wika
Jak dla mnie jeden z najbardziej obiecujących obecnie reżyserów.
Finding Neverland, Stay, Monster's Ball i najnowsze Stranger Than Fiction.
Facet ma pewną wizję, która świetnie przekazuje (Finding Neverland i Stranger Than Fiction) i nie boi się sięgać do nowych gatunków i nieustannie się sprawdzać - wchodzący w tym roku The Kite Runner, który z zapowiedzi będzie dość ciekawym dramatem dziejącym się w Afganistanie!
Marc Forster udowadnia, że Niemcy mają świetnych reżyserów i takie czarne owieczki jak Uwe Boll tego nie zmienią!
Jakieś opinie?
widziałem jedynie "Moster's ball" i był to egzystencxjalny koszmar - Halle Berry uprawia sex, płacząc i łkając, z Bob Thorntonem. beznadziejny, trochę tandetny dramat
Shit, nie mogę zaprzeczyć, bo tego jedynie nie widziałem
Żem się wrobił w nowy temat, jak się okaże, że wszyscy widzieli jedynie Monster's Ball (czyli w wersji polskich tłumaczy Oscarowych - Bal Potworów )
z drugiej strony - nie znam nikogo komu by sie nie podobał "Marzyciel". albo ostatni "Stranger than fiction" - same zdecydowane pozytywy. ze "Stay" chyba gorzej, bo ma tyle samo przeciwników, co zwolenników [podobno Forster bawi się za bardzo w Lyncha].
jest ok, ale - jeszcze - bez konkretnego stylu, bez wyraźnego podpisu pod swoimi filmami.
Ja tam uważam "Stay"za najlepszy film Forstera jak dotąd.
jest ok, ale - jeszcze - bez konkretnego stylu, bez wyraźnego podpisu pod swoimi filmami.
z tym się już mogę nie zgodzić
bo Finding Neverland i Stranger Than Fiction można porównać na wielu płaszczyznach i wg mnie jest to już początek stylu Forstera. Inna sprawa, że nie wiadomo czy pójdzie tą drogą, bo patrząc na jego filmografię na imdb ciągle chce się próbować w innym gatunku. Wypada pochwalić i mieć nadzieję, że się będzie ciągle rozwijał!
A Ty Des, biegiem do wypożyczalni po Marzyciela!
Mogę się wypowiedzieć o tym reżyserze tylko na podstawie Finding Neverland - mają taki materiał i taką obsadę, trzeba naprawdę nie mieć wyobraźni żeby nakręcić tak idealnie nijaki film. Szkoda.
O Monster's Ball słyszałem wiele dobrego, o Starnger Than Fiction też, więc możliwe że FN było tylko chwilowym oznakiem słabości.
Mogę się wypowiedzieć o tym reżyserze tylko na podstawie Finding Neverland - mają taki materiał i taką obsadę, trzeba naprawdę nie mieć wyobraźni żeby nakręcić tak idealnie nijaki film. Szkoda.
A widzisz, Des, jednak ktoś się znalazł, kto nie lubi Marzyciela
To ja poproszę o rozwinięcie tej teorii. Tzn. dlaczego nijaki? W czym nijaki? Bo ja tam widziałem wszystko, czyli chyba odwrotnie niż Ty
Widziałem ten film dość dawno, więc trudno mi jakoś dokładnie rozwinąć temat. Choćby sceny w których dzieci wyobrażały sobie różne rzeczy, aż prosiło się o jakieś ciekawe sceny, przejścia, nawet efekty specjalne, a tu nic, ot pokazana scenka "z wyobraźni" - cięcie - pokazana rzeczywistość - znowu cięcie i tak dalej. Bleh.
Zresztą nie chodzi tu o jakieś wizualne sztuczki, tylko do licha, to film o twórcy Piotrusia Pana, fajnie było gdyby reżyser pokusił się o jakieś analogie, nawiązania. A nijakiego Deppa nie daruję, co za bezpłciowa rola i postać. W ogóle sam film pozostawił mnie zupełnie obojętnym, i przy okazji znudzonym.
Widziałem ten film dość dawno, więc trudno mi jakoś dokładnie rozwinąć temat. Choćby sceny w których dzieci wyobrażały sobie różne rzeczy, aż prosiło się o jakieś ciekawe sceny, przejścia, nawet efekty specjalne, a tu nic, ot pokazana scenka "z wyobraźni" - cięcie - pokazana rzeczywistość - znowu cięcie i tak dalej. Bleh.
hmm... jak dla mnie dobrze, że nie było stosu efektów specjalnych, to nie o to chodziło. Wyobraźnia nie potrzebuje pomocy speców z Hollywoodu, aby zaistnieć. Efekty by ten film zabiły.
to chyba widzieliśmy inny film - przecież tam była masa nawiązań!. Więc widać źle pamiętam. Film ma u mnie 5/10; ani ziębi, ani grzeje.
"Big Fish" rzeczywiście cudowny. Swoją drogą chciałbym zobaczyć film o Barriem w wykonaniu Burtona.
[quote="Mierzwiak"]
z drugiej strony - nie znam nikogo komu by sie nie podobał "Marzyciel".
Na siłę możesz upchać mnie; mi się "podobał", ale mały Highmore jest zdecydowanie przereklamowany, a Depp gra tu (uwaga!!) chyba najgorszą rolę w karierze (i, paradoksalnie, dostaje za nią nominację do Oscara; to jest ironia losu!).
"Zostań" mi się podobało, póki co najlepszy film MF. "Monster's Ball" ledwo pamiętam, ale uczucia bardziej zbliżone do tego co napisał Desjudi ;). "Stranger than fiction" mam, i obejrzę "na dniach", może coś wtedy napiszę.
A co z samym MF? Dla mnie to rzemieślnik skaczący po gatunkach. Dlatego trudno powiedzieć, czy jest "obiecujący", czy "tymczasowy", bo o wiele łatwiej rzec, że jest po prostu nijaki. Odwala swoją robotę. Dostaje niezłych aktorów. Zgarnia nagrody, które wg. mnie mu się nie należą. Taki tam koleś. Zdarza się.
O wiele łatwiej również rzec, że Peter Jackson miał fuksa.
PJ to inna sprawa. To jest ktoś, kto ma wizję i którego filmy w jakiś sposób są spójne, a da je się podzielić na kilka etapów. Pierwszy etap tfurczości - etap krwawego karnawału; w międzyczasie "Niebiańskie istoty", do których być może za jakiś czas dopiszemy nieszczęsne "Lovely Bones"; potem etap drugi, czyli epickie produkcje realizowane z nietuzinkową pasją. Owszem, PJ można nazwać rzemieślnikiem, tak samo jak MF. Ale filmów PJ nie mógłby nakręcić nikt inny; MF po prostu jest, odwala to, co mu każą. Jego filmy nie mają duszy. No.
No i widzisz, tu się nie mogę zgodzić, choćbym chciał, a nie chcę. Jeżeli uważasz, że filmy Forstera nie mają duszy, to nie mamy niestety o czym dyskutować... Osobiście jestem zauroczony Stranger than Fiction, pobudzony Stay i znokautowany emocjonalnie przez Finding Neverland. A teraz czekam na nowego Bonda. Jakby Forster odwalał co mu każą, to Barrie miałby dwuznaczne skłonności do małych dzieci i na końcu rozpierdzielał maczetą Haka, a Letham pieprzył 17 studentek w ciągu filmu <rotfl>
A poza Twój argument o etapach twórczości można o kant dupy rozbić, skoro Forster nakręcił na razie 4 filmy.
No, powiedziałem, a teraz wracajmy do swoich własnych światów. Idę oglądać Marzyciela