wika
Szkorbut, czyli dzisiaj awitaminoza.
Czas wielkich odkryć żeglarskich.
I tu taki mały problem.
Wszyscy , Hiszpanie, Anglicy, Portugalczycy i Holendrzy, na tą przypadłość chorowali.
A mi właśnie dzisiaj zdarzyło się kupić na bazarku kilogram kiszonej kapusty.
A dyskusję to ja mam nadzieję wywołać, na temat ówczesnej żeglarskiej diety.
P.S.
Dla mnie akurat kiszona kapusta na pokładzie, rozwiązałaby problem.
I na okrętach też rozwiązała, tylko niestety chyba dość późno na to wpadli. W przypadku Anglików z tego co kojarzę na wyprawę Jamesa Cooka Admiralicja brytyjska nakazała mu zabrać na pokład beczki kapusty i pod groźbą ciężkich kar kazała marynarzom spożywać ją codziennie. Ale wyprawa Cooka to II połowa XVIII wieku, z tego co pamiętam. Kapusta uchroniła marynarzy przed szkorbutem i od tego czasu na stałe zagościła na pokładach.
Kapusta uchroniła marynarzy przed szkorbutem i od tego czasu na stałe zagościła na pokładach.
Nie do końca na stałe, współcześnie nie stanowi już podstawy jadłospisu. Ba, nawet nie znaczącej części. Powiem więcej, rzadko się ją spotyka (a trochę życia na statkach PMH i innych spędziłem).
Pozdrawiam.
Nie do końca na stałe, współcześnie nie stanowi już podstawy jadłospisu. Ba, nawet nie znaczącej części. Powiem więcej, rzadko się ją spotyka (
No tak , ale dzisiaj wiemy ze owoce są chodzącą "bombą" witaminową, i można je przechować w jakiś chłodniach.
Oczywiście Vissegerdzie, rozpędziłem się trochę z tym "od tego czasu", miałem na myśli dawniejsze czasy, epokę żaglowców itd. wiadomo. Dziś to w ogóle z takimi rzeczami nie ma problemów.
Widiowy63, kapusta pojawiła się dopiero wtedy, wcześniej niestety, tak jak pisałeś nikt na to nie wpadł, żeby zabierać takie potrawy i nimi się żywić w czasie długotrwałego rejsu. Ale nie ma się co dziwić, np. w Wersalu jak arystokratki głowa bolała to też zamiast wyjść na świeże powietrze stosowały kadzidełka itp. co chyba wywoływało efekty odwrotne od zamierzonych.
W czasach Kolumba czy Magellana radzono sobie często ze szkorbutem w sposób.. sobie powszechnie nie znany. Otóż poprzez długie rejsy, w chwili kiedy zaczynał doskwierać na statku głód, marynarze zaczynali spożywać szczury. I nawet wówczas nie wiedzieli że ich dieta „wzbogacona” o to stworzenie które magazynuje w sobie znaczne pokłady witamin, de facto chroni ów smakoszy od szkorbutu. Szczury były w sumie bardzo porządanym pokarmem podczas takich wypraw. Płacono za nie fortuny w szczerym złocie.
Był jeszcze jeden sposób, może niezbyt przyjemny, ale dziś tego typu terapia wraca do łask i jest coraz bardziej popularna na różne schorzenia, jest to picie własnego moczu i wcieranie go w dziąsła.
W czasach Kolumba czy Magellana radzono sobie często ze szkorbutem w sposób.. sobie powszechnie nie znany. Otóż poprzez długie rejsy, w chwili kiedy zaczynał doskwierać na statku głód, marynarze zaczynali spożywać szczury. I nawet wówczas nie wiedzieli że ich dieta „wzbogacona” o to stworzenie które magazynuje w sobie znaczne pokłady witamin, de facto chroni ów smakoszy od szkorbutu. Szczury były w sumie bardzo porządanym pokarmem podczas takich wypraw. Płacono za nie fortuny w szczerym złocie.
Tak kontrolnie tylko zapytam: mam nadzieję nie jedli tych szczurów razem z ogonkami?
Pewnie piekli udka, jak w powieści Clavella.