wika
Aż mi wstyd, że wcześniej tego tematu nie założyłem ;) Proponuję dyskusję o górach ogólnie. Czy je lubicie? Kochacie? Może nienawidzicie? I jeśli juz darzycie jakimiś emocjami to za co? A może tak bezinteresownie? ;) W jakich górach już byliście, jakie szlaki wam sie najbardziej podobały, gdzie chcielibyście jeszcze sie wskrobać?
Ja z górami mam doczynienia w zasadzie od urodzenia - pochodzę z Wałbrzycha. Miasto to leży w kotlinie na pograniczu Sudetów Środkowych i Pogórza Sudeckiego. W zasadzie przez dłuższy czas swojego dzieciństwa nawet sobie za bardzo z tych gór nie zdawałem sprawy. No niby cos tam wystawało za moim blokiem, że to niby Chełmiec jest i że to wygasły wulkan (tak mi wszyscy wkręcali :P ) ale nie specjalnie się tym interesowałem, góry wtedy mi się raczej kojarzyły ze skalistymi turniami i jakąś taką dzikościa, której raczej nie sposób zaznać na środku blokowiska.
Walory i piękno Gór Wałbrzyskich (i nie tylko) zacząłem na dobrą sprawę dostrzegać jakieś 6-7 lat temu kiedy to pojechałem na mój pierwszy obóz wędrowny. Trwał on 3 tygodnie i polegał na przejściu niemal wszystkich ważniejszych pasm Beskidów (+ Pieniny i Gorce) z 20 kilowymi plecakami (jeśli się ktoś nie umiał spakować - a że mnie pakowała mama, to łatwo się domysleć że miałem tam o wiele za wiele :P ). Pierwsze wrażenia były nastepujące: "CHCE DO DOMUUUUUU!!" xD Jednak z kolejnymi kilometrami i metrami n.p.m. robiło się coraz ciekawiej (no nie licząc epizodu gdy połowa obozu zdychała na grypę żołądkową ;) ).
Poprostu się zaraziłem. Góry to miejsce gdzie można zapomnieć o codzienności. Wyciszyć się, pobyć troche samemu ze sobą i dziką przyrodą, a wieczorami usiaść z kompanami i gitarką przy ognichu i świetnie sie bawić. Generalnie zauważyłem że jak przekroczę te 1000 m n.p.m., to choćbym miał walec drogowy za soba ciągnąć, idę i mam wszystko w nosie - znakomicie sie czuję.
Narazie koniec, co by post za długi nie był. Zapraszam do rozmowy :)
Ja podobnie jak nasz Dochu kocham góry. Styczność z nimi mam odkąd sięgam pamięcią. Zawsze, jako dziecko, uwielbiałam się po nich wspinać, a na kolonie – tylko tam, jakiekolwiek góry by nie były zawsze tylko tam. Nad morzem nie mogę ścierpieć nieróbstwa, być może jestem nazbyt aktywną osobą, żeby tkwić w jednym miejscu przez cały dzień, wole w tym czasie wymęczyć się i wypocić zdobywając jakiś szczyt.
Ta pasja towarzyszy mi także teraz, kiedy mogę - zawsze z moim lubym wybieramy góry, a że on też kocha góry więc nie ma problemu z podjęciem decyzji „to, gdzie jedziemy”
Trudno zliczyć, w jakich górach byłam w sumie, ostatnio byłam w Beskidach, poprzednio w Pieninach, ale także w naszych nieśmiertelnych Tatrach parę razy (nie udało mi się JESZCZE zdobyć Giewonta, ale to kwestia czasu ), byłam też w górach o których wspomniał Dochu podczas pobytu u koleżanki w Boguszowie-Gorcach (pod Wałbrzychem). Planuje jeszcze zdobyć Bieszczady, no i oczywiście przemaglować porządnie Tatry, a także obszary wokół Żywca. Jednak, nigdy przygoda z górami się u mnie chyba nie skończy, bo obszarów do wędrowania i zwiedzenia jest tyle, że wystarczy na całe życie
Ja zaczynałem od Gór Wałbrzyskich i Kamiennych - mamy takie dość ładnie położone schronisko koło Wałbrzycha - Andrzejówka się zowie. Z rodzicami tam jeździłem. Ale tak jak pisałem, wtedy jeszcze nie byłem zainfekowany Choroba sie zaczęła od Beskidów. Beskid Żywiecki bardzo fajny, tylko niestety też baaardzo popularny (więc szlaki pełne). Przyjemny jest Beskid Niski - jak sama nazwa wskazuje góry niezbyt wysokie ale za to bardzo dzikie i puste. Później były Bieszczady, coraz więcej rodzimych Sudetów (poecam Góry Stołowe - niewysokie ale bardzo ładne, z bogatą rzeźba skalną i schronisko Chatka Górzystów w Izerach...mmm tamtejsze omleciki z jagodami :D no i Karkonosze oczywiści). Była Też Słowacka Velka i Mala Fatra i Niżne Tatry.
Które z gór zrobiły największe wrazenie? Ogólnie bardzo lubie Karkonosze (choć jest z nimi podobny problem co z Beskidem Żywieckim - nawała turystów). Bardzo podobała mi się Mala Fatra . Góry średnie pod względem wysokości (najwyższe szczyty około 1700m n.p.m.) ale bardzo przyjemne. Warto zobaczyć też przełom Dunajca w Pieninach i wejsć na Babią Górę przez Perć Akademików (choć mnie szczerze mówiąc szlak nieco rozczarował - spodziewałem się większego hardkoru ).
Plany? Przedewszystkim polskie Tatry. Marzy mi sie też Triglav (najwyższy szczyt słowenii i świeta góra Słowian )
Ja również uwielbiam góry. Byłem już w wielu miejscach, mimo że nie wszystkie pamiętam. Moja przygoda z górami rozpoczęła się bowiem we wczesnym wieku dzięki rodzicom. Już jako kilkulatek zdobywałem swoje pierwsze górskie szczyty. Ta pasja zaszczepiona we wczesnej młodości została do dziś. W tym roku odwiedziłem Beskid Żywiecki. Babia Góra zrobiła na mnie ogromne wrażenie.
A był ktoś na Orlej Perci? Ten szlak podobno daje czadu konkretnie. Mówi sie że najtrudniejszy polski górski szlak. Muszę go przejść
Ja w tym roku razem z Anubisem odwiedziłem pannę Horus w Bieszczadach, a później ją do siebie w Karkonosze zwinąłem Wleźliśmy na obowiązkową Połoninę Carynską, kawałek Wetlińskiej i Tarnicę. Pogoda pod koniec sie spsułe, na najwyższy szczyt polskich Bieszczadów szliśmy w deszczu ale całe szczęście jak byliśmy już u góry rozpogodziło sie i mieliśmy świetne widoczki.
W Karkonoszach natomiast zastała nas zima Pierwszy dzień cały czas przez mgłe, nocleg w "Samotni", drugi dzień mgła + mróz, szron i silny wiatr. Na Śnieżkę tym razem nie weszliśmy z powodu niefajnej pogody. A fot z Karkonoszy puki co zazdrośnie strzeże Horus wiec nic nie wrzucę Ale zapodała coś niecos w temacie o Karkonoszach właśnie
To ja z Anubisem na Tarnicy.
Moja przygoda z górami zaczęła się w tym roku. Sprawdza się tu chyba przysłowie, że cudze się chwali, a swego nie zna. Na kolonie zawsze wyjeżdżałam nad morze no, bo przecież moje miasto to już właściwie góry. Rodzice są domatorami, więc jako dziecko nie miałam okazji z nimi podróżować. Dopiero w tym roku znalazła się odpowiednia ekipa na taki wyjazd. Zaczęło się od Bieszczadów. Mówią, ze najlepiej pamięta się pierwszą miłość. Podpisuję się pod tym rekami i nogami. Zakochałam się w tych górach. Te najwyższe partie, gdzie spaceruje się po samych połoninach są tak piękne, że mogłabym się w nie wpatrywać godzinami. Dochu wspomniał już o pobycie w Karkonoszach. Również mi się podobały ale wiem, że w Bieszczady będę wracać dużo częściej. Nie tylko ze względu na odległość. I uwaga! To prawda, co mówią: w Bieszczady jedzie się raz, potem to już się tylko wraca
Ja dziś zaliczyłam kolejny pobyt w Bieszczadach. Tym razem trasa z Ustrzyk Górnych, przez dwie Rawki i na Połoninę Caryńską. Myślę, że to już choroba. Od kliku dni czytałam o Bieszczadach wszystko, co znalazłam w internecie, zdjęcia oglądałam, płakałam, znów oglądałam. No i stwierdziłam, że nie ma opcji- muszę pojechać jeszcze przed nowym rokiem akademickim! Od pomysłu do realizacji niedaleka droga, więc spakowałam plecak i pojechałam. Zdjęcia wrzucę jutro, ale w temacie o Bieszczadach konkretnie.
A fot z Karkonoszy puki co zazdrośnie strzeże Horus wiec nic nie wrzucę Ale zapodała coś niecos w temacie o Karkonoszach właśnie
No przecież cześć wrzuciłam na forum, nie moja wina, że mgła zasnuła wszystkie widoki
Na mnie jakoś bieszczadzki urok nie działa. Nie powiem, ładne są ale jakoś nie maja tego "czegoś", sam nie wiem czego. Może nie wywołują we mnie tego dreszczyku emocji? Nie przytłaczają? Chyba coś w tym jest, lubie surowe góry, a Bieszczedy sprawiają wrazenie takich swojskich.
Poniosło i mnie w góry , urzekło i zniewoliło już na zawsze. Moja pierwsza wyprawa miała miejsce chyba trzy lata temu, niestety nie dane mi było wówczas posmakować wspinaczki, czy choćby wędrówki którymkolwiek z wymienionych przez Was szlaków. Na urlop jechałam z kontuzją nogi, ale przy pierwszym spotkaniu czułam, że góry są już moje!
Beskid Żywiecki zauroczył mnie na amen! Baranią Grę, Czantorię zdobyłam tylko wzrokiem, dlatego wszystko jeszcze przede mną. Dane mi było podziwiać również urok Gór po stronie słowackiej. Drugą część urlopu spędziłam w Tatrach Niskich w pięknym Liptowskim Mikulaszu. Trafiłam do ośrodka Tatralandia. W powrocie do szybkiej sprawności pomogły mi codzienne kąpiele w źródłach termalnych , pod koniec urlopu mogłam już cieszyć się moimi kończynami w pełni zrehabilitowanymi.
Zaliczam się do zarażonych miłością do gór, nie sadzę bym się kiedykolwiek wyleczyła.
Ooo, Liptowski Mikulasz Było się, było. W pobliżu są Liptwskie Mary w których mieści sie kompleks archeologiczny. Stanowisko kultury puchowskiej, rekonstrukcja zagrody z tamtego okresu (bardzo fajnie wykonana) i fortyfikacji (moim zdaniem nieco mnie udana). Niżne Tatry tez mi sie podobały. Tak jakby troche wypiętrzyc i bardziej pofałdować Karkonosze
Ja (ten kudłaty ) z harcerską ekipą na Dumbierze (2043 m n.p.m.)
Widok na Tatry Wysokie (daleko na horyzoncie) z Niżnych Tatr
A był ktoś na Orlej Perci? Ten szlak podobno daje czadu konkretnie. Mówi sie że najtrudniejszy polski górski szlak.
Niewątpliwie jest to najbardziej wymagający szlak w polskich Tatrach. Bardzo trudny technicznie, wyciskający ostatnie poty. Nie byłem tam, ale nasłuchałem się opowieści o przepięknych widokach zapierających dech w piersi. Zobaczcie zresztą sami tutaj i tutaj
Co do samych Tatr to warto zaznaczyć iż są to najpopularniejsze góry w Polsce. Nie wiem ile turystów corocznie odwiedza to najwyższe pasmo Karpat, ale nad Morskie Oko w pogodne dni przybywa ok 20 tys. piechurów dziennie W każdym razie jest bardzo gęsto od stonki, co napewno jest dużym minusem.
Na forum rozmawialiśmy już o Beskidach, Bieszczadach ale jakoś pominęliśmy Tatry – w których, przyznaje się bez bicia, zakochałem się od pierwszego wejrzenia.
Jak wy widzicie to majestatyczne miejsce?
Zapraszam do podzielenia się tym gdzie byliście, jaki szczyt zdobyliście i gdzie warto się wybrać.
Jak wy widzicie to majestatyczne miejsce?
Góry jak góry Dużo bardziej wolę Jurę Krakowsko-Częstochowską, tam jest wszystko czego mi potrzeba - niezbyt wysokie skałki do wspinania, górki i pagórki po których sobie można zjeżdżać rowerem ile dusza zapragnie, zamki, jaskinie, no po prostu wszystko
Mogłabym zamieszkać gdzieś na szlaku Orlich Gniazd
Dużo bardziej wolę Jurę Krakowsko-Częstochowską, tam jest wszystko czego mi potrzeba - niezbyt wysokie skałki do wspinania, górki i pagórki po których sobie można zjeżdżać rowerem ile dusza zapragnie, zamki, jaskinie, no po prostu wszystko
Spędziłam tam miesiąc w tym roku i stwierdzam, że muszę tam wrócić. Świetne jest to, że w jednym miejscu mamy w zasadzie wszystko. Jak zauważyła nazaa zamki, skałki ale też wyciągi narciarskie, ogromną ilość jaskiń, a także jeziora. Wszystko co najlepsze skumulowane w jednym miejscu. Mi najbardziej spodobały się właśnie te skałki. Turystów bardzo mało więc można się wspinać bez przeszkód, a z góry widoki malownicze.
W Tatrach niestety jeszcze nie byłam, a ciągnie mnie do nich straszliwie. Planuję w przyszłym roku na majówkę albo na wakacje się wybrać. Ale Szymku podziel się swoimi wrażeniami. Jakie są szlaki? Czy trzeba się zapatrzeć w jakiś specjalistyczny sprzęt czy wystarczy wdziać na nogi buty trekingowe i ruszać?
Góry... bardzo je kocham ! Są piękne i moja choroba tam łagodnieje. Mieszkam nad morzem w Szczecinie. Wybierajac się w góry wiesz, iż przybędzie ci mięśni. Nowych wspomnień. Tylko wiesz, zę z portfela ubędzie. Mój ulubieniec to Kasprowy Wierch w Karkanoszach
Anonimen, jak już zauważył Aquarius - Kasprowy jest w Tatrach, a nie w Karkonoszach, w tych ostatnich z wierchów to chyba tylko Mumlawski jest
Jakie są szlaki? Czy trzeba się zapatrzeć w jakiś specjalistyczny sprzęt czy wystarczy wdziać na nogi buty trekingowe i ruszać?
Buty z antypoślizgową podeszwą, powyżej kostki, to podstawa. Ile to człowiek naoglądał się samobójców w adidaskach, sandałkach, a nawet japonkach... to przechodzi ludzkie pojęcie.
Myślę że przydatną rzeczą byłyby tzw. stuptuty które ochraniałyby nasze stopy przed padającym deszczem… Na przyszły rok zapewne sobie je sprawie. Ponad to warto w tatry zabrać dobrą kurtkę z kapturem która ochroni nas przed wiatrem, oraz rękawiczki które ochronią nas przed kontaktem z zimnym kamieniem czy łańcuchem.
Co do szlaków to są one zróżnicowane ale wszystkie naprawdę wyczerpujące kondycyjne. Pierwszego dnia przykładowo, wyprawiłem się nad Morskie Oko. Zajęło mi to bagatela prawie 10 godzin chociaż zahaczyłem jeszcze co prawda o Czarny Staw pod Rysami. Przetarcie było więc naprawdę godne.
Ze swojej strony, dla początkujących, mogę polecić szlak na Czerwone Wierchy. Wycieczkę należy zacząć w Dolinie Kościeliskiej i kierować się później na Ciemniaka (2098 mnpm). Tutaj czeka nas ciągła wspinaczka po bardzo łatwym technicznie odcinku która jednak trwa ok. 3,5 godziny. Można naprawdę dostać małej zadyszki, którą rekompensujemy sobie pięknymi widokami na Tatry Zachodnie i Giewont. Z Ciemniaka rozpościera się także piękny widok na Wysokie Tatry dlatego też na jego szczycie możemy spotkać sporą ilość turystów. Następnie należy kierować się na Małołączniak (2098), przez Krzesanicę (2122). W tym momencie czujemy się jakbyśmy chodzili trochę po Bieszczadach. Mamy w każdym razie około godziny odpoczynku przed rozpoczęciem poważnego schodzenia z gór, które trwa ok. 3,5 godziny, w kierunku Doliny Małej Łąki.
Cały szlak jest generalnie łatwy i przyjemny. Jedyne problemy możemy spotkać na krótkim odcinku Kobylarzowego Żlebu, gdzie znajdują się łańcuchy. Osoby niższe mogą po prostu mieć problem ze znalezieniem miejsca zaczepienia i są zmuszone zjeżdżać po łańcuchu na brzuchu.
Najważniejsze to zabranie dużej ilości wody i koniecznie ciepłych ubrań chroniących przed wiatrem. Wieje tam bowiem niemiłosiernie od chwili wyjścia w wyższe partie kosodrzewiny.
Polecam też wejście na przełęcz Krzyżne (2112) od strony Doliny Suchej Wody przez Murowaniec. Jest to już znacznie trudniejszy szlak, wymagający jakiegoś doświadczenia chodzenia po Tatrach. Jest tam stromo i niebezpiecznie.. jednak na przełęczy możemy podziwiac dwa wybitne widoki.. jeden na malowniczą Dolinę Pięciu Stawów Polskich a drugi na iście księżycowy krajobraz Doliny Pańszczycy.
Do tego warto wejść sobie na Kościelec(2155) przez Karb (1853) (tutaj mamy piękny widok na Czarny Staw Gąsienicowy), a potem kierować się na Dolinę Stawiańską. Ilość małych stawików, cieków wodnych, urokliwych skał jest tu po prostu olbrzymia.
Jest jeszcze tego trochę… ale jak na początek na pewno wystarczy.
W przyszłym roku planuję wejść na Zawrat, a potem na Rysy – które już de facto kiedyś zdobyłem wczłapując się na nie od łatwiejszej, słowackiej strony. Potem jeszcze Świnica, Szpiglasowy Wierch a i może Mięguszowiecka Przełęcz pod Chłopkiem – najtrudniejszy szlak w Wysokich Tatrach zaraz po szeroko pojętej Orlej Perci. Ach.. się rozmarzyłem.
Ja to mam generalnie straszny problem z górami bo jestem po prostu nałogowcem. Chciałbym wejść już wszędzie, jak najszybciej, żeby mieć czas na… dalszą podróż w góry. Ciągle mi mało i mało.. a współtowarzysze podróży mają mnie po prostu czasem dość za tempo jakie im narzucam.