ďťż

wika

Przeważnie poznając nowe wynalazki i prace zajmujemy się geniuszem naukowców i nowymi możliwościami, jakie dają owe przełomowe odkrycia. Często jednak, jak przystało na zwariowany świat naukowców, pracom nad poważnymi wynalazkami towarzyszą niezwykłe przypadki.

Ciężki orzech do zgryzienia miała komisja noblowska w roku 1952, gdy przyszło przyznać nagrodę z fizyki za opracowanie NMR - magnetycznego rezonansu jądrowego, pozwalającego poznać przestrzenne ułożenie atomów w związkach i poznanie ich struktury. Nad metodą pracowały równolegle dwa zespoły - zespół Feliksa Bloch'a z Uniwersytetu Stanforda, oraz, na przeciwległym wybrzerzu Ameryki Północnej, zespół Edwarda Mills'a Purcell'a z Harvardu. Konkurujące zespoły szły niemal łeb w łeb, i oba przyspieszały prace, jako że zbliżało się Boże Narodzenie. Pan Purcell stwierdził, że żadne prace badawcze nie mogą być ważniejsze niż to święto, i zwolnił zespół do domów, planując wznowienie prac po Nowym Roku. W międzyczasie zespół Feliksa Blocha pracował pełną parą, i doprowadził do pierwszych pomyślnych prób obserwacji za pomocą NMR. Dwa tygodnie później zespół Edwarda Purcella niezależnie i samodzielnie powtórzył eksperyment.
Komisja pogodziła oba zespoły, przyznając obu po 1/2 nagrody.

Niemniej sensacyjnie przedstawia się historia obserwacji kondensatu Bosego-Einsteina. Jest to stan, w którym materia złożona z zimnych (prawie nieruchomych) atomów przejawia właściwości charakterystyczne dla fal. Przewidziany został już w 1924, jednak zaobserwował go po raz pierwszy zespół badawczy z Boulder (zespoł laureatów nagrody Nobla Erica Cornella, Wolfganga Ketterlego i Carla Wiemana). W czasie prac nad przeprowadzeniem rubidu w ten stan, jeden z naukowców pojechał na konferencję fizyków, pozostawiając pracujących kolegów z trudnym zadaniem, lecz już bliskich sukcesu.
Niespodziewanie, o godzinie 5.42 nad ranem odebrał telefon od jednego z członków zespołu, który informował - zrobiliśmy kondensat!. Na tej samej konferencji uradowany, choć zapewne niewyspany fizyk wygłosił wykład i ogłosił wyniki eksperymentu swojego zespołu, a praca przyniosła całemu zespołowi sławę.


Wspaniale historie! Przypominają mi odkrycia: Archimedesa i jego słynne Heureka! (Odkrylem) w wannie. Zapewne wszyscy znają te historie, ale przypomnę ja w tym miejscu. Otóż Archimedes podczas kapiteli zauważył, ze woda podnosi swój poziom o tyle, o ile on zanurzy swoje ciało. W ten sposób odkrył prawa gęstości i wypierania wody. Tak był zachwycony tym dokonanie, ze wybiegł na ulice bez ubrania, głośno krzycząc Heureka!

Archimedes był wielkim uczonym i odkrył jeszcze wiele innych praw oraz sporządził ciekawe wynalazki. Niektóre służą nam do dziś, jak na przykład Śruba Archimedesa.
Z najdziwniejszych okoliczności wpadania na genialne pomysły znani są matematycy.

Znana jest anegdota, która wydaje się bardzo prawdopodobna, o warszawskim matematyku Władysławie Gosiewskim, który podczas spaceru miał wpaść na pomysł ułożenia równania, które trapiło go od dawna - przezornie zaopatrzony w kredę zaczął pisać na najbliższej czarnej powierzchni. Zdziwił się, gdy ta zaczęła się oddalać, ale nie dał za wygraną i biegnąc za odjeżdżającą dorożką przelewał swój pomysł na "tablicę".

Podobnej przezorności nie wykazał de l'Hospital, który, nie mając przy sobie nic do pisania, wyrył swoje słynne twierdzenie nożem na drewnianej barierce mostu. Całe szczęście, że umiał potem trafić w to samo miejsce!.

twierdzenie nożem na drewnianej barierce mostu. Całe szczęście, że umiał potem trafić w to samo miejsce!.


Podobnie wygląda historia odkrycia efektów specjalnych. Kiedy filmowano ulicę, kamera zacięła się. Ruszyła po jakimś czasie, nagrywając od kolejnej klatki - kiedy oglądano film, zauważono, że staruszek "cudownie" zmienił się w dziecko a omnibus w wóz.

Spieszę donieść o kolejnej ciekawostce i przypadku, który okazał się niezmiernie ważny dla antropologii. Antropolog Hebrerer w jednej z chińskich aptek w Pekinie znalazł sfosylizowany ząb trzonowy, który został określony jako ząb nieznanej kopalnej małpy. To odkrycie nie wydało się jeszcze podejrzane, ale w czasie przeprowadzania badań geologiczno-paleontologicznych w okolicy odkryto w kawałek kwarcu, który nie występował na tamtym obszarze - musiała go tam przynieść istota rozumna. Wobec tych przesłanek rozpoczęto wykopaliska w okolicach Chou-k'ou-tien, które zaowocowały opisaniem gatunku Sinantropus Pekinensis.
Chińskie apteki okazały się dla archeologów cennym źródłem szczątków praludzkich. W XIX i na począcku XXw. wierzono, że skamieniałości są panaceum, i stad często można było znaleźć u miejscowego aptekarza zęby czy ułamki żuchw. Niestety, wiele z tych szczątków proszkowano, zanim naukowcom udało się je obejrzeć.
_________________
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dagmara123.pev.pl
  •