ďťż

wika

Właśnie zakończył się program emitowany w Polsacie ,,Chcę być piękna’’
W prasie aż huczy o kulisach, tego 13to odcinkowego show. Wiele uczestniczek wypowiada się anonimowo z wielkim rozczarowaniem. (za ujawnienie danych grozi im kara w wysokości 100 tyś. zł).
Sama obejrzałam tylko kilka odcinków ,ale to wystarczyło abym wyrobiła sobie zdanie na temat takich programów. :sad:
Normalna , to rzecz według mnie, że każda z nas chce być piękna tylko, za jaką cenę?
Czy aby poprawić swój wygląd trzeba sięgać po te wszystkie drastyczne środki? Skutki operacji plastycznych odczuwa się jeszcze przez rok , a wstrzyknięty botoks też ma swoją datę przydatności i należy powtarzać kolejne zabiegi, które nie należą do najtańszych.
A w ogóle jak można doprowadzić się do takiego stanu, dlaczego niektóre kobiety wcześniej nie starają się dostrzec, że czas przemija i należy zawsze dbać o siebie?


Moim zdaniem najpiękniejsza jest naturalność, bez jakichś wielkich makijażów i fryzur..
Jeśli chodzi o ten program, to ja rozumiem, że pomagają osobom, które naprawdę Źle wyglądają, bo mają np. ogromny nos lub wielkie usta, ale jest to uwarunkowane genetycznie.. i nie mowie tu o nosie i ustach tylko troche wiekszych od innych, ale takich... mowiac 'wielkie usta' mam na mysli takie:

Ale jeśli jakaś babcia chce się odmłodzić lub jakaś wcale niebrzydka kobieta chce się upiększyć, czy powiększyć biust, to jest to dla mnie paranoja :?

Jeśli chodzi o ten program, to ja rozumiem, że pomagają osobom, które naprawdę Źle wyglądają, bo mają np. ogromny nos lub wielkie usta

Tu Kasiu masz rację. W przypadku tych osób to wielka sprawa móc oddać się w ręce specjalisty, który naprawdę poprawi naturę.
ballerina,


Ale jeśli jakaś babcia chce się odmłodzić lub jakaś wcale niebrzydka kobieta chce się upiększyć, czy powiększyć biust, to jest to dla mnie paranoja

I nie tylko dla ciebie Kasiu.

Ja widziałem (na szczęście) kiedyś tylko jeden z tych odcinków w którym prezentowano m. in. jakąś babcię „realizującą” swoje „młodzieńcze” marzenia.
Że mnie nerwy ponosiły patrząc na tą cierpiętnicę z wyboru, wychodziłem co chwilę żeby zastanowić się nad ludzką głupotą…przecież natury nie da się oszukać, a jeśli nawet, to tylko na jakiś czas (co zauważyła już Magda).

W końcu trafiłem na moment kiedy owe odmłodzone Panie wyprowadzono na wybieg.
Jakiś mąż (przyjaciel?) jednej z nich zalewał się łzami ze wzruszenia…oblubienica zresztą też, a ja poprosiłem moje Panie (ciotki, kuzynki, sąsiadki), żeby nalały po jednym bo mi ciśnienie spada.

W tym miejscu narobiłem sobie niemal wrogów w rodzinie.
Nie pomogły tłumaczenia i dowody na to że, te telewizyjne Panie tylko sobie szkodzą, a przy okazji oszukują się boleśnie….moje audytorium wrzało, zarzucając mi snobizm i całkowity brak wyobraźni.
Wreszcie wśród owych prezentowanych Pań po „remoncie” pokazano ową odmłodzoną babcię która przypominała (moim zdaniem ) wszystko, tylko nie samą siebie.

Wysiliłem się więc na pewnego rodzaju komplement:

„Jeszcze jej tak ze trzy pióra w du…i…Zagraniczny Bocian”!...

Nie muszę chyba opisywać reakcji mojej żeńskiej rodzinki…dość na tym jak powiem – że fakt iż wyszedłem z tego „kina” o własnych siłach, przeczy poniekąd temu, jakoby ostatni cud zdarzył się w Kanie Galilejskiej.

A przecież uroda naszych Polek jest niepowtarzalna – dlaczego więc niektóre Panie w żenujący sposób pozbywają się własnej osobowości…i to publicznie?....

Wybaczcie, ale dla mnie to błazenada, bo co innego wskazania medyczne, a co innego histery, chimery i kpienie z samych siebie.

Pozdrawiam.


Hmm, pewnie nie jestem jedyna, jeśli zastanawiam się jak bym wyglądała, gdybym miała to czy tamto trochę zmienione . Na szczęście są to tylko krótkie chwile słabości, po których przychodzi program "Chcę być piękna" i odbiera wszelką ochotę na sztuczną zmianę samej siebie.


Wybaczcie, ale dla mnie to błazenada, bo co innego wskazania medyczne, a co innego histery, chimery i kpienie z samych siebie.

Dlatego kobiety o poukładanym życiu emocjonalnym nie będę uciekały się do takich metod. Osobiście nigdy nie odważyłabym się zdecydować na tak poważną ingerencję skalpela w moje ciało (już cesarskie cięcie i laparoskopia o mało mnie nie zabiły...ze strachu). Po prostu się boję :neutral:
Nie chcę ich oceniać, każda z jakiegoś znanego sobie powodu zdecydowała się na ten krok.Szkoda tylko,że nie mówi się o konsekwencjach.
Floria,


Dlatego kobiety o poukładanym życiu emocjonalnym nie będę uciekały się do takich metod.

A no właśnie.

Dlatego patrząc, a właściwie słuchając komentarzy tych, którzy oglądają kolejne odcinki tego programu, przeraża mnie owa frustracja wśród polskich kobiet które jak widać w wielu przypadkach są gotowe na wszystko… a może to tylko zwykła próżność tych kobiet?.

Przecież pomiędzy tym „upiększaniem” ich przez zdobycze współczesnej medycyny, niemal każda z nich jest swego rodzaju królikiem doświadczalnym na użytek telewidzów.
Ponadto te motywacje „upiększanych” kobiet – przecież w wielu przypadkach to wg mnie zwykła nieprzemyślana próżność i chyba nic ponadto.

Obyśmy za jakiś czas nie musieli oglądać programów z udziałem tych samych pań pt.

„Zobaczcie co mi zrobiono?!!!”

Przecież w Polsce chyba większość podobnych procederów kończy się zwykłym urągowiskiem…a winnych oczywiście nie ma.

I pewnie dlatego podobne programy działają mi tak na nerwy, bo przeważnie pokazują one żałosne statystyki naiwnych Polek czy Polaków…a świat się śmieje!.
A ja mam pewną teorię na temat tych wszystkich uczestniczek owych programów
Otóż siedzi sobie taka kobita w domu w przydeptanych paputkach, powyciąganym ubraniu z artystycznym nieładem na głowie i ogląda ten piękny świat zza szklanego ekranu i nagle zdaje sobie sprawę, że przecież Jej też od życia coś się należy , a skoro jest okazja no to jak jej nie wykorzystać!
Jednak kiedy pogasły światła jupiterów i minęło to nieszczęsne pięć minut pora była wracać do starej rzeczywistości ,a tu rozczarowanie wielkie, bo dopiero zdaje sobie sprawę, iż wiecznie tak wyglądać nie będzie. Cena za to jest chyba zbyt wysoka ale o kosztach zawsze myśli się na końcu. :neutral:
Mogę dodać jeszcze tyle, dbajmy o siebie jak najlepiej sami potrafimy, gdyż czas i tak się z nami wszystkimi bezlitośnie rozprawi choć możemy mu skutecznie przeszkadzać, to cieszmy się tym co mamy.
No chyba, że się mylę?
Chcę poruszyć jeszcze jedną sprawę. Ok, kobieta "upiększyła" się już i minęło jej pięć minut. Wraca do domu.
I co teraz?
Czy naprawdę wszyscy będą ją teraz traktować jakoś niebiańsko lepiej, bo ma inny nos? Na czym jej zależało?
Znajomi polubili jej wewnętrzną stronę, nie zewnętrzną. Jak zareagują na taką przemianę?
A nowi znajomi?
Ludzie nie są ślepi. Umieją odróżnić osobę sztuczną od naturalnej. Gdy ktoś ma silikony, to widać, gdy ma maskę na twarzy, to również da się zauważyć.
Takie osoby już prędzej są wyśmiewane, jak BARDZIEJ lubiane.
Ponadto była w telewizji. Jej twarz jest znana. Kto porządny będzie się zadawał z taką osobą?
No, chyba że jest naprawdę bardzo fajna. Ale w to wątpię.

Jest też jednak druga strona. Jeżeli taka osoba była bardzo zakompleksiona, a teraz odzyskała wiarę w siebie to może rzeczywiście znaleźć pełno przyjaciół.
Ale oni nie idą przecież na jej wygląd.

Czy w takim razie można też uznać, że ten program operuje ludzką psychikę?
Moim zdaniem tak, ale wcale nie na lepsze. To wyrabia zdanie, że jeśli ktoś chce być lubiany, musi być piękny. Jeśli ktoś jest brzydki, co tam, wystarczy operacja plastyczna.

Jak tak to piszę to ciągle mam wątpliwości do tego i owego. Temat jest bardzo zawiły.

Takie osoby już prędzej są wyśmiewane, jak BARDZIEJ lubiane.

To jest właśnie ten koszt, który zaczyna ciążyć tym paniom. Otoczenie różnie reaguje na tego typu zmiany i naprawdę życie staje się momentami nie do uniesienia. Przeczytałam wypowiedż jednej uczestniczki tego programu, która narzeka teraz na to iż przez swój występ publiczny nie może wyjść spokojnie na ulicę , gdyż wzbudza tyle negatywnych emocji, a dzieci w szkole są szykanowane przez swoich rówieśników , bo widziały nagie piersi ich mamy. Rozumiem, że to okropne ale mogła o tym wcześniej pomyśleć.

Problem tych kobiet tkwi chyba w propagowanym niedawno przekonaniu, że od wyglądu wszystko zależy. Z jednej strony to prawda do pewnego stopnia, bo przy pierwszym spotkaniu oceniamy osobę po wyglądzie, robi na nas złe lub dobre wrażenie, ale przecież po pierwsze w tej ocenie chodzi o to, czy ktoś wygląda sympatycznie, ma wesołą, dobrą minę, nie jest zapuszczony, przygarbiony itp. Wiele osób sądzi natomiast, ze akceptacja u innych, sposobność o miłego spędzania czasu, zależy tylko od czystej cery, szczupłej sylwetki i prostego nosa. Czując się brzydkie, stają się niesympatyczne dla otoczenia, ludzie się od nich odwracają, one sądzą, że to przez wygląd itd...
Są tak mocno przekonane, że korekta ksztaltu niektórych części ciała tak dramatycznie polepszy ich życie, że nie zwracają uwagi na wymienione przez Was konsekwencje.
Całkowicie zgodzę się z Magdą, że bardzo ważne jest nastawienie. To prawda, że kiedy ktoś jest radosny, to od razu pieknieje. Ale trzeba przyznać, że smutek też może pociągać. Natomiast złość - "piękności szkodzi". Dodam jednak, że bycie ładnym (niekoniecznie od razu pięknym) pomaga. I to nie tylko tam, gdzie ma się do czynienia z mężczyznami. Ale tak jak to powiedziały moje poprzedniczki, musi to byc naturalne piękno. Ze sztucznego będą się śmiały inne kobiety i mężczyźni. Tak więc- naturalność górą!
Jak dla mnien ie ma ładnych i brzydkich kobiet są tylko zadbane i niezadbane. Kazda kobieta jak troche o siebie zadba to jest ładna. Trzeba poprostu ubrać sie, uczesać itp tak aby wyeksponowac to co ma się najlepsze i zatuszowac niedoskonałości.
I tak jak juz tu było powiedziane, duzy wpływ na to jak postrzegana jest kobieta ma jej stosunek do siebie, to czy sie akceptuje czy nie.
A jeśli chodzi o operacje plastyczne to jestem na nie.. kiedyś chciałam sobie coś tu i tam poproawić, lecz sie to zmieniło i wiem , że ludzi idealnych nie ma i dla większości te ideały piekna, które serwuje nam telewizja wcale nie sa takimi ideałami
A jesli chodzi o tego typu programy to jak dla mnie jeszcze gorszy był taki na MTV, gdzie ludzie chcieli sie upodabniać do swoich idoli :neutral:

A jesli chodzi o tego typu programy to jak dla mnie jeszcze gorszy był taki na MTV, gdzie ludzie chcieli sie upodabniać do swoich idoli

I znów się zgadzam z przedmówczynią. Zmienianie się tak, jak nam się wydaje, że jest ładniej często prowadzi do tragedii, ale zmienianie się, aby wyglądać tak jak ktoś inny, to już jest chore. To często lekkie niedociągnięcia umiejętnie podkreślane stanowią o atrakcyjności. Kleopatra miała prawdopodobnie lekko zdarty nos, a Cindy Crawford ma pieprzyk na twarzy. I co? I dodawało/dodaje im to tylko uroku!

Jak dla mnie nie ma ładnych i brzydkich kobiet są tylko zadbane i niezadbane. Kazda kobieta jak trochę o siebie zadba to jest ładna. Trzeba po prostu ubrać się, uczesać itp. tak aby wyeksponowac to co ma się najlepsze i zatuszować niedoskonałości.

Zgadzam się z Selene (a w konsekwencji również z Wipsanią) w całej rozciągłości. Dodałbym do tego jeszcze fakt, że każdy z nas ma właściwie inny gust, dlatego chyba nie znajdzie się kobieta, która nie mogłaby się nikomu podobać.
Trafiłam na to forum dopiero dziś i chciałabym napisać, że znam wiele osób, które chętnie poddałyby się operacji ''upiększającej''. Ogladały one ten program i nie zniecheca ich nawet cierpienie przez jakie trzeba przejść podczas kolejnych operacji. Uważam, że osoby poddające się takim zabiegom nie są w stania zaakceptować się takimi jakimi są i to jest ich problem tak naprawde(a nie żaden tam mały biust czy krzywy nos)!

I jest jeszcze coś czego w tych programach nigy nie rozumiałam... Jak mężczyzna który kocha swoją żonę ''taka jaka jest'' (na tym chyba polega miłość) może pozwolić aby ciarpiała ona w imię szeroko pojętego piękna bo nie czuje sie atrakcyjna...? Coś chyba z tym mężem czy chłopakiem jest nie tak.Bo ja bym nie pozwoliła mojemy facetowi na operacje plastyczną.

Uważam, że osoby poddające się takim zabiegom nie są w stania zaakceptować się takimi jakimi są i to jest ich problem tak naprawde(a nie żaden tam mały biusy czy krzywy nos)!


dokładnie, zamiast iść pod skalepel powinny iśc do jakiegoś psychologa, bo problem siedzie w głowie.

Bo ja bym nie pozwoliła mojemy facetowi na operacje plastyczną.

I to jest właściwa postawa. Kobieta może czuć się nieatrakcyjną, jeśli nikt nie zwraca na nią uwagi, ale jeśli ma męża lub chłopaka, to ten powinien w niej ugruntować pewność, że jest ładna. No chyba, że chce, aby wszyscy się za nią oglądali. Ale to jest czysta próżność, której nic nie zadowoli, bo zawsze będzie chciała coś poprawić...
Mówiliśmy już chyba o tym że, oprócz piękna i powabu które są niejednokrotnie tylko jakby walorami zewnętrznymi za którymi nierzadko właściwie nic nie idzie (uroda z rozumem w większości w parze nie chodzą), liczy się przede wszystkim wnętrze człowieka (w tym przypadku kobiety).

Jeśli więc chodzi o owe "poprawki" plastyczne, to ja rozumiem takowe tylko wówczas gdy, kobieta uległa jakiemuś wypadkowi (o czym wspominano), lub jeśli natura była dla niej nazbyt niełaskawa.
W takich sytuacjach trzeba wręcz pomagać kobiecie w podjęciu tej trudnej decyzji poprawienia swojej urody, w przeciwnym razie możemy stracić ją bezpowrotnie, gdyż zacznie jakby uciekać w głąb własnych kompleksów które z biegiem czasu mogą ją całkowicie pogrążyć.

Jeśli jednak słyszę o owych "wyrzeczeniach" bo: komuś nie podoba się swój własny nos gdyż podobno jest za bardzo zadarty i przekrzywiony, do tego nazbyt wystające policzki, za duże usta... (oczywiście zdaniem danej Pani), to jest to zwykła próżność i chyba nic ponadto.

Zresztą - cóż to za poprawa urody, skoro zachodzi to niebezpieczeństwo że, niemal przy każdym szerszym uśmiechu może jej odpaść połowa nosa lub uszy zawisnąć na ramionach (pozostałe "walory" przemilczę umownie).

Toż przecież wówczas owe kompleksy fanaberie i histerie mogą przejść na jej chłopaka czy nie daj panie męża...ja bym się chyba załamał.

Pozdrawiam.

Kobieta może czuć się nieatrakcyjną, jeśli nikt nie zwraca na nią uwagi, ale jeśli ma męża lub chłopaka, to ten powinien w niej ugruntować pewność, że jest ładna.
Zgoda facet powinien sprawić byśmy czuły się piękne choćby nie wiem co.


Wydaje mi się, że każdy człowiek na swój sposób może być próżny ważne jednak by czasem zdobyć się na trochę samokrytyki, która znacznie pomaga w samoocenie.

Dlatego pisałam o "czystej" próżności ;)

A jeśli chodzi o efekty uboczne operacji plastycznych, to jest to nawet naciągnięcie skóry, które jest robione przecież specjalnie. Ale jak to kiedyś było w telewizyjnum programie: "Ale dzisiaj wiatr wieje" - skóra jest tak napięta, że znika uczucie gładkości, pozostaje dyskomfort...
Każdy człowiek jest troche próżny i łasy na pochwały, to jak najbardziej normalne. Tylko jak kobieta może cieszyć się kiedy mężczyzna podziwia jej biust podczas gdy to jest sylikon a nie ''naturalny wytwór'' jej ciała? Ja bym się chyba tymbardziej załamała mając świadomość, że gdyby nie ta sztuczność mój facet by mnie nie kochał.

Pozatym operacje plastyczne naprawde mało zmieniają. Oczywście panie wygladają na młodsze, ładniejsze itd. ale przecież o siebie trzeba dbac po operacji tymbardziej. Taka na przykład matka wychowująca samotnie dwójkę dzieci, która do tej pory chodziła po domu w powyciąganych spaodniach-bo były one wygodne przy pracach domowych- nie zacznie nagla wstawać godzine wcześniiej żeby zrobić staranny makijaż, tak samo nie będzie jej stać na kupowanie sobie ciuchów u francuskich projektantów. Jej żeycie wcale sie nie zmieni, nie oszuka sie biologii- nadal bedzie ona matką w średnim wieku z menopauzą, nadal bedzie sprzatać w domu, jej rodzina nie bedzie znosić gadek typu: ''gotujecie sobie smami bo ja połamie sobie paznokcie''.Przed taką operacją naprawde warto się zastanowić czego oczekujemy bo jeśli te oczekiwania nie zostana spełnione pozostanie tylko gorycz i łzy po niespełnionych marzeniach.
Mnie zawsze zastanawiało to parcie wbrew wszystkiemu, by coś poprawić za pomocą skalpela. A to piersi, a to usta a to to i tamto, lista życzeń zaczyna się na nosie a kończy na całym ciele.
Nie wiem, czy to wina mediów, które kreują te wszystkie rzekome piękności w telewizji z piersiami jak balonami i noskami małymi, że prawie ich nie widać; czy też to jest wina jakiegoś niedowartościowania.
Ja raczej nigdy dla kaprysu nie poddałabym się takiej operacji, akceptuje siebie jaką jestem i nie poszłabym tak ot pod nóż tylko po to, by sobie coś zmienić.
Moje drogie Panie!!!!!
Mój apel.
Wy zawsze jesteście najpiękniejsze!!!!
Taka jest prawda.
Ale zawsze mnie zastanawiało, czy kobieta upiększa się dla swojego faceta, czy dla konkurentki (no może ewentualnej )

Ale zawsze mnie zastanawiało, czy kobieta upiększa się dla swojego faceta, czy dla konkurentki (no może ewentualnej )

Jeżeli upiększa się dla swojego faceta, to oznacza, że nie jest dla niego najpiękniejsza, bo jeżeli by tak było, to wiedziałaby że nie musi niczego zmieniać bo jest dla niego najwspanialsza i najpiękniejsza.

Wydaje mi się, że takie upiększanie siebie wynika z niedowartościowania, którego partner nie umie zniwelować i kobieta wciąż ma fobie na punkcie zmienienia siebie, by coraz bardziej mu sie podobać. W zasadzie to takie błędne koło, bo gdy zmieni nos to okaże się, że ma coś z oczami i tak w koło..
Mnie to zawsze zastanawiało takie poprawianie się dla kaprysu, rozumiem jeżeli ktoś ma uszkodzoną twarz czy inne części ciała i musi to zmienieć, gdyż inaczej czułby się źle, ale takie zmienianie swojego wizerunku "bo tak" jest dla mnie nie do przyjęcia.

takie zmienianie swojego wizerunku "bo tak" jest dla mnie nie do przyjęcia.

A dlaczego nie? Mnie np. z czasem nudzi się to samo uczesanie na mojej głowie, więc jak tylko się na tym złapię to zaraz lecę do fryzjera na nowe cięcie, przez co nigdy nie mogę zapuścić włosów na dłuższe niż do ramion, ale co tam Nuda jest najgorszą rzeczą, jaka mi się może przytrafić, dlatego cały czas poszukuję zmian
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dagmara123.pev.pl
  •