wika
Śmierć Sikorskiego budziła i pewnie jeszcze przez długi czas (do otwarcia archiwów brytyjskich) będzie rodziła pytania. Czy to sprawka sił brytyjskich, radzieckich, a może wspólny? Jutro we Wprost ukaże się artykuł, który w ogóle kwestionuje katastrofę lotniczą, a zakłada, że Generała Sikorskiego i grono jego bliskich współpracowników zabili członkowie polskiej grupy likwidacyjnej. Co myślicie o tej hipotezie? Zakładam, że to nowa hipoteza wśród wielu innych, bo raczej wątpię, by Wprost dogrzebało się do archiwaliów.
Musze przyznać, że hipoteza jaką postawiło Wprost dość mną wstrząsnęła – i w tym też momencie nie wiem, czy jej autorom właśnie głównie o to nie chodziło ? Myślę, że jednak nie można niczego odrzucać, ta hipoteza jest do obronienia według autorów, na jej dowód wysuwają różne teorie – a główną jest tu niechęć do współpracy między szeroko pojętym Zachodem ze Stalinem.
Jeżeli okazałoby się to prawdą, myślę że tzw. nasi przyjaciele z Zachodu straciliby w oczach Polaków, jeszcze więcej niż do tej pory, choć z drugiej strony nie wiem czy utracić się da więcej.
Jedyną logiczną możliwością wyjaśnienia zagadki tej śmierci, która jest zagadką już od 4 lipca 1943, czyli od momentu śmierci generała jest właśnie ekshumacja, aczkolwiek nie wiem czy do tego dojdzie. Na otwarcie archiwów brytyjskich nie ma co liczyć, nikt nie popełniłby takiego samobójstwa politycznego. Akta obecnie będą tajne aż do 2050 roku, tak by emocje opadły, a pamięć o II wojnie światowej przestała być tak żywa w pamięci niektórych, i by w zamierzeniu Brytyjczyków – ta śmierć była odebrana na „chłodno”.
Jedyną logiczną możliwością wyjaśnienia zagadki tej śmierci, która jest zagadką już od 4 lipca 1943, czyli od momentu śmierci generała jest właśnie ekshumacja, aczkolwiek nie wiem czy do tego dojdzie.
Bardzo prawdopodobne że poznamy niebawem przyczyny śmierci generała Sikorskiego. Jutro ma rozpocząć się sekcja zwłok tego polityka, a jej wyniki będą znane jeszcze w tym roku. Specjaliści są przekonani o tym że zdołają odtworzyć ostatnie chwile generała.
Dzięki ekshumacji dowiemy się np. czy Sikorski doznał postrzałowych ran głowy. Będziemy mieć więc szansę na obalenie lub potwierdzenie jednej z hipotez śmierci.
Wszyscy czekamy na wyniki badań.
Jestem bardzo ciekawa wyników tej ekshumacji. Sądziłam, że nie dojdzie do tego ale na całe szczęście coś w tej sprawie się wreszcie ruszyło. Najciekawsze pytanie co do tej sprawy brzmi : ile dowiemy się z tej sekcji ?? Bardzo prawdopodobne, że to jak zginął generał, ale czy jeżeli prawda będzie nie wygodna dla światowych mocarstw, naukowcy nabiorą wody w usta ??
To najczarniejsza wizja, jaką widzę w tym przypadku, ale mam nadzieje że prawda ujrzy w końcu światło dzienne, jakakolwiek by ona nie była…i jakby mogła ewentualnie zaboleć polskie społeczeństwo.
powstaje jeszcze jedno pytanie: czy szczątki pochowane rzeczywiście należały do Sikorskiego. Paradoksalnie może się okazać, że badania nie wykażą jakiegoś działania osób trzecich, ale może to nie być właściwa osoba.
Z tego co dało się wywnioskować z przecieków to chyba nie poddaje się pod wątpliwość, że jest to gen. Sikorski. Po drugie, jeżeli okazałoby się że to ktoś inny to chyba nie organizowano by takiego pochówku utrzymując, że to gen. Sikorski. Oczywiście pytanie czy na podstawie wstępnych badań można było to ustalić. W końcu na wyniki trzeba czekać miesiąc, jednak jak mówie, ta kwestia nie była w ogóle chyba poruszana na razie.
Ja dziś byłem na uroczystościach i przyznam, że zrobiły na mnie bardzo dobre wrażenie, były na prawdę bardzo ładne (w moim odczuciu), a o to w sumie coraz trudniej (patrz. obchody 90 rocznicy odzyskania Niepodległości).
W końcu na wyniki trzeba czekać miesiąc, jednak jak mówie, ta kwestia nie była w ogóle chyba poruszana na razie. Owszem, pojawiły się takie przypuszczenia, że mogło być podmienione ciało, by ukryć rzeczywistą przyczynę śmierci.
Dziś od rana szczególną uwagę niektórych naszych mas mediów zajmuje osoba pana Dariusza Baliszewskiego, który jak wiemy jest dziennikarzem, historykiem i publicystą w jednej osobie.
Jak również wiadomo, pan D. Baliszewski uważany jest przez wielu za osobę dość kontrowersyjną, którą to "etykietkę" przykleiły mu prowadzone niegdyś przez niego popularne programy telewizyjne "Świadkowie" i "Rewizja nadzwyczajna", w których pan Baliszewski wypowiadał się zazwyczaj w ostrym tonie opowiadając czy opisując nam mordy komunistyczne, sowieckie czy faszystowskie dokonane na naszym narodzie.
Tenże pan D. Baliszewski (jak sam to potwierdza), zajął się sprawą tajemniczej śmierci gen. Wł. Sikorskiego jakieś 15 lat temu.
Zrobił to właściwie jakby z zawodowej przekory wiedząc, że sprawa nie będzie łatwa - i nie pomylił się (jak sam mówi), bo już od samego początku przeróżni ludzie (których nie wymienia z nazwiska), zaczęli piętrzyć przed nim olbrzymie problemy, starając się nie dopuścić go do odpowiednich akt, utrudnić, a nawet miejscami zakłamać czy ukryć prawdziwe źródła i fakty tragedii w Gibraltarze, która miała miejsce 4 lipca 1943r.
Kilkanaście dni temu (a więc właściwie na długo przed obecną ekshumacją zwłok gen. Wł. Sikorskiego), pan Baliszewski stwierdził w jednym z programów telewizyjnych, iż jest mu od dawna wiadomym, czyje ciało spoczywa w katedrze na Wawelu.
Baliszewski twierdzi też, że wie również, kto stał za zamachem na gen. Sikorskiego, ale do czasu opublikowania wyników oficjalnych badań zwłok, postanowił zachować milczenie.
Niemiecki historyk Alfred Schickl opublikował na łamach pewnego czasopisma artykuł w którym rzuca nowe światło na sprawę śmierci Sikorskiego. Otóż śmiercią premiera obarcza Churchilla. Wszystko jednak według mnie opiera się na miernych dowodach źródłowych i merytorycznych.
Przeczytajcie ten artykuł
Co Wy na to?
Dziennikarze Rzeczpospolitej dotarli do dokumentów na jakie powoływał się powyższy niemiecki historyk. Jest to zapis rozmowy Churchilla z Roosveltem. Przyznam iż to szokująca lektura, która wywołała we mnie niedowierzanie w jej autentyczność. Pion śledczy IPNu miał zająć się tą sprawą, ale wyniki badania autentyczności dokumentu mają być znane chyba dopiero po nowym roku…
oto treść domniemanej rozmowy dwóch przywódców:
C – Winston Churchill
R – Franklin Roosevelt
R: (...) Mam kilka uwag co do sprawy Sikorskiego, które powinny oddać mój punkt widzenia.
C: Ta sprawa jest zakończona. Zakończona i skończona. Oddałem tej kreaturze hołd w Izbie i jak wiesz, sprawa jest martwa.
R: Martwa i gnijąca. Nie potrzebuję gorączkowych komunikatów od Eda Kelly’ego z Chicago o nastawieniu i lękach polskich wyborców, aby wiedzieć, że usunięcie Sikorskiego było czymś gorszym nić zbrodnią. Używając słów Talleyranda: to był błąd.
C: Już wcześniej zostało to przedyskutowane...
R: Proszę pozwolić mi skończyć. Polacy głosują w blokach i potrzebuję ich poparcia podczas następnych wyborów. Potrzebuję także poparcia Włochów, Żydów, socjalistów et cetera. Usunięcie Sikorskiego stwarza tu wiele problemów, uwierz mi.
C: Nie rozumiem, dlaczego to miałoby być problemem. Obaj się zgodziliśmy, że ta osoba powodowała wielki niepokój i wściekłość na Kremlu i przez to wytwarzała pomiędzy nami podziały. Nie możemy sobie pozwolić na zerwanie w obecnych czasach. To byłoby fatalne. Wujek Joe poczynił pewne nieodpowiednie zaloty względem nazistów w kwestii ewentualnego porozumienia. Oczywiście niemożliwe jest rozstrzygnięcie, czy w ten sposób chce wymusić [na nas] otwarcie drugiego frontu czy też jest to szczere. Takie rzeczy, nawet jeżeli są nieprzyjemne, po prostu muszą zostać zrobione, we wspólnym interesie. Poza tym nie mogę uwierzyć, że zapomniałeś o naszych osobistych dyskusjach na ten temat, gdy ostatni raz byłem w Waszyngtonie. Minęły w końcu tylko dwa tygodnie, twoje poglądy były [wówczas] bardzo zbliżone do moich.
R: Nigdy nie mówiłem, że Sikorski powinien być usunięty. Zgodziłem się jedynie z tobą i Wujkiem Joe, że Sikorski był nieprzejednanym sprawcą kłopotów, który łowił na niebezpiecznych wodach. Oczywiście wiedziałem, że będziesz musiał ściągnąć mu cugle. Był w końcu całkowicie uzależniony od twojej szczodrości, która umożliwiała mu dalszą egzystencję. Ale jak się okazało, jestem w tej sprawie bardziej podgrzewany, niżbym chciał. Polscy wyborcy są ważni w Chicago. Potrzebuję wszystkich głosów, które mogę dostać.
C: Czy w tym wszystkim nie chodzi o coś większego?
R: Czy mam sprowadzić sprawy do sedna, Winston?
C: Błagam o to.
R: Jeżeli nie zostanę nominowany, nie będę mógł być wybrany. Rozumiesz to? A jeżeli nie zostanę wybrany, mój prawdopodobny rywal, który siedzi w kieszeni reakcjonistów i biznesmenów, nie będzie raczej tak przyjazny i chętny do kooperacji z tobą, a tym bardziej z Wujkiem Joe. Jeżeli ja upadnę, nasz sojusz mógłby... prawdopodobnie tak by się stało... rozpaść się na kawałki. Wuj Joe może równie dobrze zawrzeć pokój separatystyczny z Hitlerem i w jakiej sytuacji znajdzie się wówczas Anglia? Hitler mógłby skierować całą swoją furię i swoje Luftwaffe na was. Choćby za takie sprawy jak ostatni nalot na Hamburg. Czy Anglia utrzyma się bez naszego wsparcia? Uważam, że powinieneś kierować się zdrowym rozsądkiem, gdy zajmujesz się sprawami, które mają więcej niż jeden aspekt.
C: Nie pozwolę, żeby moja ocena w tej sprawie była podawana w wątpliwość. Wiesz doskonale, że sprawę Sikorskiego przedyskutowaliśmy w najdrobniejszych szczegółach, a także to, że zgadzałeś się całkowicie z zaproponowanym przeze mnie rozwiązaniem. Absolutnie nie możesz zaprzeczać ani o swojej wiedzy, ani o odpowiedzialności. Nie zamierzam tego akceptować.
R: Być może będziesz musiał. Powtarzam: nie miałem żadnej wiedzy z wyprzedzeniem – podkreślam – z wyprzedzeniem na temat wypadku Sikorskiego, do którego doszło w nieodpowiednim czasie i w sytuacji, gdy był pod twoją opieką i kontrolą. Tego, że jego śmierć była darem opatrzności, nie neguję, ale nie pozwolę sobie wmawiać, że wiedziałem z góry o tym szczęśliwym wypadku. Jeden z moich najbardziej zaufanych doradców, gdy dowiedział się o wypadku, skomentował, że zbyt wielu ludzi, którzy się z tobą nie zgadzają, ginie w katastrofach lotniczych. Czy ten sposób nie mógłby być inny? W końcu statki też czasami toną.
C: Tak, ale człowiek może zawsze wypłynąć z takiej tragedii. Raczej trudne jest natomiast wyjście cało z wypadku lotniczego. (...)
Właśnie odbyła się konferencja prasowa ekspertów medycyny sądowej, którzy to na zlecenie IPN przeprowadzili kompleksowa sekcję zwłok generała Sikorskiego.
Eksperci wykluczyli iż przyczyną śmierci było uduszenie, bądź rana postrzałowa czy kłuta. Wszystkie badania wskazują na to iż generał poniósł śmierć w wyniku wypadku komunikacyjnego. Lekarze mówili o licznych złamaniach które świadczą właśnie o katastrofie. Nie udało się ustalić jednoznacznie czy Sikorski zginął od uderzenia w taflę wody, czy też jego zgon nastąpił w wyniku utonięcia.
Zdaję sobie sprawę z tego, że wokół śmierci naszego generała nazbierało się przez te wszystkie lata wiele płonnych dedukcji, podejrzeń, oskarżeń pod wieloma adresami...itp.
Jednak owe wnioski owych ekspertów zakrawają wg mnie na jakąś kiepską amatorszczyznę pt.:
"Jeśli mamy powiedzieć coś ponadto, co już wiadomo, to powiedzmy, że wiadomo co już wiadomo, tyle, że może jeszcze nie wiadomo do końca - ale wiadomo już na pewno"...
Może ja przesadzam, ale mam jakieś dziwne wrażenie, że więcej w tym polityki, albo "chłopskiej filozofii", aniżeli stwierdzeń naukowo-medycznych.
Jeśli ten wypadek był jedynie kolejną katastrofą lotniczą, to dlaczego wokół niej przez tyle lat było tyle zagadek, tajemnic, założeń, hipotez, dyskusji?....
I wreszcie dlaczego jakieś 2 lata temu Anglicy utajnili niektóre swoje akta z czasów II wojny światowej na kolejne 50 lat, a między nimi sprawę wypadku naszego gen. Sikorskiego?....
Pozdrawiam.
Traper,
To są tylko wyniki specjalistycznych badań. Śledztwo się przecież nie skończyło. Wyeliminowano właściwie tylko ewentualne domysły iż Sikorski został zamordowany przed startem samolotu. Sekcja zwłok miała to właśnie zbadać. Szukano jakiś śladów uduszenia, otrucia czy zastrzelenia… Mieliśmy do czynienia przecież z przekazami o ranie postrzałowej głowy którą miał mieć generał. Dziś właściwie te wszystkie domysły i hipotezy zostały ostatecznie podważone. Wiemy że Sikorski zginął w wyniku katastrofy. Nie wiemy natomiast czy katastrofa ta była sabotażem i czy ktoś w niej maczał palce. Ten aspekt pozostaje nadal w sferze śledztwa prokuratury.
Mnie może zbyt wcześnie poniosły nadmierne emocje 1szymku1, ale jak sam wiesz, w tym kraju można mieć (a właściwie nawet trzeba mieć!) we wszystkim wątpliwości, które w zdecydowanej większości przypadków częściej nam pomagają niż szkodzą.
Zdenerwowały mnie te wstępne opinie owych niektórych "gadających głów", które zachowują się niczym "cienie śmierci" naszego generała.
Ja oczywiście rozumiem, że należało wydać wstępną opinię, ale to co już słyszymy brzmi tu i ówdzie jak finalna opowieść o tragedii w Gibraltarze.
Jeśli ja słyszę, że niektórzy zastanawiają się nad tym:
- czy Sikorski zginął w wyniku uderzenia samolotu w lustro wody?..- czy śmierć nastąpiła dopiero w jakiś czas po uderzeniu w wodę ?...to można spodziewać się pewnie i tego, że niebawem usłyszymy, iż to wysoka fala na Gibraltarze strąciła ten samolot.
Moim zdaniem nie powinno się dawać takich "oświadczeń" do prasy, które już w samych podstawach denerwują ludzi.
Za dużo pomiędzy nami jest jeszcze tego "starego", które jeszcze do niedawna zakłamywało, okłamywało mataczyło pomiędzy nami, żeby bawić się w "nowe", które niemal z marszu "wie" wszystko, "odkrywa" wszystko, "wyjaśnia" wszystko...
Przypomnijmy sobie jak to było z propozycją ekshumacji i przewiezienia zwłok gen. Andersa do kraju w którym to zamyśle brali udział nawet ci, którzy jeszcze do niedawna nazywali go zdrajcą i cieszyli się na myśl o tym, że ich kolesie pozbawili niegdyś naszego bohaterskiego generała obywatelstwa polskiego.
Jakież było też to ich "święte" oburzenie gdy pani Andersowa nie wyraziła (zgodnie z życzeniem swojego męża), zgody na powrót zwłok generała do ojczyzny.
Pamiętam jeszcze te przymówki, które można było wyczytać tu i ówdzie.
Dziś mamy do czynienia z nieznanym do końca tragicznym losem jednego z największych Polaków naszej historii i niewolno nam pozwolić na to, ażeby losy gen. Sikorskiego zostały w jakimkolwiek przypadku przez kogokolwiek przekłamane.
Badajmy więc ową tragedię z pełną powagą, z dużym zasobem wstrzemięźliwości w wydaniu pochopnych oświadczeń dla prasy, z pełnym szacunkiem...
A nade wszystko - oddalmy od tej jakże ważnej dla nas historycznie sprawy wszelakich idiotów!!!!...tylko tyle - i AŻ tyle!.
Pozdrawiam.
Onet właśnie podpał iż do polskiej ambasady zgłosił się syn brytyjskiego oficera RAF Jamesa Anthonego Leatharta. Jego ojciec miał podobno widzieć jakiś wybuch w samolocie z Sikorskim w niedługim czasie po starcie… tutaj szczegóły
Dla mnie sprawa pozostanie podejrzana tak długo, jak długo brytyjskie archiwa pozostaną tajne. Jeśli pewne rzeczy trzeba utajniać po ponad 60 latach od danych wydarzeń, to temat brzydko pachnie... A papiery pozostaną tajne na (bodajże) kolejne 50 lat (tak mi się coś obiło o uszy).