ďťż

wika

Zwykle nie śledzę rozdań żadnych polskich nagród, tym razem też obserwuję piąte przez dziesiąte, ale skandaliczna otoczka ZL przyciąga uwagę. Otóż jest skandal, bo nagrodzono film, jakich - tu cytat z jakiegoś krytyka, nazwiska nie pamiętam - "Rosjanie i Amerykanie nakręcili na pęczki". A Sobolewski ubolewa, że - i tutaj cytat miesiąca: "nagrodzono prowincjonalny wyciskacz łez, który odpowiada na hasło: róbmy kino dla ludzi!". Przecież powinno się robić kino dla robotów. A przynajmniej dla krytyków.

Ciekawa sprawa, jak poczytam to może jeszcze przytoczę jakieś fajne wypowiedzi.

EDIT:
Skandal polega dokładnie na tym, że nagrodzono film dla głupich ludzi którzy nie myślą, podczas gdy można było nagrodzić film którego nikt nie rozumie. I teraz jurorzy wycofują się ze swoich głosów, co może doprowadzić do wycofania nagrody.

Fajny komentarz pod artykulem, autor(ka) - toja3003:

"Mnie nie interesują rozgrywki jurorów i teorie o
funkcjach "opiekuńczo-pielęgnacyjno-mecenasowskich" połączonych
z "wczaso-kurso-konferencjami-warsztatami" dla młodych,
dynamicznych, dobrze zapowiadających się artystów po 70-tce bez
sukcesów."


Tak naprawdę ciężko się mówi o filmach, których się nie widziało. Ogólnie rzecz ujmując, sądzę, że cała kontrowersja wokół Gdyni obraca się wokół następującej kwestii: czy nagradzać poprawne kino, które i bez nagrody sobie poradzi, czy też kino niebanalne, które nagroda w Gdyni może wypromować. Wiem, że na pewno będę chciał zobaczyć zarówno "Małą Moskwę", jak i "33 sceny z życia", żeby wyrobić sobie własne zdanie. Ale sprawa bynajmniej nie wydaje się jednoznacza, ani w jedną ("skandal! nagrodzono przeciętność!"), ani w drugą ("śmiechu warte narzekanie, wreszcie nagrodzono film dla ludzi") stronę.

Ogólnie rzecz ujmując, sądzę, że cała kontrowersja wokół Gdyni obraca się wokół następującej kwestii: czy nagradzać poprawne kino, które i bez nagrody sobie poradzi, czy też kino niebanalne, które nagroda w Gdyni może wypromować.

Ja tej alternatywy szczerze mowiac nie do konca rozumiem. Czy nie powinno sie nagradzac filmu, ktory na festiwalu byl po prostu najlepszy? Bez wzgledu na to czy jest tworem nisko- czy wysokobudzetowym?
Naturalnie, że tak. Tylko to taka teoria :) Natomiast w zasadzie wiadomo, że w praktyce decyzje festiwalowego małego grona jurorskiego zwykle mają jakiś podtekst. Tym razem niby miało być tak, żeby nagrodzić fillm "dla ludzi". Stąd ja wspomniałem o tej alternatywie, skądinąd oczywiście delikatnie mówiąc nie najszczęśliwszej.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dagmara123.pev.pl
  •