wika
Był już temat o okresach historycznych, jakie odtwarzacie, i o tym, co was skłoniło do takiego wyboru. Pora na przyznanie się do charakteru postaci, jakie odtwarzacie - czy to ludzie pracy, czy dworni rycerze, mnisi, rabusie a może minstrele? Ciekawa jestem, do jakiej warsty społecznej i zajęcia najbardziej pasujecie. Temat otwarty także dla ludzi jeszcze niezaangażowanych w RR - kogo chcielibyście odtwarzać?
Ja zacznę od wyznania, że mam problemy z moją postacią. Aby uniknąć niewygodnych pytań o pochodzenie, twierdzę, że jestem uciekinierką z klasztoru, znajdując w ten sposób kompromis między szlacheckim pochodzeniem a dotkliwym ubóstwem. "Dołączyłam" do trupy wędrownych muzyków i kuglarzy, by zabawiać tłum i zdobywać tak pieniądze na przetrwanie. (choć na dworskich turniejach zdarza mi się wcielać w umuzykalnioną dwórkę). Swoją biografię opieram na naprawdę nielicznych przykładach kobiet zarabiających na życie pracą "artystyczną", stąd moje ciągłe wątpliwości. Ale na razie nikt mnie z miasta nie wygnał...
Ja uczę się walki, więc będę starał się odtwarzać rycerza. Ponadto zamierzam robić również za mincerza. Dlaczego? Powód bardzo prozaiczny - rycerz z zamiłowania do uzbrojenia ( głównie średniowiecznego ), walki i historii ( od podstawówki miałem tylko jednego równego mi konkurenta na polu historii w ciągu jednego roku szkolnego ); mincerz dlatego, że tak łatwiej zarobić na ekwipunek rycerza
Nad biografią postaci dopiero będę pracował
Witam wszystkich po tej dość długiej przerwie.
Na chwilę obecną jestem thraellem - czyli dużego wyboru nie mam.
A tak to będę rzemieślnikiem, dorywczo wojownikiem.
Zależy co mi odbije ;P
A biografia ...
To wyjdzie samo z siebie.
PozdrawiaM
Witajcie:)
Odtwarzanie postaci??? Troszkę "zaśmierdziało" rpg-iem... Hmmm może chodzi tu o funkcje w druzynie?? Ja jestem z drużyny Wikingów i Słowian "Felag Eiforr" z Lubina i pełnię tam funkcje Pani (czyli tzw. ze skan. Fru). Każda drużyna ma swe struktury i trzeba sobie zasłużyć na pewne funkcje. Dla tych co sa giermkami marzeniem jest zostac rycerzem dla dwórki dama itd. U nas w druzynie najpierw kandydat jest niewolnikiem potem staje sie wolnym człowiekim( czyli pełnoprawnym członkiem druzyny). Jako wolny człowiek musi odtwarzac obrana przez siebie funkcje np. rzemieslnik...musi sie mezczyzna okreslic czy chce byc wojem czy tez kupcem albo kowalem czy innym. U kobiet jest troszke innaczej...Podział na funkcje został wprowadzony na podstawie domu wikinskiego czyli pani, wolna i niewolna.Pani ma za zadanie kształcic we wszystkich czynnosciach przynaleznych niewiescie niewolnice...gdy te sie naucza sa wyzwalane i przechodza do funkcji kobiety wolnej itd. ale zeby dorabiac do tego jakies historie rodem z fantasy???Uciekinierka z klasztoru??Szlachcianka zyjaca w skrajnym ubustwie??A ile pdk-ów dostajesz od komesa czy innego kto "rzadzi" wasza grupa??? Hmm moze jestem za stara by to zrozumiec. Moze takie" biografie postaci" przez was wymyslone pomagaja wam w odtwórstwie??
Pozdrawiam Ylva
Może jest to objaw jakiejś megalomanii albo potrzeby dowartościowania się, ale wydaje mi się, że o wiele przyjemniej jest móc opowiedzieć coś więcej o odtwarzanej przez siebie postaci niż imię, herb i elementy ubiory / uzbrojenia czy to czym ta postać jest ( dama / rycerze / rzemieślnik, etc. etc. ).
Mon dieu...
Wydaje mi się, że elementy "biografii" są związane z funkcją. Chodzi tu o określenie swego miejsca w grupie i na turniejach. Wiadomo przecież, że inaczej ubierać się i zachowywać będzie osoba odtwarzająca kogoś wykształconego niż odtwarzająca niepiśmienego, inaczej zubożały rycerz a inaczej nowobogacki kupiec. A zdobycie wykształcenia, tarapaty finansowe czy zdpbycie fortuny to właśnie elementy biografii. Oczywiście nie dorabiam sobie historii życia, nie opowiadam ludziom, kiedy mojej "postaci" wyrósł pierwszy ząbek i gdzie spędzała święta pięć lat temu. Po prostu odtwarzam, swoim strojem, umiejętnościami (chociaż trochę) i zachowaniem opisaną wczesniej postać.
A tak z innej beczki - kiedyś zebraliśmy się przy stole na obozie i zaczęliśmy rozmawiać jak dwór naszego kolegi - każdy "wczuł" się w swoją postać i w żartach przypominał min,. elementy własnej, wymyślonej biografii. To jeden z najbardziej klimatycznych i najmilszych wieczorów, jakie wspominam, i nie miał nic wspólnego z sesją RPG. Nie ma to nic wspólnego z sytuacją, gdy mała chuda dziewczynka mówi "jestem wielkim strasznym orkiem z włosami na klacie i czarnymi pazurami,a teraz uderzam cię w głowę swoją wielką kamienną maczugą tak, że wgniatam cię w ziemię i robie krater szeroki na 10 stóp".
Hehehehe nie noe jasne:)Odkad sie podzieliły wyjazdy(wikingowie na swje imprezy szkoci na swoej i rycerze na swoje) nie miałam okazji posłuchac jak siebawia panowie rycerze...Słyszałam o takich którzy na powaznie traktuja swa funkcje rycerza i zachowuja sie jak rycerz przy stole...obsługuje dame przy stole, nosi jej barwy czy inne takie..chodzi na msze( co jak jeszcze pamietam po konkursie na złotego bełta na drugi dzien rycerze mieli problem z wstawaniem...z reszta jak kazdy ale to takie wspomnienie tylko ) bo on JEST PRAWDZIWYM RYCERZEM.Co sadzicie własnie o takim niewidzialnym podziale jaki sie tworzy miedzy odtwórcami kiedy to własnie na codzien stara sie człowiek zyc według zasad np. kodeksu rycerskiego lub havamal a tymi którzy jezdza sie tylko pobawic na wyjezdzie z druzyna(grunwald tak czesto przez was wspominany czy moze wolin).Gdzie sie własnie zaciera granica miedzy zabawa w sredniowieczem a zyciem współczesnym??
mnie zdziwił troszke post złomiarza/arki o dorabianiu bigrafii...Jasne jest to ze kazdy jakos ewuluje w druzynie i raczej musi byc odpowiednio ubrany do swej funkcji i musi wiedziec w razie czego jak jakis turysta sie spyta "a skad to a co to?" by mu odpowiedziec własciwie( a nie jak w wypadku niektórych wikingów odp. ze to wszystko z Birki :razz: )U wikingów i słowian kazdy przybiera jakies imie(w moim wypadku to własnie Ylva) i to imie zaczyna funkcjonowac jako tzw. ksywa lub jako imie normalne ze sie wyraze...czasami sa pozniej problemy bo jak sie dzwoni do kogos do domu i odbiera matka delikfenta to co?Pyta sie "czy zastałam moze Thorvalda?"Na wyjazdach rzadko kto mowi do siebie po tzw.imieniu nadanym na chrzcie.Zyjemy wówczas tak jak tamci ludzie (przynajmniej sie staramy )ale nikt sobie nie dopowiada biografii bo ciezko powiedziec ze sie np. pochodzi ze szwecji i ojciec wydał duzo rudego złota by nauczyc córe składania rimur by mogła przyszłemu mezowi cytowac piesni w długasne zimowe wieczory.Sadze ze własnie po to sa funkcje w druzynie by ułatwic wczucie sie w klimat Bo gdy zamykaja sie bramy i nie ma turystów, trzeszczy ognisko i wszyscy siedzimy razem mozna posłuchac sag i mozna czasami zapomniec ze ktos jest pania lub hersirem wolnym czy niewolnym....wówczas bawimy sie razem :smile:
Pozdrawiam Ylva
Świetnie piszesz, ale prosiłabym o większą staranność.
A ja chciałam podzielić się jeszcze takim doświadczeniem - ok 2 lata temu, kiedy zostałam "bezdomnym" odtwórcą, bez dworu, do którego mogłabym przynależeć, postanowiłam odtwarzać wędrowną muzykantkę, obszyłam się niezbyt przyzwoicie (szerokie dekolty, kapelusz(uważany za dowód wyjątkowej niemoralności u kobiet), figlaśne dodatki) - i na turniejach moim głównym zajęciem było chodzenie od ogniska do ogniska/od stołu do stołu, granie i śpiewanie w zamian za poczęstunek. Niedawno jednaj zostałam "przygarnięta" przez dwór pewnej Damy, wskutek czego muszę się ustatkować, troszeczkę inaczej obszyć i zacząć zachowywać bardziej skromnie. Jednak pewne elementy stroju i wyposażenia, jak również wspomnienia wszystkich tych, których raczyłam swą muzyką i spojrzeniem, pozostaną. I tak moja rzeczywista historia w RR splata się z biografią mojej postaci.
To, że kultywujecie tradycję "stopni wtajemniczenia" w swoim bractwie jest bardzo chwalebne. Od kiedy w moich kręgach odtwórców sytuacja nieco się "rozjechała", zazdroszczę wszystkim bractwom, w których nadal istnieje zwyczaj społecznego dzielenia uczestników zabawy, zazdroszczę im luzu i zdrowego podejścia, które pozwala na odejście od współczesnego liberalizmu i wczucię się w klimat społeczeństwa rozwarstwionego. Tak trzymać!
Ja z racji funkcji jaką pełnię w zakonie odtwarzam znacznego rycerza, jednak fakt że nasze bractwo to zakon pozwala mi pozostawić strój wolny od (moim zdaniem) zbytecznych ozdób. Wszystko jest skrojone i uszyte jak przystoi rycerzowi zrobione z materiałów odpowiedniej jakości. Na imprezach nie pozwalam sobie na zbytnie spoufalanie się z tymi którzy nie szanują stanu rycerskiego, mojego zakonu lub mej funkcji, jestem dumny i nie pozwalam się obrażać nawet w żartach.
witajcie...zadam jeszcze raz moje pytanie...:
Co sadzicie własnie o takim niewidzialnym podziale jaki sie tworzy miedzy odtwórcami kiedy to własnie na codzien stara sie człowiek zyc według zasad np. kodeksu rycerskiego lub havamal a tymi którzy jezdza sie tylko pobawic na wyjezdzie z druzyna(grunwald tak czesto przez was wspominany czy moze wolin).Gdzie sie własnie zaciera granica miedzy zabawa w sredniowieczem a zyciem współczesnym??
Czekam na odpowiedz....
Pozdrawiam Ylva Talmodig
To wszystko zależy od podejścia - jeżeli ktoś uważa odtwórstwo historyczne jedynie za zabawę, to bardzo prawdopodobne, że nie będzie stosował zasad kodeksów dawnych w życiu codziennym. Natomiast te osoby, które biorą swoje, można powiedziec hooby, na serio to najprawdopodobniej będą starac się zachowywac kodeksy w życiu codziennym.
Wydaje mi się, że zarówno na turniejach, jak i w życiu codziennym nie ma większych okazji do sprawdzenia swojej uczciwości i odwagi - istotnych elementów przywołanego kodeksu rycerskiego. Granica tworzy się chyba gdzie indziej - między ludźmi chcącymi odtwarzać przede wszystkim kulturę materialną, a ludźmi pragnącymi skupić się na obczajach epoki.
Na szczęście ten podział, który stał się bardzo wyraźny kilka lat temu, znów zaczyna tracić znaczenie, a granice się zacierają.
No ok.. ale jak wytłumaczyc te zjawisko kiedy ludzie zaczynaja zyc według zasad z dawnych czasów? Czemu sie tak dzieje??Wiem ze moze pytanie jest trudne ale to mnie własnie nurtuje czemu nagle z Adasia staje sie Adam znp. Lipna? Czemu z Agatki staje sie Dagomira??Skad sie biora "fighterzy" "ultrasi" "mroki" "weekendowi rycerze/wikingowie/słowianie" lub "pussy fighters"???
Przyznam sie ze pisze prace licencjacka na ten temat i była by wdzieczna za wasza pomoc pod postacia waszych przemyslen:))Nurtuje mnie mysl co sadzicie o ludziach którzy sa dzisiejszymi rycerzami wikingami itd. o to ze staraja sie najlepsze cechy starych kultur wprowadzic do zycia jak najbardziej mu współczesnego.
W#iele razy słyszałam od ludzi( od póznych i wczesnych) ze narodzili sie w nie tej epoce co trzeba...
Z socjologicznego punktu widzenia nasze odtwarzanie historii jest kwalifikowane do zjawiska" nowoplemion" czyli ludzi którzy łaczy jedna pasja wspólny cel itd. Dla nas wspólnym celem jest odtwórstwo historii w taki sposob jaki mozemy i jaki potrafimy. Sa tacy co własnie te odtwórstwo odbieraja nie juz jako hobby ale sposob na zycie.Ogólnie zyjemy w panstwie katolickim ale tez duzo jest tzw. neopogan wsród "wczesnych" co o tym sadzicie???
Pozdrawiam Ylva
Prośba o staranność
Przypuszczam, że ktoś z Adasia staje się Adam znp. Lipna dlatego, że tak bardzo się "wczuwa" w odtwarzaną postac, że zaczyna to przechodzic na jego życie codzienne w zbyt dużym stopniu.
"Weekendowcy" i tym podobni biorą się pewnie z chwilowego, słomianego zapału. Interesują się odtwórstwem np. dlatego, że jest to modne czy po to, by zaimponowac znajomym.
Wprowadzeanie najlepszych cech ( typu kodeks rycerski ) odtwarzanych grup społecznych / narodów to bardzo dobra rzecz, dlatego bardzo cienię takich ludzi ( jednak tylko wtedy, gdy zachowują pewien umiar - śmieszy mnie, gdy ktoś stara się byc uprzejmy wbrew woli osoby obdarzanej "uprzejmością" )
Co do neopogan - według Kościoła katolickiego ich postawa ( w życiu codziennym ) to grzech. Natomiast uważam, że nie można ich przymuszac do zmiany wiary ( przynajmniej dopóki nie przesadzają - jestem stanowczo przeciwny poglądom, że bogom należy składac ofiary z ludzi czy należy kraśc by ofiarę spełnic ). Na ilę się orientuję, to jeżeli dana osoba zachowuje nauki Chrystusa, to może dostąpic zbawienia, nawet jeśli jest odmiennej wiary.
Heh
Obecnie odtwarzam jedynie początek XV wieku, z powodu braku funduszy raczej warstwy średnie. Nie chce ganiać w książęcych blachach a w stroju cywilnym wyglądać jak chłop.
Co do wczuwania się ... skupiam się na tym co pewne tzn. na kulturze materialnej, nie sypie sienkiewiczowską mową, bawi mnie wczuwanie się w rycerzy i damy.
W życiu codziennym nie rycerzuje zadowala mnie w zupełności kim jestem i nie potrzebuje dowartościowywać się.
(Wcześniej bawiłem się w"napoleonkę" i Powstanie Warszawskie lecz po jakimś czasie stwierdziłem ,że to nie dla mnie. Wynikało to ze środowisk i specyfiki każdej epoki. Zastanawiające dla mnie są antagonizmy występujące w całym ruchu reko. Najbardziej widoczne jest to pomiędzy starożytnością, średniowieczem a epokami nowożytnymi - zwłaszcza Napoleonką i XX wiekiem. Niejednokrotnie spotykałem się z pogardliwymi określeniami z strony napoleonki i XX wieku wobec reko średniowiecza.
Będąc wtedy właściwie w tych wszystkich środowiskach zauważyłem pewnego rodzaju ignorancje. W Polsce te epoki pomimo ,że istnieją już parę lat - może po za "Wrześniem 39" są raczkujące. Mogę śmiało powiedzieć ,że jest to ich drugi sezon kiedy powoli zaczyna mieć to ręce i nogi.
W "napoleonce" ruch reko ogranicza się jedynie do defilad i potyczek.
Nikogo nie rażą glany i t-shirty pod kurtkami mundurowymi. Jest to bardzo niestety powszechne. Same mundury mają mało wspólnego z realiami historycznymi np. piechota liniową która wyglądało baaaaaaaaaaardzo malowniczo zwłaszcza w epoce wojen napoleońskich wygląda jak spod sztancy ot bo ładnie ma wyglądać.
Trochę mniejsze tarcia występują pomiędzy późnym i wczesnym średniowieczem.
Pozdrawiam serdecznie
Odtwarzam jedną z białogłów. Hmm czym dokładnie się zajmuję - na razie to niczym szczególnym. Jestem od niedawna strój mój jeszcze nie do końca uszyty. Na razie się "uczę". W nie dalekiej przyszłości tzn. jeśli prawnie już będę mogła- zacznę odtwórstwo walk średniowiecznych. A tak dokładniej to odtwarzam Słowian z IX, X wieku.
Centurion Legio I Adiutrix :) początku II w ne. Obszar stacjonowania Panonia - dzisiejsze południowe Węgry, dawniej miasto Brigetio, a obecnie Schony.
Strój przygotowany do realiów epoki czyli spodenki krótkie i czasem długie też. Buty calceus w znacznej mierze kryte, tunika z rękawem krótkim. A reszta to jak z Asterixa :P
Zastanawiające dla mnie są antagonizmy występujące w całym ruchu reko. Najbardziej widoczne jest to pomiędzy starożytnością, średniowieczem a epokami nowożytnymi - zwłaszcza Napoleonką i XX wiekiem. Niejednokrotnie spotykałem się z pogardliwymi określeniami z strony napoleonki i XX wieku wobec reko średniowiecza.
Szczerze mówiąc, to rzadko się to zdarza. Antagonizmy jak już to zauważyłem między wczesnym a późnym, ale reszta wymienionych epok .... raczej nie.