ďťż

wika




Amerykański rząd wytwarza w tajnych laboratoriach zabójczy wirus. Kiedy traci nad nim kontrolę, wojsko desperacko próbuje powstrzymać szybko rozprzestrzeniające się śmiercionośne szaleństwo.

Od razu zaznaczam - nie widziałem oryginału.
Co mamy tutaj? Mamy Olyphanta, który gra świetnie w serialach (Deadwood, Damages), ale pokazuje poziom kompletnie przeciętniacki (Hitman), albo i gorzej (DH4) w filmach. Niemniej jednak faceta lubię, myślę że sprawdzi się dobrze w roli podrzędnego szeryfa. Wprawdzie już Tom Jane, byłby lepszy, ale trudno.
Radha Mitchell - ładna. Tyle.
Fabuła nie zapowiada się jakoś fenomenalnie, ale można wiele ciekawego z tego wycisnąć, szczególnie z części z wojskiem. Przyznaje się - jestem zakochany w trailerze. Prosty, zrobiony od linijki, z hollywoodzkimi standardami ale robi wrażenie. Mad World na końcu? Strzał w dziesiątkę.
No cóż, premiera za pasem, jak się uda, wybiorę się do kina. Pojęcia nie mam czemu, ale jestem wyjątkowo pozytywnie do projektu nastawiony.



Radha Mitchell - ładna. Tyle. Radha Mitchell - BARDZO ładna i dobrze gra. Tyle

Również nie widziałem oryginału dlatego zirytowało mnie, że z trailera od razu można wywnioskować że Spoiler:

zrzucą atomicę na miasteczko.

Na film czekam, bo zapowiada się dobrze, co zdają się potwierdzać pozytywne recenzje.
Z trailera ogólnie za dużo rzeczy można wywnioskować. Żałuję że go obejrzałem i na dodatek potwierdziłem swoje obawy otwierając Twój spoiler : )
Solidny remake, przykład jak się powinno odświeżać filmy grozy z lat 70' i 80'.

Przedwczoraj przypomniałem sobie oryginał z 1973 roku, był równie dobry tak jak go zapamiętałem. Dzisiaj nareszcie obejrzałem remake, na który nie mogłem się doczekać przez ten genialny pierwszy zwiastun. Nie polecam oglądania filmu zaraz po obejrzeniu zwiastuna, bo jednak zawiera on kluczowe rozwiązania danych fragmentów filmu, ale ostatni raz widziałem go dwa dni temu chyba i nie zaszkodził mi, bo pojedyncze sceny ze zwiastuna nie zapadły mi mocno w pamięć. Okazało się, że w sumie z pierwowzoru zaczerpnięto stosunkowo niewiele. Zrezygnowano między innymi z opowiadania historii od strony wojska czy zespołu badawczego badającego wirusa, właściwie wyszło to na dobre, bo nie powtarzano tych samych motywów, a skupiono się bardziej na survivalu głównych bohaterów. Wyszło dzięki temu bardziej mrocznie w chwilach gdy spotykamy wojsko, coś jak w “Cloverfield”. Zmniejszyli także liczbę mieszkańców do 1/3, a i przy tym pochwale reżysera za fajne wprowadzenie do życia małomiasteczkowego na początku filmu, ładne ujęcia to były. Na pewno twórcom nie brakowało pomysłów, w każdej sekwencji były jakieś smaczki, np ten z nożem czy akcja okołomyjniowa. Jest to bardzo solidnie wykonany film grozy, co prawda właściwie brak było jakiś przejawów wybitności gatunkowej, ale oglądało się bardzo dobrze, były momenty strachliwe, aktorstwo prezentowało się wyjątkowo bardzo dobrze u całej obsady, trudno też o wskazanie jakieś niedoróbki, właściwie to tylko jedno zachowanie głównych bohaterów mnie zirytowało, ale po części można je było wytłumaczyć. Całościowo film mi się bardzo podobał, a więc 8/10, zostaną po nim jak najbardziej pozytywne wrażenie i będę chciał jeszcze ten film oglądać, na pewno z Blu-Ray’a, bo jak zobaczyłem zwiastun po powrocie z kina, to taśma tutaj mocno przegrała z cyfryzacją, że momentami miałem wrażenie, że operator za bardzo bawił się głębią ostrości. A i jeszcze “oryginał vs remake”. Obydwa filmy prezentują bardzo dobry poziom i tak jakby wzajemnie się uzupełniają – co nie było w jednym, jest w drugim, a jak w jednym jest ‘optymistyczne’ zakończenie, to w drugim już trochę smutne nawet, za bardzo nie mogę się w tej chwili zdecydować, co lepsze, chyba remis.W krajobrazie produkcji o wirusach/epidemiach remake “The Crazies” znajdzie się gdzieś wśród czołówki.

“The Crazies” przypomniało mi o innym świetnym filmie o wirusie, którego z wielką chęcią zobaczę remake, mianowicie jest to “Warning Sing”.

Dla zainteresowanych, to niedawno wyszedł Blu-Ray oryginału i z ripa (zwykły avi) takie oto wyłapałem kadry, których mi brakowało w remake'u:



Na tych białych kombinezonach bardzo ładnie krew wygląda, a w oryginalne dużo się jej przelewa


jestem na etapie zdobywania oryginału z 73 i takie pytanko: w streszczeniu do oryginału czytam, że amerykański rząd w tajnym eksperymencie o kryptonimie "Trixie" produkuje broń biologiczną powodującą śmierć lub obłąkanie. jak wygląda sprawa w remake'u? wspomina się o rządzie czy przemilcza ten fakt, całą winę zwalając na asteroide z kosmosu, evil korpo albo nadaktywność jądra ziemi?
Nie jestem pewien czy jest wspomniane słowo "government", ale też jest nazwa "Trixie" i wirus jest własnością wojska, też jest tłumaczony jako broń biologiczna, a jego zadaniem ma być rozbijanie jednostek wroga od środka powodując "szaleństwo" i wzajemne mordowanie się.
doskonały remake dobrego oryginału. wszystko jest tu na swoim miejscu. Olyphant gra znakomicie (pomału mój ulubiony aktor), dialogi znakomite, brutalność idealna, emocje, syf, zgnilizna, no i federalni do spółki z wojskiem odwalają takie cyrki, że głowa mała - eksterminacja ludności cywilnej w wersji hardcore.

10/10 - bo nie spodziewałem się czegoś tak dobrego i "klasycznego". jakby kto chciał wiedzieć, oglądałem wersje The.Crazies.2010.TS.XviD-Rx. od przeszło 15 lat w holly nie umieją zasymulowac 16 mm i analogowej stylistyki, więc człowiek musi się ratować jak może. podejrzewam, że 1-2 oczka do końcowej oceny dodałem właśnie z powodu niesamowitego klimatu, jaki udzielił mi sie podczas konsumowania owej wersji. w ciemnych scenach było ciut za ciemnio, lecz poza tym - miód malina wasza stara!









Olyphant (pomału mój ulubiony aktor)



Co jest, zapomniałeś? : )
w tak skrajnie pedalskim filmie nawet Eastwood zagrałby jak sierota:)
Dobrze więc że Eastwood nie gra w skrajnie pedalskich filmach
Tak się właśnie zastanawiam czy obejrzeć TSa.. Chyba poczekam na dvd rip, argument o klimacie mnie nie przekonuje : )
ja również noszę się z zamiarem obejrzenia tego filmu jeszcze pewnie z kilka razy - ale w przeciwieństwie do ciebie, poczekam na wersje blu 720p:)
Na skrajną pedalskość tego filmu złożył się w połowie skrajnie pedalski Olyphant, w połowie skrajnie pedalski reżyser i... w połowie skrajnie pedalski scenariusz :)
Serio, nie wiem o co ci chodzi z tym Olyphantem. Koleś to jeden z bardziej bezpłciowych aktorów telewizyjno-niestety-też-kinowych. Nienawidzę go i za każdym razem będę o tym przypominał :)
W the Girl Next Door był najlpeszy z całj obsady, nawet lepszy byl od Hirscha.

W the Girl Next Door był najlpeszy z całj obsady, nawet lepszy byl od Hirscha.

Napisałeś to tak jakby Hirsch był niesamowitym aktorem, stworzył świetnę kreację w
tamtym filmie stąd lepsza ocena Olyphanta

Ale ok, Olyphant zagrał tam dobrze. Nie jest to z pewością jakiś beznadziejny aktor no ale-Szklana pułapka 4 i Hitman-tych ról się po prosu nie zapomina
Mental, w ffdshow możesz takie filtry nakładać na odtwarzany film, że nic nie stoi na przeszkodzie by wrócić do jakości obrazu z czasów Chaplina.

Pytanie tylko po co? Podniecasz się klimatem, tylko że nie jest to klimat który wyszedł od twórców filmu, więc dziwię się że w ogóle o nim wspominasz. Nie będę dodatkowo chwalić Avatara jeśli przyjdzie mi go oglądać w środku dżungli.
Olyphant aktorem jest świetnym. prawda - zaczynał tragicznie, ale się facet wyrobił. Hitch żywi do niego jakiś niezrozumiały dla mnie uraz:)

wracając do filmu, bo to nie topic o Timotym. scena na łodzi: szeryf (Olyphant), jego zastępca i jakiś redneck wypływają motorówką na rozlewisko w poszukiwaniu samolotu. rednack steruje, non stop gada o nagrodzie, że się należy, że znalazł zwłoki pilota etc. Olyphant nie wytrzymuje i do niego: Powiesz jeszcze jedno słowo, a wyjebię cię z tej łodzi.

:)
Dobry film, ale nic więcej. Oglądałem R5. Było kilka dobrych scen, np. wspomina przez Mentala scena na łodzi, czy koleś który wchodzi z shotgunem na mecz. Zaskoczył mnie atom w końcówce. W najbliższym czasie postaram się obejrzeć oryginał.

Olyphant jest spoko, nie wiem dlaczego ale kojarzy mi się strasznie z Dexterem;p
W końcu się przemogłem. Nic specjalnego. Z pewnością byłoby ciut lepiej, gdyby głównym bohaterem został ktoś płci męskiej, nie rozbeczany hermafrodyta. Ta popierdółka nigdy nie będzie kultowcem, na jakiego się kreuje. Żal ściska rzyć jak się ogląda te płaczliwe oczka i klatę jak u komara. Kompletna stara czasu może to to nie była, ale też już niewiele z seansu pamiętam. Taki o zapychacz.
4/10.
W prostocie sila. Podoba mi sie to, ze bez zbednych smetow przechodzi sie tu do sedna. Rozbil sie samolot z bronia biologiczna, przez ktora ludzie dostaja pierdolca - tyle niezbednych informacji, reszta to survival. Calosc jest zgrabnie nakrecona, mocna, angazujaca i ma sporo kapitalnych scen (myjnia!). Wystawianie tej pozycji dyszki to jednak gruba przesada, bo to ewidentnie twor jednorazowego uzytku, do ktorego malo kto powroci, glownie dlatego, ze 80% tutejszych zagran jest bolesnie przewidywalnych. Poza tym Radha Mitchell jedzie aktorsko na jalowym biegu, troche chyba zagubiona w swojej roli. Na marginesie mowiac, jesli chodzi o Olyphanta, to szczegolnie uzdolnionym aktorem on oczywiscie nie jest, ale przekonujaco wciela sie w z reguly fajne postacie. Moze bedzie takim Michaelem Biehnem XXI wieku?

a co niby takiego durnego w tej wypowiedzi, że muszę dodawać uśmieszki?

ok, nie odpowiadaj - twoje posty to i tak w znakomitej większości niemerytoryczne zaczepki-jednozdaniowce skierowane pod moim adresem:) ale spoko - puszczam je mimo uszu - w końcu nazwałeś po imieniu to, co miałem na końcu języka, a mianowicie zwróciłeś uwagę na źródło fenomenu Olyphanata, który rzeczywiście talentem nie dysponuje powalającym, lecz ma w sobie to coś, co sprawia, że mógłbym go nawet przelecieć:)
"The Crazies" widziałem ostatnio i dosyć przyzwoity filmik z tego wyszedł. Oryginału oczywiście nie znam, wiadomo, nudziarz Romero, ale uwspółcześniona wersja tej historyjki jest dosyć przyjemna w odbiorze - bardzo dobry Olifant (lubię gościa od czasu "Deadwood"), Radha też spoko, świetny tez zastępca szeryfa, którego gra Joe Anderson, kilka naprawdę niezłych scen (stacja benzynowa i myjnia, scenka na bagnach z samolotem czy początek i redneck ze strzelbą chociażby), nie jebanie się z ludnością cywilną tylko ostre napierdalanie przez wojskowych do kogo popadnie w późniejszej części filmu. Trochę razi CGI końcówka w trucku, ale i to jakoś tam da się przełknąć. Finał też niby zaskakujący, choć ostatnio coś podobnego już w jednym rimejku widzieliśmy. Ogólnie tam jakieś naciągane 7/10 bym w sumie mógł dać, bo przyjemne to patrzydło, jakiś browarek do tego i można naprawdę miło spędzić czas.
Ujdzie, aczkolwiek im dalej, tym mniej ciekawie, tym bardziej film kopiował inne filmy o zombi. Pierwsze 20 minut - świetne, potem - jakieś 5/10.

P.S.
Scena z myjnią ciekawie pomyślana, ale MEGA-GŁUPIA! Rozumiem, że rzecz się odbywała tak:

- jacyś kolesie sobie oszaleli koło myjni
- schowali się w tej myjni i czekali cholera jak długo, pewnie chichrając się pod nosem, jaką to fajną przygotowują pułapkę
- czekali i czekali, licząc na to, że przejeżdżający samochód nie oleje MYJNI SAMOCHODOWEJ, która w obecnej sytuacji (gdyby nie obecność helikoptera) jest ostatnim miejscem, w którym ktoś chciałby się zatrzymać
- kiedy w końcu ktoś wjechał do myjni... nadal czekają. Są szaleni, ale czekają. Aż samochód wjedzie na szyny. Czekają m.in. między myjkami
- jeden z nich włącza mycie - w tej chwili ci, co czekają między myjkami, są nieźle szorowani; no ale żart nie wyjdzie jak wyskoczą za wcześnie, więc czekają i wytrzymują kąpiel z pianką i woskowanie na gorąco
- kiedy samochód jest zakleszczony między myjkami - ATAAAK! w takiej chwili i w takim miejscu, żeby nie było się jak dostać do środka ani wyciągnąć nikogo z wozu
- a na koniec, kiedy samochód jest zaparkowany za myjnią, dostaje z rakiety - i helikopter wylatuje zza myjni. Co w tym głupiego? To, że tor lotu pocisku musiał wyglądać tak:



Scena tak żenująco głupia, że powinna zniknąć już na etapie pisania scenariusza.

W ogóle wojsko nawet nie sprawdziło, czy w tym momencie ktoś był w wozie... Ani nie sprawdziło wcześniej szopy, sklepu itp. Generalnie durne to wojsko.

a na koniec, kiedy samochód jest zaparkowany za myjnią, dostaje z rakiety - i helikopter wylatuje zza myjni. Co w tym głupiego? To, że tor lotu pocisku musiał wyglądać tak: Gdybyś pokusił się o obejrzenie tego fragmentu po raz drugi, zauważyłbyś że nie ma w tej scenie nic żenującego, ani że nie było tak jak na twoim obrazku. Widać skąd nadlatuje pocisk, a helikopter pojawia się dosłownie chwilę po eksplozji, 2+2=4 ergo strzał nastąpił z góry.

Generalnie niezły film, ale jakiś taki mechaniczny. W kilku momentach było nawet coś na kształt napięcia, ale ogólnie raczej bez emocji. Końcówka do dupy i z dupy, nie mogli sobie darować sugestii że ....... prawda?
Film generalnie daje radę, choć po zwiastunie oczekiwałem czegoś znacznie lepszego. Kuleje tu trochę wstęp do całej afery z wirusem, fabuła zbyt szybko zapier... do przodu nie dając okazji zasmakować małomiasteczkowego klimatu (czy w tej dziurze nikt nie daje sobie w palnik?). Zabrakło tych 5-10 minut redneckowskiego kultu. Dalej - bohaterów jak zwykle muszą ratować fantastyczne zbiegi okoliczności. Olyphant dostaje w łeb i traci kontakt z żoną. Nie przeszkodzi mu to jednak w odnalezieniu jej na 2 sekundy przed otrzymaniem ciosu widłami w korpus - skąd wiedział, że kobieta znajduje się akurat tam, pewnie pokazały mu to znaki drogowe z napisem "śpiesz się". Zaskakujące jest również to, że szeryf znający niemal każde zadupie w okolicy nie pokusi się o wycieczkę do sklepu z bronią po mocniejszy kaliber. Kultowcy jednak wolą korzystać z klasycznych rewolwerów z ograniczoną amunicją. Wytłumaczenie skąd pochodzi wirus również nad wyraz skromne i znowu podsycone przez zbieg okoliczności - pustą drogą jechał sobie akurat oficjel wojskowy. Itd. itp. Ale ogląda się to naprawdę nieźle, są nawet emocje i dobra akcja. Kilka dialogów również powyżej przeciętnej ("porozmawiajmy jak mężczyzna z mężczyzną").

6/10
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dagmara123.pev.pl
  •