wika
W czasach, w których Gutenberg pracował nad swoim wynalazkiem książka była przedmiotem ekskluzywnym, symbolem prestiżu posiadacza, świadczyła zarówno o zamożności jak i o wykształceniu posiadacza. Kopie Biblii czy psałterzy bywały dziełami sztuki tworzonymi przez lata z wielkim nakładem sił i środków, tak, iż nierzadko na pierwszej stronie umieszczano wizerunki zleceniodawców - fundatorów. Oprawne w najdelikatniejsze skóry, aksamit, czy nawet złoto i drogie kamienie, były inwestycjami, i miały przetrwać wieki.
Z drugiej strony technikę druku znano już od bardzo dawna - klocki do drukowania tkanin znalezione zostały w wielu miastach z początków ludzkości. W XVw. drzeworyty były powszechnie stosowane do wykonywania kart do gry.
Gutenberg swoim wynalazkiem zrewolucjonizował techniki wykonywania ksiąg, choć pomysł powielania wzorów dzięki rytym pieczęciom nie należał do niego. Wydawać by się mogło, że skojarzenie tak oczywistych faktów powinno mieć miejsce dużo wcześniej. Jednak to, co działo się wokół wynalazku Gutenberga rzuca nieco światła na to, dla czego tak późno wynaleziono i wprowadzono w Europie druk.
Kiedy wynalazca postanowił zaprezentować swoją pracę na targach piśmienniczych, efekt był zupełnie inny, niż można byłoby się spodziewać. Mimo, że zespołowi Gutenberga udało się obniżyć cenę książki w stanie surowym (bez oprawy) o 80%, a strony drukowane nie odbiegały jakością od pisanych, tę nowinkę techniczną powitano z nieufnością i sceptycyzmem, i mało brakowało, by wynalazca musiał zaprzestać prac nad nową techniką, bo nikt nie chciał inwestować w rozwój jego "przedsiębiorstwa". Uważano, że prawdziwa księga, która miałaby należeć do szanującej się rodziny, musi być ręcznie pisana i zdobiona. Do druku podchodzono tak, jak dziś do kserówek - jak do "podróbki" prawdziwego woluminu.
Z działalnością Gutenberga zbiegł się na szczęście inny proces społeczny - większy dostęp do edukacji, rozwój miast i klasy kupieckiej, oraz rozrost populacji, co pociagało za sobą potrzebę powielania informacji oraz zapewniało popyt.
Druga wielka zmiana w spojrzeniu na książkę miała miejsce pod koniec XIXw., gdy wprowadzono tzw. tanią książkę, dostępną dla ubogich mieszkańców miast i wsi. Było to jedno z pierwszych mass mediów, pomagało w epoce pracy u podstaw kształtować mentalność rzesz robotników, było też jednym z czynników formujących nową klasę społeczną. Oczywiście otwarcie nowego rynku nie pozostało bez śladu w literaturze, która zapewniła podaż dla zaspokojenia potrzeb "masowych" gustów.
Nie jest to jedyny przypadek, gdy praca wynalazców warunkowana była procesami społecznymi, i gdy wynalazki miały wpływ na bieg historii.
Teraz znowu wracamy do czasów gdy książka była towarem dla elit. Taniej jest zaopatrzyć się w kopię a wygodniej, wydać te pieniądze na kino :P
Współcześnie mało kto kupuje ksiązki. Internet zastąpił czytanie tradycyjne, łatwiej znaleźć konkretne informacje i w tym celu nie musimy czytać kilkutomowych książek. W ogóle teraz większość ludzi nie ma czasu na czytanie, a ci czytający są swego rodzaju elitą. Dziś się przeraziłam bo na pytanie nauczycielki, ile książek przeczytaliśmy w zeszłym roku, kilka osób odpowiedziało, że żadnej… Teraz książki są tanie, a mimo to tak mało ich kupujemy. Szkoda, bo nic tak nie rozwija horyzontów. Są ludzie, którzy nie mogą pojąć, że jeszcze nie tak dawno książka była towarem luksusowym, a mnisi spędzali całe lata w swoich celach aby pięknie wykaligrafować kolejne tomy. Teraz wydrukowanie jest kwestią kilku minut, i to tez tworzy historię. Dzięki temu można było np. hurtowo drukować ulotki w państwie podziemnym. Gutenberg naprawdę uczynił krok milowy.
Teraz książki są tanie, a mimo to tak mało ich kupujemy. czy uważasz że 1pln za 1 stronę formatu zeszytowego lub nawet kieszonkowego to taka taniocha? Teraz drukuje się taką wielką czcionką, że 300 stron łykam w tydzień czytając tylko w tramwaju lub w kolejce. Moim zdaniem książki są coraz droższe.
Ja powiedziałabym, że dziś także mamy "tanią ksiażkę" i "drogą książkę" Oczywiście za 10 zł można kupić drugoligowe powieści albo książki kucharskie czy poradniki dot. hodowli zwierząt - ale książki wartościowe - podręczniki, opracowania czy klasyczne powieści, awansują na tym tle do rangi towaru luksusowego, a dwucyfrowa cena powoli zaczyna odchodzić w niepamięć.
Na szczęście cena ta jest tak wyśrubowana ze względu chyba na tantiemy autorów a nie koszt druku (choć nie powiem, książki są też wydawane czasami bardzo ładnie), i dzięki temu powstają wydawnictwa wydające dzieła dawno zmarłych autorów po iście studenckich cenach. Chwała im za to!
Nie mam Mitrodzieju pojęcia co to za książka, której jedna strona kosztuje 1 zł i do tej pory się z taką nie spotkałam, wyłączając albumy i rzadkie książki, które są białymi krukami itd. Zresztą nie przesadzajmy z tą drożyzną. Wielokrotnie są organizowane targi taniej książki, wyprzedaże itp. Jasne jest, że albumy obfitujące w zdjęcia sięgają trzycyfrowej ceny ale bez przesady, ja mówię tutaj o książkach takich jak powieści drukowane na formacie A5 i mniejszym. A to, że autorzy książek się cenią nie znaczy jeszcze, ze ich książki są godne uwagi. Sama niedawno kupiłam na wyprzedaży książkę autora który jest mało znany, a nie mogłam się od niej oderwać. Są też kluby wysyłkowe, które oferują książki nawet o 50% tańsze niż w księgarni. I nawet jak na moje skromne kieszonkowe uważam, że książki są tanie. A jeśli ktoś ma inne zdanie nie musi ich kupować. Wystarczy, że pójdzie do biblioteki.
Wystarczy, że pójdzie do biblioteki.
Zgadzam się z tym całkowicie. Dodatkowo, książki raczej kosztują 10 gr za stronę, mam na myśli powieści w miękkich okładkach. Owszem, są też droższe, ale można się zemścić i poczytywać w księgarni
Witam.
Zdajecie się zapominać o drukarzach.Wydrukowanie współczesnej książki, to długi, skomplikowany proces. Cena egzemplarza zależy od wielu czynników. Olbrzymie znaczenie ma nakład, kolorystyka książki, rodzaj oprawy.Aktualnie w zasadzie została tylko jedna technika druku tj. druk offsetowy, dzielący się na maszyny arkuszowe lub zwojowe. Pierwsze potrafią wydrukować wszystko na co pozwala format maszyny, drugie mogą drukować tylko duże nakłady.
Pozdrawiam.
To prawda, a wydawcy ostatnio zdają się prześcigać w pomysłach na oryginalną oprawę i wygląd książki. Jeszcze kilkanaście lat temu albumy czy encyklopedie wyróżniały się od "zwykłych" książek twardą oprawą i kredowym papierem. Dzisiaj mamy książki o oprawach tłoczonych, lśniących sztucznym złotem, książki w formacie niestandardowym (Widziałam ostatnio w Empiku encyklopedię starożytności o wymiarach -na oko- 120x50x30cm), grające, świecące i pachnące. Wydaje się, że w świecie powszechności multimediów i szybkiego przekazywania danych książka przestaje być funkcjonalna ze względu na swoją treść, a staje się znów wyznacznikiem statusu społecznego - tak jak w średniowieczu, kiedy każdy właściciel godzinek znał modlitwy na pamięć, a mimo to nie rozstawał się z książką, by pokazać, że ją ma.
I to wydaje się niepokojące. Ludzie coraz mniej czytają. Mam kolegę, który ma na półkach kilkadziesiąt książek i albumów. Wszystko pięknie wydane i cały czas dziewicze. Kupowanie książki tylko dla oprawy, nie czytanie jej, to jest w pewnym stopniu obraza dla autora. A młodzież i tak nie czyta.
Pozdrawiam.