wika
Obecnie wielu młodych ludzi stawia sobie za cel główny opanowanie przynajmniej jednego języka obcego. Wiąże się to nie tylko z chęcią emigracji na Zachód. Coraz częściej w wszelkiego rodzaju propozycjach pracy, jednym z wymagań od kandydata jest znajomość języka obcego. Język angielski ma tutaj najsilniejszą pozycję.
Polskie społeczeństwo od lat było umniejszane jeśli chodzi o znajomość innych języków. To był stereotyp który wydaje mi się starcił na aktualności.
Chciałbym dowiedzieć się jakie języki już opanowaliście bądź jakie macie jeszcze zamiar opanować. Jakie metody nauczania są najlepsze ażeby opanować obcą mowę?
Dobrze znam niemiecki i szwedzki. Naukę tych języków rozpoczęłam bardzo wcześnie, miałam tę możliwość, iż oba języki ćwiczyłam na żywo. W Niemczech, jak również w Szwecji uczęszczałam na kursy, dlatego teraz gdy od półtora roku uczę się angielskiego widzę różnicę w moich umiejętnościach. Angielski już tak łatwo mi nie przychodzi, myślę, że żywy kontakt daje najlepsze efekty. Co prawda uczestniczę w zajęciach gdzie grupę stanowi 6 osób, ale mimo wszystko nie posługuję się jeszcze tak biegle angielskim na ile bym chciała. Cóż pewnie potrzeba mi więcej czasu.
Pozdrawiam
A ja Niemiecki (mam rodzinę w Hailderbergu) I trochę angielski..Narazie ucze się tylko tych dwóch. A w przyszłosci chciałbym uczyć się Hiszpańskiego..
Niestety znam tylko niemiecki. Znam go na tyle ażeby jakoś się porozumień z Niemcem. Angielski obił mi się w szkole. Łacinę także liznąłem.
Fakt faktem, że nie mam w ogóle żadnych zdolności językowych. Przyswajanie języka obcego nie jest dla mnie łatwe i takie oczywiste jak dla niektórych.
Śmieję się, że znam właściwie trzy języki. Jeden swój i dwa w butach.
System oświaty jest tak skonstruowany że nauka języka obcego w szkole tak naprawdę nie wiele może przynieść. Owszem, przygotuje do matury. Nie znam jednak człowieka który napisałby maturę na ocenę bardzo dobrą, bez osobnych kursów językowych. Swoją droga tego typu nauka jest teraz bardzo popularna. Wszyscy zapisują się na takowe konwersatoria. Dobrze by było gdyby takie metody nauczania jak tam, przeniesiono na realia szkolne. Chodzi mi tutaj o przede wszystkim małe grupy, które są przepustką do lepszej nauki. Nic tak nie wzbogaca jak konwersacja, której też na lekcjach szkolnych brakuje. Wypełnia się bowiem jakieś ćwiczenia z gramatyki czy uzupełnia się jakieś zdania które tak naprawdę są tylko startą czasu.
Angielski swobodnie. Niemiecki jako, tako - większość prostszych zwrotów + podstawowy żargon wojskowy. Podobnie z Francuskim.
Dobrze by było gdyby takie metody nauczania jak tam, przeniesiono na realia szkolne. Chodzi mi tutaj o przede wszystkim małe grupy, które są przepustką do lepszej nauki. Nic tak nie wzbogaca jak konwersacja, której też na lekcjach szkolnych brakuje
Są to piękne postulaty, które chyba nigdy w żadnym kraju, a już na pewno nie w Polsce, nie będą zrealizowane. Niestety ten sam nauczyciel, który (za przeproszeniem) odwala robotę na etacie w szkole, może wykładać wieczorem w szkole językowej i robić to po prostu dobrze i co najważniejsze - skutecznie. System nauczania języków obcych bardzo kuleje. Sama uczyłam się w różnych etapach nauczania - języka angielskiego, francuskiego, czy łaciny i powiem tyle, że nauczyć się języka w szkole jest po prostu niemożliwe. Państwo nie dokłada starań, aby młodym ludziom zapewnić dobre warunki nauki, gdzie rzeczywiście poznaliby język choćby w zakresie podstawowym, a nie odbębniły zajęcia 45-minutowe. W zasadzie taka nauka chyba nie wiele może komuś pomóc, oprócz złudnej nadziei rodziców, że ich pociecha nauczy się języka za darmo. Realia są takie, że tylko na kursach prywatnych, gdzie wykładowca dba o to, żeby ci ludzie rzeczywiście się nauczyli tego języka,można się nauczyć porządnie. .
Doskonale widziałam to na sobie, kiedy chodziłam na prywatne zajęcia z angielskiego. Grupa liczyła sobie do 10 osób, i tam pani wykładowczyni dbała o to, żeby nauczyć swoich podopiecznych języka, bo raz była z tego rozliczana, a dwa – miały one finalnie przygotować do egzaminu państwowego dający certyfikat poznania angielskiego. Szłam następnego dnia na lekcje języka angielskiego, gdzie w zasadzie się uwsteczniałam, a do tego jeszcze lekcje były prowadzone na suchym poziomie, tak żeby chyba kogoś odstraszyć od nauki – po prostu odwalanie zajęć.
Wiem jak wygląda nauka języka w szkole na bieżąco gdyż mam siostrę w wieku gimnazjalnym. W podstawówce uczyła się trzech języków. Rosyjskiego, angielskiego i niemieckiego. Fakt jest taki ze oprócz liźnięcia podstaw niczego więcej się nie nauczyła. Obecnie jednak chodzi prywatnie na angielski do 3-5 osobowej grupy. Efekty widać gołym okiem. Ma dopiero naście lat a już zna język angielski w stopniu komunikatywny. Swoją droga trzeba przyznać ze ma dar do języków. Z języka niemieckiego zrobiła już pierwszy certyfikat. No ale są też i ludzie zdolni.
Jak przebiega nauka języka obcego w szkole świetnie widać na moim przykładzie Języka francuskiego uczyłam się od 4 klasy podstawówki. Niestety, nauczycielki zamiast na rozmowy i słówka zwracały uwagę na gramatykę. Efekt mam taki, że potrafię bezbłędnie rozpisać 6 czasów i kilka trybów ale nie jestem w stanie zrozumieć co do mnie śpiewają ( no jakieś tam podstawowe zwroty i słowa). Naukę angielskiego rozpoczęłam od liceum przy czym miałam tego pecha, że właściwie wszyscy ludzie w mojej klasie uczyli się tego języka w podstawówce, a pani nauczyciel w związku z tym kazała nam zakupić bardzo zaawansowane książki. Chyba tylko siła woli i mój upór sprawił, że nie załamałam się tym kompletnie i wzięłam ostro do nauki. Musiałam sama uczyć sie słówek i gdzieś tak w połowie drugiej klasy byłam w stanie prowadzić w miarę sensowną konwersację. Na maturze angielski zdałam ze świetnym wynikiem, niestety nie mogę powiedzieć żeby był to rezultat metod nauczania pani nauczyciel- po prostu sama ślęczałam nad tym nieraz do upadłego i zmuszałam się do nauki regularnej. Moim zdaniem kluczem do sukcesu są konwersacje, nie dość, że nauczą Cię kombinowania jak swoimi słowami opisać coś czego nazwać nie potrafisz, to dodatkowo łamią tą barierę, która zabrania Ci odzywać się do obcokrajowca w obawie przed kompromitacją. No i oczywiście dzięki rozmowom szybciej uczy sie słownictwa.
Są to piękne postulaty, które chyba nigdy w żadnym kraju, a już na pewno nie w Polsce, nie będą zrealizowane.
nie jest to prawdą. Są szkoły, w których nauka języka odbywa się w bardzo małych grupach i jeszcze z dużą ilością konwersatorium. Uczniowie mojej szkoły mają zajęcia w grupach maximum 10 - 11 osób (grupy zależą od stopnia zaawansowania w znajomości języka) i to w dość znacznym wymiarze godzin.
Są szkoły, w których nauka języka odbywa się w bardzo małych grupach i jeszcze z dużą ilością konwersatorium.
Nie mówie, że takich szkół nie ma w ogóle ale gdyby zestawić to z ogólną liczbą szkół w Polsce wynik byłby chyba porażajacy na niekorzyść nauki języków obcych.
wracając do głównego tematu, posługuję się językiem hiszpańskim i rosyjskim, kiedyś zdawałem też maturę z niemieckiego, ale dziś już raczej nie potrafię mówić w tym języku. W moich czasach szkolnych nauka angielskiego była mało spotykana, często doświadczam braku znajomości. Może kiedyś się nauczę.
Ja znam język angielski na poziomie umożliwiającym komunikację na większość złożonych tematów i hiszpański. Jednak z tym drugim mam taki problem, jak większość przedmówców - gramatyki hiszpańskiej znam połowę (bo bez trybu przypuszczającego), jednak zasób mojego słownictwa jest bardzo ograniczony - słówka bardzo podstawowe i bardzo dziwne (płyn mózgowo-rdzeniowy, stary lubieżca, etc.)
U mnie w szkole lekcje z języków obcych odbywają się w grupach 10-14os. wg stopnia zaawansowania. Na roczniku mam 11 - 6 dla trzech klas i 5 dla dwóch) - grup z angielskiego:
- angielski dwa razy w tygodniu w grupie po dwie godziny (w klasie drugiej i trzeciej trzy razy w tygodniu)
- drugi obcy (hiszpański, niemiecki, etc.) dwa razy w tygodniu po godzinie (w klasie drugiej i trzeciej raz dwie raz jedna).
Nie znam jednak człowieka który napisałby maturę na ocenę bardzo dobrą, bez osobnych kursów językowych.
Matura poszła mi świetnie, a nie chodziłam na żaden kurs językowy. No, ale może to zasługa tego, że uczyłam się w szkole dwujęzycznej
poza tym znam podstawy suahilii,
waweza kuongea kiswahili?
Przyznam że to bardzo oryginalne znać język z rodziny bantu. A z jakiego dokładnie dialektu się specjalizujesz?
waweza kuongea kiswahili?
Ndiyo