wika
A to w takim razie trzeba się było do tego eurokołchozu nie pchać, w końcu widziały gały, co brały.
No właśnie nie do końca.
To trochę tak, jakbyś udzieliła raz odpowiedzi na jedno pytania, po czym na bazie tej jednej odpowiedzi automatycznie uznaje się, że odpowiadasz twierdząco na kolejne pytania.
UE sprzed 5 lat to już nie ta sama UE co dziś. Jak na moje gały, to powinniśmy mieć referendum w sprawie Lizbony. Ponieważ go nie było, traktuję to jako przejaw oligarchizacji państwa i zawłaszczania go przez GTW.
To trochę tak, jakbyś udzieliła raz odpowiedzi na jedno pytania, po czym na bazie tej jednej odpowiedzi automatycznie uznaje się, że odpowiadasz twierdząco na kolejne pytania.
A jakbyś chciał? Co decyzja to referendum? I każdego roku w rocznicę przystąpienia do UE kolejne potwierdzające chęć dalszego w niej uczestnictwa? Mi nie chodziło o tę automatyczną zgodę na absolutnie wszystko, ale o to, że jak już się wlazło między wrony to trzeba krakać jak i one. Oczywiście można się stawiać i kręcić nosem, tylko trzeba się zastanowić na ile to jest opłacalne - gdybyśmy nie potrzebowali Unii to byśmy do niej po prostu nie przystępowali jak np. Szwajcaria, no ale wróćmy jednak do meritum sprawy.
A jakbyś chciał? Co decyzja to referendum?
Ważne decyzje - np. zmiana siły naszego głosu w strukturach, czy też zmiana tejże struktury (w sensie powołania oficjanych "przedstawicieli ludowych") to moim zdaniem pytania na referendum.
Nie może być tak, że jedno głosowanie oznacza: "zgadzamy się na wszystko co się z nami zrobi w przyszłości". Istotne zmiany wymagają moim zdaniem wypowiedzenia opinii przez ogół społeczeństwa. A nie przez 460 kolesi, z których wystarczy, że maks. 231 będzie za, a będą za, bo 3-4 zostało przekupionych i przygotowało odpowiednie rozpiski innym jak głosować.
Istotne zmiany wymagają moim zdaniem wypowiedzenia opinii przez ogół społeczeństwa.
Trudno się nie zgodzić, ale to przecież wszystko kosztuje, trzeba za to zapłacić, poza tym frekwencja jest na marnym poziomie, a dyscyplina obywatelska wygląda u nas tak, jak wygląda więc pomysł mimo, że dobry, nie ma racji bytu w naszej rzeczywistości. Polska to jednak nie Szwajcaria
Panowie moderatorzy, chyba pora wydzielić ten wątek z wątku
EDIT/// Ależ proszę bardzo, Pani Moderator ;P/ Chaem
Trudno się nie zgodzić, ale to przecież wszystko kosztuje
W tym kraju wszystko kosztuje więcej, niż powinno.
Nie widzę powodu, dla którego mielibyśmy oszczędzać akurat na możliwości obrony własnych praw i wolności.
A ja widzę - choćby dlatego, że na takie referendum to by się wybrała tylko połowa uprawnionych i to pewnie z wielkimi bólami
A ja widzę - choćby dlatego, że na takie referendum to by się wybrała tylko połowa uprawnionych i to pewnie z wielkimi bólami
To już nie moja wina, że społeczeństwo mamy takie, jakie mamy. Mimo wszystko uważam, że nawet taka zbiorowość jak nasza ma prawo do stanowienia o sobie.
[Zaraz pewnie posypią się gromy, że nie dyskutujemy o krzyżach... ]
Mimo wszystko uważam, że nawet taka zbiorowość jak nasza ma prawo do stanowienia o sobie.
Każda zbiorowość ma takie prawo, bo prawo do samostanowienia narodów jest fundamentalną zasadą prawa międzynarodowego, ale trzeba się zastanowić, czy to zawsze jest opłacalne. No i zacząć edukować społeczeństwo.
A kiedy narodowi "nie opłaca się" decydowanie o samym sobie ?
Kiedy on sam uznaje, że nie opłaca mu się iść do urny, bo nic nie zmieni
Kiedy on sam uznaje, że nie opłaca mu się iść do urny, bo nic nie zmieni
To wtedy należy walczyć o to, żeby durny naród zmienił nastawienie, a nie machać na to ręką.
To wtedy należy walczyć o to, żeby durny naród zmienił nastawienie, a nie machać na to ręką.
Nie wiedziałam, że masz takie szlachetny zapędy w stylu Robin Hooda