ďťż

wika

Nie chodzi mi tu bynajmniej o zawal...

Uwaga! Moga byc spojlery (ale nie musza :)
Niedawno obejrzalam "The Descent". Na poczatek powiem ze mnie sie film podobal.

Po pierwsze samo umiejscowienie akcji jest pomyslowe i swietnie dobrane. Niezbadana jaskinia - ciasno, ciemno, niebezpiecznie. Ja sama gdybym sie znalazla w jednym z tych ciasnych korytarzy dostalabym ataku paniki/histerii (a nie mam klaustrofobii i innych takich).

Bohaterki tez niczego sobie. Nie sa statyczne i zmieniaja sie pod wplywem akcji, wydarzen - z odwaznych, pewnych siebie kobiet (jak nakazuje przyklad idealnej kobiety sukcesu XXIw.) staja sie zastraszonymi, rozhisteryzowanymi ofiarami badz tez ulegaja zezwierzeceniu rownajac sie tym samym ze swoim wrogiem. Co ciekawe, kazda z glownych bohaterek ma momenty w ktorych wzbudza niechec widza (przynajmniej u mnie).

No i sceny drastyczne... "Ladnie" ukazane (o ile mozna tak to okreslic). Jest tam otwatre zlamanie nogi (brzmi glupio ale wyglada gorzej), zlamany paznokiec (brzmi jeszcze bardziej idiotycznie ale mnie ciarki przeszly :) No i standartowe rwanie miesa, klucie, szarpanie...krew, krew, krew... wiecej grzechow nie pamietam, ale pewnie cos tam jeszcze bylo.

Musze powiedziec ze z chwila calkowitego odkrycia tego kto sciga i zabija glowne bohaterki napiecie we mnie opadlo (co dzieje sie zazwyczaj gdy antagonista zostaje odarty z resztek tajemniczosci), ale warto dalej ogladac film chociazby z uwagi na zmiany stosunkow miedzy bohaterkami i ich wlasna metamorfoze.

A Wam podobal sie film?


Ja się bardzo zawiodłem, jest to dla mnie jeden z filmów "niewykorzystanej szansy". Sam pomysł świetny, nastrój przez pierwszą część filmu naprawdę dobry, zwłaszcza odpowiednia gra świateł. Motyw z nogą owszem niezły. Wszystko się popsuło od momentu pokazania potworków, po pierwsze stało się to zdecydowanie za wcześnie, po drugie film coraz bardziej tracił klimat i przeradzał się zbytnio w film akcji. Taka napażanina, która u mnie większych emocji nie wywołała. No i sceny z z potworasami przechodzącymi po ludziach bez ich zauważenia, ta głupota bardzo uprzyksza odbiór obrazu. Momentów, które mnie irytowało było chyba więcej, ale film nie utkwił mi specjalnie w pamięci co już niezbyt dobrze o nim świadczy. Mało co tak denerwuje jak film "dobry do połowy", to już wolę jak jest do bani od początku do końca.
Ja podobnie jak Great Gonzo byłem rozczarowany. Największym problemem okazał się fakt że film oglądałem z nastawieniem na horror. O ile miejsce akcji czy charakterki głównych bohaterek całkiem ciekawie dobrane to ja jednak cały czas czekałem na odpowiedź na pytanie "co w tym filmie będzie mnie straszyć?". I co dostałem, pseudo Golluma z rodzinką. W dodatku jakiegoś wybrakowanego. Ślepota w tych warunkach jest dość naturalna ale wtedy powinny wyostrzyć się inne zmysły jak węch, słuch czy chociażby dotyk a z tymi u nich również było kiepsko.

Stawiam że film bardziej by mi przypadł do gustu gdyby rozwinąć akcję bez potworków a skupić się na dalszych losach dziewczyn które muszą sobie radzić w ekstremalnych warunkach w jakich się znalazły. No ale wtedy to już nie byłby horror .
Dla mnie sam wygląd potworków był ok, tylko sposób ich ukazania był do bani.


no bylo tam troche niedorzecznosci (na niektore Kirek zwrocil uwage) ale zazwyczaj przymykam na to oko bo inaczej musialabym zrezygnowac z ok. 50% produkcji. No chybaze te niedorzecznosci staje sie b. drazniace.
Potworki tez nie przypadly mi specjalnie do gustu. Nie wywoluja strachu. Zwlaszcza wtedy gdy bohaterki zamiast uciekac pochylaja sie nad trupem jednego z nich i analizuja go pod katem biologicznym.
No ale jak powiedzialam film mi sie podobal. Ladnie usytuowany i ciekawe bohaterki.
A chcialam jeszcze jedno dopowiedziec. Zwykle w filmach jak ktos umiera to mowi swojej przyjaciolce "Zostaw mnie i ratuj siebie!" a tu na odwrot - to mi sie podobalo ;).
Ja filmu nie mogłem strawić i dotarłem tylko do sceny, gdy dziewczyny schodzą po linach i odpalają race. Wtedy poraziły mnie efekty specjalne- nietoperze wyglądały niczym ptaki w "Ptakach". Poza tym nie kręcą mnie hektolitry krwi (po prostu wtdaje mi się to tandetne i śmieszne) i już początkowa scena, gdy kijek przebija kolesiowi maskę mnie zniechęcił. Potem strasznie niemrawo rozkręcana akcja sprawiła, że nie chciało mi się czekać na początek właściwej części filmu. 2/10 w mojej opini.
krykające Gollumy biegające po ścianach sprawiły, że ręce mi opadły. Ależ to było głupie niemożebnie i zagrane jeszcze gorzej. Jak wspominałam pisząc o tym filmie w poczcie klubowej, najbardziej intensywny emocjonalnie moment przeżyłam, gdy kot, z którym film oglądałam, znienacka skoczył mi na nogi.
Mi się tam film podobał. Jak już zostało napisane na początku najbardziej przerażające w tym filmie nie są ani potworki , ani atmosfera ,ani tym bardziej lity ( bo o hektolitrach nie ma mowy ) krwi. Najbardziej przerażające jest to że dziewczyny coraz bardziej przypominają potwory ( skąd porównanie do Golluma który kiedys przypominał hobbita jest jak najbardziej na miejscu) , oraz oczywiście to że znowu jajładniejsze babki giną na początku. Ostatnia scena pozostawia pytanie czy główna bohaterka wciąż jest człowiekiem. Potworki symbolizują to czym możemy się stać , a pindy pokazują co może do tego doprowadzić. Bardzo fajne jest również to że z żadną z bohaterek nie sympatyzujemy , chyb że kierujemy się względami czysto estetycznymi.Samo umiejscowienie akcji jest bardzo fajne , zarówno jak cienie pokazując się co jakiś czas na skałach. Czczegóły anatomiczne tylko wskazują na podobięstwo do człowieka ( choćby przebite płuco ). Jeśli miałbym wystawić ocenę w skali dziesięcio stopniowej , film otrzymałby mocne 7.

skąd porównanie do Golluma który kiedys przypominał hobbita jest jak najbardziej na miejscu.
OT
gollum był hobbitem
Wydawało mi się że w książce był wszcześniejszym ogniwem ewolucji hobbita , był trochę wyższy itp , ale mogę się mylić.
Ekhem... oftopic mały się pojawił z tymi Gollumami

Co do filmu - fantastyczny. Świetny klimat, bardzo dobre jak na film tego gatunku aktorstwo, oraz mocne zakończenie (ugładzone niepotrzebnie w wersji amerykańskiej...). I nawet nie chodzi o golumowate potworki - one pojawiają się pod sam koniec tak naprawdę, do tego czasu rewelacyjnie Marshall buduje napięcię, po czym następuje prawdziwa eksplozja. W tak beznadziejnej sytuacji bohaterki opuszczają wszelakie hamulce, na światło dzienne wychodzą wszystkie brudy i stare rany. I to jest najmocniejszy element filmu.

Mocny horror, przemyślany i wbrew pozorom - niegłupi.

A jeśli ktoś wciąż nie jest przekonany do tego filmu, polecam "The Cave" (Jaskinia) - szok gwarantowany!
Bardzo dobry horror, który słusznie oceniaono jako taki, przy którym jedzenie popcornu grozi zadławieniem. Neil Marshal nie zniża poprzeczki po "Dog Soldiers"... Ciekawa i oryginalna koncepcja na zakończenie, na plus też ładne panie w rolach głównych - trudno było życzyć im śmierci
SPOJLERY!!!SPOJLERY!!!SPOJLERY!!!

Wczoraj wieczorem obejrzałem. W sumie to taki fajno-głupi film. Prolog niepotrzebny. Powracający natrętnie sen, w którym widzimy tort udekorowany świecami oraz sylwetkę tej zmarłej córki, co ginie na początku przebita kijem, niezbyt komponuje się z resztą. Dla mnie to po prostu zwykły zapychacz, wata, służąca rzekomo wzbogaceniu profilu psychologicznego bohaterki. Fuszerka. Z wiarygodnością psychologiczną postaci nie jest zresztą za dobrze. Jakoś nie wierzę, by w sytuacji bezpośredniego zagrożenia życia - a z taką to sytuacją mamy niewątpliwie do czynienia w filmie - człowiek trwonił czas i energię witalną na jakieś tam wypytywanki tudzież planowanie zemsty. Głupie to było. Bzdura numer 2 - jedna laska łamie nogę (złamanie otwarte), a druga laska wpycha jej kość z powrotem do rany. Bez komentarza. Co gorsza, ta laska ze strzaskaną nogą nawet nie traci przytomności z bólu. Bee.

Aha, nie wiem, o co wam chodzi, gdy czepiacie się wyglądu tych stworków - momentami potrafiły przestraszyć. Ogólnie to najmocniejszy punkt filmu. Reżyserowi, ew. panu/pani od charakteryzacji należy się plusik w dzienniczku. Gorzej z zachowaniem tych maszkaronów gotyckich - rozumiem, że długotrwałe przebywanie w jaskiniach wpływa negatywnie na ostrość widzenia, ale ubytki wzrokowe winny zostać zrekompensowane wzmożoną aktywnością pozostałych zmysłów, dajmy na to węchu i słuchu. A w filmie widzimy, jak jeden z tych "rzygaczy" staje obok dwóch lasek (one ani mru-mru, ani szu-szu, bo wcześniej wyczaiły, że potworki nie rejestrują ruchu) i zaczyna węszyć: kręci łbem to w lewo, to w prawo, nasłuchuje, po czym idzie w długą. No ja tego nie kupuję - jeśli decydujemy się na taki pomysł, to trzeba być konsekwentnym do samego końca: rekin wyczuje kroplę krwi na odległość dwóch kilometrów, a ja mam uwierzyć, że te stworzenia, które uniknęły kamer Discovery przez miliony lat, nie wychwycą zapachu mydła/ludzkiego potu/subtelnej woni perfum czy też nie wyłapią bicia serca albo coś? Bez jaj, panie reżyser.

Trzy słowa o zakończeniu - myślałem, że ta laska znajdzie wyjście. A tu "zaskoczenie' - nie znalazła. Zanosi się więc na drugą część, tym razem z udziałem amerykańskich marines, którzy zejdą spenetrować jaskinię, objuczeni działkami plazmowymi.

Film Maszala powinien nosić tytuł "Dupy w kaskach - zejście do piekła". A jako motto widziałbym cytat z Nietzschego - "Jeśli patrzysz w otchłań to blebleble" :)
A może byś tak ostrzegł zanim zaspojlerujesz?
Wal się, Romeck. Nie będziesz mi rozkazywał :)
Tzn. mam robić tak, jak Ty na obrazku z lewej (awatarem zwanym)?
Powiem ci, co powinieneś zrobić. Powinieneś napisać: "Mental, czy mogę cię prosić, byś ewentualnie, podkreślam - ewentualnie, jeśli nie masz oczywiście nic lepszego do roboty, więc czy mógłbyś dopisać do powyższego posta informację, że w tekście mogą wystąpić spojlery."

I byłoby po sprawie, a tak masz u mnie krechę jak stąd do słońca. I po co ci to było, huh? :)
Ja lubię krechy, bo fajnie się je wciąga.
Nie wyglądasz na takiego, co wciąga.
Mały suplement.

Podobały mi się w filmie Marszala dwie rzeczy. Scena, w której bohaterka wbija koleżance ostrze w szyję. Oczywiście bez premedytacji. W tym wypadku o fatalnej pomyłce zadecydowało napięcie i nerwy. Laska po prostu nie zauważyła, że za plecami ma przyjaciółkę, a nie jedną z tych bestii. Bardzo to przekonujące.

Druga sprawa tyczy się przekleństw. Częstotliwość, z jaką z ust bohaterek pada słowo "kurwa", zadowoli każdego, kto szuka wiarygodności w kinie. Laski przeklinają zawsze wtedy, kiedy kontekst nie pozwala na kulturalne eufemizmy. Powiedzmy, że wisimy nad przepaścią uczepieni występu skalnego asekuracyjną uprzężą. Wypada nam z rąk taka latarka. Co wtedy mówimy? Kurza frania? Motyla noga? O kurde? Kurcze blade? NIE! Mówimy: "Kurwa!" (ewentualnie: "Niech to motyla noga strzeli kurwa mać") Laski trzymają się tego konsekwentnie do samego końca.

Co gorsza, ta laska ze strzaskaną nogą nawet nie traci przytomności z bólu.
Cóż, kobiety np. rodząc też raczej nie tracą przytomności z bólu.
Przyznam, że nie wiem za dobrze, jak to jest rodzić (co najwyżej - jak rodzić SIĘ ), ale nie porównywałbym tego do otwartego złamania.
"Helikopter w ogniu" Scotta - scena, gdy wyciągają kulę z nogi rannego żołnierza. Próbują schwytać wymykającą się żyłę. Koleś traci przytomność z bólu. Amerykański komandos traci przytomność, a tutaj jakaś baba-grotołaz wykazuje się pancerną odpornością. Kto sprzedaje takie bzdury?
Bzdury, nie bzdury, ale kobiety zostały obdarzone kilkakrotnie wyższą tolerancją na ból niż mężczyzna. I to jest akurat fakt.

I właśnie ból przy porodzie jest tym, co przekonuje bez konieczności odwoływania się do naukowych źródeł. Spytajcie mamy.
Z tą kilkakrotnie wyższa tolerancją na ból to się zgadzam. Nie zmienia to jednak faktu, że sceny z wpychaniem na żywca kości nie kupuję.
Naturalnie, ja też nie kupuję. Jednak trzeba sobie zdawać sprawę z pewnego prawdopodobieństwa możliwości zajścia tej ekstremalnej sytuacji.

EDIT P.S.: Lepsze to, niż człowiek-bateryjka. Bo realne.
Zgodziłbym się, ale pod warunkiem, że człowiek nie miałby czasu na myślenie o tym, co się dzieje. Gwałtowne uderzenie adrenaliny i cyk - lecimy z koksem. W filmie Maszala jest sytuacja odwrotna: laska wydaje się być przygotowana na eskalację bólu: zagryza patyk, koleżanki gromadzą się dokoła, pocieszają ją itepe. Choć z drugiej strony, John Rambo polał sobie ranę benzyną i wpakował w nią płonące łuczywo, więc rzeczywiście - poprawkę na możliwość zachowania przytomności w ekstremalnej sytuacji trzeba by wziąć :)


EDIT P.S.: Lepsze to, niż człowiek-bateryjka. Bo realne.


Masz dyplom Instytutu Czepiactwa?
Z wyróżnieniem!
Obejrzałem. Toteż mówię:

Pierwsza połowa tego filmu to najnudniejsze kilkadziesiąt minut w historii horroru. Dlaczego? Z dwóch powodów. Jest sztuczne, wymuszone, nieciekawe. Nieangażujące. Mówiące o bohaterkach bardzo niewiele. Pełne klisz. Nie jest dobrze, kiedy ziewa się na horrorze, w dodatku po trzydziestu minutach. To po pierwsze. Po drugie: nigdy, przenigdy nie przejmowały mnie filmy katastroficzne o alpinistach, grotołazach, połykaczach dynamitu itp. Jestem zdania, że jeśli ktoś pcha łapska do niebezpiecznej roboty, do której nikt go nie zmusza, to nawet jeśli coś mu te łapska urwie - jego sprawa, ja żałować takiej osoby nie będę. Wprawdzie mam lekką klaustrofobię i za nic nie wszedłbym w szczeliny, w jakie z uśmiechem włażą bohaterki, ale obserwowanie ich wyczynów ani trochę mnie nie przejmowało. Najlepszą sceną w początkowej części filmu była ta, w której jedna z kobiet NIE CHCE wchodzić do małego przesmyku, ale robi to pod presją. Najgorszą: wymuszony, przewidywalny prolog.

Mniej więcej w połowie filmu zaczyna się robić ciekawie. Pojawiają się bowiem potworki. Kompletnie pozbawione instynktu samozachowawczego, nie bardziej niebezpieczne niż wkurzony owczarek (a nawet dużo mniej niebezpieczne). Robi się jednak ciekawie - z dwóch powodów. Po pierwsze: to bodaj pierwszy horror, w którym ludzie są dla potworów większym zagrożeniem niż potwory dla ludzi. Bohaterki rezają biednych pełzaczy nie gorzej niż Predator, i na miejscu stworów to ja byłbym tym który się boi, a nie grupa grotołazów. Pomyślcie tylko: nagle w waszym domu pojawia się niewidoczny wróg, równie silny jak wy, ale jeszcze sprytniejszy. Nieciekawie. Drugi powód, dla którego robi się ciekawie: rozdzielenie, panika, wypadki. Muszę uczciwie stwierdzić, że dużo lepiej wiodłoby się bohaterkom, gdyby nie zachowywały się jak lemingi, no ale cóż, w podobnej sytuacji pewnie też nie myślałbym wiele, tylko parł przed siebie. Pod tym względem film jest (dla mnie, laika) totalnie wiarygodny - kiedy grozi niebezpieczeństwo, nie patrzy się, w którą stronę macha się kilofem.

Końcówka zaś to pełne zaskoczenie. Element, ktory wyzwala w człowieku przekonanie, że nie na darmo oglądało się film. Za zakończenie szkolna piątka z plusem, za resztę filmu - czwóreczka.

Nie czepię się niestrasznych potworów, bo kto powiedział że każdy monster musi być niepokonany (aż do ostatniej sceny, kiedy na placu boju pozostanie jedna osoba)? Stworki zdążyłem polubić, szczególnie że to nie jakieś żądne krwi, zwyrodniałe paskudztwa, tylko zwykłe zwierzęta, tworzące nawet rodziny, które starają się żyć tak jak potrafią. Na swój sposób sympatyczni kolesie. Nie dziwię się, że bronią swojego terytorium.

Nie czepię się wielu innych rzeczy, których mógłbym się czepić, ale o których nie chce mi się nawet wspominać. Za to zakończę małym równaniem: początkowa nuda + późniejsze emocje + niecodzienne pomysły + genialne zakończenie + ładne zdjęcia i dobra muzyka (podróbka motywu z The Thing mnie urzekła) = 7\10.

Jeden z lepszych współczesnych horrorów.

to bodaj pierwszy horror, w którym ludzie są dla potworów większym zagrożeniem niż potwory dla ludzi.

Obawiam się, że reżyser tego nie planował :)
Ważne że tak wyszło. Od dziecka chodzi mi po głowie pomysł na horror (lub film sf), w którym bohaterami byłyby jakieś stworki, a tymi złymi - ludzie. Np. na obcej planecie żyłaby sobie jakaś cywilizacja, a jej codzienność (brutalną, czemu nie) zakłóciłoby pojawienie się nieznanego, kosmicznego, silniejszego i jeszcze brutalniejszego wroga. Dopiero w połowie filmu okazywałoby się, że to ludzie, ale cały czas pokazywani byliby jak np. Predator w swoim filmie - jako coś obcego, jako zagrożenie, istoty które przybyły by wziąć coś, co się im nie należy. Cóż... dajcie mi jakieś 40 milionów, a urzeczywistnię tę wizję.
Nie wiem czy planował czy nie ale na pewno nie jest to pierwszy tego typu horror - weźmy chociażby serię "A jednak żyje!" gdzie potworki bronią się tylko (choć krwawo) przed człowieczą agresją.

Nie wiem czy planował czy nie ale na pewno nie jest to pierwszy tego typu horror - weźmy chociażby serię "A jednak żyje!" gdzie potworki bronią się tylko (choć krwawo) przed człowieczą agresją. Raczysz żartować? Krwiożercze niemowlę które zaraz po porodzie zabija wszystko co się rusza rzekomo się broni?! Błagam, nie wypowiadaj się na temat filmów których nie widziałeś.

A "Zejście" jest świetne. Widziałem już 3 albo 4 razy i początek filmu nigdy nie był nudny. Owszem, uważam że dla lepszego efektu powinien być krótszy, ale nudny dla mnie nie jest.

PS. Wiecie że w USA w kinach była wersja z uciętym zakończeniem? Nie było końcóweczki z tortem. Zbyt ambitne dla amerykańskiej ciemnej masy.
I bardzo dobrze, bo ten lejt motiw wkurzał mnie nieziemsko. Nieudolna próba pogłębienia psychologicznego. Zresztą ja już o tym filmie prawie zapomniałem. Jak o 99% tzw. współczesnych horrorów.

Raczysz żartować? Krwiożercze niemowlę które zaraz po porodzie zabija wszystko co się rusza rzekomo się broni?! Błagam, nie wypowiadaj się na temat filmów których nie widziałeś.

Obiecuję, że nie będę. Ty za to obiecaj, że nie będziesz się wypowiadał na temat filmów, które nie do końca zrozumiałeś albo słabo pamiętasz. Dzieciak z "A jednak żyje!" zabijał nie z chęci dokonania rzezi ale ze strachu. Początkowo wydaje się, że jest inaczej ale zakończenie temu przeczy. Jeszcze bardziej w tym duchu jest część trzecia, nieco mniej - druga.

Jeszcze bardziej w tym duchu jest część trzecia, nieco mniej - druga. Mówię na podstawie części drugiej, więc zwracam honor i przepraszam.
A, no widzisz - jak część druga to wszystko wyjaśnione. Tam reżyser chciał trochę zaskoczyć odwróceniem sytuacji z oryginału i potworki faktycznie zagryzają ludzi jakby mniej sensownie (nawet swoich bliskich zresztą). Ale części 1 i 3 to w zasadzie stuprocentowa krytyka gwałtownej ludzkiej wrogości wobec wszystkiego co "inne".
(SPOJLERY! SPOJLERY! SPOJLERY!)

Trafiłem na film przypadkiem, niestety trwał już 5-10 minut, więc nie widziałem wstepu. Przeczytałem, że to horror, pomyślałem, iż pewnie jakiś głupi dlatego warto zobaczyć

Po 30 minutach pomyślałem, że film jest źle podpisany i jest to thriller a nie horror. Kurde fajny thriller, leniwy jak cholera, mało się dzieje, ale oddaje bardzo fajny klimat klaustrofobicznej jaskini, scena jak Molly się przeciska przez ciasny korytarz była dla mnie najstraszniejsza w całym filmie. Dreszczyk emocji trzyma- niezbadana jaskinia, laski się przeciskają w panice, czy znajdą wyjście, ślady starych haków poprzedniej ekspedycji do tej jaskini (myślałem, że ten film się skonczy tym, że znajdą ciała poprzednich eksploratorów jaskiń)- aż do momentu gdy znajdują malowidła naścienne. Coś jest nie tak, niby zwykła wskazówka, ale jakieś to debilne, żeby tak głęboko były malowidła.

I wtedy BUM! Idą laski a za nimi coś się zerzygało, profil jakiegoś ryja pokazany w cieniu. Pomyślałem sobie, że ktoś naprawdę zepsuł klimat dobrego- choć leniwego thrillera o jaskiniach.

Potem się zaczyna głupota (a ja sobie uświadamiam, że to jednak jest głupiutki horror). Złamanie otwarte, kość wystaje ze spodni... A gdzie krew? Laska ma rozwaloną całą łydkę i nie ma krwi? Rozumiem, że łydka jest najsłabiej ukrwioną częścią ciała, ale bez przesady. Dobra rozrywają jej nogawkę, troche krwi jest- dosłownie troche, jak szyłem kiedyś kolesiowi rozciętego palca (2 szwy) było więcej!
Laski zaabsorbowane wpychaniem kości do łydki (Boże co za bzdura, równie dobrze mogą ją amputować kamieniem), tylko jedna blondyna ma to w odbycie i najeżdża latarką na jakieś coś w mroku.
Ooooo! Gollum! Pewnie zada jej 3 zagadki i odda pierścień niewidzalności- pomyślałem
No i zaczynają się głupie stwory, co ciekawe stwory atakują na początku większą grupką. Chyba 4 czy 5. A potem co? Zapomniały, ze mają w jaskini intruza- pewnie miały przerwę na herbatkę.
Co do samych stworów, są... No właśnie, ktoś miał dobry pomysł, ale wykonanie bezsensowne. Były malunki naścienne, więc stwory, a raczej ci goście (bo to ludzie w końcu) żyją tam pewnie od tego czasu. Czemu wyłysiały? Kilka tysiecy lat i już są łyse? To nawet my, zwykłe homo sapiens jeszcze mamy włosów pełno, a one są już łyse- błyskawiczna ewolucja. Może używają Gillete? Nie zimno im w wilgotnej, chłodnej jaskini, przecież biegają całkiem nago? W takich jaskiniach temperatura wynosi ok. 6 stopni i to na neiwielkich głębokościach. Druga sprawa, jak one przetrwały? Chów wsobny by je zabił po kilkunastu pokoleniach, przecież one wystepują tylko w tych jaskiniach, więc muszą się rozmnażać między sobą tylko. Rozumiem, że ich wygląd jest wynikiem chowu wsobnego, więc tutaj bym się jeszcze przyczepił, że są za mało zjebane, jak na mutanty które uprawiają kazirodztwo od tysięcy lat!!!
Węch mogą mieć kiepski, może ze względu na wilgoć etc. człowiek ma dosyć kiepski węch, jednak Gollumy są też głuche. Dodatkowo głupie jeszcze było jak jeden stwór wlazł prawie w pochodnie i nic nie czuł. Żyjesz całe życie w jaskini, 6 stopni, a tu nagle ciepło, wręcz gorąco pochodni a ty nic nie czujesz. Absurd.
Te stwory to jacyś kalecy, którzy by nie złapali zająca, a co dopiero te wilki które tam widać!
Jedyne co było dobre w tych stworach to to, że na początku wydawały dźwięki jak zwierzęta, jak spotkały nasze bohaterki- zwabiały zdobycz, pewnie tak też robią w lesie na polowaniu.

Podsumowując:
Mamy dziwaczny film, który dzieli się na dwie części, obie trwają po 40 minut- 1 cz. to thriller, a 2 to horror o kalekach żyjących w jaskiniach.

Film ocenił bym na 6.5/10- dlatego tak wysoko, bo jaskinia była dobra, pomysł niecodzienny (tak jak poprzednia produkcja Marshalla- też dobry pomysł, głupie wykonanie) no i nieźle zagrani bohaterowie.
W końcu obejrzałem Zejście i kompletnie nie rozumiem ludzi, którzy narzekają, że :
a) połowa filmu nudna
b) połowa filmu bez klimatu
c) potworki są śmieszne

Wg. mnie film klimatycznie miażdży od samego początku. Z chwilą zejścia do jaskiń robi się co raz lepiej - tutaj przede wszystkim straszy sama scenografia, oświetlenie i dźwięki.
Że potworki niby głupie i za wcześnie pokazane ? Wg. mnie pokazane w odpowiednim momencie - co więcej - wejście mają naprawdę kozackie. W ogóle motywy straszące są tutaj bardzo dobre (a przyznam, że ciężko mnie przestraszyć ).
Również same bohaterki - w końcu widz nie ma do czynienia z bandą durnych nastolatek, tylko z prawdziwymi kobietami, które mają niczego sobie charakterki.

Podsumowując - jeden z lepszych i bardziej klimatycznych horrorów jakie widziałem w ostatnim czasie.

PS.
Nie wiem czemu odnoszę wrażenie, że Sighrolf widział tylko kiepskiego DivX'a (że niby w scenie złamania krwi nie było ? Dziwne, bo w moim wydaniu tryska wesoło, a i cała "studnia" bardzo szybko się czerwona robi ).

Podsumowując - jeden z lepszych i bardziej klimatycznych horrorów jakie widziałem w ostatnim czasie. Dokładnie.

Czekam z niecierpliwością na kolejny film Marshalla.


(...)

PS.
Nie wiem czemu odnoszę wrażenie, że Sighrolf widział tylko kiepskiego DivX'a (że niby w scenie złamania krwi nie było ? Dziwne, bo w moim wydaniu tryska wesoło, a i cała "studnia" bardzo szybko się czerwona robi ).


No co ty, telewizor, chyba 30 cali i HBO- 23:30 puszczane są co weekend horrory.

Jestem wybrednym ale uczciwym kinomanem

Pozdr.

. Dopiero w połowie filmu okazywałoby się, że to ludzie, ale cały czas pokazywani byliby jak np. Predator w swoim filmie - jako coś obcego, jako zagrożenie, istoty które przybyły by wziąć coś, co się im nie należy. )

A czytałeś "Kroniki Marsjańskie? :>
451 Fahrenheit przekonało mnie, że nie trawię Bradbury'ego, więc nawet nie próbowałem.
"Kroniki marsjanskie" są bardzo nierówne, ale ja nie o tym. Bradbury ma jedno absolutnie genialne opowiadania na swoim koncie. Nie pamiętam tytułu. Rzecz jest o chłopcu, który wychodzi na ganek i spogląda w niebo z nadzieją, że zobaczy spadającą gwiazdę i wypowie życzenie.

Przenosimy się w przestrzeń kosmiczną. Jakaś zabłąkana asteroida trafia w statek kosmiczny zawieszony w pobliżu ziemi. Kamień przebija kadłub, otwierając wielką dziurę, przez którą wypadają kolejno wszyscy członkowie załogi. Ubrani w skafandry ciśnieniowe, dryfują w różnych kierunkach. Komunikują się ze sobą przez radio (dialogi!!!). Jeden z nich wchodzi w ziemska atmosferę i spala się w niej na popiół.

Z powrotem na ziemi. Chłopak widzi świetlista smugę na nocnym niebie i wypowiada życzenie. Nie wie, że obserwuje agonię astronauty.

Bradbury wiele rzeczy traktuje umownie, ale to akurat opowiadanie po prostu rozwala.
Witam wszystkich jako, że to mój pierwszy post !

Co do filmu to po prostu brak słów. Jedyna co w nim dobre to niektóre z aktorek. Zero atmosfery strachu. Zero gry aktorskiej. Zero wszystkiego.
Najbardziej z całości rozczarowuje zakończenie, które jest po prostu głupie. Generalnie tego filmu nikomu nie polecam.
Zabierając się za ten film nie przypuszczałem, że to będzie aż tak dobry horror.
Już początkowa eksploracja jaskiń, w której więcej jest grozy płynącej z klaustrofobii jak jakiś czynników „demonicznych” potrafi przykuć widza do ekranu. A z chwilą rozpoczęcia właściwej akcji, wprost nie sposób oderwać się od ekranu. Już dawno nie spotkałem się z filmem, który tak bardzo przykuwałby do ekranu, przy którym siedziałbym jak na szpilkach. Napięcie, groza i emocje są tutaj podawane w wyważonych i niezwykle sprawnie przygotowanych dawkach. Myślałem, że w dzisiejszych czasach nie ma już szans na jakiś pozbawiony bzdur i nielogiczności horror(te o których wspominano wcześniej w tym temacie uważam za zwykłe czepialstwo), w którym napięcie podtrzymywane byłoby do ostatniej sceny bez strat na odbiorze końcowym filmu. Na szczęście twórcy filmowi raz na jakiś czas potrafią mnie jeszcze pozytywnie zaskoczyć. Ostatni raz widziałem ten film już dosyć dawno temu, ale na pewno jeszcze do niego wrócę. Zdecydowanie polecam.
"Zejscie" to jak dla mnie jeden z najlepszych horrorow na swiecie.
Mialem w kinie podwojny ubaw - po pierwsze, film byl rewelacyjny w kazdym calu, pozwolcie ze nie bede powtarzal pozytywow, ktore sie w tym watku juz pojawily. Wszystkie sa sluszne.

Po drugie publika reagowala tak, jak powinna - byly i krzyki, i glebokie westchniecia przepelnione groza Nie pamietam, zebym kiedykolwiek widzial tak przerazonych ludzi na sali!
http://film.onet.pl/0,0,1726216,wiadomosci.html

Mam duże obawy
Czytałem o tym chyba ponad pół roku temu, szkoda że jednak to powstanie...

Onet jak zwykle ma info sprzed wieków, już od jakiegoś czasu wiadomo że Marshall wycofał się z tej produkcji i nie będzie mieć z nią nic wspólnego. Do tego główną bohaterką De2cent ma być Sarah

Nie spodziewam się po tym niczego powyżej oceny 1/10
Uwaga - bardzo na świeżo:

http://www.firstshowing.n...-the-descent-2/ (uwaga: link jest kapryśny, strona nie zawsze się włącza)

Na razie jedyny (wciąż) działający link do zwiastuna drugiej części "Zejścia".

IMHO wygląda to bardzo średnio - kompletna negacja znakomitego zakończenia "jedynki". Ale kto wie - może będzie dobrze, w końcu - i tu małe info dla Mentala - za scenariusz odpowiedzialny jest pan od "Eden Lake".
Sorry Karol ale zarówno ze zwiastunem jak i z infem dla Mentala spóźniłeś się nieco
Właśnie odświeżyłem sobie Descent i nie wyobrażam sobie tego nowego gówna jakie nam szykują . Ten zwiastun klimatem przypomina Blair Witch 2 czyli totalne wymuszone ścierwo na fali pierwowzoru. Nie wiem czemu rezyser pozwolił aby wersja US miała tak denne hollywoodzkie zakończenie otwierające bramy do marnych sequeli eh żal.
To może sequel też będzie wyświetlany tylko w US

Trailera nie skomentuję, bo brakło mi słów. Nie zauważyłem tak kompletnie NIC, co pokochałem w jedynce. Bleh.
Idę o zakład że powstaną jeszcze kolejne, pewnie straight to dvd sequele.
To że przeżyła główna bohaterka to jeszcze nic. Przecież w tym trailerze widać, że w jaskiniach razem z potworami przeżyła też Juno czy jak jej tam To dopiero szok
Wytwórnia, która produkuje takie coś, powinna dopracować swoje logo. Proponuję taką opcję:



Sorry Karol ale zarówno ze zwiastunem jak i z infem dla Mentala spóźniłeś się nieco

To nie wyścig, więc się nie przejmuję . Po prostu znalazłem klikalny zwiastun, a o to w miarę trudno (przynajmniej na razie) i umieszczam go w odpowiednim temacie .

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dagmara123.pev.pl
  •