tęskni, marząc, że "może uda się oszukać śmierć". Smutna jest bowiem egzystencja wampira, życie w samotności i mroku. Życie Louisa, który chce się w jakiś sposób wyspowiadać, po latach wędrówek, latach bez treści, bez miłości. Życie Claudii, na zawsze uwięzionej w ciele niewinnego dziecka. Wampiry żyją z dnia na dzień, nie przemijają, stoją w miejscu, okłamują się, cierpią, udają. Nie bez powodu jedna z najbardziej zapadających w pamięć scen ma miejsce w teatrze - bo życie wampirów jest teatrem, grą, oszukiwaniem samego siebie. Skrywaniem wykrzywionej w bólu twarzy za maską groźnego krwiopijcy. Ten film straszy, ale nie krwią, nie wampirami jako takimi - ale nieśmiertelnością i samotnością.

Btw, Deina, ten stary długi artykuł na temat "Wywiadu", to twojego pióra był czy mi się coś źle kojarzy? Czeka na obróbkę czy co? ;)
Wywiad z wampirem - film, a książka to jak niebo a ziemia głównie ze względu na interpretację postaci Lestata i Louisa.
Jeden z moich ulubionych filmów po którym wreszcie przekonałem sie do Toma Cruisa.Za każdym razem gdy go oglądam czuje sentyment. No i warto sobie przypomnieć cover Rolling Stonesów ,,Symphathy for the devil'' który specjalnie na potrzeby filmu nagrało Guns n ' roses
Dziś obejrzałem WzW po raz pierwszy. Krótko mówiąc: syf nieziemski. Dłużej mówiąc...

Gdyby analizować ten film jako zbiór poszczególnych elementów, to wyglądałyby one tak: dialogi rodem z gotyckich wierszy pisanych przez nastolatki zakochane w Cobainie; teatralna, sztuczna scenografia, do której dopasowuje się praca kamery i wyjątkowo nieudany montaż (czułem, jakbym oglądał polski film); aktorstwo także sztuczne, pretensjonalne.

Fabuła ogólnie jest tu ciekawa, ale położona przez zupełny brak napięcia czy po prostu czegoś, co zainteresowałoby mnie jako widza. Bohaterowie zachowują się dziwnie - w jednej chwili są spokojni, a sekundę później wybuchają, krzyczą, gestykulują - bez większego powodu. No po prostu brazylijska telenowela - zero wiarygodności, tylko emocje rzucające ludzi po ścianach. Taki na przykład Slater nagle chce rzucić wszystko, żeby zostać wąpierzem. Cruise z pozycji siedzącej, podczas monologu, nagle przechodzi do pozycji stojąco-rzucającej, nie wiedzieć czemu. A to, że rzuca błyskotliwymi myślami w rodzaju "o, weź mnie w ramiona, śmierci mroczna, wyzwolicielko", to raczej sobie daruję, bo płakać mi się chce ze śmiechu w reakcji na takie teksty. Banderasa też żal krytykować, bo to fajny aktor, ale kiedy stojąc w miejscu patrzy spode łba i również pieprzy coś o mrocznej, gotyckiej śmierci, to tylko trzeba uważać żeby mordy ziewanie nie rozerwało.

Oglądanie tego filmu było dla mnie męczarnią - a i tak podchodziłem doń z trzeci raz, bo chciałem wreszcie zmóc i mieć poczucie, że więcej próbować nie muszę. Zapewniam, że nigdy, przenigdy juz do Wywiadu nie wrócę. Lubię teatralne filmy o wampirach (Dracula Coppoli jest wspaniały), ale ten tutaj jest wypierdkiem wyobraźni zbuntowanej, zasłuchanej w Metallice nastolatki, która myśli o samobójstwie ponieważ nienawidzi nierozumiejącego jej świata. Anne Rice ten okres widocznie od młodości nie przeszedł, a na dodatek nastrój udzielił się ekipie filmowej, bo wszystko - zdjęcia, reżyseria, aktorstwo (z dwoma wyjątkami) i montaż - jest na takim właśnie, sięgającym dna poziomie.

Ale jeśli film sięga dna, to książka przebija je z głośnym hukiem...
A ja lubię ten film, chociaż jak się zastanowić to sporo w nim kiczu i takich tam.

Ciekawe... właśnie sobie zdałem sprawę że jedyne co tak naprawdę cenię w tym filmie jest Kirsten Dunst.

Slatera nie znoszę, potworny drewniak.


Ale jeśli film sięga dna, to książka przebija je z głośnym hukiem...


ostatni raz książkę czytałem jakieś 14 lat temu i przez dłuższy okres (do jakiegoś 15 roku żvcia) uważałem ją za najlepszą powieść tuż po dziełach Tolkiena ekranizacja okazała się lekkim niewypałem, choć oglądałem daawno temu, na premierze w kinie. jedna rzecz jest niesłychanie znakomita - muzyka. cudo, długo słuchałem tego na walkmanie!
Ih, mnie brakuje takiego wampirzego filmu gdzie wampir spod swojej ludzkiej twarzy, budziłby lęk przed konsekwencjami, że pewne ludzkie dążenia i pragnienia mogą zamienić ludzi w wampiry, odczłowieczone istoty, gdzie zło jest jednocześnie siła przyciągającą i kuszącą. Cel jaki się osiąga oznacza zupełne zatracenie swojej wcześniejszej tożsamości. I bez tej całej zużytej mitycznej otoczki - krzyży, kołków, UV...

Albo pozostają przyjemne filmy z wyginającą się Kate Beckinsale i gronem innych wampirzyc, którym chętnie nadstawiłoby się szyje (jak w 'True Blood')

Ih, mnie brakuje takiego wampirzego filmu gdzie wampir spod swojej ludzkiej twarzy, budziłby lęk przed konsekwencjami, że pewne ludzkie dążenia i pragnienia mogą zamienić ludzi w wampiry, odczłowieczone istoty, gdzie zło jest jednocześnie siła przyciągającą i kuszącą.

Banał i tandeta. Najprostsza możliwa metafora, najmniej subtelna i najłatwiejsza do zrealizowania. I nieprzerażająca ani trochę. Jeśli chodzi o wampiry, one mają rację bytu tylko w klimatach wiktoriańskich - bo pasują do scenerii, są równie przestylizowane. Jednak wampir odarty z historycznych korzeni to naiwne, prostackie dziwactwo.

Chcesz pokazu zgubnych konsekwencji władzy, i to pokazu zrealizowanego w naprawdę przerażający sposób? Obejrzyj jakiś film Scorsese albo de Palmy. Na przykład Scarface. Jak dla mnie historia Montany jest 10x bardziej przerażająca niż analogiczna przecież (tylko ubrana w gejowate wdzianko) historia Lestera czy Lestora czy jak mu tam było. Jest przerażająca, bo prawdziwa. Jeśli miałbym robić film o wampirach, to u mnie nie byłyby one straszliwymi emo-zombie. Byłyby kibolami, a konsekwencją za poczucie siły byłaby utrata zębów, brata, ukochanej, matki, wolności. Nie piliby krwi, tylko ćpali kokainę - a jej zdobycie wcale nie byłoby mniej brutalne niż łowy w długiej pelerynie. Wciągające cię w swoje grono gangi to prawdziwe i straszne wampiry - zauważono to jak dotąd jedynie w Lost Boys - i chyba dlatego jest to najlepszy film wampiryczny evar. Lalusie w stylu Cruise'a i Pitta jedynie wywołują uśmieszek politowania. Jeślibym takiego wąpierza spotkał w ciemnej alejce, dałbym mu w policzek i zabrał telefon komórkowy.

Lalusie w stylu Cruise'a i Pitta Kirsten Dunst zjada ich na wampirze śniadanie : )

zauważono to jak dotąd jedynie w Lost Boys - i chyba dlatego jest to najlepszy film wampiryczny evar
Ten leciutki, przygodowy film do oglądania przy piwie i chipsach? Raczysz żartować. Podobnie zresztą jak twórcy "Lost Boys", w którym więcej jest humoru jak prawdziwej grozy.
Lost Boys to typowe kino młodzieżowe, a nie żadne kino wampiryczne
Ale przynajmniej wampiry w nim nie wyglądają jak hermafrodyty owinięte w firankę.


Masz coś do hermafrodyt owiniętych w firankę?:)
Solo?? Co zrobiłeś z Militarym??:)

Artemis, wampiry mają ten problem że chcą być straszne - a nie są.:) Nie dziś. Co znaczy jakiś pijący krew, włóczący się po nocach zakapior, skoro za rogiem zwykły, pozbawiony mocy obwieś może cię zaciukać nożem w biały dzień? Wampiry to twór romantyków - tak samo jak oni nieaktualny. Zauważ, że one zawsze potrzebują stylizacji. Jeśli występują w filmie osadzonym we współczesności, są ubrane w skrzypiące skóry i czarne okulary. Są tak samo nierzeczywiste dla współczesnego widza jak hermafrodyty w firankach. Bo jeśli byłyby normalnymi ludźmi, którzy żywią się krwią, to... przecież nie byłoby nic ciekawego. Bo ktoś taki nie może przerażać, jeśli nie jest przedstawiony z paradokumentalną, realistyczną manierą. Bo w wampirach straszy przede wszystkim to, że piją krew, no nie? A artystyczne picie krwi to nuda. Rzeźnickie picie krwi to inna sprawa. Verhoeven miałby szansę sensownie ukazać wampiry - ale jeśli bierze się za to fan firanek albo kobieta, to może wyjść co najwyżej Near Dark, czyli przeciętniak.:)

A, i sorry - Lost Boys to niejedyny dobry film o wąpierzach. Jest jeszcze przefajne Fright Night 1 i 2. Dlaczego jest dobre? Bo tam nie ma firanek ani skórzanych ciuchów. Są normalni ludzie, którzy robią rzeźnię. To jest straszne. A nie jakieś tam Banderasy w pelerynie.

Który wampir lepszy:





Na widok pierwszego zdjęcia odruchowo ziewam.:)

[ Dodano: Sro Sie 26, 2009 15:39 ]
A co powiesz o Od Zmierzchu Do Świtu?

Swoją drogą do podobnych wniosków co Military doszedł Garth Ennis w jednym numerze Kaznodzieji gdzie zestawił ze sobą dwóch wampirów - normalnego gostka, przestępcę i wampira stylizującego się na te filmy "Bo myślał, ze tak trzeba" :] - reszty nie zdradzę, ale polecam zapoznanie się z tym bo to jeden z fajniejszych zeszytów, no i nie wymaga znajomości całej serii.

A co powiesz o Od Zmierzchu Do Świtu?

O filmie czy o wampirach? Bo jak o filmie - dobry dokładnie do sekundy, w której pojawiają się wampiry. Potem dno.

Jeśli o wampirach - znowu niestraszne, znowu swoja parodia. Niby próbują nadrabiać wyglądem, ale skoro dwóch kolesi, staruszek i dwójka nastolatków załatwiają całą armię pradawnych potworów, to... kiepszczaste te potwory.
Jakby tak spojrzeć na to co wampiry zabija, to one takie delikatne są pokropi się wodą, postrzela ze srebra, zaświeci ultrafioletem i puch. Muszą jeszcze, nieszczęsne, uważać na wszelkie prostopadle się krzyżujące się przedmioty... To takie troche postacie z baśni, gdzie ten zły ma jakiś słaby punkt, jest wyraźnie powiedziane co i jak. Tymczasem Alieny, Predatory, czy jakieś zombie nie mają słabych punktów - tak widocznych i ewidentnych słabych punktów.
Są wiarygodniejsze, bardziej drapieżne, są ogólnie lepsze?

Co znaczy jakiś pijący krew, włóczący się po nocach zakapior, skoro za rogiem zwykły, pozbawiony mocy obwieś może cię zaciukać nożem w biały dzień?
Co znaczy Obcy w kosmosie, gdzie nikt nie usłyszy twojego krzyku, skoro za rogiem...


Zauważ, że one zawsze potrzebują stylizacji. Jeśli występują w filmie osadzonym we współczesności, są ubrane w skrzypiące skóry i czarne okulary. Są tak samo nierzeczywiste dla współczesnego widza jak hermafrodyty w firankach. Bo jeśli byłyby normalnymi ludźmi, którzy żywią się krwią, to... przecież nie byłoby nic ciekawego.
No cóż, ja uważam Martina Romero za bardzo ciekawy film. Podobnie jak szwedzkie Pozwól mi wejść.


Bo w wampirach straszy przede wszystkim to, że piją krew, no nie? A artystyczne picie krwi to nuda.
Dla mnie wprost przeciwnie:



Poza tym w wampirach nie straszy tylko picie krwi, ale i nieśmiertelność.

Poza tym w wampirach nie straszy tylko picie krwi, ale i nieśmiertelność.

Ale mówimy o czynnikach straszących, a nieśmiertelność prowadzi tylko do smętnych wywodów o tym, jak życie potrafi zmęczyć. Zemeckis opowiedział o tym ciekawiej i poważniej w komedii niż milion reżyserów w filmach o wampirach.:)

Wampir też może być czymś nieludzkim. Poza tym ilość interpretacji mitu wampirycznego jest tak szeroka, że trudno powiedzieć: wiesz o nim wszystko.
W ramach danego filmu wiesz. W tym wypadku mówimy o Wywiadzie. Wszystko jak na dłoni. Blade - jeszcze większe uproszczenia. Problemem jest uczynienia wampira główną postacią. Nie był nią np. w Draculi - i wyszedł wporzo film. Nie był we Fright Night - i też było fajnie. W Lost Boys też nie było wiadomo do końca, o co chodzi.

A teraz wyobraź sobie Obcego w stylistyce filmu wampirycznego. Młody Xeni szwęda się przez 3 godziny po statku kosmicznym i narzeka, jak to źle mieć kwas zamiast krwi. Jaki to on nie jest wyobcowany i smutny. Matka traktuje go chłodno, bracia nie zwracają na niego uwagi. Na dodatek ci ludzie, których co jakiś czas musi zabijać, a brzydzi się widokiem flaków. Nie no, to z pewnością byłby udany horror.:)
W tym rzecz ze Wywiad horrorem miał nie być, bardziej dramatem ale ze względu na poruszaną tematykę wielu przypisuje go do horroru.
Niechaj ci będzie - wtedy jako dramat jest banalny, pusty, przestylizowany i koszmarnie zmontowany.:)
No i teraz się mogę zgodzić :]

Swoją drogą ode mnie Wywiad zbiera 4/10. Również wolę podejście do ''gatunku'' typu Lost Boys.

Wampiry to twór romantyków - tak samo jak oni nieaktualny. Zauważ, że one zawsze potrzebują stylizacji. Jeśli występują w filmie osadzonym we współczesności, są ubrane w skrzypiące skóry i czarne okulary. Są tak samo nierzeczywiste dla współczesnego widza jak hermafrodyty w firankach.

A właśnie, że czasem obywają się bez stylizacji. Przykładowo taki wizerunek wampira z "Uzależnienia" nie ma skóry i okularów, nie jest jakimś neoromantycznym, przypudrowanym tworem i dobrze odpowiada obrazowi czającego się za rogiem zakapiora z nożem, o którym piszesz. I co najciekawsze - nie straszy w ogóle.


No właśnie.
Swoją drogą - JB, wielkie dzięki, ostatecznie mnie zmobilizowałeś, bym powtórzyła film Ferrary. W ogóle to uwielbiam Lili Taylor.

Military - doszliśmy do tego, co ja już powiedziałam kilka postów wyżej; kwestia estetyki się odzywa. Ja eleganckie firanki lubię. A takie podszyte homoerotyzmem? Jeszcze bardziej:)
No właśnie, niestety "potwór w firance" mnie nie kręci i dla mnie stanowi zaprzeczenie sensu istnienia potworów.:) Tak, wiem, "bo wampiry to nie potwory, bo one mają wzbudzać współczucie". Takich jeszcze bardziej nienawidzę.:)
skoro nawet hbo nie umie pokazać wampiryzmu tak, żeby mi sie podobało, to najwidoczniej nie ma ratunku dla tego odłamu kina grozy - po prostu musi być do dupy. i pomyśleć, że wilkołaki dają rade - bez pedalstwa, bez emo, bez sztucznej stylizacji.
Myślałam, że kto jak kto, ale ty akurat wierzysz, że najbardziej irracjonalny czy głupi pomysł można sprzedać w dorosłej i brutalnej formie:)

Co do HBO, to im wampiryzm współczesny, poważny i bez stylizacji wyśliznął się spomiędzy palców, nie mów mi, że w True Blood nie miało potencjału na, że tak się górnolotnie wyrażę, współczesnego Faulknera. Wizerunek został zbyt przestylizowany, fabuła nie chwyciła (OK, widziałam tylko 4 odcinki, ale coś tam na ten temat słyszałam). Nie wampir jako taki.

nie ma ratunku dla tego odłamu kina grozy - po prostu musi być do dupy

Pozwól mi Wejść jest o wampirach, a nie ma tam cool wampirów w skórach, ani wampirów w firankach

Filmy o wampirach są fajne, a Wywiad przede wszystkim

bez pedalstwa, bez emo, bez sztucznej stylizacji.
W 30 dni nocy nie ma pedalstwa, emo ani sztucznej stylizacji. Wampiry tam są jak najbardziej budzące grozę i nie noszą firanek.
To była aluzja do True Blood.

Mental, musisz obejrzeć Twilight : )

W 30 dni nocy nie ma pedalstwa, emo ani sztucznej stylizacji. Wampiry tam są jak najbardziej budzące grozę i nie noszą firanek.

Tylko wyglądają jak ruska mafia i występują w jednym z najmniej logicznych filmów evar.:)

występują w jednym z najmniej logicznych filmów evar
Logiczny nie logiczny ale wampiry wyglądają tak jak powinny wyglądać wygłodniałe potwory w ludzkiej skórze. Tej ekipy można autentycznie się bać. Bo przestraszysz się pedała w firance?
...mowiac szczerze, to pedalow w firance (zwlaszca tego co sie chowa w mojej kuchni) boje sie najbardziej
Bo jeszcze zrobi sobie z tobą zdjęcie i wyśle Jakuzziemu <rotfl>

A tak na poważnie, to przecież taki elegant w firanie może być znacznie groźniejszy od zaślinionego łysola z kłami. Co nie? (Oczywiście pisząc o łysolu z kłami nie mam na myśli śp. Kinskiego).

skoro nawet hbo nie umie pokazać wampiryzmu tak, żeby mi sie podobało, to najwidoczniej nie ma ratunku dla tego odłamu kina grozy - po prostu musi być do dupy. i pomyśleć, że wilkołaki dają rade - bez pedalstwa, bez emo, bez sztucznej stylizacji.

'True Blood' nawet całkiem niezły mimo wielokrotnego wałkowania formuły. Grozy tam nie ma za grosz i nie oszukujmy się, że dzisiejsze wampiry mają straszyć. Teraz wampiry stały się zwykłymi i pełnoprawnymi bohaterami serialu. Opadła z nich mroczna tajemnica, każdy już wie co to wampir. Filmy, seriale, powieści przedstawiają różne ich mutacje, jedne odporne na światło, inne na świętości...

Wampiry wyszły poza ramy horroru, w "True Blood" znajdziemy bardziej od nich tajemnicze postacie i groźniejsze -- ale nie straszne i nie miały być. Jak w jakimś kryminale ktoś wyjmie broń to jednak w 99% przypadków nie sramy po gaciach ze stachu.
Jednym się podoba ta stylistyka, erotyczna, krwista -- i wcale nie koniecznie homo, w firankach i nie emo-sremo, ani ruska mafia.
Mnie stylistyka w tym serialu odpowiada, w 'Wywiadzie...' raczej też. Natomiast zupełnie nie odpowiada mi ta z '30 dni nocy', w ogóle mnie nie kręcą takie zombie - bo to zombie były, bojące się światła tylko... rzecz gustu...

A fabuła w wampirzych filmach istotnie bywa wydymana do jakiś dziwnych kształtów a za konwencją zdaje się już nic nie nadążać.
Na 'Nosferatu' Herzoga się czaję już jakiś czas :>
Dla mnie absolutny numer jeden.
Dla mnie, szczerze mówiąc, to już ramot jest. Jakiś czas temu zapuściłem sobie na DVD kupionym wieki temu w Zwierciadle i ledwie dobrnąłem do końca. Realizacja jak z taniej produkcji telewizyjnej, słaby scenariusz szatkujący wątki książkowe, język niemiecki, który nijak nie pasował mi do opowieści o Drakuli (to było jak szorowanie wampirzymi kłami po papierze ściernym), liczne niezamierzenie śmieszne sceny, a do tego ten nieznośnie unoszący się nad całością smrodek europejskiego kina artystycznego. Nie mam nic do niego, ale do tej historii pasował jak pięść do nosa.
Co, język angielski ci bardziej do Rumunii pasuje niż niemiecki? W XIX stuleciu? Heloł??

I Kinski...? Gdyby Nosferatu takim, jakim my go pojmujemy, miał naprawdę istnieć, wyglądałby dokładnie jak on: zapadłe oczy, woskowa skóra, łysa czaszka, odstające uszy, blade wargi.

Scenariuszowych dziur, przyznam się, nie pamiętam.

Co, język angielski ci bardziej do Rumunii pasuje niż niemiecki? W XIX stuleciu? Heloł??
No wiem, wiem, poniekąd jest to awersja do samego języka niemieckiego, ale ten potrafię znieść w filmach, tutaj jednak to co było mówione i przez kogo nijak nie współgrało z melodią i brzmieniem szwabskiego szwargolenia. A zresztą, odbijając piłeczkę, niemiecki bardziej pasuje do Londynu niż angielski? W XIX stuleciu? Heloł? ;)

I Kinski...? Gdyby Nosferatu takim, jakim my go pojmujemy, miał naprawdę istnieć, wyglądałby dokładnie jak on: zapadłe oczy, woskowa skóra, łysa czaszka, odstające uszy, blade wargi.
W dyskusje o tym jak powinien wyglądać wampir gdyby naprawdę istniał nie będę się wdawał, takie dywagacje pozostawiam uczestnikom sporów z cyklu "realistyczny wygląd kosmitów" ;) Dodam tylko, że odczuwam niechęć do samego Kinskiego, który był nieziemskim (no proszę, a więc pasował do roli) bufonem a utwierdziłem się w tym przekonaniu po zobaczeniu "Jezusa Chrystusa Zbawiciela". Tak wiem, na pracę aktora nie powinienem patrzeć przez pryzmat jego życia prywatnego, bla bla bla...

Oj współbrzmi, aż ciary przechodzą!
Tobie nie wierzę, ty twierdzisz że Argento jest straszny :)


A nie jest?:)
Jak dobrze, że nie jestem Negrinem i nie dam się teraz złapać na kilkustronicową dyskusję ;)


Jak dobrze, że nie jestem Negrinem i nie dam się teraz złapać na kilkustronicową dyskusję
Ale przecież obaj się zgadzamy, że on jest straszny
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dagmara123.pev.pl
  •