ďťż

wika

Myślę, że powinno znależć się też coś dla orientalistów więc... hieroglify i język egipski. Coż, prócz hieroglifow tzn. świetnego pisma używanego do pisnia na monumentalnych budowlach i w grobowcach Egipcjanie posługiwali sie również pismem hieratycznym tj. kapłańskim wykorzystywanym do do zapisków oraz jego uproszczoną wersją - pismem demotycznym tj. ludowym. Język egipski dzieli sie na staroegipski, średnioegipski ( klasyczny ) nowoegipski i koptyjski. Wszystkich chętnych do rozmowy na tematy pisma, języka i literatury egipskiej zapraszam do konwersacji...


Jeśli mamy rozszerzyć ten temat chciałbym wpierw poznać wasze zdanie na temat tego:

„Czy waszym zdaniem owe hieroglify zostały prawidłowo i do końca rozszyfrowane?”.

Nie chodzi mi tu jedynie o Jeana Francoisa Champolliona, ale również pozostałych, którzy pracowali nad sławnym Kamieniem z Rosetty, na którym w głównej mierze oparto odczytywanie staroegipskich znaków.
Jak podają źródła historyczne jednym z pierwszych którzy wzięli się za odszyfrowywanie powyższych znaków był angielski pastor Stephen Weston który odczytał grecki tekst Kamienia, wkrótce potem Europą zawładnął Demon hieroglifów - czyli moda na hieroglify i ich odczytanie.
W ślad za nim pojawiło się wiele własnych interpretacji poszczególnych naukowców i badaczy…które niestety w wielu przypadkach okazały się błędne.

I tak:

Do znaczniejszych osiągnięć w tym względzie przyczyniły się badania np. francuskiego uczonego - Sylvestre'a de Sacy i i szwedzkiego dyplomaty Johana D. Akerblada .
De Sacy zajął się głównie częścią demotyczną, z której wyodrębnił nazwy własne m.in. Ptolemeusz i Aleksander, ale nie udało mu się rozwiązać problemu fonetyki składających się na nie znaków.
Tropem Stacy podążył Akerblad który zidentyfikował wszystkie imiona własne m.in. Arsinoe, Bereniki i Aelosa, nastepnie ze znaków tworzących te imiona utworzył własny "alfabet demotyczny", złożony z 29 znaków – niestety jego interpretacje okazały się prawidłowe tylko w połowie.

Dalej był Thomas Young, angielski fizyk i uczony.
Ten także zajął się demotyczną częścią steli dzieląc tekst na grupy znaków tworzących słowa.
Odkrył on że;

- pismo demotyczne nie było pisownią niezależną od hieroglifów.
- teksty egipskie muszą zawierać znaki o różnych właściwościach semantycznych, czyli połączenie znaków hieroglificznych ze znakami "alfabetu"
- pismo Egipcjan przechodziło stopniową degradację od hieroglifów, poprzez pismo hieratyczne, do demotyki (zwanej wówczas epistolografią)

Wreszcie przyszedł czas na młodego Francuza, Jeana Francoisa Champolliona.
Powyższy podobnie jak jego poprzednicy swoją pracę rozpoczął wzorując się na Kamieniu z Rosetty od imienia Ptolemeusza V Epifanesa, i udowodnił że egipskie hieroglify opierały się na zasadzie fonetyczności zapisu. Tymi spostrzeżeniami podzielił się w artykule pt.: "List do Pana Dacier, dotyczący alfabetu hieroglifów fonetycznych", który ukazał się w bodaj 1822 roku.

Na dzień dzisiejszy nauka twierdzi że powyższe prace były kamieniem milowym w tworzeniu nauki zwanej, egiptologią.

Jednak czy my współcześni potrafimy prawidłowo odczytać owe święte znaki staroegipskie?….

Muszę przyznać że ja sam mam osobiście poważne wątpliwości w tym względzie.

Pozdrawiam.
Cóż, wiele znaków, szczególnie w staroegipskim nadal ukrywea przed nami swe znaczenie lub wymowę (jak na przykład serech z hieroglifem króla Skorpiona), istnieje pewna ich grupa których znaczenia można się domyślać, nie będąc do końca pewnym ich znaczenia itd., itp.

P.S. Egiptologia jest specjalizcjią orientalistyki.

Pozdrawiam.
Zyczę wszystkim forumowiczom Historicusa spełnienia marzeń w 2008 roku, wszelkiej pomyślności i zgłębienia wiedzy tak fascynującej jaką jest wiedza starożytna! a teraz chciałbym wróciuć do tematu..zastanawia mnie, dlaczego ciągle nauka opiera się na opini uznanych autorytetów z zakresu wiedzy o hieroglifach nie traktując poważnie innych opini jak np. Alberta Slosmana i jego tłumaczenie Księgi Umarłych, której to tłumaczenie wywraca cały świat egiptologii do góry nogami bo różnice są szokujące, dlatego też uważam,że należy dyskutować opierając się na argumentach popartych różnymi badaniami bo w przeciwnym razie nasze rozważania i dyskusje staną się mało poważne w tym temacie.


Jak pewnie zauważyłeś, środowisko archeologiczne (a szczególnie to zajmujące się egiptologią), jest środowiskiem bardzo szczelnie zamkniętym i niezwykle konserwatywnym w swoich poglądach.
Pewnie dlatego jest tak, że jeśli pojawia się co jakiś czas (choćby w pobliżu tego środowiska), jakiś niepokorny naukowiec, badacz, egiptolog... mający czelność mieć swoje własne hipotezy dotyczące np. piramid w Gizie - to nawet jeśli owe jego hipotezy mają charakter dość mocno wiarygodny, to ów i tak spotka się z atakami, a miejscami nawet agresją tych, którzy z biegiem swoich prac poszukiwawczo - odkrywczych na prastarych ziemiach faraonów, uzurpowali sobie jakby prawo do tego - co ma być uznane przez współczesnych za fakty?...a co za rzekome i niedopuszczalne brednie.

Na temat owych piramid z Gizy naczytaliśmy się już wiele najróżniejszych "mądrości", i muszę przyznać, że te przyjęte jako ogólne stwierdzenia i opisane pod pewnym niezwykle uproszczonym tytułem, który pomiędzy zdaniami kolejnych tytułów, książek, przewodników, a nawet prac naukowych, brzmi mniej więcej - "tak właśnie było, bo tak musiało być...", jest dla mnie najmniej wiarygodne.

Zgodzę się z moim przedmówcą co do tego, że wiedząc tak mało na temat owych piramid, winniśmy dopuścić do głosu również tych, których założenia i opinie różnią się od dotychczas przyjętych schematów, które chyba nadal budzą poważne wątpliwości - nawet wśród ich twórców (autorów).

Jeśli nadal będziemy bać się np. - spojrzeć w niebo, przeanalizować możliwości istnienia cywilizacji pozaziemskich, spojrzeć raz jeszcze na stare papirusy by spróbować dojrzeć w nich coś więcej niż to, co już tam wyczytano....to blado widzę tą część nauki , która zowie się egiptologią.

A przecież w miarę ponownych analiz starożytnych malunków, papirusów, ostrakonów, świątyń, obelisków czy reliefów z wykutymi na nich świętymi egipskimi znakami, pojawiają się coraz to nowe opinie, spostrzeżenia, a wraz z nimi kolejne wątpliwości, które (niestety), są jakby przypisane tylko tym, którzy uzurpują sobie prawo do własnej mądrości....a szkoda, bo to właściwie do niczego nowego nie prowadzi.

To nie oznacza bynajmniej, że ja nie mam szacunku to tego, co naukowcy uzyskali do dziś w dziedzinie egiptologii - wręcz przeciwnie.

Chodzi mi tylko o to, że opierając się głównie na uznanych już autorytetach odbiera się tym samym głos tym, którzy być może już dziś wiedzą nieco więcej, widzą więcej i rozumieją więcej...tyle, że żaden autorytet ich nie słucha.

Pozdrawiam.

Zyczę wszystkim forumowiczom Historicusa spełnienia marzeń w 2008 roku, wszelkiej pomyślności i zgłębienia wiedzy tak fascynującej jaką jest wiedza starożytna! a teraz chciałbym wróciuć do tematu..zastanawia mnie, dlaczego ciągle nauka opiera się na opini uznanych autorytetów z zakresu wiedzy o hieroglifach nie traktując poważnie innych opini jak np. Alberta Slosmana i jego tłumaczenie Księgi Umarłych, której to tłumaczenie wywraca cały świat egiptologii do góry nogami bo różnice są szokujące, dlatego też uważam,że należy dyskutować opierając się na argumentach popartych różnymi badaniami bo w przeciwnym razie nasze rozważania i dyskusje staną się mało poważne w tym temacie.
A ja odpowiem o wiele krócej niż Ra: zapoznałem się z pracami Slosmana... No cóż próbowałem użyć jego klucza do przetłumaczenia innych tekstów i... Wychodzi bełkot! Myślę, że dalej nie muszę tłumaczyć co to oznacza...
Dla zainteresowanych. W Polsce jest dość mało uczelni, gdzie można poznawać pismo hieroglificzne i język egipski. Od przyszłego roku akademickiego do grona tych uczelni najprawdopodobniej dołączy Katolicki Uniwersytet Lubelski. Nie będzie to ani lektorat, ani ćwiczenia a jedynie zajęcia fakultatywne ale to i tak wiele.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dagmara123.pev.pl
  •