wika
Do napisania tego tematu sprowokowała mnie jakby dyskusja tocząca się na forum, poruszająca tu i ówdzie również temat Związków Zawodowych w Polsce.
Otóż wg mnie owe Związki Zawodowe w znakomitej większości chyba nigdy nie spełniały swojej roli jako organizacje mające na celu obronę choćby podstawowych praw pracowniczych czy ochronę interesów pojedynczego pracownika.
Wyjątek stanowił tu swego czasu NSZZ „Solidarność” który odegrał chyba główną rolę w upadku komuny w Polsce i zmianie układu sił politycznych w Europie wschodniej.
Dziś po tym Związku zostały nam jedynie wspomnienia – niestety.
Zwróćmy uwagę na to, co stało się z Kodeksem Pracy w ostatnich czasach.
Jego kolejne „nowelizacje” doprowadziły niemal do tego że robotnik polski właściwie nie ma na dziś prawie żadnych praw, co pokazują nam kolejne afery i nadużycia pracodawców w stosunku do powyższego.
Przykładem niech tu będą owe „Supermarkety”, gdzie depcze się w sposób wręcz odrażający nie tylko prawa pracownika, a przede wszystkim godność człowieka.
Takie i podobne stany rzeczy „zawdzięczamy” moim zdaniem tzw. „Komisji trójstronnej”, która to w swoim czasie brała czynny udział w „nowelizowaniu” naszego „prawa pracy”.
Dziś można chyba powiedzieć wprost że, owe posiedzenia tejże komisji miały na celu ustawienie poszczególnych grup związkowych pod dyktando i pod potrzeby zarządów poszczególnych firm, w zamian za intratne „stołki”, stanowiska czy „ciche” gratyfikacje dla przedstawicieli tychże grup związkowych.
Efektem tego jest dziś zwykłe oszukiwanie i niejednokrotne bezczelne okłamywanie członków poszczególnych organizacji związkowych przez przedstawicieli ich zarządów którzy w niejednym przypadku wręcz jedzą z ręki swoim pracodawcom w zamian za tzw. „immunitety związkowca” chroniące Zarządy Związków przed utratą pracy.
Dodatkowo (co jest wg mnie zwykłym łajdactwem), pozyskuje się kolejnych członków danego Związku Zawodowego niemal strasząc go że, jeśli nie dołączy do danego Związku Zawodowego, to jego praca w danej firmie czy Zakładzie Pracy, stanie pod dużym znakiem zapytania – a ludzie bojąc się nadal utraty pracy, wpisują się bezmyślnie dając się tym samym niejednokrotnie jakby ubezwłasnowolnić i niemal w pełni kontrolować.
A przecież chyba każdy z was zna co najmniej kilka takich przykładów, kiedy to przy pierwszych redukcjach załogi, pracę tracili w pierwszej kolejności właśnie członkowie Związków Zawodowych przy ogólnej „niemocy” przedstawicieli zarządów ich organizacji.
Ja sam należałem niegdyś do Zarządu NSZZ „Solidarność89” – jednak kiedy zobaczyłem na czym właściwie polega owa „działalność” tegoż Związku – odszedłem, wychodząc z założenia:
„Zamiast oglądać się na dziadka z „pacierzami”, lepiej się samemu pomodlić”.
Efekt tego (póki co) jest taki że, ja jeszcze pracuję, choć przez te lata wielu ludzi straciło pracę, a wśród nich ok. 90% członków poszczególnych grup Związków Zawodowych.
Chciałbym na koniec podkreślić iż nie jestem wrogiem Zawiązków Zawodowych – uważam tylko że ludzie powinni dobrze się zastanowić zanim przystąpią do jakiejkolwiek organizacji.
W moim Zakładzie Pracy na ok. 450 zatrudnionych, działa aż 9 grup związkowych.
Cała ta „działalność” polega na ustawicznych kłótniach, obrzucaniu się kłamstwami i walce o prymat…a dyrekcja aż ręce zaciera kpiąc sobie niemal ze wszystkich i wszystkiego.
- czym więc dziś są owe Związki Zawodowe?
- jaka jest obecnie ich faktyczna rola?
- a może pora dać już sobie spokój z tym Związkami i zacząć w te miejsca tworzyć coś na wzór dawnych Rad Pracowniczych jako jednego organu reprezentującego interesy pracowników?
Ja właściwie nie potrafię jednoznacznie odpowiedzieć sobie na te i podobne pytania – wiem natomiast jedno:
„Taki stan rzeczy trwać dalej nie może – inaczej pojęcie pracownik będzie kojarzyło się nadal z ubezwłasnowolnieniem, a może i nawet – niewolnictwem”.
Pozdrawiam.
Zwróćmy uwagę na to, co stało się z Kodeksem Pracy w ostatnich czasach.
Jego kolejne „nowelizacje” doprowadziły niemal do tego że robotnik polski właściwie nie ma na dziś prawie żadnych praw, co pokazują nam kolejne afery i nadużycia pracodawców w stosunku do powyższego.
Przykładem niech tu będą owe „Supermarkety”, gdzie depcze się w sposób wręcz odrażający nie tylko prawa pracownika, a przede wszystkim godność człowieka.
Wybacz RA, ale to zupełnie nie tak. W obowiązującym w Polsce kodeksie pracy, pracownik ma za dużo uprawnień. I powie ci to każdy, kto się tym zajmuje.
A to, że nagminnie ten kodeks jest łamany, to juz zupełnie inna sprawa. Nie wynikająca z regulacji prawnych (a przynajmniej nie z kodeksu pracy), tylko z ogólnego braku miejsc pracy - szczególnie dla niskowykwalifikowanych pracowników..
Skądinąd do takiej sytuacji doprowadziły m.in. związki zawodowe i socjalizujące partie i partyjki.
Nawiasem mówiąc, związki zawodowe zajmują się głównie zabezpieczaniem pracy i stanowisk dla własnych działaczy.
tzaw1,
W obowiązującym w Polsce kodeksie pracy, pracownik ma za dużo uprawnień. I powie ci to każdy, kto się tym zajmuje.
A to, że nagminnie ten kodeks jest łamany, to juz zupełnie inna sprawa. Nie wynikająca z regulacji prawnych (a przynajmniej nie z kodeksu pracy), tylko z ogólnego braku miejsc pracy - szczególnie dla niskowykwalifikowanych pracowników..
Znowelizowany Kodeks Pracy przeglądałem kilka miesięcy temu i znalazłem w nim wiele zapisów pt.
„punkt dotyczący prawa pracownika do…został anulowany w dn…..i tu data”.
Zdecydowana większość tych anulowanych punktów dotyczyła właśnie praw pracownika.
Zresztą, chyba niewiele się mylę, skoro sam piszesz że ów kodeks jest nagminnie łany.
Jeśli więc prawa pracownika są nagminnie łamane, to tak jakby ich nie było.
W tym miejscu trzeba by zapytać:
- gdzie są lub co w tej kwestii robią Związki Zawodowe, jednak to pytanie jest tu zbędne bo udzieliłeś mi na nie odpowiedzi:
Nawiasem mówiąc, związki zawodowe zajmują się głównie zabezpieczaniem pracy i stanowisk dla własnych działaczy.
Dodałbym jeszcze że owe związki zabezpieczają intratne stanowiska pracy dla działaczy zarządów związków lub ich rodzin, poszerzając w ten sposób już i tak pękającą w szwach naszą administrację - bo w znakomitej większości takich przypadków, żadnemu z powyższych jakoś łopatą machać się nie chce.
Nie wiem co masz na myśli pisząc - pracownicy niewykwalifikowani.
Jeśli chodzi o tych bez żadnego wykształcenia, to zgadzam się w pełni – jeśli zaś chodzi o fachowców typu: murarze, cieśle, spawacze, mechanicy, kierowcy….to chyba jesteś w błędzie, gdyż szczególnie ostatnie oferty pracy w większości skierowane są do powyższych.
Niestety – nie dosyć że wielu z nich wyjechało już na zachód (i nie tylko), to jeszcze nasze ministerstwo edukacji w sposób niedopuszczalny zaniedbało naukę w Szkołach Zawodowych (o czym wspominał w innym temacie Szanowny franafta).
Ra, nie niewykwalifikowanych, tylko nisko wykwalifikowanych. Jest chyba jakaś różnica między kasjerką w markecie a np. lekarzem po 6 latach studiów i z 2 stopniem specjalizacji.
A co do praw pracowników. Spróbuj legalnie zwolnić pracownika, który np. jest leniwy (sa tacy).
Jakie prawa pracowników cofnięto w kodeksie?
Łamanie praw nie oznacza ich nieistnienia. Ktoś kto je łamie popełnia przynajmniej wykroczenie.
Ale to jest ogólna bolączka RP. Równie nagminnie, a być może nawet częściej, łamane jest prawo drogowe. Czy to oznacza, że ono nie istnieje?
tzaw1,
Jakie prawa pracowników cofnięto w kodeksie?
Łamanie praw nie oznacza ich nieistnienia. Ktoś kto je łamie popełnia przynajmniej wykroczenie.
Musiałbym zajrzeć do tego kodeksu jeszcze raz, a przy niedzieli to dosyć trudne.
Jednak tak czy owak - może Ty mi powiedz - jakie prawa ma dziś polski robotnik? - bo mówienie mi że prawo kodeksu pracy obowiązuje, tylko nie jest przestrzegane , to chyba jakiś żart.
I co z tego że ktoś kto je łamie, popełnia tym samym wykroczenie?....chodzi właśnie o to że dziś pracodawca woli popełniać takowe wykroczenia, niż trzymać się przepisów kodeksu pracy...po prostu bardziej mu się to opłaca w stosunku do pracownika, a to nie jest żadne prawo tylko zwykła kpina.
Nie oszukujmy się więc tym co jest na papierze i nie porównywajmy do rzeczywistości, bo chodzi o wręcz co innego.
A co do praw pracowników. Spróbuj legalnie zwolnić pracownika, który np. jest leniwy (sa tacy).
W tym miejscu nie mówisz chyba o pracodawcach w naszym kraju.
Ja sam znam co najmniej kilkadziesiąt takich przypadków, gdzie zwolniono człowieka bez podania mu jakiejkolwiek przyczyny.
Zresztą nie muszę żadnego z nich podawać, wystarczy poczytać trochę gazet, czy obejrzeć parę programów telewizyjnych poświęconej tej tematyce...jeśli jakiś pracownik nie spodoba się pracodawcy, to można mu przecież zarzucić wszystko, a pewnie takim „uniwersalnym” zarzutem jest tu m.in. owe lenistwo
No chyba że mówisz o tych którzy dostali pracę z twz. "protekcji" - ci rzeczywiście czują się przeważnie bezkarnie i równie trudno ich zwolnić, ale to nie ma nic wspólnego z potencjalnym pracownikiem i jego pracą, tylko z kolejnymi układami w które wpakował się np.. prezes - kombinator.
Równie nagminnie, a być może nawet częściej, łamane jest prawo drogowe. Czy to oznacza, że ono nie istnieje?
No to powtórzę raz jeszcze - co mi z takiego prawa które nagminnie jest łamane?...i to w większości dla tego, że lepiej się opłaca go łamać niż go przestrzegać…to zwykłe steki bredni którymi usiłuje się „futrować” prostaczków.
Takie przykłady można tu mnożyć tysiącami, tylko jaki w tym sens?....
Ważna jest rzeczywistość (a ta jest w Polsce żałosna), a nie to co mamy na papierze.
Zresztą odchodzimy tu od tematu, chociaż jakoś nie widzę również i tu miejsca dla roli współczesnych Związków Zawodowych, gdyż te w wielu przypadkach trzymają się poleceń pracodawców, mocodawców, ciemnych układów...a te bynajmniej nie są "reprezentowane" przez pracowników, a głównie przez ich stronę przeciwną.
chociaż jakoś nie widzę również i tu miejsca dla roli współczesnych Związków Zawodowych, gdyż te w wielu przypadkach trzymają się poleceń pracodawców, mocodawców, ciemnych układów...a te bynajmniej nie są "reprezentowane" przez pracowników, a głównie przez ich stronę przeciwną.
Czyżby to był Twój argument za rozwiązaniem zz? Popieram przyjmuje i ten punkt widzenia jako własny. Szczególnie dlatego, że zz są finansowane ze środków firmy.. Czyli? Pracodawca ma płacić za swojego pasożyta? Pasożyt to jedyne i odpowiednie słowo jakie może się nasuwać. Zz chcą socjalu, specjalnych przywilejów, ograniczenia czasu pracy, przy tych samych zarobkach, i inne. To jest model zachodni, ale kto mówi, że wszystko co zachodnie ma być/jest dobre? Wyobraźmy sobie, że rozwijamy własną firmę kropiąc jej powodzenie potem i krwią, a potem jacyś ludzie chcą podwyżki, bo chcą zarabiać więcej i nie można ich zwolnić... jeżeli ktoś zarabia za mało to nich zarabia więcej, ale gdzie indziej, skoro może. To rozwiązanie wolnorynkowe, lecz gdyby stosować je na całą gospodarkę (łącznie z minimalnymi podatkami) sprawy zz nie byłoby. Tak jak samych zz.