ďťż

wika

W ostatnim czasie czytając prasę, przez moje ręce, przeszedł interesujący artykuł tyczący się konfederacji targowickiej.
Oto jego fragment.

„A targowiczanie? Czy naprawdę zasługują na piętno zdrajców? Wśród tych, którzy stawiali opór programowi reformatorskiemu Familii i Patriotów, niewątpliwie przeważały bałwany. Nie ulega wątpliwości też, że kierował nimi w dużej mierze duch prywaty. Lecz to wszystko nie oznacza, że nie mieli swej racji. Byli wychowani w ustroju zbudowanym na pewnym porządku moralnym, w który wówczas wierzyła cała Polska. Politycznie przedkładali ponad wszystko złotą wolność, dzięki której każdy szlachcic korzystał z praw cywilnych, o których inni w Europie mogli tylko marzyć. A tu raptem jacyś samozwańczy patrioci chcą cały ten ustrój zastąpić państwem, w którym wolność i prawa osobiste są bezwzględnie podporządkowane racjom stanu. Mało tego, i przy wyborze króla Stanisława Augusta, i przy uchwaleniu Konstytucji 3 maja chwycili się metody zamachu. I to wszystko się odbywało na tle rewolucji we Francji, w której bezbożność i królobójstwo tańczą na ruinach cywilizacji europejskiej.”

(źródło: Adam Zamoyski, Rzeczpospolita)

Czy rzeczywiście możemy w taki sposób usprawiedliwiać działania targowiczan?
Czy byli oni zdrajcami, czy może obrońcami starego ładu politycznego pojmowanego jako tzw. „złota wolność”?

Zachęcam do oceny tego artykułu oraz samego podniesienia zagadnienia konfederacji targowickiej.


Także ostatnio natknęłam się na ten fragment i bardzo mnie zainteresował
Jest to próba spojrzenia na targowiczan z innej niż tylko „zdrada” strony. Oto bowiem komu można zabronić walki o swoje ideały, których z taką czcią hołdowały całe pokolenia szlacheckie ??
Z jednej strony oczywiście należy powiedzieć jaka była prawda o tamtych wydarzeniach, gdzie owa konfederacja się zawiązała i pod czyim patronatem, więc na tej podstawie możemy sądzić że była to zdrada. Ale jednak z drugiej strony mnie osobiście nurtuje sprawa walki o swoje przekonania, o coś w co rzeczywiście wierzyła szlachecka brać, czyli w monarchię mieszaną w której to właśnie ona odgrywała najważniejszą rolę, nie mówiąc już o tym jakie miała przywileje. Można po części też nazwać to wygodnictwem, bo dlaczego mam zrezygnować z własnych udogodnień tak bardzo bliskich każdemu szlachcicowi jak liberum veto, czy możliwość elekcji, na rzecz czego ?? na rzecz tego, że oto teraz powstanie monarchia konstytucyjna, w której rozmyją się wszystkie podstawowe dla mnie – szlachcica – wolności ??.
Trzeba wziąć pod uwagę, że szlachta była niechętna żadnym nowością, a już takie które odwróciłby system rządzenia Rzeczypospolitą były wręcz nie do pomyślenia. I trudno się dziwić, bo gdyby wejść w skórę takiego przeciętnego szlachcica, który wychowany był w systemie gdzie to – ja – rządzę, gdzie przekazuje mi się całą historię Rzeczypospolitej, w której to rosła pozycja szlachty i to ona zdobywała sobie dominującą rolę, to czy łatwo jest to odrzucić ??.
Z pewnością reformatorzy tego czasu, którzy zauważyli potrzebę reform w państwie, gdyż to właśnie przez owe przywileje i przez „rozpasanie” się szlachty państwo stało się popychadłem w rękach państw ościennych – zasługują na miano wielkich. Dlaczego ? dlatego, że zdołali wznieść się ponad swoje zakorzenione myślenie i wyjść z tego pędu owczego, który rujnował kraj.
Można powiedzieć wiec, że racje targowiczan można zrozumieć, ale na pewno nie ich usprawiedliwić do końca, bo odwrócenie ról w historii jest zawsze groźne.
Przy ocenie tamtych wydarzeń trzeba wziąć pod uwagę zarówno to w jakich okolicznościach tworzono konfederacje, jak i klimat tamtejszych czasów, bo osądzać nam z perspektywy czasu zawsze łatwo, ale trudniej byłoby gdyby teraz dokonywał się wielki przewrót władzy, a my walczylibyśmy po stronie demokracji a za 300 lat ktoś oceniłby nas, że byliśmy zaślepieni..
Ja również natknąłem się gdzieś przypadkiem na ten tekst i rzeczywiście jest on co najmniej kontrowersyjny.

Autor próbuje usprawiedliwić postępowanie targowiczan, zapominając o najważniejszym i podważającym wszelkie inne intencje i działania tych ludzi fakcie, iż w celu zachowania swojej "złotej wolności" uciekli się oni do wezwania pomocy z zewnątrz, co już samo w sobie było zdradą. Ludzie ci myśleli tylko i wyłącznie o własnym partykularnym interesie, który skłonni byli bronić nawet kosztem utraty suwerenności własnego państwa. Pod tym względem nie da się ich postępowania w żaden racjonalny sposób usprawiedliwić.

Nie zgodzę się, że w środowisku opozycyjnym wobec reform Sejmu Wielkiego przeważały bałwany, bo ci ludzie mieli ogromne doświadczenie polityczne, rozmyślnie i z premedytacją tak, jak Branicki tępili konfederatów barskich i w ich działaniach nie było przypadkowości, czy głupoty, tylko zdecydowana walka o zachowanie wpływów politycznych i przywilejów, jakie dotychczasowe konstytucje Rzeczypospolitej im gwarantowały. Nazywając ich bałwanami, bagatelizuje się ich czyny i zmywa z nich po części odpowiedzialność, bo w następstwie tego będzie można powiedzieć, że nie wiedzieli co robią, że się pomylili, bo byli poprostu głupi i nieświadomi. Otóż nie, byli całkowicie świadomi i działali z pełną premedytacją.

Targowiczan, pomijając już oczywistą zdradę jakiej się dopuścili, można by nazwać mianem niereformowalnych. Byli tak bardzo przywiązani do ustroju, który dawał im dominującą rolę w państwie, że za nic w świecie nie chcieli się tego wyzbyć. I stwierdzenie autora, że "byli wychowani w ustroju zbudowanym na pewnym porządku moralnym, w który wówczas wierzyła cała Polska", jest zwyczajną manipulacją, gdyż właśnie powstanie Stronnictwa Patriotycznego, a wcześniej Konfederacja Barska i istnienie olbrzymiej grupy przedstawicieli stanu szlacheckiego, domagającej się reform ustrojowych, jest potwierdzeniem tego, że targowiczanie nie reprezentowali poglądów i przekonań całej Polski (czyli ogółu szlachty) i znaczna część szlachty była skłonna do wyzbycia się owej "złotej wolności", przywilejów takich jak liberum veto, system większości głosów w sejmie, elekcyjności tronu, czyli tego wszystkiego co było przez wieki owej wolności esencją i fundamentem, ale jednocześnie doprowadziło państwo do paraliżu ustrojowego, braku możliwości podejmowania ważnych dla kraju decyzji, do upadku wielkości i suwerenności Rzeczypospolitej, który w tym czasie był aż nadto widoczny.

"Złota wolność" była już przeżytkiem, co spora część szlachty na szczęście dostrzegła, ale niestety zdecydowanie za późno. Ten rodzaj demokracji powodował jedynie nieudolność i bezradność państwa, król musiał prosić się, wręcz błagać sejm o uchwalenie podatków, o zwołanie pospolitego ruszenia, dlatego Rzeczpospolita od XVII w. zaczęła tracić swoją mocarstwową pozycję w Europie. Do rangi symbolu upadku państwa moim zdaniem urasta wręcz fakt, iż na mocy tzw. sejmu rozbiorowego z 1773 r., Rzeczpospolita mogła posiadać armię nie większą niż 30 tys. żołnierzy, co powinno być dla niej olbrzymim osłabieniem i gwarantować obcym mocarstwom jej bezbronność, a tymczasem państwo nasze nie było w stanie osiągnąć nawet tej liczby i w 1775 r. udało się stworzyć jedynie 19 tys. armię.
Autor tego tekstu próbując usprawiedliwić czy tez wybielić targowiczan odwołuje się do ich przywiązania do tradycji politycznej. Rzeczywiście możemy się tutaj chyba wszyscy zgodzić iż chcieli oni bronić swojej złotej wolności uznając ją za najdoskonalszy system. W swoim zacietrzewieniu nie dostrzegali konieczności przeprowadzenia gwałtownych zmian reformujących państwo. Nie usprawiedliwia ich jednak przeciwstawienie się konstytucji poprzez porozumienie z Petersburgiem. Odwołanie się do innego państwa jest zdradą i nie można tego faktu w żaden sposób negować. Opozycja nawiązała kontakty z obcym państwem co całkowicie powinno ich potępiać i dyskredytować.
Szczęsny Potocki, Seweryn Rzewuski czy Ksawery Branicki przy pomocy rosyjskich bagnetów carycy Katarzyny chcieli obalić nowy setem i przywrócić stary ład. Działanie te idealnie wpisywały się w zamierzenia Katarzyny II która chciała stłamsić odradzającą się Rzeczpospolitą. Dopuszczała ona już wówczas kwestie II rozbioru. Targowiczanie sprowadzili do Rzeczpospolitej wojnę która zadała ostateczny cios polskiej suwerenności.

Przywódcy konfederacji kierowali się przede wszystkim prywatą co najlepiej oddaje ich los po stłamszeniu reform Sejmu Wielkiego. Przykładem może być tutaj rodzina Kossakowskich która przy pomocy wojsk rosyjskich, imając się równego rodzaju fortelami, powiększała swój majątek na Litwie.



Nie usprawiedliwia ich jednak przeciwstawienie się konstytucji poprzez porozumienie z Petersburgiem. Odwołanie się do innego państwa jest zdradą i nie można tego faktu w żaden sposób negować.
Warto jednak zauważyć, że pod koniec czasów saskich w Rzeczpospolitej pojawiła się silna opcja prorosyjska, która zakładała, że tylko w oparciu o Rosję możliwe jest przeprowadzenie reform. Familia, która występowała z programem reform, zresztą sam Stanisław Poniatowski, który wybrany został dzięki "życzliwemu" wsparciu Katarzyny II, bo jak sama pisała, na urząd ten zasługiwał najmniej ze wszystkich, wierzyli, że właśnie przy pomocy Rosji możliwa jest reforma państwa. Familia planowała nawet przy pomocy Rosji przeprowadzenie detronizacji legalnego władcy państwa - Augusta III. Czy to nie była zdrada?
Nie zamierzam bronić Targowiczan, ale problem zdrady tylko ze względu na porozumienie z Petersburgiem byłby łatwy do odrzucenia w tamtym czasie. Zwolennicy reform również widzieli w Rosji gwaranta dla swoich planów.
Nie uważam tekstu Zamoyskiego za kontrowersyjny, jest to raczej próba spojrzenia na sprawę z poziomu ówczesnej epoki. Targowiczanie na swój sposób byli patriotami, którzy po prostu poszli złą drogą. Ani nie przewidywali, ani nie chcieli kolejnego rozbioru Rzeczpospolitej. Jeden z przywódców konfederacji na wieść o wkroczeniu w styczniu 1793 roku wojsk pruskich do Wielkopolski po prostu się rozpłakał. Zdał sobie bowiem sprawę z klęski własnej polityki. Tym człowiekiem był nie kto inny, a Szczęsny Potocki. Hetman Rzewuski chciał nawet organizować pospolite ruszenie. Rosja miała tylko pomóc w zachowaniu "złotej wolności", a nie stać się okupantem. Cóż, ślepcy, ale nie można Targowiczanom odmawiać patriotyzmu czy nazywać ostatnimi zdrajcami. Można natomiast i wręcz trzeba zarzucić im głupotę i krótkowzroczność.

Pozdrawiam.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dagmara123.pev.pl
  •