wika
W temacie o Piratach zrobił się trochę offtop dotyczący tego jakie filmy się mogą/nie mogą podobać kobietom, więc postanowiłem założyć temat poświęcony oglądaniu filmów ze swoją drugą połową. Jak to najczęsciej wygląda?
Ja praktycznie nei oglądam filmów sam, no chyba, że jakiś film już wczesniej razem oglądaliśmy. Jeśli nie, zawsze oglądamy filmy razem. Oczywiście owowcuje to tym, że mam film wzbogacony o komentarz i różne pytania których lepiej nie lekceważyć ale tylko czasami to przeszkadza . Oglądanie filmów samemu to dla mnie już nie to samo. Oczywiście w kinie tez sam nigdy nie bywam.
Co do repertuaru to mamy proste zasady i wybieramy filmy na zmianę, choć czasem różne okoliczności sprawiają, że udaje mi się przeforsować oglądanie kolejno kilku moich filmów Ogólnei rzecz biorąc oglądamy wszystko, nie ma problemu jak proponuję Rambo (moja dziewczyna lubi Stallone'a, zwłaszcza jako Rocky'ego), Spider-Mana (a Batman Begins to już w ogóle), a nawet takie "męskie" kino jak Master & Commander, czy też ekstremalny przypadek jak Mortal Kombat Annihilation. Co ciekawe zwykle mamy podobne zdanie o obejrzanych filmach (np Superman Returns do dupy, Kod Da Vinci cienki, sequele Matrixa cieniutkie, Rocky Balboa & Casino Royale świetne). oczywiście sam też muszę oglądać trochę "babskich" filmów, ale nie narzekam za bardzo (Dirty Dancing oglądaliśmy razem przynajmniej 3 razy )
Ja miałem takiego pecha do swojej eks drugiej połowy, że każdy film, jaki wybierała ona, był w stylu "Powiedz tak", "Szkoła uczuć" itd. Zaowocowało to tym, że co prawda mam sentyment do Szkoly uczuć, ale kurde traumatyczne przeżycia pozostały.
I było też odwrotnie - jak ja wybierałem film, to ona niby oglądała, ale nie raz nie dwa, przyłapałem ją na drzemce. Ogólnie nie był to dobry kompan do oglądania filmów
Lubię oglądać filmy samemu, ale zależy jakie. Jeśli chodzi o filmy widowiskowe, przygodowe, sensacyjne, komedie - oglądanie z innymi jest znacznie lepsze. Ale są filmy, które ogląda się świetnie samemu, albo z kimś, kto lubi podobny typ filmów. Chodzi naturalnie o różnego rodzaju dramaty, coś w stylu nie wiem, A guide to recognizing your saints, Miasto Gniewu, Cienka czerwona linia itp itd.
Do kina nigdy sam nie chodzę
Moja przysnęła mi tylko na końcówce Mortal Kombat (oglądaliśmy około południa), ale to było jakieś 4 lata temu i jeszcze nie była wprawiona kilka miesięcy temu obejrzeliśmy jeszcze raz, tym razem bez problemów. Jeśli dobrze pamiętam przysypiała też na Piratach Polańskiego, ale na tym filmie ja też przysypiałem, co mi się zdarza tylko w wyjątkowych okolicznościach
Piraci Romana to na prawdę porażka na maksa. Właśnie dlatego doceniam takie "męskie" dzieła w stylu M&C.
Ja jestem jedynakiem, więc ogólnie mam taką skłonność do bycia samemu i filmy najczęściej oglądam w domu sam, choć jestem świadomy tego, że fajniej byłoby w parze czy grupie - ale to się odnosi przecież do wszystkiego: zawsze lepiej być w grupie, niż samemu (przepraszam za ten truizm).
Poza tym, ja filmy anglojęzyczne i niemieckie oglądam zawsze w oryginale bez żadnych napisów, więc to raczej wyklucza wiele osób.
Ogólnie stawiam na sam film, a nie na to, z kim się ogląda - tzn. jak mam do wyboru oglądanie słabego filmu z kimś oraz dobrego filmu sam, to wybieram tą drugą opcję.
Poza tym, ja filmy anglojęzyczne i niemieckie oglądam zawsze w oryginale bez żadnych napisów, więc to raczej wyklucza wiele osób.
Nie wiem w czym napisy mogą przeszkadzać, jeśli słyszysz co mówią w oryginale. Jak oglądam z dziewczyną i np napisy są niepełne, czegoś brakuje itd. a to wychwycę to jej mówię że brakowało tego i tego.
Poza tym "ja zawsze oglądam, więc to raczej wyklucza" fajne podejście to raczej nei powinno mieć wpływu na to jak się ogląda w towarzystwie. Ja np nigdy nie oglądam z lektorem ale to nei znaczy że bym tak nie obejrzał gdyby ludzie z którymi oglądam woleli taką formę.
Ogólnie stawiam na sam film, a nie na to, z kim się ogląda - tzn. jak mam do wyboru oglądanie słabego filmu z kimś oraz dobrego filmu sam, to wybieram tą drugą opcję. cóż, za dylematy...czy film jest dobry czy nie to zwykle wiem po obejrzeniu a nie przed (chyba że dużo o nim czytałem) a z reguły najlepej oglądać dobre filmy z kimś a film oglądany w samotności jak dla mnie wiele traci (choćby to, że na napisach końcowych nie mogę się powymieniać wrażeniami).
Nie wiem w czym napisy mogą przeszkadzać, jeśli słyszysz co mówią w oryginale
Odrywają widza od gry aktorskiej; np. takie GlenGarry GlenRoss - tam nie ma czasu na czytanie, ja ten film ogladałem juz ze 200 razy i za każdym razem odkrywam coś nowego w grze aktorskiej; scenariusz Mameta jest tak dokładny (tam wszystko się pięknie zazębia) i jednocześnie bogaty, że aktorzy mają co grać, a są to aktorzy z najwyższej półki.
czy film jest dobry czy nie to zwykle wiem po obejrzeniu
i tu się chyba różnimy - ja oglądam głównie filmy konkr. reżyserów, których znam i wiem, czego się po nich spodziewać, chyba, ze słyszałem coś dobrego o jakimś filmie.
film oglądany w samotności jak dla mnie wiele traci
zgadzam się, ale cóż zrobić: life is brutal
To jest kwestia tego, czy kobietom się w ogóle mogą podobać tzw. filmy all-male-cast, a więc bez aktorek, bo mi się wydawało, że nie
A ja sie az wyjatkowo zgodze (w pewnym stopniu) z nowakiem. M&C to dla mnie wrecz idealny przyklad 'meskiego' kina: pelnego brudu, krwi, potu, no i jak juz zostalo wyzej zauwaznone - wlasciwie bez kobiet. Bezzasadne jest wskazywanie na to, ze jakiejs dziewczynie sie film akurat spodobal, bo to przeciez nie o to chodzi (wezmy chociazby tez pod uwage nasza klubowiczke Deine i jej impresje na stronie). Chodzi o to, ze jesli posegregowac (slusznie czy nie - to juz rzecz drugorzedna) pewne filmy na 'babskie' i 'meskie', to twor Weira wpisuje definitywnie w te druga grupe i to w dodatku na jeden z wyzszych jej szczebli.
[ Chodzi o to, ze jesli posegregowac (slusznie czy nie - to juz rzecz drugorzedna) pewne filmy na 'babskie' i 'meskie',
IMO słusznie - wystarczy spojrzeć na rozkład głosów oddanych na męskie filmy na IMDB: np. GGGR ma prawie wyłącznie męskie grono fanów, to samo chyba inne filmy all-male cast.
wlasciwie bez kobiet
Żadna kobieta nie wypowiada nawet słowa, tak samo zresztą było często u Peckinpaha (np. "Pat Garreaty...") i oczywiście w wielu filmach wojennych (np. Pluton). Gdy nie ma kobiet, my mężczyźni przestajemy sie popisywać i zachowujemy się bardziej naturalnie - czasami warto to pokazać w jakimś filmie.
Odrywają widza od gry aktorskiej; np. takie GlenGarry GlenRoss - tam nie ma czasu na czytanie ale co z tego? Przecież ni emusisz czytać, ale możesz oglądac z kimś kto akurat będzie tego potrzebował i tobei to w niczym nie powinno przeszkadzać.
jesli mialbym ogladac filmy zmoja zona kochana, to pewnie ogladalbym jeden na miesiac.... ciezko jest ja namowic, dlatego ogladam filmy sam. z reguly pozno w nocy-jestem przyzwyczajony bo w czasach przed malzenskich do kina czesto chodzilem sam - i to bardzo lubilem). z kinem z racji obowiazkow rodzicielskich jak idziemy razem to cos wyposrodkowanego (tzn. lekka komedia, zaden horror, dobra sensacja...) gosia sobie ostatnio bardzo cenila rocky'ego, casino royale, batman begins). lubi komedie romantyczne ale na "holiday" wyslalem ja z siostra:).
jak ide na zapowiadajace sie na cos ostrego to sam. najblizsze plany to wspolnie ocean's thirteen, i samotny zodiac finchera.
z domowych rzeczy to zapuscilismy francuski numer i "ja wam pokaze". boze swiety.... ona wytrzymala pol godziny na obydwu, a pozniej zostawila mnie sam na sam z tymi gniotami (mam tak ze jak zaczne ogladac to juz koncze)...
U mnie zgodność sięga jakichś 95% Jedyny problem w tym, że Ona nie lubi oglądać tego samego filmu wielokrotnie
Ja oglądam praktycznie wszystko z moją połówką (ćwiartką w zasadzie, zważywszy na moją wagę ). Pomijamy jedynie filmy wojenne i specyficzne SF - te filmy już oglądam po nocach, albo gdy jestem sam. Moja ćwiarteczka czasem usypia podczas oglądania, ale ostatnio radzi sobie coraz lepiej. Wyrabia się, kształtuje gust (:)), generalnie chce ze mną oglądać. Aaaa - czasem tylko marudzi, że ja chcę coś oglądać, ale już późno, bo trzeba rano wstać... wiecie - głos rozsądku. I wybieramy dość demokratycznie - raz ja, raz Ona. Efekt bywa różny.
P.S.: No dooobra, ja tak samo jak Gieferg potrafię przeforsować oglądanie kilku "moich" filmów pod rząd. Ale zawsze tak Ją wymanewruję, że właściwie myśli, że to Ona wybrała.
P.S.: No dooobra, ja tak samo jak Gieferg potrafię przeforsować oglądanie kilku "moich" filmów pod rząd. Ale zawsze tak Ją wymanewruję, że właściwie myśli, że to Ona wybrała.
Własnie na tym rzecz polega :]
Wiesz, późno jest a ten twój film trochę długi, ale mam tu coś w sam raz, popatrz tylko kto tu gra...
No i niestety pojawia się własnie czasem ten problem z oglądaniem czegoś po raz drugi/trzeci itd. (Znowu Władca Pierścieni? nieee) ale to nie zawsze, niektóre filmy regularnie sobie przypominamy (Dzień Świstaka, Głupi i Głupszy, Dirty Dancing to chyba najlepsze przykłady).
Oglądanie we dwójkę i to wymowne spojrzenie pt. 'co to za chała do kurwy nędzy? o mało nie usnęłam!' ?
Dziękuję, postoję ;)
To czy dany film sie oglada z kims czy samemu zalezy tez od gatunku filmu (przynajmniej w moim przypadku).
Ogladanie we dwojke jest dobre przy komediach (jak sie smiac to z kims) i horrorach (to szczegolnie w moim przypadku - bo jestem tchorzem). Przy sensacji to bez roznicy. Natomiast dramaty, filmy psychologiczne etc etc wole ogladac sama - mozna sie calkowicie skupic na filmie i nie zanudzac znajomych
'co to za chała do kurwy nędzy? o mało nie usnęłam!' ?
Moje najszczersze wyrazy współczucia.
Nigdy nie dane mi było zaznać czegoś takiego.
Ja każdy film lubię oglądać dwukrotnie - z drugą połową i samemu. Prosty powód - kiedy oglądam w pojedynkę, mogę spokojnie pięć razy powtórzyć scenę która mi się spodobała, ew. puścić jakiś fragment ponownie żeby wychwycić jakiś fajny szczegół, który dał o sobie znać, ale na którym się nie skupiłem. Takie przewijanie i stopowanie podczas oglądania we dwójkę raczej nie spotkałoby się ze zrozumieniem.
P.S.: No dooobra, ja tak samo jak Gieferg potrafię przeforsować oglądanie kilku "moich" filmów pod rząd. Ale zawsze tak Ją wymanewruję, że właściwie myśli, że to Ona wybrała.
Jak prawdziwa żona indianina... Zawsze łudziłam się że tylko kobiety znają tę sztukę...
Dzisiaj przed seansem Piratów z Karaibów zapytałem moją dziewczynę jakie są obecnie najbardziej oczekiwane przez nią filmy. Odpowiedź brzmiała:
- The Dark Knight
- kolejny Bond
- John Rambo
Nieco mnie to zaszokowało
Przynajmniej nie zastanawiasz się cały czas czy drugiej osobie się nie nudzi...
czytając tego typu wypowiedzi w tym temacie coraz bardziej doceniam szczęście jakie mnei spotkało [/quote]
Dzisiaj przed seansem Piratów z Karaibów zapytałem moją dziewczynę jakie są obecnie najbardziej oczekiwane przez nią filmy.
ja też kiedyś zadałem takie pytanie mojej kobiecie. wiecie, co odpowiedziała? odpowiedziała:
- System Shock w twojej reżyserii
- Batman w twojej reżyserii
- Thief w twojej reżyserii
czytając tego typu wypowiedzi w tym temacie coraz bardziej doceniam szczęście jakie mnie spotkało
czytając wszystkie zamieszczone w tym topie wypowiedzi dochodzę do wniosku, że mojego szczęścia nikt nie przelicytuje :)
- System Shock w twojej reżyserii
- Batman w twojej reżyserii
- Thief w twojej reżyserii
LOL
Votes Average
Males 11,881 7.8
Females 1,131 6.9
Aged under 18 141 6.5
Males under 18 122 7.6
Females under 18 17 3.1
Aged 18-29 6,236 7.9
Males aged 18-29 5,755 8.0
Females aged 18-29 418 7.2
Aged 30-44 5,060 7.7
Males aged 30-44 4,532 7.8
Females aged 30-44 463 6.8
Aged 45+ 1,532 7.4
Males aged 45+ 1,299 7.4
Females aged 45+ 215 7.0
IMDb staff 8 8.3
Top 1000 voters 572 7.2
US users 7,066 7.9
Non-US users 5,890 7.6
All votes 18,197 7.8
To rozkład demograficzny głosów na GlenGarry GlenRoss na IMDB.
Dla dorosłych kobiet średnia ocena to wysokie 7.0, choć na ten film głosowało dziesięc razy więcej męzćzyzn niż kobiet.
A więc podobać się może, ale target takich filmów to nadal w zdecydowanej większości męska częśc widowni.
Najbardziej lubię oglądać filmy sama - mogę wybrać, co chcę oglądac i kiedy Na studiach olewałam wykłady i chopdziłam do pustego kina na 11... oglądanie we dwoje nie jest dla mnie...
Do kina - zdecydowanie sama. Inaczej ma się sprawa z kinem domowym...
Oboje traktujemy cotygodniowe sesje jak święty rytuał. Razem idziemy do wypożyczalni i tam każdy wybiera sobie po dwa filmy. Dokładnie takie jakie chce, bez oglądania się na gusta partnera. I nie jest to żadna forma egoizmu. Wręcz przeciwnie inspirujemy się nawzajem. Właśnie dzięki takiej obustronnej tolerancji, poznałam świetne kino Briana de Palmy czy Sergio Leone. Sama nigdy nie zdecydowałabym się na taki wybór, rezygnując na przykład z komedii Woodiego Allena. Z kolei moja lepsza połowa omija szerokim kołem regały z filmami Jarmusha, ale np Ghost Dog bardzo mu się podobał.
Do kina - zdecydowanie sama.
w życiu nie byłem w kinie sam, i chyba nigdy się tak nei wybiorę. Co to za radocha?
Radość z ogladania filmu. Też czasem chodzę sam do kina i nie widzę w tym nic nadzwyczajnego.
w życiu nie byłem w kinie sam, i chyba nigdy się tak nei wybiorę. Co to za radocha?
W wyprawie do kina najważniejszy przecież jest sam film.
A jak np na któryś z filmów które oczekujesz nikt nie bedzie chciał z Tobą pojsc to co, zrezygnujesz ?
Do kina - zdecydowanie sama.
w życiu nie byłem w kinie sam, i chyba nigdy się tak nei wybiorę. Co to za radocha?
Samotne wypady to kina to dla mnie rodzaj autoresetu. To jest czas, który poświęcam wyłącznie sobie, idąc na film, który w danym momencie jest mi potrzebny i który trafia w aktualne samopoczucie. Później idę sobie w fajne miejsce, na dobrą kawę i w samotności ten film przeżywam. Przeważnie intensywnie odbieram obrazy, a filmy nieraz idą za mną przez miasto, po wyjściu z kina. I z tymi filmami lubię być czasem sama...
Z kimś to sie chodzi na komedie albo na film ktoremu nie trzeba specjalnie poświęcać uwagi. Byłam raz z kolegą to caly film przegadał, a jak chodze ze znajomymi to nie ma oglądnaia tylko impreza przez dużym ekranem z popkornem w ręku:) Szybko wysnulam wniosek że najwygodniej to sie chodzi samej do kina
W wyprawie do kina najważniejszy przecież jest sam film.
eee tam najważniejszy niby jest, ale samo to co najważniejsze jak dla mnie niekoniecznei jest wystarczające.
W ogóle jest dla mnie nie do pomyślenia, żebym po filmie (tzn natychmiast po filmie) nie mógł się z kimś powymieniać wrażeniami.
najwygodniej to sie chodzi samej do kina
wyprawa do kina samemu jak dla mnie to prawie jak seks samemu
Z kimś to sie chodzi na komedie albo na film ktoremu nie trzeba specjalnie poświęcać uwagi
To zalezy jeszcze z KIM się chodzi.
A jak np na któryś z filmów które oczekujesz nikt nie bedzie chciał z Tobą pojsc to co, zrezygnujesz ?
nie ma takiego filmu na mojej liście oczekiwanch i nigdy nie było.
wyprawa do kina samemu jak dla mnie to prawie jak seks samemu
PRAWIE jak wiesz robi wileką różnicę