wika
Jak i kiedy zaczęła sie wasza przygoda z Gwiezdnymi Wojnami?
Ja fanem Star Wars jestem niemalże od urodzenia. Miłością do Trylogii zaraził mnie ojciec, który to zabierał mnie do kina na wersje specjalną Trylogii (coś koło 1997 r). Oczywiście znałem ją już znacznie wcześniej, ale wtedy miałem po raz pierwszy okazję zobaczyć ją w kinie. SW jest moją obsesją. Zbieram wszystko co zwiazane z sagą, nieustannie repetuję sobie filmy oraz czasem czytam książki i gram w gry komputerowe.
Ogladalem na kasecie VHS. W kinie bylem tylko na Epizodzie I. Ogolnie nie przepadam za SW lubie tylko E1 ze wzgledu na doskonaly wystep Raya Parka.
mialem jakies 5/6 lat obejżałem na video EV i od tej pory jestem mega fanem SW w kinie byłem na wszystkich częściach jak na prawdziwego fanaprzystało
Najpierw usłyszałem o takim filmie, było to dawna dawno temu w odelgłej galaktyce , żartuje, ale byłem jeszcze szczylem kiedy pierwszy raz o tym usłyszałem. Obejrzałem dopiero kilka lat później, chyba koło 1995 r. i od tamej pory stałem się jednym z fanów Gwiezdnej Sagi.
Zbieram wszystko co zwiazane z sagą, nieustannie repetuję sobie filmy oraz czasem czytam książki i gram w gry komputerowe.
W takim razie jeśli nie miałeś jeszcze okazji, polecam obejrzeć "Clone Wars". Jest to mocna rzecz i na pewno ci się spodoba. Chciaż pewnie po tym co juz napisałeś wyżej to już to widziałeś.
Lata osiemdziesiate, podstawówka, małe miasteczko, koledzy zachwycają się jakimis Gwiezdnymi Wojnami Ojciec na urodziny zabiera mnie do kina na jakis Powrót Jedi Okazuje sie, że to trzecia część Gwiezdnych Wojen. Totalny zachwyt filmem i tak pozostaje do dziś. Wszystkie części w szczególności starą trylogię widziałem po kilkadziesiąt razy. May the force be with you
Jakieś pirackie VHS o beznadziejnej jakości.:) W kinie byłem tylko na E3 i w sumie żałuję, bo obejrzałem godnie jedynie najgorszą część sagi.
stare SW zostały mi wszczepionę przez tatę, ale byłam wtedy strasznie mała, więc musiałam sobie później odświeżyć je samodzielnie
Pamiętam bardzo dobrze, byłem małym chłopcem i dziadek, a może ojciec, nieeee... urodziłem się i dorastałem w czasach, gdy gwiezdne wojny jeszcze były w kinach. Ale nie byłem w kinie na żadnej "starej" części. Gdzieś w epoce VHSów zdarzyło mi się je obejrzeć i wtedy szalałem za nimi. Dziś sam jestem ojcem i cóż mógłbym dać swojemu synowi jeśli nie... nie, na szczęście nie jestem ojcem jeszcze (chyba). Na "podrasowanej" trylogii byłem całej, i na nowej też. I choć z sentymentem na nie patrzę, to już nie bawią mnie zupełnie.
Wszystko zaczęło się od.... przeceny w księgarni
Mama kupiła prawie wszystko co można było, bo książki były po prostu rozdawane. Wśród tych książek znalazła się "Gwiezdne Wojny" niejakiego G. Lucasa. Nie jest to książka na podstawie filmu, ale książka na podstawie której film powstał, do teraz zajmuje honorowe miejsce na mojej półce. Wtedy zupełnie odleciałem, jak się pojawiły kasety to rodzicek kupili mi NH i odleciałem jeszcze bardziej. No i odlot trwa do teraz (chodź już fazę maniakalną mam za sobą).
wow, nasi rodzice są kochani
A mnie "wrobił" mój brat :) Zabrał mnie na epIV. Ten epizod udało mi się zobaczyć w kinie tylko raz (nie licząc SE). Załapałam się na tzw "pożegnanie z filmem". To była miłość od pierwszego wejrzenia :) Wtedy też zaczęło się kolekcjonowanie gadżetów. Teraz net pozwala na uzupełnianie kolekcji z lat 80' i przyznam, że dzisiaj zdobywanie ulubionych ludzików sprawia mi taką samą radochę jak kiedyś.
Mi miłość do "Star Wars" zaszczepił brat , jak miałem 6/7 lat to zaczęło sie od zbierania krązków z wizerunkami postaci ze SW , a potem w wieku 8 w domu na video obejrzałem IV , V i VI epozod a w kinie bylem tylko na pierwszych trzch częściach
Ja pierwszy kontakt złapałem podczas wyjazdu do Szwecji kiedy to trwała kampania reklamowa Powrotu Jedi. Pamiętam kilkumetrowego Vadera (tak naprawdę był to tylko duży hełm na rusztowaniu i czarna draperia ale i tak wrażenie kolosalne ) W katalogach wynoszonych ze sklepów były zawsze strony z figurkami Mattela... poezja. Widywałem też fragmenty w dokumencie o komiksach w filmie przywiezionym również ze Szwecji. Urywki można było zobaczyć w serialu "Mapeciątka" Zaostrzały apetyt.
Z samymi filmami przygodę zacząłem od... "Powrót Jedi" kiedy to puścili w kinie "Mazowsze" w Legionowie. Z kumplem byliśmy kilka razy.
Pozostałe części obejrzałem już z pirackich kaset przy czym EIV był z niemieckim dubbingiem. Jak zobaczyłem napis Krieg der Sterne czy jakoś tak to poczułem niesmak (choć Vader brzmiał nieźle). Na każdej kasecie był inny lektor i tylko Janusz Kozioł (ESB) czytał "Vader" jako "wejder".
I-wszy raz z Trylogią Lucasa miałem w 1997 dzięki.........gazetce Szczepana Sadurskiego zawierającą kawały o SW. Jakiś czas potem całą klasą zajeliśmy miejsca w kinie, by razem oglądać walki na miecze świetlne oraz początki kariery Luke'a Skywalkera. Na poważnie zachorowałem dopiero trzy latka później za sprawą " Mrocznego Widma".
Nie pamiętam- od zawsze Star Wars wywoływały u mnie podekscytowanie
Jak byłem mały to mieliśmy taką kasete (VHS oczywiście) z fragmentami wesela (ale prawdziwego w rodzinie a nie Wyspiańskiego), gdy wszystkie "tańce" się kończyły na reszcie kasety był krótki film zaczynający się od wyścigu skuterków w lesie a kończący na wybuchu stacji kosmicznej. No i oglądałem w kółko końcówkę E:VI, nie wiedząc kim jest typ w czarnym hełmie ani czemu używają jarzeniówek do walki:D Kilka lat później, jako nastolatek dorwałem jakiegoś pirata (ciągle VHS - to czasy jeszcze przed specjalną edycją) z trylogią, a potem były książki ikomiksy, ale expanded Universe to "nie to samo". Po premierze SE jakoś się uspokoiłem ale Powrót Jedi będzie dla mnie zawsze najlepszą część sagi.
To przyszło samo. Chyba z telewizji, w każdym razie zaczynałem w dobrej kolejności, od "Nowej nadziei". A potem latałem po ogródku, wywijając ociosaną gałęzią/czymś takim i udawałem, że to miecz świetlny (znacie ten filmik o chłopcu, który rozpakowuje prezenty pod choinką, wyciąga świetlny miecz, zaczyna nim się bawić, ścina choinkę, babcię, lampę i coś tam jeszcze?). W każdym razie, na "Mroczne widmo" czekałem już, znając starą trylogię na pamięć.
Dawno temu w odleglej galaktyce... Tak dawno ze sam nie pamietam kiedy (bylem zbyt maly)
ciągne właśnie coroczny maraton SW.
niekończonca się przygoda z Gwiezdnymi Wojnami....taaaa
pozdrawiam całą galaktykę;)
u mnie zaczelo sie bodaj od.. sam nie jestem pewien albo bylem w kinie na "Nową nadzieje", albo ogladalem ja na vhs. Na początku mi sie nie podobalo (serio), ale potem.. sie zakochalem. I zostalo do dzis. W kinie bylem na 1,2,3 i 4 . Na dwojce dwa razy.[/url]
Świetne pytanie
Latem 1986, mając 8 lat, nieświadomie opuściłem ośrodek wczasowy w Dziwnowie i udałem się z nieco starszymi kolegami do kina. Tam dziki tłum na sali, ludzie stojący w przejściu, na schodach ... wszędzie! Ja natomiast siedziałem na szarym końcu i upojnie wpatrywałem się w ekran ciesząc oczy i mózg czymś o czym nigdy nie słyszałem anie nie widziałem.
Pamiętam że po wejściu na sale, na ekranie toczyła się jakaś bitwa na śniegu - oczywiście teraz wiem, co, jak i dlaczego, ale wtedy to było mało ważne bo na ekranie widziałem niesamowite kroczące maszyny, latające bolidy i dziwnie ubranych żołnierzy.... i tak siedzieliśmy i oglądaliśmy SW w kółko .... wtem jeden z kolegów stwierdził że czas wracać.
Wracając zobaczyliśmy przed ośrodkiem milicje, rodziców i masę ludzi z ośrodka. Okazało się że wszyscy czekali na nas . Bury nie było, ale ja jaki i moi rodzice pamiętamy że to wszystko było dzięki Star Wars.
I taki był mój początek przygody z gwiezdną sagą, a zainteresowanie tematem trwa po dziś dzień
Niech moc będzie z Wami
Otrzymałem od kolegi kolekcję (Starą sage) ładne wydanie, wszystko tip top. Obejrzałem no i mnie pochłonęło