ďťż

wika

Ludwik Węgierski przybył do Krakowa 7 listopada 1370, a zatem zaledwie w dwa dni po śmierci Kazimierza. Nie był jednak mile oczekiwanym gościem. Możnowładcy postanowili zachować wierność złożonym zobowiązaniom, ale nic ponadto. Pierwszy afront spotkał go już na początku. Kazimierz w godzinach przedpołudniowych został pochowany. Był to wyraźny znak, że Ludwik nie jest mile widzianym w Krakowie, a juz na pewno nie może cieszyć się takim poparciem polskiego społeczeństwa jak Kazimierz. Co więcej, przyśpieszony pogrzeb Kazimierza, wyraźnie wskazywał, że Ludwik jest władcą obcym. Pogrzeb przyśpieszony był wyraźnie. Władysław Łokietek czekał na swój pogrzeb 8 tygodni.
Drugi afront był dziełem arcybiskupa gnieźnieńskiego, który zażądał koronacji w Gnieźnie, a nie na Wawelu. To także miało podkreślić różnicę pomiędzy „obcym” monarchą a Piastem. Ludwik co prawda odmówił udania się do Gniezna na koronację, ale obiecał rycerstwu i możnowładcom wielkopolskim, iż stawi się w katedrze gnieźnieńskiej w stroju koronacyjnym. Słowa nie dotrzymał. Tak zaczął się czas panowania na polskim tronie dynastii Andegawenów - dynastii nie cieszącej się dobrą sławą w Europie.


Ludwik Węgierski (Andegaweński) znany też jako - Ludwik I Wielki (1326-1382) – król Węgier w latach 1342-1382, oraz król Polski (jako Ludwik Węgierski) w latach 1370-1382.

Ludwik pochodził z rodu Andegawenów d'Anjou (gałąź Kapetyngów) - dynastii rządzącej Węgrami od 1308 do 1382. Jego ojcem był król Węgier Karol Robert, a matką Elżbieta Łokietkówna, córka Władysława Łokietka i siostra Kazimierza Wielkiego. Ludwik objął tron polski po śmierci Kazimierza Wielkiego, na mocy wcześniejszego porozumienia dynastycznego zawartego w Budzie w roku 1355. W czasie jego rządów Polska i Węgry pozostawały w unii personalnej.

Miał żony: pierwszą Małgorzatę, córkę cesarza i króla czeskiego Karola IV zm. w 1349 r. i drugą, Elżbietę córkę Stefana Króla Bośni zm. w 1387 r. z niej córki Katarzynę, Marię królowę węgierską żonę cesarza Zygmunta i Jadwigę zaślubioną Władysławowi Jagielle. Ludwik umarł w Tyrnawie d. 14 września 1382 r. Pochowany jest w Białogrodzie na Węgrzech.

W celu zapewnienia swoim córkom następstwa tronu polskiego wydał - przywilej koszycki.

No i właśnie...
Niby ów król nie zaszkodził Polsce w jakiś bezpośredni sposób, czy też przyczynił się równie bezpośrednio do jej upadku.
A jednak można mieć chyba wrażenie że nadawane przez niego przywileje z tzw. „przywilejem koszyckim” na czele ruszyły w posadach mocne mury i fundamenty Polski jakie pozostawił po sobie król Kazimierz Wielki.

Czytając o tym władcy nie mogę oprzeć się wrażeniu iż był on „pionierem” szerzenia w Polsce zjawisk korupcji, prywaty, zaniedbania…a może i nawet zdrady.

O jego poprzedniku historia mówi że:
„Zastał Polskę drewnianą – a zostawił murowaną”.
Cóż więc można powiedzieć o Ludwiku Węgierskim?...

Tak czy owak, wygląda na to że owo królisko rozdając powyższe przywileje „dobrze” trafiło w „gusta” naszej szlachty…zaś o korzyściach dla niego samego pewnie będziemy rozmawiać.

Pozdrawiam.
Panowanie Ludwika Węgierskiego poza problemem sukcesji obejmowało także inne sprawy. Problemy, przed jakimi Polska w tym czasie stawała, nie znalazły się w centrum zainteresowania Ludwika. Chociaż obiecał kontynuować proces integracji terytorium państwa polskiego, to jednak już w 1372 roku potwierdził w imieniu własnym, swej małżonki oraz dzieci zrzeczenie się Śląska na rzecz Luksemburczyków. Na Rusi zarządcą mianowany został Władysław Opolczyk, który nad sprawy państwa przedkładał własne interesy, a skutkiem jego panowania na Rusi było rozluźnienie jej związku z Polską.
Ludwik był także władca nietolerancyjnym. Pochodził z rodziny, która w historię europejską wpisała się pod hasłem nietolerancji. Andegawenom przypisać należy wyrzucenie Żydów z Węgier, nawracanie Izraelitów przy pomocy wojska w Neapolu i chrzty pod przymusem. Ludwik nie był zatem wyjątkiem w swoim rodzie. Nie uznawał za chrześcijan prawosławnych i rozpoczął na Rusi proces zwalczania prawosławia.
odsunął z pola zainteresowania układy z Litwą, bliskie Łokietkowi - stąd małżeństwo Kazimierza z Aldoną Anną.Mazowsze, które po okresie rozbicia na liczne księstwa, zjednoczyło się, powoli odrywało się od królestwa, zyskując szeroką autonomię.
Po zawarciu układu koszyckiego królowa kikuta opuściła Polskę. Wróciła w roku następnym, ale stała się świadkiem zamieszek w Krakowie przeciwko Węgrom. Wyraźnie stolica nie była przyjaźnie nastawiona do dworu węgierskiego. Układ zawarty w Koszycach także zaczynał się załamywać. W 1378 roku zmarła na Węgrzech królewna Katarzyna – kandydatka do tronu polskiego. Dyplomacja musiała na nowo zaczynać swoje działania. W sierpniu następnego roku Koszyce były miejscem kolejnego spotkania. Tym razem Ludwik pragnął przekonać panów polskich do Marii. Ta była zaręczona Zygmuntowi Luksemburczykowi, zatem jej kandydatura mogła budzić sprzeciwy. Przeciwko tej kandydaturze powstał opór, przede wszystkim wśród możnowładztwa wielkopolskiego oraz w kręgach kościelnych.

Niby ów król nie zaszkodził Polsce w jakiś bezpośredni sposób, czy też przyczynił się równie bezpośrednio do jej upadku.
A jednak można mieć chyba wrażenie że nadawane przez niego przywileje z tzw. „przywilejem koszyckim” na czele ruszyły w posadach mocne mury i fundamenty Polski jakie pozostawił po sobie król Kazimierz Wielki.


Jest to temat trochę zafałszowany przez zestawienia historyczne. W sposób nieco zbyt łatwy przywilej koszycki stawia się w rządku obok późniejszych przywilejów wydawanych szlachcie. Warte jednak zauważenia czego dotyczył przywilej i co tak naprawdę zmienił?

Otóż Ludwik zyskał uznanie praw do sukcesji dla kobiety! Coś, co według prawa panującego w Polsce było nie tylko niecodzienne, ale sprzeczne z tradycją. Nie był to zwykły akt zapewnienia sobie sukcesji, ale istotna zmiana tradycji dynastycznej.

Zmiana poradlnego z 12 do 2 groszy. Historycy podają argumentację, że ów podatek od dawna nie był ściągany. De facto mniejsi rolnicy w praktyce zaczęli za Ludwika płacić nawet więcej! Pozostałe punkty również niewiele dawały szlachcie. Czy więc więcej Ludwik zyskał czy stracił?



Może należałoby się zastanowić, czy w Polsce wcześniej istniała tradycja transakcji "my Ci, królu, poparcie, ty nam przywileje"?. Same manipulacje z podatkami nie były aż tak groźne (zresztąz tego co wiem, Ludwik zniósł jakiś podatek dla rycerstwa, wprowadził inny, który musieli płacić także duchowni, co wyjątkowo ich zdenerwowało, czy też zwolnił rycerstwo od wszystkich podatków a innym dodał... nie jestem tęga w te klocki, w każdym razie szlachcie dogodził, a duchowieństwu i prostym ludziom zaszkodził...). Ale czy ten przywilej przypadkiem nie otworzył naszym rycerzom oczu na możliwość łatwego zdobywania znaczenia i pieniędzy?

W celu zapewnienia swoim córkom następstwa tronu polskiego wydał - przywilej koszycki.

Który nie był aż tak zły, ponieważ przywilej ten dotyczył też rzeczy nie tak bardzo złych dla Korony:
-urząd starostów w Polsce nie mogli sprawować cudzoziemcy,
-za wojnę poza Polską szlachcice mieli otrzymywać żołd,
-szlachta nie była zatrudniana do budowy zamków, fortec itp.
Tylko ten podatek...

Na Ludwika trzeba patrzeć przede wszystkim jako na władcę Węgier, nie Polski. W jego imieniu władzę sprawowała przez długi czas Elżbieta, a jej główną troską było zapewnienie sukcesji córkom Ludwika. Sam Ludwik też o to zadbał. Na Węgrzech uzyskał tytuł Wielki. Też nie miał męskiego potomka, podobnie jak nasz Kazimierz, a jednak potrafił zapewnić sukcesję w ramach własnego rodu. Co więcej rozszerzyć terytorialnie granice. dbał o interes Andegawenów, a nie Korony. W tym kontekście nieco inaczej wygląda jego ocena. Korona była dla niego jedynie ziemią nabytą, nie tyle dla siebie, co dla swoich potomnych.
Warto też dodać że nasz Ludwik Węgierski, stał na czele Ligi Tureckiej, powstałej w 1371,
jej celem miało być pokonanie, zagrażający m coraz bardziej państwom Europy płd., Turkom osmańskim. Niestety wojska Ligi odniosły porażkę z Turkami nad brzegami Maricy w 1371 roku.
Można mieć jednak wątpliwości co do intencji Ludwika. Raczej wykorzystał osłabienie Bułgarów, aby rozszerzyć własne terytorium, aniżeli wesprzeć ich przeciwko Turkom. W tym czasie Andegawenowie realizowali politykę rozszerzania własnych terytoriów także drogą podbojów. Jeszcze wówczas nie zagrażała im potęga turecka.
Trzeba było wybrać Kaźka Słupskiego, a tak mieliśmy władcę, którego nikt nie lubił i który działał na korzyść Węgier, a nie Polski, na dodatek wiadomo, że nie zarządzał osobiście w związku z czym nie miał ręki na pulsie i panowie możni strasznie się nam rozpanoszyli co będzie miało swoje skutki już do końca Polski. Tymczasem Kaźko Słupski dawał nam szansę na władcę Piasta, który bardziej rozumiałby polską racje stanu oraz perspektywy na przyłączenie Pomorza.
Historia Polski mogłaby się potoczyć zupełnie inaczej, a tak mieliśmy później kolejny niewypał w postaci Jagiellonów, którzy ponad rację polską zawsze przekładali interesy Litwy i swojej dynastii.
Caesar, ja się mogę założyć, że jak Ludwik był wybierany na tron polski to nikt sobie nie zdawał sprawy i najpewniej nie przypuszczał, że wyjdzie jak wyjdzie

Jakie to względy niby przemawiały za Kaźkiem? To, że był Piastem to zdecydowanie za mało, nie miał żadnych osiągnięć ani wyniosłych cech charakteru (gdzieś czytałam, że był nawet chory psychicznie) i jakby nie patrzeć nie był przygotowany do rządzenia krajem. Ludwik był jego całkowitym przeciwieństwem, poza tym był królem Węgier, a nie jakimś tam księciem Trudno dziwić się możnym, że dokonali takiego, a nie innego wyboru, zresztą ja akurat uważam, że wybrali całkowicie słusznie - sojusz z Węgrami był korzystny dla kraju. Ludwik dobrze zrobił polecając matce zajmować się administracją kraju, którego nie znał i nie rozumiał. Można mu zarzucać, że nie próbował odzyskać Pomorza i Śląska, ale trzeba się zastanowić, czy w tym czasie faktycznie to było niezbędne.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dagmara123.pev.pl
  •