ďťż

wika

Kto nie zna filmów George'a Romero? Ja do niedawna nie znałem trzech z czterech części sagi. Ale to się zmieniło. Oto, co myślę o protoplastach tego specyficznego podgatunku horroru:

Noc żywych trupów - klasyka, świetny horror, w którym bardziej liczą się relacje międzyludzkie niż straszenie. A wzajemna niechęć, brak współpracy, kłótnie, słowem wszystko co ludzkie zostało pokazane perfekcyjnie. Aktorzy bardzo, ale to bardzo dobrzy, choć czasem czuć jeszcze ten staroświecki styl gry. Noc to wspaniały klasyk kina, który każdy powinien zobaczyć. 10\10

Świt żywych trupów - z tego filmu zapamiętałem głównie beznadziejny makijaż zombiaków i dobrych aktorów obsadzonych w głównych rolach. Sam film jest ciekawy, aczkolwiek dużo gorszy niż poprzednik. Nie oczekiwałem akcji, ale czasem ma się wrażenie że to nie film o zombi, tylko komedia obyczajowa. A doszywane "przesłanie" dzieła Romero ogranicza się do jednej kwestii wypowiedzianej przez bohatera. No i faktu, że akcja rozgrywa się w centrum handlowym. Można obejrzeć bez krzywienia sie, ale rewelacja to to nie jest. I ta muzyka... Horror. 7\10

Dzien żywych trupów - totalna głupota, nudna, przegadana, pełna wzniosłych frazesów i kreskówkowej przemocy. Romero popełnił ten koszmarek, bo nie starczyło mu budżetu na to, co naprawdę chciał zrobić. I wyszło takie nic, które ani nie straszy, ani nie daje do myślenia, tylko zawstydza żenującym poziomem wykonania. Aktorzy zaś... ehm, jacy aktorzy? Zgraja amatorów z kółka teatralnego. Efekty specjalne jeszcze gorsze. Porażka na całej linii. 1\10

Ziemia żywych trupów - byłem do tego filmu nastawiony co najmniej sceptycznie. Seria wykazywała tendencję spadkową, przy czym dna sięgnęła już przy poprzedniej odsłonie. I owszem, na początku jest raczej żałosnie (główny zombie tak wkurza, że ma się ochotę znaleźć lek na zombifikację, wyleczyć go, a potem znów zabić), ale z czasem film się rozkręca i dostajemy w sumie jeden z lepszych horrorów ostatnich lat. Jest krwawo, ale czasem z przymrużeniem oka, niekiedy powaznie, słowem - dobrze stopniowano pokazywanie przemocy. Bohaterowie są ciekawi (poza głównym, choć i on jest intrygujący, kiedy w końcówce dokonuje najgłupszego z możliwych wyboru), aktorstwo naprawdę dobre (z taką ekipą czego można było się spodziewać?), i może tylko same trupy trochę wkurzają, ale z czasem i one... hmm... ożywają. Podobało mi się tu w zasadzie wszystko oprócz pierwszych kilkunastu minut, wyłączając czołówkę, bo ta jest znakomita. Polecam. 9\10

REMAKE'I

Noc żywych trupów (1990, reż. Tom Savini) - 10\10, remake godny oryginału. Nie będę za długo się rozpisywał, po prosu genialny film w nowej, lepszej formie.

Świt żywych trupów (2004, reż. Zack Snyder) - 10\10, remake LEPSZY od oryginału. Wprawdzie niektórzy aktorzy zawodzą, ale wszystko inne stoi tu na najwyższym poziomie. Bardzo ciekawy scenariusz, świetne efekty, rewelacyjny soundtrack (Johnny Cash w filmie o zombi!), i co najważniejsze - ten film po prostu niezwykle emocjonuje! Trzyma w napięciu od początku do końca, a to trudna sztuka. Nowy Świt to wspaniałe przeżycie.


Co do świtu muszę się zgodzić - orginał najzwyczajmniej mnie nudził i irytował (ta muzyka... to natrętne przypominanie "patrzecie na moją jakże genialną naganę konsumpcyjnego trybu życia!").
Ciekaw jestem co wyjdzie z remake'u (-ów?) Day of the Dead - z tego co wiem kręcone są dwa...?

Ale "Land of the dead"... To nie jest film o zombie. One są tylko tłem, równie dobrze mogłyby to być Crittersy lub inne potworko-stworki. Kilka dobrych scen i nic więcej. Za mało w tym apokalipsy, za dużo sztampowej ludzkiej rywalizacji.
mnie też bardziej podobają się remake'i - są takie bardziej...żywe
Co do Ziemi to bardzo mi się podobała, choć fakt, że zombiaki schodzą tu na drugi plan. No, ale ciekawe co wyjdzie z następnych projektów.
Dawn of the Dead 2004 jest cienki jak dupa węża. No ale nie zmienia to faktu że oryginał też nie jest jakiś mega (niebieska albo zielona skóra u zombie!).
Jedyne zasłużone miejsce należy się Nocy... z 1990 roku i Shawn of the Dead. No i grom z serii Resident Evil...:)


Gry z serii RE są, moim zdaniem, fatalne. Jedynka co prawda potrafiła wciągnąć, ale kiedy zamiast do trupów strzelało się do wielkich pająków, ciem, żabostworów czy innych takich, można było grę spokojne wyłaczyć i wyrzucić przez okno.

Część druga to popis głupoty scenarzysty, który każe wierzyć, że na jakimś posterunku policji ktoś rozplanował system zagadek polegających na wkładaniu gdzieś różnych przemiotów i przesuwaniu posągów oraz półek w bibliotece. Biblioteka i posągi na posterunku policji... Brak słów. No i kolejne dziwne i głupie stwory.

Część trzecia zaś to nudna i mdła labiryntówka wyprana z jakiegokolwiek klimatu. Dialogi jeszcze gorsze niż poprzednio (to sztuka pisać aż tak źle), no i iście genialny pomysł żeby rozrzucić miliard przedmiotów do zebrania, kiedy naraz można nosić najwięcej osiem, z czego połowę miejsca zajmuje niezbędna broń.

W pozostałe części nie grałem, ale skoro pierwsza trójka była tak zła, nie podejrzewam że poziom nagle jakoś podskoczył.
W dwójce wszystko bylo wyjasnione. Komisarz pracowal dla Umbrelli, a ze z hajsem ktory od nich dostawal nie mial co robic to robil to czym sie pasjonowal, tj. czytaniem i skupowaniem dziel sztuki oraz wlasnie zagadkami. Co do trójki sie zgodze to jedyna marna czesc. Ale w jedynce i dwojce wiekszosc niejasnosci jest wytlumaczona w dokumentach zbieranych po drodze. A te wszystkie ćmy i żaboludy to urozmawicenie jakies po prostu.
Proponuję przenieść tę rozmowę do tematu o grach, wtedy i ja na ten temat się wypowiem .

Co do filmów o zombie:

'Noc' Saviniego - kiedy oglądałem pierwszy raz byłem niezwykle przerażony. Jeden z horrorów mojego dzieciństwa, kochałem ten film i wciąż podchodzę do niego z wielką sympatią.

'Noc' Romero - obejrzana stosunkowo niedawno, wciąż robi wrażenie! Jednak mimo wszystko stawiam ją na równi z remakiem.

'Świt' Romero - świetny, powolny klimat oraz kilka naprawdę mocno zapadających w pamięć scen.

'Świt' Snydera - oglądałem w kinie w Galerii Mokotów - powrót do domu: niezapomniany! Fantastyczny remake, ze świetnym prologiem oraz wbijającą w fotel końcówką. Świetna Sarah Polley, kilka scen wpadających w pamięć oraz niezwykłe tempo i napięcię. Rewelacja.

'Ziemia' Romero - spore rozczarowanie - film nie straszy, nie wzbudza właściwie żadnych emocji, choć ogląda się dobrze.
W Świcie z 2004 przeszkadzali mi trochę zombi sprinterzy, a tak bardzo dobry film, ze świetną muzyką. Nawet momenty w których pozornie nic się nie dzieje zasługują na uwagę jak gra w golfa, albo strzelanie do sławnych zombi
Noc - nie widziałem

Świt - nie widziałem

Dzień - Jak dla mnie poprawny film. Motyw ze szkoleniem zombie bardzo przypadł mi do gustu , podobnie jak postacie alkoholika i steela. Jeżeli nie robić z tego jakiejś wzniosłej kupy , ale dobrze nakręconej sieczki , to nawet dobry. 6/10

Ziemia - nie widziałem

Remeaki:

Noc - Niezła. Nie ma tu co prawda bohatera z którym mógłbym się w jakikolwiek sposób identyfikować , co jednak pozwala spojrzeć z dystansem na film , czyli tak jak chciał tego reżyser - 7/10

Świt - najleprzy film o zombie jaki kiedykolwiek powstał. Świetnie dobrane postacie , ujęcia kamery , aktorzy itp. Najbardziej przypadła mi do gustu gra Burta Raynoldsa. 9/10 , a to tylko dla tego że 10 zostawiam części Grind house reżyserowanej przez Rodrigueza.


Świt - najleprzy film o zombie jaki kiedykolwiek powstał.

Pomijając tego fatalnego ortografa... to jak możesz wypowiadać taką opinię, skoro połowy filmów nie widziałeś?

Nie czepiaj się łaskawie. Tak trudno domyślić się że chodziło mi o te filmy które widziałem?
Tym bardziej wypowiedź jest bzdurna.

To jeszcze mi wskaż tego Burta Reynoldsa.
z Burtem akurat nie ma problemu



Wiem o tym.

Świetna rola tego zasłużonego aktora, nieprawdaż?

(nie spojlerujmy )
dobry aktor gra w dobrych filmach

ups
No to LOL
Pojawiła się recenzja Diary of the Dead, czyli najnowszego filmu Romero. Streszczenie fabuły dla tych, co nie siedzą w temacie: wybucha epidemia zombi. Koniec. A poważnie - to taki Blair Witch Project, tyle że z trupami.

http://www.shocktillyoudr...ews.php?id=1369

Po recenzji czuję się rozczarowany, ale... spodziewałem się tego, od kiedy Romero ogłosił, że bohaterami będą studenci kręcący "z ręki" wydarzenia widziane na ekranie. W ten sposób nie skleci się niechaotycznego filmu. Albo i tak, ale trzeba talentu, którego Dżordż nie posiada...
nowy ''świt...'' az tak bardzo sie wam podobal??. pff...jesli chodzi o mnie nic ciekawego, zenada, zreszta jak wiekszosc nowych horrorow. gniot w porownaniu z rewelacyjnym ''switem...'' Romero.
A dlaczego, jeśli można wiedzieć, nowy świt jest taki żenujący?
drewniany aktorzy, słabe zombiaki, beznadziejne zakonczenie. Tyle
Powiedzmy. Aktorzy mi się bardzo podobali. Nie było jakiejś wielkiej sztuki w tym co robili. Bo to nie do końca było granie, oni prezentowali. Trudno wytłumaczyć. Jak wpadnę na jakiś genialny przykład to podam.

Słabe zombiaki? Tego argumentu nie rozumiem. A zakończenie świetne, chyba że wyłączyłeś film bez oglądania napisów końcowych i tego co się między nimi dzieje.
poprostu nie ruszaja mnie biegajace zombiaki (wyjatek ''28 dni pozniej'') a zakonczenie tragiczne jak dla mnie, sporo lepsze bylo w oryginale.
Nie widziałem oryginału. Więc pokaż mi, człowiekowi nie znającemu oryginału, błąd w zakończeniu nowego Dałna.
Nie ma tam czegoś takiego jak "błąd". Zakończenie po prostu inne, choć bardzo podobne do oryginalnego.
Wolałbym, żeby napisał to Bartholomew. :)
Diary of the Dead - po pierwsze, popastwię się nad idiotą, który kręcił kamerówkę. Genialnie wykadrował obraz - a dokładniej lewą górną część ekranu. Widać może z 80% tego, co się dzieje, reszta jest poza kadrem. Kolorów prawie brak. W niektórych scenach NIC nie widać - czerń i już. Dźwięk jakby dochodzący z kibla. Ech...

Ale mimo wszystko film mi się podobał. Bo do niego nie jest potrzebna super kopia. DotD to produkcja baaardzo kameralna - kosztowała ledwie 2 miliony baksów. Ale ograniczeń budżetu w zasadzie nie widać - wszystko jest pięknie ustawione i zmontowane (o, montaż jest naprawdę BARDZO dobry).

Może trochę o fabule - wybucha epidemia zombi. Normalka. Bohaterem zbiorowym jest grupka studentów kręcących własny film. Próbując się dostać w jakieś bezpieczne miejsce, napotykają szereg postaci, które stanowią swoisty przekrój przez społeczeństwo.

DotD został nakręcony w popularnym ostatnio stylu Cloverfieldo-Blairwitchopodobnym. Czyli mamy to, co widziała trzymana w rękach kamera. A jako, że bohaterowie starają się trzymać z dala od niebezpieczeństwa, to... tutaj prawie nie ma zombich! I to był genialny pomysł, bo jak już pojawia się trup, to jest na co patrzeć. Nie ma przesytu łażącymi zwłokami. Są za to relacje międzyludzkie - świetnie rozpisane.

Nie wiem co się Romerowi stało, ale po raz pierwszy od 40 lat napisał naprawdę dobre dialogi. W scenariusz wplótł przesłanie (nawet nie jedno) i zrobił to subtelnie, a przy okazji znalazł miejsce na trochę humoru. Doprawił całość zdolnymi młodymi aktorami - postać głównej bohaterki to jedna z lepiej ostatnio zagranych ról. Na deser zostawił fajne, nienarzucające się efekty specjalne, parę nawiązań do klasyki zombi (gra Resident Evil chociażby) i GENIALNĄ ostatnią scenę (a właściwie ostatnie ujęcie). I jeszcze jedną, rewelacyjną scenkę (spojler!), w której bohater woli filmować koleżankę atakowaną przez zombiaka niż jej pomóc - prawdziwa perełka, jedno dłuuuugie ujęcie, świetnie zagrane i wyreżyserowane (choć po prawdzie to DotD składa się w 90% z długich ujęć). Wyszedł świetny film.

Może się nie podobać użycie kilku starych schematów: a to zombiak nagle wyskoczy zza rogu, a to będzie obgryzał urwaną rękę. O dziwo, nie ma obecnego od Świtu żywych trupów w każdej części serii rozrywania na pół. Ale te schemaciki to jakiś 0.1% z całości, więc można przymknąć na nie oko. Jest jeszcze dość nieudolna retrospekcja (sprzed minuty na dodatek), ale to już koniec wad. Jestem absolutnie z DotD zadowolony. 8.5\10[/quote]

Diary of the Dead - po pierwsze, popastwię się nad idiotą, który kręcił kamerówkę. Genialnie wykadrował obraz - a dokładniej lewą górną część ekranu. Widać może z 80% tego, co się dzieje, reszta jest poza kadrem. Kolorów prawie brak. W niektórych scenach NIC nie widać - czerń i już. Dźwięk jakby dochodzący z kibla. Ech...

No kurde, ja omijam z daleka kamerówki nawet przyzwoitej jakości, czegoś takiego jak to wyżej opisane nie tknąłbym chociażby była mowa o największym filmowym ścierwie. Każdy film zasługuje - a jeszcze bardziej ja - żeby go oglądać w przynajmniej przyzwoitej jakości.

A "Diary of the Dead" byłby niewątpliwie jednym z bardziej wyczekiwanych przeze mnie filmów gdyby nakręcono go w tradycyjny sposób. Przez zrobienie z niego jednak kolejnej produkcji "nakręconej" przez amatora moje zainteresowanie nim jest bardzo małe. Za dużo w ostatnim czasie zaczyna się pojawiać takich filmów, co uważam za dziwną modę. Może i to jest dobry film, ale nie ukrywam, że już na starcie ma u mnie ciężki start przez zastosowanie takiej formy. Szkoda, bo po niezłej "Ziemi żywych trupów" byłem ciekaw w jakim kierunku pójdzie ze swoją serią o zombie, Romero.
Montaż sprawia, że nie jest to typowy film "amatorski". Warto dać mu szansę, Tyler. A w ogóle to ciągle oczekuję na Land of the Dead 2, o której kiedyś się dużo mówiło. Przecież są pełne, świetne podwaliny pod rewelacyjny sequel...
No właśnie, to jest kolejny powód przez który "Diary of the dead" ma u mnie przechlapane już na starcie Liczyłem na to, że Romero w następnym filmie pójdzie jeszcze o krok dalej niż w LOTD i rozwinie dosyć ciekawy pomysł jaki pojawił się w tamtym filmie(pisałem o tym szerzej w mojej recenzji tamtego filmu, więc po szczegóły odsyłam tam, o ile ci się chce czytać ). Z tego co wiem, cały potencjał w tym tkwiący nie znalazł rozwinięcia w najnowszym filmie, a szkoda.
W recenzji na forum czy na stronie?

DotD ma calkiem nowy potencjal. Choc oczywiscie superswietnie byloby zobaczyc wedrowke ekipy z LotD na Alaske, przedzieranie sie przez kolejne puste (no, ni tak puste) miasta i wizyty w fortecach ocalalych, to DotD2 wcale nie oferuje powtorki z rozrywki. Tez mialem takie obawy przed obejrzeniem tego filmu. Ale Romero znalazl sposob na nowatorskie opowiedzenie tej samej historii raz jeszcze: zaktualizowanie jej, wrecz bezwzgledne zaktualizowanie. Bohaterowie sa od poczatku do konca uzaleznieni od wspolczesnej techniki. Nie bede opisywal, w jaki sposob wykorzystano te zaleznosc, ale jest to cos, czego jeszcze nie bylo, nawet w Cloverfieldzie. Zaden film nie pokazywal tak dobitnie, na czym opiera sie wspolczesny swiat. Dosc powiedziec, ze Youtube gra tu baaardzo wazna role, wrecz wplywa na decyzje bohaterow co do dalszego postepowania. Po prostu brak mi slow. Szczegolnie, ze jestem fanem filmow o zombi i zarazem czlowiekiem zainteresowanym mediami.:)

Tak w ogole to niech ktos mi powie, dlaczego Romero, ktory jest tak stary, ze jest z egipskimi mumiami na "ty'', nadaza za nowinkami w kinematografii i czasem nawet ulepsza to, co wciaz nowe, a taki Wajda wciaz tkwi w latach 50tych...

W recenzji na forum czy na stronie?
Przeanalizuj dokładnie zawartość nawiasu, w którym o niej wspomniałem a znajdziesz odpowiedź na pytanie
Tylko nie czepiaj się wstępu, recenzja ma już jakieś 2 lata i wiem, że pewne rzeczy przydałoby się skorygować.



Przeanalizuj dokładnie zawartość nawiasu, w którym o niej wspomniałem a znajdziesz odpowiedź na pytanie


Nie mow zagadkami, czlowiecze. Na stronie KMF jest tylko recenzja Karola. Nie wiem gdzie ty publikujesz.
No dobra, widzę, że nie kumasz na podstawie wskazówek, więc po prostu kliknij - > tutaj
TIP: po pierwsze pod moimi wszystkimi postami jest banner do strony z recenzjami, wydawałoby się, że to wystarczająca podpowiedź, gdzie można znaleźć moje wypociny, no ale widocznie się mylę
a po drugie, to we wspomnianym wcześniej nawiasie był odnośnik do tekstu w słowie "recenzja"
Tyler, sorka, ale Ziemia zywych trupow to kal. tak po prostu. infantylny, kretynski kal. 0/10. owe guano tak sie ma do rimejku Switu, jak HHE 2 do jedynki. przepasc.
W kwestii budowania napięcia i kreowania zapadających w pamięci scen akcji, to rzeczywiście Snyder zjada starego mistrza na śniadanie. "LOTD" jak już wspominałem, ujął mnie jednak czym innym. Świeżym podejściem do tematu, pokazaniem, że ojciec gatunku ostatniego słowa jeszcze nie powiedział i wciąż może jeszcze wprowadzić do tematu lekki powiew świeżości(co de facto zdaje się udowadniać też swoim najnowszym filmem, przynajmniej wnioskując po tym, co pisał military). A oceny tego, który z tych filmów jest lepszy, nie podejmuję się na razie, przynajmniej do czasu, jak obejrzę po raz drugi film Romero.
Sorry Mental, ale sie nie znasz, jestes 0\10, lezysz i kwiczysz, lezysz w przepasci i zbierasz tam kanie, po prostu zal czytac co piszesz. Ziemia zywych trupow zasluguje na swoje 8\10. Idziemy na gole klaty?
Obejrzałem niedawno Świt... Romero jako pierwszy z serii i bardzo mi przypadł do gustu, być może dlatego, że nie jest to rasowy-straszny horror, tylko połączenie horroru, komedi i bo ja wiem, sensacji/akcji. Oceniając jako horror to jest średnio - zombiaków można się naprawde przestraszyć tylko w kilku momentach, na plus wytworzenie specyficznego klimatu izolacji w centrum handlowym oraz to, ze dwóch z czterech głównych bohaterów ginie(niestety trzeci w głupi sposób ocaleje), natomiast duże minusy za charakteryzację - nie spodziewałem się cudów, ale różowa krew, ludzkie ciała zrobione z gumy czy niedomalowane twarze zombi to przegięcie, zwłaszcza, że wykonianie reszty filmu jest jak najbardziej ok, oraz za zachowanie zombie, którzy wtedy kiedy widz tego nie chce, czyli podczas ataku na tych dobrych są w miarę groźni(od razu zabierają się za gryzienie), ale gdy trzeba ugryźć tych złych to nagle trup stojący pół metra od człowieka wystawia ręce do przodu i opiera się o niego, aby ten spokojnie mógł zareagować, takie coś niemiłosiernie wkurwia. Znacznie lepiej jest ze śmiesznymi elementami, które nie są zrobionę na siłę, pod publiczkę, tylko są śmieszne dlatego, że w życiu też by w takich sytuacjach było śmiesznie, na przykład sceny z wieśniakami polującymi na trupy i równoczesnie pstrykający sobie fotki - wobec kiepskich zdolności bojowych zombiaków sam bym robił to co ci ludzie, poszedłbym na polanę ze strzelbą i szukał jakiegoś człapiącego frajera do ustrzelenie, więc jest i prawdziwie i śmiesznie - to lubię. Motyw znalezienia schronienia w centrum handlowym jest na tyle fajny, że nawet gdyby filmowi odebrać zombiaki i humor to i tak dałby radę. Okradanie sklepów, zabawa w kotka i myszkę z zombie w labiryncie korytarzy, no i najlepsze, czyli ostrzał z taczek/bagażnika samochodu oraz zamurowanie klatki schodowej - wzorowy przykład świetnego wykorzystania lokacji. Gdyby to był tylko i wyłącznie horror to dostałby 5/10, jednak komedia i akcja winduje ocenę do 8/10. Polecam jak ktoś jeszcze nie widział no i zabieram się za Noc... która podobno ma być jeszcze lepsza.
Postanowiłem sobie pooglądać filmy z serii ".. żywych trupów", nigdy nie miałem styczności z gatunkiem, więc nie wiem czy mi się to spodoba.. W każdym razie pomógłby mi ktoś to uporządkować?

Na pewno mamy klasyczną serię Romero - Noc, Świt, Dzień... i właśnie Ziemia, o której pisze millitary to dopiero ta z 2005 roku? Jeśli tak to weźmy na warsztat remake'i... Mamy na pewno Noc z 90' i Świt Snydera, ale czym do cholery jest "Noc Żywych Trupów 3D"? Nie mam pojęcia czym jest też "Dzień Żywych Trupów 2" z 05' i "Dzień Żywych Trupów" z... 2008. Poza tym czy "Kroniki..." to ciągle ta sama seria Romeo?

EDIT:
Znalazłem jeszcze taką rozpiskę i już całkiem się pogubiłem:
* Noc żywych trupów (1968)
* Świt żywych trupów (1978)
* Powrót żywych trupów (1985)
* Dzień żywych trupów (1985)
* Powrót żywych trupów II (1988), reż. Ken Wiederhorn
* Noc żywych trupów (1990 – remake), reż. Tom Savini
* Powrót żywych trupów III (1993), reż. Brian Yuzna
* Świt żywych trupów (2004 – remake), reż. Zack Snyder
* Ziemia żywych trupów (2005)
* Świt żywych trupów 2 (2005), reż. Ken Foree
* Dzień żywych trupów 2 (2005)
* Noc żywych trupów 3D (2006)
* Ziemia żywych trupów 2 (2006)
* Świat żywych trupów (2007), reż. John Michael Dallas
* Zmrok żywych trupów (2007), rez. Mark Works
* Teksas żywych trupów (2007)
* Diary of the Dead (2007)
* Thousand alive corpses (2008), reż. Free Licen
http://www.film.org.pl/pr...ych_trupow.html
Niestety tekst nie odpowiada na wszystkie moje pytania ;P.
Nocy żywych trupów jest całkiem sporo - nawet ty możesz zrobić jedną, bo prawa do filmu są własnością publiczną.
A czytaliście komiksowe Żywe Trupy?



Właśnie kupiłem dziewiąty tom (idzie się zarżnąć - 40 zł za tom) i nadal poziom jest bardzo wysoki. Gdyby zrobić z tego film, pewnie przebiłby wszystkie dotychczasowe zomboidalne produkcje. Nobla dla scenarzysty!
A to nie ten komiks, na podstawie którego już powstaje serial? --> KLIK!
To ten, robi Darabont, produkuje AMC (chociaż pierwotnie miało być HBO)
Łooo! To rewelka! Dzięki!
Czytaliśmy. Do szóstego zdaje się tomu, potem wyjechałem z kraju i wyleciał mi ten komiks z głowy - dzięki za przypomnienie. Tomy drugi i trzeci były słabiutkie, a niektóre wydarzenia tak przesadzone i nierealistyczne (SPOILER - morderca odcinający głowy dziewczynkom), że prawie się zniechęciłem. Ale Darabont, jestem pewny, zrobi z tego arcydzieło.
Czytaj dalej! Ósmy tom miażdży bez litości!
Powiedz tylko, czy odkryli przyczynę epidemii? Pamiętam, że w ostatnim numerze, który czytałem, wybierali się gdzieś z kimś, kto twierdził, że tę przyczynę zna.
Coś takiego dzieje się w 9-tym tomie, może jednak go czytałeś? Nie przypominam sobie czegoś takiego wcześniej.
Hmm, jestem pewny, że mieli jakiś plan wyruszenia z nowo spotkanymi ludźmi bodajże do Waszyngtonu - jeden z tych kolesi (dziennikarz czy naukowiec - nie pamiętam) utrzymywał, że chodziło o jakieśtam rządowe działania - i jechali, by dowiedzieć się, co się stało (poza tym chyba jakiś sygnał radiowy stamtąd przechwycili).

Dawno czytałem, nie pamiętam.
A które numery obejmuje 9 tom? Chodzi mi o album wydany w Polsce.
military, to jest właśnie w świeżo wydanym 9-tym tomie, który kupiłem wczoraj. Sancho, nie wiem o co chodzi

Spoiler:

W ósmym tomie okaleczony przez Michonne, ale cudem odratowany Gubernator podpuszcza swoich ludzi by zaatakowali więzienie (atak zaczyna się zresztą na ostatniej planszy tomu siódmego). Bitwa kończy się masakrą, z której ocaleją tylko nieliczni - w tym Rick z synem (jego żona i córka giną). W dziewiątym tomie faktycznie pojawia się naukowiec jadący do Waszyngtonu. Widzę, iż gotów jest już tom 10, ze złowrogo wyglądającym na zombiaka Rickiem na okładce.



Cieknie mi po nogach na myśl dalszej lekturze ;] I o tym, że cała kolekcja stoi dumnie na mojej półce
O, no patrz, to czytałem właśnie do 9 tomu.:) Ale ja czytałem wydania US, więc chyba trochę cię wyprzedziłem.

Sancho, nie wiem o co chodzi

Jak tak teraz czytam co napisalem, to tez nie wiem Chodziło mi o to, które numery US obejmują te polskie albumy, ale po twoim spojlerze widze, że nr 9 to chyba nr 53 US. W każdym razie ja bym nie mógł czekać, dlatego jestem na bieżąco z wydaniem amerykańskim - wszystko siedzi pięknie na torrentach, aktualnie numer 73.
Pojawił się zwiastun - nagrany kamerką, ale coś tam widać - plus parę dodatkowych informacji: KLIK!

Nie mogę się doczekać
Nie spodziewałem się, że to będzie aż tak dobre! Zwiastun wymiata.
Przydałoby się wydzielić osobny temat o serialu i nie mieszać go z kolejnymi wydalinami Romero.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dagmara123.pev.pl
  •