wika
Cześć autorów dobrze się o niej wyraża, ale ostatnio czytałem w książce Elwiry Watały, że była beznadziejną. Prosze o opinie
Pani Watała twierdzi, że Maria Leszczyńska była chodzącym nieszczęściem, które emanowało negatywnymi fliudami złą bigoterią, która zabija człowieka. Pozatym pisze ze nasza krewniaczka była nędzna intelektualnie i po prostu głupia. Z faktem że się nie stroiła i jak na tamte czasy ubierała się niemodnie i nie starała się przy sobie trzymać Ludwika XV to już czytałem w innych pozycjach o Marii Leszczyńskiej. Pozatym dowiedziałem się, że była egoistyczną matką.
Więcej odsyłam do lektury "Cuchnący Wersal"
Może rozwiniesz nieco tę teorię z beznadziejnością? Nie wszyscy tutaj znają panią Elwirę Watałę.
Elwira Watała to kiepski autorytet. W pogoni za sensacją, która stanowi istotną treść jej książek nie dokonuje selekcji źródeł i nie zwraca uwagi na to, że do pewnych zagadnień historia podchodzi już inaczej.
Wracając do Marii Leszczyńskiej - prawie wszystko z tego, co powtarza za Watałą sandro81 prawdą nie jest. Głupia nie była, wykształcono ją dość dobrze i zapoznano z dworską etykietą. Bardzo angażowała się w działalność charytatywną, mało kto też wie, że wymieniała korespondencję z Wolterem.
Fakt, że się nie stroiła należałoby raczej policzyć na jej korzyć, bo oznaczał on duże odciążenie królewskiego skarbu.
Utrzymanie przy sobie męża, który wykazywał niemalże od samego początku skłonności do zdrady było dużym wyzwaniem. Pewnie, mogła o męża walczyć, tylko po co? I tak by przecież robił co chciał. Pogodziła się z tym, co nieuniknione i poświęciła się wychowywaniu dzieci, a miała ich z tego co pamiętam dziesięcioro, którym zapewniła dobre wykształcenie.