wika
Wszyscy marudzimy o to, że tacy skorumpowani lejdis strefa mroku czy inny Zanussi czy Wajda dostają wysokie dotacje z PISF natomiast widać, że z naszą kinematografią nie jest tak źle - Szwedzki Instytut Filmowy dotuje Feministyczne filmy porno. Filmy porno same w sobie chyba nikomu by nie przeszkadzały, ale biorąc pod uwagę, że wszystko co ma w sobie nazwę feministyczne kończy się na głupocie i brzydkich babach to nie ma co zazdrościć
link : http://wiadomosci.gazeta....69,5149280.html
tak więc można chyba stwierdzić, że Polacy mimo wszystko rozsądniej zarządzają funduszami filmowymi.
Ten news i tak nie zmienił we mnie przkonania o naszej leżącej na łopatkach kinematografii. Nie patrzmy się na szwedów, z naszą kinematografią jest jednak żle
Szwedzkiego pornosa obejrzysz spokojnie z piwem w łapie, a przy naszej Porze Morku nawet mocny trunek nie pomoże...
Nie jest aż tak źle. W zeszłym roku mieliśmy dobre filmy: "Sztuczki", "Pora umierać", "Parę osób, mały czas"... z tego roku nieźle zapowiada się np. "Futro", a mi się ostatnio podobało "Przebacz". Jest źle, ale nie jest tragicznie. A przynajmniej, dopóki wciąż powstają dobre filmy.
Ciekawy jest tok myslenia polskich tworcow filmowych. Sadzac po tytulach, pomysl na fabule przychodzi im w taki oto sposob: zyja sobie normalnie, robia zakupy, piora, no robia cokolwiek, az nagle, w losowym momencie rozlega sie alarm w komorce. Przedmiot, na ktory filmowiec wowczas patrzy, bedzie przedmiotem wokol ktorego osnuje sie fabule filmu - i dobierze dla niego tytul. Tulipany, Futro, Ryś, Lejdis (pewnie znaczek na wc w taniej knajpie), niedlugo Kubek, Szklanka, Proszek do prania.
Z drugiej strony mamy tytuly takie jak Zycie jako smiertelna... albo Maly czas, pora umierac w mroku - czy inne zbitki wyrazow, ktore wygladaja zabojczo idiotycznie. Czekam na filmy zatytulowane "Pol wiaderka lasu", "Chmura obyczaju rzeki" albo "Srali muchy bedzie wiosna".
Szkoda ze nie powstanie film p.t. "Atak krwiozerczych kosmitow".
A co złego jest w tytule filmu "Pora umierać", albo "Parę osób, mały czas", "Futro" (szczególnie, że plakat chyba nieco tytuł wyjaśnia, co?) ? Tytuł, jak tytuł, nie widzę w tym nic irytującego.
Gorzej z tytułami kom-romów: "Dlaczego nie?", "Właśnie, że tak", "Nie kłam, kochanie". To dopiero żal.
Szkoda ze nie powstanie film p.t. "Atak krwiozerczych kosmitow".
Wystarczy, że powstał "Yyyreek!!! Kosmiczna nominacja"
A przynajmniej, dopóki wciąż powstają dobre filmy.
i dopoki ogladaja je studenci polonistyki oraz krytycy na festiwalach w Kazimierzu, Szamotulach i Szklarskiej Porebie.
zawsze myslalem, ze pornole oglada sie trzymajac w lapie co innego (rotfl)
Pęsetę? <rotfl>
zawsze myslalem, ze pornole oglada sie trzymajac w lapie co innego (rotfl)
Ale żartowniś z tego Mentala .
Ps. też nie rozumiem czepiania się military'ego. Ale on się zawsze czepia .
i dopoki ogladaja je studenci polonistyki oraz krytycy na festiwalach w Kazimierzu, Szamotulach
Jest jakis festiwal w Szamotulach? ;)
jak to - nie wiesz? Festiwal Polskich Filmow Niezaleznych Od Jakiejkolwiek Widowni.
Nie jest aż tak źle. W zeszłym roku mieliśmy dobre filmy: "Sztuczki", "Pora umierać", "Parę osób, mały czas"...
BEZMIAR SPRAWIEDLIWOŚCI!!!
Po obejrzeniu "Z odzysku" stwierdzam że nasza kinematografia jest bliska dna.
chyba już to dno przebiła. Ostatni dobry film rok 1999 - Dług. Mogę jeszcze tylko dorzucić serial Oficerowie z 2006 czyli nie za dużo. A te niby dobre filmy polskie i tak są puszczane w kilku tylko kinach i oprócz krytyków chyba nikt ich nie ogląda.
Wszyscy jesteśmy Chrystusami?
Nie widziałem, kiedyś podobał mi się Dzień Świra, ale teraz uważam ten film za zbyt łopatologiczny, a nie sądzę żeby WJCh było inne.
chyba już to dno przebiła. Ostatni dobry film rok 1999 - Dług. Dla mnie naprawdę DOBRYM polskim filmem, tym ostatnim, był "Cześć Tereska!". Widziałem go trzy razy i wątpię bym teraz zmienił zdanie.
Dzień świra, owszem, ale kiedy ostatnim razem widziałem fragmenty w tv wydał mi się jakiś taki... nie umiem tego nazwać.
Phil, nie rozśmieszaj mnie
Kurcze, mi się "Wszyscy jesteśmy Chrystusami" kiedyś podobało, a teraz... Nie wiem. Jakieś takie. Ble. Nie wiem. :) Podobnie z "Dniem Świra", co prawda dawniej go jakoś szczególnie nie lubiłem, a teraz jest mi kompletnie obojętny.
Dla mnie naprawdę DOBRYM polskim filmem, tym ostatnim, był "Cześć Tereska!".
ciesze sie, ze wspomniales o tym akurat filmie, poniewaz bardzo zlego slowa nie moge o nim powiedziec. nie byl to jakis mega zachwyt z mojej strony, ale obylo sie rowniez bez rozczarowania. zasluga w tym pewnie pary glownych bohaterek, ktore z polskim gwiazdorstwem nie mialy nic wspolnego. szkopul jednak taki, ze Czesc, Tereska widzialem raz i wiecej widziec nie zamierzam. chodzi o to, ze polski film, nawet jesli dobry, to i tak nie ma szans stac sie kultowym - takim do ogladania co kwartal. polskie kino to kino jednorazowego uzytku: zandej klawej akcyjki, co bym mogl na zwolnionym tempie obejrzec, zadnej postaci charakterystycznej, zadnej wysokoadrenalinowej sceny ze snajperka, nawet klotni rodzinnej jak w American Beauty nie ma. polski rezyser robi wszystko, bym nie chcial podziwiac jego kunsztu wielokrotnie - nie oferuje momentow, do ktorych czlowiek wraca z luboscia i przezywa to jeszcze raz we wspomnieniu tudziez powtorce ekranowej. taka na przyklad scene w motelu z NCFOM widzialem juz chyba tuzin razy i ciagle mi malo.
polski rezyser robi wszystko, bym nie chcial podziwiac jego kunsztu wielokrotnie.
To ja powiem coś, co na tym forum, w moich ustach zabrzmi dziwnie, ale to wbrew pozorom jest prawda: filmów nie robi się po to, żeby "kunszt reżysera podziwiać wielokrotnie". Wielokrotna oglądalność filmu jest kompletnie nieistotna z punktu widzenia jego jakości i wartości. To nic, że mam parę półek DVD -- to tylko efekt uboczny, nawet jeśli przyjemny. Wartość filmu leży gdzie indziej.
A tak przy okazji, military tak się czepia tych tytułów, że przykro słuchać. Sorry, ale żenua :)
ja sie z twoim zdaniem kompletnie nie zgadzam. uwazam cos dokladnie odwrotnego: film jednorazowego uzytku to zaden film. jezeli po pierwszym ogladnieciu nie czuje parcia na powtorke, wowczas rzecz jest co najwyzej przecietna, a co za tym idzie - przestaje istniec w mojej swiadomosci.
Może i ten kunszt reżysera nie jest najważniejszy, ale przyznasz chyba, że przydałby się u nas jakiś facet, który by coś potrafił i moglibyśmy podziwiać jego umiejętności, bo teraz nikogo takiego w Polsce nie ma.
Ja tam czekam na polskiego Stone'a
Ej! Wyże był post Mentala. Co się z nim stało?
simek, rad jestem, ze napisales "facet". zajecie rezyserskie to robota wylacznie dla panow. zawsze tak uwazalem i z przekonaniem tym poloze sie do trumny.
Ej! Wyże był post Mentala. Co się z nim stało?
mrowki zjadly:)
Czekajcie sobie nawet na polskiego Kubricka, czy Scorsese. Wątpie że ktokolwiek z was się doczeka. Obecnie polskie filmy zarabiają chyba w miarę dużo jak na nasze warunki i nikt nie pali się do rewolucji. Przydałby się jakiś genialny wizjoner, który by zaryzykował dużo kasy na porządny film, ale szczerze wam powiem, że gdybym to ja był tym wizjonerem to nie miałbym żadnego powodu, żeby mój film kręcić w Polsce, tylko poleciałbym gdzieś gdzie miałbym warunki.
Metnal, przykład z De Palmą dobry był, mogłeś go zostawić.
Żeby nakręcić film political fiction nie trzeba mieć super warunków. W gruncie rzeczy wystarczy tylko dobry pomysł (i operator który wie jak używać statywu). Popyt na filmy tego typu raczej jest - "Ekipa" sprzedała się dobrze z tego co pamiętam.
a zatem zostawiam: polski De Palma mile widziany (to odnosnie Negrinowej repliki).
Pasikowski próbował, ale nie znalazł naśladowców.
ja sie z twoim zdaniem kompletnie nie zgadzam. uwazam cos dokladnie odwrotnego: film jednorazowego uzytku to zaden film.
Bo Ty lubisz bajeranckie filmy. Taka prawda. Zresztą to normalka. Jak ja spojrzę na swoją półkę, to tam też dominują bajeranckie filmy. To oczywiste, bo takie się z przyjemnością ponownie ogląda. No własnie: z przyjemnością. Za wyjątkiem skomplikowanego kina, które rozgryza się po kawałku przez ileś seansów, kolejny raz ogląda się filmy nie ze względu na ich wartość, ale dla przyjemności. Tak jak puszcza się muzykę dla przyjemności. Zresztą sam to w gruncie rzeczy potwierdziłeś:
kliniczny przyklad polskiego podejscia do kina. sorry, Negrin, ale to wlasnie takie rozumowanie sprawia, ze w Polsce jedno wielkie g**** jest. walcze z tym, odkad stalem sie swiadomym uzytkownikiem maszynki do golenia.
Przykro mi, ale ja mam rację, a Ty nie :) Taka prawda ;)
A już całkiem poważnie... Nie, czekaj, w sumie to powyższe też było powazne. Bo to, co Ty mówisz -- jeśli naprawdę w to wierzysz (musisz mnie najpierw przekonać) -- to paranoja. Paranoja i schizofrenia, bo z jednej strony opowiadasz wszem i wobec, że filmy mają być dobre, a nie fajne, a teraz się jednak okazuje, że dobre są wtedy, kiedy są fajne. Kiedy można sobie tuzin razy obejrzeć jedną scenę. Wybacz, ale to jest kompletna bzdura.
bo z jednej strony opowiadasz wszem i wobec, że filmy mają być dobre, a nie fajne, a teraz się jednak okazuje, że dobre są wtedy, kiedy są fajne. Kiedy można sobie tuzin razy obejrzeć jedną scenę. Wybacz, ale to jest kompletna bzdura.
wybacz, ale po raz kolejny ktos probuje mi udowodnic, ze nie wiem, o czym mowie, przekracajac w dodatku wszystkie moje wypowiedzi. pomalu zaczyna mnie to irytowac.
krotko: jesli w filmie nie ma sceny, do ktorej chcialbym wrocic, oznacza to, ze taki film jest DO DUPY, czytaj, jest na 100% ambitny, bo tylko w ambitnych filmach nie ma scen, do ktorycvh chcialoby sie wracac.
Dziękuję za dyskusję, udowodniłeś moją tezę :)
wracajac do wlasciwego tematu: przeczytalem w koncu info o szwedzkim filmie porno i nie kumam, skad to cale zamieszanie: przeciez to ma byc dokument, wiec nie beda sie gzic przez 30 minut, prawda?:) z postu soldamna wynika, jakoby szwedzki rzad finansowal rasowa pornosy, a to tylko niewinne dokumenty, jakich miliony powstaja kazdego dnia. no chyba ze topic ten mial byc pretekstem do sponiewierania rodzimej kinematografii:)
A co złego jest w tytule filmu "Pora umierać"
stawiam dolary przeciwko orzechom, ze znajdziesz u Szekspira fragment "czas wstawać" :)
Z polskim kinem jest coraz gorzej i będzie jeszcze gorzej. Kolejne coraz większe sukcesy romantycznych ścierw i gówien o dowolnym tytule ale z Adamczykiem (taka mała dygresja: zbiera mi się na wymioty kiedy go widzę i słyszę) w obsadzie jasno wskazuje, że polski motłoch takich właśnie filmów potrzebuje. I będzie ich powstawać rocznie coraz więcej.
Mierzwiak, uzywaj ostroznie sformulowan w rodzaju "polski motloch". nie dlatego, ze to obrazliwe czy cos w ten desen. po prostu taka formulka traci romantyzmem, ze niby musi sie pojawic geniusz, ktory poprowadzi polska widownie ku prawdziwie pierdolnietym i ambitnym dzielom filmowym (rotfl). tymczasem prawda jest taka, ze jedyne, czego potrzebuje nasza ojczyzniana, kiczowata kinematografia to rezyserow z prawdziwego zdarzenia, tj. ludzi, ktorzy nie ksztalca sie w polskich szkolach filmowych (stamtad czlowiek wychodzi zgwalcony mentalnie) oraz producentow, ktorzy wyloza kaske na np. kultowa ekranizacje Sledztwa Lema albo Balladyny Slowackiego. skoro tak bardzo kochamy ekranizowac lektury, to proponowalbym skupic sie na pozycjach niezaangazowanych i nieumoczonych w martyrologii narodowej - pomijam oczywiscie fakt, ze dwie wymienione tu pozycje to po prostu idealny material na gatunkowe kino z epa. Balladyna ma mistrzowska fabule (Szekspir sie chowa), a Sledztwo Lema to hardkorowo mroczny kryminal z elementami zombiactwa, jakiego nikt jeszcze w kinie amerykanskim nie pokazal.
stawiam dolary przeciwko orzechom, ze znajdziesz u Szekspira fragment "czas wstawać"
Heh, nie przypominam sobie . A przynajmniej nie mają takiego znaczenia dramaturgicznego i nie zapadają w pamięć...
Czego potrzebują polskie filmy, to pasji. Jakichś emocji, energii, czegoś co przykuje mnie do ekranu i nie puści. Nawet najprostsza historia, gdy tworzona z wyczuciem, potrafi poruszyć, wcale nie trzeba wielkich nazwisk i milionowych dofinansowań z PiSFu...
Polskie kino to:
- Ziemia Obiecana
- Dzień Świra
- Wszyscy Jesteśmy Chrystusami
- Komedie Machulskiego
Reszta mogłaby nie istnieć . No jeszcze "Mój Nikifor", ale musiałbym sobie odświeżyć .
Jeśli chodzi o klasykę, to oprócz "Ziemi obiecanej" jest tego znacznie więcej, żeby tylko wymienić "Rękopis znaleziony w Saragossie", "Sanatorium pod klepsydrą", "Kanał", "Nóż w wodzie"...
I ten, tego...'Wodne puzzle'...'Mokry rebus'...jak to było?;)
"Hydrołamigłówka"?
A właśnie, jak komedie, to obok Machulskiego jest przecież Bareja.
Bareja? A tak jest Bareja...
- Łupidu! Miś w tv! Klasyka, idziemy [ja i kuzyn] oglądać!
5 minut później...
- eee.. weź tą wyłącz?
"Przygoda z piosenką" - play - minuta później - stop
"Hydrołamigłówka"?
Hydrozagadka. Jak dla mnie najlepsza polska komedia.
Polskie kino to:
- Ziemia Obiecana
- Dzień Świra
- Wszyscy Jesteśmy Chrystusami
- Komedie Machulskiego
- Psy
- Ekstradycja (ale to nie kino)
- Bezmiar sprawiedliwości
- Rezerwat
Zmiemie obiecaną, dzień świra i wszyscy jesteśmy Chrystusami można wywalić
Jeśli Ziemię Obiecaną można, to można wszystko .
Ziemię obiecaną muszę odświeżyć. Poszliśmy na to z klasą do Iluzjonu w pierwszej klasie liceum (stare dzieje.. dzisiaj zakończyłem ten etap nauki ) i byłem jedynym który nie zasnął. A musiałem się nieźle powstrzymywać. Chociaż od tego czasu gust mi się zmienił, wiec teraz może by mi się ten film spodobał.
Phil - Bareja to nie tylko "Miś" .
Ale uchodzi za jego największe dzieło .
Za najbardziej kultowe, to na pewno. Ale Bareja to też "Poszukiwany, poszukiwana", "Nie ma róży bez ognia", "Brunet wieczorową porą".
Faktycznie - rzecz jest bardzo męcząca, ale klimat ma nieziemski, do tego świetne zdjęcia i rzadki w naszym kinie przepych inscenizacyjny. Choć wciąż jest to rzecz, której raczej po jednym seansie nie chce się powtórzyć. Podałem to jako przykład, bo chociaż sam znacznie bardziej wolę "Rękopis...", to znam ludzi, którym "Sanatorium..." bardzo się podoba.
Ale i znam filmy ostro usypiające, ale które i tak uważam za znakomite .
tego sie nie da ogladac bez uprzedniego zaaplikowania sobie kilograma kofeiny dozylnie tudziez wychylenia duszkiem dwudziestu red bulli
Dla mnie takim filmem jest NCFOM
Sanatorium ma jedno fajne ujecie z poczatku - to chyba jedyne ujecie w historii polskiej kinematografii, ktore przywodzi na mysl rasowy, naprawde przerazajacy horror. chodzi o jazde kamery w momencie, gdy glowny bohater dochodzi do drzwi zamku czy co to tam jest. dobry jest rowniez motyw z lalkiami-robotami pod koniec. reszta zas to tzw. artystyczne nieporozumienia.
na tle współczesnego kina polskiego dobrze wypadają filmy Przemka Wojcieszka, które zresztą wielokrotnie leciały w tv (podobnie jak jego sztuki teatralne), a więc są osiągalne nie tylko dla festiwalowych wyjadaczy...
Owszem, jak już zresztą nieraz o tym wspominałam, dotychczas bez echa. Mimo, że faktycznie jego tworczość była jakiś czas temu dostępna w TV, szczególnie sztuka "Made in Poland". Zresztą filmy też (W dół kolorowym wzgórzem, czy Głosniej od bomb), wystarczyła odrobina dobrej woli i ciekawości.