wika
Państwo opiekuńcze. Tak określa się państwo, które dba o swoich obywateli i dokłada wszelkich starań aby podnosić bezpieczeństwo obywateli. Jednak czy możemy się godzić na ograniczenie naszych swobód w imię „wyższych celów”?
W Middlesbrough wprowadzono system monitoringu miasta. Kamery znajdują się praktycznie na każdym rogu.. a po za tym w kamerach są wmontowane głośniki, z których mieszkańcy dowiadują się o popełnionych wykroczeniach bądź o zagrożeniu. Wielka Brytania to państwo w którym na 14 obywateli przypada jedna kamera. Ten proceder pasuje do Orwellowskiej wizji świata.. i raczej nie sprzyjają poczuciu intymności i swobody obywatelskiej. Do roku 2016 kamery w latarniach ulicznych mają być wyposażone w rozwiązania do rozpoznawania twarzy.
Przypadki inwigilacji znane są również w USA. Zarzuca się tam pewnym firmom telekomunikacyjnym bezprawną współprace z rządem polegająca na udostępnianiu swoich sieci i baz danych co prowadziło do podsłuchiwania rozmów telefonicznych oraz wglądu w wiadomości elektroniczne. Wszystkie te działania powstały po atakach z 11 września. Prezydent Bush potwierdzał wprowadzenie programu, który umożliwiał organom ścigania monitorowanie międzynarodowych rozmów telefonicznych i e-maili bez nakazu sądu. Od jakiegoś czasu prowadzone są również kontrole dotyczące tego co jest oglądane w Internecie.
Zastanawiam się czy faktyczne ograniczenie wolności poprzez pewną inwigilację może społeczeństwu w ostateczności służyć.
Jakie jest wasze zdanie na ten temat?
Zgadzacie się ze słowami premiera Tonyego Blaira, który stwierdził iż: „utrzymanie bezpieczeństwa w dzisiejszych warunkach wymaga poświęcenia swobód obywatelskich”?
I ostatnie moje pytanie... czy w Polsce również jesteśmy inwigilowani?
Hm ... osobiście nie miałbym nic przeciwko kamerom, które znacznie poprawiłyby bezpieczeństwo, ale podsłuchiwanie ? Odpada. Nie czułbym się zbyt dobrze, żyjąc ze świadomością, że ktoś słucha moich prywatnych rozmów. Istnieją tylko obawy, iż stopniowo państwo zacznie wprowadzac kolejne zmiany mające na celu poprawienie ochrony obywateli, które przyniosą więcej negatywnych zjawisk, aniżeli plusów.
Kamery - jestem za! W świecie, w którym w biały dzień na środku miasta można zarobić w zęby (nie twierdzę oczywiście, że jest to przypadłość wyłącznie XXI wieku) porządny system monitorowania ulic może być sprawą wielce użyteczną. Nie łudzę się wprawdzie, że czujna straż przybędzie zanimi jeszcze łyse draby dokonają aktu odebrania mi plecaka, ale może uda się ich chociaż potem wytropić.
Natomiast odnośnie podsłuchiwania za pośrednictwem głośników... Czy ktoś przedstawił projekt (znaczy: śmiały scenariusz SF) jak coś takiego miałoby wyglądać? Przecież tego się fizycznie nie da zrobić.
Czy czujemy się w Polsce inwigilowani? Owszem, czuję się inwigilowana przez mamę, ale to już inna bajka;-)
Mnie również wydaje się że dodatkowy monitoring w miejscach publicznych nie pogorszyłby w żaden sposób jakości życia, bo miejsca publiczne i tak są publiczne, i ten fakt nakłada na nas pewne ograniczenia w zachowaniu - innymi słowy bez różnicy, czy ogląda nas pracownik przez kamerę czy też przechodzień na ulicy.
Widzę w tym przyszłość ograniczenia drobnej przemocy wśród młodzieży, która jest właściwie najpoważniejszym problemem zwykłego śmiertelnika. W wielu przypadkach pobić, drobnych kradzieży, nawet, jeśli są świadkowie, okazuje się, że nikt nic nie wie, czasami zastraszona ofiara twierdzi, że komórkę zgubiła a siniaki nabiła sobie nieumiejętnie bawiąc się hantlami - zapis całego zdarzenia pozwoliłby dotrzeć do sprawcy.
W Krakowie funkcjonuje już monitoring w nowszych autobusach MPK, i na pewno ogranicza wandalizm i kradzieże kieszonkowe.
Wizja rodem z książki Orwella "1984", gdzie Wielki Brat widzi wszystko.
Zdecydowanie nie jestem za takimi rozwiązaniami, dlatego że gdy pozwoli się na wpowadzenie łagodnych form inwigilacji z biegiem czasu zacznie się żądać coraz to nowych form nadzorowania obywateli w imię oczywiście bezpieczeństwa.
granica między ochroną a inwigalacją w tym kontekście jest bardzo płynna. Jest w człowieku takie pragnienie, by wiedzieć o drugim jak najwięcej, dlatego nawet przy wzniosłych ideałach ochrony i bezpieczeństwa zawsze znajdą się ludzie, którzy dla zaspokojenia znacznie niższych pobudek będą łamali przyjęte zasady, by wiedzieć jak najwięcej. A czy to poprawi nasze bezpieczeństwo? Na pewno monitoring może działać odstraszająco, ale jeżeli za zamontowaniem kamer nie będą szły działania, których celem jest wyeliminowanie przestępczości, to ne spełnią one swojego celu. A biorąc pod uwagę bezwładność polskiej policji, której jednak wcale nie spieszno do reagowania (zresztą, trudno się dziwić, jeżeli na 20 tysięcy mieszkańców przypada czasem 1 radiowóz), to raczej do pomysłu odnoszę się sceptycznie. Inna sprawa, że fakt obecności kamer może sprawiać, że człowiek czuje się bezpieczniej, żyjąc w nadziei, że w razie czegoś nieprzyjemnego dojdzie do interwencji i złapania sprawców. Ale to raczej subiektywne odczucie ewentualnej ofiary, które może się szybko zmienić, kiedy do interwencji nie dojdzie...
W dalszym ciągu jestem za monitoringiem w miejscach publicznych, które nie bez kozery się tak nazywają. Jak wiemy z mediów - film nagrany przez kamery ochroniarzy niejednokrotnie przyczynił się do ujęcia sprawców przestępstwa.
Sprzeciwiam się jednak czemuś takiemu. I niniejszym zachęcam do podpisania petycji przeciw.
Ale to jest głupie. Cały świat jest Wielkim Bratem. Decydując się na korzystanie z najnowszych technologii, tj. karty płatnicze, karty bankomatowe, telefony komórkowe, Telewizory, Internet, zgadzamy się na życie w takim świecie. W każdej chwili ktoś nas gdzieś obserwuje, ktoś wie, co robimy. Aż chce się rzec 'ryzyko zawodowe'
Orwellowska wizja zawarta w dziele pt. „1984 rok” po części może okazać się już nieaktualna, gdyż wyobraźnia ludzka przechodzi nawet pomysł Orwella.. Przedstawiony tam system kontroli ludzi może nie dościgać już realiów jakie panują obecnie w mieście Shen Zen, w Chinach.
W tymże mieście 180 tysięcy kamer nadzoruje wszystko to co dzieje się w chińskim mieście. Miasto Shen Zen to 12-milionowa metropolia, położona na północ od Hongkongu; liczba kamer jaka tam została umieszczona okazała się jednak zbyt mała dla władz tejże metropolii. Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego poleciło zainstalować jeszcze dodatkowo 20 tysięcy kamer. Nowe, policyjne kamery będą połączone w jedną całość z tymi, które już działają. To jednak wciąż za mało, i aparat bezpieczeństwa chce w ciągu 3 najbliższych lat by wszyscy obywatele specjalnej strefy ekonomicznej Shen Zen mieli otrzymywać cyfrowe dowody osobiste. Ten dokument ma mieć wbudowany chip, na którym zapisane byłby dane personalne właściciela. Kto nie miałby takiego dowodu, ten pracuje i żyje bez pozwolenia na pobyt, czyli nie przysługują mu żadne państwowe świadczenia.
Pierwsze takie dowody mają pojawić się jeszcze we wrześniu, a zawierać będą takie to oto informacje :
- imię i nazwisko
- adres
- poprzedni pracodawca
- wykształcenie
- rejestr kar i wpisy do kartotek policyjnych
- ubezpieczenie zdrowotne
- numer telefonu wynajmującego mieszkanie
- liczba dzieci
Kamery, które nadzorują ulice Shen Zen maja wysyłać obraz do specjalnego systemu analizy. Ma on rozpoznawać automatycznie przestępców, których poszukuje policja; a poza tym ma wyszukiwać dziwne zachowanie ludzi.
System taki będzie działał 24h na dobę.
W książce Orwella ludzie mieli nadzieje, że nie są non stop podpatrywani; a członkowie wewnętrznej partii mogli choć na chwilę wyłączyć obserwujące ich telekamery; ludziom w Shen Zen nie daje się takich złudzeń.
Zaczyna mnie to wszystko przerażać, troska o nasze bezpieczeństwo zaczyna przekraczać zdrowy rozsądek.
Czy tak jak w Orwellu będziemy się gimnastykować przed teleekranem i będziemy karceni za to, że nie jak powinniśmy wykonaliśmy skłon ??
Czy sprawdzać nas będą w domu, czy zachowujemy się poprawnie politycznie ??
A może kiedyś będzie ścigać nas Policja Myśli.. ??
Pewien sposób inwigilacji ma zwiększać w założeniu nasze bezpieczeństwo. Obecnie najbardziej rozbudowany system monitoringu ma w Polsce Warszawa i rzeczywiście zdaje to podobno egzamin. Kradzieży czy napaści jest mniej a jeśli już się przytrafiają to łatwiej odnajdowani są sprawcy.
Najbardziej inwigilowanym społeczeństwem są obywatele Wielkiej Brytanii. W Londynie na każdym kroku mamy kamery które dbają o bezpieczeństwo. Zamachy bombowe w londyńskim metrze pokazały jednak niedoskonałości całego systemu.
Co do obaw, że możemy kiedyś mieszkać w Orwellowskim świecie, to wydaje mi się że są one przesadzone. Tam bowiem państwo działało przeciwko obywatelowi. Jeśli chodzi np. o W. Brytanie to mamy tutaj do czynienia z troska władz o dobro obywateli. Oczywiście wszystko ma swój umiar i trudno będzie nam zaakceptować pomysł umieszczenia kamery w naszym mieszkaniu.
Co do pomysłu z elektronicznymi dowodami osobistymi wydaje mi się ze to trafne rozwiązanie. XXI wiek niesie ze sobą informatyzację, łatwość przenoszenia danych i postęp. Takie rozwiązanie w którym mielibyśmy wszelkie potrzebne dane o pewnej osobie w jednych chipie byłoby bardzo wygodne. Przyniosłoby to zyski np. służbie zdrowia. Posiadając taki chip mięlibyśmy umieszczane wszelkie dane o naszych przebytych chorobach. To usprawniłoby całą administrację a może i nawet zmniejszyło kolejki. Nad takim pomysłem zresztą pracowały już polskie władze.
Wszystko to na pewno zwiększy nasz komfort życia 9i bezpieczeństwo. To nie podlega dyskusji. Można się co najwyżej nie godzić na taką kontrole państwa.
Pytanie tylko co się stanie kiedy takie dane wpadną w niepowołane ręce? Albo ludzie którzy będą zarządzali systemem monitoringu zaczną go wykorzystywać do swoich celów??
W ubiegłym roku Niemiecki Federalny Urząd Kryminalny zainstalował system wideonadzoru na głównym dworcu kolejowym w Moguncji. W czasie 4-miesięcznej próby urzędnicy tejże Federacji testowali, czy za pomocą biometrycznych danych można rozpoznać jednostkę w tłumie. W tym celu sfotografowano 200 ochotników, a ich zdjęcia wprowadzono do systemu. Wtopili się oni w 20-tysięczny tłum, który codziennie przewija się przez ten dworzec. Wszyscy byli filmowani przez 3 różne systemy służby śledczej. W czasie tejże kontroli biometrycznymi danymi rejestrowane byłe szczególne cechy twarzy, a następnie porównywano je z cechami ochotników.
W idealnych warunkach system umożliwiałby zidentyfikowanie domniemanych przestępców a także osoby zaginione. Testy kosztowały około 210 tys. euro. 6 kamer robiło ludziom zdjęcia w czasie ich schodzenia po kamiennych, a także zjeżdżania po ruchomych schodach.
Programy, które rozpoznawały twarz rejestrowały cechy, które pozostają względnie stałe przez całe życie człowieka :
- pozycja górnych krawędzi oczodołów
- pewne obszary kości szczęki
- usta.
W ten sposób pseudokibice a także przestępcy, poszukiwani przez policje mogliby być jeszcze przed wejściem na stadion zidentyfikowani.
Takie był szczytne założenia, jednak praktyka pokazała że system ten jest wysoce niewystarczający.
Mimo nadzoru kamer na dworcu w Moguncji nie dało się zapobiec podłożeniu bomby. Ludzi uratował jedynie konstruktor. Dwóch terrorystów zachowywało się normalnie, do tego żaden z nich nie był nigdy notowany w policyjnych kartotekach. Nawet system biometryczny nie byłby w stanie powstrzymać takich szaleńców.
Ataki w Madrycie w 2004 roku, czy w Londynie pokazały, że zamachowcy nie muszą atakować wielkich węzłów komunikacyjnych, by straty były wstrząsające i katastrofalne. Większość spośród nich to zamachowcy samobójcy, a dzięki kamerom można jedynie po fakcie obejrzeć twarz tego, który zabrał życie innym.
W tym momencie powstaje pytanie o celowość stosowania takich potężnych systemów obserwowania.
Władze Niemiec jednak chciały podnieść bezpieczeństwo obywateli i próbowano wprowadzić paszporty z odciskami palców. Grubość tego paszportu to 3 włosy. Na nim to zapisanoby odcisk palców właściciela. Okazało się i tym razem, że można odczytać i skopiować zawartość chipa. Oczywiście taki duplikat mógłby być użyty tylko przez właściciela, ale i tak ten fakt wystarczająco podważył wiarygodność zabezpieczeń nowego dokumentu.
Mnie tylko jedno wciąż zastanawia, jak można godzić się na ograniczanie własnej wolności, chodzić z chipem który pokazywałby gdzie dany człowiek się znajduje. Oczywiście idee są szczytne, zapewnić bezpieczeństwo swoim obywatelom, jednak gdyby takie dane dostały się w niepowołane ręce mogłoby mieć to katastrofalne skutki. Ludzie z natury nie są wspaniali i dobroduszni, dlatego nie wierze w ich szczere zamiary zapewniania nam coraz to nowych i nowych systemów zabezpieczeń, które w praktyce mogą tylko zacząć coraz bardziej kontrolować nasze życie.
Myślę, że gdy zgodzi się na jedno ograniczenie, wkrótce pojawiają się coraz to nowsze pomysły jak poddać kontroli społeczeństwo.
Mnie tylko jedno wciąż zastanawia, jak można godzić się na ograniczanie własnej wolności, chodzić z chipem który pokazywałby gdzie dany człowiek się znajduje. Zdaje się, że David Beckham po tym jak ujęto przestępców przygotowujących porwanie jego dzieci, zapłacił za wszczepienie im po skórę chipów umożliwiających ich lokalizację. Zresztą to dość często stosowana metoda na zwiększenie bezpieczeństwa wśród ważnych osobistości, czy czasem Bill Gates też nie ma chipa?Coś takiego obiło mi się o uszy.Oczywiście istnieje możliwość, że ktoś złamie system i wykorzysta te chipy do lokalizacji potencjalnej ofiary. Jednak mimo wszystko stosowanie chipów pozwoli chyba ochronić monitorowaną osobę przed znacznie większą liczbą przestępców.
Postęp ma różne oblicza... Ale fakt, faktem: nie ważne są intencje towarzyszące nowym wynalazkom, ważne jak ludzie go wykorzystają... Dynamit też miał tylko ułatwić pracę górnikom.
Czasem jak patrzę na świat to zaczynam się zastanawiać w którą stronę idziemy. Glorii i chwały gatunku ludzkiego, czy też autodestrukcji.
Mnie osobiście nie podoba się wizja świata na wzór orwelowskiego "Roku 1984", "Lewiatana" Hobbes'a i innych wizji ograniczających wolność jednostki.
Wierzę, że jest możliwe zapewnienie bezpieczeństwa obywatelom bez ograniczania ich wolności i ingerowania w prywatność. Takie systemy jak ten w Niemczech może być przydatny i pożyteczny. Nikt nie mówi, że jest doskonałym lekiem na wszystko. W tych przypadkach jakie podałaś jest bezwartościowy, jednak cel w jakim go opracowano (namierzanie zaginionych i poszukiwanych przestępców) jest słuszny i system mógł by być przydatny.
Takie był szczytne założenia, jednak praktyka pokazała że system ten jest wysoce niewystarczający.
Mimo nadzoru kamer na dworcu w Moguncji nie dało się zapobiec podłożeniu bomby. Ludzi uratował jedynie konstruktor. Dwóch terrorystów zachowywało się normalnie, do tego żaden z nich nie był nigdy notowany w policyjnych kartotekach. Nawet system biometryczny nie byłby w stanie powstrzymać takich szaleńców.
Ataki w Madrycie w 2004 roku, czy w Londynie pokazały, że zamachowcy nie muszą atakować wielkich węzłów komunikacyjnych, by straty były wstrząsające i katastrofalne. Większość spośród nich to zamachowcy samobójcy, a dzięki kamerom można jedynie po fakcie obejrzeć twarz tego, który zabrał życie innym.
Wydaje mi się jednak, że głównym zagrożeniem w miejscach publicznych nie są szaleńcy-zamachowcy a głównym celem policji i kamer nie jest wyłapywanie w tłumie Muzułmanów obwieszonych trotylem. Choć spektakularne, zamachy bombowe są mniejszą zmorą niż drobne kradzieże czy pobicia. Na takie zdarzenia monitoring wydaje się idealnym lekiem. Już sama świadomość bycia obserwowanym działa hamująco na przestępców. Ponadto, ich sprawcy to często wielokrotni recydywiści, dobrze znani policji, a w przypadku wykrywania na podstawie cech biometrycznych, na pewno zanotowani w takim systemie.
Zdrową granicą dla monitoringu wydaje mi się granica własnego mieszkania. Nie wiem także, czy zgodziłabym się na obserwowanie zamkniętych imprez w barach czy klubach.
Poza tym jednak nie mam nic przeciwko temu, by ktoś popatrzył sobie jak czytam książkę w tramwaju czy jem kanapkę na ławce w parku.
Inwigilacja = Państwo policyjne, a temu jestem zdecydowanie przeciwny. Państwo nie ma prawa kontrolować obywatela, dopóki nie złamie on prawa. A inwigilacja to jest zbieranie haków na wszelki wypadek. Jaką mamy gwarancję, że zebrane materiały nie będą sprawdzane i nie będzie wycieków? Żaden akt prawny tego nie zapewni...
Państwo nie może ani kontrolować ani ograniczać swobód obywatela. Jakim prawem mają mnie podsłuchiwać, jeżeli o nic nie jestem podejrzany? To tak samo jak była swego czasu przygotowywana ustawa o pornografii, która miała stwierdzać, że za wejście na stronę o wiadomej treści można będzie dostać dwa lata. A czy komuś z was taka stronka nigdy się nie włączyła? Ja pamiętam konsternację mojej mamy, gdy szukała informacji o uprawie ogórków, a włączyła jej się strona z szeroko rozkraczoną blondyną z dużym biustem Według tej ustawy, która na szczęście nie będzie nigdy obowiązywać, powinna dostać dwa lata
A czy komuś z was taka stronka nigdy się nie włączyła? Ja pamiętam konsternację mojej mamy, gdy szukała informacji o uprawie ogórków, a włączyła jej się strona z szeroko rozkraczoną blondyną z dużym biustem Według tej ustawy, która na szczęście nie będzie nigdy obowiązywać, powinna dostać dwa lata
To jest inna materia problemu. Sam pracując na tym forum i kontrolując nowo zarejestrowanego użytkownika byłem zmuszony sprawdzić cóż to za stronę internetową podał on w swoim podpisie. Ku mojemu zaskoczeniu była to strona porno… W takim świetle sprawy musiałbym dzielić celę z Twoją mamą.
To tyle żartów. Powróćmy do względnej powagi.
Zgodzę się z Tobą jachu w całej rozciągłości. Tylko zobacz co się dzieje obecnie w Stanach Zjednoczonych, kolebce liberalizmu i wolności osobistej. Po za zamachach z 11 września, można powiedzieć że drastycznie wzrosła inwigilacja obywateli. Amerykanie nie mają już takich swobód obywatelskich jak choćby przed tym pamiętnym dniem ataku terrorystycznego. Trzeba tutaj wskazać choćby te podsłuchy które rząd ma prawo zakładać wszystkim tym których podejrzewa się o terroryzm. Jakie to daje pole do popisu urzędnikom państwowym? Mają nieograniczone w tej mierze możliwości, bo każdego właściwie można podpiąć pod podejrzenie o terroryzm. Co więcej administracja Busha chciała ażeby firma telekomunikacyjna, która udostępniała by w danej chwili swoje łącza i tym samym umożliwiałaby podsłuchy, została objęta tzw. immunitetem. To oznacza natomiast iż żadna organizacja obrony swobód obywatelskich (które de facto uważają iż takie podsłuchy naruszają amerykańską konstytucję) nie mogła by zaskarżyć danej firmy za ten proceder.
Do ograniczania swobód obywatelskich dochodzi także na innych płaszczyznach. Warto tutaj wspomnieć chociażby szczegółowe kontrole na lotniskach czy przeszukiwanie plecaków w stacjach metro czy innych publicznych skupiskach.
Tego typu działania są jednak konieczne i jak najbardziej przyjmowane w samych Stanach Zjednoczonych. Wszystko to w imię strachu przed zagrożeniem. Ludzie bowiem, nie tylko w Stanach Zjednoczonych, ale również na starym kontynencie, są skłonni akceptować ingerencję w ich życie prywatne w przypadku realnego zagrożenia.
Czy nie uważasz więc iż takie rozwiązania jak kontrola obywateli w trakcie zagrożenia (wojny) przed jakim stoi obecnie świat jest po prostu potrzebna??