wika
Tajlandzki horror nakręcony przez dwóch studentów. Pewnie większość z Was oglądała, chciałbym poznać Wasze opinie na temat tego filmu, bo jeśli chodzi o mnie to jestem pod wrażeniem, kilka razy podczas oglądania tegóż filmu przeszły mnie ciarki, a scenę zakończenia długo miałem przed oczami...
Gniot. Ile razy można oglądać te same sceny które były już w Ringach, Klątwach i ich remake'ach? Do tego niedorzeczny, śmieszny twist na końcu.
Ale bez obaw, amerykański rekame będzie jeszcze gorszy.
PS. Do tego marne, przewidywalne chwyty grozy które da się przewidzieć, jak w scenie w ciemni. Wiadomo że jak światło zapala się na chwilę co jakiś czas to w końcu bliżej lub dalej od kamery pojawi się zjawa. Nuda!
Kpisz, prawda?
Horror ma straszyć, a ten straszył, tyle w temacie. A zakończenie było świetne.
Kpisz, prawda? Zdanie ludzi odmienne od twojego to kpina?
Teraz czarnowłosa zjawa to najbardziej eksploatowany pomysł w kinie azjatyckim.
Mnie "Widmo" się podobało pomimo wielu ogranych chwytów. Było rzeczywiście straszne, zaskakujące pod koniec i dobrze opowiedziana. Pomimo ogranych chwytów. Bo kto powiedział, że nie można ich umiejętnie wykorzystac?