wika
Porozmawiajmy tu o zwyczajach, obrzędach, wróżbach czy nawet zabobonach które zachowały się w waszych regionach do dziś.
Jako że święta Bożego Narodzenia mamy za pasem, postaram się trochę przybliżyć to, co natenczas dzieje się w górach.
Otóż, w dzień Wigilii Bożego Narodzenia wszyscy domownicy wstają wcześnie rano.
Dzieje się tak dlatego że wróżba mówi: ”Jak się będziesz lenił w Wigilię, tak ci wszystko pójdzie przez cały rok”.
Tak więc już od wczesnego ranka rodzice przygotowują dla swoich dzieci tzw. Podłaźnice – są to małe gałązki jodły lub świerka przyozdobione kilkoma słodyczami (cukierki) i „śniegiem” choinkowym.
Z tymi podłaźnicami dzieci biegają po okolicznych domach składając świąteczne życzenia gospodarzom i zostawiają owe podłaźniczki domownikom na szczęście.
Istnieje u nas przesąd który urósł do rozmiarów zabobonu, mówiący o tym że: „ Taki cały rok – jaki pierwszy wigilijny gość w domu”.
Tak więc, jeśli w Wigilię rano zawitali do nas młodzi kolędnicy – to rok też będzie młody, zdrowy i pomyślny.
Dlatego starszyzna góralska stara się nie chodzić „na chałupy” w Wigilię rano.
Przez cały wigilijny dzień obowiązuje post, czyli powstrzymywanie się od spożywania pokarmów.
Jest to dość trudne dlatego że w tym dniu w powietrzu unoszą się zapachy przeróżnych gotowanych i pieczonych pyszności które sprawiają że człowiek nabiera wilczego apetytu.
Tak więc dorośli ten dzień spędzają pracowicie, zaś dzieci wypuszczone na dwór, szaleją na nartach, sankach, czy też bawią się budując śnieżne domki, albo lepiąc bałwanki.
Przez cały czas oczekuje się pierwszej gwiazdki, a gdy ta zapala się na niebie rodziny po uprzednich modłach zasiadają do wigilijnego stołu.
Na wigilijnym stole, pod obrusem musi być mała wiązka siana, a na niej (na obrusie) umieszcza się mały żłobek z dzieciątkiem Jezus, krzyżyk i świece.
Na początku wieczerzy następuje łamanie się opłatkiem zamoczonym w miodzie i składanie sobie wzajemnych życzeń.
Później zaczyna się wieczerza.
Ilość potraw jest zależna od zamożności gospodarza, jednak ludzie starają się przestrzegać owej liczby 12-tu potraw symbolizujących 12 miesięcy roku.
Jest tak ,że im bogatsza rodzina, tym więcej potraw na stole.
Tradycyjnie już zostawia się co najmniej jedno puste miejsce przy stole dla zbłąkanego gościa.
Pod stołem leżą miski do których odkłada się resztki z każdej potrawy dla zwierząt domowych.
Niezwykle ważnym jest aby potrawy wigilijne znajdowały się na wyciągnięcie ręki.
Chodzi o to ażeby gospodyni czy gospodarz nie musieli wstawać od stołu, gdyż wróży to nieszczęście.
Na góralskich stołach nie ma tłustych mięs typu szynka, kiełbasa, balerony…te można spożywać dopiero po tzw. Pasterce – a więc po ogłoszeniu przez księdza w kościele, że narodził się Chrystus.
Po wieczerzy rodzina odpoczywa, śpiewane są kolędy, panuje jakaś niepowtarzalna atmosfera ciszy, zadumy, radości…
Późnym wieczorem większość rodzin idzie (będąc wcześniej zaproszonymi) do swoich najbliższych, aby tam w swoim gronie doczekać północy i iść razem na mszę zwaną Pasterką.
Dzień Bożego Narodzenia, podobnie jak dzień św. Szczepana, Sylwester, Nowy Rok czy święto Trzech Króli mają tu też swój wymiar i swoje tradycje….ale to już trochę inna historia.
Pozdrawiam.
Obyczaj postnej wigilii w całej Polsce wydaje sie oczywisty, stąd niezrozumiała jest dla mnie decyzja Stolicy Apostolskiej o zniesieniu postu w tym dniu. nigdy nie przyszło mi do głowy, żeby traktować ten obyczaj jako rezygnację z przyjemności jedzenia mięsa czy poświęcanie się. Tym bardziej, że mozna to robic przez dwa kolejne dni. Ciekawa jestem, czy przepis ten zmieni cos w polskiej tradycji. Tak samo, jak głodzenie sie przez cały dzień Wigilii nadaje potrawom szczególny, wyjatkowy smak (i sprzyja sprzeczkom rodzinnym podczas przygotowań), ryby i inne potrawy maja okreslona symbolikę. Np. w domu moich teściów na początku wigilii, po opłatku, jada się kawałki suroewgo jabłka, które ma być ważnym symbolem. Pomyslałam, ze jabłko jest przede wszystkim symbolem grzechu pierworodnego. Zjedzenie więc jabłka po opłatku oznaczać moze, że odkad narodził sie Chrysus, zło nie ma władzy. Ale moja teściowa ma jakąs inna interpretację, której nie pamietam. :? Pozdrawiam doża
doża pisze/a:
Obyczaj postnej wigilii w całej Polsce wydaje sie oczywisty, stąd niezrozumiała jest dla mnie decyzja Stolicy Apostolskiej o zniesieniu postu w tym dniu.
Całkowicie się z tym zgadzam, jak i zresztą z całym postem doży.
Tu na Podbeskidziu zwykło się mawiać że, nie tylko w wierze, ale i w jej starych tradycjach siła.
Tak więc zniesienie postu wigilijnego uważam za co najmniej zbędną „liberalizację” tradycji chrześcijańskich (o ile tak to w ogóle można nazwać) .
Chyba każda wiara to pewnego rodzaju próba siły wewnętrznej i charakteru człowieka wierzącego – tak więc wytracanie tradycji, to według mnie wytracanie również wiary.
Owe wierzenia, przesądy, czy nawet pewnego rodzaju zabobony były i są od wieków pewną kwintesencją tego, co w owych świętach czy uroczystościach świątecznych jest najlepsze, (jeżeli oczywiście nie noszą one znamion jakowejś patologii społecznej).
Faktem jest, że kościół katolicki powinien iść z duchem czasu, ale w odpowiednio zarysowanych granicach.
Nadmierna liberalizacja może mu jedynie zaszkodzić i nic ponadto.
Dla mnie tegoroczne święta Bożego Narodzenia przeszły tak jak w latach poprzednich.
Starszyzna mojego rodu mocno pilnuje tego, ażeby wszelkim tradycją stało się zadość.
Pamiętam jak w swoich latach dziecięcych biegałem zgłodniały wokół pyszności przygotowywanych na wigilijny stół starając się coś „podwędzić” – moja ś.p. babcia łapiąc mnie na tym powiadała:
„Pamiętaj chłopcze że na świecie bardzo Wielu ludzi umarło z głodu…ale jeszcze się nikt z głodu nie zesr….”.
Dziś owego postu wigilijnego wymagam od swoich domowników jak również zachowania w czasie tych świąt obowiązujących od wieków tradycji góralskich.
Dlatego owe święta tak Bożego Narodzenia, jak i Wielkanocne mają tu swój niepowtarzalny wymiar – a to sprawia że każde z nich przeżywa się niby tak samo, a jednak za każdym razem inaczej.
Pozdrawiam.
Obyczaj postnej wigilii w całej Polsce wydaje sie oczywisty, stąd niezrozumiała jest dla mnie decyzja Stolicy Apostolskiej o zniesieniu postu w tym dniu. nigdy nie przyszło mi do głowy, żeby traktować ten obyczaj jako rezygnację z przyjemności jedzenia mięsa czy poświęcanie się.
Nie możemy patrzeć na Kościół przez pryzmat jednego kraju - Polski. W innych krajach nie było postu w wigilię. Poza tym, nikt nie zmusza ikogo,by jadł mięso w wigilię. A dlaczego religia miała by się opierać na zakazach i nakazach? Czy nie lepiej w duchu wolnego wyboru zachować polską tradycję? A taka postawa jest zalecana przez polskich biskupów.
Porozmawiajmy tu o zwyczajach, obrzędach, wróżbach czy nawet zabobonach które zachowały się w waszych regionach do dziś.
Jako że święta Bożego Narodzenia mamy za pasem, postaram się trochę przybliżyć to, co natenczas dzieje się w górach.
To ja opiszę zwyczaje z pogranicza Kurpii i Północnego Mazowsza.
To, że w Wigilię się nie je, aż pierwsza gwiazda zaświeci to chyba zwyczaj w całej Polsce, ale w moich stronach rodzinnych nie można do pierwszej gwiazdy wpuszczć do domu obcej kobiety, bo:"Jak baba w Wigilię do domu zapuka, to całe bogactwo z domu wystuka". Tak więc poza dom wychodzą w tym dniu mężczyźni.
Przed rozpoczęciem wieczerzy wigilijnej gospodarz domu czyta ewangelię o narodzeniu Jezusa. Potem wszyscy domownicy dzielą się opłatkiem, a na wsi gospodarz również dzieli się opłatkiem ze zwierzętami w gospodarstwie, dla których jest specjalny opłatek różowy. Okruchy opłatka rozrzuca także w przydomowym sadzie lub ogrodzie, aby wiosną ziemia niosła urodzaj.
Po podzieleniu się opłatkiem jako pierwsze danie je się śledzie, przygotowane wg specjalnego przepisu (namoczone w specjalnej zalewie, w której stoją ok 2 dni przed wigilią). Potem podaje się barszcz z uszkami (w niektórych domach zamiast uszek je się barszcz z grochem), po barszczu kapustę z grochem, a po niej ryby (kilka dań), potem pierogi z kapustą i grzybami a na deser kluski z makiem. Po kluskach z makiem przychodzi czas na ciasto (makowce, keksy itp.), a do ciasta podaje się kompot z suszonych owoców.
Co ciekawe potraw musi być nieparzysta ilość, ale minimum siedem.
Po wieczerzy rodzina pod choinką szuka prezentów od św. Mikołaja, który w właśnie w Wigilię przynosi prezenty (natomiast 6 grudnia dzieci w moich stronach piszą listy do św. Mikołaja z życzeniami, co ma im przynieść w Wigilię). Po rozdaniu prezentów śpiewa się kolędy, rozmawia i tak do wyjścia na Jutrznię. W moich rodzinnych stronach ok. 23,00 w kościołach jest odprawiana Jutrznia, która trwa do północy, a potem odprawiana jest Pasterka.
Po powrocie z Pasterki zasiada się do kolejnej wieczerzy, tym razem bożonarodzeniowej, która w niektórych domach trwa do świtu. Wieczerza ta przypomina już uroczystą kolację, na której je się już wszystkie potrawy (nie tylko postne), na stole króluje drób. A kiedy pierwsze promienie słońca zaczynają zaglądać przez szyby przychodzi czas na sen.
I tak obchodzone są święta w moich rodzinnych stronach.
Obyczaj postnej wigilii w całej Polsce wydaje sie oczywisty, stąd niezrozumiała jest dla mnie decyzja Stolicy Apostolskiej o zniesieniu postu w tym dniu.
Ja z kolei zastanawiam się, skąd ten obyczaj się wziął?
Decyzje Kościoła dotyczące praw powinny być oparte na Piśmie Św. i jakiś ogólnych ustaleniach. Ogólne ustalenie brzmi tak - w dni wspominania wydarzeń bolesnych, kiedy należy się umartwiać, obowiązuje post. Wigilia absolutnie nie jest dniem odpowiednim do umartwiania się. Owszem, Adwent i Wigilia powinny być czasem przygotowania się na nowy początek, duchowego odrodzenia, niemniej jednak nie jest to "czas zakazany".
Być może kiedyś Kościół czuł się w obowiązku dbać o sferę gastryczną swoich podopiecznych, ale cieszę się, że już tak nie jest.
słowo Wigilia pochodzi od vigilare - czuwać. Chrześcijanie mieli w zwyczaju gromadzić się w noc poprzedzającą jakieś święto, czy też niedzielę, na modlitwie i czuwaniu. Wówczas także pościli. Trudno bowiem mówić o jakiejś wielkim oczekiwaniu, kiedy człowiek ma pełny żołądek i myśli o spaniu. Stąd zwyczaj, by w Wigilię powstrzymać się od mięsa, by przygotować się na świętowanie.
Może odświeżę temat, bo z założenia chyba nie miał dotyczyć jedynie świąt Bożego Narodzenia.
Sami często nie zdajemy sobie sprawy jak często tradycje są związane z wierzeniami jeszcze z czasów przedchrześcijańskich - choćby obsypywanie młodej pary ryżem to nic innego jak składanie ofiar bogom i zabieganie o ich przychylność. Wiele obyczajów związanych z Wielkanocą ma także pogańskie korzenie. Śmigus-Dyngus był kiedyś zakazanym przez Kościół słowiańskim obyczajem mającym zapewnić płodność może najstarsi górale pamiętają, że kiedyś jedynie młodzi chłopcy polewali wodą panny. Podobnie cała symbolika jajka i ogólna oprawa Wielkanocy jako święta wiosny jest raczej pogańska.
Wiele ze zwyczajów zachowało się do dziś, ale ludzie kultywujący je mają świadomość, że to relikt dawnych czasów, pochodzą do nich z rezerwą, bez wiary w prawdziwą moc obrzędów. Ale zdarzają się ciekawe przypadki poważnego traktowania zabobonów. Jeszcze w 2 połowie XX wieku w niektórych wsiach na Mazowszu nieboszczykom w trumnie przykrywano szyję sierpem, aby, jeśli mieliby stać się wampirami i powstać z grobu, sierp odciął głowę przy próbie wstania.