ďťż

wika

Od dłuższego czasu panuje moda na tatuaże w przeróżnych miejscach na ciele. Teraz, gdy jest ciepło można dostrzec jak dużo osób,,upiększyło’’ się przeróżnymi wzorami, które pozostaną raczej na trwałe. Zastanawiam się czy jest to tylko taki trend, czy może coś więcej- rodzaj podkreślenia swojej osobowości?
Sama nie zrobiłabym sobie w żadnym wypadku tatuażu no chyba, że jego imitację, która po kilku tygodniach zniknie. Ale przyglądam się zawsze z ciekawością jak nie z lekkim podziwem jak to wygląda u innych.
Może ktoś z Was ma taką ozdobę albo nosi się z tym zamiarem?

Zapraszam


Mi bardzo podobają się tatuaże. Ale nie te ogromne, na cały ciele, tylko pojedyncze wzorki. Muszę się przyznać, że bardzo ciągnie mnie do tego aby zrobić sobie swój własny ale chyba się nie odważę. Widziałam kiedyś na żywo jak taki tatuaż się robi i raczej nie wyglądało to pociągająco. Tatuaże są o tyle uciążliwe, że w końcu się nam znudzą. No i wtedy właściwie nie wiadomo co z nimi zrobić. Przerobić na jakiś inny wzór czy usunąć chirurgicznie? Jak dla mnie najlepszym wyjściem byłby taki tatuaż, który nie dość, że po roku by się zmył, to jeszcze wykonany byłby całkowicie bezboleśnie
Tatuaż kojarzy mi się z zakładami karnymi pod zaostrzonym rygorem gdzie to tzw. „dziarę” wykonuje się jedną szpilą i atramentem długopisu.
Oczywiście jakieś małe tatuaże nie są złe jednakże bardzo rażą mnie takie osobniki które mają wytatuowane całe ciało.. kiedyś widziałem w TV takiego osobnika który to miał całą skórę pokrytą wzorem w łuskę węża… (nie mówiąc już o tym ze miał także rozczłonowany język ażeby bardziej przypominał kształtem język gada).
Osobiście tak więc nie przepadam za tą formą zdobienia ciała. Jednakże fajnie byłoby np. wytatuować sobie kiedyś inicjały swojej miłości czy np. żony… może kiedyś się na taki manewr poświęcenia skuszę.

Względem tatuaży mam podobne podejście do Szymka. Choć czasem widzę ładne tatuaże u innych, ale podziwiam je raczej dlatego, że i tak nie da się z nimi już nic innego zrobić

Tatuaże są dla mnie znakiem rozpoznawczym albo dla więżniów, albo dla marynarzy. czyli po prostu facetów zamkniętych w jednym miejscu, którzy nie mają co zrobić z czasem Oczywiście upraszczam i przesadzam, ale nie jest to dla mnie jakaś piękna moda.


Ja mam zamiar sobie zorbic w najblizszej przyszłości jakis tatuaż tylko póki co nie moge zdecydować sie na jakiś konkretny wzór, który by mi się na tyle spodobał, bo chciałabym mieć jakiś taki oryginalny, a większośc jest juz takich oklepanych... i Jakbym miała sobie zorbić to taki na 5 lat bo nie chciałabym miec takiej ozdoby w wieku 60 lat....

To może spróbuj zaprojektować swój własny wzór, Selene? Wtedy będziesz miała pewność, że nikt poza Tobą nie będzie nosił identycznego tatuażu.

A co do człowieka jaszczurki i puzzle to tez ich widziałam Był taki program w telewizji. I był jeszcze człowiek kot, który nie dość, że miał tatuaże naśladujące sierść kota to na dodatek wszczepił sobie kocie wąsy w policzki
No to widzę że oglądaliśmy te same programy. To już było pewnego rodzaju wypaczenie umysłowe. Człowiek Jaszczurka, Człowiek Kot ..aż chce się zapytać człowieka XXI wieku quo vadis?
Co do takich tatuaży które są obecne na skórze przez jakiś określony czas to chyba jest to najlepsze rozwiązanie. Nie wyobrażam sobie np. jakiejś wytatuowanej kobiety która to kiedyś będzie babcią z „seksownym„ tatuażem na nerkach przy tzw. pupie… To jakiś koszmar.
Słyszałem jednak że takie tatuaże czasowe bardzo źle wyglądają w pewnym momencie kiedy to zaczynają zanikać (wycierać, się wykruszać etc.). Zostają wtedy podobno pewne fragmenty owego dzieła i wygląda to ponoć fatalnie.
Mały wzorek dlaczego nie?... ale nie na moim ciele! Tatuaż - moim zdaniem to troszkę niebezpieczna sprawa (co dziesiątej osobie wdaje się zakażenie a co setnej kończy się taki tatuaż w szpitalu). Tak naprawdę tatuaż podoba mi się tylko gdy jest bardzo mały (tak do ok 2 cm kwadratowych).

A co do tego kto nosi tatuaże - nie widziałem jeszcze byłych więźniów z tatuażem - marynarzy też nie (a znam paru ludzi z tych środowisk), za to pięknych kobiet z malutkim tatuażem na łopatce lub przy kostce znam parę... Dlatego tatuaż mi się kojarzy pozytywnie...

fajnie byłoby np. wytatuować sobie kiedyś inicjały swojej miłości czy np. żony…
To dość ryzykowne Znajomy wytatuował sobie inicjały swojej ukochanej, a gdy się rozeszli polał sobie rękę kwasem żeby "zapomnieć"! Nie twierdzę że jest to normalne zachowanie w takich przypadkach, ale chcę tylko zauważyć, że miłość może przeminąć, a inicjały ukochanej/ukochanego pozostaną.


Ja mam zamiar sobie zorbic w najblizszej przyszłości jakis tatuaż tylko póki co nie moge zdecydować sie na jakiś konkretny wzór, który by mi się na tyle spodobał, bo chciałabym mieć jakiś taki oryginalny, a większośc jest juz takich oklepanych...

Również nosiłam się z takim zamiarem, ale słyszałam, że trzeba mieć później stałą wagę, aby tatuaż się nie rozciągnął, a następnie nie skurczył i przez to zdeformował. O ile nie mam w planach diametralnie zmienić swojej wagi to marzę aby w przyszłości mieć dziecko, a podczas ciąży wiadomo, że chcąc niechcąc moja sylwetka się zmieni. To jest podstawowy powód dla którego narazie wstrzymuję się ze zrobieniem dziary;)
Osobiście mam mieszane uczucia odnośnie tautaży. Czasami faktycznie można je uważać za dzieło sztuki, ale w większości wypadków są niepotrzebnym, szpecącym dodatkiem. Jestem zwolennikiem jednokolorowych, czarnych tatuaży. Nie lubię kolorowych rysunków, "zdobiących" często ogromne powierzchnie skóry. Może to trochę niesprawiedliwe z mojej strony, ale trudno jest mi zaakceptować tatuże na kobiecym ciele, chyba że są naprawdę symbolicznych rozmiarów. Co innego "dziary" u facetów, które czasem mogą dodać "męskiego" wyglądu
Jak widzę moi prześwietni przedmówcy tatuaż kojarzą min. z więźniami, co ma swoje uzasadnienie w tym, że faktycznie ta grupa kryminogenna potrafi pokryć swoje ciało dość specyficznymi wzorami. Należy dodać, iż w hierarchii przestępczej wzory mają swoją konkretną symbolikę, którą rozpoznają tylko wtajemniczeni. Odmiany takiego tatuażu pozwalają im na zakodowanie takich informacji jak rodzaje działalności przestępczej, przynależność do danej bandy lub szajki. Poza tym owe ozdoby określają konkretne umiejętności przestępcy. Jest to jednak na tyle hermetyczne środowisko, że postronnym osobom nic owe znaki nie mówią, co najwyżej dziwią.

Jeśli chodzi o rodzaj tatuażu to bardzo podobają mi się wzory celtyckie, ponieważ są proste, ale dość charakterystyczne. Na ogół przedstawiają splecione węzły, oraz motywy kwiatów i zwierząt. Gdybym miała się zdecydować to pewnie wybrałabym właśnie ten , ale wykonany za pomocą henny, która z czasem wyblaknie i w końcu zniknie.

Pozdrawiam
A wiecie, że są ludzie specjalizujący się w rozpoznawaniu znaczenia więziennych tatuaży? Policja niejednokrotnie korzysta z ich pomocy przy ustalaniu portretu psychologicznego przestępcy i jego przeszłości. Swoją drogą to bardzo fascynująca umiejętność. Chociaż z drugiej strony... Jedziesz w pociągu z człowiekiem i tylko ty wiesz, że tatuaż na jego ręce oznacza, że siedział za np. morderstwo.
Moja koleżanka jest właśnie taką osobą. Poza tatuażami rozpoznaje też symbolikę kolczyków i innych wyciętych na ciele znaków. Co ciekawe nie pracuje w policji, ponieważ brakło jej miesiąca stażu . Mimo to policja często korzysta z jej porad (np. pomoc przy identyfikacji zwłok na podstawie tatuażu, albo odnośnie postępowania z więźniem).
Jak tylko będę miał wolny czas to zamierzam przeczytać kilka pozycji odnośnie tej tematyki.
A mój znajomy postanowił wytatuowaś sobie chiński znak.
Nie ma sprawy "nasz klient, nasz per pan".
No i do dzisiaj nosi na ramieniu " gotować 5 minut"
To się kolega cieszy, szkoda, że takiego tatuażu nie można usunąć w pięć minut. Z drugiej strony nie wszyscy znają biegle język chiński, więc co tu się martwić..

A tak apropos początek tatuażu w Chinach nie cieszył się popularnością. Uważany był za przejaw barbarzyństwa, i stosowano go do napiętnowania kryminalistów. Dopiero w późniejszym czasie w skutek przemian kulturowych zyskał na popularności.

Japończycy natomiast wyspecjalizowali się w barwnym wzornictwie, które również w swych początkach służyło do piętnowania więźniów, lub do określenia pozycji społecznej. Dopiero od XVII w tatuaż w Japonii rozwinął się na wielką skalę.
Piękny japoński wzór


Dla porównania tatuaż z Tahiti


Pozdrawiam
No i wygląda na to, że moda na tatuowanie się wróciła.
Niestety, dzisiejsze tatuaże w wielu przypadkach tracą jakikolwiek sens, a ich właściciele w większości do nich pasują.
Zauważyłem, że szczególnie młodzież lubi się dość często ozdabiać tak bezsensownie jak wspomina powyżej widiowy63.

Tymczasem (moim zdaniem), taki bezsensowny tatuaż, to niejednokrotnie pewnego rodzaju kalectwo na skórze młodego człowieka.
Wiem, że szczególnie młode dziewczyny które jeszcze parę lat temu uległy jakiejś chwilowej pokusie czy zauroczeniu i pozwoliły sobie "wydziargać" jakieś nieudolne bohomazy, dziś tego bardzo żałują - ale stało się, a na usunięcie tatuażu większości z nich nie stać.

Nie tak dawno patrzyliśmy z kolegami na przechodzącą obok nas młodą dziewczynę która sama zwracała na siebie uwagę usiłując zasłonić swoim kusym sweterkiem jakieś wytatuowane czarne plamy w bliżej nie określonej formie i kształtach które miała wytatuowane na lędźwiach, a które to wystawały jej ponad spodnie zwane za moich czasów "biodrówkami".
Muszę przyznać, że wyglądało to dość żałośnie...

Kiedyś z tatuażami kojarzyli nam się w zdecydowanej większości więźniowie i marynarze.
Te dwie, niemające właściwie nic wspólnego ze sobą grupy ludzi przez lata zaskakiwały nas różnorodnością i pomysłowością swoich tatuaży które obrazowały sylwetki jakichś gwiazd filmowych, albo sylwetki ich ukochanych....a, do tego można było poczytać dość oryginalne "stwierdzenia" np.:

"Urodziłem się zmęczony, żyję aby odpocząć".....

Ale miało to wówczas jakby inny wymiar i inne znaczenie.

Dzisiejsza młodzież "prezentuje" nam w przerażającej ilości przypadków jedynie bezmiar własnej głupoty, szpecąc swoje ciała zwykłą bezsensowną papraniną której potem tak trudno jest się pozbyć.

Ja uznaję tatuaże które na przykład efektownie przysłaniają jakieś blizny czy niemiłe znamiona którymi kogoś potraktowała natura.
Warunkiem jest jednak tatuaż który można zaliczyć do pewnej faktycznej ozdoby z której emanuje swoisty sens, a nawet piękno.

Tatuaż ze wzorem japońskim który zamieściła powyżej Magda nieodłącznie kojarzy mi się z japońską organizacją przestępczą którą znamy pod nazwą Yakuza - a, że akurat wiem dość dużo o tej przestępczej organizacji która ze względu na ilość dokonanych przez siebie mordów trafiła nawet do księgi Guinessa, to pójdę na wszelki wypadek sprawdzić, czy dobrze pozamykałem drzwi.
Wiecie - karate o tej porze, to już nie na moje zdrowie.

Pozdrawiam.

atuaż ze wzorem japońskim który zamieściła powyżej Magda nieodłącznie kojarzy mi się z japońską organizacją przestępczą którą znamy pod nazwą Yakuza

Z tego, co wiem, słowo to nie określa organizacji ale osobę i znaczy mniej więcej tyle co "mafioso".
Z japońskimi tatuażami kojarzy mi się jeszcze jedno ekstremum. Otóż oglądałam kiedyś program o tradycyjnym japońskim tatuażu, który rzeczywiście mógł przyjmować formę dzieła sztuki, pokrywając całe ciało. A że, jak wiadomo, życie na tym świecie jest krótkie i niepewne, mistrzowie tatuażu po śmierci klientów zachowywali sobie ich skóry aby przedłużyć życie swego dzieła i pozwolić mu przetrwać dla potomności. Zmroziło mi to krew w żyłach, choć patrząc na przepiękne, bogato cieniowane wzory o żywych barwach rzeczywiście miałam wrażenie, że ciężko byłoby coś takiego złożyć do grobu.
Również nie przepadam za tatuażami. Młode osoby bardzo często nie liczą się z konsekwencjami zrobienia sobie takiego małego rysuneczku na własnym ciele.
Nie pomyślą, że kiedyś będą dorosłymi ludźmi z tatuażem, rodzicami z tatuażem, aż w końcu staruszkami z tatuażem.
Poza tym ich skóra się pomarszczy, nie będzie już miała tej jędrności i tatuaże również się zdeformują.
Witaj Kasiu miło widzieć Cię ponownie!

To prawda często tatuaż wykonany dość pochopnie zaczyna po pewnym czasie przeszkadzać właścicielowi. Moja znajoma wytatuowała sobie przedramię, ponieważ uważała, że to doda jej atrakcyjności, minął jakiś czas i coraz częściej słychać z jej ust, iż zrobiła wielkie głupstwo..
A wystarczyło zastanowić się głębiej nad sensem tej decyzji
Nigdy jakoś nie pociągało mnie zafundowanie sobie tego bólu robienia tatuażu, by potem nosić go przez całe życie. Nie pociąga mnie takie rzekome upiększanie ciała, gdyż może rzeczywiście teraz to wygląda dla niektórych ładnie, ale potem gdy tatuaż jest na całe życie ?? babcia z tatuażem na ramieniu wygląda chyba dość komicznie
Ja tam nie mam generalnie nic przeciwko tatuażom, ale sam nie zrobiłbym sobie żadnego, bo po pierwsze szybko by mi się znudził, po drugie trudno wybrać odpowiednie miejsce, po trzecie tatuaże na starej skórze wyglądają naprawdę obrzydliwie, a ja nie chciałbym się szpecić na starość. Zresztą i tak będę brzydki, to po co mi jeszcze coś takiego
Ja tatuaż zrobiłabym sobie już dawno temu, ale wtedy nie mogłabym oddawać krwi, a muszę to robić, bo oddaję dla kogoś, kto bardzo jej potrzebuje, poza tym nie wiem jeszcze dokładnie gdzie i jako kto będę pracować w przyszłości, a jest kilka zawodów w których tatuaże nadal nie są mile widziane
A tatuaże ? Co o nich sądzicie ?
Czasami robi się je pod wpływem impulsu , a problem zostaje na całe życie. Wiele kobiet zdobi swoje ciało tatuażami , stało się to bardzo modne i ogólnie dostępne . A co potem , jak dojdą kilogramy , lub ciąża ,a tatuaż się rozciągnie ?

A co potem , jak dojdą kilogramy , lub ciąża ,a tatuaż się rozciągnie ?

Po pierwsze - nie trzeba być Nostradamusem, żeby przewidzieć, że tatuaż na brzuchu po ciąży i porodzie może się nieco zniekształcić, więc po prostu się go tam nie tatuuje (jak mimo to ktoś nie może na to wpaść, to dobry tatuażysta sam go o tym informuje), po drugie - tatuaż zwykle nie rozciąga się nie wiadomo jak, zwykle są to niewielkie zmiany, które można na nowo skorygować bądź uzupełnić (przesłanką ku temu niekoniecznie musi być ciąża czy dodatkowe kg, ale również np. upływ czasu, który powoduje, że barwnik się zaciera i tatuaż blednie), po trzecie - czemu nie wspomniałaś nic o starości? Na starość przecież dochodzi do największych zmian jeśli o strukturę skóry chodzi i to chyba w tatuażu jest największy problem, a nie jakieś dodatkowe fałdki czy ciąża
Ja nie mam tatuażu, ale jak ktoś lubi i chce, to nie mam nic przeciwko, w końcu mamy demokrację. Rażą mnie tylko tatuaże ordynarne, nieeleganckie, brzydkie. Wydaje mi się, że tu łatwo przegiąć i zamiast ozdoby mozna mieć coś, co szpeci (np. postać jakiejś "barbie" na łydce, albo jakiś potwór na ramieniu). Natomiast gustowny tatuaż, w odpowiednim miejscu może być moim zdaniem nawet intrygujący.

Mam natomiast pytanie, może ktoś się orientuje. Podobno w przypadku tatuażu na lędźwiach u kobiet jest potem problem przy porodzie z jakimś zastrzykiem, który się właśnie w lędźwia wkłuwa, czy to prawda?

Z tymi zawodami to różnie bywa. Ja pracuję w bankowości i mam parę koleżanek i znajomych z tatuażami, jedna to ma nawet całe plecy w tatoo, ale czai się z tym

Pozdrawiam.
Viss ten zastrzyk o który Ci chodzi to zwyczajne znieczulenie. Z tego co wiem to wkłuwa się je w dolnym odcinku kręgosłupa lędźwiowego i nawet jeśli jest tam tatuaż, to można je zaaplikować trochę wyżej, ale to moje domysły, więc niech coś Magda na ten temat powie, bo pewnie wie o co tam chodzi i czy można, czy nie

A co do tatuażu w pracy to fakt, odchodzi się powoli od tych restrykcji, że nie powinno go być albo powinien być zakryty. Swego czasu policja wprowadziła przepisy, że policjanci mogą nosić niezakryte dziary

Swego czasu policja wprowadziła przepisy, że policjanci mogą nosić niezakryte dziary
Policjantki również? A jak mają np. "bransoletkę" na kostce u nogi...
BTW, do Legii Cudzoziemskiej nie przyjmują (prtzynajmniej kiedyś nie przyjmowali, nie wiem jak w chwili obecnej) ludzi z tatuażami. Natomiast bedąc już legionistą, można sobie zrobić (chyba, bo może coś pokręciłem, piszę z pamięci).

Przy okazji ciekawostka nazewnicza. W krajach anglosaskich na tatuaż na lędźwiach mówi się "tramp stamp", z racji tego, że jako pierwsze robiły go sobie panie... No właśnie, jakie (to jest zagadka, bo ja wiem)? W Polsce próbowano znaleźć odpowiednik tego określenia. Słyszałem np. takie: "wzory szlory", "dziary blachary"
Nie to, żebym coś przeciwko takim tatuażom miał czy też podzielał opinię wynikającą z określenia, po prostu podaję, jako ciekawostkę.

Pozdrawiam.

Policjantki również? A jak mają np. "bransoletkę" na kostce u nogi...

No jak policjanci mogą, to policjantki chyba też - tak przynajmniej dedukuję a minori ad maius/a maiori ad minus (niepotrzebne skreślić). Co się Viss czepiasz słówek?

Sprawdziłam na forum LC - przy rekrutacji można mieć małe tatuaże, nie wolno mieć dużych i widocznych, ale o rozmiarach nic nie piszą

Teraz będzie wtrącenie bez związku z tematem, ale jeśli o ciekawostki nazewnicze idzie, to niezmiennie mnie fascynuje to, że Anglicy mają taki table football, Niemcy - Tischfußball, a my mamy trambambule

Viss ten zastrzyk o który Ci chodzi to zwyczajne znieczulenie. Z tego co wiem to wkłuwa się je w dolnym odcinku kręgosłupa lędźwiowego i nawet jeśli jest tam tatuaż, to można je zaaplikować trochę wyżej, ale to moje domysły, więc niech coś Magda na ten temat powie, bo pewnie wie o co tam chodzi i czy można, czy nie

Owszem zaleca się by nie ''dziergać'' sobie okolic lędźwi , ale jeśli nawet takie dzieło już jest, to nie problem, anestezjolog poradzi sobie z wykonaniem ZZO. Podobnie sprawy mają się z tipsami.. podczas zabiegów nie powinny znajdować się na palcach dłoni, ale jeśli są, to obserwuję się paluszki u stóp.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dagmara123.pev.pl
  •  
    href="marcinkiewicz,marcinkiewicz.php">Marcinkiewicz, Marcinkiewicz...
  • Inwigilacja czy ochrona obywateli?
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • remcia98.keep.pl
  •