wika
coraz głośniej Rosja grozi Gruzji użyciem siły. Teraz rzekomo w obronie Abchazji i Osetii, które nie uznają władzy Tbilisi. Mimo tego, że niezależności Abchazji nie uznało żadne państwo - także Rosja, to z drugiej strony wyraźnie wspiera ona secesję. Rzekomo w obronie Rosjan, ale faktycznie w celu osłabienia Gruzji. Abchazja odłączyła się w latach 90-tych, ma własny parlament, rząd, prezydenta, konstytucję - nie znalazła jednak uznania na arenie międzynarodowej. Już w ubiegłym roku Rosja nawiązała współpracę gospodarczą, co miało wymiar większego związania Abchazji z Rosją. Czy grozi nam kolejny konflikt?
Konflikt jest trudny do przewidzenia. Napływają bowiem do nas sprzeczne informacje. Ostatnio podano iż nad Abchazją strącono dwa gruzińskie samoloty zwiadowcze. Tbilisi zaprzeczyło tym newsom. Co gorsza komentatorzy podejrzewają iż taka dezinformacja jest prowadzona za inspiracją Moskwy, która chce w ten sposób osłabić pozycję Gruzji na arenie międzynarodowej. Rząd w Tbilisi aspiruje bowiem do NATO. Ma w tych zakusach poparcie USA. Amerykanie popierają także Micheila Saakaszwilego w konflikcie ze zbuntowanymi prowincjami. Rosja natomiast wspiera buntujące się prowincje w celu osłabienia Gruzji.
Na Kaukazie wytworzył się w ten sposób swoisty punkt zapalny między mocarstwami.
Co do tego zestrzelenia bezzałogowych samolotów to nie możemy być tutaj pewni niczego. Jeżeli faktycznie doszło do wysłania takowych maszyn nad Abchazję, oznaczyłoby to iż Gruzini mogą brać pod uwagę siłowe rozwiązanie problemu. Spotkałem się z takim stwierdzeniem w TVN24.
Nie za bardzo jestem w stanie w to uwierzyć.
W relacjach gruzińsko-rosyjskich wrze coraz bardziej. Rosjanie przekroczyli ostatnio dopuszczalną ilość swych żołnierzy w bazie znajdującej się na terytorium Gruzji. Jawnie wprowadzili większe siły. Zdają się bawić mniejszym i słabszym sąsiadem, wspierając separatystycznie nastawioną północną część Gruzji - Abchazję.
Gruzini powoli zaczynają głośno odwoływać się do społeczności światowej wytykając Rosji łamanie prawa międzynarodowego. Sytuacja jest nieciekawa, bo sam prezydent Gruzji ma przeciw sobie sporą opozycję (choć wygrał przedterminowe wybory w styczniu)... Czy Polska może jakoś pomóc Gruzji? Ciężka sprawa. Możemy chyba jedynie wspierać Gruzinów, lobbować w UE, bo sprzedadzą ten kraj carowi, tak jak przehandlowali Tybet Chinom. Akurat w UE mamy silną pozycję w tej sprawie, a dodatkowo w naszym żywotnym interesie jest, aby Rosja nie wchłonęła tego kraju. Bo do tego przecież dąży. Nie mam żadnej wątpliwości. Ale do tego potrzebna nam też silna UE.