ďťż

wika

Dość świeża seria, całkiem popularna i bardzo dochodowa, zapewne na trzech częsciach nie poprzestaną. Ma oczywiście rzesze oddanych fanów jak i zajadłych przeciwników, ja się nei zaliczam do żadnej z tych grup, choć filmy jako adaptacje komiksu mi się podobały na tyle by je dołączyć do kolekcji DVD.

Jeśli chodzi o komiksy to czytałem ok 40 z tych wydanych przez TM-SEMIC w pierwszej połowie lat 90-tych, późniejszych nie znam i znać nie zamierzam, jakimś wielkim fanem pająka nigdy nie byłem. Natomiast zestawiając filmy ze znanymi mi komiksami seria ta wygląda mi na całkiem udaną adaptację. Nie przeszkadzają mi kazania cioci May, patos nie razi mnie az tak bardzo by było to nie do zniesienia, natomiast efekty specjalne w tej serii uważam za zdecydowanie przereklamowane ;P

Co do konkretnych filmów:

Spider man - całkiem udany film ukazujący początki superbohatera w całkiem zgrabny sposób. Największym zgrzytem jest tu wygląd Zielonego Goblina rodem z Power Rangers, można też było nieco wierniej trzymać się komiksów i dać jednak na początek Gwen Stacy (MJ jest wpakowana w jej miejsce, nawet bierze udział w tych samych wydarzeniach tyle że ze szczęsliwym zakończeniem). No ale umieszczenie w tym filmie oryginalnej wersji zdarzeń z Gwen byłoby chyba zbyt hardkorowym posunięciem jak na taki film.

Ocena 7/10

Spider-Man 2 - bardzo dobry sequel, dużo lepiej zrobiony głowny przeciwnik, fabuła jak to w Spider-manie, to trochę akcji to trochę kina obyczajowego czyli to czego się można było spodziewać. Szkoda tylko że tendencji zwyżkowej nie uda się już po SM2 utrzymać.

8/10

Spider-Man 3 - ten film miał potencjał ale go nie wykorzystano. Po częsci to wina producentów którzy zmusili reżysera do wprowadzenia tego czego chcą fani czyli Venoma, po częsci samego reżysera, który zrobił to w sposób jaki zrobił. Głupot i naciąganych rozwiązań jest tu cała masa (choćby wątek z lokajem, powstanei Sandmana itp) róznych wątkow za dużo, przez co nie zostają odpowiednio potraktowane. No i Gwen Stacy która nie ma zupełnie nic wspólnego z oryginałem poza tym, że jest blondynką. Mimo to film się nawet przyjemnie ogląda, ale trochę za często trzeba przymykać oko na rózne rzeczy.

6/10


Pająk 1 - przyjemny, choć masakrycznie dziecinny filmik o Parkerze ze świetnym Osbornem (ale nie Goblinem), który można obejrzeć przy piwku

Pająk 2 - no comments, nie oglądałem jeszcze

Pająk 3 - totalna żenada: za długi, za głupi, za dużo fabuły (i tak durnej), za mało akcji (i tak durnej). Warto obejrzeć jedynie dla narodzin Sandmana i komediowej wstawki z Campbellem. Reszta to chłam. Choć po pijaku nawet przyjemny.
Po co ankieta nie rozumiem.
A wszystkie trzy filmy to ścierwo. Jedynka leciala niedawno na Polsacie i katem oka widzialem pare scen i moj stosunek sie kompletnie nie zmienil. Dwojke ogladalem dawno ale pamietam, ze to taki sam szajs jak jedynka. Trojki nie widzialem ale moj pajeczy zmysl mowi mi, ze to wciaz denny film o kolesiu ktorego ugryzl pajak przez co zmienil orientacje i biega w jaskrawym, obcislym stroju.
Mowilem juz, ze nienawidze adaptacji komiksow? :)
Gdzieś tam wspomniałeś ;P. A ja jestem oryginalny i najmniej lubie SM2, a najbardziej trójke


A możesz jakoś ten kontrowersyjny pogląd uzasadnić?

Przy okazji - oto co sądza o tych filmach użytkownicy IMDB :

Spider Man - 7.4/10 (112,320 votes)
Spider Man 2 - 7.8/10 (90,276 votes)
Spider Man 3 - 6.7/10 (80,444 votes)

Wychodzi na to, że Spiderman 3 ma taką samą ocenę jak Batman Returns
A Gieferg znowu sie sugeruje cudzymy opiniami. Brawo.
Gieferg sie niczym nie sugeruje. Sprawdziłem te oceny dzisiaj, swoje zdanie o Spidermanach mam od dawna. I jeśli tak nienawidzisz adaptacvji komiksów to zrób nam wszystkim przysługe i nie pisz nic więcej w tym temacie.
Nie karm trolla to sam pójdzie.

A możesz jakoś ten kontrowersyjny pogląd uzasadnić?
Pewnie, że mogę.
"Spider-man" od "Spider-mana 2" był lepszy, bo:
- MJ lepiej wyglądała,
- miał bardziej wyrazistego przeciwnika, którego grał lepszy aktor, a kostium był ok (wyobrażacie sobie Defoe w tym komiksowym ?)
- było więcej akcji, mniej wszelakich problemów Petera,
- ciocia May nie miała jeszcze nobla w dziedzinie filozofii,
- miał lepszą finałową walke (mimo słabych efektów),

Z kolei "Spider-man 3" był lepszy od jedynki, bo:
- w końcu pojawiła się jakaś ładna panna (Gwen),
- miał lepsze efekty,
- więcej akcji,
- lepszą fabułę,
- motyw czarnego kostiumu,
- Venoma (nie był najlepszy, ale był ),
- świetną postać Harry'ego/Goblina (najlepsza postać z trylogii),
- nawiązanie do Lizarda,
- genialnego Cambella,
- świetne Final War

- miał lepsze efekty

Jak na 5 lat między tymi filmami to różnica jest marna.


- więcej akcji,
- lepszą fabułę,

Lepszą fabułę?
No chyba, że lepsza oznacza "posiadająca więcej nieprawdopodobnych i absurdalnych zwrotów akcji, oraz masę wątków, których nie ma kiedy rozwinąć bo film jest za krótki"


- motyw czarnego kostiumu,
- Venoma (nie był najlepszy, ale był ),


I kostium i venom zostali popisowo zmarnowani, co to za zaleta?


- świetną postać Harry'ego/Goblina (najlepsza postać z trylogii),

Ok, tu się zgodzę.


- świetne Final War
Końcowa bitwa jest beznadziejna, mimo że to jedyna walka z udziałem Venoma to nawet tutaj niewiele on pokazuje. Sandman w rozmiarze XXXL jest absurdalny, jedyne co jest w tej walce fajne to kooperacja Spidey&Goblin.
Nie trawię wizji Raimiego. Nie dlatego, że jestem fanem Pająka, ale dlatego że dostrzegam w tym materiale potencjał na zwyczajnie zajebiste kino akcji. Zresztą phh, niemal ze wszystkiego można coś takiego zrobić, tylko że nie każdy to potrafi.

Spider-Man - nie kupiłem tego filmu i do dzisiaj widziałem go jedyny raz. Chciałem dla pewności obejrzeć raz jeszcze, ale kilka scen widzianych ostatnio na Polsacie dosłownie odrzuciło mnie od telewizora, waląc po głowie wielkim młotem z wybitym na nim napisem KICZ.
Film cierpi na wiele przypadłości - Tobey nie jest w ogóle przekonujący w roli nastolatka (sic!), fabułka prowadzona jest nieciekawie, dialogi są sztuczne i drewniane, pełne olbrzymich banałów, między Peterem a mary nie ma w ogóle chemii, sceny akcji nie są w ogóle emocjonujące, a czarny charakter, ta plastikowa, zielona kreatura, to jakiś żart. Willem Dafoe powinien zgarnąć złotą malinkę. To wszystko składa się na siermiężne, sztampowe kino. 1/10

Spider-Man 2 - tu sytuacja jest trochę lepsza. Humor się poprawił (chociaż Peter fajtłapa jest żenujący), sceny akcji są lepsze, ale i fatalnych scen nie brakuje (Spider-Jezus, solidarność nowojorczyków a fuj!!!!!!!!!!!!!!!!!). Tym razem film cierpi na syndrom telenoweli - na bohatera spadają chyba wszystkie możliwe kłopoty. Przynajmniej czarny charakter wypadł fajnie, szkoda tylko że został zarżnięty w finale, dosłownie i w przenośni. Ogólnie in plus, chociaż to wciąż niedorobione, cierpiące na masę przypadłości kino nie do końca rozrywkowe. 3/10

Spider-Man 3 - jak dla mnie najlepsza część, chociaż z całej trójki zawiera pokaźnych rozmiarów babole. 1) Venom - to co z nim zrobiono + Topher Grace = porażka na całej linii. 2) "Zły" Peter - cytując Tadeusza z Review Territory - OMGWTFLOL. 3) Przykład wyjątkowo żenującego deus ex machina tuż przed finałem filmu w postaci lokaja... godne politowania.
Ale plusów nie brakuje. Zniknęły gdzieś te wszystkie drażniące uszy monologi. Ciocia May wreszcie nie irytuje i nie trzeba jej ratować. Po raz pierwszy poczułem sympatię do postaci Mary Jane, a i Kirsten nie wyglądała jakby właśnie ją obudzono. Dobra postać Sandmana. Wreszcie świetny James Franco. Są też pomniejsze minusy jak pokaźnych rozmiarów dziury scenariuszowe czy pomyłki w stylu wprowadzenia w zasadzie niczemu nie służącej postaci Gwen, ale to szczegóły. Tak, momentami byłem zażenowany, ale najmniej spośród wszystkich części i ta część też zrobiła na mnie najlepsze wrażenie. 4/10
Wygląda na to że muszę obejrzeć pod rząd wszystkie trzy części aby docenić lepszość trójki. Jak dla mnie to 1/10. Bezapelacyjnie.
Raimi tak dużo razy pokazał Sandmana w trójce, bo chyba w dzieciństwie mu nie pozwalali się bawić się w piasku. No to teraz musiał nadrobić
Ja przez sentyment do Pająka lubię tą serię i nie będę jej oceniał. Zdaję sobie sprawę, że gdyby nie to to pewnie uznałbym ten film za kiczowatą chałę, a tak jest kiczowaty sentyment.

Chciałbym, żeby ktoś inny wziął się za następne części - tak w scenariuszu, jak i w reżyserii. A, no i największy miss-cast w historii: JAMES FRANCO NA PETERA PARKERA, a nie Tobey. Zwłaszcza, że Franco to lepszy aktor. Swoją drogą, Fincher był jednym z kandydatów na reżysera pierwszego "Spider-Mana" (i chyba nawet przez jakiś czas był na stołku reżyserskim). Ech.

JAMES FRANCO NA PETERA PARKERA

Chyba cię pogięło! Jake Gyllenhaal na Parkera w czwórce, a Cameron na stanowisku reżyserskim! Ja bym tak chciał.
Muszę przyznać, że Gyllenhaal wydaje się odpowiednim kandydatem w razi egdyby Maguire wypadł za burtę Nie mam nic do Tobeya (no dobra, chwilami jest tragiczny ) i Kirsten, ale gdyby jedno odpadło to myślę, że powinni zmienić od razu też drugie i może przy okazji parę innych osób, a kolejny film potraktować jako luźną kontynuację trylogii. Wolałbym jednak, żeby obsada została a zmienił się najwyżej reżyser.

A jako przeciwnika w SM4 najchętniej bym zobaczył Lizarda, oczywiście granego przez tego samego aktora co w SM2 i 3, do tego mógłby dojść Skorpion (i tu wykorzystać motyw z symbiotem w drugiej połowie filmu - w końcu Skropion zastąpił Brocka w tej roli). Myślę, że taki zestaw przeciwników byłby nienajgorszy, ale wątpię żeby chcieli wracać szybko do symbiota
Motyw przejęcia przez Skorpiona symbiota uważam za totalnie chybiony. Nie wiem jak to wyglądało w komiksie ale wydaje mi się, że bez niego też świetnie dawał sobie radę. Co do Lizarda to całkowicie się z tobą zgadzam. Już najwyższy czas pokazać Jaszczura na ekranie.


JAMES FRANCO NA PETERA PARKERA

Chyba cię pogięło! Jake Gyllenhaal na Parkera w czwórce, a Cameron na stanowisku reżyserskim! Ja bym tak chciał.
A nie, bo cie pogięło! Ojej! I to dwa razy!!

Peter Parker zawsze z wyglądu przypominał Jamesa Deana, do którego Franco jest podobny (nawet go zagrał i dostał Złotego Globa ) i tymże sposobem jest idealny na Parkera. No i przypomina Parkera. A Gyllenhaal zupełnie mi Parkera nie przypomina.

Crov, jednak, gdyby Maguire zrezygnował z grania w czwórce to prawdopodobieństwo, że rolę po nim by przejął Gyllenhaal jest duże.
I to ma znaczyć, że Gyllenhaal jest lepszym kandydatem do tej roli niż Franco? Słaby argument.

A Gyllenhaal zupełnie mi Parkera nie przypomina.

Ale trochę przypomina Tobeya:

http://www.skinz.org/cele...allpapers-4.jpg

A to już jest pewien argument za tym żeby dostał tę rolę w razie potrzeby znalezienia następcy.


a śmierć Eddiego była genialna - szkoda, że później okazało się, że jednak przeżył (co nie było w gruncie rzeczy naciągane, ale zepsuło świetną możliwą śmierć).

Możesz zaspoilerować jak zginął/nie zginął Eddie?

Ciekawe czy i w filmie okaże się że przeżył swoją smierć Ja już bym wolał jednak Skorpio-Venoma.


Motyw przejęcia przez Skorpiona symbiota uważam za totalnie chybiony. Nie wiem jak to wyglądało w komiksie ale wydaje mi się, że bez niego też świetnie dawał sobie radę.

No własnie, uważasz za chybiony choć nie wiesz jak to wyglądało. Ja nie wiem jak to wyglądało więc nie oceniam, możliwe że to nei był zły pomysł, no ale Venom to zawsze dla mnei był własnie Brock+symbiot.

I to ma znaczyć, że Gyllenhaal jest lepszym kandydatem do tej roli niż Franco? Słaby argument. Smile

Tyle, że Franco Spider-Manem nie zostanie na pewno. No to nie obchodzi mnie czy byłby lepszy od Gyllenhaala.
Najbardziej podobała mi się druga część. Pierwszą dało się obejrzeć, ale niczym nie zachwycała. Najlepszy atut drugiej części to przeciwnik Spidera i oczywiście akcja Za to trójki nie znoszę za to jak potraktowano jedną z najlepszych postaci Venoma, a zły Peter Parker był śmieszny, a nie poważny.

A w czwartej części z chęcią zobaczył bym Carnagea
Nie wydaje mi się żeby Jake Gyllenhaal, który wyraźnie wybiera poważniejsze role w ciekawych projektach zdecydował się na wciśnięcie w ciasny trykocik, ale kto wie. Mnie to obojętne.

Za to za jakieś 6 lat ktoś powinien porządnie wziąć się za temat i zrobić reset serii, tak jak Nolan zrobił w przypadku Batmana.
Gyllenhaal już o mało co nie zagrał w dwójce. Maguire narzekał na bóle pleców, czy coś takiego ale w końcu zagrał.
Tylko że od tamtego czasu Jake zdobył nominację do Oscara i zagrał u Finchera. Jego sytuacja się "trochę" zmieniła.


I to ma znaczyć, że Gyllenhaal jest lepszym kandydatem do tej roli niż Franco? Słaby argument. Smile

Tyle, że Franco Spider-Manem nie zostanie na pewno. No to nie obchodzi mnie czy byłby lepszy od Gyllenhaala.
No to po cholere odpowiadasz? Ja pisałem o tym kto jest lepszym kandydatem. Jakbym pisał kto ma większe szanse to napisałbym, że Tobey Maguire.

Co do "dobrej fabuły" w trójce to wystarczy obejrzeć to:

http://pl.youtube.com/watch?v=HoNgMVFQNBI

Najlepszy są fragmenty z Sandmanem i z lokajem ten lokaj to bodaj największa wtopa scenariuszowa w całej trylogii, choć pewnie tłumaczyliby to że stary jest i słabą ma pamięć Powstanie Sandmana również fatalne i wybitnie naciągane. Nie powiedziałbym też wcale, że to taka dobra postać. To nie wiadomo jaka postać. Najpierw mówi że nie jest zły, potem nagle po zamienieniu z Venomem dwóch zdań już chce zabijać Spidermana No i sam fakt, że jest kolejnym zabójcą wujka Bena tez nie działa na jego korzyść, a poza tym - facet z piasku? to chyba ostatni z wrogów Spidermana po jakiego należałoby sięgać robiąc taki film...

Tylko że od tamtego czasu Jake zdobył nominację do Oscara i zagrał u Finchera. Jego sytuacja się "trochę" zmieniła.

No i co? A taki Downey Jr. też ma nominację do Oscara i zagrał u Finchera, a teraz gra w "Iron-Manie". I wszyscy są happy.



Motyw przejęcia przez Skorpiona symbiota uważam za totalnie chybiony. Nie wiem jak to wyglądało w komiksie ale wydaje mi się, że bez niego też świetnie dawał sobie radę.

No własnie, uważasz za chybiony choć nie wiesz jak to wyglądało. Ja nie wiem jak to wyglądało więc nie oceniam, możliwe że to nei był zły pomysł, no ale Venom to zawsze dla mnei był własnie Brock+symbiot.

No dobra może tak : widziałem pojedyncze obrazki, ale nie widziałem jak się sprawdzał w walce itp. Mam podobnie ze Skorpionem tak jak ty z Venomem, dla mnie zawsze był zielony, z wielkim żądłem i wkurwiony na J.J.Jamesona, dlatego dla mnie to pomysł chybiony
Scorpion z symbiotem to po prostu Venom (III). Nie ma żądła ani nic z tych rzeczy, ponieważ symbiot wlazł na niego, gdy był zwyczajnie ubrany. W walce więc sprawdza się tak jak Eddie Brock.

Poza tym Scorpion zawsze był trzecioligowcem, jak Sandman na przykład. Taka żałosna niedojda i tyle. Pomysł na postać fajny, ale wyeksploatowany (choć możnaby było ze Scorpionem pare fajnych historii jeszcze napisać), a postać raczej wieśniacka.

Dwa rysunki Venoma (III) Gargana:
obrazek 1
obrazek 2
Dzięki Crov za wyjaśnienia i obrazki. Cały czas myślałem, że symbiot połączył się z nim kiedy był ubrany w swój stary klasyczny zielony kostium. Pomysł, że Venom ma ogon i żądło wydawał mi się śmieszny, ale skoro tak to wygląda to w porządku.

P.S. Pierwszy rysunek miodzio.
Rysunki super

Jak dla mnie Scorpion, który potem zostaje Venomem, móglby spokojnie być villainem w czwórce obok Lizarda (bo Lizard raczej nie nadaje się na samodzielnego przeciwnika).

Tak na szybko taki koncepcik mi wpadł do głowy. Oczywiście to tylko parę ogólników.

Mamy na początek postać Scorpiona, który podczas jakiejś akcji dostaje łomot od pająka, potem jednak wykrada symbiota/ czy też przypadkiem na niego trafia, by zostać nowym Venomem. W międzyczasie Plująk-Man musi się uporać z Connorsem, który po przemianie w Lizarda chce wypruć z niego flaki, a w chwilach przebłysków świadomości próbuje dorwać własnego syna, by użyć próbki jego krwi do wyleczenia się*, oczywiście nikt poza nim nie wie o co mu chodzi. Na koniec starcie Plująk Vs Lizard (który ma przebłyski świadomości więc chwilami jest po stronie pająka) Vs Venom-Gargan. Tylko nie wiem jaką miałby mieć Scorpion motywację do działania póki co

Fani byliby happy z powodu powrotu Venoma, a do tego mieliby jeszcze Scorpiona i Lizarda upchanych w jednym filmie.

Ale po Raimim to się spodziewam prędzej że w kolejnym filmie pojawią się jakieś przydupasy w stylu Vulture i Electro, z których jeden obowiązkowo porywa MJ pod koniec filmu.

* motyw z jednego z komiksów.

Tylko nie wiem jaką miałby mieć Scorpion motywację do działania

Scorpion, czy jakikolwiek inny Venom, nie musi mieć żadnej motywacji. fani nawet nie zauważą.


Tylko nie wiem jaką miałby mieć Scorpion motywację do działania

Scorpion, czy jakikolwiek inny Venom, nie musi mieć żadnej motywacji. fani nawet nie zauważą.
To akurat bzdura. Nawet w latach 60-ych raczej nie tworzono postaci bez motywacji (co innego, że czasem były banalne ).

Gargan był detetkywem pracującym dla Jamesona i miał śledzić Parkera. W końcu Jameson zdecydował, że mu to nie wystarczy i po przekonaniu Maca kasą poddał go eksperymentowi, który dał mu nadludzkie zdolności. No i wtedy Scorpion dodatkowo oszalał - zależało mu przede wszystkim na kasie, więc zaczął kraść. No i chciał zabić Jamesona, bo on znał jego tożsamość.

Ale mogliby to zrobić bardziej jak w serialu animowanym, gdzie Gargan był kompletną ofiarą (w komiksie też później został takim popychadłem) i pracował dla Jamesona, więc ten go przekonał do eksperymentu (w końcu Gargan miał kompleksy to zależało mu na potędze). Potem już tylko zemsta za eksperyment.

A Venom chciał zjeść mózg Pająka, o ile pamietam, jednocześnie symbiot nienawidził Spideya bo ten go odrzucił, a Brock nienawidził Spideya bo ten zdemaskował jego oszustwo. W filmie też miał motywacje.

przydupasy w stylu Vulture i Electro, z których jeden obowiązkowo porywa MJ pod koniec filmu.


Bez porwanie MJ na końcu filmu nie może być dobrego filmu o Pająku .
W czwórce na pierwszy plan powinni wystawić Gwen Stacy.
Wystawić na pierwszy plan, czytaj: niech zostanie porwana przez któregoś z villainów, a w trakcie filmu znowu uratowana w widowiskowej, ale nie mającej żadnego znaczenia dla fabuły scenie jakiejś katastrofy.
Jak wiemy z komiksów ratowanie Gwen wychodzi Spidermanowi dużo gorzej niż ratowanie MJ:



LINK

Ale to w filmie raczej nie przejdzie

W sumei mogliby zamianę ról zrobić i wykończyć MJ (ale to tym bardziej nie przejdzie).
"Wykończyć MJ" - jak to ładnie brzmi.
Według mnie do Dunst miała być Gwen, ale pod koniec pisania scenariusza wpadli na pomysl, ze MJ sie lepiej sprzeda. Zmienili imiona z "Gwen" na "Mary Jane" i zmienili scena na moście, żeby się skończyła happy endem. Dunst jest nawet naturalną blondynką .
Po przemyśleniu sprawy uważam, że chyba najlepszą opcją byłoby umieszczenie w SM4 Lizarda i Kravena Łowcy.

Są to dwie ciekawe postacie które łatwo ze sobą powiązać. W Nowym Jorku pojawia się wielki jaszczur (Lizard) co jest świetnym motywm na wprowadzenie Kravena, który zechce sobie powiesić głowę gada na ścianie udowodnić jaki z niego świetny łowca. Sam Connors będzie się starał zrobić coś by wrócić do normalnego stanu, (motyw z jego synem) Spidey będzie mu więc przeszkadzał nie wiedząc dokładnie o co biega, a potem dojdzie koniecznosc ratowania Lizarda przed Kravenem, który moze wpaść na pomysł że głowa pająka też byłaby niezłym trofeum. Mozna by nawet zaczerpnąc co nieco (im więcej tym lepiej) z "Ostatnich łowów Kravena" z tym, że Lizard pełniłby tu również rolę Vermina. I fabuła gotowa

Już widzę sceny przedstawiające Pająka wygrzebującego sie z grobu i ruszającego w pościg za Lizardem, a potem finałowe starcie w stylu tego z "Torment" Mniam Tylko że Raimi by to na pewno spie&^^%ił

No bo poza tym to kto jeszcze został? Electro? Vulture? Mysterio? same cienkie bolki, a Carnage raz że sie i tak nie nadaje do filmu w którym brutalnośc musi być ograniczona, dwa że Raimi i tak by z nim nic ciekawego nei zrobił a jak znam życie to znowu on będzie reżyserował. No może jeszcze Puma jest ciekawą postacią (a w roli Firehearta zawsze widziałem Seagala, przynajmniej z twarzy mi się z nim kojarzył ale musiałby odmłodnieć o jakieś 15 lat ).
Jakby to dali Brianowi Bendisowi do napisania i wyreżyserowania to by wyszło coś wspaniałego, ale Raimiego nie odpuszczą. Bendis potrafiłby nawet z bardziej kiczowatej postaci zrobić kogoś ciekawego.

Po przemyśleniu sprawy uważam, że chyba najlepszą opcją byłoby umieszczenie w SM4 Lizarda i Kravena Łowcy .

Słusznie, ale ja jeszcze jako trzeciego badguya dodałbym świetną postać Szokera. Tych dwóch przeciwników to chyba za mało.
Że jeden wystarczy wiemy z jedynki i dwójki, że trzech to za dużo, to już wiemy z trójki. Sądzę, że dwóch byłoby w sam raz. Poza tym, w czym Szoker taki znowu świetny?
Trzech przeciwników to materiał w sam raz na 2,5 godzinny film, oczywiście pod warunkiem że żaden z nich nie jest Venomem, bo on sam zasługuje na przynajmniej jeden film.

Osobny problem to oczywiście scenarzysta, który najwyraźniej uważa że ważniejsze są takie sceny jak smażenie omleta (chociaż uważam ją za dobrą, ale nie w filmie z Venomem do cholery!), leżenie na pajęczynie w parku, jakieś niemające sensu katastrofy dźwigu czy taneczne popisy Petera na ulicach NY.

w czym Szoker taki znowu świetny?

Trochę w porywie napisałem, że świetny, ale ogólnie to bardzo lubię tą postać. Wydaje mi się ciekawym przeciwnikiem dla Spider-Mana w filmie.

Po przemyśleniu uważam, że w czwartej części oprócz Szokera (wprowadzonego jako postać drugoplanową) powinno nastąpić wejście Carnage'a( jako wroga głównego).
Obejrzałem wczorja pierwszego Spidermana po raz drugi. Tym razem Goblin mnie już nie raził, wiedziałem jaki będzie i nie przejmowałemsię tym kiepskim strojem. Doszedłem też do wniosku, że Willem świetnie by się nadawał do roli...Golluma, te jego pogawędki z samym sobą przy których robił różne miny bardzo przypominały gadki golluma z Dwóch Wież i Powrotu króla. No i należy zaznaczyć, że Spiderman był wcześniej od tych filmów Całokształt zrobił na mnie nawet lepsze wrazenie niż za pierwszym razem, choć trochę raziła mnei scena z festynem podejrzanie podobna do pierwszego batmana Burtona (muzyczka, wielkie balony, śmiejący się świrus, latający pojazd itd) tyle że kolorowa i cukierkowa aż do wyrzygania, no i jeszcze minus za obowiązkową scenę przedstawiającą solidarnośc nowojorczyków ze Spidermanem. Za to muszę przyznać, że w tym filmie jest bardzo dobry końcowy pojedynek, taki "zwyczajny", bez zbędnych fajerwerków.

Ogólnie rzecz biorąc dla mnie Spiderman (tak pierwszy jak i drugi) to bardzo udana ekranizacja, i w ogóle jeden z lepszych filmów komiksowych jakie widziałem, tym samym podnoszę mu ocenę na 8.

Osobny problem to oczywiście scenarzysta, który najwyraźniej uważa że ważniejsze są takie sceny jak smażenie omleta (chociaż uważam ją za dobrą, ale nie w filmie z Venomem do cholery!), leżenie na pajęczynie w parku, jakieś niemające sensu katastrofy dźwigu czy taneczne popisy Petera na ulicach NY.
Dlatego dziwię się, że Marvel nie optuje za tym by scenariusze do ich filmów pisali ludzie, którzy znają się na tych komiksowych postaciach i potrafia tworzyć dobre fabuły - komiksowi scenarzysci. "Avengers" powinien napisać Mark Millar - ba, nawet nie musiałby się jakoś szczególnie wysilać, bo ma już świetną serię "Ultimates" idealną na wakacyjny blockbuster. "Spider-Mana" powinien pisać Brian Michael Bendis, który czuje tą postać i potrafi pisać dowcipnie, ale i poważniejsze, mroczniejsze historie (w końcu największą sławę i nagrody zyskał pisząc świetne kryminały noir i wcielając tego typu klimat do "Daredevila", którego też mógłby napisać). Zresztą, wystarczy przeczytać serię "Ultimate Spider-Man" by zobaczyć, że coś dobrego mogłoby z tego wyjść. Dla mnie głupotą jest dawanie do napisania scenariusza Zakowi Pennowi, a nie zatrudnienie Bendisa, czy Millara, albo jeszcze innego dobrego scenarzysty (na przykład Ellisa, czy Vaughna), którzy pracują obecnie dla Marvela. Ych. 3, 2, 1 foch! Chlip. Ekhm.


Originally posted by Mierzwiak:
Osobny problem to oczywiście scenarzysta, który najwyraźniej uważa że ważniejsze są takie sceny jak smażenie omleta


Do tego jakiś debilny taniec Dunst i Franco. Tak, tak, ja też się świetnie bawiłem.
Dziwię się, że jeszcze nikt tego newsa tutaj nie wrzucił:

Wytwórnia Columbia zatrudniła Jamesa Vanderbilta ("Zodiak") jako głównego scenarzystę kolejnej, czwartej już części "Spider-Mana". Wcześniej nad fabułą czwartego filmu o Człowieku-Pająku pracował David Koepp.

Fabuła filmu jest na razie trzymana w ścisłej tajemnicy. Wiadomo jedynie tyle, że producenci chcą nieco zwolnić tempo i w "Spider-Man 4" możemy spodziewać się mniejszej liczby czarnych charakterów (prawdopodobnie dwóch). Jest to reakcja na krytykę trzeciej części, która zdaniem wielu była zbyt chaotyczna i miała za dużą wątków.

Wciąż nie jest pewne czy Sam Raimi zdecyduje się stanąć za kamerą opowieści o Spider-Manie po raz czwarty. Na razie Columbia nie podpisała również kontraktów z Tobeyem Maguirem i Kirsten Dunst.

źródło: filmweb.pl

Scenarzysta "Zodiaca" wróży coś interesującego. Fajnie byłoby gdyby Raimi nie stanął za kamerą jednak. Reszta obsady też właściwie mogłaby się zmienić.
Wogole film moglby nie powstać. A jego poprzednie czesci zostac usuniete zewszad :)
To samo można powiedzieć o Twoim poście. :))
Crow +1

A co do Spider-mana 4:
Lizard & Kraven is the only right way.
Film z Venomem w roli głównej?

O tak!
Stare wieści... Generalnie pomysł nie jest tak głupi ale nie jest też tak genialny... Można by było by zrobić coś naprawdę odjechanego ale boję się że skończy się to jak próba solowego filmu o Catwoman... Czasem się zastanawiam czy nie było by lepiej gdyby olali Venoma w "Spider-man 3" i zostawili go na czwórkę...

Czasem się zastanawiam czy nie było by lepiej gdyby olali Venoma w "Spider-man 3" i zostawili go na czwórkę...

Byłoby lepiej. Przecież w trójce Venom nic nie odegrał.

Czasem się zastanawiam czy nie było by lepiej gdyby olali Venoma w "Spider-man 3" i zostawili go na czwórkę... Jakie to ma znacznie? Jeśli sposób przedstawienia tej postaci byłby taki sam, na jedno by wyszło. Spie*dolili go dokumentnie. Amen.
Śmieszy mnie Columia chwytająca się brzytwy , ewidentnie stłoczona przez Warnera i Mrocznego Rycerza, który rozdeptał Pająka odkurzając swoją Bat jaskinię w niedzielne popołudnie.
Mnie w ogóle śmieszy takie desperackie poszukiwanie materiału na film. Już widzę jak w jakiejś salce konferencyjnej mądre głowy z wielkiego studia nerwowo wertują sterty komiksów zastanawiając się który z nich nadawałby się na film.

Śmieszy mnie Columia chwytająca się brzytwy , ewidentnie stłoczona przez Warnera i Mrocznego Rycerza, który rozdeptał Pająka odkurzając swoją Bat jaskinię w niedzielne popołudnie.

Właściwie jak się ma Venom do Batmana? Jeśli ten film powstanie, to najwcześniej za 1,5-2 lata kiedy o Mrocznym rycerzu już wszyscy zdążą zapomnieć i nie będzie on stanowił żadnej konkurencji. No chyba że nakręcą szybko trzecią część Batmana...

za 1,5-2 lata kiedy o Mrocznym rycerzu już wszyscy zdążą zapomnieć :lol:

Gwarantuję ci że "wszyscy" nie zapomną szybko o TDK. Zresztą nie chodzi tu tylko o sukces kasowy; od teraz wszystkie filmy komiksowe będą porównywane do szczytowego osiągnięcia Nolana w tej dziedzinie.
Znaczy się "Spie*dolili"... Dla mnie jeśli o samego Brocka chodzi to wypadł całkiem fajnie ale Venom... Faktycznie porażka, choć dla mnie jej główną przyczyną jest brak "screen time'u" i pewnie gdyby wprowadzili tę postać wcześniej mogli by o niebo lepiej i ciekawiej ją ukazać, niż dać ją tylko poto by powalczyła w Klimaxie filmu przez 10 minut...
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dagmara123.pev.pl
  •