ďťż

wika

Interesują mnie Wasze opinie dotyczące najbliższego otoczenia, jak układają się wasze stosunki, kontakty z sąsiadami. Jest takie powiedzenie,, Dobry sąsiad czasem jest lepszy od dalekiego krewnego’’
Ile jest w tym prawdy?
A może jest tak jak w innym powiedzeniu, które trochę zmieniłam na ,, Sąsiad sąsiadowi wilkiem’’?

Zapraszam



,, Dobry sąsiad czasem jest lepszy od dalekiego krewnego’’

Ja osobiście części z moich sąsiadów życzę szybkiej przeprowadzki! Najlepiej od zaraz! Mam ich już dość! Zwłaszcza tego ciągłego gapienia się jak wychodze i dopytywania (Gdzie byłeś? A po co?) jak przychodze. Zdajecie sobie sprawe jakie to uciążliwe???
Ja mam raczej szczęście do sąsiadów, nawet tych z którymi mieszkałem kiedyś przez ścianę.
Zazwyczaj byli to ludzie o dużej klasie własnej przyzwoitości, chociaż zdarzył mi się jeden wyjątek (bezdzietne małżeństwo).
Powyżsi mieli zwyczaj sprzątania, przenoszenia mebli i wykonywania przeróżnych prac remontowych w godzinach nocnych (przeważnie po północy)...doprawdy, można było oszaleć, gdyż nic do nich nie docierało.
Na dodatek owa sąsiadka była trochę niesprawna psychicznie, zaś jej mąż niemal nagminnie wykorzystywał chorobę swojej żony do własnych dziwactw.
Jak wiemy takich ludzi niezwykle trudno jest osadzić w realiach, gdyż nasze prawo jest w stosunku do nich bezradne.
Efektem tych dziwactw było m. in. to, że "tylko" sześć razy zalali mi mieszkanie.
Kiedy wreszcie przeprowadziłem na swoje nowe - stare miejsce, ponownie odzyskałem jakby wiarę w ludzi zwanych sąsiadami.

Niektórych z nich już dość mocno nadszarpnął "ząb czasu", ale chyba wszyscy pozostali sobą.

Tak więc mam dziś miłych, skromnych i uczynnych sąsiadów...i bardzo się cieszę że są w moim pobliżu.

Pozdrawiam.

Ja osobiście części z moich sąsiadów życzę szybkiej przeprowadzki! Najlepiej od zaraz!

Jak rozumiem irytuje cię Grabon wszechobecne wścibstwo? Przyznaje, że to uciążliwe zjawisko i sama również spotykam się z zachowaniem tego typu.
Ale w takich momentach to ja planuję własną przeprowadzkę, bo trudno jest wysiedlić np. połowę bloku lub część wsi jak jest w moim przypadku.

Pozdrawiam



Ale w takich momentach to ja planuję własną przeprowadzkę, bo trudno jest wysiedlić np. połowę bloku lub część wsi jak jest w moim przypadku.

Ja uwielbiam moją wieś... Dlatego licze na to, że oni wyemigrują!


Efektem tych dziwactw było m. in. to, że "tylko" sześć razy zalali mi mieszkanie.

Zalewanie mieszkania to już chyba standard. mnie kilkakrotnie zalano sufit, potem ja komuś zalałam i to tak właśnie funkcjonuje.
Na pewno ważną sprawą jest jak ktoś się zachowa w takim przypadku u mnie akurat było tak, że wynajęłam malarza dla sąsiadów i dla siebie a kosztami podzieliliśmy się po połowie i obyło się na szczęście bez awantur.

Ja mam mieskzanie przechodzone i wspólny korytarz z moimi jednymi sasiadami... i juz niem oge sie doczekac az wyemigrują gdzieś indziej. Albo puszczają na cały regulator muzyke, albo dziecko o 12 w nocy przez godzine płacze (ja mam jeszcze sciane obok nich najlepiej słysze rózne ekscesy), dodatkowo na początku z moja mamą sąsiadka umówiła sie że beda sprzątały na zmianę korytarz i co z tego wyszło?? Moja mama cały czas sama myje korytarz a oni .. może 3 razy przez rok który mieszkają. I w ogóle tak ich słychac... ostatnio chcąc nie chcąc słyszałam a jak corka mówiła o swoich problemach seksualnych... :/
I w ogóle..mam juz ich dosyć.
A jeśli chodzi o pozostałych sasiadów w mojej kamienicy..to nie jest najgorzej. Denerwuje mnie jeszcze to jacy są wścibscy... Wychodze z chłopakiem z mieszkania to wszyscy w oknach patrzą i potem mówią mojej mamie.. "trzymali się za ręce, całowali się, tam ja dotykał i w ogóle " :/ eehhhh ... szkoda słów

A jeśli chodzi o zalania to zalaliśmy 2 mieszkania pod nami, w tym pewnej staruszki, która to wszystko tak skomentowała "nic mi nie płaćcie.. to wszystko i tak sie rozpada lepiej uciekajcie stąd :P.
Mieszkam w bloku ale jakoś nigdy nie miałam problemów z sąsiadami. Chyba po prostu wszyscy żyją zbyt szybko aby interesować się życiem innych ludzi. Wielokrotnie widzę starsze babcie siedzące na ławce (pewnie plotkują razem) ale jakoś nigdy nie byłam tematem ich plotek. Pamiętam tylko jeden raz, gdy szłam z chłopakiem do kościoła, starsza sąsiadka następnego dnia zapytała mnie czy szliśmy dać na zapowiedzi :lol: dodam tylko że miałam wtedy 17 lat... Poza tym nigdy nie miałam problemów-może po prostu trafiłam na dobry blok.
No a ja mieszkam w domku i sama właściwie nie mam zdania na temat moich sąsiadów. Może dlatego, że nie działają jakoś bezpośrednio na stan mojego domu ;) No i nasza dzielnica jest taka cichutka zawsze...
Jedyne co mogę zarzucić to to, że w wakacje, dwóch młodzieńców naprzeciwko potrafi urządzać sobie imprezy, tzw. domówki i puszczać muzykę na całe osiedle, do tego całkiem sprośne piosenki i jeszcze głośno opowiadać, co się dzieje z ich narządami, gdy ja tu biedna próbuję spać. ;) :?
Z jedną sąsiadką kiedyś się przyjaźniłam ale to dawno i nieprawda, gdyż przez przeróżne niemiłe incydenty jesteśmy sobie teraz wilkami.
A reszta... reszta jest mi neutralna, albo przyjazna.
Moi sasiedzi to starsze osoby. jest cicho i spokojnie to raczej ja sie czasem zastanawiam czy ta muzyka u mnie nie gra za glosno:> wkoncu nie chce byc niegrzecznym
Witaj slawku na forum.

ojjj i tu zaczely sie schody pomagac rzecz szlachetna jest tak ze jesli ktos o cos poprosi to zawsze pomoge ale sam jakos nie pukam do ich drzwi z zapytaniem czy nie potrzebuja pomocy. a Ty jak pomagasz sasiadom?

a Ty jak pomagasz sasiadom?
U mnie jest to pomoc obopólna, czyli czasem ja jestem proszona o pomoc innym razem sama jestem zmuszona o nią prosić. Na ogół wszyscy sąsiedzi są mi życzliwi i nie mamy większych problemów we wzajemnych kontaktach.

Pozdrawiam
Staram się nie narzekać na moich sąsiadów, bo przecież zawsze mogłabym mieć gorszych (czasem się zastanawiam, czy to w ogóle możliwe)... Na moim osiedlu mieszka więszkość emerytów i rencistów z którymi czasem trudno się porozumieć. Generalnie staramy się trzymać zasady, by nie wchodzić sobie w drogę i na razie się do udaje.

W bloku obok na parterze jakieś babcie wystawiły w oknach lusterka żeby móc z kanapy oglądać kto i Z KIM (bo to chyba dla nich najważniejsze) wchodzi i wychodzi
Ja mam chyba najgorzej z was...Mieszkam w bloku 4 piętrowym( na 4 piętrze ;)) Ale sąsiadów to mam ochotę wyeksmitować zarówno tych z na przeciwka i tych pode mną. Ci pode mną tylko wynajmują to mieszkanie ale zachowują się jakby byli "na swoim", w dodatku mają dziecko(2-3 lata) a matka wg mnie jest trochę szurnięta, potrafi tak się wydrzeć na tego dzieciaka ze aż ja słyszę( wydaje mi sie wtedy ze między nami nie ma ścian tylko papier),albo inny przykład Matka siedzi z tym dzieciakiem na podwórku i na cały głos do tego dzieciaka: n(imię) bo ci zaj**ię!!!. Oni chyba nie znają się na zegarku, bo potrafią puścić muzykę głośno o 23 w nocy+ głośne rozmowy.(Dobrze ze za kilka m-cy wyprowadzą sie) A natomiast sąsiedzi z naprzeciwka są też nie do zniesienia(4 os. rodzina).Dziewczynka(ich córka na oko 3 lata) potrafi wydać na klatce schodowej taki pisk( albo kiedy wraca do domu i ryczy to można ją usłyszeć od wejścia na klatkę schodową) ze aż mnie głowa boli i mam zamiar wyjść i jej wlać w tyłek( to sie zdarza bardzo często i co kiedyś zrobię za te wszystkie lata), a jej matka to nie wiem czy też nie jest nienormalna- otóż ona kiedy wychodzi do miasta( razem z tą córką) nawet jak świeci słonce to musi zapalić światło na klatce schodowej i kilkakrotnie sprawdza czy drzwi są zamknięte(ma zamek taki ze wystarczy wcisnąć)ale ciąga za klamkę i idzie z tym że potrafi wrócić i sprawdzić mimo iż stała 5 minut temu i pastwiła sie nad tymi drzwiami z dobre 10 minut, o imprezach nie wspomnę- razem z tymi sąsiadami spod spodu. Jak mi zajdą za skórę i np. spotkam ich na mieście to potrafię ich olać(przejść obok nich) i nie mówić dzień dobry. Dobrze ze jutro już wyjeżdżam na studia i będę do domu przyjeżdżać na weekendy, bo gdyby nie studia zwariowałabym w tym bloku. Ale sie rozpisałam...(ulżyło mi przynajmniej

Ja mam chyba najgorzej z was...

Polemizowałabym Sąsiad z góry smali do nie cholewki, śle durne wierszyki przez sms, podrzuca prezenty i za żadne skarby świata nie rozumie, że ma się odczepić Z sąsiadką, taką starą emerytką, obok robimy sobie codziennie zawody, której sprzęt jest głośniejszy - jej tv czy moja wieża Zaczęła ona, bo strasznie rozkręca tv i u mnie wszystko słychać tak, że nie mam warunków do nauki, więc żeby się odegrać włącza wieżę Sąsiedzi z dołu mają piątkę małych dzieci, co można pozostawić bez komentarza, a inni sąsiedzi głupiego psa, który na wszystko, nawet na wróbla na parapecie szczeka, a jak jest sam w domu to wyje

Na szczęście jeszcze parę tygodni i się stąd ewakuuję
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dagmara123.pev.pl
  •