wika
Jako, że mamy porę letnią, a co za tym idzie słoneczko swoimi promieniami koloryzuje naszą skórę w związku z tym ciekawa jestem Waszej opinii.
-Jakie kosmetyki stosujecie by bezpiecznie korzystać ze słonecznej kąpieli?
Mam również nadzieję usłyszeć słów kilka o ewentualnych problemach związanych z poparzeniem słonecznym .
-Jak radzicie sobie w takich sytuacjach ?
Informacje które zostaną zawarte w tym temacie pomogą Nam radzić sobie z przykrymi skutkami opalania.
Pozdrawiam Magda M
Osobiście używam balsamów z filtrem 10 lub 15 które chronią zarówno przed promieniowaniem UVA jak i UVB. Jeżeli jednak się zapomnę i idę na spacer bez żadnej ochrony przed szkodliwym promieniowaniem to później smaruję się Mleczkiem po opalaniu Ziaja (Ziaja Sopot Sun ujędrniające mleczko po opalaniu z wapniem). Skóra szybko przestaje piec, a później najczęściej brązowieje( chyba że bardzo przesadziłam )
Jak widzę, Marleno świetnie orientujesz się w temacie a kosmetyki, które stosujesz są doskonale dobrane do twoich potrzeb.
Należy szczególnie uważać na promienie UV, które najsilniej nam szkodzą w momencie, kiedy słońce znajduje się najwyżej, czyli w okolicach godzin południowych i wtedy to właśnie narażeni jesteśmy na negatywne skutki opalania.
Sama również stosuję całą serię kremów i balsamów przed oraz po opalaniu, a na podrażnioną skórę używam wodę w aerozolu (Thermosol), która świetnie łagodzi pierwsze objawy spierzchniętej skóry , odświeża cerę i uelastycznia ją.
Ciekawi mnie ,co myślicie o solarium, czy Waszym zdaniem jest to bezpieczny sposób by uzyskać doskonały efekt opalenizny?
Ja staram sie unikać intensywnego słońca, ale ze względu na moją profesję nie bardzo mogę. Jeśli chodzi o ochronę, to używam bardzo silnych filtrów (UWAGA!!!): od 30 do 60 (twarz). Pomimo to i tak pozostają ślady opalenizny, ale są one dość bezpieczne (taką przynajmniej mam nadzieję).
Co do solarium - ja za tym nie przepadam, choć sądzę, że dawkowane z umiarem może być dobrym rozwiązeniem.
Dla mnie chyba jedynym i niezawodnym środkiem przeciw poparzeniom słonecznym jest dość stary już i wypróbowany medykament o nazwie Panthenol (jest to pianka w spreju).
Ogólnie stosuje się go Jako środek przeciw oparzeniowy, ale znakomicie nadaje się Jako swego rodzaju krem do opalania.
Stosowanie go polega jedynie na tym że nie nakładamy owej pianki na skórę (jak to się robi w przypadku "klasycznych" oparzeń),, ale wcieramy ją w skórę.
Po zażyciu kąpieli słonecznych należy schłodzić się letnią wodą – poczym ponownie nanieść i wetrzeć w skórę ów specyfik.
Szczególnie polecam ten środek dla ludzi o mocno białej karnacji którzy są jak wiemy szczególnie narażeni na poparzenia słoneczne.
Środek ten ma jeszcze to do siebie że nie tylko chroni przed oparzeniami, ale również je leczy.
W przypadku poparzeń słonecznych dość skutecznie schładza skórę i w znacznym stopniu eliminuje tak dokuczliwe pieczenie i swędzenie skóry.
Pozdrawiam.
Nie możemy zapomnieć również, że jeśli przyjmujemy regularnie lekarstwa, to niektóre z nich w połączeniu z promieniami słonecznymi mogą powodować pęcherze, rumień , a zdarza się iż występuje przebarwienie trwałe.
W takich przypadkach jeśli przyjmujemy jakieś leki najlepiej skonsultować się z lekarzem przed urlopem , lub uważnie przeczytać ulotkę. Postępując w ten sposób prawdopodobnie unikniemy przykrych niespodzianek podczas wypoczynku.
Ja nienawidzę kremów ani do opalania ani żadnych innych. Nie stosuję dopóki nie muszę (ostatnie wakacje nad morzem zdarzyły mi się 4 lata temu). Natomiast dama mego serca ma bardzo wrażliwą skórę i piegowatą, więc słońce ją szybciutko pali W tym roku kupiła sobie w aptece tzw. bloker i na razie spisuje się nieźle - może spokojnie jeździć na rowerze w pełnym słońcu i ładnie się opala na brązowo :cool:
Słońce-tylko jeśli muszę, teraz to i tak nie wskazane.Używam kremów z filtrami 25/30 dla dzieci . Solarium od czasu do czasu (kilka minut) ZIMĄ, bo to poprawia mi samopoczucie. A w ciągu roku, żeby nie być bladą twarzą używam balsamów brązujących. ( a z kosmetyków to mam mydło- jak zwykł mawiać mój akademicki kolega :lol: )
Solarium od czasu do czasu (kilka minut) ZIMĄ, bo to poprawia mi samopoczucie.
Ja również chodzę do solarium zimą i wczesną wiosną w celu polepszenia samopoczucia przy czym staram się nabrać tylko lekkiej opalenizny.
Widziałam te ,,hebanowe’’ dziewczyny jak dla mnie okropnie wyglądają a skutki takiego opalania dla ich skóry będą nieodwracalne.
Kiedyś nasmarowałam się pewnym środkiem brązującym o rany ależ wyglądałam znając siebie to na pewno coś zrobiłam nie tak, gdyż na twarzy byłam pomarańczowa, część balsamu pokolorowała mi pościel o bieliżnie osobistej już nie wspomnę to była katastrofa.
Może to był samoopalacz? Nałożenie tego środka wymaga niemałej cierpliwości (schnie )i dokładności (by uniknąć plam i smug, w końcu czystej pościeli może zabraknąć :mrgreen: ).
Znajoma mojej bratowej użyła takiego specyfiku "na chwilę" przed ślubem. Na rękach miała pomarańczowe smugi... Balsam jest pod tym względem nieco lepszy, bo można go dokładniej rozsmarować i jest łagodniejszy. Dobry jest też w sprayu brzoskwiniowy.
Solarium od czasu do czasu (kilka minut) ZIMĄ, bo to poprawia mi samopoczucie.
Jeszcze nie przekonałam się do solarium, ale zimą chyba spróbuję bo zwykle przechodzę takie lekkie zimowe otępienie i promyk sztucznego słoneczka, chyba poprawiłby mi humorek :cool: . Co do balsamów brązujących to wolę takie z karotenem, które lekko brązują, a ponadto przyspieszają opalanie. Nie ma z nimi aż takich problemów jak z samoopalaczami, tamte trzeba najpierw testować na jakimś delikatnym kawałku skóry, potem czekać 24h, a jak nie będzie podrażnień zrobić dokładny peeling i dopiero użyć danego specyfiku, słowem lepiej wysmarować się balsamem, a jeśli coś nie wyjdzie to go zmyć i po sprawie
Ja używam balsamów bądź olejków wodoodpornych, ponieważ jestem wielbicielką wody i mogę w niej siedzieć godzinami, a niechcialabym sie ciągle na nowo smarować(przy każdym wyjściu z wody).
Nie lubię leżeć plackiem na słońcu, podobno też dobrze opalać się w ruchu. A tam podobno, na pewno! Wypróbowane na sobie ;) Ja, będąc osobą aktywną ruchowo i nie leżącą plackiem na ręczniku czasem potrafie bardziej się opalić(i równomiernie) od osób leżących plackiem.
Dobrze jest też włożyć coś na głowę, by ochronić ją przed przegrzaniem i udarem słonecznym.
Promieniowanie UV nie jest zdrowe dla naszego organizmu i wiem o tym, kto jednak nie lubi być ładnie opalonym? :lol: Nie popieram solariów. Tam człowiek opala się samym promieniowaniem UV i wysusza sobie skórę, szybciej ma zmarszczki. Ogólnie sobie szkodzi, z każdą wizytą. Alternatywnym źródłem jest słońce. Jest na pewno bezpieczniejsze i zdrowsze od lamp z solarium.
Jest na pewno bezpieczniejsze i zdrowsze od lamp z solarium.
Wydaje mi się, iż tak słońce ,jak również solarium będą bezpieczne dla naszej skóry, jeśli zachowamy zdrowy rozsądek przy korzystaniu z jednego i drugiego.
Przed słońcem chroni nas warstwa ozonowa, a przed lampami z solarium.. nic.
Tam człowiek opala się samym promieniowaniem UV i wysusza sobie skórę, szybciej ma zmarszczki.
Co nie znaczy, że mamy sobie odmawiać kilku minut pod lampą.
Przecież w ten sam sposób można przestać się uśmiechać, bo to grozi zmarszczkami mimicznymi
Co nie znaczy, że mamy sobie odmawiać kilku minut pod lampą.
Co do szkodliwości lamp w solarium można by napisać wiele jednak są instytucje , które czuwają nad naszym bezpieczeństwem a co za tym idzie ryzyko jest minimalne.
W przypadku słońca jesteśmy zdani jedynie na naszą wiedzę i spryt jak tu się nie dać poparzyć! :razz:
No ja nie mówię, że nie można czasem pójść na solarium, ale trzeba nad sobą panować i uważać, by się nie uzależnić, a zmarszczki nie są jedynym powodem odmawiania sobie kilku minut na solarium, to był tylko taki przykład, poza tym śmiech to zdrowie-poprawia się krążenie i człowiekowi lepiej się myśli i ma lepszy humor. ;)
ale trzeba nad sobą panować i uważać, by się nie uzależnić,
To prawda ,że od solaruim można się uzależnić.
Owo uzależnienie nazywa się Tanoreksja.
Chory wykorzystuje każdą nadarzająca się okazję by opalać się pod lampami i nie przestaje nawet wtedy, gdy jego skóra ma już barwę ,,czekolady’’ bagatelizując zupełnie negatywne skutki ultrafioletu.
W pewnych przypadkach jednak można się spotkać z zalecaniem przez lekarzy dermatologów do korzystania z soalrium np. przy chorobie łuszczycy.
Zdecydowanie śmiech zmniejsza nieśmiałość, zjednuje akceptację otoczenia oraz sprzyja sukcesom.
Pozwolę się nie zgodzić;) Śmieję się bardzo często, a nieśmiała jak byłam tak jestem Jednak co do akceptacji, to chyba zwykle lepiej jest się dogadać z uśmiechniętą i radosną osobą, niż z ponurakiem.
Wydaje mi się, że uśmiech zawsze jest przyjemny i pomaga nam w życiu, jeśli nie w osiągnięciu sukcesu to w utrzymaniu dobrych kontaktów ze znajomymi :mrgreen: a to samo w sobie jest sukcesem:)
Śmieję się bardzo często, a nieśmiała jak byłam tak jestem
Marlenka w zasadzie wszystko już wiesz
trochę odwagi i ta zbędna nieśmiałość sama zniknie
Chwilowo się na to nie zapowiada, wierzę jednak iż nadejdzie taki dzień
Wracając do solarium, dziś zobaczyłam moją siostrę w stroju kąpielowym i straciłam już negatywny obraz tych przyjemnych lamp . Skóra po niewielkiej dawce wygląda zupełnie naturalnie, a samopoczucie i pewność siebie zdecydowanie rosną! Myślę że zimową porą można z niego czasem skorzystać, jednak latem wolę tradycyjną metodę opalania, może nie jest aż tak szybka, ale za to jaka przyjemna:)
Chwilowo się na to nie zapowiada
Popracujemy nad tym
Kiedyś ucięłam sobie krótką drzemkę na hamaku z gazeta na głowie
Można się nie tylko spalić, ale i udaru dostać...
Można się nie tylko spalić, ale i udaru dostać..
Owszem, Sznur dla tego przezornie gazetę na głowie umieściłam :lol:
Można się nie tylko spalić, ale i udaru dostać..
Owszem, Sznur dla tego przezornie gazetę na głowie umieściłam :lol:
No tak, ale jeszcze groził Ci udar cieplny, który jest niezależny od promieniowania UV.
Myślę, że i tak nie powtórzysz tej metody na opalanie, bo wystarczająco dużo nastarałaś się żeby wyrównać opaleniznę :razz: Mylę się, czy byłaś ozdobiona jasnym wzorkiem w kształcie rombów? :mrgreen:
No tak, ale jeszcze groził Ci udar cieplny,
Całe szczęście drzemka nie trwała długo wystarczyła jednak by przeszkodzić w uzyskaniu pięknej opalenizny.
Najbardziej nietypową opaleniznę widziałam na plecach mojego młodszego brata, który drogą eksperymentu nieudolnie położył sobie krem z filtrem. W związku z tym w okolicach nerki lewej miał nieopalony ślad po całej dłoni :mrgreen:
Najbardziej nietypową opaleniznę widziałam na plecach mojego młodszego brata, który drogą eksperymentu nieudolnie położył sobie krem z filtrem. W związku z tym w okolicach nerki lewej miał nieopalony ślad po całej dłoni
:lol: Ciekawe na jak długo zostało przebarwienie;)
Jeżeli chodzi o najbardziej nietypową opaleniznę to chyba najzabawniejszą jak dla mnie miała moja koleżanka. Wyszła w góry w traperach, do tego miała podkolanówki i rybaczki. Nie zapomniała takż o złożeniu okularów przeciwsłonecznych :mrgreen: . Wieczorem miała 5cio centymetrowy czerwony pasek pod kolanami, który ładnie kontrastował z jasną skórą nogi, a na twarzy dwa białe kółka wokół oczu:), żeby pozbyć się tego wzorku na łydkach przed każdym wyjściem zakładała opaski na opaloną skórę;) Nie wiem jednak co zrobiła z oczami, bo zwykle zakładała okulary;)
Jeśli chodzi o mnie to chyba najdziwniej opaliłam się, jak na bluzkę na ramiączkach założyłam siatkę:) miałam ją trochę jaśniej odciśniętą, ale spacer był zbyt krótki, żeby kratka była bardzo widoczna :smile:
Niektóre osoby kładą sobie jakieś serduszka i gwiazdeczki na różnych częściach ciała specjalnie, by zrobić sobie taki nieopalony wzorek ;)
Niektóre osoby kładą sobie jakieś serduszka i gwiazdeczki na różnych częściach ciała specjalnie,
Mi do głowy jeszcze nic podobnego nie przyszło ,ale że właśnie jestem kilka dni przed typowym leżakowaniem na słońcu to trafi mi się również nietypowa opalenizna, bo mam założony gips tuż przed samo kolano i najwidoczniej będę miała dwie różne nóżki tz różnego koloru
A to też ciekawa sprawa :mrgreen:
Szczerze mówiąc mi się podobają takie nieopalone serduszka czy inne kształty ;)
Szczerze mówiąc mi się podobają takie nieopalone serduszka czy inne kształty
To chyba wypróbuje te kształty na tej zdrowej nodze niech chociaż ona wygląda tak bardziej ,,odjechanie’’
:lol:
No u Ciebie to chyba można dać sobie spokój w tym roku ;)
Ale tak ogólnie, to takie nieopalone serduszko na ramieniu.. całkiem fajna sprawa...żeby tylko było dokładne i kształtne ;)
Ale to jest tylko moja opinia :)
Witam,
tak się przygotowywałam do wyjścia na Śnieżnik, że zapomniałam w końcu balsamu do opalania Miałam praktycznie wszystko oprócz niego, ale słońce tak mocno grzało, że opaliłam na czerwono No i to właściwie w prążki:( kark, ramionka, twarzyczkę i dekolt mam w kolorze buraka ćwikłowego. Ale wycieczka była rewelacyjna, więc nie żałuję że się przeszłam:)
Teraz muszę tylko poczekać do poniedziałku, żeby aptekę otworzyli
( kark, ramionka, twarzyczkę i dekolt mam w kolorze buraka ćwikłowego. Ale wycieczka była rewelacyjna, więc nie żałuję że się przeszłam:)
Marlena witaj w klubie osób opalonych inaczej :smile:
Ja miałam obawy, co do własnej kończyny zakutej w gips niestety najgorsze się potwierdziło.
Będąc jeszcze w trakcie urlopu zdjęto mi gips i moim oczom ukazał się ten straszny widok .
Jedna nóżka była pięknie śniada a druga jakby nie moja własna i taka wątła, że aż przerażenie mnie ogarniało.
Kombinowałam sobie, że gdybym poszła do solarium i umieściła tam tylko tę lewą nogę po samo kolano to miałabym realną szansę na szybkie wyrównanie opalenizny jednak solarium opala trochę inaczej niż słońce i mogłabym mieć dalej dwie różne nogi.
W konsekwencji ułożyłam się wygodnie na leżaku znacznie wystawiając bladą nogę do słońca i po dwóch dniach miałam już mniej widoczną różnicę.
Lekka różnica chyba jeszcze pozostanie gdyż od mojego powrotu pada deszcz :sad:
Solarium jest nieszkodliwe jeśli korzysta sei z niego z umiarem,widzę czasami dziewczyny które chodzą 3 razy w tyg na solar,po 10 a nawet i dluzej i kwiczą że nie są opalone tak jak chciały alebo inne takie pierdoły,ale jak widze dziewczyne która jest "hebanowa" co czasami kontrastuje z jej włosami to aż mi sie niedobrze robi
Mam koleżankę, która kiedyś była uzależniona od solarium. Cały czas wydawało jej się, że jest biała i nieopalona, kiedy w rzeczywistości była już pomarańczowa. Na szczęście w końcu ktoś uświadomił jej jak wygląda i dzięki temu wyszła z nałogu chodzenia na solarium. Ja wybieram się w najbliższym czasie kilka razy na solarium bo słoneczko wyszło, a ja jestem tak biała, że widać mi niebieskie "szlacheckie żyłki". Nie ma jednak mowy o jakimkolwiek hebanowym kolorze, będzie to raczej przejście ze śnieżnej bieli do koloru kości słoniowej
Byłam już kilka razy w tym sezonie w solarium. Trochę koloru złapałam sztucznie teraz pora na dokonania naturalne. Nie wiem, czy macie podobne ''dolegliwości'' po solarium, ale mnie dość często dopada swędzenie skóry, dość niekomfortowo się z tym czuję. Zastanawiam się czy nie ma to związku z dezynfektorem który jest używany w solariach.
Mnie dopadało swędzenie ale raczej od samego solarium. Nigdy bowiem nie korzystałam z tej zamykanej "trumny" ale z kabiny gdzie opala się na stojąco. Wczoraj złapałam trochę naturalnego słońca kiedy czekałam 3 godziny nad Wisłą na ćwiczenia terenowe. Tak grzało, że nie sposób było nie skorzystać. Dziś słońce dopadło mnie w drodze do pracy i w rezultacie zostawiło po sobie czerwoną plamę na dekolcie ale mam nadzieję, że szybko zmieni się ona na równomierny brązowy kolor.
A ja jeszcze nigdy nie byłam w solarium, i chyba nigdy się tam nie wybiorę. Jakoś nie lubię się opalać, zwłaszcza że mam jasną cerę, i każdy kontakt bliższy ze słońcem (tudzież zapewne sztucznym światłem) kończy się wielkim placem czerwonym
Światło naturalne jestem w stanie znieść, i poświęcić się trochę aby poleżeć na Słońcu by nie wyglądać jak zombie, ale już do solarium to myślę, że nigdy się nie wybiorę. Nie potrzebuje opalenizny a’la heban Poza tym jakoś ciężko byłoby mi zamknąć się w tej trumnie
Ponadto opalanie same w sobie mnie po prostu nudzi, nie lubie leżeć bezczynnie, nie umiem tak, wole robić cokolwiek innego byleby nie leżeć jak przysłowiowy "kołek"
Jakoś śmieszą mnie te kobiety, które tak gonią za tą brązową skórą, i latają do solarium jak poparzone, byleby tylko mieć tą opaleniznę, nawet w zimę kiedy każdy jest biały, a te lale idą całe aż czarne, żenujące ale aż śmieszne
Poza tym jakoś ciężko byłoby mi zamknąć się w tej trumnie
Pamiętam pierwsze wrażenie z przed kilku lat, gdy miałam wejść do tej ''trumny'' zwyczajnie strach mnie obleciał, ale zniosłam te 5 minut nie krzycząc, za to krzyknęłam kiedy obejrzałam się w lustrze, ku memu przerażeniu na twarzy wyszły mi piegi. Normalnie wielkie brązowe piegi Zmiany ustąpiły po kilku godzinach, ale wystraszona byłam bardzo.
Serenity
Jakoś śmieszą mnie te kobiety, które tak gonią za tą brązową skórą, i latają do solarium jak poparzone, byleby tylko mieć tą opaleniznę,
Mnie może nie śmieszą, ale dziwią. Potwierdza, to tylko fakt jak ważny jest dla niektórych wygląd zewnętrzny, słowem kult ciała nadal aktualny
Ostatnio widziałam jak moja znajoma próbowała wyrównać opaleniznę dekoltu. Stała dość długo na słońcu mając jakąś aplikację na bluzce i opaliła się we wzorki, chyba samoopalacz jej pomógł, bo błyszczała w kolorze marchewki
Ja z solarium nie korzystam, bo mam ciemną karnację i szybko się opalam, a zimą jak nie ma słońca smaruję się balsamami brązującymi
zimą jak nie ma słońca smaruję się balsamami brązującymi
To pewnie smarowanie doprowadziłaś do perfekcji, ja w dalszym ciągu mam smugi na ciele za nic w świecie nie umiem się obchodzić z tym smarowidłem, dlatego smaruję tylko to co widać z pominięciem większych partii
To pewnie smarowanie doprowadziłaś do perfekcji
Czy ja wiem? Smaruję się tylko balsamami Niveii, bo one ewidentnie nie robią smug, poza tym oszczędzam z dawkami i dobrze rozsmarowuję co wcale nie znaczy, że smugi mi się nie zdarzają Owszem, zdarzają się i to zwykle w najbardziej strategicznych miejscach
Ja również nie potrafię posmarować się balsamem brązującym tak żeby nie było smug. Wynalazłam wiec inny patent. Samoopalacz dodaję do zwykłego balsamu nawilżającego. Wszystko się dokładnie mieszka w tubce i z dnia na dzień skóra opala się bez smug. W ogóle doszłam do wniosku, że coś takiego jak bezpieczne opalanie nie istnieje. 3 tygodnie temu spędziłam dzień nad morzem (ba, nawet nie cały dzień, ranek i cześć popołudnia), posmarowałam się w tym czasie dwa razy balsamem z filtrem 50+ no i wróciłam... różowa jak prosiaczek. Przez dwa dni nie byłam w stanie podnieść się z lóżka, a założenie ubrania przez tydzień stanowiło problem. Skóra schodzi mi do tej pory