wika
Co ja na siebie włożę? To pytanie nurtuje mnie za każdym razem, gdy mam w planach wielkie wyjście.
Otwieram garderobę i wtedy się zaczyna!
Każdy ciuch przymierzony, odłożony i tak w kółko jak już się umorduję to dochodzę do wniosku, że ten pierwszy wybór był najtrafniejszy i jestem na siebie wściekła, iż nie potrafię podjąć konkretnej decyzji w pięć minut.
Kolejna sprawa to dodatki, czyli torebka, buty, paski, paseczki, opaski ,klamerki ,spinki, spineczki w obliczu tak licznych rzeczy do wyboru jestem całkowicie bezradna i myślę wtedy, że gdybym miała po jednej sztuce w zestawie wybór byłoby prosty .
Efekt powyższy zafundowałam sobie sama ,brak mi zupełnie umiaru w zakupach.
Sezon na wyprzedaże w sklepach to moje utrapienie, cieszy mnie jedynie fakt, ze finanse znacznie mnie ograniczają inaczej strach pomyśleć, co bym zrobiła mając dostęp do dużej gotówki.
Mniemam, że nie jestem odosobnionym przypadkiem chyba, że jest inaczej z wielką ciekawością czekam na Wasz punkt widzenia w tym temacie.
Pozdrawiam Magda M
Co ja na siebie włożę? To pytanie nurtuje mnie za każdym razem, gdy mam w planach wielkie wyjście.
a tak na codzień najczęściej mam 15minut na ubranie się, uczesanie, umycie i zjedzenie pożywnego śniadanka
No właśnie Marleno ja w zasadzie zachowuję się identycznie, jeśli chodzi o codzienność.
Poranna toaleta, ciuchy zazwyczaj sportowe, śniadań nie jadam o tak wczesnej porze, makijaż czasem kończony w samochodowym lusterku i gotowe.
Nadal jednak pozostaje pytanie, czemu normalnie potrafimy ,,ogarnąć się’’ w tak szybkim tempie a jak mamy wyjść na specjalną okazję, to dostajemy lekkiej ,,schizy’’?
Nadal jednak pozostaje pytanie, czemu normalnie potrafimy ,,ogarnąć się’’ w tak szybkim tempie a jak mamy wyjść na specjalną okazję, to dostajemy lekkiej ,,schizy’’?
Może dlatego, że tak nam zależy na tej okazji? :) Ja potrafię się ogarnąć dość szybko, poza tym odpada mi problem z makijażem, bo go nie robię. No czasem, ale baaardzo oszczędny i to naprawdę musi być niezła okazja. A na śniadanie zawsze mam czas.
Wracając do szafy, to też mam często problem - w co mam się ubrać? Dlatego wolę robić to wieczorem poprzedniego dnia. A i tak rano się okazuje, że o czymś nie pomyślałam ;)
Temat lekko przywiądł to nie dobrze. Wiosna od wczoraj a ja przejrzałam właśnie moją szafę w poszukiwaniu czegoś na tę porę roku. I co widzę? Ano jestem lekko do tylu z modą! Po wstępnej segregacji zostało niewiele ciekawych ciuchów. Pora mi na zakupy! O zgrozo znowu dostanę paranoi. Dobrze, że wcześniej pomyślałam o tym wydatku i odłożyłam,,kilka groszy’’. No i jak sobie humor poprawię tymi zakupami hi.
A Wy jak? Gotowe do wiosennego sezonu?
Ja przygotowuję się no nowego sezonu już od jakiegoś czasu przez co niezmiennie dostarczam mojemu ojcu powodów do migreny. On po prostu nie jest w stanie zrozumieć jak w środku zimy można kupować zwiewną bluzkę I nic nie pomagają tłumaczenia, że akurat była korzystna wyprzedaż. Dwie pary nowych butów przełknął tylko dlatego, że jedne z nich będą też odpowiednie do matury. Teraz muszę jeszcze popracować nad jakimś wiosennym płaszczykiem. I pech chciał, że chodząc po sklepach w jego poszukiwaniu natrafiłam na śliczną bluzeczkę i przepiękną chustkę. To naprawdę nie była moja wina... Tylko tak jakoś wzrok mi uciekł nieco w bok i wylądował na stoisku z wszystkim tylko nie z płaszczami. To chyba największy mój problem- idę kupić spodnie a wracam ze spódnicą, wybieram się po torebkę, przychodzę z kolejną bluzeczką. Po prostu nie sposób skupić się tylko na tym co jest niezbędnie konieczne, zwłaszcza gdy ma się przy sobie większą ilość gotówki. No bo dookoła jest tyle innych pięknych ciuszków…
Ja 2 razy w roku wyruszam z mamą na wielkie zakupy. Zazwyczaj mnóstwo kasy na to idzie. I to tylko na same ubrania, ciuszki itp.
A co do ubrań i zakupów, to jakby mnie wpuscic do wielkiego sklepu, moglabym przetracić fortunę.
A! no i ubieranie się... Przyzwyczaiłam się, ze jak gdzies wychodze, strój musze sobie przygotowac dzien wczesniej. Inaczej nie da rady, bo bym sie wczesniej spóźniła.
No i sprawa butów..
Za każdym razem, jak wybieram się po buty, mówie sobie, że kupie takie, żeby pasowały mi do wielu rzeczy...
Jeszcze nigdy mi się to nie udało. Efekt? Przy świątecznych porządkach zawsze słysze marudzenie taty, że on ma 3 pary butów, i mu jakoś wystarczają...
Eh... Faceci:)
Ja przygotowuję się no nowego sezonu już od jakiegoś czasu przez co niezmiennie dostarczam mojemu ojcu powodów do migreny. On po prostu nie jest w stanie zrozumieć jak w środku zimy można kupować zwiewną bluzkę
Miałam podobne doświadczenie z własnym tatą. Zawsze, gdy próbowałam,,ustawić’’ zaplanowane zakupy tydzień wcześniej musiałam,,urabiać’’ materiał. Negocjacje, co domożliwości finansowych były bardzo trudne. Czasem pomagało mi moje poczucie humoru.
Poza tym moim sojusznikiem była i jest mama.Tata dostaje lekkiego rozstroju nerwowego, gdy ma nas obie zabrać do sklepu. Zostaje, więc z gazetą w dłoni gdzieś na ławce i słyszeć nawet nie chce by nam doradzać. Potem tradycyjnie zaniżamy z mamą niektóre ceny, bo osiwiałby do reszty znając zbyt wiele szczegółów.
Tak, też sobie westchnę oj Faceci, Faceci jak oni nie rozumieją naszych potrzeb....
Dokładnie nie rozumiemy Drogie Panie dlaczego nie możecie brać przykładu z nas mężczyzn my mamy 1 szafę i mamy w co się ubrać - Wy macie najczęściej kilka a i tak co chwila słychać "Nie mam co na siebie włożyć!"... - a do tego ten sezonowy przegląd szafy
Drogie Panie dlaczego nie możecie brać przykładu z nas mężczyzn my mamy 1 szafę i mamy w co się ubrać
Różnica pomiędzy kobietą a mężczyzną jest właśnie taka, że Wy ubieracie się w to, czym dysponujecie a my ubrałybyśmy się we wszystko tylko nie w to, co akurat wisi w naszych szafach.
Trudno brać z Was przykład, mało tego powiem, że jest to niemożliwe. Chociaż jak tak głębiej się zastanowić istnieje jeden sposób byśmy lekko poskromiły nasze zapędy, jednak nie powiem o nim głośno bo ukręcę na siebie linę a tego za żadne skarby bym nie chciała
Magda.,
Różnica pomiędzy kobietą a mężczyzną jest właśnie taka, że Wy ubieracie się w to, czym dysponujecie a my ubrałybyśmy się we wszystko tylko nie w to, co akurat wisi w naszych szafach.
Według mnie Szanowna Magdo to nie jest różnica pomiędzy kobietą a mężczyzną, a swoistego rodzaju dramat, a nawet tragedia!.
Magda.,
Trudno brać z Was przykład
A wręcz odwrotnie! - brać w powyższych względach przykład z mężczyzn jest niezwykle łatwą sprawą...do zaszczytu włącznie!.
Magda.,
mało tego powiem, że jest to niemożliwe.
Ależ nic podobnego Magdo, to nie tylko jest możliwe - to jest wręcz konieczne ...i to przede wszystkim dla dobra waszego i waszych mężczyzn.
Otóż najnowsze badania naukowe potwierdzają że:
- każdy powrót kobiety z kolejnych zakupów, to kolejne 10 lat życia mniej dla mężczyzny!!!...niestety.
Warto więc wziąć pod uwagę te nasze ciche dramaty Drogie Panie i to już podczas najbliższych Waszych zakupów.
Kłaniam się pęknie.
Według mnie Szanowna Magdo to nie jest różnica pomiędzy kobietą a mężczyzną, a swoistego rodzaju dramat, a nawet tragedia!.
Ależ Szanowny RA ośmielam się twierdzić, że owa różnica jest niestety spowodowana brakiem tolerancji dla naszych potrzeb. W żadnym razie nie widzę tu powodu do dramatyzowania, wystarczy, jeśli Wy panowie wykażecie się dozą cierpliwości w stosunku do swoich kobiet.
Różnica pomiędzy kobietą a mężczyzną jest właśnie taka, że Wy ubieracie się w to, czym dysponujecie a my ubrałybyśmy się we wszystko tylko nie w to, co akurat wisi w naszych szafach.
Święte słowa!
Może gdybyśmy żyły w Japonii i nie mogły pokazywać się na ulicy, wyglądałoby to inaczej. Ale żyjemy w Europie, w Polsce. No drogi Ra, drogi Grabonie... Czy wolelibyście, żeby wasza dziewczyna codziennie ubierała się w to samo, czy też może, aby zaskakiwała was za każdym razem swoim wyglądem?
Magda.,
Ależ Szanowny RA ośmielam się twierdzić, że owa różnica jest niestety spowodowana brakiem tolerancji dla naszych potrzeb.
A ja się ośmielę stwierdzić że owa różnica zwana dalej "tragedią zakupów" wynika z nadmiaru naszych tolerancji w stosunku dla waszych potrzeb i jest zarazem odpowiedzią na jedno z nurtujących nas od wieków pytań:
- dlaczego kobiety żyją dłużej od mężczyzn?.....
Magda.,
W żadnym razie nie widzę tu powodu do dramatyzowania, wystarczy, jeśli Wy panowie wykażecie się dozą cierpliwości w stosunku do swoich kobiet.
Ja zaś widzę tu nie tylko co najmniej 100 powodów do dramatyzowania, ale wręcz do zbiorowej paniki po stronie mężczyzn.
Magda.,
Te dane są jakby nie dość wiarygodne. Otóż z badań, do których ja mam dostęp jasno wynika, że jeśli mężczyzna chce zachować swe zdrowie i młodość powinien zaakceptować fakt, iż kobieta w tym względzie pozostanie niezmienną.
Tuszę iż powyżej przytoczono jakiś pojedynczy przykład jakiegoś pojedynczego nieszczęśnika - a ja jeszcze wyżej mówię o zbiorowym męskim dramacie który chyba od wieków wydaje się nie mieć końca.
RA napisał/a:
Warto więc wziąć pod uwagę te nasze ciche dramaty Drogie Panie i to już podczas najbliższych Waszych zakupów.
Magda.,
Ależ one są brane pod uwagę za każdym razem. I za każdym razem wychodzi nam to coraz lepiej zaręczam.
Nie tak dawno na tym forum któraś z naszych miłych Pań tak pięknie i wyraziście opowiadała o średniowiecznych torturach ...o tym jak to wówczas za nieposłuszeństwo obdzierano żywcem ze skóry, a za przeróżnego rodzaju herezje (w skład których mogły wchodzić już wówczas owe damskie zakupy), kołem łamano.......
Czy ja mógłbym prosić tą Panią aby mi raz jeszcze o tym opowiedziała?.....chodzi o to żebym chociaż na chwilkę mógł sobie pomyśleć o tej jakże już rzadkiej sprawiedliwości dziejowej, a zapomnieć (oby na jak najdłużej) o wszystkich sklepach i szafach świata.
Witaj alienka! No w samą porę!
Popatrz cóż za brak zrozumienie a jakie teorie i kompletny brak zrozumienia tematu wykazują obaj nasi rozmówcy.
Do tego to wspomnienie tortur średniowiecznych. No przecież jakby inaczej? Przez wzgląd na szacunek nie nazwę takiego zachowania po imieniu!
Oj Panowie obaj stąpacie, że tak powiem po cienkim lodzie.
Najdroższe Panie wasze zakupy to nic ! Mój kolega "Kermit" to ma dopiero zakupowego bakcyla . Jak idę z nim na zakupy to ................. . 4 godziny (minimalnie) wycięte z dnia i jeszcze nic nie kupi(bo mu się nagle odmieni) !!
Idziemy przez deptak to zatrzymuje się przy każdej wystawie i spędza przed każdą co najmniej 20 min !
Dlatego ja lubię zakupy z moja dziewczyną , ponieważ Ona jest wyrozumiała i mnie nie
męczy. Po 1-2 godzinach (a czasami dużo szybciej ) daje mi spokój i najczęściej idziemy coś zjeść . Ja jestem syty a Ona zadowolona !
Mój kolega "Kermit" to ma dopiero zakupowego bakcyla . Jak idę z nim na zakupy to ................. . 4 godziny (minimalnie) wycięte z dnia i jeszcze nic nie kupi(bo mu się nagle odmieni) !!
Dida,o widzisz Kermit, o którym wspomniałeś na pewno zrozumiałby kobietę. Czas dla niego nie ma znaczenia, nad wyborem marudzi i tak w końcu nic nie kupi. Ależ to wymarzony kolego na zakupy.
Czy ja mógłbym prosić tą Panią aby mi raz jeszcze o tym opowiedziała?.....chodzi o to żebym chociaż na chwilkę mógł sobie pomyśleć o tej jakże już rzadkiej sprawiedliwości dziejowej, a zapomnieć (oby na jak najdłużej) o wszystkich sklepach i szafach świata.
Nie wiem, do kogo pił Szanowny RA, ale i tak odpowiem - obawiam się, że tortury dotyczyły, dotyczą i dotyczyć będą głównie mężczyzn, niestety, oprócz męki patrzenia, jak mieszek chudnie wskutek zakupów dokonywanych przez żonę/córkę, musieli jeszcze znosić łamanie kołem, obdzieranie ze skóry i inne przyjemności. Z tego, co wiem, tortury, poza procesami inkwizycji, nie dotykały kobiet w średniowieczu, a o tej niezwykłej niechęci do przelewania kobiecej krwi świadczy chociażby fakt, że za typowo kobiece przestępstwa, jak nierząd, czary, czy też przerywanie ciąży, groziła kara śmierci wykonana "siłami natury", a więc poprzez utopienie, spalenie, uduszenie pod ziemią.
Wracając jednak do meritum odpowiem Szanownej Magdzie, że ja osobiście niechętnym okiem patrzę na przyjście wiosny. Trzeba będzie pożegnać piękne oficerki, skórzany płaszcz i inne przefajne ubranka, i znów zacząć poszukiwać na półkach z letnimi ciuchami czegoś choć częściowo nadającego się do użytku.
Niestety, aby pozostać w zgodzie ze swoim sumieniem muszę się okazać czarną owcą w gronie pięknej części załogi. Absolutnie jestem w stanie przyjąć, że wystarczą 2 pary butów i jedna kurtka, co więcej, powiem, że ilekroć ktoś chce mnie zabrać na zakupy i zmusić do przebrania się za dziewczynkę, przeżywam chwile grozy.
tortury dotyczyły, dotyczą i dotyczyć będą głównie mężczyzn, niestety, oprócz męki patrzenia, jak mieszek chudnie wskutek zakupów dokonywanych przez żonę/córkę,
Tak dla podkreślenie powyższego tekstu poproszę RA przeczytaj go dwukrotnie ku pamięci
Złomiarz,
Z tego, co wiem, tortury, poza procesami inkwizycji, nie dotykały kobiet w średniowieczu,
Czyli jednak trzeba będzie dosyć szczegółowo zweryfikować swój pogląd na ową inkwizycję która jak mniemam już w średniowieczu karała również rozpasane kobiety za owe zakupy które pewnie niejednego zacnego mężczyznę (czytaj - rycerza) puściły z torbami.
No wyobraźmy sobie na przykład jedną z takich średniowiecznych Dam która pod nieobecność swojego mężczyzny wypuściła się była na Jarmark... z ciężko wywalczonymi przez powyższego dukatami......
Wyobraźmy sobie te znikające z sakiewki w zawrotnym tempie dukaty które były z zamierzoną premedytacją wytracane przez ową Damę na tymże Jarmarku w zamian za kolejne bogato zdobione suknie, podwiązki, pierścienie, zausznice, bransolety, ciżmy...i całą masę innych kobiecych bibelotów i tego tam całego "akcesorium"....
A działo się owo powyższe z pewnością niejednokrotnie wówczas, gdy nieszczęsnemu mężczyźnie "pracującemu" na (nazwijmy to) jakowymś "rycerskim kontrakcie"(na przykład w Ziemi Świętej), jakiś Saracen śmiercionośnym mieczem w oczy za owe dukaty świecił.
Zobaczcie więc same drogie Panie jaka to niesprawiedliwość działa się już w tak odległych czasach - on na wojnach środki do życia zdobywał narażając się codziennie - a ona?...na Jarmark owe środki bezmyślnie trwonić!.....i tak właściwie do dziś zostało!.
Wystarczy więc tylko o tym pomyśleć, a już na na usta pcha się zawołanie - O święta inkwizycjo - przybywaj!!!.
Złomiarz,
a o tej niezwykłej niechęci do przelewania kobiecej krwi świadczy chociażby fakt, że za typowo kobiece przestępstwa, jak nierząd, czary, czy też przerywanie ciąży, groziła kara śmierci wykonana "siłami natury", a więc poprzez utopienie, spalenie, uduszenie pod ziemią.
Powyższy cytat przerazi pewnie niejednego rozmówcę, ale drodzy Państwo, popatrzcie na to z innej strony...
Czyż kobieta wynosząca z domu mieszek (sakwę) z ciężko zdobytymi przez mężczyznę dukatami nie uprawiała (i nie uprawia nadal) owego nierządu i czarów?......a no uprawia!.
Czyż nie "przerywa" tym samym spokoju zacisza swojej posesji używając do tego jakowychś współczesnych "sił bezduszności"?......a no przerywa!.
- dlatego opisane powyżej te jakże surowe kary stosowane w średniowieczu, winny mieć również swoje zastosowanie i dziś, jako skuteczne antidotum przeciw odwiecznej chorobie zwanej "zakupy kobiece".
Złomiarz,
Niestety, aby pozostać w zgodzie ze swoim sumieniem muszę się okazać czarną owcą w gronie pięknej części załogi. Absolutnie jestem w stanie przyjąć, że wystarczą 2 pary butów i jedna kurtka, co więcej, powiem, że ilekroć ktoś chce mnie zabrać na zakupy i zmusić do przebrania się za dziewczynkę, przeżywam chwile grozy.
Droga Złomiarzu - zechciej jeszcze raz dokładnie (bardzo dokładnie) przejrzeć drzewo genealogiczne swojej rodziny, a ja ze swej strony zrobię to samo....
Jeśli okaże się że jesteśmy w jakikolwiek sposób spokrewnieni ze sobą (a żywię tą głęboką nadzieję, bo nasze upodobania w kwestii ubioru są niezwykle podobne)....to już od dziś możesz zwracać się do mnie - Stryju!.
P.S.
Drogie, Miłe i Piękne Panie - po zapoznaniu się z opinią zdecydowanej większości z Was na temat zakupów jestem bliski załamania nerwowego, a nawet anemii....a jednak nadal pięknie Was Pozdrawiam.
o wyobraźmy sobie na przykład jedną z takich średniowiecznych Dam która pod nieobecność swojego mężczyzny wypuściła się była na Jarmark... z ciężko wywalczonymi przez powyższego dukatami......
Liczne źródła pisane w postaci listów i zapisów z kronik, a także ikonografia i poezja, wskazują niezbicie na to, że pod nieobecność męża to żona stawała się absolutną panią domu, mogła wydawać pieniądze kiedy i na co chciała, a mąż mógł jej, delikatnie mówiąc, cichutko wyrazić nadzieję, że następnym razem zachowa się lepiej - oczywiście pani domu nie musiała tych marzeń spełniać.
Pragnę także zaznaczyć, że tak naprawdę zakupy, zwłaszcza, jeśli chodzi o biżuterię, galanterię skórzaną i tego typu akcesoria, nie są trwonieniem pieniędzy, lecz inwestycją w walutę znacznie stabilniejszą niż nędzne czerwieńce, dukaty, luidory, złotówki czy też euro.
- dlaczego kobiety żyją dłużej od mężczyzn?.....
RA, dlatego, że...
a) jest więcej palaczy niż palaczek
b) mężczyźni chętniej i częściej zaglądają do kieliszka niż kobiety
c) to samo tyczy się tłustego jedzenia
d) kobiety są plotkarami, spotykają się w swoim gronie i wyzalają, doradzają nawzajem, podczas gdy mężczyzna wszystkie emocje tłumi w sobie... I to naraża go na stres.
:)
Krótko mnie nie było, a tu temat tak się rozrósł! Odwieczny problem RA z kobietami pominę milczeniem i przejdę do sprawy szafy
Olbrzymich problemów z ubraniami nie mam, bo udawało mi się robić zakupy bez większych kłopotów. Za słuszną uważam zasadę "Jak ci się coś podoba - kupuj, przyda się później". Niestety, nie zawsze według niej postępowałam i czasem trzeba było szybko robić zakupy, bo przecież trzeba coś na siebie włożyć z okazji (i tu każda wpisuje co chce). Największa udręka to dla mnei buty. Bradzo rzadko (choć ostatnio się zdarzało) mogę sobie kupić dobre buty. Zwykle zawsze uwierają albo są za duże. Dlatego noszę je aż do zdarcia i potem znów w panice szukam nowych...
Krótko mnie nie było, a tu temat tak się rozrósł! Odwieczny problem RA z kobietami pominę milczeniem i przejdę do sprawy szafy
I bardzo słusznie. Ja, zatem dodam tak po cichutku by nie budzić naszego odwiecznego prześladowcy.
Pomysł na kupowanie czegoś z myślą o późniejszej przydatności bardzo mi się spodobał.
Zazwyczaj próbuję dobrać sobie jakiś ciuch z myślą o tych, które już mam, ale spróbuję takiej metody spontanicznej i zobaczymy, co też z tego będzie.
Wipsania,
Krótko mnie nie było, a tu temat tak się rozrósł! Odwieczny problem RA z kobietami pominę milczeniem
I słuszna racja w tym miejscu jest po twojej stronie Wipsanio, bowiem tych i podobnych problemów to właśnie wy kobiety nam dostarczacie tracąc również jakikolwiek umiar w stosunku do mojej skromnej osoby.
Niestety - tak jak rzekłem "w tym miejscu", bo już kawałek dalej czytać mi przyszło:
Wipsania,
i przejdę do sprawy szafy
Szczerze mówiąc nie zaskoczyłaś mnie ani trochę owym "przejściem", bo ten temat jest jakby swego rodzaju waszym publicznym przyznawaniem się do winy...nazwijmy to delikatnie "kobiecą próżnością".
Toż wy macie się podobać pojedynczemu mężczyźnie, a nie wszystkim chłopom naraz.
A potem te pretensje i histerie - "bo on się na ulicy za innymi ogląda!"....ech......
Wipsania,
Za słuszną uważam zasadę "Jak ci się coś podoba - kupuj, przyda się później".
Na później powiadasz - a ja już widzę pręgierz, dyby, płonące szafy i mnie w roli cierpiącego, ale sprawiedliwego Inkwizytora.
Magda.,
Pomysł na kupowanie czegoś z myślą o późniejszej przydatności bardzo mi się spodobał.
W tym miejscu chciałoby się zawołać - "nie strasz mnie Magdo chociaż Ty!!!"....niestety - owo zawołanie jest już nieaktualne, bo właśnie mnie przestraszyłaś.
Magda.,
Buty wygodne, wytrzymałe i do tego piękne są czasem trudne do osiągnięcia.
W moim przypadku jest to wręcz niemożliwe, a więc szczerze ci Magdo zazdroszczę.
Magda.,
Ja doszłam do wniosku, ze na nich oszczędzać nie będę no..
Ja również niegdyś doszedłem do podobnego wniosku - niestety, w butach które niemal puściły mnie z torbami cierpiałem chyba tak samo jak w tych na których oszczędziłem.
Magda.,
i faktycznie udało mi się kupić kilka par butów ( w przeciągu dość długiego czasu), które są wygodne, i wytrzymałe.
Zawsze wierzyłem w to, że szczęśliwi szczęściarze są wśród nas, marzyłem tylko o tym żeby powyższych usłyszeć (poczytać)...ot i proszę w końcu spotkała nie zasłużona nagroda.
Jakieś dwa lata wstecz wraz z kolegami z pracy obstawialiśmy pewien Obóz Kondycyjny którego głównym sponsorem była znana firma obuwnicza "Salomon".
W zamian za powyższe usługi dostaliśmy od tej firmy po dwie pary butów (letnie i zimowe).
Jakaż była moja radość gdy czytałem na opakowaniu tych butów ów magiczny napis z nazwą firmy tak znanej w świecie.
Niestety - już po paru godzinach paradowania w owych butach miałem przed oczami siekiery i halabardy...i leżącego bez ducha u moich stóp naczelnego dyrektora tej firmy.
Potem było "jak zwykle" - odciski, jakaś maść i piany w kącikach ust.....
Pozdrawiam.
P.S.
Kobiece zakupy nadal uważam za zbiorowe i cyklicznie popełniane przestępstw....że też prawa na to niema?!.
tracąc również jakikolwiek umiar w stosunku do mojej skromnej osoby.
A czy to nie jest trochę tak, że Ty RA nas się, jak to się mówi... czepiasz? My tu sobie spokojnie rozmawiamy o ubraniach, a Ty nam zaraz stosami grozisz. Na to jest paragraf w konstytucji...
Jeśli chodzi o ten wybór jak sie ubrać, to jest to dylemat mój codzienny, no bo jak tu sie zdecydować tak od razu..może nie wykładam wszystkiego z szafy aczkolwiek do ostatniej chwili przed wyjściem zastanawiam się czy aby napewno dobrą bluzke założyłam. Tak jest jeśli chodzi o normalne, codzienne wyjścia.
Jeśli zbliża sie jakaś impreza czy inne wyjście to wówczas rzeczywiście wszystko ląduje na łózku i zaczyna się przebieranie i wybieranie "a może to, a może to"
Widzę, że wątek ,,w co ja się ubiorę’’ pojawia się dość często, a jak mnie to cieszy.
Poza tym mam okazję się przekonać, że raczej wszystko ze mną ok. skoro nie tylko mnie dręczy takie pytanie.
A nie zdarzyło się wam np. wrócić do domu i jednak przebrać się kolejny raz?
heh no powiem Ci Magdo, że takich ekstremów jeszcze nie przechodziłam aczkolwiek zapewne wszystko przede mną
Ja tylko czasem się spóźniam, bo do końca nie wiem jak sie ubrać i wtedy gromy od mojego chłopaka
heh no powiem Ci Magdo, że takich ekstremów jeszcze nie przechodziłam aczkolwiek zapewne wszystko przede mną
A mi często chodzi taka myśl po głowie i tylko uciekające metry z pod kół mojego auta skutecznie mnie powstrzymują i czasu mam mało zazwyczaj. Ale któregoś razu pewnie nie wytrzymam i wrócę się przebrać.
A mi często chodzi taka myśl po głowie i tylko uciekające metry z pod kół mojego auta skutecznie mnie powstrzymują i czasu mam mało zazwyczaj. Ale któregoś razu pewnie nie wytrzymam i wrócę się przebrać
Jeśli chodzi o przechodzenie przez myśl to jasne, że tak no ale nigdy jeszcze nie wróciłam, stwierdzam za każdym razem że skoro postanowiłam już po takim czasie to dość tego, a poza tym napewno świetnie wyglądam więc już sobie odpuszczam Klucz zapadł
A ja kiedyś musiałam wracać do domu z połowy drogi do przystanku, bo zupełnie zapomniałam się przebrać, i wyszłam sobie tak, jak sprzątałam w domu - w starych dźinsach i T-shircie.
Czytając wasze wywody mogę jedynie sparafrazować Tofika:
"Czy ja jestem jakaś dziwna?"
I żeby nie było, że znów podlizuje się Admirałowi powiem, że za to w kwestii ubrań średniowiecznych potrafię godzinami marudzić. Wprawdzie finanse nie pozwalają na uszycie całej szafy sukien i zakup masy dodatków, więc kiedy przychodzi do pakowania się, nie mam zbyt wielkiego wyboru i wszystko idzie gładko. Typowe problemy pojawiają się więc wcześniej - jaką wełnę kupić? A czy będzie mi pasować do podszewki? A jaki rękaw? A czy taki nie jest zbyt dworski? A znowu co, jeśli będzie zbyt prosty? Do tego taka szpila, czy może siaka? Potrafię godzinami malować swoje "potencjalne" zestawy ciuchów przed zakupem odpowiedniej tkaniny i szyciem, przyglądać się, bawić się próbkami kolorów... I tak, po miesiącach poważnych dylematów, z "wczesnych" przygotowań do sezonu, które miały się rozpocząć w okolicach stycznia, przeważnie wychodzi obszywanie się na łapu capu w nocy przed wyjazdem na turniej, a czasem i w pociągu.
a poza tym napewno świetnie wyglądam więc już sobie odpuszczam Klucz zapadł
A tak ! jak klucz zapadnie to odwrotu już nie ma!
Podpatrując wasze problemy z ubieraniem po raz kolejny cieszę się że jestem odmiennej płci. Oczywiście wiem że to całe wasze poświęcenie jest między innymi dla nas mężczyzn.
Jednakże te wszystkie rozterki w co się ubrać i czy na pewno się nie przebrać przed wyjściem .. przyznam że są dramatyczne. My faceci, na szczęście na ubiór potrzebujemy około 5 minut.. po prostu zakładamy to co akurat w danej chwili znajduje się pod naszym łóżkiem zwinięte w kłębek.
po prostu zakładamy to co akurat w danej chwili znajduje się pod naszym łóżkiem zwinięte w kłębek.
I to jest Wasza zbrodnia. To my się staramy, pierzemy, prasujemy, a potem nagle znajdujemy kłębki, grzecznie przykryte jakimiś kocami. Aż się wszystkow człowieku przewraca!
Oczywiście wiem że to całe wasze poświęcenie jest między innymi dla nas mężczyzn.
Można tak powiedzieć ja tylko podkreślę słowo między innymi bo przede wszystkim dobrze dobrana garderoba sprawia, że kobieta czuje się wyśmienicie.
1szymek1,
Po stokroć prawda RA!! Nie raz moja dziewczyna ubierze się w boskie ciuchy.. po czym potem „panikuje”, że wszyscy na niż patrzą jak na smakowity kąsek..
Ależ Drogi szymku1 to jest przecież tak stara prawda jak same kobiety.
To jest jakby standard postępowania naszych kobiet...wpierw same celowo i zamierzenie ubierają się na owe smakowite kąski - a na ulicy jeszcze do nas pretensje bo inni pożądliwie za nimi się oglądają, a im to akurat przestało odpowiadać.
A spróbuj którejś zwrócić uwagą podczas tego "rytuału" ubierania się że zakłada na siebie wyzywające rzeczy i tym samym stawia cię w trudnej sytuacji chociażby na ulicy, no to się dopiero zaczyna
Wipsania,
I to jest Wasza zbrodnia. To my się staramy, pierzemy, prasujemy, a potem nagle znajdujemy kłębki, grzecznie przykryte jakimiś kocami. Aż się wszystko w człowieku przewraca!
Wszystko to się w człowieku przewraca, jak przyjdzie gdzieś z wami wyjść Drogie Panie!.
Wy chyba nie zwracacie uwagi na to, jak to się zazwyczaj odbywa, a wygląda to przeważnie tak:
- najpierw widzimy was wściekle latające po mieszkaniu raz w tej, a inny raz w innej bieliźnie, w pończochach lub bez, w butach lub bez butów...
- potem zaczyna się całe to "uzbrajanie" - a więc zakładanie sukienek...oczywiście każda jest do niczego, ale to jeszcze nic, bo przecież wy potrzebujecie doradców którymi my być musimy - oczywiście z góry wiadomo że się na tym nie znamy, ale bywa tak:
kobieta:
- czy ja mogę w tej sukience wyjść?...
mężczyzna:
- ależ oczywiście, ta suknia jest w sam raz na zakupy..
kobieta:
- co takiego?...w sam raz?...no chyba sobie kpisz...ty wiesz ile ona ma lat?...chyba z 500?....
W chwilę później wracacie w w kolejnej sukience i pytanie standardowe:
kobieta:
- a co powiesz o tej?...nie za krótka?...
mężczyzna:
- ależ skąd!... gdybyś ją na mieście zdjęła pewnie nikt by tego nie zauważył.
Wściekły wzrok, na chwilę znikacie i wszystko zaczyna się od nowa:
kobieta:
- a ta?....
mężczyzna:
- no ta owszem...o tak!...ta jest świetna!...
kobieta:
- tą włosiennicę masz czelność nazywać sukienką w której mam iść z tobą na zakupy?...no nie!...ty masz chyba jakąś infekcję!!!...ty nic nie widzisz!!!.
Oczywiście tej Zośce M. czy tej Kasi z niebieskimi gałami wielkości dyni i nogami aż po szyję to ty być doradzał bez końca...mnie chcesz tylko zbyć jak zwykle!!...
Na dodatek nie wiem dlaczego ty tak sobie spokojnie siedzisz? - ubieraj się!!!....
No to idzie człek do szafy, bierze pierwszą lepszą koszulę (wiadomo - ładnemu we wszystkim ładnie), zakłada ją na siebie, a tu znów:
kobieta:
- ty chcesz w tej koszuli pokazać się zemną na nieście, w sklepach?....rozumiem - przestałeś żartować, zaczynasz zemnie kpić..prawda?....
Pójdziesz człeku do szafy, i zanim włożysz do niej tą koszulę i wyciągniesz inną...dojdzie do kolejnych wrzasków.
Co więc robić?...a no ta koszula pod łóżko...i po następną do szafy....
A że zapominamy o "położonej" pod łóżkiem koszuli z powodu tego amoku, to już jest kwestia stresu, a nie jakaś tam zbrodnia.
Panowie, no sami powiedzcie...skłamałem choćby słowem w powyższym opisie owego "wspólnego" wyjścia na zakupy?...
Magda.,
Można tak powiedzieć ja tylko podkreślę słowo między innymi bo przede wszystkim dobrze dobrana garderoba sprawia, że kobieta czuje się wyśmienicie.
Ależ żaden mężczyzna w owo wasze wyśmienite samopoczucie Droga Magdo chyba nigdy nie wątpi...
Pytaniem jest tylko to, czy wy Miłe Panie myślicie wówczas o naszym samopoczuciu - a to jest w znakomitej większości wręcz fatalne!!!!
Magda.,
Ależ Wy panowie znacie tysiące wymówek by się wyplatać z wyprawy na wspólne zakupy.
Jak ty to "pięknie" nazwałaś Magdo - "wyprawy na wspólne zakupy".
Panowie - przecież wiecie jak to wygląda szczególnie przy powrocie z zakupów...
- z samochodu przez godzinę wyładowujemy to, co kupiły sobie nasze kobiety - a sami cieszymy się nieraz z dwóch par skarpet, nowej żyletki, jakiejś koszulki polo z napisem - "Nie żeń się bo umrzesz".... ot wszystko.
Magda.,
Tylko dziwi mnie czemu macie potem takie oczy niczym koła młyńskie gdy orientujecie się ile kosztował poszczególny ciuch.
No, mnie by dziwiło Magdo, gdyby ciebie nie dziwiło, ale że ciebie owo powyższe nasze zachowanie dziwi, więc my nie jesteśmy zdziwieni.
Panowie - powiem wprost - to są szczyty szczytów, tychże szczytów które to powyższe szczyty już starożytni Egipcjanie nazywali "kobiecą bezczelnością"......
W takich sytuacjach zawsze zastanawiam się nad tym:
- czy Arabowie źle traktują swoje kobiety każąc im m.in. biec za swoim wielbłądem przez pół pustyni?.
- czy prawo szariatu krzywdzi kobiety?...
I niemal za każdym razem moja odpowiedź brzmi NIE!.
Idę - trzeba wziąć coś na obniżenie ciśnienia, inaczej zaniżę jeszcze bardziej średnią życia populacji męskiej.
Pozdrawiam.
Musiałam poprosić o pomoc na lekko nie mogłam tego przyjąć! Napisałyśmy raptem sześć zdań z Wipsanią a tu proszę, jaką odpowiedź nam przygotował szanowny RA! O skaranie z tymi upartymi, zapatrzonymi w siebie mężczyznami!
Dialog tu zaprezentowany jest żywym dowodem na to, że nic a nic nie rozumiecie ! Prośba o poradę kończy się takim oto efektem.
Dzięki Magdo za ten post. Uratowałaś mnie przed ciężkim rozstrojem nerwowym.
Dodam jeszcze jedno. Drogi RA... Nie wiem, czy zauważyłeś, kiedy pisałam:
Olbrzymich problemów z ubraniami nie mam
Czyli u mnie to tak tragicznie, jak opisujesz, nie wygląda. Ale niestety, niewielu znam takich, którzy nie zwijają w kłębek. Albo zupełnie się przejmują się plamami i wygniecionym ubraniem...
Garbon: Drogie Panie dlaczego nie możecie brać przykładu z nas mężczyzn my mamy 1 szafę i mamy w co się ubrać - Wy macie najczęściej kilka a i tak co chwila słychać "Nie mam co na siebie włożyć!"
Takie już są kobiety że nie włożą ponownie tego samego ciuchu, dlatego że nie lubią się powtarzac. Oto przykład :na 1 weselu jest cała rodzina,więc trzeba się pokazać, ale na 2 wesele na którym jest ta sama rodzina co wtedy nie jest możliwe wlożenie tego samego, co innego facet..
Oto przykład :na 1 weselu jest cała rodzina,więc trzeba się pokazać, ale na 2 wesele na którym jest ta sama rodzina co wtedy nie jest możliwe włożenie tego samego, co innego facet..
To oczywiste, że nie można pokazać się na dwóch weselach w tej samej kreacji No chyba, że będą to uroczystości u dwóch zupełnie innych rodzin, a lista gości nie będzie zawierać tych, którzy zjawili się na poprzednim ślubie. Mężczyźni mają tu o wiele prościej, większość przyjdzie w ciemnych garniturach, mogą sobie co najwyżej zmieniać krawaty i koszule. A kobiety? No niestety ale ubiór każdej zostanie w odpowiedni sposób skomentowany, zapamiętany przez większość pań biorących udział w uroczystości i co najgorsze- natychmiast rozpoznany jeżeli delikwentka pojawi się w nim na kolejnej wspólnej zabawie. Jak więc widać, kobiety nie mają wyboru, muszą często kupować nowe ubrania
Ależ w moim przypadku to nawet nie chodzi o to, że ktoś mnie zapamięta jak wyglądałam, czyli w jakim stroju byłam. Tutaj chodzi raczej o to, by samemu się dobrze czuć, a nie rok w rok np. w tym stroju na sylwestra czy cokolwiek, to strasznie dołujące, i nigdy nie popełniłam takiej zbrodni na sobie
Co ja na siebie włożę? To pytanie nurtuje mnie za każdym razem, gdy mam w planach wielkie wyjście.
Ja mam tak nie tylko przed wielkim wyjściem, ale dosłownie przed każdym, nawet jak się do sklepu po bułki wybieram Oczywiście zdaję sobie sprawę z beznadziejności całej sytuacji, ale nic nie jestem w stanie na to poradzić Zazdroszczę płci brzydszej, że nie ma takich problemów