ďťż

wika

Kolejny raz spotkali się "wielcy" polskiej piłki. I na dzień dzisiejszy się rozeszli. Pan Listkiewicz powiedział przepraszam i zapowiedział, że we wrześniu zrezygnuje i nie będzie kandydował na fotel prezesa, reszta zarządu już niekoniecznie. Jedynym efektem będzie tak naprawdę zmniejszenie kar dla klubów, którym już udowodniono udział w korupcji, z degradacji na kary finansowe. Czy temu miał służyć ten zjazd? Czy wystarczy przepraszam?


Działacze PZPN po raz kolejny pokazali jak trudno jest im pożegnać się z funkcjami i przywilejami. Nie na co dzień przecież organizuje się zjazdy w Sheratonie, które oprawą przypominają zjazdy PZPR. Niestety i tym razem nie usłyszeliśmy tak oczekiwanej przez wszystkich formuły „sztandar PZPN wyprowadzić!” za którym na emeryturę odszedłby pan Listkiewicz i reszta „znawców”.
Żadna, nawet najostrzejsza krytyka tych panów nie jest w stanie wywołać u nich jakiegokolwiek poczucia winy. Przez lata polską piłkę zżerał rak korupcji, tymczasem najmądrzejsi z mądrych mydlili nam oczy (a może tylko sobie) że mamy do czynienia jedynie z czarnymi owcami w nieskazitelnym stadzie.

Podobnie jak Ty Edwardzie zastanawiam się po co tak naprawdę był nam ten zjazd? Wszyscy mówili o tym iż podjęte zostaną tam kluczowe decyzje w sprawie karania klubów zamieszanych w aferę korupcyjną. Finał okazał się taki iż panowie-działacze nie byli w stanie dojść do porozumienia, a całe obrady przeniesiono na połowę maja.
Wiemy tylko tyle, że prezes Listkiewicz „ma zamiar” skrócić swoją kadencję… Naprawdę jestem wzruszony.

Trudno powiedzieć jaki los czeka teraz PZPN. Najprawdopodobniej rozpocznie się wielka gra o stanowisko prezesa, etc. Już wymienia się chóralnie wiele nazwisk. Problem polega tylko na tym iż są to wszystko ludzie z tego samego układu.
Mianem śmiesznego pokazu można nazwać zjazd jaki odbył się wczoraj. Przypomina to wręcz zjazdy PZPR-u, gdzie bito się w piersi, czasem poleciały jakieś głowy a zawsze było dobrze i w zasadzie rozchodziły się one bez podjęcia jakichkolwiek strategicznych decyzji. Tak jest i w tym przypadku, wielkie gromy jakie spadały na przywódcę kliki - Listkiewicza zmusiły go nawet tym razem do powiedzenia słów, że ustępuje, ale czy tak będzie ?? szczerze wątpię, teraz narobi się wokół tego szumu, a potem i tak wszystko wróci do „normy”.

Najbardziej mnie natomiast ubawiła kandydatura Marcinkiewicza na stanowisko prezesa PZPN-u, człowiek do wszystkiego, do tańca i do różańca. Jego kandydatura pojawia się na wszystkie możliwe stanowiska, jakie tylko zwalniają się w Polsce..
dziś już mamy informację łagodzącą zapowiedź pana Listkiewicza. Zrezygnuje z funkcji prezesa, ale w zarządzie najprawdopodobniej zostanie. A zatem wielkich zmian nie należy się spodziewać. Nastąpi tylko formalna zamiana stołków - pan Listkiewicz zamiast być prezesem, zostanie pewnie wiceprezesem, a ktoś z obecnych członków zarządu zasiądzie w fotelu prezesa. Zmiana się dokona - no, niech ktoś powie, że nie. Prezes dotrzymał słowa i nie kandydował. A przecież o fotelu wiceprezesa nie wspominał, a skoro nowy prezes go będzie widział w tej roli, chcąc korzystać z doświadczenia byłego prezesa... przecież nie można odmówić dla dobra polskiej piłki


Jak Wam się podobały wczorajsze wypowiedzi kandydatów? Bo ja czułem się jak podczas wypowiedzi posłów Samoobrony podczas pierwszych dni ich sejmowania :) .

Jak Wam się podobały wczorajsze wypowiedzi kandydatów?
Najbardziej "podobała" mi się kandydatura pana Zdzisława Kręciny, a właściwie powinienem powiedzieć: pana Zbigniewa K. Człowiek jeszcze tydzień temu wydawał się murowanym kandydatem do objęcia zaszczytnej prezesury. Pan Zbigniew startował w tym wyścigu z namaszczenia Listkiewicza. W mediach jednak nie błyszczał a na pytanie dlaczego chce zostać prezesem powiedział żałosne „bo chce coś zmienić”. No i niestety. Policja i prokuratura pokrzyżowała plany panu Zbigniewowi. Postawiono mu zarzuty niegospodarności. Grozi mu do 5 lat… i raczej do tego czasu trzeba będzie odwlec marzenia o prezesurze.
No i mamy nowe-stare władze w skorumpowanym PZPN.
Poświęciłem dziś temu "wydarzeniu" niemal cały dzień, i przyznaję z pełną goryczą i rozczarowaniem, że: dzień ten można w pełni uznać za stracony - tak, jak za straconą można też uznać (nie wiedzieć na jak długo) dyscyplinę zwaną polską Piłką Nożną.

To co dziś wydarzyło się na sali, gdzie obradowali nudząc się setnie, zwąchując i ustawiając się w kuluarach tzw. "działacze" PZPN, nie było niczym ponad brakiem jakiegokolwiek szacunku do kogokolwiek i czegokolwiek - o czym zresztą już dawno mówili tacy ludzie m. in. jak: Jan Tomaszewski czy Jerzy Dudek.

Trudno zresztą jednoznacznie określić co to właściwie było?...

- polityka sportowa?...sport w polityce?...wybory prezesa mafii sportowej?...

Wybrano jak nam już wiadomo, niejakiego Grzegorza Lato - piszę niejakiego, bo znałem kiedyś wspaniałego piłkarza o tym nazwisku, ale ten dzisiejszy, to chyba jakaś kiepska owego atrapa - to tyle odnośnie równie kiepskiej pociechy.

Pozdrawiam.
Spośród tych czterech kandydatów nie widziałem tak naprawdę odpowiedniego kandydata na stanowisko prezesa. Wydawałoby się że Boniek był tutaj człowiekiem spoza układu co zresztą okazało się w chwili głosowania. Na Zibiego oddało głos zaledwie 19 działaczy.
Nie wiem jakie kompetencje ma Lato, ale chyba to nie było w tym głosowaniu najważniejsze…
Jest mi ogólnie dość przykro. Czuje zawód, bo nie wierze w żadne zmiany na lepsze w PZPN. Co więcej może być jeszcze gorzej niż za Listkiewicza. Wydaje mi się po prostu że Lato będzie zwykła tuba informacyjną. To co mu „ktoś” napisze, on przeczyta. Obym się mylił. Chciałbym.
Ja również straciłem cały dzień na tym wydarzeniu, a to co najbardziej rzuciło mi sie w oczy to... średnia wieku delegatów na zjazd. Powiedzcie mi, jak tacy ludzie mogą rozumieć potrzeby nowoczesnej piłki ? Boniek w mojej opinii był najlepszym wyborem, ale też nie wymarzonym kandydatem. Wydaje sie więc, że kolejne 4 lata nihil novi.
Mnie chyba najbardziej wkurzyło "przemówienie" niejakiego pułkownika Jabłońskiego.
Ten staruszek nijak nie pasujący do żadnej dyscypliny sportowej, który przez wiele lat był oficerem Milicji Obywatelskiej, usiłował jęczeć z mównicy, wytykając niegrzeczność, a nawet chamstwo wszystkim tym, którzy nazywają jego i jemu podobnych - "leśnymi dziadkami".
No, a kimże jest tenże Milicjant Jabłoński tak naprawdę w tym PZPN?!...i za kogo się właściwie uważa?!...

Jeśli tacy ludzie jak powyższy mają stanowić o naszej Piłce Nożnej, to nam kibicom nie pozostaje chyba nic innego, jak tylko zacząć wreszcie i skutecznie bojkotować to szemrane towarzycho, bo inaczej puszczą nas w to skorumpowane szambo do reszty.

Tenże płk. Jabłoński przypomina mi pomnik Lenia z minionej epoki, który "dziwnym" trafem nie zdążono jeszcze zezłomować - no, ale to też jest pewien obraz tego, co naprawdę dzieje się w PZPN.

Po tym, co się na tych politowania godnych "wyborach" na prezesa PZPN działo, mogę powiedzieć chyba tylko:

- Grzegorzowi Lacie gratulujemy intratnego stołka - Żywcowi gratulujemy dobrego piwa!...

Wasze Zdrowie!!!...

Pozdrawiam.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dagmara123.pev.pl
  •