wika
Po obejrzeniu Transformers naszłomni eby się bliżej przyjrzeć tej postaci jak i oczywiście filmom, które do tej pory facet stworzył. Szybki rzut oka na filmografię i co widzimy?
Bad Boys - pamiętam, że kiedyś dawno temu widziałem, pamiętam, że mi się podobało, wiem, że muszę sobie przypomnieć
Twierdza - w tym przypadku pamiętam film bardzo dobrze i spokojnie moge stwierdzić, że mi się podobał.
Armageddon - ten film pamiętam chyba najlepiej, pierwsze skojarzenie - dobra zabawa, w końcu Bruce w roli głownej, druge skojarzenie - w tym filmie absurd goni absurd, ale co tam Podobało mi się.
Pearl Harbor - tu już niestety gorzej, nuda i paskudne przekłamania historyczne które wyjątkowo draznią kogoś kto pracę magisterską pisał z historii marynarki wojennej w IIWŚ. Sorry, no bonus.
Transformers - powstrzymam się od szerszego komentarza, powiem tylko że kolejny plus dla Baya, jak dla mnie może robić sequel, byle szybko
Pozostałych jego filmów nie widziałem, ale chyba trzeba będzie to nadrobić bo po tych które widziałem jest 4:1 na korzyść Baya. Tego gościa i jego filmów chyba sporo osób nie znosi, ale gdybym nie czytał tego forum jakoś bym na to nie wpadł, bo dla mnie jego filmy to w większości świetne kino rozrywkowe, którego nigdy nie za wiele.
wybrałem "zdecydowanie nie", ponieważ nie mam poczucia humoru.
synonimem kina rozrywkowego jest Steven "Master" Spielberg.
Bay jest synonimem filmowej piaskownicy i bezdennej głupoty.
ps: military już pisał na temat Baya (polecam topic o "Twierdzy"), stąd też powstanie tego tematu odbieram wyłącznie w kategoriach marnej prowokacji:)
ups, jakoś przeoczyłem temat o twierdzy, ale nie zaszkodzi jeszcze jeden, tym razm o Bayu ogólnie, skoro temat o TF też już dawno był a ty musiałeś w ramach marnej prowokacji założyć kolejny
cóż, dałem fifty-fifty, bo filmy Baya to przecież głównie kino przepiękne wizualnie i (w większości) z niezłą akcją tudzież rozwalanką (np Wyspa to cienki film, ale sfilmowana jest bayecznie, a samochody gniecone na pościgu po autostradzie zapadają w pamięć). I o to chyba głównie chodzi, nie o logikę tych filmów.
A Spielberg już dawno nie ma dla mnie wstępu (Indianę zobaczymy) na pole rozrywki - facet nie wie, kiedy przestać i niech lepiej dalej siedzi w kinie głębszej wartości pokroju Szeregowca.
dobra, żeby nie było, że się nie znam na filmach, to sie wypowiem:)
Bad Boys - nawet ujdzie;
Twierdza - za pierwszym razem film podobał mi się do tego stopnia, że kupiłem sobie VHS (w pakiecie z Con Air). miałem wtedy 15 lat.
Bad Boys 2 - gówno;
Armageddon - gówno totalne;
Pearl Harbor - maksymalne mega gówno;
Wyspa - filmik znośny mniej więcej do połowy. "znośny" znaczy "patrze w ekran i drapie się po jajach". po upływie 60 minut, a dokładniej po scenie na autostradzie zalewa nas fala Bayowskiej głupoty;
Transformery - absolutna totalność bycia gównem;
o Bayu nie da się powiedzieć nic mądrego. jedyne co przychodzi mi do głowy to to, że gość kreci najbardziej dziecinne i kretyńskie filmy w hollywoodzie.
A Spielberg już dawno nie ma dla mnie wstępu na pole rozrywki - facet nie wie, kiedy przestać i niech lepiej dalej siedzi w kinie głębszej wartości pokroju Szeregowca.
1 minuta wojny światów warta jest więcej niż wszystkie minuty w towarzystwie Baya.
Mental, zauważyłem, że dośc szybko wywaliłeś Camerona ze swojego posta w którym figurował obok Spielberga jako synonim kina rozrywkowego. Słusznie . Cameron to tylko Terminator, Aliens i Titanic (i jeszcze "Kopia Terminatora w wersji dla młodszej widowni" aka T2). Titanikiem zgarnął oskary i tyle go widzieli
Bay nie zrobił i nigdy nie zrobi niczego co by można postawić w jednym rzędzie z Terminatorem czy Aliens, ale przynajmniej się tak nie opierdala
Kopia Terminatora w wersji dla młodszej widowni" aka T2
Gieferg, ale ty dorosły jesteś. imponujesz mi:)
1 minuta wojny światów warta jest więcej niż wszystkie minuty w towarzystwie Baya.
ale WOTW to nie jest czysta rozrywka jaką serwuje Bay - trochę dystansu
WOTW to rozrywka przeciętna. kapitalne metafory nie ratują (niestety) tej produkcji. czysta rozrywka to z kolei Park Jurajski, Indiana Jones, Przerażacze Jacksona... czym są w tym zestawieniu filmy Baya? - nie wiem. będę wdzięczny, jeśli ktoś mi to wyjaśni.
Maksymalne mega gówno... rozbawilo mnie to :)
Do rzeczy.
Bay nakrecil tylko trzy filmy, jak to juz kiedys mowilem.
Bad Boys - doskonala komedia sensacyjna z cudnymi sekwencjami akcji. Niezaprzeczalnie najlepszy film Baya bo najbardziej konsekwentny w trzymaniu sie gatunku.
Twierdza - sredniak. Twierdza to jeden z najsredniejszych filmow jakie widzialem. Ktos mi zacznie wyliczac sceny akcji to ja mu powiem, że tak jak migajace swiatelka nie wywoluja u mnie slinotoku tak podobne rozblyski na ekranie mnie nie kreca. W dodatku Cage, ktorego bardzo nie lubie kiedy bierze sie za kino akcji.
Bad Boys 2 - marna popluczyna po czesci pierwszej. Na przykladzie tych dwoch filmow widac to oczym mowilem w temacie o Matrixie. Jednak w swojej klasie (kretynsko glupi film dla inwalidów umysłowych) i tak najlepszych ale slabe to pocieszenie...
Reszta to juz to samo. Amerykanska flaga albo denne PG-13 nie kryjace sie nawet z tym ze jest ocenzurowane do bolu.
Z wymienionych filmów widziałem wszystkie i znośna wydała mi się tylko Wyspa i Armageddon. Reszta to pięknie podana kupa - zaznaczam "raczej nie".
Bay to syf (niemal) totalny.
Bad Boys - przyzwoite, ale jakoś mnie nie ruszyło.
Twierdza - film napakowany debilizmami, a do tego posiadający kupę scen nic niewnoszących do fabuły (np. pościg - równie dobrze mogłoby go nie być, a akcja potoczyłaby się tym samym torem).
Armageddon - ładne i zabawne, jeśli ma się te 12-15 lat.
Pearl Harbor - o dziwo aż tak bardzo mnie nie odrzuciło jak poprzednie, wystawiłbym nawet 4-5\10 - przeciętniak, w porównaniu z Twierdzą czy Bad Boys 2 wręcz wspaniały.
Bad Boys 2 - 1\10, dno, syf.
Wyspa - najlepszy film Baya. 5\10.
Transformers - lepiej nie pisać.
ale WOTW to nie jest czysta rozrywka jaką serwuje Bay - trochę dystansu
Czysta rozrywka, brudna rozrywka... WOTW to bezsprzecznie kino rozrywkowe i jako takie nie tylko stanowi najlepszy film gatunku nowego millenium, ale i deklasuje wiekszosc filmow Baya o lata swietlne.
Z takim zacięciem jakie prezentuje, to facet powinien kręcić teledyski.
Bezboleśnie przebrnąłem przez...
No właśnie, żadnego jego filmu nie mogłem obejrzeć bez rzucenia choćby raz 'co za debil to nakręcił?!...aha, Bay'.
Wyróżnić mogę jedynie dwa:
'Twierdzę' - za całkiem niezłą muzykę, Seana i niezbyt jeszcze rozbuchaną formę.
'Wyspę' - za dość sensowne (nie przesadzone) zaprezentowanie świata przyszłości, Scarlett i zabawę w wyłapywanie upchanych po kątach współczesnych gadgetów/prototypów itp.
Filmy opiszę bez ocen, bo co jakiś czas systematycznie je oceniam, oczywiście te starsze.
Bad Boys - kiedyś ten film mi się w miarę podobał, nie aż tak bardzo, ale był fajny.
ALE oglądając fragmenty ostatnio w tv uderzyły mnie beznadziejne, nieśmieszne dialogi i irytująca reżyseria. Muszę obejrzeć w całości, ocena na pewno pójdzie w dół.
Twierdza - podobnie jak wyżej, tylko że w tym wypadku kiedyś film BARDZO mi się podobał.
ALE kiedy ostatnim razem rzuciłem okiem na Rock na Polsacie, nie mogłem tego znieść i wyłączyłem. Ocena bardzo pójdzie w dół.
Armageddon - to dopiero był film! Nie pamiętam ile razy oglądałem go na wideo.
ALE obejrzany kilka lat później i co? Gówno. Dosłownie.
Pearl Harbor - świetna scena ataku na PH. I to wszystko co można dobrego powiedzieć o tym filmie, resztę lepiej przemilczeć.
Bad Boys 2 - jakby to określić... Głośny, głupi, niekończący się festiwal żartów o tematyce okołohomoseksualnej przerywany nie mającymi sensu scenami akcji. Dno.
Wyspa - kuriozum. Film, który udaje że ma coś do powiedzenia, tylko dlaczego nie mogę wysiedzieć oglądając drewniane aktorstwo świetnych przecież aktorów?! Do tego te dialogi... Druga połowa wypełniona bezpłciową akcją jest równie trudna do oglądania.
Transformers - wszystko już zostało o tym napisane, zresztą w chwili obecnej stwierdzenie "bez komentarza" wydaje mi się najbardziej sensowne.
Innymi słowy, pierwsze trzy filmy Baya podobały mi się kiedy byłem w szkole podstawowej. Ale już nie jestem, więc wątpię, żeby Bay nakręcił coś co przekroczy u mnie 1/10.
Ok, uściślę: powinien nadal kręcić teledyski:)
BTTF, North by Northwest, Batman Returns, The Goonies. A moze topic o filmach 'prawdziwie' rozrywkowych?
mi chodzi o prawdziwe odmóżdżacze - WOTW to sorry, ale jednak kino w jakiś sposób ambitne (nieudanie ambitne ale mniejsza). Z kolei Twoje przykłady to kino rozrywkowe, ale nie bezmyślne. Natomiast filmy Baya są tylko do oglądania. Przy nich się nie myśli - tu się patrzy jeno na akcję, ładne zdjęcia i dupy na drugim planie (a czasem i pierwszym). Dlatego sądzę, że przesadzacie z tym jechaniem, jakby to były nie wiadomo jakie filmy.
mi chodzi o prawdziwe odmóżdżacze
Zaraz, nikt nie napisal nic o "odmozdzaczach". Rozmawialismy o dobrych filmach rozrywkowych.
Zaraz, nikt nie napisal nic o "odmozdzaczach". Rozmawialismy o dobrych filmach rozrywkowych.
dobrze, ale można mieć dobrą rozrywkę zarówno myśląc, jak i nie, prawda?
dobrze, ale można mieć dobrą rozrywkę zarówno myśląc, jak i nie, prawda?
jeśli film nie prowadzi do absolutnie żadnej refleksji, jaka by ona nie była, to jest to kawałek straconego życia. bez wzgledu na potencjał rozrywkowy czy bardziej intelektualny.
jeśli film nie prowadzi do absolutnie żadnej refleksji, jaka by ona nie była, to jest to kawałek straconego życia. bez wzgledu na potencjał rozrywkowy czy bardziej intelektualny.
owszem, wtedy jest to poniekąd ładna wydmuszka, ale życie jest pełne takich. czy gapiąc się w autobusie na biust jakiejś dupy nachodzi Cię refleksja? nie - patrzysz, bo Ci się podoba obrazek. Mniej więcej tak samo jest z większością filmów Baya. To dzieła dla mas, mające dać im 90 minut zapomnienia o tym, co na zewnątrz właśnie poprzez takie obrazki. Ja nie widzę w tym nic złego - nie chcesz, nie oglądaj albo obejrzyj raz i odstaw. Wszycho.
czy gapiąc się w autobusie na biust jakiejś dupy nachodzi Cię refleksja?
mnie nachodzi wówczas cała seria refleksji:) zaryzykuje i powiem, że gapienie się na biust należy do najbardziej refleksyjnych momentów w moim życiu:)
wiesz, pomijam refleksje typu: da mi w mordę czy nie
za samo patrzenie nie można dostać po mordzie. patrzenie i myślenie jest niegroźne :) no chyba że ty dostajesz - to co innego :)
za samo patrzenie nie można dostać po mordzie.
zależy od odległości
Zez rozbieżny Mentala pozwala mu patrzeć tam gdzie chce z każdej odległości, robiąc wrażenie że patrzy gdzieś indziej.
Zgadzam się, że niektóre filmy to po prostu strata czasu. Bywa, że oglądam jakiś sprawnie nakręcony, dobrze zagrany tytuł, ale kiedy zaczną lecieć napisy końcowe, zastanawiam się "po co ja to oglądałem?". Mam wrażenie, że właśnie zmarnowałem dwie godziny, choć film teoretycznie jest przynajmniej przeciętny. Tak było w przypadku tego filmu z de Niro, Brando i bodajże Nortonem - nakręcony ok, ale tak kompletnie pozbawiony oryginalności, celu, sensu, czegokolwiek co usprawiedliwiałoby stracone dwie godziny, że szczerze żałowałem seansu.
spoko - uważam jednak, że za bardzo jedziecie po Bayu. I szczerze to wolę sobie czasem pomarnować czas na jego filmach, niż obejrzeć kolejny pseudo horror czy niby intrygujący dramat z gwiazdorską obsada.
Ostatnio spotkałem się z muszę przyznać zaskakującym, ale jakże trafnym stwierdzeniem:
Michael Bay to po prostu Uwe Boll z ładnymi zdjęciami.
I wiekszym budżetem :)
Porownywanie Baya do Bolla to jest przesada jakich malo. Ja bym tak nie jezdzil po Bay'u bo kreci naprawde dobre filmy rozrywkowe.
A dlaczego kolego uważasz te filmy za dobrą rozrywkę? Niech zgadnę: bo są ładnie nakręcone, efektowne, i pozwalają miło spędzić czas przed telewizorem. Filmy Bolla tych cech nie mają - poza tym są dokładnie takie same. Gdyby dać Bollowi 200 milionów dolarów, nawet nie zauważyłbyś różnicy który z nich to nakręcił.
Dokładnie to samo mozna powiedzieć o King Kongu Jacksona chociaż nie do końca, bo w porównaniu z tym gniotem niemal każdy film Baya urasta do rangi arcydzieła.
Gieferg, jeśli chcesz mnie sprowokować czy cokolwiek - daruj sobie. Nawet gdyby King Kong był gniotem, nie ma to znaczenia - Jackson nakręcił pięć wspaniałych filmów i nie musi się wstydzić że przydarzy mu się wpadka. Michael bay nie nakręcił nawet jednego filmu, który choćby w jednej setnej dorównał któremuś z tych filmów Jacksona, so fuck off Michael Bay.
To nie jest żadna prowokacja.
Ale fakt, zapomniałem o jednym filmie Baya, który można zestawić z KIng Kongiem a jest nim oczywiście Pearl Harbor.
To jest kwestia gustu, więc może utnijcie te docinki zanim dojdzie do kolejnej forumowej rozróby.
Let's get ready to rumble!
Bay jest bardzo kiepskim reżyserem nie wątpliwie. Jedyny jego film, który można jako tako oglądać to Wyspa (trochę to też zasługa ścieżki dźwiękowej, która jest nota bene bardzo udana). Kiedyś lubiłem też Twierdzę, ale tak jak parę osób z forum, teraz bym na nią nie spojrzał. Reszta tj. King Kong, PH, czy "Transy" są najdosłowniej jak to możliwe muszę powiedzieć gówniane. Co do Transów mogę zrozumieć że podobają się dzieciakom bo do nich są przecież kierowane. No ale dla mnie to shit jakich mało. Więc ogólnie Bay ssie.
Reszta tj. King Kong, PH, czy "Transy" są najdosłowniej
Ale King-Kong to chyba raczej nie jest Baya.
Eh, chciałem napisać Armageddon, a wcisnął mi się King Kong, chyba przez to że ktoś o nim wyżej pisał hah, ok nie ważne King Kong nota bene też jest do dupy, jak i cały LOTR.
Co do Transów mogę zrozumieć że podobają się dzieciakom bo do nich są przecież kierowane.
Dzieciaki to tylko jedna z dwóch głownych grup do jakich ten film jest kierowany.
No nie mów mi że są kierowane do dorosłej publiczności. Target to 13 lat. Dorośli mogą iść na to dla efektów, ale chyba dla niczego innego, to oczywiste. Poza efektami w tym filmie nie ma kompletnie nic.
EDIT:
Muszę dodać, iż nie zaliczam się nawet do tej grupy. Efekty w Transach nie zrobiły na mnie żadnego wrażenia...
Może jestem jakiś opóźniony, ale właśnie teraz przeanalizowałem w myślach filmy Baya. Co jest w nich najgorsze? Scenariusze. A z tego co wiemy Bay swoich filmów nie pisze, aczkolwiek nie wiadomo jaki ma na nie wpływ i czy nie jest czasami tak, że piszą mu to czego chce.
W takich TF do Baya mogę przyczepić się tak naprawdę za zbyt wiele irytujących mnie, charakterystycznych dla jego filmu ruchów kamery, filmowania pod słońce i zwolnionego w tempa w kilku najmniej odpowiednich momentach. No i może zachowanie tego debilnego małego robocika, bo to chyba Bay zadecydował jak on ma "grać". Bo przecież u Baya aktorzy raczej nie grają źle (z paroma wyjątkami jak np. Affleck).
Cała reszta której się czepiam to wina scenariusza - poczucie humoru, dialogi, całe mnóstwo przeciąganych w nieskończoność scen które nie wnoszą nic do fabuły itd itd. Tylko teraz pojawia się kwestia - skoro Bay dostaje scenariusz pełen takich durnot jak sikający robot, to znaczy że akceptuje, hm?
A zatem cofam słowa, że Bay to drugi Uwe Boll, ale żeby wydać ostateczną decyzję musiałbym zobaczyć film Baya nakręcony na podstawie naprawdę dobrego scenariusza.
Scenariusze to jeden gwóźdź do trumny. Innym jest przesadne "efekciarstwo". Tak to mnie wali po oczach że nie mogę nie raz oglądać jego filmów. Wolę filmy z efektami które są tłem dla jakiś wydarzeń. Nie wiem... np. Wojna Światów Spielberga, nie jest to film najwyższej klasy ale ogląda się to dobrze. Wolę to oglądać sto razy niż te durne Transformery raz
No nie mów mi że są kierowane do dorosłej publiczności. Target to 13 lat. Dorośli mogą iść na to dla efektów, ale chyba dla niczego innego, to oczywiste
You're so wrong.
Oprócz dzieciaków, ten film jest kierowany do ludzi, którzy dwadzieścia lat temu oglądali oryginalną kreskówkę/czytali komiksy i którzy lubia powracać do takich rzeczy i darzą je sentymentem. Znam bardzo dużo takich osób (kilka osobiście, bardzo dużo tylko internetowo).
jeśli masz powiedzmy 18 lub więcej lat (albo nawet mniej ale mniemanie o sobie w stylu "jaki to ja nie jestem dojrzały" lub "jakie to ja ambitne kino oglądam") a TF cię nigdy nie interesowało/nie miałeś z tematyką kontaktu, to wtedy zdecydowanie nie jesteś targetem tego filmu, co nie oznacza, że nie moze się spodobać (chocby dzięki efektom).
Z tego co zauważyłem, tymi co najbardziej na film narzekają są ci którzy mieszczą się poza grupą dla której ten film powstał, a którzy spodziewali się po nim czegoś zupełnie innego (bo np dali się nabrać na trailery).
Muszę dodać, iż nie zaliczam się nawet do tej grupy. Efekty w Transach nie zrobiły na mnie żadnego wrażenia...
Ciekawi mnie zatem, jakie efekty zrobiły na tobie wrażenie.
Oprócz dzieciaków, ten film jest kierowany do ludzi, którzy dwadzieścia lat temu oglądali oryginalną kreskówkę/czytali komiksy i którzy lubia powracać do takich rzeczy i darzą je sentymentem. Znam bardzo dużo takich osób (kilka osobiście, bardzo dużo tylko internetowo). Rozumiem. Ale w wielu recenzjach ludzi którzy są fanami TF i uwielbiają kreskówkę i film można spotkać wiele zarzutów zwłaszcza pod adresem tego jak zachowują się niektóre roboty. Gieferg nie mów mi że sikający Bumbleebee to nie jest obraza dla tej postaci. Albo Jazz mówiący do ludzi per "bitches"...
Taki zarzut w ustach fana King Konga Jacksona, (gdzie można spokojnie wyciąć conajmniej godzinę filmu, a fabuła w absolutnie żaden sposób nie ucierpi) brzmi jak kiepski żart. Zdaję sobie sprawę że w KK jest wiele przeciągniętych scen, ale nie rozmawiamy o KK. Kiedy wczoraj oglądałem TF na dvd, uderzyło mnie jak wiele scen ciągnie się nadmiernie, przy czym niczemu one nie służą. Cholera, to jest film o walce między robotami czy nie? A tymczasem właściwa akcja zaczyna się gdzieś po godzinie i 47 minutach...
Powiedziałbym nawet że w tym filmie jest ich za mało, bo transformery odgrywają tu za małą rolę. Dokładnie.
Gieferg nie mów mi że sikający Bumbleebee to nie jest obraza dla tej postaci. Albo Jazz mówiący do ludzi per "bitches"...
sikający Bumblebee owszem.
Jazz niekoniecznie, ponieważ on jest bardziej dopasowany do tego co jest aktualnie "cool", więc mamy tu takiego zaktualizowanego do dzisiejszych realiów (amerykańskich) Jazza. Niezbyt mnie to raziło, bałem się, że będzie gorszy.
Kiedy wczoraj oglądałem TF na dvd
Na DVD? w sensie "odtwarzaczu" ?
TF na dvd, uderzyło mnie jak wiele scen ciągnie się nadmiernie, przy czym niczemu one nie służą. Cholera, to jest film o walce między robotami czy nie? A tymczasem właściwa akcja zaczyna się gdzieś po godzinie i 47 minutach...
Bay ma taki problem ze swoimi filmami, że czasem sa po prostu za długie (Pearl Harbor, Bad Boys 2) inne z kolei niby są długie, ale mimo to nie męczą (Twierdza, możliwe, że również Armageddon, ale tu nie mam pewnościa dawno temu to oglądałem).
Transformers też by się dało konkretnie przyciąć (tak do 100-110 minut) i pewnie film byłby dzięki temu lepszy, cały wątek z hakerami był zupełnie niepotrzebny, parę innych rzeczy również by się przydało przynajmniej skrócić, ale prawdę mówiąc jak oglądałem to w kinie to wcale mnie to nie raziło. Nie było ani przez chwilę uczucia znużenia jakie towarzyszyło mi przy takim Superman Returns, King Kongu, czy wspomnianych dwóch filmach Baya.
W każdym razie w przypadku TF żadne director's cut mnie nie interesuje o ile nie będzie zawierać scen z Transformerami.
Jazz niekoniecznie, ponieważ on jest bardziej dopasowany do tego co jest aktualnie "cool", więc mamy tu takiego zaktualizowanego do dzisiejszych realiów (amerykańskich) Jazza. Fanem robotów nie jestem, ale zirytowało mnie to cholernie.
To taka kolejna bayowska klisza na temat czarnych. Czarny-robot musi zachowywać się cool, no bo przecież każdy czarny się tak zachowuje. Not! Czarny sprzedawca samochodów musi się drzeć na mamuśkę, a czarna mamuśka musi mu pokazać fucka, bo przecież tak zachowują się czarni. Not! Czarny haker musi być hałaśliwy i drzeć się na swoją hałaśliwą babcię, która z kolei drze się na niego, bo przecież tak zachowują się wszyscy czarni. Not!
Na DVD? w sensie "odtwarzaczu" ? Na dvd. Przegrywka z oryginalnego dvd z usa z dodanymi polskimi napisami.
TF nie trzeba przycinać, wystarczy wymienić te wszystkie babole na coś normalnego i dodać więcej akcji. To mógłby być film przynajmniej pokroju amerykańskiej Godzilli, ale nie jest. Szkoda.
To taka kolejna bayowska klisza na temat czarnych. Czarny-robot musi zachowywać się cool, no bo przecież każdy czarny się tak zachowuje.
ekhmm, nie to nie bayowska klisza. Jazz zawsze był tym co sie zachowywał cool, fascynował się ziemską kultura i tym co na topie, no i zawsze był "czarny" głos podkładał mu czarny aktor:
http://www.filmweb.pl/Sca...,Person,id=8155
Trudno więc było się spodziewać, że dali do filmu Jazza żeby nagle miał być zupełnie kim innym niż Jazz zawsze był.
Na dvd. Przegrywka z oryginalnego dvd z usa z dodanymi polskimi napisami.
Po pierwsze - ten film jeszcze nie miał premiery DVD nawet w Stanach.
Po drugie - po co oglądasz takie gówno drugi raz? Ja bym się nie zmusił do powtórki z Superman Returns, Pearl Harbor lub King Konga.
Trudno więc było się spodziewać, że dali do filmu Jazza żeby nagle miał być zupełnie kim innym niż Jazz zawsze był. Ale bitches i nigga-gesty były niepotrzebne.
Po pierwsze - ten film jeszcze nie miał premiery DVD nawet w Stanach. Po drugie - po co oglądasz takie gówno drugi raz? Po pierwsze - powiedz to ludziom którzy wypuszczają do sieci kopie oryginalnych dvd przed premierą. Równie dobrze możesz się dziwić skąd się biorą dvdripy na 2 miesiące przed premierą dvd
Po drugie - no jak po co? Przecież ja tego filmu tak naprawdę do tej pory nie widziałem, no więc zobaczyłem, z normalnym obrazem i dźwiękiem.
Po pierwsze - powiedz to ludziom którzy wypuszczają do sieci kopie oryginalnych dvd przed premierą. Równie dobrze możesz się dziwić skąd się biorą dvdripy na 2 miesiące przed premierą dvd
Ja się tam nie bawię w pirackie DVD
Ja też nie, ale skoro miałem okazję obejrzeć teraz za darmo to skorzystałem. Kupować oryginału przecież nie zamierzam.
Co do tego dvd: obraz świetny, dźwięk też, aczkolwiek spodziewałem się że w niektórych momentach będzie jednak bardziej spektakularny.
Jackson nakręcił pięć wspaniałych filmów i nie musi się wstydzić że przydarzy mu się wpadka.
wytężam mózg i przed oczami widzę 2 tytuły: Heavenly Creatures i LOTR: FOTR. Powiedz, jakie są pozostałe 3 abym mógł utonąć w spazmach śmiechu?
Twoja stara
czyli kto?
Twoja stara
Świetna recenzja TF, w której autor trafił w sedno: http://www.scary-crayon.com/spectare/tfbay/
no nie wiem - może Ty masz jakieś stare, bo ja nie
Lubie Mchaela Baya poniewaz kreci swietne kino spod znaku "kolorowe lubudu" i do tego mozna sie posmiac. We wszystkich jego filmach mozna sie doszukac humoru. Racja jest duzo patosu, i te sceny w zwolnionym tempie krecone od dolu to mnie reczywiscie wnerwia, ale i tak jego filmy to swietna rozrywka
Bay? Jasne. Bardzo lubię tego reżysera za to co do teraz nakręcił. Fakt - czasami absurd serwowanych scen/rozwiązań poraża, ale do tego zdążyłem się przyzwyczaić - zresztą, jego filmy to kino czysto rozrywkowe i swoją rolę spełniają zawsze dobrze.
Co w jego filmach lubię najbardziej? To, co każdy krytykuje - ruchome, dynamiczne zdjęcia, zwolnione tempo w dynamicznych scenach akcji, filmowanie pod słońce lub z flagą USA w tle... To mi się podoba najbardziej, stąd też zawsze, każdy film mi się podoba. Bay ma taką ciekawą manierę, aby poważne sceny "przykracać" żartami, i chociaż czasem działa mi to na nerwy, to w ogólnej ocenie wychodzi każdemu filmowi na dobre - jako przykład podam tutaj Armageddon: film o poważnej tematyce, nafaszerowany toną bzdur i absurdów jest "w porządku" i lekki (taka rodzinna rozrywka), ale gdyby zostawić ten scenariusz bez humoresek, to okazałby się samym absurdem, którego nie dałbym rady obejrzeć.
"Pear Harbor" podoba mi się głownie za zdjęcia i muzykę - a film ten oglądałem z 50-60 razy ( tak na "oko"). Nie trzeba być historykiem, aby dostrzec stek bzdur czy przekłamań co do faktów/obiektów prezentowanych w tej produkcji, ale film mnie porwał i sprawił, że polubiłem pseudo historyczne kino Baya.
I teraz coś dla Twardzieli:
Transformers to SUPER film, jak dla mnie
Nie zamierzam dywagować, dlaczego Jazz jest luzakiem, a nie hiper poważnym intelektualistą z kosmosu, czy robot sika, bo po prostu nie ma sensu - konwencja Transformersów jest krystalicznie czysta i jak ktoś tego nie dostrzega, to po prostu nie jest targetem tego filmu. Ot co.
(żeby nie wytykać kilka innych logiczności, przedstawionych w tym filmie "czarno na białym", których i tak nikt nie dostrzega, bo "po co"?).
Bay ma swój niepowtarzalny styl, jest wirtuozem kina akcji i za takiego go uważam. Głosowałem na opcję, że lubie jego filmy i pokrótce to uzasadniłem.
M
Michael Bay jest fatalnym reżyserem, ale za komentarz który napisał po tym jak Warner ogłosił przejście na Blu-ray ma u mnie GIGANTYCZNY plus:
Well another studio down. Maybe I was right? Blu ray is just better. HD will die a slow death. It's what I predicted a year ago. Now with Warner's down for the count with Blu Ray. That makes it easier for Wal-Mart to push Blu Ray. And whatever Wal-Mart pushes - wins. Hd better start giving out those $120 million dollars checks to stay alive. Maybe they can give me some so I can give it to my Make-A-Wish charity, just to shut me up. Have faith people Transformers will come out in Blu-ray one day!
Szkoda że jego reżyseria nie jest równie lekka i błyskotliwa
Z Bayem jest taki problem, że o ile jeszcze jakoś tam potrafi zacząć film, pchnąć fabułę do przodu, coś tam posklecać w pierwszych scenach, o tyle kompletnie mu nie wychodzi utrzymanie tego wszystkiego w dalszej części. Krótko mówiąc: filmy Baya w pewnym momencie - najczęściej w okolicach połowy - rozjeżdżają sie, aż miło. Rozjechała się "Wyspa", rozjechało sie "Transformers". (Że nie wspomnę "Bad Boys 2", które od początku jest kompletnie rozjechane). Chaos, pseudofabularny bałagan, nachalne efekciarstwo. Jedyne, za co jestem w stanie pochwalić jego ostatnie filmy, to muzyka. Steve Jablonsky całkiem nieźle sobie radzi z serwowaniem różnych pompatycznych dźwięków.
Widzę, że tu niezła nagonka na Baya się szerzy. Na głównej stronie znalazły się aż dwa teksty na temat jego twórczości (nazwijmy je 'niezbyt pochlebnymi'). "Twierdzę" akurat toleruję, bo się całkiem przyzwoicie sprawdza jako film rozrywkowy. "Bad Boys" też można obejrzeć. Niestety z jego późniejszymi filmami, które to robił coraz bardziej pod PG-13, jest coraz gorzej. "Transformerów" pomimo infantylności akurat łyknąłem, bo to bajeczka mojego dzieciństwa
Podsumowując: Też gościa nie cierpię, bo ma on tendencję do umieszczania w swoich filmach niemalże wszystkich rzeczy, które podaliście w temacie "parada banału".
Tylko ciekawe kto odpowiedział "zdecydowanie tak"
Pewnie Dux :)
Tylko ciekawe kto odpowiedział "zdecydowanie tak"
Ja! Ja tak odpowiedziałem
Można było się spodziewać odpowiedzi Baya na niedawne ataki ze strony Uwe"Kręcę gówniane filmy" Bolla.
KLIK
A tu pokazuje, że ma dystans do siebie. I chwała mu za to.
Reklama Baya (a raczej z Bayem)
Ja tam go lubię. Pearl Harbor - pattoossss do obrzygania i nuda, ale reszta jest wzorową robotą wyrobnika. Dziwi mnie tak marny sukces Wyspy, która (tak mi się wydaje) jest idealnym filmem dla popcornowej widowni mało zarobiła w USA. Tak czy inaczej - w 90% wolę wyrobników niż artystów.
Tak czy inaczej - w 90% wolę wyrobników niż artystów.
no coz, kazdy ma swoje preferencje
nie widzialam "twierdzy". czy moge sie wypowiadac o bayu, nie znajac "twierdzy"? reszta - efekciarskie kino o letnich emocjach. "wyspa" miala fajny trailer, ale ambicje ja rozsadzily. kino rozrywkowe? moze i rozrywkowe, ale bez emocji. "armageddon" moglby istniec tylko jako album trevora rabina. "pearl harbor" wylaczylam. tyle.
No ale takie filmy jak "Pearl harbour" też trzeba umieć zrobić, to przecież wielkie przedsięwzięcie, trzeba mieć łeb żeby temu wszystkiemu przewodzić. Jasne, że film z punktu widzenia takich widzów jak my jest kiepski, jednak dla osób które chcą pooglądać zapierające dech obrazki i nieskomplikowane historie na których się mogą wzruszyć, rozerwać to jest świetnie zrobiony film. Ja go łyknąłem bez problemu, nie wkurzam się na takie filmy, bo nie ma po co, akceptuje je i jeśli mam akurat na takiego ochotę to oglądam. W PH wybuchy były ładne, prawda? Ja je lubie od czasu do czasu powtórzyć.
nie mozesz sobie powtorzyc fajnych wybuchow w jakims lepszym filmie?
Racja, mogę
no i to sie wszystko rozbija.
Ja myślę że tak spektakularnych wybuchów jak u Baya to rzadko w którym filmie można sobie powtórzyć.
Z jego filmów widziałem tylko Armageddon, który muszę przyznać spodobał mi się .
Drogi Kszysiaku.
Dodanie swoich trzech linijek do każdego istniejącego tematu nie jest dobrym sposobem na rozpoczęcie przygody z tym forum.
jakby kogoś interesował tribute
Fajny tribute, udowadnia, że filmy Baya to realizacyjne majstersztyki
Jak większość ludzi z wiekiem mądrzeje, tak Bay kretynieje. no bo tak:
Bad Boys - niezły, ogląda się bez bólu, kilka dobrych dowcipów i dobra akcja.
Twierdza - oj dawno oglądałem, wkurzający Cage i przeciągnięte sceny przed wejsciem do więzienia. Ale ostatni tekst filmu: Honey? Uh... You wanna know who really killed JFK? - rozkłada ;]
Armageddon - natłok durnot, patosu i drewniane aktorstwo. Nigdy więcej.
Pearl Harbor - nie pamietam za dobrze, ale generalnie j.w.
Bad Boys II - nie oglądałem.
Wyspa - chyba najlepszy jego film. Dobry twist, ciekawa akcja. Przyjemnie się oglądało.
Transformers 1&2 - nie mam zamiaru oglądać...
to akurat niczego nie udowadnia
Nie udowadnia? Nie przemawia do Ciebie taka teza: "Michael Bay jest coraz głupszy i żeby to udowodnić, pokażę, że jego przedostatni film (i ostatni, jaki widziałem) jest według mnie jego najlepszym"? Bo ja jestem pod przytłaczającym wrażeniem.
Wyspe uznaję za wypadek przy pracy ale na poważnie, pomijając Wyspę, im dalej w las, im więcej mamony, to jakoś te filmy durnowacieją...
Szczerze mowiac Ameryki nie odkryles, a teza odnosi sie do kina w ogole.
Akurat Wyspa (co nie przestaje mnie szokować) była finansową klapą.
w/g Mojo budżet to 126, zarobki to 35 w USA i 127 poza granicami (kolejne dziwactwo, pamiętam, że często blockbustery mają porównywalny wynik w domestic i foreign).
Jeśli kogoś interesuje, to jest mała próba analizy twórczości Baya.
Czyli powtarzające się motywy (władza i autorytety obsysają, sprawdzić, czy nie żołnierz), podejście do tematyki seksu (dość konserwatywne) i pewne wyjaśnienie, dlaczego "Wyspa" zrobiła klapę:
Take The Island, Bay’s lone flop, relatively speaking. The first half stands out largely because it’s nothing like a typical MBM. Viewers meet characters and spend time with them in sequences that follow some perceivable concept of time. The camera stays largely in one place. (Motion is a key element in Bay’s work. If nothing’s happening onscreen, it damn well better look like something’s happening.)
Odbiorcy nie dostali tego, czego się spodziewali, a raczej dostali to zbyt późno. Z tego co pamietam, efektownej rozwałki w "Wyspie" i tak jest stosunkowo niewiele, w porównaniu do "Armageddonu" chociażby. Ale mój ulubiony fragment to:
In short, can we hold our noses for a few minutes and dare consider him an auteur?
Jasne, że tak. Dość specyficznym,, ale czy nie każde autorstwo na tym polega?
Kiedyś lubiłem tego gościa, nawet Pearl Harbor mi się podobało ale za "Transformers: Zemsta Gównianych" powinien dostać zylion złotych malin, nakaz opłacenia masażów wszystkich obolałych tyłków po seansie.
Plus dolara za każdą szarą komórkę która umarła w czasie seansu. W końcu zarobiłbym pierwszy milion : )
Bay robił filmy widowiskowe, spektakularne i przede wszystkim kasowe. Teraz robi to ostanie. Szkoda, bo po TF#2 zawiodłem się jak mało kiedy i teraz na jego każdy film będę spoglądać bardziej krytycznym okiem. Mam nadzieję, że wróci do Flag, Slo-mo, patosu, epy itd. Tam jego miejsce - chyba, że od czasu rozpoczęcia pracy nad TF#2, jak pisał Mierzwiak, komórki reżysera poszły na wieczny spoczynek.
Parafrazując A&O:Misja Kleopatra, ułożyłem wierszyk o Bayu.
Bay baj.
Oglądałem "Armaggeddon", "Twierdzę", "Transformers", "Wyspę" i "Bad Boys" oraz kilka fragmentów z "Pearl Harbor" i "Bad Boys II". Z tego towarzystwa tylko "Wyspa" była ok i "Bad Boys". "Twierdzę" się fajnie oglądało za pierwszym razem a później nie chciało mi się do tego wracać. "Transformers" to infantylna bajka, komiks był lepszy. W sumie taki tam reżyserek od dostarczania rozrywki bez szczególnych aspiracji, którego znaki rozpoznawcze to efektowna rozwałka i jakaś urodziwa niewiasta w tle aby męska publika miała jeszcze czym nacieszyć oczy. W sumie mógłby już przejść na emeryturę.
W sumie mógłby już przejść na emeryturę.
Albo w końcu nakręcić "Megan Fox grzebie przy przy silniku - Motion Picture".
Oczywiście w 3D.
Już widzę te dwa tłoki uderzające w oczy...
A wiecie, że nie wypada nabijać się z niedorozwiniętych ludzi? Tak tylko przypominam:)
Bay ma również naśladowców w Polsce.
http://www.youtube.com/wa...player_embedded