wika
Napiszcie czy macie w domu jakieś zwierzęta i ile dla was znaczą?
Zapraszam
ja mam w domu pieska (znaczy suczke) niby byl to prezent dla mojej siostry na urodziny ale jakos sie tak zlozylo ze piesek sie do mnie przywiazal i od roku praktycznie nie odstepuje mnie na krok. a Ty RA masz jakies zwierzatko?
Tak mam.
Jest to rónież piesek,nazywa się Dżeki.Przyjechał 2 lata temu od babci i tak się związał z moją rodziną że został na stałe.Ciekawe jest to że ja sam nigdy nie podejrzewałem się o taki sentyment do zwierząt...a tu masz...Dżeki jest zwykłym kundelkiem,nieduży podobny ubarwieniem sierści i trochę wyglądem do lisa.Nie opuszcza nas ani ma krok.Bez niego już teraz byłoby pusto.
Ot po prostu...maskotka rodzinna.
moj piesek to takze kundelek. Jest praktycznie cala czarna tylko pod szyja ma taki bialy sliniak i ten bialy kolor wchodzi na dwie przednie lapki
Ktoś powiedział że na rasowych zwierzętach trzeba się znać.A bo to trzeba wiedzieć co dać temu do jedzenia,uważać by nie popadły w stres itp...A zwykłe kundelki czy koty?..Ot zjedzą co im się da,są odporne na stresy i choroby - a ponadto nie na darmo mówi się że żaden pies nie przywiązuje się tak do człowieka jak zwykły kundel.
Sam masz tego dobitny przykład.
Ja zresztą też.
Ponadto mam jeszcze rybkę.Jest to obecnie Bojownik Syjamski.Przedtem były Welonki.Są to niestety krótko żyjące zwierzątka,ale za to stanowią piękną ozdobę pokoju.
No i uspakajają,kiedy się na nich patrzy.
tak calkowicie sie z Toba zgadzamw kwestii kundelkow. kiedys gdzies czytalem ze dzieje sie tak dlatego iz kundelki dziedzicza tylko najlepsze geny od raowych rodzicow. ja wczesniej mialem pudla i byl bardzo malo inteligentny w porownaniu do naszego obecnego pieska
A ja nie mam aktualnie żadnego zwięrzątka... nawet rybek (chyba ze na obiad;).
Ale za to miałem przez ponad 7 lat!!! królika miniaturke... wszyscy w domu narzekali, że "śmierdzi" trzeba się opiekowac etc. Ale jak juz go nie było to przez miesiąc była załoba. Tak naprawde tośmy się przywiązali... Miałem w domu "hodowle" ryb akwariowych (140l i 120l i mniejsze). Ale jak się brat wyprowadził to i akwaria pozabierał:) a te skalary takie piękne są...
Do mojej domowej menażerii doszedł jeszcze kot.Jest pierwszym mieszkańcem na moim nowym miejscu do którego się przeprowadziliśmy.Był już tu przed nami,pewnie ktoś go podrzucił.Nazywa się Filemon, bo wygląda dosłownie jak ten kot z bajki dla dzieci.
Rozrabia niemiłosiernie.Walki z moim psem wybuchają co chwilę.Jak tak dalej pójdzie to ja sam wyląduję a ZOO.
Pozdrawiam.
Ktoś powiedział że na rasowych zwierzętach trzeba się znać.A bo to trzeba wiedzieć co dać temu do jedzenia,uważać by nie popadły w stres itp...
Ja mam rasowego psa (owczarek szkocki collie-tak sie chyba pisze;)) i nie musze szczegolnie dbac;)
Do tego od nie dawna mam papuge (dotalem od brata na urodziny) - tylko problem bo trza klastke sprzatac.
I do wczoraj mialem rybki, ale akwarium zlikwdowalem.
Pebicz pisze/:a
Ja mam rasowego psa (owczarek szkocki collie-tak sie chyba pisze;)) i nie musze szczegolnie dbac;)
O szczególnej dbałości o rasowe zwierzęta napisałem na podstawie rozmów z ich hodowcami.Nasłuchałem się o tresórze,diecie,zwyczajach itp.
Przyznaję że zniechęciło mnie to do owych "rasiaków".Uważam że zwierzę ma cieszyć a nie przysparzać problemów.Ponadto mój ojciec ma jamnika i dobermana i przyznać muszę że nie chciałbym mieć takich psów - rzeczywiście wymagają wiele czasu i uwagi.
Co zaś do twojego owczarka szkockiego,to przyznaję - piękne zwierzę...gratuluję.
P.S.
Wygląda na to Pebicz,że sami zostaliśmy na forum.
Gdzie oni wszyscy wyjechali?....no nic poczekamy.
Pozdrawiam. :lol:
Podziele się i moimi zwierzątkami:
- pierwszą klatkę okupuje łaciata biało-czarna myszka, która towarzyszy mi od roku
- drugą klatkę zajmują trzy chomiczki robrowskiego otrzymane pół roku temu na urodziny
Zawsze dzielnie wspierają mnie podczas pisania na komputerze rozrzucając wokoło sciółkę lub pokarm, piszcząc, prychając i obskubując zawzięcie swoją klatkę...
Zawsze myślałem, że taki zwierzak postawiony na ziemi będzie uciekał ile sił w nogach - tymczasem pierwsza rzecz jaką robi, to podchodzi do mojej nogi, a dopiero potem ostrożnie rozgląda się po okolicy...
Ja aktualnie posiadam całe 3 zwierzątka : )
Pierwsze 2 to psy rasy rottwailer
O szczególnej dbałości o rasowe zwierzęta napisałem na podstawie rozmów z ich hodowcami.Nasłuchałem się o tresórze,diecie,zwyczajach itp.
Hodowcy są przewrażliwieni na tym punkcie. Ja ograniczyłem się tylko do tresury, która była konieczna; niby agresywne psy.
No i jeszcze dachowca, który zawsze chodzi swoimi drogami i prawie go nie widze
Został tu również poruszony bardzo ważny inny temat: "ile dla was znaczą?"
Jeżeli ktoś wychowuje, karmi, bawi się ze zwierzęciem to oczywiście musi się doń jakoś przywiązać. Nawet jak tego nie czujemy gdy np. musimy znowu nakarmić tego czworonożnego żarloka, ale na pewno poczujemy, gdy go stracimy.
Do mojej menażerii doszła ostatnio kotka "Fila".
Wygląda dokładnie tak jak ten kot Filemon z bajki - kreskówki.
Jest takie powiedzenie :
"Żyją jak pies z kotem".
Moje zwierzęta temu całkowicie przeczą.
Bawią się razem , jedzą i rozrabiają razem.
Kiedy coś pogryzło moją kotkę , mój pies lizał jej rany , to było niesamowite.
Zarówno pies , kot jak i moja złota rybka(Welonka) są trakotowane przez moją rodzinę jak maskotki.
Często sam ich obserwuję i wówczas przypomina mi się powiedzenie mojej Ś.P. babci która mawiała, , iż czasami zwierzę ma więcej rozumu i rozsądku niż człowiek.
Nie chciałbym tym nikogo urazić , ale w tym ostatnim jest wiele prawdy.
Pozdrawiam.
a ja mam dwa sliczne wesolutkie szynszylki :D
pozdrawiam cieplo
Witam Szanowną artemidę80.
Cieszę się że dołączyłaś do naszego grona miłośników zwierząt.
No...i witam na naszym forum !.
mialem rok temu przez wakacje krolika... ale to juz historia:)
obecnie mam myszke optyczną
ja mam trzy koty
Merlinek ( na początku był Gremlin, bo oczy i uszy ma wielkie, ale takie mało godne imię, że już po minucie był Merlinem), jest czarnym europejczykiem i mieszka z nami od 3 lat
kociak znaleziony w lesie
Morgana ( imię jej nadaliśmy zanim do nas przyjechała:)) burasowata "pół Norweska leśna" mieszka z nami dwa lata, od weta, miała iść do schroniska
Gofrey, rudy europejczyk, z nmi od roku, przyłasił sie do psa w Toruniu, ewidentnie domowy, wywalony na ulicę przez kochającego opikuna
chłopaki bardzo się kochają, a panienka miewa humorki
bez nich nasz dom nie byłby taki jak powinien :D
Od czego zacząć? To może tak:
mam konika polskiego który nazywa się Torek[Tor], suczkę która wygląda trochę jak rasowy owczarek niemiecki, ale nigdy takowego nawet na oczy nie widziała;) wabi się Łapa i ogólnie jest bardzo zabawna.
Później zmora największa, czyli 5 kotów, w tym dwie kotki i trzy kocury:) wszystkie są zupełnie zwyczajne, oczywiście w sensie rodowodu. Chociaż za kotami ogólnie nie przepadam to właściwie nie są wyjątkowo złe, denerwuje mnie trochę to, że kiedy nie wyjdę z domu, w pobliżu plątają się obce kocury ale do tego też da się z czasem przyzwyczaić
Teraz pora na królika "miniaturkę" który w początkowej fazie rozwoju nazywał się Kama, ale teraz został przemianowany na Kamil bo okazało się, że on jednak nie jest dziewczynką :mrgreen: . Królik jest rudy i wyjątkowo wyrośnięty jak na miniaturkę :smile:
Do tego dochodzi jeszcze kilka zwierząt hodowlanych, które imion nie posiadają.
Wcześniej miałam kundelka Dżekiego, który strasznie bał się burzy i zawsze chował po kątach jak tylko zagrzmiało. Był z tym niemały kłopot w Sylwestra, bo dookoła słychać było fajerwerki, ale jakoś sobie dawał radę.
Swoją drogą, nie wyobrażam sobie życia bez zwierząt, bo mimo że trzeba o nie zadbać, to mają wielki plus: nie odpowiadają i nie doradzają, nawet po długim monologu z mojej strony Można je pogłaskać, odpocząć i rozluźnić się w ich towarzystwie. Chociaż czasem są powodem do zmartwień, to zwykle jednak cieszą nas swoją obecnością i zwykłymi zachowaniami.
Swoich jeszcze nie mamy, ale chcemy jesienią wprowadzić się do nowego domu i wtedy na pewno weźmiemy psa. Pomyślimy też o kocie i duuużym akwarium. Ciekawe jakie zwierzęta przyjdą do głowy dzieciakom...
Swoich jeszcze nie mamy, ale chcemy jesienią wprowadzić się do nowego domu i wtedy na pewno weźmiemy psa.
Chyba nic bardziej mnie nie cieszy jak rodzina, która świadomie bierze pod swój dach jakiekolwiek zwierzątko. :smile:
Jednak,jeśli mogłabym doradzić Wam Florio, to zaczęłabym od akwarium,jeśli chodzi o czworonogi posiadające sierść należy wcześniej upewnić się czy dzieci nie są przypadkiem alergikami.
Koty jak mi wiadomo uczulają najczęściej i nawet po kilkumiesięcznej nieobecności w domu i dokładnym sprzątaniu mieszkania alergeny w dalszym ciągu mogą dokuczać dzieciaczkom
To tak gwoli informacji, która może się przydać moim zdaniem
Pozdrawiam
Chyba nic bardziej mnie nie cieszy jak rodzina, która świadomie bierze pod swój dach jakiekolwiek zwierzątko.
Gwoli ścisłości pies będzie miał do dyspozycji prawie 11 arów działki. Jakoś nie mogę się przekonać do zwierząt w domu. Mąż miał psa w mieszkaniu w bloku- to mi wystarczy.
Nigdy nie myślałam o alergii na sierściuchy. Mały ma kontakt z psami i kotami prawie codziennie i nic się nie dzieje, więc gdyby coś miało być na rzeczy to pewnie już?
I tak to jest jak się korzysta z jednego komputera :lol: Dobrze, że Miłek jeszcze nie korzysta z forum...
Skoro o zwierzątkach mowa pragnę tu przedstawić moich podopiecznych.
Rok temu otrzymałam w prezencie parkę kaczek (dla tego w temacie,, wasze pasje’’ napisałam hodowca drobiu). :lol:
Kaczorek nazywa się Filip a jego małżonka to Tosia.
Mój tata ma ze mną wielkie utrapienie z powodu mej miłości do owej pary , gdyż on to musiał zapewnić im lokum, czyli sklecić coś na kształt domku ogrodzonego siatką, bo po drugiej stronie podwórka mieszka jeszcze moja wierna Sofia rasy Rottweiler, (wielka koneserka mięsa drobiowego).
Moje starania, aby Sofia zrozumiała, że kaczuszki to bardzo miłe ptaki spełzły na niczym pies nie zamierza się poddać i wykorzysta każdą okazję żeby dopaść te biedactwa.
Mam również ,zaprzyjażnionego kota, który odwiedza moje włości dość regularnie Fryc niestety również musi liczyć się z możliwością konfrontacji z Sofią, gdyż oboje pałają do siebie wielką nienawiścią toteż porę odwiedzin wyznaczył sobie raczej nocną, kiedy to Sofia jest już w domu. Zawsze wystawiam mu kilka kocich łakoci, z czego jak myślę wielce się cieszy.
Ostania moja podopieczna to sznaucerka-mini ma około trzech miesięcy i wabi się Lora .
Wraz ze swą wielką koleżanka Sofią świetnie się bawią zauważyłam, iż to szczenię obudziło w Sofii rodzaj instynktu macierzyńskiego, bo traktuje małą bardzo ostrożnie podczas zabaw jak również z wielką dokładnością dba o jej higienę.
Od zawsze zwierzęta były mi bliskie i wiem, że warto troszczyć się o nie, bo potrafią się pięknie odwdzięczyć.
Pozdrawiam Magda M
No to gratuluję małego zoo Magdo:)
Mi doszły jeszcze trzy kotki :mrgreen: dwa łaciate i jeden szary:) jeszcze nie dostały imion, ale zdążymy im je nadać w najbliższym tygodniu :smile: Co do płci to wolę nawet nie zgadywać, zawsze je mylimy, a potem z Bazylji wychodzi Bazyli, a z Kamy Kamil
Podczas robienia porządków w albumach odnalazłam zdjęcie mojej Sofii.
Kiedyś po powrocie do domu zastałam ją w dość nietypowej pozie, podczas twardego snu na fotelu, na który miała zakaz wstępu. Spała tak twardo, że zdążyłam odnaleźć aparat w szafce ,
uruchomić go i nawet flesz lampy tego śpiocha nie zbudził. Od tamtej pory , gdy miałam ją zostawić w domu samą, przezornie ściągałam nakładki z fotela, by skupiła się na pilnowaniu
mieszkania i to wyłącznie w swoim kojcu.
HP psc1400
Jeśli posiadacie w swoich zbiorach zdjęcia swoich zwierząt zapraszam do ich zaprezentowania
Ja mam kotkę Fridzę (od aktorki Fridy - tak to jest, gdy się ma siostrę filmoznawcę :D). To zwierze to nam dopiero robi niespodzianki.
Parę lat temu zostawiliśmy ją u znajomych poza miastem na dwa tygodnie (wakacje ...) i uciekła. Wróciła po (!) 5 miesiącach - w grudniu! Miała wirusowe zapalenie otrzewnej typu B z wodobrzuszem (choroba w stu procentach śmiertelna dla kotów). Operowali ją - miała spać do rana, ale od razu się obudziła. Wyzdrowiała po kilku dniach i żyje do dziś.
W tym roku jak były mrozy po -20-30st.C też wyszła - na dwa tygodnie! Ostatnio nie było jej przez pięć dni i przyczołgała się do domu - wczoraj miała ściągane szwy (cała noga szyta), a drugą łapkę będzie miała jeszcze przez miesiąc w gipsie :| - kość jest zmiażdżona i złamana na 4 części. Najprawdopodobniej przejechał ją samochód. Jednak pan doktor mówi, że to są pospolite przypadki i złamaniem się nie przejmuje :)
Miała wirusowe zapalenie otrzewnej typu B z wodobrzuszem (choroba w stu procentach śmiertelna dla kotów). Operowali ją - miała spać do rana, ale od razu się obudziła. Wyzdrowiała po kilku dniach i żyje do dziś.
Twoja kotka była prawdopodobnie w wieku poniżej czwartego roku życia, bo to w tej grupie właśnie najczęściej obserwuje się ataki tego wirusa.
Można przypuszczać, że przeżyła dzięki intensywnej terapii, którą przeszła i oczywiście jej dobra kondycja i duża odporność mają tu też wielkie znaczenie.
Skoro masz kotkę, która często wyrusza na wędrówkę, możesz poradzić się weterynarza w calu zaszczepienia jej na wszelkie ewentualności , bo prawdopodobnie jeszcze nie raz gdzieś zniknie (taka już kocia natura), ale wtedy ryzyko zarażenia się innymi chorobami znacznie się zmniejszy.
No i lepiej chyba trafić nie mogła, bo widzę, że opiekę ma należytą co mnie niezmiernie cieszy.
Życzę jak najmniej zmartwień i szybkiego wykurowania się Fredzi.
Pozdrawiam
Ja też chce przedstawić mojego ulubieńca. Ma na imię Dulek i jest bardzo sympatycznym małym kundelkiem. Dwa lata temu wzieliśmy go ze schroniska i od tej pory zadomowił się u nas na dobre. Na początku był bardzo wystraszony, lękliwy, ale z biegiem czau zaczął nabierać do nas coraz większego zaufania i obecnie wie, że żadne zakazy domowe go nie dotyczą, a nawet gdy coś nabroi to robi tak sympatyczną minę, że nie można się na niego gniewać.
Twoja kotka była prawdopodobnie w wieku poniżej czwartego roku życia, bo to w tej grupie właśnie najczęściej obserwuje się ataki tego wirusa.
Nadal jest - ma 3 latka :)
Skoro masz kotkę, która często wyrusza na wędrówkę, możesz poradzić się weterynarza w calu zaszczepienia jej na wszelkie ewentualności , bo prawdopodobnie jeszcze nie raz gdzieś zniknie (taka już kocia natura), ale wtedy ryzyko zarażenia się innymi chorobami znacznie się zmniejszy.
Jest regularnie szczepiona :D.
Fredzi
Fridzi - to od Fridy :D
Jest regularnie szczepiona :D .
I to jest informacja, która bardzo mnie cieszy.
Z racji tego, że mieszkam w bloku i często wyjeżdżam nie mogę mieć zwierzaka który wymaga wiele opieki więc hoduje sobie jedną rybę w akwarium- Andrzeja. Wzięłam go ze szkoły podczas likwidacji akwarium (mimo, że wtedy nie miałam rybek) i specjalnie dla niego założyłam akwarium. Andrzej jest 10-centymetrowym sumem ma 6 wąsów, jest czarny i tak odporny jak chyba żadne zwierze... Raz wyskoczył mi z akwarium i znalazłam go po 10 min dopiero, innym razem oderwałam mu płetwę niechcący... Ale nadal żyje i w spełnianiu życzeń jest lepszy niż złota rybka.
Niestety nie! Zawsze marzyłem o psie albo koniu niestety rodzice są przeciwni ! Moja ulubiona rasa psa to amstaf to są naprawdę cudowne psy ,ale nawet płacz rodziców nie przekona do zakupu psa, ponieważ mam uczulenie na sierść zwierząt!!
Ja mam psa, dwa koty i myszy (w drewutni... ale one raczej nie są moje - same przyszły i raczej ich nie lubie!)...
Jestem szczęśliwym posiadaczem psa, a właściwie suki, rasy bokser. Zakochałem się w niej od pierwszego wejrzenia i tak nasz związek przyjacielski trwa już 9 lat. Boksery to wspaniała rasa która daje wiele radości. Psina jest traktowana w domu jak członek rodziny i jest praktycznie równouprawniona. Przeszliśmy razem wspaniałych chwil między innymi jej ciążę... piękne wspomnienia.
Ja w Polsce zostawiłem psa, ryby akwariowe słodkowodne, kanarka W Anglii mam dwie samice koszatniczek.Urocze gryzonie, ćwierkają prawie jak ptaki A byłbym zapomniał o pająkach w kątach, ale czy je można zaliczyć do zwierząt domowych ?
Boksery to wspaniała rasa która daje wiele radości.
To prawda ta rasa jest pod wieloma względami wyjątkowa. Z natury są to psy wesołe, niezwykle przyjacielskie, lojalne, ale wymagają dobrego ułożenia zresztą tak jak Rottweilery.
Obie rasy klasyfikuje się do jednej grupy tak zwanej,,pracującej’’.
Moja Sofia jest już bardzo schorowana i muszę teraz bardzo o nią dbać aktualnie według najświeższych badań cierpi ona na dość częste schorzenie (u tej rasy) jest to dysplazja. Niestety pozostało tylko leczenie objawowe przy użyciu środków przeciw bólowych. Jak sobie pomyślę, że biedna może nie doczekać wiosny to ogarnia mnie straszne przygnębienie...
Magdo wyobrażam sobie co teraz przeżywasz. Z moim psem również były kłopoty. Niestety zeszłego lata Kama dostała zapalenia macicy. Bardzo krwawiła i niewiele brakowało a doszłoby do najgorszego... Po operacji dostawała hektolitry kroplówek. Sporo kosztował mnie jej obraz. Na szczęście to bardzo silna suczka i udało się jej z tego wyjść.
Mam nadzieje i że Twój piesek sobie poradzi. Trzymam kciuki.
Niestety zeszłego lata Kama dostała zapalenia macicy. Bardzo krwawiła i niewiele brakowało a doszłoby do najgorszego..
Ropomacicze, bo o tym tu zapewne mowa często dotyka suczki, (kotki zresztą również) u których dochodzi do zachwiania równowagi hormonalnej w wyniku, czego następuje nadmierna czynność gruczołów macicznych i ich przerostu. Wiem jak dramatyczne w swoim przebiegu jest to schorzenie i rozumiem jak trudno było znosić widok przed i po zabiegu. Najważniejsze, że już po wszystkim i miejmy nadzieję, że Kama długo będzie się cieszyła dobrym zdrowiem, czego zresztą szczerze życzę.
Mam nadzieje i że Twój piesek sobie poradzi. Trzymam kciuki.
Z moim psem niestety będzie coraz gorzej a ta świadomość najbardziej przytłacza. W obliczu tylu wykorzystanych możliwości pozostaję bezradna i pozostało mi jedynie przynosić ulgę w cierpieniu tak wiernemu przyjacielowi. To okropne, ale nic na to nie poradzę.
Pozdrawiam
Moja poprzednia psinka, Lessa, nie żyje już właśnie przez ropomacicze :(
Z tym że tutaj to była jeszcze gorsza sytuacja i czuję się za nią winna. Lessa miała akurat cieczkę i po prostu wyglądało to wszystko, jakby jej się przedłużyła o kilka dni. Zaczęła piszczeć, była smutna, więc postanowiliśmy zawieźć ją do weterynarza na następny dzień(akurat zdawałam dyplom na balecie), niestety było już za późno. Lessa zwinęła się przez noc. Tzn. rano tata najpierw zawiózł mnie na dyplom, potem wrócił do domu po nią... a ona leżała już martwa na podłodze. Jak ją potem zobaczyłam to... :( Zawaliłam (prawie) drugą część dyplomu :( I tak gdy z teorii miałam 6 to z praktyki już nieco niżej.
No cóż Kasiu bardzo współczuję i rozumiem, co czułaś. W przypadku twojego psa znaczącą rolę odegrał czas (zbyt długo zwlekaliście) chodzi tu o toksyny ropne wchłaniające się do układu krwionośnego powodując zatrucie całego organizmu, które rozprzestrzeniają się w zastraszającym tempie. Dlatego bardzo ważne jest by w porę udać się do weterynarza gdyż szybka interwencja w większości przypadków ratuje chore zwierzę przed śmiercią .
Jestem przekonana o tym ,że po takich doświadczeniach nie zbagatelizujesz już pierwszych symptomów u kolejnej suni gdyby takie się pojawiły.
Pozdrawiam
Ja dziesięć dni temu stałam się szczęśliwą ciocią małego kociaka, który urodził się mojej kotce - Milusi (wiem, że to niezbyt ambitne imię, ale wymyślałam je mając 6 lat).
Mały jest niesamowicie silny, wprawdzie nie fatyguje się jeszcze, by otwierać oczy, ale potrafi pełzać i całkiem nieźle się wspinać. Nie ma jeszcze imienia, ale roboczo nazywamy go Farfoclem.
Karmię go butelką, bo jego matka ma złe mleko - zawsze po karmieniu natychmiast zasypia, ale przed zaśnięciem lubi jeszcze coś possać. Gumowy smoczek wcale go nie zadowala, więc przeważnie usypia przyssany do mojego palca. Są to jedne z najbardziej wzruszających chwil, jakie przeżyłam.
Nie mam jeszcze jego zdjęć, czekam na powrót aparatu, ale załączam zdjęcia jego starszych braci z poprzedniego miotu - Tobiego i Toniego.
Gratuluję Złomiarz!
Kocięta są prześliczne a najbardziej mnie urzekł ten na ostatniej fotce Tobi. Ale skoro pochodzi z poprzedniego miotu to znalazł już zapewne opiekunów... sama chyba nie mogłabym się powstrzymać, aby go nie zabrać.
Pozdrawiam
Toni podbił moje serce! Jest prześliczny ! Sama kocham koty przez co moja babcia ma ich pięć, bo ile razy znajdę jakiegoś bezdomnego kociaka upieram się żeby został lub szukam mu domu. No i gratuluje Złomiarz! Nie co dzień zostaje się ciotką
Ja mam kota a właściwie kociczke :) miała być ona Persem ale rzeczywistość okazała się troszkę inna :) i jest takim pół persem :) Wcześniej miałem akwarium i to nie raz, ale na razie hobby to zostało zawieszone na czas nieokreślony :) wróci na pewno bo to choroba :) Pozdrawiam
Toni podbił moje serce! Jest prześliczny !
Rzeczywiście był niesamowicie ujmujący - kiedy przedstawiliśmy oba kotki przyszłej pani, aby sobie wybrała, którego chce wziąć, tak długo marudziła, że pozwoliliśmy jej go wziąć od razu, mimo, że kotki miały pobyć z matką jeszcze dwa tygodnie - zawsze przetrzymujemy je trochę dłużej, żeby mieć pewność, że będą zdrowe i dobrze wychowane.
Ja mam pieska który nazywa się Cezar . Jest bardzo energiczny, trzeba z nim często wychodzić na spacer. Jest prawie cały koloru brązowego, pyszczek ma czarny, ma jeszcze taki biały "krawacik" na piersi.
Nie wiedziałem że można sie aż tak przywiązać do psa
Po opisie sądzę, że Cezar to jeszcze szczenię no a jako takie ma niespożyte zapasy energii, co moim zdaniem jest przeurocze. Niedługo sama będę miała pod swym dachem takiego niesfornego szczeniaka. którego wyczekuję z niecierpliwością, bo jest mi strasznie smutno po stracie mojej wiernej przyjaciółki Sofii, która niestety odeszła kilka dni temu.
Pozdrawiam
Złomiarzu, Farfocel zabił mnie na śmierć. Nie chwaliłaś się, że masz wnuczęta:)
Ontopicznie: nie mam niestety żadnych zwierzaków, poza hodowlą interesujących owadów w łazience. Nie czuję się z nimi jednak związana emocjonalnie. Za to kiedy w odległej przyszłości urządzę się na własnych śmieciach - przynajmniej jeden kot zakontrakrowany. A najlepiej dwa i pies:)
Tak to jest jeszcze szczenię .
jest mi strasznie smutno po stracie mojej wiernej przyjaciółki Sofii
Bardzo mi przykro, wiem jak to jest jak straci sie swego zwierzaka do którego jest się przywiązanym. Mój sąsiad(ma juz swoje lata ) po utracie swego psa, który miał juz kilkanaście lat, był strasznie załamany.
Mój sąsiad(ma juz swoje lata ) po utracie swego psa, który miał juz kilkanaście lat, był strasznie załamany.
Fakt strata psa, który tak długo towarzyszy człowiekowi może powodować duże przygnębienie. Zdarzają się również sytuacje odwrotne, gdy właściciel odchodzi pierwszy pozostawiając zwierze, które tęskni wówczas niewyobrażalnie i popada w apatię, z której trudno go wyciągnąć. Często kończy się to dramatycznie.
Pozdrawiam
A ja mam najpiękniejszego kota na świecie, którego bardzo kocham Jest może dla niektórych tylko czarnym dachowcem, ale dla mnie jest najpiękniejszy i najwspanialszy
Najważniejsze, że kochasz tego kota jemu jest to najbardziej potrzebne. A masz może Serenity jego fotkę? Mogłabyś przedstawić nam tego czarnego dachowca.
Ależ oczywiscie
Oto mój Mikanek ukochany
O! Rozumiem trudno byłoby nie kochać takiego pięknego kota! Mikanek jest naprawdę uroczy trudno oderwać od niego wzrok.
Uroczy x] Zawsze lubiłam czarne koty, mają w sobie to coś. Niestety, ku swojej rozpaczy nie posiadam kota, chociaż namawiam żeby go w końcu dostać.
Obecnie mam psa. Jest rasy beagle i wabi się Frodo. Cóż mogę o nim powiedzieć? Jest dosyć zabawny, ma oryginalny sposób 'spania'. Śpi, że się tak wyrażę, na 'zdechlaka' xP(co za neologizm xP) Jego niewątpliwą zaletą jest to, że jednakową przyjemność sprawia mu bieganie po dworzu jak i leżenie na kanapie. Jest raczej spokojny, może to ze względu na jego wiek(7 lat to nie mało). W każdym razie wspominając jego 'akcje' kiedy był szczeniakiem nie mogę zrobić nic innego jak wybuchnąć homeryckim śmiechem. :D
Obecnie mam psa. Jest rasy beagle i wabi się Frodo.
Masz zapewne dużo radości przy takim towarzyszu! Beagle jako że należą do grupy gończych cechuje je niezmierna ciekawość otoczenia i w kółko chodzą z nosem przy ziemi, do tego uwielbiają aktywnie spędzać czas. Ja wiem jak wygląda pies tej rasy, ale inni użytkownicy z pewnością z przyjemnością poznają Frodo. Wklej proszę jego fotkę to jest taka mała galeria naszych ulubieńców.
Pozdrawiam
No to daję ^^
Et voila
http://www.supload.us/fre...11611.jpg/view/
http://www.supload.us/fre...11613.jpg/view/
A mi ostatnio przybyło jedno zwierzę. Otóż kupiłam sobie raka. W zasadzie jest on pokojowo nastawiony do starszego lokatora- suma Andrzeja. Niestety Andrzej celowo go zaczepia przez co stracił już 6 z 8 wąsów. Nic nie pomogło to, że zmieniłam akwarium na 20-sto litrowe. Wojna nadal trwa. Oprócz straconych wąsów żaden z zawodników nie ma poważniejszych obrażeń. Jak się okazuje rak jest bardzo pomysłowym skorupiakiem. Ma tylko 5 cm długości a już zdążył podkopać i przechylić(wielokrotnie większy i cięższy) zamek, tak żeby zrobić sobie kryjówkę. Będę musiała kupić jakieś rośliny do akwarium. Może jak ograniczą pole widoczności moi pupile przestaną robić sobie na złość
No proszę. Ja kiedyś posiadałem krewetkę.
Powinnaś koniecznie swojego nowego pupila na początek odgrodzić jakaś szybą od innych ryb. A to dlatego iż owy rak będzie ciągle walczył z Andrzejem o terytorium co może doprowadzić do poważniejszych uszkodzeń rybki. Warto tez pamiętać o tym ze raki żywią się nie tylko roślinami.. ale także padliną…
Co do roślin akwariowych to rzeczywiście warto je posiadać .. jednakże wraz ze sztucznymi imitacjami. Plastikowe rośliny zapewniają ładny wygląd akwariowej flory co już nie zawsze tyczy się prawdziwych roślin które często gniją.
I rak i Andrzej lubią mięso więc co jakiś czas wrzucam im kawałek do akwarium. Co do walki o terytorium to rak zupełnie nie jest nią zainteresowany, siedzi cały cza w dziurze, którą sobie wykopał i nawet schodzi sumowi z drogi, gdy wyczuje go czułkami. Problem mam właśnie z Andrzejem, który nie może chyba zaakceptować nowego lokatora i ciągle go zaczepia. Do tej pory moje akwarium miało krajobraz „pustynny”- żwirek, koralowce i kamienie. Jednak widzę, że rośliny stają się w tym momencie niezbędne.
Moje akwarium praktycznie od zawsze posiadało charakter pustynny z duża ilością czerwonego kamienia (co w założeniu miało przypominać Wielki Kanion Colorado). Jakiś czas temu zdecydowałem się dosłownie na pojedyncze rośliny które miały upiększyć i wzbogacić wizualnie odbiór mojego podwodnego świata. Zdecydowałem się jednak na rośliny plastikowe… Ich największą zaletą jest to ze nie gniją i nie są wylęgarnią pasożytów.
Co do posiadania rybek to zawsze marzyłem o morskich gatunkach. Do tego rafy koralowe, ukwiały i skorupiaki… no ale niestety to dość odległe marzenie.. obecnie jestem szczęśliwym posiadaczem gromady rybek wdzięcznie zwącego się gatunku naskalniaków wężogłowach…
Panie i panowie. Prawie dwa miesiące temu kupiłam sobie raka. Teraz pojawił się pewien problem. Otóż gdy zmieniałam dziś wodę w akwarium odkryłam u raka fioletowe kulki pod ogonem. Nie minęła chwila gdy straszna myśl śmignęła mi przez głowę: "będę mamą?!" A przynajmniej mamą chrzestną. Tylko kto jest ojcem?! Jak wszyscy wiemy w akwarium mieszka tylko Andrzej i rak... Raka kupiłam na początku czerwca i od tej pory nie miał on kontaktu z nikim poza moim sumem. Błagam, nie załamujcie mnie i powiedzcie, że ta ciąża przytrafiła się rakowi w sklepie zoologicznym!
Spokojnie horus za chwilę zostaniesz faktyczną mamą chrzestną, a wtedy czeka cię troszkę pracy gwoli ścisłości Andrzej na pewno nie jest sprawcą tych jajeczek W akwarium masz samicę (dzieworodną), co oznacza, że z rozmnażaniem takowe radzą sobie samodzielnie, nie potrzebują samców. Kiedy młode raczki pojawią się w akwarium należy je wyłowić i odseparować najlepiej w grupach po kilka osobników.
W akwarium masz samicę (dzieworodną), co oznacza, że z rozmnażaniem takowe radzą sobie samodzielnie, nie potrzebują samców
Czyli jednak istnieją samowystarczalne kobiety nie wiem czemu ale przypomiała mi się "Sexmisja"...
Dziękuję Magdo, uspokoiłaś mnie. Druga sprawa to taka, że rak ma tych jajeczek naprawdę sporo. Nie będę miała możliwości odseparowania ich wszystkich więc podejrzewam, że młode raczki wylądują razem w mniejszym akwarium. Ciekawe jest to, że gdy miałam głupiki nigdy się nie rozmnażały. Raki są ponoć bardziej wymagające, a tu proszę. No ale nie chcę zapeszać! W końcu z jajeczek jeszcze nic się nie wylęgło.
W takim razie składam Ci Horus gratulację. Mam nadzieje, że jesteś świadoma i gotowa wypełniać obowiązki matki chrzestnej… Nie bierz tylko przykładu z Marlona Brando z filmu o wiadomym tytule.
Swoją drogą cieszę się że nie jestem rakiem.. bo co by było gdybym kiedyś nie wiedząc czemu pod ogonem znalazł mnóstwo jajeczek??
Po wielu miesiącach oczekiwań zdecydowałam się przyjąć pod mój dach kolejnego psa. Smutno mi było, gdy moja wierna Sofia dokonała żywota. Dlatego rozejrzałam się po znajomych hodowlach i upatrzyłam sobie owczarka. Nie obyło sie bez wstępnych kłopotów, bo gdy już miałam odebrać szczeniaka okazało się, iż nie jest to odpowiedni moment dla mnie. Hodowca jednak obiecał zatrzymać go do momentu aż wszystko sie u mnie ułoży.
Od trzech miesięcy Luki mieszka ze mną i sprawuje się wzorowo. Wnosi w moje życie dużo radości i zapowiada sie na zdyscyplinowanego psa. Nie rozpoczęłam jeszcze typowego szkolenia, bo ma dopiero 8 miesięcy, ale za chwilę Luk pobierze solidne lekcje dobrego wychowania
Tak wygląda mój przyjaciel
Czyli jednak istnieją samowystarczalne kobiety nie wiem czemu ale przypomiała mi się "Sexmisja"...
Heh... raki to nie jedyne samowystarczalne zwięrzęta.
Swego czasu hodowałem ... mrówki! :). Są naprawdę bardzo sympatyczne i wcale nie szwędają się wszędzie jak się je wypuści ze słoika (fachowo: formikarium) - chodzą rządkiem i wracają, no chyba, że się słoik przeniesie tak, że po zapachu nie będą w stanie wrócić.
W każdym bądź razie - właśnie owe mrówki (a konkretniej królowe) po jednokrotym zapłodnieniu przez samca mogą składać jaja praktycznie do końca życia. Dlatego właśnie samców rodzi się tak niewiele... :/
Nie czytałem wszystkich postów, więc mam nadzieję, że nikt z was nie trzyma w domu pająków, węży, skorpionów i innego tego typu paskudztw
Jak mi kumpel podesłał ostatnio linka z fotką, to o mało nie zemdlałem
http://img374.imageshack....pilosum02yq.jpg
Okropieństwo
W wypadku ludzi zajmujących się zabawą w hodowlę egzotycznych, obrzydliwych zwierząt, mam o takich ludziach bardzo negatywne zdanie. Oczywiscie nie podchodzę do tego tak drastycznie jak niektórzy, którzy uważają hodowców pajaków i węży za nienormalnych Ale mimo wszystko cieszę się, że moi sąsiedzi wolą tradycyjne zwierzątka, bo szczerze nienawidzę węży, skorpionów, a zwłaszcza pająków. Choć bardziej boję się tych dziwnych mniejszych, co to je "działkowcami" nazywam, bo zawsze na oknach na działkach siedzą i są jakieś takie nienaturalne
Kiedyś byłem na imprezie w Świnoujściu u kumpli, którzy sprzedają takie g... Ludzie, ale się niepewnie czułem. Jeden pokoj był cały zawalony wężami, skorpionami, szaranczą i milionami pająków Gorąco jak diabli i naprawdę strasznie. Szczególnie, że jak popiliśmy, to się niektórym na dowcipy zebrało i potem kilka tygodni się bałem czy przypadkiem jakiegoś małego w plecaku do domu nie przyniosłem i czy się za szafą nie rozwija teraz
Ja ostatnio straciłem mojego pupila. Chodzi o suczkę rasy pudel miniaturka. Miała już ponad 14 lat i była bardzo chora. Moja mama wraz z weterynarzem postanowili, żeby ukrócić Puni cierpienia i ją uśpili Na szczęście tego nie widziałem, bo bym się chyba poryczał Dobrze, że od 4 lat mieszkam osobno, bo dziwnie byłoby mi przywyknąć, że w mieszkaniu nie ma mojej psinki...
Kiedyś, jak jeszcze z bratem mieszkaliśmy wraz z rodzicami i chodziliśmy do szkoły podstawowej i średniej, to mieliśmy kilkanaście świnek morskich i myszy, bo trzeba było szkolne zwierzęta ratować Obecnie nie mamy żadnych zwierzątek, bo nie miałby się tym kto opiekować...
Jak mi kumpel podesłał ostatnio linka z fotką, to o mało nie zemdlałem
http://img374.imageshack....pilosum02yq.jpg
O MÓJ BOŻE !! dawno takiego wstrętnego okropieństwa nie widziałam, jak mogłeś Jachu proponuje zajrzeć tutaj, a wszystko stanie się jasne
Ja wrócę do tematowego pytania. Otóż mam:
-kota Filemona
-psa Pieszczocha
-4 złote rybki
-kanarka Trilla
Każdy by myślał, że pilnowanie tylu zwierzaków to kłopot. Otóż nie! Gdy jeszcze brat pomoże, to jest to tylko przyjemność.
Wiosną sprowadziły się do mnie dwa koty, a raczej kotka i kocur. Prawdopodobnie zostały porzucone. Kotka jest udomowiona , kocur natomiast jest zupełnie dziki, zamieszkał pod dachem budy mojego Lucka .
Lucek toczy pianę wiedząc o lokatorze na dziko, ale kocur jest tak sprytny, że siedzi sobie pod dachem miedzy sufitem budy i nic sobie z wściekłości psa nie robi, wychodzi, gdy Lucek wraca do domu. Byłam zła na nowych lokatorów ponieważ w donicy z tują uwiły sobie gniazdo pliszki. Bardzo się cieszyłam , gdy to odkryłam , podglądałam samiczkę jak siedzi w gniazdku wysiadując jajeczka, niestety któregoś dnia przy doniczce leżały piórka , a gniazdko było zupełnie puste.
Wiedziałam kogo winić za tę zbrodnię.. Doszłam jednak do wniosku, ze skoro oba koty zadomowiły się na moim podwórku , radząc sobie samodzielnie niech już zostaną . Zrobiłam tylko porządek z ich rozmnażaniem, bo jeden miot tej pary już odchowałam, więcej razy mnie tak nie urządzą.
Ja mam 4 rybki(Każdy nosi imię jakiegoś gumisia), chciałabym mieć psa ale w mojej sytuacji jest to nie możliwe-studiuję i spędzam na uczelni cale dnie,a kiedy wracam do domu to nie mam na nic siły więc zostałyby tylko wekendy,pies zanudził by się spędzając całe dnie w samotności
Mam dwie kotki. Starsza Kropka,biała z czarnymi łatami.
Druga Gapa, cała czarna. Matka bury dachowiec, a w miocie dwa idealnie czarne i jeden całkiem jak rosyjski niebieski.
Ja mam psa, ciężarną kotkę, żółwia i ptasznika o którym nie wiedzą rodzice Ptasznika dostałam od kumpla na przechowanie do czasu aż wróci z wakacji, ale tak się przywiązałam, że chyba sobie kupię swojego.
...i ptasznika o którym nie wiedzą rodzice Ptasznika dostałam od kumpla na przechowanie do czasu aż wróci z wakacji, ale tak się przywiązałam, że chyba sobie kupię swojego. Milusie zwierzątko. Zawsze można pogłaskać, przytulić, wypieścić po brzuszku… masakra.
A duże jest to zwierze??
PS.
Na naszym pokładzie są osoby które z wielką chęcią obejrzałyby zdjęcie takiego słodziutkiego pajączka.
Zawsze mnie zastanawiało co ludzie widzą w tych stworach.. ni to pogłaskać, ni przytulić, właściwie to nic.. chodzi taki potwór w akwarium, nie nawiąże się nawet z nim nawet żadnego kontaktu, bo przecież to nie jest pies czy kot, żeby wiedział, że "to mój pan"... Może Ty mi, droga nazaa, wytłumaczysz w czym rzecz ??
p.s. tylko bez zdjęć proszę, bo padnę na zawał
Milusie zwierzątko. Zawsze można pogłaskać, przytulić, wypieścić po brzuszku…
Ano można, ale akurat nie ten gatunek ptasznika, bo na przytulanie stanowczo za mały, zresztą nie powinno się tego robić ani nawet brać na ręce, bo pająki z reguły są nerwowe.
Odnóża i odwłok ma pokryte takimi mięciusimi włoskami
Być może moja arachnofobia i wstręt samego patrzenia na te stwory nie pozwala mi zrozumieć uwielbienia dla czegoś, co w moim przekonaniu jest jakimś wybrykiem natury
Wciąż będę obstawiać, że zwierze jakiekolwiek by ono nie było, czy świnka morska czy inne chomiki i papugi mogą z człowiekiem nawiązać jakąś, może ograniczoną, ale jednak więź. Pająk z kolei cóż... weźmiesz go na rękę (brrrrrr.....) i co najwyżej może jak to nazwałeś się zdenerwować i w przypadku trujących poczęstować jadem, tego tzw. swojego pana, bo przecież dla niego to potencjalne zagrożenie, a nie pan.
Uprzejmie uprasza się o nie zamieszczanie zdjęć " stwora"
Jeśli natomiast masz zdjęcia swoich zwierząt takich jak kotek czy pies to chętnie popatrzymy
Pająk z kolei cóż... weźmiesz go na rękę (brrrrrr.....) i co najwyżej może jak to nazwałeś się zdenerwować i w przypadku trujących poczęstować jadem, tego tzw. swojego pana, bo przecież dla niego to potencjalne zagrożenie, a nie pan.
Takich niebezpiecznych nie bierze się na ręce
To mój pies:
Ja ostatnio dostałam wspaniałego owczarka podhalańskiego.I jestem z niego
bardzo zadowolona ponieważ okazał się bardzo wiernym i mądrym pieskiem.
Też nie cierpię pająków ani węży.
Ja mam dwie świnki morskie [Ninja i Inka] oraz żółwia Greckiego [Hera]
Świnki morskie to naprawdę urocze zwierzątka, mimo to marzę o psie
Zdjęcia:
Jakie fajne Ta pierwsza to jak królik wygląda
PS> Co one takie potargane?
POTARGANE?! No to mało świnek widziałaś
Wpisz sobie w Google Grafika "lunkarya" to zobaczysz potargańce
PS. W razie wątpliwości to nie, nie stawiamy im włosów na żel
Świnki morskie to naprawdę urocze zwierzątka
Urocze, urocze, choć troszkę hałasują
Zbierałam się od dawna by dołączyć jeszcze dwie moje lokatorki tzn kotkę Bronię, oraz szczurzycę Adelę
Vuala
Magda, masz czas do środy żeby zakupić Adeli domek odpowiedni do jej gabarytów, inaczej powiadomię Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami i ekologów
Nazaa, Adela ma klatkę full wypas piętrową z huśtawką. a domek taki malutki, ponieważ nazoo szczury uwielbiają ciemne i ciasne miejsca
Dobra, dobra, wierzę na słowo, że lubią, ale to, że ona się mieści w tym domku przeczy prawom fizyki Mój chomik miał identyczny domek, a przecież szczurem nie był
A, bo znowu zapomnę zapytać - jak się układają stosunki Adeli z Bronisławą?
Adela uwielbia ten domek, dlatego gdy wychodzi pobiegać wystawiam go na zewnątrz w razie gdy czuje się zagrożona szuka w nim schronienia, wcześniej znajdowałam ją w przeróżnych miejscach kieszeń szlafroka była standardem , teraz szybko mogę ją zlokalizować.
Magda pokaż psa
To moje bestie dzisiaj na spacerze Kot się obraził i nie chciał nam towarzyszyć, a rybki wolą pływać
To ta bestia, co to niezbyt kumata jest ?
A jak się żółw(ica) wabi ?
Poza tym, nie widzę właścicielki na zdjęciach. Że niby zwierzaki tak samopas ganiają ?
To ta sama bestia, innej nie mam Kumata jest, ale nie wtedy, gdy do niej mówię i słucha się wszystkich, tylko nie mnie
Eh, człowiek sobie nawet psa nie potrafi wychować
Żółwica wabi się Matylda
Piękna Matylda!
Psa pokażę ,a jakże
Floka na tropie jaszczurki
Dowód na to, ze Adela mieści się w swoim domku
Ja mam dwa urocze kundelki Reksia oraz Bobika. Oba czarne i z charakterkiem. Pierwszy jest z nami już trzy lata a drugi ma pół roku. O mały włos i ostatnio przeniósł by się na tamten świat. Samochód go potrącił, dwa dni temu. Ale dzisiaj biega i już nie pamięta co się stało
Dowód na to, ze Adela mieści się w swoim domku
Wiem, wiem. Tak się czepiamy wystroju domu biednej Adeli...
Ale czy nie lepiej by było, gdyby domek był drewniany ?
Mam jamniora , średni , wabi się Max i jest porąbany jak wszystkie jamniki świata. Za to go kocham . Bezkompromisowa 88 centymetrowa zakała.
Floka na tropie jaszczurki
Prawie jak struś
Zdjęcie stare, ale nie wszyscy widzieli taki majestat mojej Bestii
On tylko udaje, że jest taki grzeczny i niewinny
Ja mam 2 psy i 5 myszoskoczków. Psy Maja i Sara. Myszoskoczki : Gacek, Baleron, Borysia, Emilia, Albinosek. Bardzo lubie swoje zwierzaki. Psy dają mi ukojenie i pocieszają mnie, a myszoskoczki czasem fascynują swoim życiem.
Anonimen fotki byś jakieś zarzucił
Czy ta rodzina myszoskoczków Ci się z czasem nie powiększy?
Spokojnie. Samce z smacami a samice osobno. Dopilnuje by chłopcy nie szaleli
[ Dodano: 3 Październik 2009, 22:34 ]
Dopilnuje by chłopcy nie szaleli
No wiesz, nie zwalaj całej winy na chłopców, dziewczyny też szaleją
Większego zdjęcia nie było? No, ale nic - zwierzaki przeurocze
Teraz pies. i koncze te zdjecia, bo za spam mnie oskarza xD
Należy kliknąć na zdjęcie by było wyraźniej xD
To jest mój pies przyłapany na gorącym uczynku na tym, że w mojej pościeli bezprawnie się wyleguje
Widzicie tę winę w jego oczach?
Zdjęcie kiepskiej jakości, ale nie miałam lepszego aparatu niż ten w komórce, a musiałam się śpieszyć, bo winowajca zbierał się do ucieczki
Za coś takiego sugerowałbym pluton egzekucyjny i obcięcie racji czekolady
Plutonu nie było, było za to pranie
Wrzuciłam fotkę 10 min temu, a już ją ściągnięto 10 razy
każdemu czasem się przyśpi
On jest tak słodki i uroczy, że nie jestem w stanie uwierzyć by był w stanie na kogokolwiek choćby warknąć
a to tylko pozory Akurat mój jest strasznie uparty potrafii spać dłużej odemnie ale zawsze wiemy czy ktoś stoi przy bramie . Była sytuacja że przegonił złodzieja w nocy jak wszyscy na górze spali także chwała mu za to Na obcych reaguje różnie jednak dla rodziny jest strasznie kochany , także nie wyobrażam sobie teraz mieć innego psa niż ten
No to ja przedstawiam moich milusińskich:
Ten pierwszy ma nieziemskie oczy, a ten drugi to Garfield
No to ja przedstawiam moich milusińskich:
horus, Twoi milusińscy wgrywają się dłużej, niż gry na ZX Spectrum
A noucza ma obsesję na punkcie niebieskiego
No, bo ma, ale w przypadku oczów ( ) horusowego kota to jest to morski, a nie niebieski
Ponownie mój pupil - mieszaniec Maja
Prawie jak gacek
Mój też tak stawia
Ostatnio się zorientowałam, że mam w lokalu nieproszonego gościa (gości?) w postaci myszy, no i teraz się zastanawiam jak się jej humanitarnie pozbyć...
Pewnie mi przyjdzie łapać gołymi rękami albo do sąsiadów zapędzić
Ponownie mój pupil - mieszaniec Maja
Matko i córko...
Anonimen, a cóż to jest ?
Takie rzeczy powinny być nielegalne Cóż Ty zrobiłeś nietoperzowi ?
horus, ten drugi kot to chyba rasowiec, czyżby kot brytyjski? Piekna bestia która w swoich rozmiarach dochodzi do 9 kilogramów jeżeli miałbym miec kota, to własnie takiego.. w gre wchodzic może jeszcze kot rosyjski o imieniu Władimir
Szymku, Rudy absolutnie rasowy nie jest ale owszem, waży tyle co dobry prosiak Mi się marzy kot birmański ale przyznaję, że brytyjski tez piękny.
kocur jest wyjątkowo urodziwy i wygląda jak z jakiejś poważnej hodowli. Piknie
kot birmański? też pikny.
Wy to jesteście marudy
Mnie się czasem marzy zwykły dachowiec
jeżeli miałbym miec kota, to własnie takiego.. w gre wchodzic może jeszcze kot rosyjski o imieniu Władimir
Ładnie i dostojnie
Przy nagłośnieniu sprawy kocur może mógłby liczyć na dożywotnie zapasy karmy od słynnego imiennika
A co do kotów, to się nie znacie - najpiękniejsze są syjamskie i tajskie, potem koraty - całe czarne, birmańskie identyczne jak syjamskie tyle, że z dłuższą sierścią
A co do kotów, to się nie znacie - najpiękniejsze są syjamskie i tajskie, potem koraty - całe czarne, birmańskie identyczne jak syjamskie tyle, że z dłuższą sierścią
A norweskiego leśnego i tak nie są w stanie przeskoczyć.
Jak dla mnie to on jest ciut za kudłaty, przy czym to "ciut" to raczej jest eufemizm, no ale faktycznie piękny
A Ty Aquarius masz jakieś zwierzaki?
A Ty Aquarius masz jakieś zwierzaki?
Węża w kieszeni... to żart oczywiście.
Pająki na ścianach, muchy w lecie, na upartego to i rybiki gdzieś się znajdą ... stare budownictwo.
W domu mam dwie kocice. Dwie wariatki i obie różne, a przecież to matka i córka. Potrafią się nieźle pokłócić, zawsze stara wyżywa się na małej. Są to kotki całkiem uczłowieczone. Często przychodzą pogadać i poskarżyć się na zły świat, że nikt im nie chce dać chrupek od razu po śniadaniu. Często też proszą mnie, abym wypuścił je na dwór i poszedł razem z nimi, bo same się boją ;) Pocieszają, jak człowiek jest smutny, czy chory (np. w chwili obecnej, kiedy to męczy mnie wirusowa infekcja górnych dróg oddechowych, co objawia się katarem, kaszlem, bólem gardła i podwyższoną temperaturą ciała..). Są też strasznymi pieszczochami, bo kładą się na plecach i chcą, żeby głaskać je po brzuchu. Uwielbiam je :)
NinJaXs szybkiego powrotu do zdrowia w takim razie
NinJaXs szybkiego powrotu do zdrowia w takim razie A dziękuję za szczere życzenia :) W dniu wczorajszym udałem się z wizytą do lekarza rodzinnego, który przepisał mi kilka specyfików, którymi od wczorajszego popołudnia się raczę i chyba powoli należy spodziewać się, że zaczną działać. Co prawda jakieś specjalnej poprawy mojego stanu zdrowia na razie nie widać, ale wiadomo że wszystko jeszcze przede mną. Zresztą, moje kotki na pewno mi w tym pomogą ;)
Właśnie, tak a propos kotów i w ogóle tematu - gdzieś kiedyś czytałam, że koty wytwarzają promieniowanie, które ma dobroczynny wpływ na organizm ludzki. Szczegółów nie pamiętam, ale jakoś tak w ten deseń - ktoś coś wie, potwierdzi, zaprzeczy?
Co prawda jakieś specjalnej poprawy mojego stanu zdrowia na razie nie widać,
Spokojnie, po dwóch dobach odczujesz poprawę :)
Koty .. uwielbiam je za niesamowity wdzięk, poza tym jak sam zauważyłeś wnoszą w nasze życie radość , jak tu ich nie kochać.
EDIT
nazaa, z uwagi na ciepełko które emitują , jak najbardziej mogą być pożyteczne , zwłaszcza dla starszych osób , które maja kłopoty z krążeniem itp. O emisji zbawiennych promieni nie słyszałam :)
gdzieś kiedyś czytałam, że koty wytwarzają promieniowanie, które ma dobroczynny wpływ na organizm ludzki. Szczegółów nie pamiętam, ale jakoś tak w ten deseń - ktoś coś wie, potwierdzi, zaprzeczy? Nic na ten temat nie wiem, choć przypominam sobie jak moja babcia zawsze powtarzała, że koty "wyciągają" chorobę z osoby chorującej. Ile w tym prawdy, to nie wiem. Mogę jednak przyznać, że moje kotki z reguły w czasie kiedy choruję, przebywają ze mną... Teraz też jedna leży obok mnie i domaga się głaskania ;)
W domu mam dwie kocice.
NinJaXs, a podziel się wiedzą: ile kosztuje miesięczne utrzymanie dwóch dziewczyn ?
Mam na myśli kocice rzecz jasna
Czytałem (ale nie mam pojęcia czy to prawda), że mruczenie kota to drgania o określonej częstotliwości, które wspomagają regenerację uszkodzeń. Polecane na różne schorzenia. Ja ostatnio, bodajże w Focusie, wyczytałem, że w tymże kocim mruczeniu znajdują się również częstotliwości, których ludzkie ucho nie rejestruje ale jakimś sposobem trafiają do podświadomości i sprawiają, że nam się podoba, gdy koty mruczą, ergo, gdy są zadowolone. Można by rzec: takie kocie przekazy podprogowe Ja mam w domu dwie kotki i kocura, więc jestem pod silnym wpływem kociego mruczenia, ale ja to nic w porównaniu z moją mamą. Koty dostają jeść kiedy chcą, a ja z bratem nieraz nie możemy się doprosić o kolację
Wydaję mi się jednak, że kocie "przekazy podprogowe" nie działają na każdego, gdyż moja dziewczyna, na przykład, nie znosi, jak ona to mówi, "kociego brzęczenia." Choć z drugiej strony jej odporność na kocią magię mnie nie dziwi jako, że jest ona uosobieniem asertywności
Na mnie też nie działa kocie mruczenie (notabene to czy nie czasem od niego się wzięło określenie "kocia muzyka"?). Znaczy się nie - działa, jak najbardziej działa, ale bynajmniej nie w sensie pozytywnym, a poza tym mruczenie kojarzy mi się z burczeniem w brzuchu i automatycznie się dla towarzystwa zaczynam robić głodna
Lubię koty, ale wolę psy, bo z nimi jest lepszy kontakt, niemniej jednak zgadzam się z tym, co ktoś kiedyś powiedział - aby mieć właściwe spojrzenie na własną pozycję w życiu, człowiek powinien posiadać psa, który będzie go uwielbiał i kota, który będzie go ignorował
kocie mruczenie (notabene to czy nie czasem od niego się wzięło określenie "kocia muzyka"?)
Nie, to określenie wzięło się od ich godowych wrzasków, popularnie w marcu, ale nie tylko.
http://video.interia.pl/obejrzyj,film,121933
To jest dopiero Sodoma i Gomora