ďťż

wika

Nie ma takiego tematu wiec czas najwyższy założyć.

Wczoraj dopiero zaczałem się zapoznawać z tymi filmami i obejrzałem pierwszy z nich. To jakie zrobia na mnie wrażenie zadecyduje czy wybiorę sięna trzeci do kina, na razie nie jest najlepiej...

Podstawowym problemem jest chyba Matt Damon. Gośc do mnei zupełnie nei trafia, ani mi nie pasuje specjalnei do takiej roli, ani nie wzbudza żadnych emocji. Szczerze mówiąc to przez cały czas trwania filmu miałem gdzieś co się z nim stanie, zupełnie inna sytuacja niż z takim Willisem w Die Hard czy nawet nowym Bondem. A jeśli głowny bohater jest niewyraźny i nie wzbudza sympatii to i z mniejszym zainteresowaniem śledzi się jego losy, już Clive Owen swoim niewielkim występem zrobił na mnie większe wrażenie. Ogólnie "Tożsamośc" to wg mnie poprawny film akcji ale nic nadzwyczajnego, nie powala pod żadnym względem. Takie 6/10

O pozostałych częsciach się wypowiem jak obejrzę, dzisiaj w planach krucjata, a tymczasem jeszcze jedna sprawa -

<SPOJLER>

motyw z gościem wyskakującym przez okno - co to miało być u licha? czemu facet sie zabił? ja rozumiem, że agent itp, że ma nei ujawnić tajnych informacji, ale skoro nie wiedzieli że Bourne stracił pamięc to cóż takiego mieli się bać mu ujawnić? O ile jestem w stanie jeszcze zrozumieć że taki numer może wykręcić jakis religijny islamski fanatyk tak w tym momencie miałem wrażenie, że zrobili to ot tak, żeby było bardziej dramatycznie, ale mnei ta scena zupełnie nie przekonała.


Matt Damon to jeszcze chłopiec. Męskiego wyglądu, kwalifikującego go do ról tajnych agentów szukających zemsty nabierze dopiero na łożu śmierci.

część pierwsza i druga widziałem, ale pamiętam tylko acydebilny motyw spadanie ze schodów. części trzeciej nie obejrzę nigdy, bo jest w PG-13.
Częśc pierwsza też jest w PG-13 (chyba, a jeśli nie jest to nie wiem dlaczego)

EDIT: upewniłem się - wszystkie częsci są PG-13
Gieferg znowu uderza.
I znowu nie oglada filmow uwaznie. Ci zabojcy byli programowani. Okreslone zachowania byly u nich sztucznie wpajane w swiadomosc. Poza tym mogl mu wyjawic bardzo duzo, np. ktora aktywna komorka jest najblizej, kto jeszcze zostal wyslany zeby go zabic, dlaczego chca go zabic itd.
Skoro Bourne sie wypytywal o cokolwiek drugi zabojca nie mogl mu powiedziec czegokolwiek. A smaobojstwo bylo dzialaniem zabezpieczajacym Treadstone.

Co do serii, naprawde swietne filmy, ktore moglyby byc czyms wiecej gdyby nie kretynska cenzura. W ten sposob otrzymujemy filmy powazniejsze od Casino Royale ale z ograniczeniami niczym w DH4.
Jednak jako jedne z niewielu bronia sie nawet z taka powazna wada. Pod tym wzgledem najlepsza jest czesc pierwsza jako, że operator nie ma padaczki a montażysta robi w miare normalny uzytek ze swoich nożyczek.
Im dalej w kontynuacje tym oczojebniejszy montaż i porąbany operator, choc kazda czesc posiada taki ladunek zalet, ktory sprawia ze cenzura jest strawniejsza.

Mentalu, czesc trzecia trzyma poziom poprzednikow. Oczywiscie w kazdym jest jakis kretynski motyw (w jedynce schody w dwojce poscig w trojce niezniszczalny Damon i kolejny poscig) ale cala reszta wszystko rekompensuje.
Jako zatwardzialy przeciwnik cenzury wraz polecam te filmy

A mlody agent to chyba oczywista sprawa, jest sprawny, dopiero co po szkoleniu. Maszyna do zabijania jeszcze nie jeżdżona.



I znowu nie oglada filmow uwaznie. Ci zabojcy byli programowani.
whatever. Większe zainteresowanie od filmu wzbudzała u mnie paczka chipsów, którą miałem pod ręką, a to już o filmie nie świadczy dobrze.


Poza tym mogl mu wyjawic bardzo duzo, np. ktora aktywna komorka jest najblizej, kto jeszcze zostal wyslany zeby go zabic, dlaczego chca go zabic itd.


ah tak, czyli taki pojedynczy agent wszystko to dokładnie wiedział, tłumaczyli mu czemu chcą gościa zabić itd?

Aha skok ze schodów mnie rozje*ał

W zestawieniu Casino Royale "Tożsamość" może sie w ogóle schować i nei wychodzić.
No, zgadzam się, skok ze schodow to debilizm na miare DH4.
Dziś obejrzę jedyneczkę to się wypowiem. A z dwójki i trójki to trudno powiedzieć co wolę. Dwójka jest zdeczko realistyczniejsza, Dżejson obrywa itd. Trójka ma więcej głupot, ale z drugiej strony funduje taki ładunek emocjonalny (przynajmniej w kinie) że aż się zsikać można. Aha montaż i prowadzenie kamery JEST fajne, do momentu bijatyk, pościgów i strzelanin.
Trylogia Bourne'a to najlepsza seria sensacyjna ostatnich lat i chyba tez jedna z najrowniejszych. Bez podnastolatkowego efekciarstwa, za to z solidna, emocjonujaca akcja. Spory nacisk polozony na ukazanie knowan scigajacych przywodzi na mysl sensacje z lat 70-tych. Za Damonem nigdy nie przepadalem, ale w tej roli jest ok. Chociaz w tej serii tak naprawde rzadzi drugi plan.
Bourne wymiata. Dawno nie było tak dobrego kina akcji. Zagłosowałem na jedynkę, głównie dlatego że mózg mi nie faluje od skaczącego obrazu. Bardzo dobry montaż scen walk co lubię. Dwójka już gorsza, jednak nadal bardzo dobra. Całość psuje nie co trzecia część. Końcówka jest bardzo żenująca jak dla mnie. Szczególnie kulisy "treningu", kupy się to nie trzyma. Ale to chyba przez rating PG-13. Nie podoba mi się też że w trójce 99% czasu Bourne lata i nawija przez komórkę, przesadzili, pare razy ziewnąłem. Rozwala scena żywcem wyjęta ze StarWarsa, czyli, "for know on, you will be known as Darth Vader (sorry Jason Bourne hehe)".

Szczególnie kulisy "treningu", kupy się to nie trzyma. Ale to chyba przez rating PG-13.

Co ma jedno z drugim wspolnego?
Ano to że był po prostu... słaby. Jakieś podtapianie, czy pozbawianie snu przez 72 godziny, każdy z nas może to przetrzymać Byle leszcz da radę.
A jakby go trzymali bez snu tydzień to już by podpadało pod R?
Podpadało by pod R gdyby miało być jak być powinno. Czyli np. żywi ludzie jako worki treningowe, krew, pranie mózgu etc. A to co mi zaserwowali tylko mnie rozbawiło. Bourne jest super agentem bo mało spał i dużo pił

EDIT:
Jeżeli już dali PG-13 to mogli wogóle tych kulis nie pokazywać. Wyobraźnia w tym wypadku dała by lepsze rezultaty.
SYSTEMATYCZNE podtapianie i ciągły brak snu może służyć do prania mózgu, jak ty byś chciał ludzkie worki treningowe jak SPOJELR Dżejson miał takie problemy z zastrzeleniem człowieka? SPOJLERA KONIEC

Rozumiem czepianie się braku krwi i cięć przy scenach ewidentnej przemocy (bijatyki itd) ale tekst że trening possysał bo go podtapiali i nie pozwalali spać a mogli by to zrobić inaczej do mnie nie trafia.
obejrzałem dwójkę i muszę przyznać, że mnie pozytyniwe zaskoczyła, później się coś więcej wypowiem, w każdym razie wg mnie w tym wypadku sequel przewyższa częśc pierwszą. I jak dla mnie nie było tu nic porównywalnie głupiego ze spadaniem ze schodów w jedynce.

7/10

"for know on, you will be known as Darth Vader (sorry Jason Bourne hehe)".

Moze ktos oblatany bedzie w stanie mi to przetlumaczyc? Bo albo ja nie rozumiem kompletnie jezyka urzedowego w kraju w ktorym zyje, albo kolega chce zaimponowac ingliszem i cos mu nie wychodzi :-)

taki maly hint: "from now on" :)
Oglądłem Tożsamość i głosuję na Krucjatę. ;)

Wszystko co można było napisać o Tożsamości już zostało napisane, Krucjatę uważam za najlepszą bo najbardziej konsekwentną i posiadającą jak najmniejszą ilość 'wybryków' (klatka schodowa, zakończenie trójki itd.).
Tożsamość Bourne'a: Najsłabsza część. Film zrobiony w konwencji realnego kina szpiegowskiego, bez większych fajerwerków (poza finałową sceną, która psuje cały film). Liman stara się utrzymać chociaż klimat z Ludlumowskiej powieści, ale słabo mu to wychodzi. Wybór Matta Damona do roli głównej, to obsadowa porażka tego stulecia. Wygląda on jakby dopiero co skończył 17 lat Aktorsko film wyciąga znakomita Franka Potante. Moja ocena to 7/10

Krucjata Bourne'a: Zmienił się reżyser, zmieniły się zasady. Greengrass przyjął założenie, że film nie będzie miał kompletnie nic wspólnego z książką Tym razem scenariusz jest znacznie ciekawszy. Jest więcej akcji, ciekawsza intryga. Zasadniczo, to film ma dwie podstawowe wady. Pierwszą jest kamera "z ręki", która się trzęsie i niewiele widać. Sorry, ale numery z "Krwawej niedzieli" nie sprawdzają się w kinie akcji. Drugi błąd, to uśmiercenie Franki Potante. Strasznie mi jej brakowało przez cały film. Ale wracając do oceny filmu: Jest dużo ciekawszy i "dojrzalszy" niż Tożsamość. Zdecydowanie najlepsza część. Daję 8/10

Ultimatum Bourne'a: Miałem pełno obaw co do tego filmu. Wierzyłem jednak, że Greengrass nie popadnie w pułapkę komercji i nie zaserwuje nam nadnaturalnych możliwości Bourne'a. Niestety się pomyliłem. Jason wychodzi cało z sytuacji, w których normalny człowiek nie miał by szans przeżyć. Parę głupot w tym filmie jeszcze się znajdzie, ale zostawmy je. Cały film ma konstrukcję jednego, wielkiego chaosu. Akcja dzieje się szybko, nie zwalnia ani na moment, a czasem nie wiadomo co się dzieje. Niestety kamera "z ręki" i dynamiczny montaż znowu psują całą zabawę. Mogło być wspaniale, jest tylko dobrze.
Moja ocena to 7/10 i stawiam tą część po środku mojego rankingu.

Drugi błąd, to uśmiercenie Franki Potante. Strasznie mi jej brakowało przez cały film.

Jakbym sobie pomyślał że Bourne musiałby się chrzanić z tą panienką przez cały film to aż mi się słabo robi. Dobrze że poszła do piachu. :) O wiele bardziej podoba mi się Bourne - maszyna, który nie liczy się z niczym i z nikim, wychodzi cało z każdej opresji (w pewnych ramach, kraksy w Ultimatum to srogie przegięcie) i rozbraja przeciwników w mgnieniu oka niż Bourne - pantofel, który musi ciągle myśleć o zdrowiu swojej ukochanej i na nią uważać.

O wiele bardziej podoba mi się Bourne Ja jednak wolę Frankę I zgadzam się z Don Vito, wielka szkoda że tak szybko się jej pozbyto.

Widziałem tylko Tożsamość i Krucjatę. Z tej dwójki oczywiście druga część była lepsza pod wieloma względami, ale muszę powiedzieć że mimo iż uważam te filmy za bardzo dobre, trudno mi się nimi jakoś ekscytować, dość szybko też uleciały mi z głowy po obejrzeniu.
Ale w KSIĄŻCE, na podstawie której rzekomo powstał ten film, Bourne był właśnie takim "pantoflem". I w książce wyszło to bardzo dobrze. A tak na marginesie: Greengrassowi nie wyszedł "Krucjacie" gniew Borune'a. SpoilerW oryginale, kiedy Bourne wpadł w szał, to mało nie pozabijał połowy Hong KonguKoniec Spoilera, a w filmie taki nie był. Szkoda
Właśnie wyobraziłem sobie Matta, który ze złości robi brzydkie rzeczy .... LOL! :)

Pierwszą jest kamera "z ręki", która się trzęsie i niewiele widać. Sorry, ale numery z "Krwawej niedzieli" nie sprawdzają się w kinie akcji.

Tez jestem zwolennikiem bardziej tradycyjnego sposobu filmowania, ale nie przesadzajmy, nie jest tez tak, ze przez drgajaca kamere nic nie widac. Tutejszy chaos jest kontrolowany, w pozornym metliku zobaczymy to, co tworcy chca, zebysmy zobaczyli. Tego typu zabieg nadaje serii specyficznej energii, wzmaga u widza koncentracje, pasuje do opowiesci. Nie demonizujmy tego paradokumentalnego stylu. ;)
Gdyby Trylogia Bourne'a została zekranizowana w latach 80, czy na początku lat 90, zgodnie z książką, to mielibyśmy arcydzieło wielkiego formatu. Telewizyjna "Tożsamość" to dobry film, a jak wyglądałby z dobrymi aktorami, dobrym reżyserem i dużym budżetem... niestety dostaliśmy produkt, który pomimo niezłej jakości, hańbi nazwisko Ludluma...

A kto powiedział, że Damon powinien grać Bourne'a? Jak już pisałem, jest to obsadowa pomyłka stulecia.


Tutejszy chaos jest kontrolowany, w pozornym metliku zobaczymy to, co tworcy chca, zebysmy zobaczyli.

Jak ktoś dobrze określił mogliby się łapać za tyłki, a ja i tak nic bym tam nie zobaczył. Seria nic nie zyskuje dzięki paradokumentalnemu stylowi filmowania. Chociaż nie, zyskuje. Bardzo dobrze te zdjęcia wyszły w scenie, w której Bourne dawał instrukcję temu dziennikarzowi. Ale w scenach akcji ten paradokumentalny styl nie sprawdza się. Wolałbym wszystko widzieć, móc przeanalizować w głowie każdy ruch, niż zastanawiać się, czy on go uderzył, czy kopnął
Jakuzzi ma rację, montaż jest problemem tylko przy bijatykach/pościgach. W każdym innym wypadku zajebiście napędza akcję.

w pozornym metliku zobaczymy to, co tworcy chca, zebysmy zobaczyli.

a nie zobaczymy tego, czego nie mogą pokazać:)
Mental, oglądnij Ultimatum to pogadamy. :)

a nie zobaczymy tego, czego nie mogą pokazać:)

Niedobrze mi się robi czytając o tym jaki to ten montaż chaotyczny, jaka kamera rozedrgana. Jak napisał Jakuzzi - taki sposób filmowania wzmaga koncentrację widza i ułatwia zaangażowanie się w akcję.

Dodam: jest doskonale zmontowany, nie sposób się pogubić w aktualnie rozgrywanych na ekranie wydarzeniach. 'Batman Begins' w tej materii bardzo kulał, tutaj to rozwiązanie sprawdza się koncertowo i nie sprawia problemów.

Chyba, że ktoś ma zaburzoną wyobraźnię przestrzenną, to współczuję;)
Mental ma wyostrzoną pamięć i pamięta, jak kiedyś pokazywano takie sceny. widziałem znacznie więcej niż dzisiaj :)
ani mi się śni czytać poprzedniej strony więc krótko
Najlepszy imho Supremacy, bo jest i w motyla noga akcji i ma to wszystko ręce i nogi i jest dobry także na "myślenie". Trójka na drugim miejscu, bo w tym myśleniu kuleje i jest sporo infantylnych scenek (szczególnie koniec) - za to jeśli patrzeć na to jak na typowy film akcji, to jest jednak najlepsza, bo najwięcej i najefektowniej się tu dzieje i nie ma prawie w ogóle czasu na wydech. Jedynka oczywiście najgorsza pod kazdym względem. Film nie jest zły ale w porównaniu z następnymi jest z lekka drętwy, no i ten finał niszczy wszystko. Ale ogólnie seria bardzo udana i równa - czwórki jednak nie chciałbym

Mental, oglądnij Ultimatum to pogadamy. :)
O czym niby? Montaż to najpoważniejsza wada wszystkich trzech filmow (z czego pierwszy jest najmniej oczojebny). Obejrzenie trojki nie zmieni postaci rzeczy, ze te filmu są ocenzurowane (z czego znow jedynka najmniej) ale POMIMO tej cenzury ktora jest niewyobrażalnie krzywdzaca dla tych filmow sa to obrazy godne poelcenia i wielokrotnego obejrzenia.

Jedynka dretwa? Chyba dawno ja ogladales. Najbardziej dretwa jest dwojka. Zero walki wrecz, ze dwie strzelaniny. Ciagle bieganie i podsluchiwanie. Najbardziej akcyjna jest trojka ale rpzy okazji i najbardziej ocenzurowana wiec moga se to wsadzic :)
Ostatnio obejrzalem wszystkie trzy czesci i jedynka w moim odczuciu jest najlepsza choc posiadajaca najwieksze stezenie kretynizmu ze wszystkich trzech..

Najbardziej dretwa jest dwojka. Zero walki wrecz, ze dwie strzelaniny. Ciagle bieganie i podsluchiwanie.

i kto tu nieuważnie oglądał?
Mefisto nawet nie probuj :)
Znam obydwa filmy na pameic, trojke tylko raz widzialem.
to obejrzyj raz jeszcze albo znajdź definicję walki wręcz
Jedna scenka w domu ostatniego agenta Treadstone (tego ktory w jedynce jak odbieral wiadomosc mial pod marynarka sweterek :)) to troche za mało.
+ Italy - krótko, ale treściwie
strzelaniny też by się znalazły. Zresztą w Ultimatum też masz cały czas ganianie i co? I jest git. Po prostu każda część jest na swój sposób inna, a jedynka po prostu odstaje akcją i tyle - nie, żeby mi przeszkadzało, ale jak oglądasz 1, a potem 2 i 3 to jest jednak znacząca różnica.
Montaż/kamera normalnie służy do przyśpieszenia akcji, wniesienia dramatyzmu i nutki dokumentalnej. W scenach ostrego napierdalania zmienia się w nożyce cenzorskie.

A drętwa to jest jedynka. Wolę zemstę niż Matta rzeczącego zaspanym głosem 'Kim ja kurwa jestem?'.
Montaż i sposób filmowania w Krucjacie przeszkadzały mi tylko raz ( w scenie bijatyki ) i to tylko trochę. Bardzo mi się podobały walki w Batman Begins w których też na dobrą sprawę wiele nie widać, więc spokojnie to przeżyłem.

Muszę przyznać, że po dwójce nawet nabrałem ochoty na trójkę, a po obejrzeniu samej jedynki nie miałem w ogóle ochoty na sequele
Mefisto, w trojce masz caly czas ganianie, ktore ciagle przeplata sie z bijatykami.

Niedobrze mi się robi czytając o tym jaki to ten montaż chaotyczny, jaka kamera rozedrgana. Jak napisał Jakuzzi - taki sposób filmowania wzmaga koncentrację widza i ułatwia zaangażowanie się w akcję.


Dla mnie to ta sama klasa, co wyskakiwanie z rykiem potworów z szafy w horrorach. Bardzo, ale to bardzo tania zagrywka.

Szczytem tego było brytyjskie gówno z 2006 (tytuł mi uleciał z głowy), które oglądałem niedawno, a zapamiętałem tylko z powodu pracy kamery. Wyobraźcie sobie coś takiego: spokojna rozmowa dwóch pacjentów o dupie Maryny na tle lasu, a kamera lata, jakby była w rękach paralityka z parkinsonem pogującego na rozgrzanym węglu. Nosz kurwać! Oglądanie mało którego filmu mnie tak męczyło, a co dopiero gdybym widział to coś na dużym ekranie.
Ojeju, w Bournie chaotyczna jest praca kamery, a montaż tylko czasami. Zresztą dowolne gówno z 200x roku jest gorzej i mniej subtelniej poskładane niż bijatyki w Bournach, pamiętajmy o tym narzekając na wszechobecną Dżejsonową oczojebność. :)
Bo wykorzystanie takiego chwytu przez byle jakiego rezysera to najkrotsza i najprostsza droga do zirytowania widza. Greengrass jednak byle kim nie jest: potrafi ujarzmic filmowy chaos, wykorzystac dla wlasnych celow, stworzyc film energetyczny, a przy tym dostatecznie czytelny.

Bardzo mi się podobały walki w Batman Begins w których też na dobrą sprawę wiele nie widać Odnoszę wrażenie że każdy kto pisze coś takiego nie widział filmu na małym ekranie. W kinie, na dużym ekranie, owszem, wyglądało to chaotycznie, ale na dvd widać wszystko jak na dłoni, więc nie rozumiem tego gadania że nic tam nie widać.

Praca kamery w Bournie #2 mi się podobała, lubię filmowanie z ręki. Może faktycznie montaż scen walk był zbyt agresywny, ale nie jest źle. Przynajmniej nie miałem zawrotów głowy jak po Pile [tu wstaw dowolny numer od 1 do 1000].
Chaotyczny montaż i Greengrass jest jak Fincher i twisty. Najpierw był Fight Club ... a potem już każdy chciał mieć twista. :)

Reżyser może zastosować każdą reżyserową technikę dobrze albo źle. Nie ma złych i dobrych technik, są tylko źli reżyserzy.
Mierzwiak, ja widzialem BB i na TV i na monitorze. Wraz nic nie widac.
Zanim cos powiesz najpierw obejrzyj jakis porzadny film kung fu.

Zanim cos powiesz najpierw obejrzyj jakis porzadny film kung fu. Nie potrzebuję oglądać filmów kung fu żeby wypowiadać się o filmie Batman Begins. WHAT THE FUCK?!

Dobra, dobra, wiem o czym mówisz, whatever.
Nie whatever tylko zobacz jak wyglada naprawde dobrze nakrecona scena walki. I wierz mi ludzie sa wystarczajaco szybcy bez pomocy montażu.

I wierz mi ludzie sa wystarczajaco szybcy bez pomocy montażu.

Hitch po raz kolejny dotknął sedna sprawy:)

najlepsze filmu akcji już powstały i żaden nie epatował szybkim montażem.
szybki montaż to wymysł dzisiejszego kina dla szybkiej młodzieży.
szybki montaż to forma cenzury.
jutro oglądam drugiego Bourne'a i sie okaże, czy to fajne czy celowo pocięte, żeby dzieci spały spokojnie.
stawiam milion, że tu chodzi o spokojny sen dziecka.

i pamiętajcie :) - najlepsze, najbardziej intensywne filmy akcji są już za nami, należą do przeszłości kina. Cameron, Andrew Davies, McTiernan - nikt nie filmował z ręki. jak ktoś komuś łamał nogi w kolanach, kamera pokazywała kolana. jak Seagal wbijał korkociąg w czaszkę Richie'go Madano, nikt nie robił szybkiego cięcia i nie odwracał kamery.
Andrew Davis. Davies robil Bridget Jones. ;)
To, co piszesz o montazu, to oczywiscie w wiekszosci przypadkow prawda. Sprawa wyglada jednak inaczej jesli idzie o Bourne'a, poniewaz ewidentnie nie jest to seria dla 'szybkiej mlodziezy'. Za malo efekciarstwa i plytkiego humoru (w Bourne'ach w ogole malo jest humoru), za duzo "nieciekawych" politycznych gierek panstwowych urzedasow.

jutro oglądam drugiego Bourne'a i sie okaże, czy to fajne czy celowo pocięte, żeby dzieci spały spokojnie.


ten film jest w PG-13
Obejrzysz go to jesteś cienias
Ja się zastanawiam, czemu nie mogli tego nakręcić jak "Casino Royale". Tam walki były, bicie po mordzie, duszenie, strzelanie itd. Nawet krew była i pozdzierana skóra. Jakoś przeszło to przez cenzurę bez potrzeby wywoływania u widza odruchów wymiotnych. Jak oglądałem zwisastun Ultimatum to miałem nadzieję, że ten film będzie normalny, ale akurat w zwiastunie użyto ujęć w miarę statycznych tak, że widać było bajeranckie walki i wyszkolenie walczących. W kinie nie dawałem rady dostrzec, kto kogo i jak.
Montaż: montaż był beznadziejny, rzekłbym że pełen szkolnych błędów np. Bourne ucieka autem a za nim pędzi wóz a'la terenowy. Kamera jedzie za wozami; nagle szarpnięcie i nic nie widzę, gubię akcję i nagle ujęcie z jakiegoś innego auta- zaczynam się zastanwiać czyje to auto (Bourne'a czy może tych którzy go gonią), ale kamera wciąż lata i chuja widzę. Wtedy na ułamek sekundy dostrzegam auto Bournea i jego ogon ale nadjeżdżające w moją stronę (zyli kamera była w tym momencie usytuwana w jakimś innym aucie niepowiązanym z akcją). Widz zostaje wprowadzony w błąd i z fajnego pościgu robi się straszne kupa. Ponownie przypomina mi się zwistun, gdzie widać było jak auta o siebie uderzają, zderzaki odpadają, samochody skręcają. W moim odczuciu Greengrass to taki zakochany w swoich filmach wizualny onanista, którego nikt nie rozumie, a do którego nie dociera, że krzywdzi scenarzystę zarzynając świetne fabuły.

W moim odczuciu Greengrass to taki zakochany w swoich filmach wizualny onanista, którego nikt nie rozumie, a do którego nie dociera, że krzywdzi scenarzystę zarzynając świetne fabuły.

Riiight...
Guzeppe, masz chyba problemy z wyobraźnią przestrzenną jak się gubisz w Bournie. ;)

Sprawa wyglada jednak inaczej jesli idzie o Bourne'a, poniewaz ewidentnie nie jest to seria dla 'szybkiej mlodziezy'. Za malo efekciarstwa i plytkiego humoru (w Bourne'ach w ogole malo jest humoru), za duzo "nieciekawych" politycznych gierek panstwowych urzedasow.
Skoro tak to czemu film nie może byc calkowicie dla doroslych? Po co dawac tak poważnemu filmowi dzieciecą ketegorie i ograniczac swiat przedstawiony do barier stawianych dziecku? Przeciez gnoje i tak na to nie pojda, a nastolatkowie szybko sie znudza.
To chora glupota i tyle. PG-13 w przypadku Bourne'a czy Casino Royale to czysty debilizm i zabieg kompletnie nieuzasadniony (przy BB znajda sie fanboje, ktorzy twierdza ze Batman zawsze byl cipką i bał sie kogos mocniej uderzyć bo to komiks itd).
A tu jest podniecanie sie realizmem ktorego na dobra sprawe nie ma. Uczlowieczanie polegajace na robieniu z ludzi roboty i wmawianie ludziom ze ludzie nie krwawia i nie przeklinaja.
Cała seria trzyma poziom- wszystkie 3 filmy ogląda się z przyjemnością,choć pod względem aktorskim trójka jest najsłabsza (odnoszę sie tu do drugiego planu, który, tak jaj pisze Jakuzzi, jest w tych filmach najważniejszy, a konkretnie do Strathairna) i dlatego ma u mnie 8*, a reszta po 9.
Zagłosowałem na Tożsamość, bo jest najciekawsza (w większym stopniu Jason odkrywa samego siebie niż w następnych częściach) i najlepsza aktorsko (świetny Cooper, którego brakowało w następnych częsciach-dosłownie rozsadza ekran).
Świetna jest sama koncepcja:jeden człowiek przeciwko reszcie, przy czym w drugiej i trzeciej części Bourne zdobywa po drugiej stronie (niewielu)"sojuszników".

Odnośnie paradokumentalnego stylu: Informator Manna też był tak kręcony, a to jeden z lepszych filmów tamtego okresu.Liczy się treść i to,czy film trzyma w napięciu.
Nowak, pytanie za 10 punktow:
Co ma Informator do rasowego kina akcji?

Informator Manna też był tak kręcony, a to jeden z lepszych filmów tamtego okresu.Liczy się treść i to,czy film trzyma w napięciu.

mógłbyś doprecyzować, co oznacza "też tak był kręcony"? poza tym Informator nie ma NIC wspólnego z kinem akcji, ba, niewiele ma wspólnego z filmem sensacyjnym.

Skoro tak to czemu film nie może byc calkowicie dla doroslych? Po co dawac tak poważnemu filmowi dzieciecą ketegorie i ograniczac swiat przedstawiony do barier stawianych dziecku? Przeciez gnoje i tak na to nie pojda, a nastolatkowie szybko sie znudza.

Coz, te pytania nalezaloby zadac tworcom. Prawdpopodobnie najwlasciwsza odpowiedz na nie wszystkie to: kasa. Nie jest to film dla dzieciakow, ale nie wypada zamykac im drogi do kin, co by nie tracic zarobkow.
Kolejny temat, który czytając myślę:

"całe szczęście że nie mam tych cholernych kompleksów na punkcie cenzury/PG-13/i tym podobnych bzdur, które niektórym nie pozwalają normalnie oglądać jakichś 75% filmów"

Gdyby nie to forum i ciągłe zrzędzenie Hitha i Mentala do tej pory bym nie wiedział czy Batman Begins był PG13 i które dokładnie filmy z moich ulubionych mają kategorię R
I pewnie tak byłoby lepiej. Co niektórzy chyba tu prowadzą jakąś krucjatę [sic!] coby swoimi dolegliwościami zarazić największą możliwą ilośc ludzi. Na mnie to jednak nie działa. Kolejny senasycjniak w PG-13? Jak będzie tak dobry jak Die Hard 4.0 to nie widzę żadnych przeciwwskazań
Skocz se obejrzec jakies roboty z kosmosu albo co :)
Przynajmniej zrobię to bezstresowo i bez kompleksów, nie licząc miejsc gdzie brakuje fucków i nie wypatrując ujęc w których powinna być krew a jej nie ma.

mógłbyś doprecyzować, co oznacza "też tak był kręcony"?
Glównie chodzi mi tu o kamerę z ręki (to pamiętam na pewno,nie wiem,jak było z montażem), przy czym tak samo jak w serii Bourne'a dostosowywano to do sytuacji (np. jedno z najść na dom głównego bohatera lub moment podejmowania przez niego decyzji o zeznawaniu).

Informator nie ma NIC wspólnego z kinem akcji, ba, niewiele ma wspólnego z filmem sensacyjnym
Informator jest swego rodzaju thrillerem,też trzymał w napięciu.zresztą mniejsza z tym,chodzi mi o to, że paradokumentalny styl ma swego rodzaju plusy(oprócz oczywisatych minusów)-stwarza atmosferę bliskośći i autentyczności zdarzeń.

Przynajmniej zrobię to bezstresowo i bez kompleksów, nie licząc miejsc gdzie brakuje fucków i nie wypatrując ujęc w których powinna być krew a jej nie ma.
Czyli po najmniejszej linii oporu. Obejrzysz kazda kupe nie myslac nawet, ze to co ogladasz mogloby byc po prostu LEPSZE.
No ale okej, ogladaj dalej :)
Panowie, dajcie sobie już spokój. ;)

Obejrzysz kazda kupe nie myslac nawet, ze to co ogladasz mogloby byc po prostu LEPSZE.
LEPSZE wg ciebie, nie zależy mi akurat żeby filmy spełniały wymagania wszystkich Hitchów i Mentali tego świata. Poza tym, po cholerę mam sobie zaprzątać głowę czymś na co i tak w żaden sposób nie wpłynę?
wbrew pozorom wpłyniesz - wystarczy nie oglądać.
A po kiego mam nie oglądać skoro mi się podobają i z chęcią obejrzę ich sequele (również w PG13)?
no to se oglądaj, ale nie mów, że nie można wpłynąć.
I kolejna dyskusje szlag trafil poprzez prywatne docinki, niesmiertelnie trawiacy forum spor wokol PG-13, z nieodlaczna obecnoscia sztandarowych ostatnio tytulow: Transformers i Batman Begins. Rzygac powoli sie chce.
Ale ja mówię, że mi nie przeszkadza Pg-13 w Bournie (i poza nim też)
Jakuzzi, nic szlag nie trafil. Po prostu Bourny zostaly naznaczone przez zaraze dzisiejszego kina. Musi to byc zostac odnotowane, bo inaczej bedzie przyjmowane z usmiechem, dopoki ktos nie pojmie, ze filmy o TAKIEJ tematyce powinny byc juz tylko dla doroslych i wsio.
Jeśli chcesz rozmawiać o "dzisiejszym kinie", to zanim zaczniesz, porównaj sobie po cichu "filmy o TAKIEJ tematyce" z ostatnich 10 lat z "filmami o TAKIEJ tematyce" sprzed 30 lat. To raz. A dwa: dorośli oglądają filmy szpiegowskie i filmy akcji dla... szpiegów i akcji. W każdym razie ci dorośli, co naprawdę dorośli.

Na marginesie: przepraszam bardzo, że jako gościu z zewnątrz zadaję takie pytanie, ale wy tu, chłopcy, tak od dawna o tym PG-13? Bo ja jestem na forum od jakiegoś tygodnia i już gdzieś tak od trzeciego dnia mam dość tego tematu. To tak a propos szlagów i trafiania.
Wszystko zaczęło się na ostro bodajże przy DH 4.0, z tego co pamiętam. ;)


dorośli oglądają filmy szpiegowskie i filmy akcji dla... szpiegów i akcji. W każdym razie ci dorośli, co naprawdę dorośli.

Naturalną konsekwencją akcji jest w wielu wypadkach krew, złamana noga, postrzał itd. Jeżeli reżyser mi to wycina/cenzuruje to ja czuję że dostałem wybrakowany produkt, co gorsza wybrakowany tylko dlatego żeby jakiś dzieciaczek mógł na niego pójść rodzicami, to frustrujące.

Nie jestem jakimś maniakiem przemocy. Uznaję ją za taki sam środek filmowego wyrazu jak np. muzykę. Czasami jest potrzebna, czasami nie. Ale usuwanie/wstawianie muzyki do filmu nie po to aby to zrobiło dobrze filmowi tylko dlatego że jakaś tam duża grupa potencjalnych odbiorców ten utwór może lubić jest głupie.
bo DH4 to coś, czego nie spodziewałem się ujrzeć w najgorszych koszmarach. transformery, batmany, wszystko mógłbym przeboleć, ale nie kino akcji. nie powinno się w ten sposób wykańczać filmów. film może być głupi, nieudolnie nakręcony, źle zagrany, ale nie może być ocenzurowany. to coś tak potwornego, że do rzygów Jakuzziego dołączam moje własne rzygowiny. zarzygana sprawa, tyle powiem:)

Naturalną konsekwencją akcji jest w wielu wypadkach krew, złamana noga, postrzał itd. Jeżeli reżyser mi to wycina/cenzuruje to ja czuję że dostałem wybrakowany produkt, co gorsza wybrakowany tylko dlatego żeby jakiś dzieciaczek mógł na niego pójść rodzicami, to frustrujące.
Wiesz, nie. Kino to jest fikcja. Kino to jest oszustwo. Kino to jest konwencja. Umowność. Zresztą oczywiście nie tylko kino -- literatura, wszelka sztuka, wysoka i niska. Kto tego nie rozumie, kto to bierze zbyt dosłownie -- ten będzie cierpiał. A poza tym będzie stawiał przed kinem wymagania, które w tej czy inny sposób je wypaczają. Stąd w dzisiejszych czasach "zaraza" dosłowności. A nie, bynajmniej, "cenzury". Lata się komuś pomyliły.

Chodzi o to, że nie wszystko trzeba pokazać, żeby było po bożemu. To, że dzisiaj kino przekracza kolejne granice tego, co wolno, nie znaczy, że każdy film musi się wpisywać w ten trend. Ja też lubię krwawe filmy, spoko. Ale dorosły widz naprawdę nie potrzebuje krwi, flaków i popękanych kości, żeby mieć satysfakcję, że właśnie kogoś zabili. Dojrzałemu widzowi wystarczy wiedzieć, dlaczego go zabili i jak to wpływa na fabułę.

Jeśli jeszcze nie jest jasne, co mam na myśli, to dam przykład z innego poletka tabu. Otóż bywają filmy, które w bardzo poważny, złożony i dorosły sposób podchodzą do tematu relacji damsko-męskich. Do miłości, porządania, zdrady i takich tam pierdół. Żadne dziecko tego nie będzie chciało oglądać choćby dlatego, że zaśnie z nudów. Ale to naprawdę nie oznacza, że jeśli pani A puszcza się z panem B, to my musimy następnie obejrzeć, jak sobie spółkują. Jasne? I może sobie taki film mieć dowolny rating, nie będzie przez to mniej "dla dorosłych", jeśli tylko jego tematyka będzie dla dorosłych.

Tak samo seria o Bournie. Przeznaczona dla nieco starszych widzów ze względu na treść, wcale nie musi ich kokietować krwawą formą. Bo nie taka jest formuła tej serii. Przypominam myśl z początku: kino to umowność. Każde, zresztą.
pierdolisz jak potrzaskany za przeproszeniem. kto tu na forum domaga się flaków? wskaz mi choć jedną osobę, która chce flaków. wszyscy zgodnie mieszamy z gównem takie hiciory dla młodzików jak hostel, piła i inne. tu wszyscy są normalni. niektórzy po prostu nie mogą się pogodzić, że sie ich w ch*** robi i psuje dobrą zabawę, którą - gdyby urodzili się 20 lat wcześniej - mieliby zapewnioną na co drugim filmie.

EDIT

a Bourne Supremacy to bardzo dobre kino. ludzie poważni, nikt nie kozaczy, nie wyrywa dup, nie opowiada dowcipów. naprawdę solidny akcyjniak. oczywiście brak R widoczny. jedyne co mnie zirytowało to ta gimnazjalistka, która normalnie grywa w filmach o dyskotekach i tańczeniu.

montaż - znośmy. w filmie jest taka scena: bohater wchodzi do pokoju hotelowego. 4 cięcia. sweet.

pościg samochodowy ulicami Berlina. znakomity. zero wybuchów.

Wiesz, nie. Kino to jest fikcja. Kino to jest oszustwo. Kino to jest konwencja. Umowność. Zresztą oczywiście nie tylko kino -- literatura, wszelka sztuka, wysoka i niska. Kto tego nie rozumie, kto to bierze zbyt dosłownie -- ten będzie cierpiał. A poza tym będzie stawiał przed kinem wymagania, które w tej czy inny sposób je wypaczają. Stąd w dzisiejszych czasach "zaraza" dosłowności. A nie, bynajmniej, "cenzury". Lata się komuś pomyliły.

Jeżeli ktoś chce stworzyć sugestywną atmosferę filmu szpiegowskiego o tajnej organizacji USA, która sprząta niewygodnych ludzi, w tym swoich agentów, a nie może pokazać postrzału to to jest dla mnie dziecinada.

Moja teoria nt. współczesnego kina jest następująca: Brakuje środka. Są popierdółki dla dzieci, są i Hostele. A nie ma filmów dla normalnych ludzi, a jak są to najczęściej wybrakowane, vide Bourne.

Mental - pościg imo. possysa po całości. Przeradza się w taką ferię barw/cięć że nie wiem na co patrzeć i zasypiam. Jedno z niewielu miejsc gdzie montaż jest fe. Teraz żałuj że na Ultimatum do kina nie poszedłeś. ;)
obejrzałem druga część na kompie. trzecią zapewne kiedyś też zobacze, ale do kina nie pójde.


A nie ma filmów dla normalnych ludzi, a jak są to najczęściej wybrakowane, vide Bourne.

dokladnie. dzisiaj nie ma juz rozrywki, którą mógłbym spokojnie polecić osobie np. po czterdziestce.

pierdolisz jak potrzaskany za przeproszeniem.
Mam taką grzeczną prośbę. Proszę, żebyś ją spełnił, bo możliwe, że nie będziesz tego musiał robić długo. Ignoruj istnienie moich postów. Zgrzytaj zębami i obchodź szerokim łukiem, bo ja naprawdę nie lubię takich odzywek. Jakoś tak przez lata odwykłem, odkąd nie bywam na Usenecie, a na onet nie wchodzę. Przy okazji zapewniam, że to się da zrobić. Jak być może zauważyłeś, ja ostatni raz dyskutowałem z Tobą bodajże drugiego dnia mojej bytności na forum. Nie bez powodu. W każdym razie z góry dziękuję.
Mental, ja dziś z tatą oglądłem Źródło. Podobało się. :))
Myślisz, że człowiekowi, który spłodził Mentala, będzie podobało się źródło? :)
Stąd podwójny uśmiech. :)
Negrin, jesteś moim idolem

Natomiast Mental odczuwa potrzebę nadrabiania brakujących bluzgów za wszystkie "ocenzurowane" filmy, które maja takie ładne oznaczenie jak w mojej sygnaturce Radziłbym się nim zbytnio nie przejmować.

btw w Krucjacie Bourne'a mamy na końcu <SPOJLER> rozpieprzonego, zalanego krwią zabójcę w rozpieprzonym samochodzie, czego wam jeszcze trzeba fanatycy?

Jeżeli ktoś chce stworzyć sugestywną atmosferę filmu szpiegowskiego o tajnej organizacji USA, która sprząta niewygodnych ludzi, w tym swoich agentów, a nie może pokazać postrzału to to jest dla mnie dziecinada.
Wiesz, prawda jest taka, że naprawdę przytłaczającej większości widzów nawet nie wpadnie do głowy, żeby tęsknić za jakąś tam większą dosadnością czy dosłownością, jeśli tylko fabuła jest odpowiednio dobra. Ja tam filmami się już te parę lat interesuje, z niejedną osobą i w niejednym miejscu dyskutowałem, ale -- podobnie jak to gdzieś tu na tym forum ktoś napisał, chociaż nie pamiętam kto -- przed przybyciem tutaj nigdy nie zetknąłem się z nikim, kto by miał takie problemy jak niektórzy tutaj. Dziwne, nie dziwne, nie wiem, ale taka jest prawda.
A ja myślałem że fakt ogólnego złagodzenia kina amerykańskiego jest powszechny. Dziwne.

Aha! Finał Krucjaty jest bezbłędny. Akcja w hipermarkecie itd. Głównie tego brakowało mi w reszcie filmu i w Ultimatum.

jak to gdzieś tu na tym forum ktoś napisał, chociaż nie pamiętam kto -- przed przybyciem tutaj nigdy nie zetknąłem się z nikim, kto by miał takie problemy jak niektórzy tutaj.
Bardzo prawdopodobne że ja
Bardzo prawdopodobne, że większość, poza paroma wyjątkami.

http://www.dvdactive.com/...-ultimatum.html

Nazwisko aktora napisane niemal tak wielką czcionką jak tytuł - lame!
Trylogia Bourne'a jest świetna. Każda część lepsza od poprzedniej. Na "Ultimatum" byłem dwa razy w kinie. Takiego czegoś dawno nie widziałem: bardzo szybkie tempo filmu, kamera podkreślająca realność, mistrzowski montaż (czyżby nominacja do Oscara?), świetne sceny akcji - pościgi, skoki kaskaderskie na budynkach itp Teraz takie pytanie, skoro tendencję reżyser zachował wzrostową, to czy jest on wstanie nakręcić idealną czwórkę, o ile Matt Damon się zgodzi powrócić?
Bourne po raz czwarty? Nigdy w życiu Wystarczy, że sprofanowali trylogię. Dajmy spokój książce Van Lustbadera.

Nominacja do Oscara za montaż w Bournie? Dobry żart
Obejrzałem Ultimatum i w zasadzie uważam, że film jest tak samo dobry jak dwójka (a nawet minimalnie lepszy). trzęsąca kamera mi nie przeszkadzała, w walkach nawet mi się podobał sposób filmowania, głowny bohater jak zwykle mnie nie ruszał, ale to co się działo na ekranie potrafiło wciągnąć. Ogólnie można powiedzieć, że to kolejna z tych serii, które trzymają poziom i jedna z nielicznych, które mają tendencję zwyżkową.
Mam podobne odczucia po obejrzeniu Ultimatum. Trzęsąca się kamera mi również nie przeszkadzała, jak to napisał Mierzwiak taki styl trzeba lubić. Dynamiczne sceny akcji, szybkie tempo, jak dla mnie znakomite zakończenie trylogii.

Całe szczęście, że Akademia od dawna nie jest wyznacznikiem jakości
ultimatum ma kilka plusów, które nie pozwalają mi zbesztać tego filmu totalnie. po pierwsze, zajebisty rytm. 20 minut akcji co 10 minut. jak w zegarku. po drugie, całkiem poważny i niemłodzieżowy klimat opowieści. po trzecie, niegłupie zachowanie bohaterów. i na tym koniec. największym minusem jest fakt, że bourne nie krwawi, przez co nie mogę mu jakoś szczególni kibicować. mam wrażenie, że oglądam w akcji niezniszczalnego cyborga. szczytem absurdu jest bitka z marokanczykiem - ani draśnięcia, chociaż bohaterowie okładają się czym popadnie i wykazują nieprawdopodobne parcie na szkło. arnold w predku postawił sprawe jasno: "If it bleeds, we can kill it". bourne nie krwawi, więc dla mnie jest z kevlaru. z innych mega wnerwiających rzeczy: w połowie filmu pojawia sie laska z you can dance i klimat twardej historii momentalnie siada. co laska z idola robi w takim filmie? irytuje również to, ze bourne nie zabija ani nie zadaje poważnych ran przeciwnikom - wszystko na softowo, bez drastycznych scen. na dobra sprawe niewiele widziałem, bo walki są tak zajebiście posklejane, że ledwo co można sie pokapować, czemu dany koleś padł na glebe. mam uraz psychiczny do współczesnego trendy stylu filmowania i montowania scen bijatyk.

daje 6/10 - najlepsza część trylogii i ogólnie fajny filmik: szybko, bezboleśnie i profesjonalnie. produkt na zamówienie.
Dla mnie najlepsza jest jedynka. Najlepiej wywazona pod wzgledem akcja - historia. Dwojka jest nudna jak psia dupa, przy czym, trojka to jazda po tych "slynnych sekwencjach walki wrecz". Do tego Tozsamosc jest najmniej pocieta przez montazyste epileptyka na dyskotece, a Bourne krwawi i przeklina bezradnie, choc tylko raz, co jak na takiego milczka i tak jest rekordem. Ale to nie zmienia faktu, ze filmy o Jasonie Damonie smierdza PG-13 na kilometr i najnormalniej w swiecie, przeszkadza to w ogladaniu.
Dla mnie z kolei Ultimatum jest najlepsze - zabójcze kino akcji, z mroderczym tempem narracji Borne nie krwawi? Krwawi, ale krew jest tu niestety oszczędnie pokazana (zazwyczaj leci z nosa). Ale mi to zupełnie nie przeszkadza. Bawiłem się doskonale. Sceny walk, pościgów... majstersztyk (skok przez okno!). Poza tym ten obraz ma tyle zajefajnych efektów wizualnych, że o ich zastosowaniu dowiedziałem się dopiero w dodatkach na DVD. Szacun dla ekipy realizacyjnej.

Krucjata równie fajna co Ultimatum, ze świetną sekwencją w Moskwie i niezłym początkiem. Tożsamość przy filmach Greengrassa wygląda na spokojną opowiastkę o zagubionym chłopcu. W środku filmu tempo wyraźnie spada i trochę wkrada się nudy, ale całość rekompensuje świetnym pościgiem za Owenem w buszu

Generalnie Bourny to fajowo skręcone produkty, jedna z moich ulubionych trylogii, świetny hymn Moby'ego (pięknie spinający każdą część) do tego świetne wymiany zdań, ujęcia kamery (coby nie mówić bardzo pasujące do stylu Bourne'a). Damon się sprawdza, nie jest lizusem, dupkiem i podrywaczem. Jest specjalnym agentem który musi improwizować, wykorzystywać umiejętności na każdym kroku. Czy R-ka by coś dała? Myślę że nie. Nie przy takim stylu narracji.

Tożsamość 7,5/10
Krucjata 8/10
Ultimatum 9/10

Krwawi, ale krew jest tu niestety oszczędnie pokazana (zazwyczaj leci z nosa).

oszczędnie pokazana? jak ktoś ci przylutuje z buta w ryj, to tez oszczędnie krwawisz? daj spokój. aronofsky powiedział (jeśli mi nie wierzycie, to może jemu uwierzycie) że przemoc bez krwi jest szkodliwa i śmieszna (z naciskiem na szkodliwa). daleki jestem od stwierdzenia, że oglądanie bourne'a na cokolwiek szkodzi, ale śmieszności scenom walk nie da się odmówić. kolesie okładają się po mordach, wsadzają sobie łby w okna, rzucają się po pokoju, roztrzaskują meble, a pod koniec wyglądają, jakby spod prysznica wyleźli.
Tak jak napisałem - mi to aż tak bardzo nie przeszkadzało. Nie jestem jeszcze na tyle zboczony aby od filmu szpiegowskiego z takim tempem wymagać lejącej się juchy na lewo i prawo Zresztą zobacz sobie w Krucjacie finał walki w Monachium - czy agent, którego zabija Bourne nie krwawi? Ryj ma konkretnie zmasakrowany.
najwyraźniej będę musiał sobie przypomnieć te szokująca bawarską scene:)
Eh, jak te misie kolorowe przejaskrawiaja sceny przemocy, aby na sile udowodnic, ze film nic nie trafi w PG-13. Kolego Snappiku, jesli masz problemy z pamiecia napij sie Bilobilu czy czego, ale staraj sie nie wypisywac takich durnot. Przeciwnik Bourne'a w Krurcjacie, po kraksie samochodowej jest tylko umazany krwia, ale na jego twarzy i ciele brak oznak zmasakrowania. Krew bez ran jest tak samo denerwujaca jak dymek z miejsca postrzalu lub brak ludzkich zachowan w dzialaniach bohaterow. Bourne to fajna rozrywka, ale nie ma co ukrywac, ze dla mlodszej widowni.
Ja nigdzie nie piszę, że to rozrywka dla dorosłych. W końcu kategoria jest i się nie zmieni. Piszę tylko, że mi brak posoki nie wkurzał, bo styl narracji skutecznie rekompensował (mi, powtarzam MI) rozmaite braki. Lubię szybkie, ale nieprzebajerowane efektami kino. I taki Bourne właśnie jest. Można być upierdliwym, ale bez przesady.
Ja tylko poprawiam twoja wypowiedz zawierajaca znieksztalcenie stanu realnego rzeczy :)

Bourne zyskalby znacznie wiecej jako powazny thriller, a nie przygodowka wakacyjna. Fajnie sie to to oglada ale coraz da sie odczuc jak cos mnie gryzie w pupe. Patrze a tu tworcy mysla, ze zdolaja ukryc braki wydzwiekowe w pocietym montazu.
Jasne że nie wkurzał. Ale powiedzmy sobie szczerze - występuje niezły dysonans między brutalnością scen walk w trylogii a brakiem krwi.
mnie jeszcze wkurzały niektóre linijki dialogowe. na przykład w scenie, kiedy podniecony akcją szef agencji (strathairn) rozkazuje swoim ludziom, by ci dowiedzieli sie wszystkiego o jakimś tam ambasadorze. w filmie bohater mówi: "chce wiedzieć wszystko o jego życiu intymnym", a w normalnym języku wypowiedź ta powinna brzmieć: "chce wiedzieć, z kim się pieprzy/kogo posuwa". taki szczególik. więcej ich było.
od razu widać, że to pg13 bourne - zero krwi:)
Akurat w oryginale byla ;)
no przecież ja ten odcinek bourne'a z damonem niedawno oglądałem: kolesie lali się po mordach wszystkim, nawet wsadzali łby w okna, a na końcu i tak jedyne, co po nich spływało, to kropelki potu.
Z tym szklem to bylo troche inaczej. W okna sobie glow nie wsadzali. Za to Bourne powinien po swoim skoku byc caly pochlastany, jak emo na spidzie.
Ale z ryjow i nosow krew im ciekla. Brakowalo tylko sincow, otarc i rozciec, po walce Bourne nawet osbie opatrywal zdarte piesci. Glowna bolaczka tej scenki nie byla charakteryzacja czy choreografia (bardzo dobra, szkoda, ze trzeba film obejrzec 15 razy zeby ja dostrzec w calosci), tylko uposledzone trio rezyser-operator-montazysta.
poproszę o kadr, na którym widać okrwawionego bourne'a (jak mu jucha cieknie z nosa). serio mówię:) z tymi współczesnymi filmami mam taki problem, że aby coś w nich dostrzec, to chyba muszę na zoomie cyfrowym je oglądać albo w slo-mo.
Nie dziwie ci sie. Zeby zobaczyc ta walke w calosci (czyli potem moc dokladnie opisac ja od poczatku do konca) trzeba obejrzec ja kilka razy. Przez te rozlatana kamere i pokurwiony montaz, trudno momentami stwierdzic, ktory w danej chwili wygrywa :)
Jak mi sie bedzie chcialo to zrobie skrina. Ten film ma wiele wiecej baboli w innych scenach, przez co jego odbior jest drastycznie utrudniony, a koncowa ocena spada na leb na szyje :)

Mental, komu jak komu, ale mi nie musisz mowic, kiedy walki krecilo sie lepiej

spoko, to nie było do ciebie:) zapodałem te scenę, żeby pokazać, że bourne to typowy dla czasów obecnych przykład stosowania półśrodków. niby szybko wymachują rękami na poziomie pro, ale dla mnie to jest takie głaskanie się po mordach, skoro nie ma juchy, połamanych gnatów i ultra violence. nie kumam, jak można się podniecać sceną walki, skoro przypomina ona symulacje komputerową albo pokazówkę dla publiki. żadnych wizualnych konsekwencji zadawania bólu, jedna wielka ściema.

a jeśli uważasz, że kiedyś było w sumie podobnie, to nie wiem, jakie ty filmy oglądałeś. karate kid chyba.

Hmmm, podaj kilka przykładów takich krwawych, znanych filmów to się ustosunkuję.

poproszę o kadr, na którym widać okrwawionego bourne'a (jak mu jucha cieknie z nosa).

Prącie bardzo



Drugi Pan też krwawi bo się zderzył ze zlewem



W tym, ze przez chaos na ekranie nic nie widac. Ja lubie widziec kazdy detal walki, zeby oceniac przygotowanie filmowych fajterow. Greengras i Liman (choc ten drugi, w mniejszym stopniu) ubzdurali sobie pseudodokumentalny charakter zdjec, jakby operator bral udzial w bitce. Cholernie to denerwujace i zbedne, bo to nie dokument o rzadowych mordercach, tylko film operujacy obrazem. Jesli jest o swietnie wyszkolonych w walce wrecz wymiataczach, chce miec dokladny wglad w walke. Mylic sie nie myle, mozesz sie ze mna nie zgadzac i jeczec, ze to super klimatyczny motyw, ale mam to totalnie gdzies, bo nic nie ulepszy walki bardziej niz po prostu dobrze odegrana sekwencja. A do tego trzeba czegos wiecej niz przeszkolenia Mata Dejmona w pol roku (w co i tak nie chce mi sie wierzyc, bo po co to w takim razie tuszowac kretynskim montazem?). Coz takie juz moje zboczenie zawodowe.

A co do ilosci krwi, chyba pomylilo mi sie z dwojka. Po skrinach widac, ze rzeczywiscie tej krwi jest zdecydowanie za malo.
No to od początku. Jeżeli na ekranie rzeczywiście "nic nie widać" jak to napisałeś, to czemu narzekasz że jest chaotycznie. Skąd wiesz, że jest chaotycznie, przecież "nic nie widać". Widać tyle i ma być widać, ani więcej ani mniej. To że masz fetysz przyglądania się walce z daleka, chcesz oceniać przygotowania i inne takie tam, to sprawy drugorzędnie, bo nie o tym i nie po to jest ten film. Charakter zdjęć także nie jest pseudodokumentalny, choć rzeczywiście ma sprawiać wrażenie prawdziwego, namacalnego, ale efekt taki osiąga w całkiem inny sposób. Błędnie nazwany przez Ciebie styl operatorski nie ma z dokumentalistyką nic wspólnego. Gwarantuje, że żaden film dokumentalny nigdy by w ten sposób nie zilustrował bójki, prędzej zaspokoi Twoje pragnienie podglądania i oceny czegośtam. Styl operatorski wymusza dość ciekawą perspektywę, która jest dwojaka. Z jednej strony bardzo często jesteśmy informowani szwenkami o tym, że uczestniczymy w bójce (pościgu, strzelaninie, czymkolwiek), ale bardzo rzadko przyjmujemy jednostronną perspektywę jednego bohatera. Zatem druga strona to jednak podglądanie, ale takie za którym ledwo potrafimy nadążyć. Bourne skacze z dachu, a my zaraz za nim. Nie jest to sztuka dla sztuki, powiem więcej osiągnąć taki efekt bardzo trudno, a jest on oczywiście wspomagany montażem. Kretyński to najwyraźniej jedyne co potrafisz z siebie wyksztusić, ale zapewniam, że za kretyński montaż nie dostaje się Oscarów. Bourne to wyjątkowe osiągnięcie montażu skrótowego, który opiera się na "przyjmowaniu" obrazów na granicy percepcji. Montaż pokazuje tylko to co ważne dla samej akcji, ale składa ją z pojedynczych detali opierając się głównie na rytmie. Nie widziałeś tego co chciałeś, bo nie taki był cel. Nie miałeś zobaczyć bijatyki z odległości, każdy potrafi coś takiego nakręcić. Od tego jest kino, żeby się jej nie przyglądać, a stworzyć iluzję uczestnictwa, przynajmniej na poziomie emocjonalnym. Efekt został osiągnięty więc nie ma w tym nic zbędnego. Kontrolowany chaos, który funkcjonuje to wyjątkowo trudna rzecz i niewielu na świecie coś takiego potrafi.

Oprócz tego ciekawym jest to, że montaż poziomy i pionowy są w zasadzie traktowane na równi, choć bardziej ten pierwszy przejmuje część funkcji drugiego, dzięki temu film praktycznie nie ma dłużyzn, przestoi ani jakichkolwiek cezur. Co więcej, skakanie z miejsca na miejsce znakomicie wzmaga napięcie, gdzie normalnie powinno je spowalniać.


Drugi Pan też krwawi bo się zderzył ze zlewem

bez jaj. dla mnie to jest kpina. wczoraj przypadkowo uderzyłem brachola w nos i z dwóch dziurek poleciała mu jucha, a ten facio podobno przyrżnął łbem o zlewozmywak i wygląda tak, jakby mu pryszcz wykwitł pod nosem. co to ma być?

a bourne'owi nie cieknie z nosa krew. on ma czerwono pod nosem - jakby się upaćkał sokiem jagodowym. to jest właśnie współczesna dziecinada.
Chciałeś krew w nosie Bourna to dostałeś. Boo ya, touch down, I make miracles happen
Koles, nie przeczytalem twojego posta. No pierwsze zdanie tylko. Czemu? Za slowka trzeba umiec lapac. Swoje jeczenie na pol strony zostaw dla siebie. Walki w Bournie 2 i 3 to tylko ciekawostki, bo nikt (oprocz mnie, ale ja mam skrzywienie na punkcie mordobicia) nie bedzie mial tyle cierpliwosci i samozaparcia by obejrzec je tyle razy zeby probowac dostrzec w nich wyrazna konstrukcje. Jako wieloletni adept i pasjonat sztuk walki, mowie ci, ze to jest zle nakrecone i nie oddaje ducha bitki ani w ulamku.

Choc dla ciebie, dla kogo walka wyglada wlasnie jako migawki kogos, kto ci obija ryj, moze wlasnie tak wyglada. Nie wiem, nie chce nic sugerowac. Papa :)

A tak w ogole juz czas chyba wydzielic dysksuje do nowego tematu o kinie kopanym ogolnie.

Bourne to wyjątkowe osiągnięcie montażu skrótowego, który opiera się na "przyjmowaniu" obrazów na granicy percepcji.

ładnie to nazwałeś. ja mam jednak w zanadrzu inną nomenklaturę: bourne to wcale nie takie wyjątkowe osiągnięcie montażu maskująco-ukrywającego, który opiera się na niepokazywaniu drastycznych momentów podczas strzelanin/bijatyk".
I brakow w przygotowaniu Mata Dejmona. Swoja droga, Borny nie sa jakos cudownie zagrane. Nie mozna bylo sie pofatygowac o profesjonalistow? I guess not!

Koles, nie przeczytalem twojego posta. No pierwsze zdanie tylko. Czemu? Za slowka trzeba umiec lapac. Swoje jeczenie na pol strony zostaw dla siebie. Walki w Bournie 2 i 3 to tylko ciekawostki, bo nikt (oprocz mnie, ale ja mam skrzywienie na punkcie mordobicia) nie bedzie mial tyle cierpliwosci i samozaparcia by obejrzec je tyle razy zeby probowac dostrzec w nich wyrazna konstrukcje. Jako wieloletni adept i pasjonat sztuk walki, mowie ci, ze to jest zle nakrecone i nie oddaje ducha bitki ani w ulamku.

Choc dla ciebie, dla kogo walka wyglada wlasnie jako migawki kogos, kto ci obija ryj, moze wlasnie tak wyglada. Nie wiem, nie chce nic sugerowac. Papa


Jakbyś był łaskaw przeczytać posta, którego komentujesz może być zauważył, że to nie jęczenie, ale nie wymagam od wieloletniego adepta i pasjonata sztuk walki, żeby potrafił przeczytać wszystko. Następnym razem będę brał pod uwagę, że wiele lat trenowania sztuk walki mogło co nie co uszkodzić i będę pisał jakieś krótsze i prostsze posty.

Rozumiem też, że fakt, że jesteś wieloletnim adeptem i pasjonatem sztuk walki stanowi ten zasadniczy argument mający mnie przekonać, że jesteś w stanie powiedzieć czy scena jest dobrze czy źle zrobiona pod względem filmowym.

Radzę jednak zmusić się (wiem że to trudne i wyczerpujące, ale warto spróbować, tak dla siebie, żeby udowodnić sobie, że jeszcze potrafisz) i przeczytać co tam najęczałem. Może wtedy dowiesz się, że nie chodziło "o oddanie ducha bitki"
Nie obchodzi mnie, o co ci chodzilo. W tym konkretnym przypadku mam racje i juz. Mental zapodal jako wsparcie idealnie nakrecona scene walki. Zarowno pod wzgledem ukazywania kunsztu fizycznego jak i filmowego. Jesli sie nie zgadzasz, to wiesz, co mozesz zrobic :)

ładnie to nazwałeś. ja mam jednak w zanadrzu inną nomenklaturę: bourne to wcale nie takie wyjątkowe osiągnięcie montażu maskująco-ukrywającego, który opiera się na niepokazywaniu drastycznych momentów podczas strzelanin/bijatyk".

Najwyraźniej nie o to chodziło. Elementy drastyczne nie są maskowane ani ukrywane, są one po prostu nieistotne. Kropnęli go i szlus, że krew się przy tym leje każdy wie, więc po co to pokazywać. Parę razy w serii krew jest konieczna i ma swoje dramaturgiczne uzasadnienie (W "Bourne Supremacy" zlana jest cała głowa Karla Urbana tuż po wjechaniu w betonowy słup, ale nie ważne jest to, że stało się tak bo przywalił w mur, ale w celu pokazania bezwładności pokonanego, który prawdopodobnie umierając jest zdany całkowicie na łaskę Bourna). Ale jeżeli mam przyglądać się krwi tylko dlatego, że się polała to ja to chrzanię. Wole przyglądać się żywym, którzy ciągle mają coś jeszcze do powiedzenia/zrobienia.


Elementy drastyczne nie są maskowane ani ukrywane, są one po prostu nieistotne.

racja, źle się wyraziłem. elementów drastycznych w bourne'ach po prostu nie ma.


Myślałeś o karierze w polityce?
Zabawne, bo lata dostawania po glowie jakos nie sprawiaja mi nawet najmniejszych problemow w drodze do magistra nauk politycznych (choc moze za wczesnie na stwierdzanie tego w polowie studiow). Jednak wybralem zawod, w ktorym moje przekonania i wyszkolenie lepiej sie sprawdza :)
Idac tym tropem Borny powinny byc dramatami o facecie z amnezja. Jesli nie ma potrzeby pokazywania krwi, nie ma potrzeby pokazywania bitek i strzelanin, bo przeciez w tych filmach chodzi o Mata Dejmona szukajacego swojej przeszlosci!
Pojmij, ze tu nie chodzi o to, co trzeba pokazywac, tylko o KONSEKWENCJE. Masz obita paszcze to krwawisz. Dostajesz kulke w leb to, w miejscu trafienia pokazuje sie krwawiaca dziurka, inaczej z powaznego filmu robi sie kreskowka. To co jest w domysle, jak chodzenie do kibla czy spanie, jest w domysle. Ale w scenie walki przemoc nie jest w domysle i tak samo jej efekty nie powinny byc w domysle, tylko dlatego, ze Bourne to taki super szybki film.

po co to pokazywać, skoro dzieje się w tym samym czasie (filmowym) kupa bardziej interesujących i istotnych rzeczy niż wykrwawiający się facet.

bo jeśli oglądam faceta, który po otrzymaniu tuzina ciosów w szczękę z kolana, pięćdziesięciu sierpowych i po trzykrotnym zaliczeniu zlewu, okna i szafy, ma na twarzy zaczerwienienie pod nosem, to... wybacz, nie potrafię się zaangażować w akcję. stosowanie przemocy fizycznej (pięści, broń palna, broń biała) musi pociągać za sobą wizualne konsekwencje. po prostu musi, inaczej nie tyle fałszuje się rzeczywistość, nie tyle wpaja się młodym umysłom przekonanie, że przemoc "nie brudzi", "nie osiada" na skórze - można walnąć głową w zlew i nic, lekkie "ćwir-ćwir", ptaszki pofruwają dookoła dynki, kilka gwiazdek się pokaże i ok. nie w tym rzecz. przemoc musi pociągać za sobą wizualne konsekwencje, ponieważ (i tutaj ostrzegam: wchodzimy na moje podwórko, nie musisz zgadzać się z tą argumentacją, ba, możesz ja uznać za śmieszną) jak mawiał arnold w predku - jeśli coś krwawi, można to zabić. bohaterowie w bournie nie krwawią, są z kewlaru, więc logicznie rzecz biorąc - są nie do zabicia. czasami mają jakieś zaczerwienienia na twarzy, ale to jest ewidentny makeup, coś w stylu DH4, gdzie willis miał na gębie więcej smaru niż krwi, słowem, dla mnie są sztuczni. brakuje RAN, brakuje plam krwi na ubraniach, mógłbyś ich lać przez godzinę, a i tak nie zobaczyłbyś więcej niż czerwony glut pod nosem. wszystko sprawia wrażenie sztuczności. mało tego, bourne dusi faceta, a temu nawet białka nie zachodzą juchą, nie pękają mu żyłki w oczach. zero wstrząsu wizualno-emocjonalnego, nikt nawet nie próbuje mnie przekonać, że to "boli", że ten facet "cierpi"... do dupy biznes.

pół biedy jak akcja skupia się na strzelaniu i większość ofiar obserwujemy z dystansu. ale kiedy dochodzi do konfrontacji 1na1 w zamknięty pomieszczeniu... nie ma taryfy ulgowej. walka wręcz to esencja przemocy, najbardziej brutalna z brutalnych, a dzisiejsze holly zrobiło z niej jakiś za przeproszeniem pedalski spektakl, gdzie dwóch kolesi okłada się po mordach czym popadnie, a na końcu okazuje się, że obydwaj kończą z potarganymi włosami, rozdartym kołnierzem i ewentualnie rozciętym łukiem brwiowym (oczywiście krew z niego nie wycieka, bo to już jest hardkor ponad miarę).

Ja nie wiem, po co ta dyskusja, szczerze mówiąc. Szczególnie jeśli boleśnie rzeczowy (i -- uwaga -- fachowy) post Kolesia okazuje się dla Hitcha za długi.

"Ultimatum Bourne'a" to małe filmowe arcydzieło. Kiedy przed tygodniem zrobiłem sobie powtórkę, film przejechał po mnie walcem. Rzadko się zdarza film, którego po prostu nie potrafię wyłączyć, choćby była nie wiem jak późna godzina, a ja był potwornie zmęczony i śpiący. "Ultimatum" nie potrafiłem. Pod względem realizacyjnym to jest coś niesamowitego. Nie będę się wdawał w szczegóły, bo nie zrobię tego równie rzetelnie jak Koleś powyżej (polecam lekturę, tych literek naprawdę nie jest aż tak dużo, zwłaszcza dla przyszłego magistra), ale do jasnej cholery! Montaż sprawia, że ten film ŻYJE. Nie znam drugiej podobnej produkcji. Jeśli wsłuchać się w rytm "Ultimatum Bourne'a", poczuje się niemalże bicie serca tego filmu. Wiem, podniecam się, ale skoro Mental może sadzić egzaltowane posty o "Miami Vice", to ja mogę o Bournie Naprawdę niesamowite kino. Po niedawnym seansie ten film wskoczył gdzieś do mojej osobistej (mocno amorficznej) czołówki. A Wy, chłopcy... no cóż, mam wrażenie, ze Wasze nastawienie jest tak piramidalnie niewłaściwe, że nic dziwnego, iż to wszystko przelatuje Wam gdzieś nad głową.

Jeśli wsłuchać się w rytm "Ultimatum Bourne'a", poczuje się niemalże bicie serca tego filmu.

prawda, rytm jest niesamowity. 10 minut akcji co 10 minut. arcydzieło normalnie. żeby nie było, wystawiłem filmowi coś koło 6 oczek, bo w sumie był lepszy niż quantum of solance.
Dobra, póki Hitch jeszcze szuka screenów, żeby przywalić mi z półobrotu to jeszcze coś sobie napiszę.

Na początek najważniejsze.

Mam tak samo jak Negrin. Dla mnie montaż (zwłaszcza Ultimatum) sprawia, że ta seria jest w cholerę dynamicznym, angażującym kinem akcji. Niedawno zrobiłem sobie powtórkę całej trylogii i filmy Greengrassa to przykład nowoczesności i jednocześnie mistrzowskiej oszczędności środków. Oszczędności, bo wybuchów i efektów jest tam bardzo mało. A cała ekipa pracowała rytmem iście partyzanckim (zwłaszcza na wyspie Goa). Nowoczesności, bo film na tym nic nie traci, a przecież jest rzekomo akcyjniakiem. No i na DVD ogląda się to sto razy lepiej niż w kinie, chociaż na wielkim ekranie i tak Ultimatum zrobiło na mnie świetne wrażenie. Na pewno co jakiś czas ostatnie dwie części będę sobie odświeżać.

prawda, rytm jest niesamowity. 10 minut akcji co 10 minut.
Pro tip: do pewnego poziomu można udawać, że się nie rozumie, ale po jego przekroczeniu nikt już się nie nabierze. Ja się nabrałem.

Mowa jest o montażu. O tym słynnym montażu z góra sekundowymi-dwusekundowymi ujęciami. Drugiego tak organicznego filmu nie znam. To jest najwyższa szkoła jazdy, choć nie dziwię się, że do Ciebie może nie docierać, bo to kino na wskroś nowoczesne.
Rzekomo ograniczona(albo jej brak) brutalność w Bourne'ach ma dla mnie 10-rzędne znaczenie. Chrzanię ją, pieprzę to, że Bourne dostaje po ryju i pojawia się zaledwie kilka kropel. Tak swoją drogą widziałem kilka "grubszych" potyczek i uważam, że aby jucha leciała niczym w filmach z Seagalem trzeba się naprawdę postarać i nie parować ciosów przeciwnika. A w Bournie blok i kontra to normalka (było to nawet pokazane w materiałach dodatkowych jak szkolili Damona w sztukach walk), to wyszkoleni agencji, a nie Rocky gdzie wyznaje się zasadę "no pain" i przyjmuje 1000 ciosów.

To jest najwyższa szkoła jazdy, choć nie dziwię się, że do Ciebie może nie docierać, bo to kino na wskroś nowoczesne.

to nie jest kino nowoczesne. to jest kino niestety na wskroś współczesne, ale i tak lepsze od quantum of solance.

Koleś:

z mojej strony koniec dyskusji o krwi w bournie. a to:

Trzask rozbijanej szyby jest pewnego rodzaju cezurą i znakiem przystankowym w dramaturgii i rytmice sceny. Gdyby Bourne po prostu wpadł przez okno ciągłość akcji równoległej nie byłaby zerwana, a samo wyciszenie muzyki by nie wystarczyło.

to najlepszy dowód na to, że bourne to jakaś mega sztuczna padaka. nie liczy się realizm, liczy się to, czy znak przystankowy zostanie zachowany. brawo. montażysta zdał egzamin, super gość z niego. fajne filmy dzisiaj kręcą. bardzo nowoczesne. jakie jeszcze rzeczy wymyślisz, żeby usprawiedliwić oczywistość, czyli autocenzure?
Jak to się dzieje że rozmowa zawsze zbacza na temat cenzurowania rzeczywistości? : )

Powiem krótko: w trylogii Bourne'a mi to nie przeszkadza (a przynajmniej nie w takim stopniu, by wpłynąć na odbiór filmu). Dlaczego? Dlatego że ocenzurowane - jeśli już używamy tego określenia - są tylko i wyłącznie określone elementy ekranowego świata (czyli brak realistycznych ran itp), a nie sam świat jako taki, czego kuriozalny przykład mieliśmy ostatnio w nowym Terminatorze. Tyle ode mnie.

Zgadzam się z Negrinem, Ultimatum Bourne'a jest technicznym majstersztykiem, poza tym to naprawdę niezłe kino. Ilu jest reżyserów którzy potrafią najzwyklejsze sceny w których nic się nie dzieje przedstawić z takim dynamizmem?
na zakończenie:

scena walki w zamkniętym pomieszczeniu w nowoczesnym filmie nie pg13 (od 4 minuty do 5:30). doskonale rozumiem, że frakcja pt. "krew jest nieistotna" kuma, o co mi chodzi, ale racji nie przyzna. spoko, zniosę to, nie potnę się.

http://www.youtube.com/watch?v=au64pUHd868

tyle ode mnie w temacie. nara.
W tym samym serialu w którym bohaterowie używają ocenzurowanego, nierealistycznego języka? Nie ma to jak konsekwencja : ) Mental, ja mam prawo przymknąć oko na cenzurę w Bourne'ie, ty przymykasz oko że policjanci nie używają słowa fuck, więc po co te nerwy?
bo to telewizja publiczna - takie patologie są wszędzie. bourne to nie telewizja publiczna tylko kino sensacyjne - niestety dostosowane do współczesnych wymogów i poważnie rozwodnione.
Zrobię coś na wskroś głupiego, choć wiem, że nie powinienem: odpiszę na poniższe.

Obejrzałem ten fragment zapodany przez Mentala i jestem w szoku. Goście krwawią od samego przepychania się (zero ciosów). Między 4:00, a 4:30 nikt nie dostaje porządnie w ryja. Mają anemię czy jak?

A co do nowoczesności...

pouczający wykład. na tyle pouczający, że aż muszę powtórzyć: bourney są współczesne, nie nowoczesne. do nowoczesności im tak daleko, jak syrence z doklejonym spojlerem do formuły 1.


Obejrzałem ten fragment zapodany przez Mentala i jestem w szoku.
Też obejrzałem. Nie wiem jak Wy, ale jak gości zobaczyłem, zwłaszcza tego Murzyna, to z miejsca pomyślałem o:



Idzie człowiek do kibla, a tu tyle postów się robi.


Aha, raczysz wyjawić swoją definicję nowoczesności?

jasne. coś, co jest nowe i nie wygląda jak bourne, bo bourne to po prostu ocenzurowany akcyjniak z elementami starej szkoły (główny bohater, krótkie dialogi) oglądany w przyśpieszonym tempie.


Obejrzałem ten fragment zapodany przez Mentala i jestem w szoku. Goście krwawią od samego przepychania się (zero ciosów). Między 4:00, a 4:30 nikt nie dostaje porządnie w ryja. Mają anemię czy jak?
Nie, w ogóle żadnych ciosów... Tavon dostaje od Shane'a najpierw kiedy opadają głośniki, a potem, kiedy trzyma Shane'a przy ścianie to dostaje jeszcze parę razy (wydaje mi się, że nawet kolanem podczas szarpania się dostaje od Shane'a, ale tego nie jestem pewny). Shane dostaje po brzuchu i podczas szarpaniny przy ścianie dostaje w twarz raz albo dwa.

Ja tam ciosów nie widzę tylko zwykłą szarpaninę i parę liściów. Wiesz jak mocno trzeba komuś przywalić, aby ten krwawił? W tym (jak się okazuje - pociętym) fragmencie przynajmniej na początku nie ma nic co sugerowałoby, że po 30 sekundach obaj są zachlapani juchą. Potem jest już konkret, ale wcześniej - ZF Skurcz Dżudo Honor.

Wiesz jak mocno trzeba komuś przywalić, aby ten krwawił?

nie za mocno. wystarczy, żeby przygryzł sobie język, wargę albo żeby osoba walcząca miała ostre pazury. jucha pryśnie momentalnie. bohaterowie w tym filmiku mają krew na zębach i krew w ustach. nos natomiast to pikuś - lekkie uderzenie głową wystarczy, żeby spowodować krwotok (łamiesz przegrody nosowe).

Ja tam ciosów nie widzę tylko zwykłą szarpaninę i parę liściów.
Ale to przecież nie mój problem, że masz wadę wzroku. To nie banda brzoskwinek, co by się na liście okładać. Widać (i nawet słychać), że Tavon dostaje plombę na początku - dlatego udaje się Shane'owi wyrwać i go ruszyć.

Bourne stworzył nowy nurt w kinie akcji

muszę ci się do czegoś przyznać: wolę bourne'a od nowego rambo:)

Przytyk Negrinka bardzo mnie zasmucil, bo nie o dlugosc posta mi chodzilo, co tez przeciez zaznaczylem w swojej wypowiedzi. Nie lubie lapania za slowka i sprowadzania rozmowy do "ktos: ja to kupilem wiec jest OK, i nie widze tu zadnej niekonsekwencji; ktos2: a ja nie kupilem i nie jest OK"
Koles mogl zawrzec w swojej wypowiedzi nawet jakies maryjne objawienie prawdy, ale i tak nie przekona mnie, ze sceny akcji w Bornach wygladaja jak maja wygladac, a Ultimatum to arcydzielo. W najlepszych intensywnych sekwencjach najsilniejsza strona jest wlasnie to, ze dzieje sie duzo bez szarpanego montazu. Bez udawanej szybkosci. Borny rozegrane sa bardzo dobrze, ale buracko nakrecone oraz ocenzurowane i juz. Jesli film chce uchodzic za realistyczny, to niech, kurde, sie trzyma pewnych ram przyczynowo skutkowych. Przemoc niech bedzie zgodna z zalozeniami, z jakimi tworcy ja wprowadzaja do historii. Walki w Bornach sa dobrze nakreslone, przeciwnicy bija sie logicznie, ale maniery z jaka sa nakrecone nie lykne nigdy, takze tego, ze po walce wszystko jest tak jak przed nia.
Wystarczy zerknac na Gibsona po finalowym spotkaniu z Jetem Li. Facet kustyka o lasce (!), a z ryja ma zrobiona galerete. To nie sa detaliki nic nie wnoszace do fabuly. To logiczna konsekwencja tak dlugiego starcia. Tego w Bornach brakuje i jest to wada bardzo powazna, niezaleznie od tego jakimi swiecidelkami rezyser chce to oplacic. Przez to Borny nigdy nie beda czyms wiecej niz fajnymi filmikami na nudne popoludnie, z czego i tak pierwsza czesc jest najmniej pochlastana i wygladzona, a przez przygodowe elementy lekkosc (nie przykrywana sztuczna powga) produkcji nie irytuje tak bardzo.
ja jeszcze tylko dorzucę jako suplement, ze w te nowa modę sekundowych ujęć i padaczkowatego montażu (i niech będzie, że twórcy ultimatum osiągnęli ideał w tej dziedzinie) wpisuje się też 'taken', które po ochłonięciu oceniam na równi z bourne'ami, a momentami nawet niżej, bo choć akcja dotyka naprawdę poważnych spraw takich jak handel żywym towarem, film ma zupełnie niepoważna kategorie wiekową, co mnie mega wkurza. niemniej jest to ta sama półka, czyli solidne kino akcji, bez powodu rozwodnione do pg13.
Szczerze mówiąc, to kawałek zapodany przez Mentala jest bardziej przekonujący, jak wszystkie 3 Bourne'y na raz (może poza bójką w mieszkaniu w Paryżu w jedynce) - oczywiście w kwestii akcja-reakcja. A jeśli ktoś twierdzi inaczej, to znaczy, że nigdy w ryja nie zarobił - a przecież nawet ciosem z liścia można spowodować u drugiej osoby spory krwotok, choćby z nochala
Tak czy siak montaż w Jasonie jest klasą samą w sobie, bo i stanowi swoisty klimat tej serii (mimo iż jedynka się obyła bez tego). Co prawda jestem bardzo rozdarty, bo zarówno piesze pościgi w dwójce czy wspomniany Tangier w trójce cholernie irytują tym, że nic nie widać, tak w całą historię wpisuje się ten montaż bardzo dobrze. Co mnie bardziej irytuje to naśladowanie tego w innych filmach, jak np ostatnim 007, gdzie montaż jest po prostu do niczego. Zabawa formą swoją drogą, ale jako widz wymagam, żeby można było coś obejrzeć na tym ekranie. Tyle.
tu z kolei doskonały przykład na to, co się dzieje, jak uderzysz kogoś z łokcia w nos (1:08, ale obejrzyjcie całość - świetna, mocna rzecz):

http://www.youtube.com/watch?v=IAbqTM1tsf0

A jeśli ktoś twierdzi inaczej, to znaczy, że nigdy w ryja nie zarobił - a przecież nawet ciosem z liścia można spowodować u drugiej osoby spory krwotok, choćby z nochala

Racja Mefi, ale jakie czasy, tacy bohaterowie i mordobicia. Gdy 15 lat temu w filmie ktos dostal centralnie w facjate, to konczyl mniej wiecej tak:
http://www.youtube.com/wa...feature=related

W Bournie wyglada, to jak wyglada, ale moze oni wszyscy nie krwawia, bo sa tak cholernie twardzi - no wiecie, jakas uberCIA technika wstrzymywania krwotokow czy cos...
z drugiej strony nie popadajmy w skrajności: nos to bardzo wrażliwa część twarzy, ale nie zawsze pojedynczy cios kończy się wylewem juchy z dwóch dziurek (choć scena z true lies - bezcenna:)) świetnie to pokazano w deadwood, gdzie krew zaczyna się wysączać dopiero po jakimś czasie, a nie tuż po uderzeniu. w ogóle polecam 3 minute 25 sekundę. masakra:

http://www.youtube.com/watch?v=Blki-DISUis
Nie widzialem jeszcze Deadwood, ale to, co zobaczylem wymaga jednego komentarza - o ja jebie! Mocna rzecz. Scena jest swietna z jednego powodu, zwykle uliczne mordobicie, bez zadnych mykow, wyskokow i pseudo karate - jakbym ogladal napierdzielajacych sie zuzli pod jakims osiedlowym sklepem. W taka walke moge uwierzyc, taki bol na ekranie sie czuje.

Mental, jest nadzieja

Sceny walk z Bourna IV

Solowka pod siedziba CIA
http://www.youtube.com/watch?v=U_ampZAtKlM

Scena z Wesela Bourna
http://www.youtube.com/wa...feature=related

Bedzie sie dzialo
Obejrzałem sobie te wasze Seagalowe sceny (tę tutaj i tę poprzednią, w wątku o walkach). I wiecie co? Wybaczcie, ale przy całej jusze i całym (wierzę na słowo) mistrzostwie Seagala nie niosą połowy tej zawziętości i dzikości, tych emocji co walka Bourne'a z Deshem. Dlaczego? Bo jest tak zmontowana, zaaranżowana i udźwiękowiona. Czy to oszustwo? Tak. Bo kino to oszustwo. I najlepszym filmowcem jest ten, kto najumiejętniej oszukuje. Czy stare Seagalowe sceny są brutalne? Jasne: jucha, jucha i korkociąg. Czy są emocjonujące? W ogóle. A w "Ultimatum Bourne'a"? Śladowa jucha, kamera nie pozwala nam się niczemu przyjrzeć, ale wrażenie zaciętości jest wprost niesamowite. Ci goście naprawdę bezpardonowo walczą o życie. Mam prośbę: pokażcie mi jakąś analogiczną walkę "w waszym stylu", żebym mógł porównać. Bo to powyżej to popierdółka nie na temat. Chcę zobaczyć podobnie ostrą i wyrównaną walkę dwóch podobnie wyszkolonych pakerów, podobnie zawziętych, najlepiej w podobnie zawziętej przestrzeni. Przekonajcie mnie, że tradycyjnymi metodami da się wywołać podobnie silne emocje.

Dlaczego? Bo jest tak zmontowana, zaaranżowana i udźwiękowiona. Czy to oszustwo? Tak. Bo kino to oszustwo. I najlepszym filmowcem jest ten, kto najumiejętniej oszukuje. Czy stare Seagalowe sceny są brutalne? Jasne: jucha, jucha i korkociąg. Czy są emocjonujące? W ogóle.
Potwierdzam. To zaskakujące, ale mam takie same odczucia (tzn. odnośnie walk Seagal, bo Bourne'a dawno juz nie ogladalem). Fajna jest brutalność, ale tak to mogą zafascynować chyba tylko - albo przede wszystkim - fajterowych gików.

Chcę zobaczyć podobnie ostrą i wyrównaną walkę dwóch podobnie wyszkolonych pakerów, podobnie zawziętych, najlepiej w podobnie zawziętej przestrzeni.

http://www.youtube.com/wa...feature=related

http://www.youtube.com/watch?v=PnSHQHXvaTU

bourne może już iść do mamusi na papu:)

Mentalu, ich i tak nie przekonasz. Wsiakli w Borna, nie ma rady na to. Niech im bedzie, poki nie beda krzyczec, ze walki tam sa calkowicie realistyczne. Oby tylko w prawdziwej takiej sytuacji nie przyszlo im do glowy mrugac szybko oczami i machac gwaltownie glowa, w celu poprawienia swojej szybkosci :)

Na zakonczenie sporow i przepychanek, skondensowany scenariusz trzeciego Borna:
http://www.the-editing-room.com/bourne3.html

JOAN ALLEN
Matt Damon is the hardest guy to track in the entire known universe. Matt Damon is totally awesome and can kill anyone he wants just by looking at them. Matt Damon only sleeps for one hour a day, which he does in 10 second stretches throughout an entire day. Matt Damon can pierce your skull with his erection. Matt Damon can prove P=NP. God prays to Matt Damon to win the lottery. He rocks ass.

(...)

MATT begins to fight the ASSASSIN as the CAMERAMAN has an EPILEPTIC FIT. We assume the fight is BAD ASS, but we can’t tell if the camera is even facing it.
Bijcie zabijcie ale Bourne do mnie nie przemawia. Dziś obejrzałem dwie pierwsze części i jestem zawiedziony. Za szybki montaż, w drugiej części o mało się nie porzygałem od tego co się działo na ekranie. Krucjata zdecydowanie jeśli chodzi o akcję jest lepsza lecz i tak uważam oba filmy za bardzo słabe, a obsada głównej roli to jeden z największych pomyłek obsadowych Holyłód, Damon po prostu jest sztywnym nieprzekonującym drewniakiem.
Jutro zabieram się za Ultimatum niestety już widzę po dwóch częściach, że najnowsze dwa Bondy są o wiele ciekawsze.
Zgadzam się z Danusem. Zmienić głównego aktora + dać Rkę, co się wiąże z mniej popieprzonym szybkim montażęm i mógłby być kawał świetnego kina. A tak, no ogląda się nawet nieźle, ale nie będzie u mnie stało DVD z tą trylogią. Obejrzę trzy razy Casino Royale. :)
Crov akurat w przypadku Bourne'ów montaż jest przede wszystkim stylem jaki wybrał reżyser do spółki z operatorem, cenzura nie ma nic do rzeczy.

Rka? Nie wiem po co. Trochę krwi i faki zrobią z tego "kawał świetnego kina"? Kpina.
Ja się zastanawiałem czy nie kupić tego steelboksa z całą trylogią Bourne'a, ale to było przed dzisiejszym dniem. Już wiem że nawet dla steelboksa tego nie kupię, bo po co kupować film którego i tak się nigdy nie obejrzy:P

Crov akurat w przypadku Bourne'ów montaż jest przede wszystkim stylem jaki wybrał reżyser do spółki z operatorem, cenzura nie ma nic do rzeczy.

Rka? Nie wiem po co. Trochę krwi i faki zrobią z tego "kawał świetnego kina"? Kpina.

Byłem przekonany, że to ze względu na PG-13, ale w takim wypadku... pieprzyć reżysera (i operatora)! ;) Może jakby to Campbell nakręcił myśląc o Bondzie to sceny akcji wyglądałyby po ludzku.
Zaliczone Ultimatum. Powiem tylko tyle, że najlepszy film z całej trójki. Szybki montaż tak mi nie przeszkadzał bo chyba raczej nie był taki nachalny. Ciekawa intryga, wreszcie znośny Damon który nie wyglądał jak pipa w poprzednich częściach. Ale i tak film nie porwał mnie tak by jakoś się tym zachwycać. Praktycznie jedna scena przykuła moją uwagę a raczej cała sekwencja to pościg na ulicach Nowego Jorku i finał tego.
Mocne 6/10

Ciekawa intryga

taka sama, jak w poprzednich częściach, których jest zresztą kontynuacją


znośny Damon który nie wyglądał jak pipa w poprzednich częściach.

wyglądał dokładnie tak samo jak w poprzednich częściach


jedna scena przykuła moją uwagę a raczej cała sekwencja to pościg na ulicach Nowego Jorku i finał tego

powtórka z rozrywki - niemalże kalka pościgu z części drugiej

wniosek: jedną z części oglądałeś po pijaku, stąd bardziej Ci się podobało

wyglądał dokładnie tak samo jak w poprzednich częściach
Nie, wyglądał bardziej twardo.

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dagmara123.pev.pl
  •