wika
Brotherhood to serial, ktory zasluguje na wysokie popularnosc i uznanie ale niestety utknal gdzies malorozpoznawalny w zalewie serialowego mialu.
historia dzieje sie wspolczesnie w irlandzkiej dzielnicy Providence w stanie New England. kreci sie wokol jej mieszkancow ale skupia na dwoch braciach. jeden plynie na wznoszacej fali i jest perspektywicznym politykiem, drugi to gangster, ktory uznany za martwego powraca po latach nie tylko na rodzinne smiecie ale i to 'wyuczonego fachu'. zaczyna walczyc o odzyskanie dawnej pozycji w swojej dzielnicy. obaj bracia maja na wzgledzie dobro swojej spolecznosci ale srodki ktorymi daza do celu sa inne...inne? z pozoru. genialnie sportretowane relacje w swiecie 'malej' polityki (zupenie nie roznej od tej przez duze P ), dalekie od poprawnosci i respektu dla paragrafow.
oprocz swiata polityki i gangsterki serial cudnie szkicuje wszelkigo sortu relacje miedzy bohaterami.
tu nie ma zadnych gowien w stylu pg -13. co sie robi zeby ktos cie wysluchal i byl posluszny? spuszcza wpierdol i obcina sie mu ucho. pokazuja? pokazuja. co sie robi z niewygodnym dealerem ze szkoly sredniej. strzelasie mu w leb. co robi znudzona zona? daje dupy. co robi potem porzadna irlandka. wraca do domu na pokoscielny obiad z rodzina meza, ale przedtem wciaga kreske zeby nudne zycie zony polityka oraz przykladnej matki i kury domowej nabralo mniej kanciastej formy . uprzejmosci w polityce? gdzie tam. interesy i biznesy. czarnuchy chca poparcia? jasne ale glosujcie przeciwko przelotowce w irlandzkiej dzielnicy. alternetywa? przelotowka nad domami czarnych. brudne gliny z dylematami moralnymi? pewnie, sa. przyjaciel to alkoholik. kochasz go i nie mozesz patrzec jak robi z siebie szmate. prosiles, ale wrocil do chlania. obiecales ze odstrzelisz mu leb. odstrzeliwujesz? (zdecydowalem sie wyedytowac ta linijke bo scena jest naprawde mocna i w tym wypadku przesadzilem ze spojlerem. tych kotrzy zdarzyli przeczytac przepraszam ;])...a wieczorem matka z ktora mieszkasz i ktora spycha w zakamarki podswiadomosci prawde o tobie, caluje cie w czolo przed snem i zegna 'moim kochanym synkiem'.
ten film to zycie, to prawdziwe emocje to ludzie szarzy mniej i bardziej. poprostu ludzie.
jezeli ktos ma ochote podniesc kolejna prawdziwa PERLE z kolorowego familijnego szlamu pokolenia mtv to zachecam. swietne, meskie i mocne kino od poczatku do konca. z intryga, sensacja, obyczajem, polityka, smiercia i seksem.
na zachete cos z youtube:
http://pl.youtube.com/watch?v=Qp029heVBXA
zachęciłeś. szukam.
gdzies czytalem,ze krytycy nazwali Brotherhood irlandzka odpowiedzia na rodzine soprano
na razie powstal jeden 11 odcinkowy sezon. 2gi w locie.
moja ulubiona postacia jest Pete McGonagle (Stivi Paskoski). niezrownowazony alkoholik. tragiczna postac. i swietnie sportretowana.
ściągam w tempie błyskawicy:)
Hehe, no czekałem tylko na Mentala :)
Też się za to biorę. Dzięki dillinger za info.
pierwszy epizod za plecami. ten serial będzie w najgorszym wypadku genialny.
tu nie ma zadnych gowien w stylu pg -13. co sie robi zeby ktos cie wysluchal i byl posluszny? spuszcza wpierdol i obcina sie mu ucho. pokazuja? pokazuja.
Nie ma to jak podforumowa wazelinka. :)
poprostu wlasciwy dobor slow we wlasciwym miejscu. poza tym zawsze to zgrabniej tak to ujac niz napisac 'nie dla leszczy od transformersow" ;]
Tez prawda. Moglem napisac, ze umiejetnie reklamujesz produkt pod katem danego targetu, ale brzmialoby to troche sztucznie, poza tym masz za duzy obrazek w stopce. :)
Dillinger, z łaski swojej pozbądź się tego bochomaza.
Jestem po trzecim odcinku. Serial w porzadku, ale nic ponadto. Zaden tam geniusz. Przynajmniej poki co, moze sie rozkreci, Deadwood tez w poczatkowych odcinkach do mnie nie przemawial.
Takie podjaranie i co, zadnych komentarzy? :p
Szczerze mowiac fajnie oglada sie tylko watek Michaela. Pozostale sa monotonne, niewciagajace, czasem nieilosiernie wrecz nudne. Tommy jest wiecznie zapracowany, a Eileen zacpana - tyle mozna wyniesc po osmioodcinkowej obserwacji serialu. Do tego wykluwa sie powolutku kolejny watek nastoletniej corki Caffe'ow. Zapowiadal sie dramat sensacyjny z jajami, ale widze, ze wszystko schodzi w strone lekko zabarwionego gangsterka obyczaju.
no muszę sie z Jakuzzim zgodzić. pierwsza moja opinia to efekt rozbuchanego filmowego podniecenia, nad którym czasami nie potrafię zapanować:) za mało mocy w tym serialu. Pete McGonagle i gliniarz Decco (który w ostatnim epizodzie daje prawdziwy popis) to zdecydowanie za mało, żeby przyspawać do ekranu takiego wymagającego i bezkompromisowego widza jak ja:) serial ma jeden wielki plus: zero młodzieżowych cool wstawek i fajnych fryzur na piankę. produkcja bardzo stonowana, wręcz do tego stopnia, że momentami robi się monotonna i człowiek zamiast oglądać, zaczyna farfocle wyłuskiwać z pępka:)
Albo woskowine z ucha. :)
Wracam do trzeciego sezonu Deadwood. ;)
Odcinek 7. Eileen ma depresje, Tommy prowadzi zbiorke na renowacje kina, Rose szuka pracy, Pete'a znowu drecza problemy alkoholowe, Michael mu pomaga. Jestem tak wynudzony, ze mam ochote strzelic sobie w leb. Ogladam juz tylko dlatego, bo nabylem w sklepie T caly sezon.