wika
Może temat jest trochę kontrowersyjny, ale myśle że ciekawy.
Historia niestety doświadczyła nas że w większości przypadków wszyskie sojusze wojskowe które zawarliśmy nie były realizowane przez naszych sojuszników. Może najlepszym gwarantem pokoju byłaby dla nas broń jądrowa na wyposażeniu naszych wojsk? Nie chodzi tutaj w tym temacie czy nas na to stac (wiadomo że nie ).
Zapraszam do dyskusji.
Do posiadania broni jądrowej trzeba przede wszystkim dorosnąć, zarówno politycznie, gospodarczo jak i militarnie.
My Polacy nie spełniamy póki co ani jednego z tych warunków.
Weźmy choćby opinię o nas możnych tego świata – już wyobrażam sobie, panikę np. Niemców, Francuzów, Brytyjczyków czy Rosjan na wieść o tym że, USA ma zamiar zainstalować w Polsce wyrzutnie rakiet mogących przenosić głowice jądrowe.
Ktoś kiedyś powiedział że, Polska leżąca niemal w środku Europy jest łakomym kąskiem dla każdego kto swoją politykę chciałby rozwiązywać w sposób siłowy.
Obawiam się więc że godząc się na instalację borni jądrowej w naszym kraju, narobilibyśmy sobie niemało problemów (o wrogach nie wspomnę).
Uważam że kraj który ma takie położenie geograficzne na kontynencie powinien starać się raczej o status państwa neutralnego – ale na to pewnie też nam nie pozwolą.
Pewnie że z jednej strony posiadanie broni jądrowej na terenie naszego kraju podreperowałoby nasz dziurawy budżet, ale z drugiej strony…czy przysłowiowa skórka byłaby warta wyprawki?....nie sądzę.
Państwa posiadające broń jądrową uważane są na świecie za państwa preferujące zwykły terroryzm zarówno polityczny jak i militarny, tak więc dołączanie do powyższego towarzystwa jest w naszym przypadku zbędne.
Zresztą godziłoby to w nasze narodowe przekonania i wielowiekową historię.
Dla mnie każde państwo które dąży do uzbrojenia się w broń jądrową obnaża w żałosny i niegodny człowieka sposób swoją słabość i miernotę (przewidział to kiedyś znakomity Piotr Curie).
Jako góral wyznaję w tym względzie jedną zasadę:
„Jakześ taki mocny, to poć hawk, bier śtachete i bij się jak cłoweiek”.
Ci zaś którzy kryją się za bombami, rakietami, gazami bojowymi…to tchórze i „krasnale”, a takiego towarzycha nie znam i znać nie chcę.
Salve!.
My Polacy nie spełniamy póki co ani jednego z tych warunków.
O przepraszam, a w czym jesteśmy gorsi od innych narodów, które taką bronią dysponują? Uważam, że w niczym. Mamy takie samo prawo do zabezpieczenia się jak inne państwa.
de Villars,
O przepraszam, a w czym jesteśmy gorsi od innych narodów, które taką bronią dysponują? Uważam, że w niczym. Mamy takie samo prawo do zabezpieczenia się jak inne państwa.
A no w tym że, posiadanie broni jądrowej wymaga nie tylko dużych nakładów finansowych na jej utrzymanie, konserwację, modernizację…..
Biorąc pod uwagę ignorancję naszego prawa przez osoby które winny wykazywać się szczególną odpowiedzialnością, korupcję, malwersacje….szybko usiedlibyśmy na owych zabezpieczeniach militarnych Jako ofiary własnej pazerności i pospolitej głupoty.
Myślę że w niedługim czasie po instalacji tej broni zobaczylibyśmy program pt: „Gdzie się podziały pieniądze na konserwację rakiet?”, z nieodłącznymi tekstami; ależ panie pośle, proszę dać mi dokończyć…ale ja panu nie przeszkadzałem…proszę poczekać już kończę wątek….
Jeśli jest to temat mający pobudzić naszą wyobraźnie, to trochę później moglibyśmy zobaczyć błysk, potem huk….i to wszystko jeśli o nas chodzi – zaś nasi sąsiedzi ujrzeliby potężny lej w ziemi jako pozostałość po naszym dzielnym kraju...i tyle.
Ja pamiętam co powiedział niegdyś Bismarck : „Dajcie Polakom władzę, a sami się wykończą”.
A przecież posiadanie broni jądrowej to swoistego rodzaju władza.
Ale mowa jest o polskiej broni atomowej, a nie amerykańskiej na terenie Polski. To są zupełnie odmienne sytaucje.
No...fakt - w tym miejscu muszę przeprosić.
Określenie "Polska broń jądrowa" przeszło chyba moją wyobraźnię.
W kraju o tak wielkiej biedzie, niedostatku i korupcji broń jądrowa wydaje się czystą abstrakcją.
W naszej sytuacji nie jestem pewien czy stać nas na porządny granat zaczepny… dlatego pomyślałem o USA – przepraszam.
Ten temat to tylko czyste spekulacje "political fiction". zadałem pytanie czy hipotetyczna "Polska broń jądrowa" nie byłaby dla nas najlepszym gwarantem pokoju. Podpisuję się oczywiście pod wszystkim co napisał RA. Przedstawiłeś smutny obraz braku gospodarności w naszym kraju. Zobaczmy taki mały kraj jak Izrael który oficjalnie nie przyznaje się do posiadania broni jądrowej (ale ją ma), potrafi trzymac w szachu kilka wrogich państw arabskich.
Z tym jest trochę tak, jak z całowaniem tygrysa.
O ile wiem, choć z niesprawdzonych pogłosek, to w latach 70. ub. wieku coś tam dłubaliśmy przy broni jądrowej (Kaliski na WAT). Zresztą podobno NRD np. też.
Tylko szcerze mówiąc nie bardzo jestem w stanie wyobrazić sobie po co nam to.
Przykład Izraela jest o tyle chybiony, że jest otoczony wrogimi mu krajami. Co gorsza mało przewidywalnymi. Wiadomo, że próbowali Egipcjanie (ale zrezygnowali), próbował Saddam (na szczęście mu się nie udało), próbują i inni.
Kombinowali coś Brazylijczycy. RPA też (chyba mają).
Jeśli sami czegoś nie sknocimy, to jednak chyba można wierzyć sojusznikom.
Przykład Izraela jest o tyle chybiony, że jest otoczony wrogimi mu krajami.
Dlaczego jest chybiony? Przecież to jest przykład jak mały kraj potrafi byc "szanowany" przez kilku wojowniczych sąsiadów. Wiadomo że Polska nie jest w takiej samej sytuacji jak Izrael, w tym temacie spekulujemy o takiej hipotetycznej sytuacji.
Tak jak w roku 1939?
Świat się nieco od tamtego czasu zmienił.
A co do meritum, to jakby na to nie patrzeć, sojusznicy wywiązali się ze swoich zobowiązań. Wojnę wypowiedzieli i wojowali. Dość długo i dość kosztownie.
A co do hipotetycznej sytuacji, to jest hipotetyczna. Jak będzie bardziej realna, to się zastanowimy. Na razie szkoda pieniędzy. A z tego co mi wiadomo (choć specjalistę nie jestem), to zbudowanie kilku bomb przy naszym poziomie technicznym nie jest wielkim problemem.
Świat się nieco od tamtego czasu zmienił.
Drogi Tzaw1, a zagwarantujesz że tak już będzie zawsze?
Faktycznie, nie jest. Problemem jest tylko pozyskanie materiału rozszczepialnego. Jeśli by go mieć, bombę jest ponoć w stanie skonstruować przeciętnie uzdolniony student fizyki :D
Oczywiście, trzeba by jeszcze pomyśleć o skutecznych metodach przenoszenia - klasyczna bomba nie wchodzi w rachubę z oczywistych powodów. Rakiety balistyczne można by próbować pozyskać z KRLD, Indii czy Iranu. Oczywiście nasza "bomba" musiała by być odpowiednio zaawansowana technologicznie (czytaj: zminiaturyzowana), żeby się zmieściła w rakiecie. Ale to jest prawdopodobnie do zrobienia. Technologię można by pozyskać (niekoniecznie legalnie, ale np. metodami szpiegowskimi) z Rosji. W obecnej sytuacji politycznej na współpracę z Rosją nie ma bowiem co liczyć.
Mnie kiedyś zszokowała wiadomość o posiadaniu bomby atomowej przez Pakistan.
Kto by się spodziewał – taka bieda z nędzą…a tu masz.
Na dodatek w tym kraju żyje dość duża grupa wyznawców Allacha i to jest chyba problem niemały.
Zastanawiam się nad tym czy w dziedzinie prawa dotyczącego zasad posiadania broni jądrowej ktoś jeszcze w świecie nad tym panuje?...
Co zaś do ewentualnego posiadania tej broni przez Polskę.....myślę że wojny atomowej bardziej boją się te państwa które ową broń posiadają.
W końcu to chyba celowniki są bardziej nastawione na nich, niż na nas.
Myślę że nam powinien pozostać spokój, rozwaga i dobra polityka, niestety ta ostatnia jest coraz gorsza i to trochę niepokoi.
Na dodatek w tym kraju żyje dość duża grupa wyznawców Allacha i to jest chyba problem niemały.
Nawet więcej niż duża grupa;) Pakistan to kraj praktycznie w 100% muzułmański. Tylko w czym leży problem?
interesie pokoju na świecie leży, aby jak najwięcej krajów tę broń posiadało, bo to jest jedyna (choć słaba, przyznaję) gwarancja jej nieużycia.
Ciekawy punkt widzenia Delikatnie mówiąc w zupełności się nie zgadzam. Gdyby tak wszystkie państwa na świecie (od San Marino czy Vanuatu po Rosję i USA) posiadały broń jądrową to chyba zacząłbym spisywać swój testament i zastanawiać się poważnie nad samobójstwem.
No rzeczywiście ciekawy punkt widzenia ze strony de Villarsa z tym powszechnym posiadaniem broni jądrowej.
Gdyby była taka możliwość zacząłbym chyba przyjmować zakłady pt. „jak długo jeszcze pociągniemy na tym łez padole?”.
Weźmy chociażby taką Koreę Płn. – broni jądrowej na nasze szczęście jeszcze póki co nie mają (przynajmniej oficjalnie), a i tak te ich zdezelowane rakiety ziemia – powietrze, czy ziemia – ziemia spadają na sąsiadów (oczywiście „przypadkiem” ) - a to tylko jeden „wyjątek” wśród „wyjątków”.
Dlatego na pytanie de Villarsa:
Nawet więcej niż duża grupa;) Pakistan to kraj praktycznie w 100% muzułmański. Tylko w czym leży problem?
Odpowiadam – w fanatyzmie i głupocie ludzkiej Drogi de Villarsie!...czyżbyś tęsknił do ogrodów Allacha i tysięcy hurys? :mrgreen: .
Jak widać, w sytuacji, gdy broń jądrową posiada kilka, może kilkanaście państwa na świecie, jakoś nie mamy przypadku jej użycia
Przez 50 lat po DWS mieliśmy sytuację względnej równowagi strategicznej. Żadne z państw posiadających broń A nie mogło jej użyć bez pewności, że odpowiedź nie będzie miażdżąca. Obecnie taka możliwość istnieje, gdyż owa równowaga została istotnie zachwiana, o ile w ogóle jeszcze można o niej mówić. O tym, czy taka sytuacja jest stabilna i bezpieczna pogadamy za kolejne 50 lat. Obawiam się jednak, że możemy nie mieć okazji....
Moim zdaniem w sytuacji, gdy broń atomowa została już wprowadzona do arsenałów, jedynym gwarantem jej nieużycia jest obawa krajów ją posiadających, iż ewentualne jej użycie spowoduje ze strony kraju zaatakowane identyczną odpowiedź. Sytuacjętaką gwarantuje jedynie względne rozpowszechnienie broni atomowej. Jeśli takiej obawy nie ma, niebezpieczeństwo wojny atomowej (niekoniecznie na globalną skalę) wzrasta niebotycznie.
de Villars/a:
Masz chyba jakieś infromacje o których nie wiem? Na jakiego sąsiada spadła "zdezelowna" koreańska rakieta?
W tym miejscu chciałbym powołać się na wiadomości dziennika TVP bodaj sprzed trzech dni kiedy to poinformowano że szczątki w/w rakiety wystrzelonej z terenów KRLD spadły na tereny Korei Płn.
Jeśli więc biedni Koreańczycy serwują swoim znienawidzonym sąsiadom takie prezenty tylko w ramach tzw. „ćwiczeń wojskowych”, to strach pomyśleć co by było gdyby dysponowali bronią masowego rażenia.
Rzecz leży w fanatyzmie komunistycznym i dyktaturze której KRLD jest dobitnym przykładem.
Owa dojrzałość polityczna, odpowiedzialność przed światem czy logika myślenia są dala tego układu politycznego pojęciem względnym.
Z podobną zarazą męczyliśmy się w Polsce przez 50 lat.
Posiadanie broni jądrowej nie jest żadną formą obrony czy bezpieczeństwa danego państwa, a zwykłym szantażem i terrorem polityczno – militarnym.
Przykładem niech będzie np. próba rozmieszczenia radzieckich rakiet balistycznych na Kubie – moim zdaniem wówczas byliśmy chyba najbliżej wybuchu wojny atomowej.
de Villars/a:
Bo według mnie akurat broń rakietową KRLD ma na wysokim poziomie, ciągle ją rozwija i ma na tym polu istotne sukcesy.
No, tu bym mocno polemizował.
A co do fanatyzmu - występuje on pod każdą szerokością geograficzną, bez względu na narodowość, religię, itd...
To prawda, ale przyznasz że fanatyzm fanatyzmowi nie jest równy?....
Posiadanie broni jądrowej nie jest żadną formą obrony danego państwa, a zwykłym szantażem i terrorem polityczno – militarnym.
W porządku, ale dlaczego supermocarstwa (np. Rosja, USA) mają miec wyłącznośc na posiadanie broni jądrowej? Bo mają mądrzejszych polityków którzy rozsądnie podchodzą do użycia a raczej braku użycia broni typu A? A kto nam zagwarantuje że zawsze tak będzie? Ster władzy może przejąc kiedyś jakiś szaleniec. Te kraje również opierają się na tzw. "zastraszeniu nuklearnym".
W tym miejscu chciałbym powołać się na wiadomości dziennika TVP bodaj sprzed trzech dni kiedy to poinformowano że szczątki w/w rakiety wystrzelonej z terenów KRLD spadły na tereny Korei Płn.
Hmm, TVP jako źródło informacji jest dosyć dyskusyjne... :D
A może zaproponować tę broń Wybrzeży Kości Słoniowej? Ostatnio się tam tak wyrzynają.
Tu jednak obowiązuje zasada, że im mniej, tym lepiej.
A doktyrna USA jest jednoznaczna, na broń masowej zagłady odpowiadają bronia masowej zagłady. Tyle że mają ja dość precyzyjną.
Precyzja z przypadku broni jądrowej nie jest aż taka ważna, przy dzisiejszej technologii jedna głowica to kilka (kilkanaście) Hiroszim. Wystarczy trafic w dany kraj.
Pamietaj też, że broń atomowa jest bronią ostateczną. Przynajmniej w tym szeroko dostępnym zakresie. Potem nie zostanie nikt kto by posprzątał.
Tylko wtedy, kiedy obie strony nią dysponują i to w odpowiednich ilościach. Jeżeli jest w tej materii istotna dysproporcja, to strona silniejsza łatwo możę odczuć pokuse uzycia broni A, gdyż skalkuluje sobie, że korzyści z usunięcia przeciwnika przewyższyć moga straty jakie zdoła on zadać. Klasycznym tego przykładem były ataki na Hiroshimę i Nagasaki, po których wbrew pozorom, było komu posprzątać. Na uzycie bomby A zdecydowano sie, poniewaz wiadomo było, że wróg nie ma absolutnie żadnych mozliwości odwetowych. Gdyby USA miało więcej niż 2 bomby atomowe, to uzyło by ich wszystkich.
Precyzja z przypadku broni jądrowej nie jest aż taka ważna,
Owszem jest ważna,
Jest różnica między zrzucaniem gdzie popadnie megatonowych głowic, kompletnie niszczących wszystko dookoła, a niewielkimi (nawet poniżej 1 kilotony) precyzyjnymi głowicami niszczącymi tylko to co trzeba.
W końcu Sowieci wiedzieli o co czynią tyle hałasu, gdy ostro sprzeciwali się broni neutronowej.
Owe państwa zdają sobie doskonale sprawę z tej doktryny. I dlatego swojej broni atomowej nie użyją (o ile w ogóle ją mają), bo wiedzą że gdyby to zrobiły, to kamień na kamieniu by (z nich) nie pozostał. Im bomba A nie jest potrzebna do ataku, tylko do... zapewnienia sobie bezpieczeństwa! Sama możliwość posiadania przez nie broni atomowej znakomicie zmniejsza prawdopodobieństwo ataku na te kraje (zwłaszcza przez USA, ale nie tylko).
Problem w tym, że państwa te są, najłagodniej mówiąc, niestabilne. Pijany Jelcyn to przy nich wzór trzeźwego myślenia.
Samo posiadanie prymitywnej broni atomowej nie czyni ich więc bardziej bezpiecznymi. Swojego głównego wroga (USA) nie sięgną. Za to na własne życzenie staja się pierwszoplanowymi celami.
Czy ja wiem czy niestabilne? Taka Korea Północna - toż to wzór stabilności, od lat nic się tam nie zmienia! Ciągle jeden i ten sam Kim Dzong-Il trzyma wszystko za mordę i sprawuje władzę (zapewne) niezagrożony... W Iranie mułłowie rządzą już od 27 lat, i też nic nie zapowiada zmian. Fidel Castro rządzi Kubą od 1959 r. nieprzerwanie... Kadafi w Libii, "dynastia" Asadów w Syrii, Mubarak w Egipcie...
Czyli mam rozumieć, ze akceptujesz i popierasz zasadę: albo jesteście z USA albo nie ma was w ogóle??
Jakoś nie zauważyłem, żeby USA, Wielka Brytania itd. wykazywały chęć użycia broni atomowej.
Hiroszima i Nagasaki są wyjątkami, wynikającymi z niezrozumienia (bo jeszcze wtedy nie można było tego zrozumieć), jakościowej różnicy między bronią jądrową a konwencjonalną.
W czasie wojny koreańskiej MacArthur miał takie pomysły, ale go ostro przywołano do porządku (natychmiastowa dymisja).
Jakoś nie zauważyłem, żeby USA, Wielka Brytania itd. wykazywały chęć użycia broni atomowej.
To zrozumiałe, że nikt się takimi zamiarami nie chwali. Mimo to słyszałem pogłoski, że w razie wojny z Irakiem, Bush dopuszczał możliwość jej użycia.
Owszem jest ważna,
Jest różnica między zrzucaniem gdzie popadnie megatonowych głowic, kompletnie niszczących wszystko dookoła, a niewielkimi (nawet poniżej 1 kilotony) precyzyjnymi głowicami niszczącymi tylko to co trzeba.
W końcu Sowieci wiedzieli o co czynią tyle hałasu, gdy ostro sprzeciwali się broni neutronowej.
Ale co Amerykanom da precyzja kiedy zaatakują precyzyjnymi głowicami cele w Rosji? Rosja odpowie zmasowanym atakiem na USA, USA odpowie tym samym i żegnaj nasza wspaniała cywilizacjo. Precyzja głowic jądrowych jest dyskusyjna.
W porządku, ale dlaczego supermocarstwa (np. Rosja, USA) mają miec wyłącznośc na posiadanie broni jądrowej? Bo mają mądrzejszych polityków którzy rozsądnie podchodzą do użycia a raczej braku użycia broni typu A?
Sam sobie wcześniej na to odpowiedziałeś.
Sam sobie wcześniej na to odpowiedziałeś.
Zapomniałeś dopisac dalszą częśc mojego postu.
Nie zapomniałem
Pierwszy raz zacytuję samego siebie, mam nadzieję że ostatni.
A kto nam zagwarantuje że zawsze tak będzie? Ster władzy może przejąc kiedyś jakiś szaleniec. Te kraje również opierają się na tzw. "zastraszeniu nuklearnym".
Pewnie nikt. Ale jakoś tak mi się wydaje, że jednak małe prawdopodobieństwo.